Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kibole Jarka.

Kibole Jarka.

Data: 2011-04-20 15:58:17
Autor: cirrus
Kibole Jarka.
# oś się stało. Coś się dzieje. Mam nadzieję, że nie stanie się nic tragicznego.

To nie pierwszy taki sygnał, opinia, jaka do mnie dociera po tym, co się wydarzyło na Krakowskim Przedmieściu, w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Coraz więcej osób ma po prostu dość moralnego zastraszania, opiniowania tego, kto jest "Prawdziwym Polakiem", szantażowania tym, że jak pomnika nie będzie, to dopiero się będzie działo.

Podział na "patriotów" i "sprzedawczyków", na tych co są Narodem i mieszkańców kondominium, na tych tworzących kult Lecha Kaczyńskiego i tych, którym odbiera się prawo do mówienia i pisania o zmarłych 2010/04/10 - to jest moim zdaniem rzecz nieodwracalna. Nieodwracalna do czasu, póki Jarosław Kaczyński, manipulator społeczny, jest obecny w polskiej polityce.

Ten list dostałem niedawno, jego autorką jest wieloletnia dziennikarka mediów publicznych, prosząca mnie o zachowanie swojego nazwiska do mojej informacji. Została z TVP "zredukowana", ale nie o to w tym chodzi. Podobnie jak wielu, ma dość szantażu. I jak wielu obawia się, że to, co reprezentują ludzie skupieni wokół PiS-u, jest początkiem faszyzmu. Bo chyba czas pewne rzeczy zacząć nazywać po imieniu.

Oto, co pisze autorka listu:
Kibole Jarka

Mam już dość bezczelności i arogancji pisowskich funkcjonariuszy i pisowskich kiboli pod Pałacem Prezydenckim. Nie chcę już dać się zastraszać i szantażować.

Nie chcę pomnika na Krakowskim Przedmieściu! Nawet nie przeczytałam artykułu Katarzyny Kolędy-Zalewskiej o obelisku przed Pałacem - bo od tego sztucznego ekumenizmu po prostu mnie mdli. Niby mądra kobieta, doświadczona dziennikarka, ale od czasu do czasu coś wypali na fali moralnego wzbudzenia, jak w przypadku profesor Magdaleny Środy, czy pomysł wspólnego kandydata na prezydenta. To chyba skutek zbyt częstego przebywania w Rzymie.

Pomnik Światła dla wszystkich ofiar. Czy ci naiwniacy, którzy zaczęli się zachwycać pomysłem nie widzą, że to kolejny krok, by zrobić z Pałacu Prezydenckiego mauzoleum?! Jeśli taki pomnik powstanie, to czy pozwolą deptać - dosłownie - pamięć Lecha Kaczyńskiego i innych ofiar katastrofy? Pozwolą chodzić po ryngrafach "poległych męczeńska śmiercią"? Wolne żarty. Czy taki pomnik musi powstać pod pałacem, a nie w innym miejscu, na jakimś skwerze? Nie, bo to musi być przecież miejsce dla zadymy dla pisowskich kiboli.

Dość mam już udawania, że muszę być wyrozumiała i cierpliwa , bo tam, pod pałacem, gromadzą się ludzie biedni, wykluczeni, ośmieszani, ale pewnie dobrzy, prości ludzie, których czyste serca pogrążone są w bólu. Że nie mam prawa nazywać ich kibolami Jarka. Tak ich nazywam, jak się zachowują, prawie od samego dnia katastrofy. Jako antropolog kultury i były dziennikarz rozumiem te mechanizmy, ale rozumieć nie znaczy - zgadzać się.

Podobno Lech Kaczyński był stale obrażany, istniał "przemysł nienawiści", jak to z lubością pisze Piotr Zaremba i inni "niezależni" dziennikarze. Wolne żarty. Porównanie do "kartofla", jakieś epitety menela, jakieś nieśmiałe chichoty po "borubachach" , "irasiadach" - i zażenowanie po "małpie w czerwonym" i "stokrotce". A dziś wystarczy popatrzeć na Krakowskie Przedmieście. To mentalność Kalego w polskim wydaniu.

Wkurzają mnie też głosy, że pomnik na Krakowskim Przedmieściu ma nie tylko ma upamiętniać ofiary, ale również wielką jedność i żałobę jaką odczuwaliśmy po 10 kwietnia ubiegłego roku. Czyli to "coś" ma upamiętniać nas Polaków i nasz smutek. Patrzcie wszyscy jak pięknie i zgodnie cierpieliśmy! Podziwiajcie narody! Jacy jesteśmy cudni i wyjątkowi jak pięknie cierpimy, płaczemy. Paranoja.

Jan Bystroń w wydanej w roku 1935 "Megalomanii narodowej" pisał, że jej źródłem jest przekonanie, że jest się centrum świata. Gdzieś tam inne lądy, inni ludzie ale my i nasza sprawa jest najważniejsza. Z tego wynika dalsze przekonanie, że jeśli tak to, to co my robimy i myślimy jest najważniejsze, słuszne i nadrzędne, a jeśli tak, to mamy prawo dyktować, jak inni mają robić i myśleć. Tak jest z narodem i tak jest z każdą grupą, która powstaje w opozycji "my - obcy", "my - wrogowie".

Takie myślenie wspaniale konsoliduje grupę. W PiS-ie zaczęło się niewinnie, od wrogów historycznych i rozpoznawalnych przez "ciemny lud" - "My Polacy" i oni - "Niemce i Ruskie". Dziś to nie wystarcza, potrzebny był wróg bliższy, nazwany. I pasują do tego Donald Tusk i Bronisław Komorowski. Nic jednak nie daje tak wspaniałych rezultatów, jak połączenie tradycji i współczesności. I znów zaczęło się niewinnie, od "dziadka z Wermachtu", by twórczo rozwinąć się we wpisanie wszystkich w wykluczenie ze wspólnoty - zdrajca, nieprawa? Są też prostackie skojarzenia - "Komoruski" i "Tu-145-sk". Co za finezja!. Dla mniej rozgarniętych proste wykluczenie ze wspólnoty - zdrajca! Od czasów biblijnych zauważono, że człowiek widzi źdźbło w oku bliźniego, nie widząc we własnym belki.

Dla myślenia plemiennego potrzebny jest mit założycielski, coś co daje poczucie własnej wartości i sankcjonuje nasze poczynania. Rzymianie wywodzili się ponoć od Trojan, szlachta od Sarmatów a PiS od. Lecha Kaczyńskiego. Jedynego prawdziwego patrioty, "Prezydenta Tysiąclecia", itp. Dla mitu dobrze jest gdy założyciel nie żyje, bo już nie może ani zaprotestować, ani wywinąć jakiegoś numeru swoim wyznawcom.

Myślenie plemienne charakteryzuje się tym, że "kto nie z nami, ten wróg". Dla wyznawców Jarosława to wszyscy, którzy nie głosują na PiS i nie podzielają jego zdania, są śmiertelnymi wrogami, których trzeba zniszczyć - choćby słownie. Stąd tyle obelg, kalumnii, epitetów i insynuacji.
 Gdy nie starcza własnej wyobraźni, sięgamy do poetów. "Wyzwalają oni niskie namiętności ludzkie, hołdują samolubstwu, zaborczości" - napisał o przywódcach takich grup Jan Bystroń. "Uczucia pierwotne, przez długie wieki kultury przygłuszone odżywają, zaczynają się uzewnętrzniać" napisał dalej ten znakomity etnolog. Zauważa też, że rozwój megalomanii narodowej przypomina czasy pogańskie, a w konsekwencji nic dobrego z tego nie wyniknie i przyniesie "najsmutniejsze następstwa dla ludzkości." Niby tak dawno to napisano, a jest w dalszym ciągu tak aktualne.

Mam już dość zastraszania. To pisowskie myślenie "plemienne" miałam okazję przeżyć osobiście pracując w państwowych mediach - cudna atmosfera - nigdy tego nie zapomnę. To wzmożenie moralno - patriotyczne "ciotek i wujów" solidarnościowych, a potem sympatie do PiS-u. To oni dyktowali co ma być na antenie, i to oni wydawali cenzurki innym. Każda taka "ciotka " bez cienia wątpliwości wydawała opinie i obsadzała programy swoimi koleżkami. Gdy zabrakło w mediach PiS-u, niektóre cioteczki przypominały sobie o pierwotnych korzeniach (narodowy socjalizm to idea tak bliska obu, wydawało by się, odległym historycznie formacjom ) i dalej dzielnie pracują, mimo wieku emerytalnego, przetrzymały innych kolegów, których dawno wywiały kolejne "reformy" polegające na wywalaniu pracowników merytorycznych.

Ale nie o tym ta bajka jest. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hd6kn

--
stevep

Data: 2011-04-20 16:03:47
Autor: swoj
Kibole Jarka.
Użytkownik "cirrus" <cirrus@tinvalid.tkdami.net> napisał

# oś się stało. Coś się dzieje. Mam nadzieję, że nie stanie się nic tragicznego.


Nie pastuj pietrzykowski, sowiecki pomiocie!

Data: 2011-04-21 08:27:42
Autor: cirrus
Kibole Jarka.
Użytkownik "swoj" <swoj@wp.pl> napisał w wiadomości news:4daee7e6$0$2485$65785112news.neostrada.pl...
Użytkownik "cirrus" <cirrus@tinvalid.tkdami.net> napisał
# oś się stało. Coś się dzieje. Mam nadzieję, że nie stanie się nic tragicznego.
Nie pastuj pietrzykowski, sowiecki pomiocie!

Na pohybel kretynom pisowskim.

--
stevep

Kibole Jarka.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona