Często się przewija w dyskusjach "merytoryczny" argument, że kogoś
na dany pojazd nie stać... Ale w praktyce, co to oznacza?
Ile % miesięcznego dochodu mogą maksymalnie wynosić koszty posiadania
samochodu, aby można było uznać, że nas na niego "stać"?
Przy czym mam na myśli koszty całkowite: nie tylko wszelkie
eksploatacyjne, ubezpieczenia, parkowania, ale również "amortyzację"
czyli różnicę między ceny zakupu i sprzedaży w przeliczeniu na okres
eksploatacji, wraz z ewentualnymi odsetkami od kredytu.
Tę kwotę można pomniejszyć o sumy które się w związku z samochodem
zaoszczędza: wydatki na komunikację zbiorową, taksówki, kalosze... :)
Dla mnie granica akceptowalności przebiega gdzieś w okolicy 10% dochodu.
Ale mam wrażenie, że dla sporej części naszych ziomków - znacznie wyżej :)
sprawa jest prosta:
-jak mamy $$$ w kieszeni na auto to nas na nie stać.
-jak mozemy sobie wziąść na nie kredyt to też nas stać.
a to czy nas stać na paliwo i częsci to już co innego,
ale jak jedziemy i się kończy i mamy $ to nas stać :)
koniec logiki
pozdrawiam.
--
|