Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kiedy wszyscy chcą reformować i wychowywać PiS

Kiedy wszyscy chcą reformować i wychowywać PiS

Data: 2013-10-20 13:34:45
Autor: Mark Woydak
Kiedy wszyscy chcą reformować i wychowywać PiS
ZnĂłw psychopato podszywasz się  pod moje dane?

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gmx.de> napisał w wiadomości news:1aqwmr7j6g6bi.rtmkxprh6s3d$.dlg40tude.net...


Kiedy wszyscy chcą reformować i wychowywać PiS, tak jak reformują i
uzdrawiają Kościół katolicki, to znak, że dzieje się coś nadzwyczajnego

Po warszawskim referendum po raz kolejny mamy do czynienia z czymś, co
można by nazwać społeczną akcją „Wszyscy Reformują PiS”. Tym razem na
naprawdę wielką skalę. Przypomina to inną „społeczną” akcję - powszechnego
reformowania Kościoła katolickiego, w którą szczególnie zaangażowani są
ateiści i ludzie mający z Kościołem taki związek, że kiedyś zostali
ochrzczeni. Obserwowanie powszechnej akcji reformowania PiS jest
interesujące nie z powodu sympatii czy antypatii do tej partii, lecz jako
zjawisko socjologiczne, antropologiczne, kulturowe i medialne. I stanowi
fenomen, bo dzieje się w skali i natężeniu nieporównywalnym z reformowaniem
PO, co wydawałoby się znacznie bardziej uzasadnione, skoro mamy do
czynienia z partią rządzącą.

Krytyka czy recenzowanie partii (wszystkich bez wyjątku) są oczywiste i
zrozumiałe, bo wszyscy jesteśmy mniej lub bardziej wciągnięci w politykę i
mamy jakieś relacje z władzą. Ale w powszechnym reformowaniu PiS można
dostrzec bardzo specyficzną predylekcję: traktowanie tej partii jak
dziecka, ktĂłre jest wychowywane nie tylko przez rodzicĂłw, ale teĹź dziadkĂłw,
stryjów, kuzynki, pociotków, sąsiadów, mieszkańców tego samego osiedla,
miasta i regionu, całego kraju, a nawet obcokrajowców, którzy akurat
znaleźli się w Polsce. Po prostu wszyscy chcą wychowywać (reformować) PiS i
uważają, że powinni to robić.

Po referendum w Warszawie akcja wychowywania i sanacji PiS przybrała
rozmiary pospolitego ruszenia. Każdy chce dodać swoje trzy grosze do oceny
kampanii referendalnej PiS. Każdy ma coś do powiedzenia, wytknięcia,
zalecenia czy podsunięcia. Bardzo często ta wielka „społeczna” kampania
przeradza się w czystą groteskę. Bo wyobraźmy sobie, że cała Polska doradza
jakiejś rodzinie, jak ma wychowywać swoją córkę. Łącznie z takimi dobrymi
radami, jak te, żeby dziecku zmienić płeć, rodziców czy model rodziny z
tradycyjnej na taką z dwiema mamusiami albo dwoma tatusiami bądź z trzema
czy czterema rodzicami.

Gdyby chodziło o jakąś rodzinę i wychowanie ich córki czy syna ingerowanie
w ten proces całej Polski, a nawet przebywających akurat w kraju
cudzoziemców uznalibyśmy za oczywistą aberrację. I akcja ta budziłaby
zrozumiałe podejrzenia, że nie chodzi o dobre wychowanie dziecka, lecz coś
wręcz przeciwnego. Podobne podejrzenia można mieć w związku z powszechną
akcją wychowywania i reformowania PiS. I tak samo byłoby, gdyby chodziło o
taką akcję wobec PO, SLD, PSL, TR, SP, PJN czy NP.

Byłoby czymś bezsensownym, gdyby limitować czy cenzurować to, o czym ludzie
chcą mówić, nawet najbardziej krytycznie, bo o prawo do wolności słowa
chodzi przecież w demokracji. Co nie przeszkadza przyjrzeć się anatomii czy
antropologii konkretnej praktyki. Tym bardziej jeśli ta praktyka nie wydaje
się ani spontaniczna, ani typowa, na co można by przytoczyć wiele dowodów,
choćby wymiar czasu, jaki w mediach poświęca się jednej partii i jej
liderowi, choć wcale nie jest to partia rządząca czy koalicyjna.

Każdy może mówić, oceniać i radzić, co chce i jak chce, także w odniesieniu
do PiS czy jakiejkolwiek innej partii. Jednak pojawiająca się wobec PiS
nadopiekuńczość i przesada wydają się specjalne i specyficzne. Bo jest
dziwne i zastanawiające, dlaczego aż tylu chce „zrobić PiS dobrze”. Sir
Karl Rajmund Popper, wielki austriacko-brytyjski filozof i metodolog nauki
zwykł był mawiać, że jeśli ktoś ostentacyjnie chce mu „zrobić dobrze”, to
ewidentny znak, że powinien „brać nogi za pas”, bo kryje się za tym
wszystko, co najgorsze. I to by było na tyle – jak kończył swoje wykłady z
mniemanologii stosowanej niezapomniany „profesor” Jan Tadeusz Stanisławski.

Data: 2013-10-20 14:42:36
Autor: Aleksander
Kiedy wszyscy chcą reformować i wychowywać PiS
to do mnie?
przecież podpisujesz się inaczej, więc o co chodzi?

Alx

ja ci nie ubliżam, więc oczekuję wzajemności i przeprosin

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.gmx.de> napisał w wiadomości news:l40fhi$478$4news.albasani.net...
Znów psychopato podszywasz się  pod moje dane?

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gmx.de> napisał w wiadomości news:1aqwmr7j6g6bi.rtmkxprh6s3d$.dlg40tude.net...


Kiedy wszyscy chcą reformować i wychowywać PiS, tak jak reformują i
uzdrawiają Kościół katolicki, to znak, że dzieje się coś nadzwyczajnego

Po warszawskim referendum po raz kolejny mamy do czynienia z czymś, co
można by nazwać społeczną akcją "Wszyscy Reformują PiS". Tym razem na
naprawdę wielką skalę. Przypomina to inną "społeczną" akcję - powszechnego
reformowania Kościoła katolickiego, w którą szczególnie zaangażowani są
ateiści i ludzie mający z Kościołem taki związek, że kiedyś zostali
ochrzczeni. Obserwowanie powszechnej akcji reformowania PiS jest
interesujące nie z powodu sympatii czy antypatii do tej partii, lecz jako
zjawisko socjologiczne, antropologiczne, kulturowe i medialne. I stanowi
fenomen, bo dzieje się w skali i natężeniu nieporównywalnym z reformowaniem
PO, co wydawałoby się znacznie bardziej uzasadnione, skoro mamy do
czynienia z partią rządzącą.

Krytyka czy recenzowanie partii (wszystkich bez wyjątku) są oczywiste i
zrozumiałe, bo wszyscy jesteśmy mniej lub bardziej wciągnięci w politykę i
mamy jakieś relacje z władzą. Ale w powszechnym reformowaniu PiS można
dostrzec bardzo specyficzną predylekcję: traktowanie tej partii jak
dziecka, które jest wychowywane nie tylko przez rodziców, ale też dziadków,
stryjów, kuzynki, pociotków, sąsiadów, mieszkańców tego samego osiedla,
miasta i regionu, całego kraju, a nawet obcokrajowców, którzy akurat
znaleźli się w Polsce. Po prostu wszyscy chcą wychowywać (reformować) PiS i
uważają, że powinni to robić.

Po referendum w Warszawie akcja wychowywania i sanacji PiS przybrała
rozmiary pospolitego ruszenia. Każdy chce dodać swoje trzy grosze do oceny
kampanii referendalnej PiS. Każdy ma coś do powiedzenia, wytknięcia,
zalecenia czy podsunięcia. Bardzo często ta wielka "społeczna" kampania
przeradza się w czystą groteskę. Bo wyobraźmy sobie, że cała Polska doradza
jakiejś rodzinie, jak ma wychowywać swoją córkę. Łącznie z takimi dobrymi
radami, jak te, żeby dziecku zmienić płeć, rodziców czy model rodziny z
tradycyjnej na taką z dwiema mamusiami albo dwoma tatusiami bądź z trzema
czy czterema rodzicami.

Gdyby chodziło o jakąś rodzinę i wychowanie ich córki czy syna ingerowanie
w ten proces całej Polski, a nawet przebywających akurat w kraju
cudzoziemców uznalibyśmy za oczywistą aberrację. I akcja ta budziłaby
zrozumiałe podejrzenia, że nie chodzi o dobre wychowanie dziecka, lecz coś
wręcz przeciwnego. Podobne podejrzenia można mieć w związku z powszechną
akcją wychowywania i reformowania PiS. I tak samo byłoby, gdyby chodziło o
taką akcję wobec PO, SLD, PSL, TR, SP, PJN czy NP.

Byłoby czymś bezsensownym, gdyby limitować czy cenzurować to, o czym ludzie
chcą mówić, nawet najbardziej krytycznie, bo o prawo do wolności słowa
chodzi przecież w demokracji. Co nie przeszkadza przyjrzeć się anatomii czy
antropologii konkretnej praktyki. Tym bardziej jeśli ta praktyka nie wydaje
się ani spontaniczna, ani typowa, na co można by przytoczyć wiele dowodów,
choćby wymiar czasu, jaki w mediach poświęca się jednej partii i jej
liderowi, choć wcale nie jest to partia rządząca czy koalicyjna.

Każdy może mówić, oceniać i radzić, co chce i jak chce, także w odniesieniu
do PiS czy jakiejkolwiek innej partii. Jednak pojawiająca się wobec PiS
nadopiekuńczość i przesada wydają się specjalne i specyficzne. Bo jest
dziwne i zastanawiające, dlaczego aż tylu chce "zrobić PiS dobrze". Sir
Karl Rajmund Popper, wielki austriacko-brytyjski filozof i metodolog nauki
zwykł był mawiać, że jeśli ktoś ostentacyjnie chce mu "zrobić dobrze", to
ewidentny znak, że powinien "brać nogi za pas", bo kryje się za tym
wszystko, co najgorsze. I to by było na tyle - jak kończył swoje wykłady z
mniemanologii stosowanej niezapomniany "profesor" Jan Tadeusz Stanisławski.


Kiedy wszyscy chcą reformować i wychowywać PiS

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona