Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kieżun i lustratorzy

Kieżun i lustratorzy

Data: 2014-10-12 08:45:16
Autor: mkarwan
Kieżun i lustratorzy
Po uroczystościach ćwierćwiecza Solidarności Walczącej, w mieszkaniu jednego
z kolegów, czytaliśmy publikację "Solidarność Walcząca w dokumentach SB" i
pokładaliśmy się ze śmiechu.
Też z głupoty SBków nas ganiających, ale najśmieszniejsze były ich raporty.
Ponieważ nic nie wiedzieli, więc wymyślali.
Np przysięgę składaną na sztylet i coś tam jeszcze, czaszkę chyba.
Cytowanie raportów SBka, do swojego kierownictwa, które tak jak on chciało
mieć wyniki, o niczym nie świadczy.
Podobnie jak jego twierdzenia o przekazaniu prezentów.
"Wręczył Kieżunowi upominek imieninowy i kwiaty".
Kwiaty?
Facet facetowi?
Żona SBka pewnie dostała na konto firmy.
A upominek trafił do barku.
Wątek paróweczek z Misia polecam.
Jest tam też scena, w której panowie w knajpie - kotłowni rozpisują benzynę,
piszą sprawozdanie.
To socjalizm był.
Jeśli nie ma pisemnych potwierdzeń, z podpisem odbioru, a nie ma, to to pic
na wodę.

Nie zobaczyłem podpisu Kieżuna pod żadnym ewidentnym donosem, w tym
artykule, a ponoć jest 900 stron dokumentów, z czego parę opublikowano.
Oczywiście podpisu z opinią grafologa, którą niewątpliwie autorzy artykułu
posiadają.
Bo przecież SBek nie mógł się podpisać za Kieżuna!
A oni nie napisaliby, że to on podpisywał, bez sprawdzenia.
Bo to by wyjątkowe świństwo było.
Prawda?
Informacje mogą pochodzić, jak twierdzi profesor z podsłuchów, kontroli
korespondencji, tajnych rewizji i wyobraźni SBka.
Autorom też jej nie brakuje.

"Nierzadko . słysząc ciekawą wypowiedź, sporządzał na bieżąco odręczne
notatki, które przekazywał później funkcjonariuszom".
A może SBcy je w śmietniku wygrzebali?
Bo "czasem one przypominają analizy naukowe".
A może to były notatki do prac naukowych?
To zaś domniemywanie przypomina mi monolog Laskowika o historii Mieszka i
Dobrawki opisywanej przez Gala Anonima"... a potem poszli do lasu", który
Smoleń kwituje, "A ten Anonim za nimi?"
Byli, widzieli?
Wątpię by profesor przekazywał na luźnych papierkach informacje SB kom.
Ja jestem powojenna łajza, ale jakoś nie widzę czegoś takiego, u tamtego
pokolenia.

Polityka paszportowa wobec tak ważnego "agenta", jest niewytłumaczalna.
Treść listu do Kiszczaka, w którym "agent" nie wspomina o swoich "zasługach",
też.
Jego brak agenturalnego wykorzystywania w Afryce, gdzie był w gorącym
punkcie - też.
Afryka była podstawowym kierunkiem ataku Sowietów wtedy, a on bym
maksymalnie, jak można, blisko tamtejszych rządów.
Itd, itp.
Długo by tak można.

Autorzy przeprowadzili wiele godzin rozmów z Kieżunem, ale pozostały z nich
śladowe ilości w tekście.
Dominuje to, co było w papierach SBka.
Obiektywność godna pozazdroszczenia, zwłaszcza gdy naprzeciw jest 93 latek.
Panowie wchodzą w artykule, w rolę sędziów wszelkich instancji, i
prokuratorów jednocześnie, Kieżun na przygotowanie obrony dostał dzień - jak
on twierdzi, kilka dni - jak oni twierdzą.
Przedtem jak on twierdzi, dostarczano mu jedynie część materiałów.
Oni nie mają żadnych wątpliwości, choć nie przedstawili żadnych twardych
dowodów, a jedynie poszlaki.
Dlatego ja mam bardzo poważne zastrzeżenia do tego kafkowskiego procesu.
Wszystko w tym artykule mi nie pasuje.
Np psychologicznie, ideowo postać profesora i to co jest w papierach SB.
Jego reakcja.
Człowiek, którego nie złamało NKWD, miałby ochoczo kolaborować z cieniasami
z SB, za Gierka?
Po co miałby to robić, gdzie korzyść?
To był po wojnie najlepszy czas dla naukowców.
To jakaś historia alternatywna, typu Zychowicza.
I na jego poziomie.
źrodło http://romanzaleski.salon24.pl/606963,kiezun-i-lustratorzy

Kieżun i lustratorzy

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona