Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kijem po ryju

Kijem po ryju

Data: 2015-12-12 03:48:34
Autor: Mark Woydak
Kijem po ryju


Kijem po ryju, czyli „...chamstwo należy zwalczać siłą i ...


Istnieje możliwość prawnego utemperowania Trybunału Konstytucyjnego i
pozbycia się głównego mąciciela społecznego i krętacza - sędziego
Rzeplińskiego.

Oto rozwiązanie, jakie proponuje Obserwator:

Dzisiejsza hucpa wokół podskoków Rzeplińskiego, aportującego do
„Wybiórczej” różne żale powodują, że jako wyborcy powinniśmy żądać od
posłów (każdy swoich) podjęcia stanowczych działań zmierzających do
ukrócenia procederu dalszego ośmieszania naszego Państwa przez łysiejących
starców w przykrótkich togach, nadętych do granic rozpuku i pokazujących w
trakcie dostojnego szybowania w kierunku szczytów głupoty niezbyt czyste
impoderabilia.

Absolutnym skandalem jest nawoływanie Prezydenta Dudy przez Zolla, Stępnia,
Rzeplińskiego et consortes do przyjęcie ślubowania od osób wskazanych w
uchwałach PO, co przecież wypełnia w sensie ścisłym znamiona podżegania do
przestępstwa przeciwko Konstytucji, bo te osoby NIGDY NIE ZOSTAŁY WSKAZANE
JAKO KANDYDACI NA SĘDZIÓW !!!

 Dlaczego? A proszę bardzo:

Regulamin Sejmu jest aktem prawym wynikającym wprost z Konstytucji,
natomiast Sejm ma oczywiście prawo uchwalać Ustawy, nawet sprzeczne w
jakimś zakresie z Regulaminem Sejmu, tylko musi być później konsekwentny co
do wybranego trybu procedowania.

Niedopuszczalna jest sytuacja, gdy przeprowadza się jakieś działanie w
oparciu o dwa, w danym zakresie sprzeczne ze sobą akty prawne. Działanie
takie jest uznawane za niebyłe pod względem skutków prawnych, czyli nie
miało miejsca (tak jak gdyby po otwarciu testamentu i postanowieniu co do
spadku, na publikacji zjawił się osobiście nieboszczyk).

Otóż Regulamin Sejmu art. 30 ust. 3 pkt 1 stanowi, że wnioski dotyczące
zgłaszania kandydata składa „Prezydium Sejmu albo co najmniej 50 posłów”,
zaś w ustawie PO art. 19 ust. 1 stanowi że prawo zgłaszania kandydata na
sędziego Trybunału przysługuje "Prezydium Sejmu oraz grupie co najmniej 50
posłów”
(http://www.sejm.gov.pl/media8.nsf/files/WBOI-A4LGYH/%24File/69-15A_Banas...
(link is external))

Ta sprzeczność to jeszcze pół biedy, zresztą terminy składania wniosków też
są w Ustawie i Regulaminie ujęte inaczej, więc Ustawa PO stanowi lex
specialis w stosunku do Regulaminu Sejmu odnośnie tych pięciu sędziów
wybieranych w 2015 roku.

Ale jeżeli ich wybór jest procedowany w ramach Ustawy, to ich kandydatury
powinny być zgłaszane w trybie ustawowym, czyli powinno je zgłaszać
Prezydium Sejmu ORAZ grupa co najmniej 50 posłów.

Niestety dla PO, kandydatury zostały zgłoszone do Marszałka WYŁĄCZNIE przez
Prezydium Sejmu, a więc w trybie przewidzianym przez Regulamin Sejmu.

 A tak absolutnie nie wolno robić, więc skoro Ustawa PO weszła w życie,
przeprowadzenie uchwały opartej na niezgodnym z Ustawą PO trybem zgłaszania
kandydatów jest niedopuszczalne, po prostu kandydaci NIE ZOSTALI zgłoszeni.
W związku z tym nie ma przedmiotu Uchwał, czyli zgłoszonych kandydtów. A
skoro Uchwały nie mają przedmiotu, to nie mają sensu i powinny być
wyłączone z porządku prawnego.

Tak więc Uchwały obecnego Sejmu o braku mocy prawnej Uchwał poprzedniego
Sejmu są logicznym następstwiem braku zgłoszonych kandydatów i po prostu
porządkują stworzony chaos prawny.

 Tak więc zdaje się, że sędziom Trybunału Konstytucyjnego woda sodowa
wyparła znaczną część szarych komórek (pytanie jak dużą część i któym).

Dzisiejsza hucpa wokół zupełnie oczywistych wątpliwości Centrum
Legislacyjnego Rządu co do ważności orzeczenia TK w sytuacji co najmniej
mocno prawdopodobnego naruszenia konstytucyjnej zasady minimalnego składu
orzekającego, oraz sposób postępowania Rzeplińskiego, który zamiast
zastanowić się nad wyjaśnieniem wątpliwości, leci z ozorem do Michnika,
zmusza do przypomnienia zarówno Rzeplińskiemu jak i Zollowi oraz Stępniowi
(a przy okazji wszystkim innym sędziom w całej Polsce), do jakiej roboty
zostali wynajęci i do czego w związku z tym się zobowiązali.  Otóż w Konstytucji, tej co to ma być dla nich punktem odniesienia do oceny
ustaw, jest kilka słów o warunkach (a nie przywilejach) sprawowania urzędu
sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Konkretnie mówi o tym art. 195
Konstytucji, szczególnie w ust. 3

"...Art. 195.

1. Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w sprawowaniu swojego urzędu są
niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji.

2. Sędziom Trybunału Konstytucyjnego zapewnia się warunki pracy i
wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków.

3. Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w okresie zajmowania stanowiska nie
mogą należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić
działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności
sądów i niezawisłości sędziów...".

 Nie od rzeczy będzie przypomnieć p. Rzeplińskiemu oraz jego kolegom i
koleżankom z pracy, że wynika z tego wprost, iż Suweren (czyli Naród)
zawarł w Konstytucji NIEZBĘDNE WYMOGI do tego, by ten akurat urząd
piastować.

Jeżeli słyszę, że rzekomo Konstytucja GWARANTUJE sędziemu niezawisłość i
niezależność, no to niby jakim cudem? Świętego z niego robi? Może jeszcze
do kompletu zapewnia dożywotnie dziewictwo !?!

Niezwisłość i niezależność to nie jest GWARANCJA konstytucyjna, to jest
WYMÓG konstytucyjny i twierdzić na trzeźwo i nie w żartach coś innego może
tylko ignorant, co samo w sobie dyskwalifikuje jako sędziego, a co dopiero
sędziego Trybunału Konstytucyjnego.

Odnoszę wrażenie, że wybór na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego
nie odbywał się w drodze przymusu bezpośredniego, zaś kandydat musiał
zaakceptować swoją kandydaturę, a w związku z tym PRZYJĄŁ NA SIEBIE
ZOBOWIĄZANIE, że w wypadku przyjęcia na to stanowisko nie będzie w okresie
jego zajmowania prowadził działalności publicznej nie dającej się pogodzić
z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

I pilnowanie tej niezawisłości jest jego psim (a w zasadzie sędziowskim)
obowiązkiem !!!

Obowiązkiem, a nie łaską. To sędzia ma OBOWIĄZEK zamknąć się w wieży z
kości słoniowej i unikać jakichkolwiek sytuacji, które mogą być pretekstem
do postawienia zarzutu uchybienia niezależności i niezawisłości !!!. A w
wypadku pojawienia się wątpliwości, natychmiast to wytłumaczyć, zaś przy
konkretnych zarzutach zawiesić piastowanie urzędu i postawić się do
dyspozycji zlecającego, czyli Parlamentu. Proste?

Zobwiązał się? Zobowiązał. Dotrzymuje? A jak pogodzić publiczne zajmowanie
stanowiska w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, w dodatku stronniczego, z
zasadą niezawisłości sędziowskiej? Jak już się zgodziło na pracę za dwie
dychy miesięcznie, to "Noblesse oblige", a przynajmniej "oblige" lojalność
wobec pracodawcy.

"Pacta sunt servanda", drodzy Państwo, jak się podjęło zobowiązanie to
trzeba go dotrzymywać, inaczej druga strona (czyli Naród) może ustami
swoich przedstawicieli od umowy odstąpić, żądając zresztą przy okazji
odszkodowania na zasadach ogólnych (niby to sędziowie, ale przypomnę dla
porządku Kodeks Cywilny:

"...Art. 492 1 . Jeżeli strona obowiązana do spełnienia świadczenia
oświadczy, że świadczenia tego nie spełni, druga strona może odstąpić od
umowy bez wyznaczenia terminu dodatkowego, także przed nadejściem
oznaczonego terminu spełnienia świadczenia.

Art. 493.

§ 1. Jeżeli jedno ze świadczeń wzajemnych stało się niemożliwe wskutek
okoliczności, za które ponosi odpowiedzialność strona zobowiązana, druga
strona może, według swego wyboru, albo żądać naprawienia szkody wynikłej z
niewykonania zobowiązania, albo od umowy odstąpić.

§ 2. W razie częściowej niemożliwości świadczenia jednej ze stron druga
strona może od umowy odstąpić, jeżeli wykonanie częściowe nie miałoby dla
niej znaczenia ze względu na właściwości zobowiązania albo ze względu na
zamierzony przez tę stronę cel umowy, wiadomy stronie, której świadczenie
stało się częściowo niemożliwe. ...").

 Jeżeli więc sędzia Trybunału Konstytucyjnego łamie publicznie i
ostentacyjnie swoim postępowaniem przyjęte zobowiązanie do świadczenia,
oświadcza tym samym, że świadczenia nie spełni (zupełnie to samo, co gdyby
pijany kierowca zjawił się z zajezdni i pchał za kierownicę autobusu), a w
takim razie WOOON Z ROBOTY !!!

Oczywiście sądami właściwymi do rozstrzygnięcia zasadności odstąpienia od
umowy są sądy powszechne, ale nie zmienia to faktu, ŻE ZŁOŻENIE NA RĘCE
DRUGIEJ STRONY OŚWIADCZENIA O ODSTĄPIENIU OD UMOWY MA NATYCHMIASTOWY SKUTEK
Z MOCĄ WSTECZNĄ - UMOWĘ TRAKTUJE SIĘ JAK NIE ZAWARTĄ (!!!).

A jako argument tonizujący emocje tych niby-sędziów, należy zaproponować im
ugodę przedsądową, zapewniającą im bezpieczeństwo przed zastosowaniem
rozwiązań zawartych w art. 494 KC § 1:

„...Strona, która odstępuje od umowy wzajemnej, obowiązana jest zwrócić
drugiej stronie wszystko, co otrzymała od niej na mocy umowy, a druga
strona obowiązana jest to przyjąć. Strona, która odstępuje od umowy, może
żądać nie tylko zwrotu tego, co świadczyła, lecz również na zasadach
ogólnych naprawienia szkody wynikłej z niewykonania zobowiązania...".

Ponieważ taki niby-sędzia nic nie świadczył, to niczego mu zwracać nie
trzeba, ale za to Parlament może żądać zwrotu tego, co Naród niby-sędziemu
świadczył. Uwzględniając wynagrodzenie (20 tys. miesięcznie x okres od
ślubowania w miesiącach), koszty obsługi biurowej, czyli budżet TK bez
wynagrodzeń sędziowskich podzielony na liczbę sędziów za ten okres, ulgi
ustawowe etc., jak również to, że Parlament może dochodzić w trybie art.
415 KC, czyli na zasadach ogólnych, naprawienia szkód - ot, choćby kosztów
przejrzenia wszystkich uchwał Trybunału pod kątem ich ważności ze względu
na osobę niby-sędziego, no to może uzbierać się sumka.

 Może, ale nie musi...

 Jak to przeprocedować? Ano bardzo prosto - Sejm uchwałą powołał kandydata?
Tak, Sejm. Co więc robi Sejm, gdy okazuje się, że sędzia naruszył określone
w Konstytucji zakazy? Ano podejmuje uchwałę o odstąpieniu od umowy z danym
sędzią w trybie art. 492 1 lub 493 KC. Przyjęcie tej uchwały powoduje z
mocy KC, że umowa jest traktowana jak nie zawarta, a ponieważ tą umową jest
uchwała Sejmu o powołaniu kandydata, to uchwała ta jest traktowana tak,
jakby NIGDY NIE ZOSTAŁA PODJĘTA !!!

A jeżeli uchwałą nigdy nie została podjęta, to znaczy że akt ślubowania
przyjęty przez Prezydenta jest nieważny (równie dobrze można przyjąć
ślubowanie od kataryniarza na Rynku Nowego Miasta), zaś na tym stanowisku
sędziego Trybunału Konstytucyjnego od momentu owego przyjęcia ślubowania
był wakat (dokładnie tak samo jak z tymi pięcioma niby-kandydatami PO) !!!  Oczywiście powstają potężne komplikacje: wszystkie orzeczenia i uchwały
Trybunału Konstytucyjnego muszą być przejrzane pod kątem tego, czy ów
niby-sędzia nie był członkiem składu orzekającego, jak tam z quorum, czy w
takiej sytuacji poszczególne orzeczenia w ogóle są w ogóle w świetle
Konstytucji ważne (chodzi o skład orzekający i wyniki głosowania) - ale, do
cholery, chyba warto...

Tak więc Sejm może - jak się spręży - pozbawić Trybunał Konstytucyjny tej
części składu, która kiedykolwiek, w jakikolwiek udowadnialny procesowo
sposób, naruszyła którykolwiek z zakazów zawartych w art. 195 ust 3
Konstytucji, a więc wszystkich którzy podpisali się pod „zakazem”
podejmowania przez Sejm noej kadencji uchwał o wyborze kandydatów na
sędziów TK. No i oczywiście niezwłocznie uzupełnić skład do konstytucyjnej
liczby 15 sędziów.

Co ostatecznie zakończy spór z Trybunałem...

 Co ważne - nie można tego trybu zaskarżyć NIGDZIE, za wyjątkiem normalnego
sądu powszechnego, właściwego miejscowo ze względu na siedzibę Parlamentu.
Natomiast możliwość zaskarżenia do sądu powszechnego WYŁĄCZA możliwość
skargi do ETC w trybie zażalenia na pozbawienie prawa do sądu.

 Ale że "Nemo iudex in causa sua", zaś stan dzisiejszych sądów "jaki jest,
każdy widzi", to obecny Parlament powinien powołać specjalną izbę sądu
cywilnego do rozstrzygania takich właśnie spraw, jak sprzeniewierzenie się
zasadom obowiązującym sędziów. Przy okazji sprawa szybciej się potoczy.

Do takiego sądu (powiedzmy Trybunału Ochrony Niezawisłości Sędziowskiej)
strony procesów będą mogły zgłaszać skargi na zachowanie poszczególnych
sędziów wszystkich szczebli pod odpowiedzialnością karną za fałszywe
oskarżenia, zaś rolą takiego Trybunału będzie przeprowadzenie wnikliwego
postępowania w sprawie danego sędziego, łącznie z analizą wydawanych
wyroków w innych sprawach. I jak Trybunał orzeknie sprzeniewierzenie się
niezawisłości sędziowskiej, to składa do Marszałka Sejmu wniosek o
odstąpienie z danym sędzią od umowy oraz orzeka o wznowieniu wszystkich
postępowań w których orzekał w sposób mogący mieć wpływ na wyrok. I
odszkodowanie.

Jak sądzicie, zawrą ugodę?

Data: 2015-12-12 14:47:49
Autor: MarkWoydak
Kijem po ryju
WON PARSZYWY SKURWYSYNU PODSZYWACZU !!!


Mark Woydak

--

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości news:1atbnrq92sdd2$.94dgj2o3q2xl.dlg40tude.net...


Kijem po ryju, czyli „...chamstwo należy zwalczać siłą i ...


Istnieje możliwość prawnego utemperowania Trybunału Konstytucyjnego i
pozbycia się głównego mąciciela społecznego i krętacza - sędziego
Rzeplińskiego.

Oto rozwiązanie, jakie proponuje Obserwator:

Dzisiejsza hucpa wokół podskoków Rzeplińskiego, aportującego do
„Wybiórczej” różne żale powodują, że jako wyborcy powinniśmy żądać od
posłów (każdy swoich) podjęcia stanowczych działań zmierzających do
ukrócenia procederu dalszego ośmieszania naszego Państwa przez łysiejących
starców w przykrótkich togach, nadętych do granic rozpuku i pokazujących w
trakcie dostojnego szybowania w kierunku szczytów głupoty niezbyt czyste
impoderabilia.

Absolutnym skandalem jest nawoływanie Prezydenta Dudy przez Zolla, Stępnia,
Rzeplińskiego et consortes do przyjęcie ślubowania od osób wskazanych w
uchwałach PO, co przecież wypełnia w sensie ścisłym znamiona podżegania do
przestępstwa przeciwko Konstytucji, bo te osoby NIGDY NIE ZOSTAŁY WSKAZANE
JAKO KANDYDACI NA SĘDZIÓW !!!

Dlaczego? A proszę bardzo:

Regulamin Sejmu jest aktem prawym wynikającym wprost z Konstytucji,
natomiast Sejm ma oczywiście prawo uchwalać Ustawy, nawet sprzeczne w
jakimś zakresie z Regulaminem Sejmu, tylko musi być później konsekwentny co
do wybranego trybu procedowania.

Niedopuszczalna jest sytuacja, gdy przeprowadza się jakieś działanie w
oparciu o dwa, w danym zakresie sprzeczne ze sobą akty prawne. Działanie
takie jest uznawane za niebyłe pod względem skutków prawnych, czyli nie
miało miejsca (tak jak gdyby po otwarciu testamentu i postanowieniu co do
spadku, na publikacji zjawił się osobiście nieboszczyk).

Otóż Regulamin Sejmu art. 30 ust. 3 pkt 1 stanowi, że wnioski dotyczące
zgłaszania kandydata składa „Prezydium Sejmu albo co najmniej 50 posłów”,
zaś w ustawie PO art. 19 ust. 1 stanowi że prawo zgłaszania kandydata na
sędziego Trybunału przysługuje "Prezydium Sejmu oraz grupie co najmniej 50
posłów”
(http://www.sejm.gov.pl/media8.nsf/files/WBOI-A4LGYH/%24File/69-15A_Banas...
(link is external))

Ta sprzeczność to jeszcze pół biedy, zresztą terminy składania wniosków też
są w Ustawie i Regulaminie ujęte inaczej, więc Ustawa PO stanowi lex
specialis w stosunku do Regulaminu Sejmu odnośnie tych pięciu sędziów
wybieranych w 2015 roku.

Ale jeżeli ich wybór jest procedowany w ramach Ustawy, to ich kandydatury
powinny być zgłaszane w trybie ustawowym, czyli powinno je zgłaszać
Prezydium Sejmu ORAZ grupa co najmniej 50 posłów.

Niestety dla PO, kandydatury zostały zgłoszone do Marszałka WYŁĄCZNIE przez
Prezydium Sejmu, a więc w trybie przewidzianym przez Regulamin Sejmu.

A tak absolutnie nie wolno robić, więc skoro Ustawa PO weszła w życie,
przeprowadzenie uchwały opartej na niezgodnym z Ustawą PO trybem zgłaszania
kandydatów jest niedopuszczalne, po prostu kandydaci NIE ZOSTALI zgłoszeni.
W związku z tym nie ma przedmiotu Uchwał, czyli zgłoszonych kandydtów. A
skoro Uchwały nie mają przedmiotu, to nie mają sensu i powinny być
wyłączone z porządku prawnego.

Tak więc Uchwały obecnego Sejmu o braku mocy prawnej Uchwał poprzedniego
Sejmu są logicznym następstwiem braku zgłoszonych kandydatów i po prostu
porządkują stworzony chaos prawny.



Tak więc zdaje się, że sędziom Trybunału Konstytucyjnego woda sodowa
wyparła znaczną część szarych komórek (pytanie jak dużą część i któym).

Dzisiejsza hucpa wokół zupełnie oczywistych wątpliwości Centrum
Legislacyjnego Rządu co do ważności orzeczenia TK w sytuacji co najmniej
mocno prawdopodobnego naruszenia konstytucyjnej zasady minimalnego składu
orzekającego, oraz sposób postępowania Rzeplińskiego, który zamiast
zastanowić się nad wyjaśnieniem wątpliwości, leci z ozorem do Michnika,
zmusza do przypomnienia zarówno Rzeplińskiemu jak i Zollowi oraz Stępniowi
(a przy okazji wszystkim innym sędziom w całej Polsce), do jakiej roboty
zostali wynajęci i do czego w związku z tym się zobowiązali.

Otóż w Konstytucji, tej co to ma być dla nich punktem odniesienia do oceny
ustaw, jest kilka słów o warunkach (a nie przywilejach) sprawowania urzędu
sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Konkretnie mówi o tym art. 195
Konstytucji, szczególnie w ust. 3

"...Art. 195.

1. Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w sprawowaniu swojego urzędu są
niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji.

2. Sędziom Trybunału Konstytucyjnego zapewnia się warunki pracy i
wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków.

3. Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w okresie zajmowania stanowiska nie
mogą należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić
działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności
sądów i niezawisłości sędziów...".



Nie od rzeczy będzie przypomnieć p. Rzeplińskiemu oraz jego kolegom i
koleżankom z pracy, że wynika z tego wprost, iż Suweren (czyli Naród)
zawarł w Konstytucji NIEZBĘDNE WYMOGI do tego, by ten akurat urząd
piastować.

Jeżeli słyszę, że rzekomo Konstytucja GWARANTUJE sędziemu niezawisłość i
niezależność, no to niby jakim cudem? Świętego z niego robi? Może jeszcze
do kompletu zapewnia dożywotnie dziewictwo !?!

Niezwisłość i niezależność to nie jest GWARANCJA konstytucyjna, to jest
WYMÓG konstytucyjny i twierdzić na trzeźwo i nie w żartach coś innego może
tylko ignorant, co samo w sobie dyskwalifikuje jako sędziego, a co dopiero
sędziego Trybunału Konstytucyjnego.

Odnoszę wrażenie, że wybór na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego
nie odbywał się w drodze przymusu bezpośredniego, zaś kandydat musiał
zaakceptować swoją kandydaturę, a w związku z tym PRZYJĄŁ NA SIEBIE
ZOBOWIĄZANIE, że w wypadku przyjęcia na to stanowisko nie będzie w okresie
jego zajmowania prowadził działalności publicznej nie dającej się pogodzić
z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

I pilnowanie tej niezawisłości jest jego psim (a w zasadzie sędziowskim)
obowiązkiem !!!

Obowiązkiem, a nie łaską. To sędzia ma OBOWIĄZEK zamknąć się w wieży z
kości słoniowej i unikać jakichkolwiek sytuacji, które mogą być pretekstem
do postawienia zarzutu uchybienia niezależności i niezawisłości !!!. A w
wypadku pojawienia się wątpliwości, natychmiast to wytłumaczyć, zaś przy
konkretnych zarzutach zawiesić piastowanie urzędu i postawić się do
dyspozycji zlecającego, czyli Parlamentu. Proste?

Zobwiązał się? Zobowiązał. Dotrzymuje? A jak pogodzić publiczne zajmowanie
stanowiska w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, w dodatku stronniczego, z
zasadą niezawisłości sędziowskiej? Jak już się zgodziło na pracę za dwie
dychy miesięcznie, to "Noblesse oblige", a przynajmniej "oblige" lojalność
wobec pracodawcy.

"Pacta sunt servanda", drodzy Państwo, jak się podjęło zobowiązanie to
trzeba go dotrzymywać, inaczej druga strona (czyli Naród) może ustami
swoich przedstawicieli od umowy odstąpić, żądając zresztą przy okazji
odszkodowania na zasadach ogólnych (niby to sędziowie, ale przypomnę dla
porządku Kodeks Cywilny:

"...Art. 492 1 . Jeżeli strona obowiązana do spełnienia świadczenia
oświadczy, że świadczenia tego nie spełni, druga strona może odstąpić od
umowy bez wyznaczenia terminu dodatkowego, także przed nadejściem
oznaczonego terminu spełnienia świadczenia.

Art. 493.

§ 1. Jeżeli jedno ze świadczeń wzajemnych stało się niemożliwe wskutek
okoliczności, za które ponosi odpowiedzialność strona zobowiązana, druga
strona może, według swego wyboru, albo żądać naprawienia szkody wynikłej z
niewykonania zobowiązania, albo od umowy odstąpić.

§ 2. W razie częściowej niemożliwości świadczenia jednej ze stron druga
strona może od umowy odstąpić, jeżeli wykonanie częściowe nie miałoby dla
niej znaczenia ze względu na właściwości zobowiązania albo ze względu na
zamierzony przez tę stronę cel umowy, wiadomy stronie, której świadczenie
stało się częściowo niemożliwe. ...").

Jeżeli więc sędzia Trybunału Konstytucyjnego łamie publicznie i
ostentacyjnie swoim postępowaniem przyjęte zobowiązanie do świadczenia,
oświadcza tym samym, że świadczenia nie spełni (zupełnie to samo, co gdyby
pijany kierowca zjawił się z zajezdni i pchał za kierownicę autobusu), a w
takim razie WOOON Z ROBOTY !!!

Oczywiście sądami właściwymi do rozstrzygnięcia zasadności odstąpienia od
umowy są sądy powszechne, ale nie zmienia to faktu, ŻE ZŁOŻENIE NA RĘCE
DRUGIEJ STRONY OŚWIADCZENIA O ODSTĄPIENIU OD UMOWY MA NATYCHMIASTOWY SKUTEK
Z MOCĄ WSTECZNĄ - UMOWĘ TRAKTUJE SIĘ JAK NIE ZAWARTĄ (!!!).

A jako argument tonizujący emocje tych niby-sędziów, należy zaproponować im
ugodę przedsądową, zapewniającą im bezpieczeństwo przed zastosowaniem
rozwiązań zawartych w art. 494 KC § 1:

„...Strona, która odstępuje od umowy wzajemnej, obowiązana jest zwrócić
drugiej stronie wszystko, co otrzymała od niej na mocy umowy, a druga
strona obowiązana jest to przyjąć. Strona, która odstępuje od umowy, może
żądać nie tylko zwrotu tego, co świadczyła, lecz również na zasadach
ogólnych naprawienia szkody wynikłej z niewykonania zobowiązania...".

Ponieważ taki niby-sędzia nic nie świadczył, to niczego mu zwracać nie
trzeba, ale za to Parlament może żądać zwrotu tego, co Naród niby-sędziemu
świadczył. Uwzględniając wynagrodzenie (20 tys. miesięcznie x okres od
ślubowania w miesiącach), koszty obsługi biurowej, czyli budżet TK bez
wynagrodzeń sędziowskich podzielony na liczbę sędziów za ten okres, ulgi
ustawowe etc., jak również to, że Parlament może dochodzić w trybie art.
415 KC, czyli na zasadach ogólnych, naprawienia szkód - ot, choćby kosztów
przejrzenia wszystkich uchwał Trybunału pod kątem ich ważności ze względu
na osobę niby-sędziego, no to może uzbierać się sumka.



Może, ale nie musi...



Jak to przeprocedować? Ano bardzo prosto - Sejm uchwałą powołał kandydata?
Tak, Sejm. Co więc robi Sejm, gdy okazuje się, że sędzia naruszył określone
w Konstytucji zakazy? Ano podejmuje uchwałę o odstąpieniu od umowy z danym
sędzią w trybie art. 492 1 lub 493 KC. Przyjęcie tej uchwały powoduje z
mocy KC, że umowa jest traktowana jak nie zawarta, a ponieważ tą umową jest
uchwała Sejmu o powołaniu kandydata, to uchwała ta jest traktowana tak,
jakby NIGDY NIE ZOSTAŁA PODJĘTA !!!

A jeżeli uchwałą nigdy nie została podjęta, to znaczy że akt ślubowania
przyjęty przez Prezydenta jest nieważny (równie dobrze można przyjąć
ślubowanie od kataryniarza na Rynku Nowego Miasta), zaś na tym stanowisku
sędziego Trybunału Konstytucyjnego od momentu owego przyjęcia ślubowania
był wakat (dokładnie tak samo jak z tymi pięcioma niby-kandydatami PO) !!!

Oczywiście powstają potężne komplikacje: wszystkie orzeczenia i uchwały
Trybunału Konstytucyjnego muszą być przejrzane pod kątem tego, czy ów
niby-sędzia nie był członkiem składu orzekającego, jak tam z quorum, czy w
takiej sytuacji poszczególne orzeczenia w ogóle są w ogóle w świetle
Konstytucji ważne (chodzi o skład orzekający i wyniki głosowania) - ale, do
cholery, chyba warto...

Tak więc Sejm może - jak się spręży - pozbawić Trybunał Konstytucyjny tej
części składu, która kiedykolwiek, w jakikolwiek udowadnialny procesowo
sposób, naruszyła którykolwiek z zakazów zawartych w art. 195 ust 3
Konstytucji, a więc wszystkich którzy podpisali się pod „zakazem”
podejmowania przez Sejm noej kadencji uchwał o wyborze kandydatów na
sędziów TK. No i oczywiście niezwłocznie uzupełnić skład do konstytucyjnej
liczby 15 sędziów.

Co ostatecznie zakończy spór z Trybunałem...



Co ważne - nie można tego trybu zaskarżyć NIGDZIE, za wyjątkiem normalnego
sądu powszechnego, właściwego miejscowo ze względu na siedzibę Parlamentu.
Natomiast możliwość zaskarżenia do sądu powszechnego WYŁĄCZA możliwość
skargi do ETC w trybie zażalenia na pozbawienie prawa do sądu.



Ale że "Nemo iudex in causa sua", zaś stan dzisiejszych sądów "jaki jest,
każdy widzi", to obecny Parlament powinien powołać specjalną izbę sądu
cywilnego do rozstrzygania takich właśnie spraw, jak sprzeniewierzenie się
zasadom obowiązującym sędziów. Przy okazji sprawa szybciej się potoczy.

Do takiego sądu (powiedzmy Trybunału Ochrony Niezawisłości Sędziowskiej)
strony procesów będą mogły zgłaszać skargi na zachowanie poszczególnych
sędziów wszystkich szczebli pod odpowiedzialnością karną za fałszywe
oskarżenia, zaś rolą takiego Trybunału będzie przeprowadzenie wnikliwego
postępowania w sprawie danego sędziego, łącznie z analizą wydawanych
wyroków w innych sprawach. I jak Trybunał orzeknie sprzeniewierzenie się
niezawisłości sędziowskiej, to składa do Marszałka Sejmu wniosek o
odstąpienie z danym sędzią od umowy oraz orzeka o wznowieniu wszystkich
postępowań w których orzekał w sposób mogący mieć wpływ na wyrok. I
odszkodowanie.

Jak sądzicie, zawrą ugodę?


Data: 2015-12-13 13:48:00
Autor: the_foe
Kijem po ryju
W dniu 2015-12-12 o 10:48, Mark Woydak pisze:
Ale jeżeli ich wybór jest procedowany w ramach Ustawy, to ich kandydatury
powinny być zgłaszane w trybie ustawowym, czyli powinno je zgłaszać
Prezydium Sejmu ORAZ grupa co najmniej 50 posłów.

Niestety dla PO, kandydatury zostały zgłoszone do Marszałka WYŁĄCZNIE przez
Prezydium Sejmu, a więc w trybie przewidzianym przez Regulamin Sejmu.

istnienie słowa WRAZ sugeruje, ze słowo ORAZ znaczy co innego, a jest to spójnik I w formie rozdzielającej a nie grupującej.
MAsz:

Prezydium Sejmu i/oraz grupie co najmniej 50 posłów (forma rozdzielna)
Prezydium Sejmu (wraz) z grupą co najmniej 50 posłów (forma łączna)


--
@foe_pl

Kijem po ryju

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona