Data: 2011-08-09 03:04:56 | |
Autor: stevep | |
Kilka politycznych prostytutek znowu się p uściło.... | |
# Czy w Polsce istnieje formacja polityczna, która z czystym sumieniem potrafi zniszczyć wicepremiera swojego rządu i jego partię, aby po kilku latach próbować przedstawić go pośmiertnie, jako ofiarę znienawidzonego przez siebie rządu, który demokratycznie przejął władzę? Pytanie jest oczywiście retoryczne a jedynym ugrupowaniem skupiającym wynaturzonych poszukiwaczy zmarłych, którzy mogą pomóc wygrać wybory jest oczywiście Prawo i Sprawiedliwość.
Samobójcza śmierć byłego przewodniczącego Samoobrony wicepremiera i szefa resortu rolnictwa w rządzie PiS stała się przyczynkiem do rozpoczęcia odrażającej kampanii mającej wmówić Polakom, że targnięcie się Andrzeja Leppera na swoje życie było związane z chęcią wyjawienia bliżej niesprecyzowanej prawdy o aferze gruntowej. Jaką niewygodną dla rządu Donalda Tuska prawdę chciał wyjawić polityk, który od czasu rozdmuchania afery gruntowej, w której rzekomo miał uczestniczyć zapowiadał ujawnienie dowodów na bezprawie i mafijne metody stosowane przez ekipę Jarosława Kaczyńskiego? Jest oczywiste, że pojawiające się coraz częściej starannie przygotowane i kontrolowane przez PiS doniesienia na temat tajemniczej śmierci przewodniczącego Samoobrony i obaw obecnych władz to próby postawienia zasłony dymnej nad bezprawnymi i podstępnymi poczynaniami rządu Jarosława Kaczyńskiego skierowanymi w latach 2005-2007 przeciwko niewygodnym i niepokornym partiom oraz ich politykom. Burzliwy 2007 rok przyniósł wywiad, w którym jeden z liderów Polskiego Stronnictwa Ludowego krótko opisał cechy charakteru walczących ze sobą Leppera i Kaczyńskiego oraz metody, jakimi ten drugi posługiwał się w walce ze swoimi politycznymi oponentami. Janusz Piechociński w artykule pt. "Kaczyński chciał zagryźć Leppera" sugerował, że afera gruntowa to kolejna prowokacja przygotowana przez CBA. Polityk PSL mówił m.in.: "Kaczyński chciał zagryźć Leppera. Nie pozbyć się go demokratycznymi metodami, tylko zagryźć raz na zawsze, by zniknął ze sceny politycznej. Nie udało mu się. I teraz wszyscy, którzy nie kochali Leppera, są w głupiej sytuacji - chcąc nie chcąc, muszą go bronić. Bo mamy do czynienia z niszczeniem demokratycznego państwa". Prezes PiS, który po odbywającej się w atmosferze skandalu dymisji Leppera i wyjściu jego partii z koalicji rządzącej nazywał szefa "S" warchołem dziś gorliwie walczy o jego dobre imię. Walka ta nie ma jednak nic wspólnego z obroną człowieka, który sam bronić się już nie może a Kaczyński ustami swoich polityków rozpoczął kolejną polityczną rozgrywkę. Tym razem ta ukazująca ludzki upadek potworna gra ma w swoim tle trumnę ze zwłokami jednego z największych wrogów szefa Prawa i Sprawiedliwości, który to wróg może okazać się jeszcze przydatny. Festiwal obłudy rozpoczął nadworny pajac prezesa PiS, który wychwalał na swoim blogu postać Andrzeja Leppera. Europoseł Ryszard Czarnecki, który kiedyś porzucił partię Leppera napisał dziś, że przewodniczący Samoobrony był postacią nietuzinkową, która stworzyła partię polityczną swój własny ruch i prężnie działający związek zawodowy. Dlaczego polityczny tułacz nie dostrzegał walorów Andrzeja Leppera i jego partii wtedy, gdy niczym wystraszony szczur ewakuował się z Samoobrony do dziś nie wiadomo, ale wiadomo za to, że teraz walory te dostrzegł i wychwala go za dbałość o zwykłych szarych ludzi i ich potrzeby, troskę o społeczne kontrasty oraz o ekonomiczne zagrożenia, które mogą prowadzić do "niepokojów, ludzkiego niezadowolenia i potencjalnych wstrząsów społecznych". Czarnecki przypomniał również znany już mit o tzw. układzie odwołując się do słów Leppera, który ostrzegał przed "establishmentem polityczno-medialno-bankowo-urzędniczym". Aby w przypadku śmierci człowieka, który może się jeszcze do czegoś przydać nekro-tradycji stało się zadość Ryszard Czarnecki robiąc z siebie kompletnego durnia porównał nagonkę rozpętaną przeciwko Lepperowi przez jego własną partię do tego, co rzekomo dzieje się wokół osoby jego wysokości prezesa opluwanego przez liberalno-lewicowy polityczno-medialny układ. Prawdziwą ciekawostką w tej sprawie stało się zachowanie byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który w aparacie represji IV RP pełnił przecież kluczową rolę. Uważany przez wielu za głównego reżysera afery gruntowej, która miała zmieść z powierzchni ziemi Samoobronę Ziobro zaapelował do prokuratury o wnikliwe śledztwo, które powinno doprowadzić do wyjaśnienia wszystkich okoliczności samobójczej śmierci lidera Samoobrony. Były minister sprawiedliwości i prokurator generalny w rządzie Kaczyńskiego nie wierzy w samobójstwo Leppera i sugeruje, że śledczy nie powinni brać pod uwagę tylko jednej wersji wydarzeń, które rozegrały się w biurze Samoobrony. Ton wypowiedzi Ziobry jasno wskazuje na to, że Prawo i Sprawiedliwość może już niebawem ogłosić kolejny polityczny mord dokonany przez spec-służby wystraszonego premiera Donalda Tuska na wiernym przyjacielu i politycznym sojuszniku prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Plejadę zatroskanych o dobre imię Andrzeja Leppera gwiazd prezesa zamyka w tej sprawie człowiek, który w krzewieniu kłamstw i dezinformacji nigdy nie pozostaje w tyle. Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz, jako arcymistrz political-fiction przedstawił fascynującą opowieść o swoich tajemniczych rozmowach, które miał odbyć z szefem Samoobrony. Sakiewicz twierdzi, że kilka miesięcy temu Andrzej Lepper poprosił go o poufną rozmowę, podczas, której dowiedział się o rozległej wiedzy i obawach Leppera. Przewodniczący "S" miał obiecać Sakiewiczowi ujawnienie nazwiska człowieka, który był odpowiedzialny za przeciek w aferze gruntowej i zapewnić go o tym, że ujawniając to nazwisko w sądzie potwierdzi wiarygodność zeznań, które w tej sprawie złożył przed sądem Jarosław Kaczyński. Kiedy w przypadku Ziobry mamy do czynienia z insynuacjami dotyczącymi okoliczności śmierci Leppera ubranymi w dość łagodnie brzmiące sformułowania to w przypadku Sakiewicza możemy poznać ordynarne kłamstwa wprost sugerujące polityczne morderstwo człowieka, który wiedział za dużo. Dlaczego rewelacje naczelnego GP nie trafiły w odpowiednim czasie do prokuratury? Andrzej Lepper i jego formacja to polityczna bajka, od której zawsze dzieliły mnie lata świetlne. Dystans do Samoobrony i jej lidera nie zwalnia mnie jednak do napisania kilku słów komentarza, który właściwie sprowadzi się do jednego zdania. # Ze strony: http://tiny.pl/h5ds2 -- stevep Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|
Data: 2011-08-09 10:01:07 | |
Autor: Leprechaun | |
Kilka politycznych prostytutek znowu się puściło.... | |
Użytkownik "stevep" <stevep011@tkdami.net> napisał w wiadomości news:op.vzw9ain0v39gybstevep-komputer.radom.vectranet.pl... # Czy w Polsce istnieje formacja polityczna, która z czystym sumieniem potrafi zniszczyć wicepremiera swojego rządu i jego partię, aby po kilku latach próbować przedstawić go pośmiertnie, jako ofiarę znienawidzonego przez siebie rządu, który demokratycznie przejął władzę? Pytanie jest oczywiście retoryczne a jedynym ugrupowaniem skupiającym wynaturzonych poszukiwaczy zmarłych, którzy mogą pomóc wygrać wybory jest oczywiście Prawo i Sprawiedliwość. Prezes PiS w marszu po władzę nie cofnie się przed niczym. To juz jakaś schiza! BomBel |
|