.... felieton Jerzego Jachowicza :

http://www.sdp.pl/node/8498

Wielką poraĹźką polskiej wersji komunizmu zakończyły się prĂłby wytrzebienia z mediĂłw problematyki Kościoła Katolickiego. Zamierzenie to nie udało się, mimo wieloletnich wysiłkĂłw partii i Urzędu do Spraw Wyznań, wysuniętej placĂłwki SłuĹźby Bezpieczeństwa, ktĂłra to szczytne zadanie wzięła na swe barki, obok walki ze zbrojnym podziemiem antykomunistycznym, a w latach 80 „solidarnościowym”, juĹź nie zbrojnym, a odwrotnie, nasyconym chrześcijańską miłością. Najlepszym dowodem trwania Katolicyzmu w mediach jest od wielu lat „Gazeta Wyborcza”, ktĂłra ma nawet specjalny weekendowy kącik religijny „Arka Noego”.  Rubryka „Arki” nie paraliĹźuje „Gazety”, gdyĹź naczelnym hasłem, przepraszam, gdyĹź naczelny dziennika głosi hasło: - Bez religii, a więc Kościoła, ani rusz.



Jeśli więc nadarzy się okazja pisze się o Kościele takĹźe w wydaniach codziennych. Ostatnio, dział śledczy „Gazety”, specjalizujący się w sprawach Kościoła, wykrył, Ĺźe budowniczowie świątyń juĹź w dawnych wiekach przewidzieli rozwĂłj telefonii komĂłrkowej, ktĂłrej podstawą rozwoju są wieĹźe przekaĹşnikowe o dalekim zasięgu. Dlatego kościoły stawiano na wzgĂłrzach i budowano bardzo wysokie wieĹźe, szczegĂłlnie w okresie krĂłlowania gotyku.  Ale później teĹź wieĹźe kościelne wyróşniały się w sztuce architektury swoją wysokością. Ich przyszłe przeznaczenie znali tylko architekci i wysocy hierarchowie kościelni.

JednakĹźe w końcu wyszło szydło z worka.  Stało się to w roku pańskim 2013, a ściślej zaraz na jego początku. WieĹźe kościelne obsiadają (słowo to ma wywoływać skojarzenie ze wstrętnym, ohydnym ptactwem, np. WRONą – dop. J.J.) nadajniki telefonii komĂłrkowej.  A przecieĹź, wywodzi „Gazeta”, to nie telefony, a symbolika ukrzyĹźowanego Chrystusa, jest związana z kościołem i jego elementami. WieĹźa była łącznikiem miedzy ziemią a niebem, miała wskazywać Boga. A co wskazuje? Gdzie rozchodzą się drogi fal radiowych. Z kolei księża rozchodzą się z powołaniem, bo przekaĹşniki to złoty interes. Nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych wpada wprost – sugeruje „Gazeta” - do kieszonki, dajmy na to proboszcza, ukrytej pod komżą. Rozpasanie materialne zaczyna się plenić w Kościele. Trzeba je wyplenić. Trzeba – po to właśnie piszę – donieść do Michała Boniego, głównego rachmistrza kościelnych dochodĂłw. Niech coś zrobi poĹźytecznego. Niech ukrĂłci. Zaraz, zaraz, stop. Zapędziłem się. O Bonim ma dopiero „Gazeta” napisać. Nie wyprzedzajmy faktĂłw.

Przepisy są fatalne, zauwaĹźa dziennik Michnika.  Kościół moĹźe szpecić okolicę dowolnie, bo miejski plan zagospodarowania nie stawia parafii Ĺźadnych wymogĂłw. I tak juĹź od wiekĂłw. DopĂłki nie było komĂłrek dało się wytrzymać. Teraz kościoły przypominają Pentagon. Najokropniej jest w Toruniu. Dworak uruchomił tam czerwoną linię komĂłrkową z jakimś miejscowym duchownym. Ma się konsultować w sprawie koncesji. Ciągle jednak jest fatalna łączność ze względu na usytuowanie telewizji na Woronicza, ktĂłra znajduje się w dołku. Na szczęście „Gazeta”, zgłosiła się na ochotnika, by pomĂłc Dworakowi. Bo bez Kościoła ani rusz.

Jerzy Jachowicz