Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej

Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej

Data: 2014-11-28 11:53:19
Autor: mkarwan
Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej
fot. żydowska policja pomocnicza w getcie
http://4.bp.blogspot.com/-E4XUevs1jKE/UlFnYajK1eI/AAAAAAAABr8/2Cg8DlH_N2s/s1600/jewish-police.jpg
http://1.bp.blogspot.com/-gegbTukc_Pc/UlFqaXWX9TI/AAAAAAAABsI/1yianoXxF28/s1600/police.jpg
http://piewca.pl/images/easyblog_images/773/b2ap3_thumbnail_policei.jpg
http://3.bp.blogspot.com/-ehaV51HjH0w/UlF1YypJ7pI/AAAAAAAABsk/RSXV_QVPJm4/s1600/lisiak-5a.jpg

Przytaczam cytat z książki Marka Bema pt. "Sobibór niemiecki ośrodek zagłady 1942-1943", (Włodawa/Sobibór 2011, s. 563-565):
"Chaim  Powroźnik twierdził, że prace nad tunelem rozpoczęli  więźniowie z transportu, którym on przyjechał z Chełma w lutym 1943 r.
Udało się im wykonać prawie 30 m podkopu, ale zostali wydani przez młodego chłopaka, który w obozie III pełnił funkcję kapo.

Powroźnik pamiętał tego więźnia, ponieważ również pochodził  z  "jego" transportu. (.)
Kapo pełnił w obozie III dalej swoją funkcję  i to on właśnie doniósł Niemcom o planach ucieczki tunelem, który był już prawie  gotowy.
Niemcy  rozstrzelali  wtedy  około  80  więźniów  obozu III".

Pochodził z jego transportu, zatem był Żydem i był kapo.
Nie pada jego nazwisko, ale do Sobiboru Niemcy przywozili Żydów ze Słowacji, Polski  i ZSRR.

(...)Ostro kolaborację Żydów z Niemcami  potępiała najsłynniejsza żydowska myślicielka XX wieku Hannah Arendt w książce "Eichmann w Jerozolimie" (Kraków 1987). Napisała tam m.in. (s. 151):
"Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej historii".
"O ile jednak członkowie rządów typu quislingowskiego pochodzili zazwyczaj z partii opozycyjnych, członkami rad żydowskich byli  z reguły cieszący się uznaniem miejscowi przywódcy żydowscy, którym naziści nadawali ogromną władzę do chwili, gdy ich także deportowano" (tamże, s. 151).

Zatrzymajmy się zatem przy  Judenratach  (Radach Żydowskich w Gettach).

Rozkaz  tworzenia  Judenratów  wydał  szef RSHA  Reinhard Heydrich  w dniu 21.09.1939 roku.
Nakazał on tworzenie "Rad Starszych", które stanowić miały osoby  wpływowe w społeczności żydowskiej,  co,  jak  się  w  praktyce  okazało było gwarantem  sprawnego  i  nadgorliwego  wykonywania  poleceń niemieckich.
18 listopada 1939 roku Hans Frank,  rządca  Generalnej Guberni wydał zarządzenie  ustanawiające ustrój i funkcje Judenratów.
Określono  skład liczebny Judenratów w zależności od wielkości miasta, i tak, w miastach do 10 tys. mie szkańców  Judenrat  liczył 12 osób,  w miastach  powyżej  10 tys. mieszkańców liczba  członków  Judenratu  wynosiła 24 osoby  i  więcej.
Zwierzchnictwo nad Judenratami sprawowali Niemcy i oni tez podejmowali decyzje dotyczące życia w gettach.

Judenraty ograniczały się do wykonywania poleceń niemieckich  i  zadań administracyjnych (zaopatrzenie w żywność, ewidencja ludności,  służba zdrowia, pochówki).
Nadto Judenraty obowiązane były do: dostarczania robotników, organizowania wysyłki do obozów pracy i obozów zagłady, ewidencjonowanie  i informowanie Niemców o miejscach pobytu zdemobilizowanych żołnierzy  WP, którzy brali udział w kampanii wrześniowej, sporządzanie i dostarczanie Niemcom spisów ludności z dokładnym określeniem statusu społecznego i majątkowego.
Judenratom podlegała Żydowska Służba Porządkowa (Judische Ordnungdienst), rodzaj policji wewnętrznej w gettach.

(...)Żydowski autor Baruch Milch tak pisał  o losach Żydów na byłych wschodnich kresach Rzeczypospolitej (woj. lwowskie i tarnopolskie):
"W każdym razie Judenrat stał się narzędziem w rękach Gestapo do niszczenia Żydów, a jak sami członkowie później się wyrażali, są "Gestapem na ulicy żydowskiej".
Powołali Ordnungsdienst  jako organ wykonawczy składający się z najgorszych elementów (.) w gruncie rzeczy Judenrat zaczął prowadzić politykę rabunkową w celu napełnienia własnych kieszeni, by tymi pieniędzmi przekupić władze i Gestapo, ale tylko w celu zabezpieczenia losu swoich i najbliższej rodziny.
Nie znam ani jednego wypadku, żeby Judenrat bezinteresownie pomógł któremuś Żydowi (.).
Do wykonania swoich niecnych czynów, jak ściąganie ogromnych podatków i nałożonych kontrybucji, łapanie do łagrów i napadów na domy żydowskie, Judenraty używały swojej Ordnungsdienst, której dawali procent z łupu, a ci ludzie w liczbie dziesięciu-piętnastu napadali na ludzi, bijąc w okrutny sposób, niszcząc i rabując, cokolwiek się dało, i to ze straszną bezwzględnością".   (B. Milch, "Testament", Warszawa 2001, s. 106-107).

W tej samej książce Milcha  na stronie 126-127 czytamy:
"Judenrat załatwił z tymi mordercami, że do trzech godzin dostarczy im żądane trzysta osób.
Sami Żydzi  musieli łapać i wydawać braci i siostry w ręce katów, którzy stali na placu folwarku, obok naszego mieszkania, i przyprowadzonych przyjęli pałkami albo nahajkami, a później wywieźli na rzeź do Bełżca (.)
Judenratowcy i Ordnungsdienst, przy pomocy ukraińskiej policji i kilku Niemców, którym jeszcze zapłacono, by prędko pracowali, gonili po ulicach, jak wściekłe psy czy opętańcy, a pot się z nich lał strumieniami (.).
Straszny to był widok, jak Żyd Żyda prowadził na śmierć (.)".

Znany kronikarz warszawskiego getta Emanuel Ringelblum tak pisał o żydowskiej policji, o której roli w holocauście wielu historyków żydowskich jednak "zapomina":
"Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem.
W przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w łapankach do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą.
Wyróżniała się również straszliwą korupcją i demoralizacją.
Dno podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia.
Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji, polegającej na prowadzeniu swych braci na rzeź.
Policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ją wykonała.
Obecnie mózg sili się nad rozwiązaniem zagadki:
jak to się stało, że Żydzi - przeważnie inteligenci, byli adwokaci (większość oficerów [w policji żydowskiej - przyp. autora] była przed wojną adwokatami) - sami przykładali rękę do zagłady swych braci.
Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach dzieci i kobiety, starców i chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź (.).
Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców, Łotyszy. Niejedna kryjówka została "nakryta" przez policję żydowską, która zawsze chciała być "plus catholique que le pape" [bardziej katolicka niż sam papież - przyp. autora]  by przypodobać się okupantowi.
Ofiary, które znikły z oczu Niemca, wyłapywał policjant żydowski (.).
Policja żydowska dała w ogóle dowody niezrozumiałej, dzikiej brutalności.
Skąd taka wściekłość u naszych Żydów?
Kiedy wyhodowaliśmy tyle setek zabójców, którzy na ulicach łapią dzieci, ciskają je na wozy i ciągną na Umschlag?
Do powszechnych po prostu zjawisk należało, że ci zbójcy za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy (.)"
(E. Ringelblum, "Kronika getta warszawskiego wrzesień 1939 - styczeń 1943", Warszawa 1988, s. 426, 427, 428).

Baruch Goldstein, przed wojną współorganizator bojówek Bundu wspominając lata wojny, pisał bez ogródek:
"Z poczuciem bólu i wstrętu wspominam żydowską policję, tę hańbę dla pół miliona nieszczęśliwych Żydów w warszawskim getcie (.).
Żydowska policja, kierowana przez ludzi z SS i żandarmów, spadała na getto jak banda dzikich zwierząt.
Każdego dnia, by uratować własną skórę, każdy policjant żydowski przyprowadzał siedem osób, by je poświęcić na ołtarzu eksterminacji.
Przyprowadzał ze sobą kogokolwiek mógł schwytać - przyjaciół, krewnych, nawet członków najbliższej rodziny.
Byli policjanci, którzy ofiarowywali swych własnych wiekowych rodziców z usprawiedliwieniem, że ci i tak szybko umrą" (B. Goldstein, "The Star Bear Witness", New York 1949, s. 66, 106, 129).

Klara Mirska, Żydówka, w swych wspomnieniach opisała w bardzo emocjonalnych słowach niegodziwości niektórych przedstawicieli środowisk żydowskich w czasie wojny.
Opisała następującą historię obrazującą całkowitą znieczulicę Żydów, nawet wobec swoich bliskich:
"Syn przewodniczącego Judenratu jednego z gett został skazany przez Niemców na śmierć.
Przyprowadził go na egzekucję jego ojciec.
On miał go powiesić w ciągu kilku minut.
Gdyby tego nie uczynił, miał sam zostać powieszony.
Taki niesamowity żart wymyślili Niemcy.
Ojciec, któremu chęć pozostania przy życiu przysłoniła wszelkie uczucia miłości rodzicielskiej, zaczął poganiać syna.
Czynił to na oczach rozbawionych Niemców i stojących w milczeniu przy tej scenie Żydów:
"No, prędko rozbieraj buty!
No, pośpiesz się, i tak ci nic nie pomoże"  (Wg K. Mirska, "W cieniu wielkiego strachu", Paryż 1980, s. 447).

Bezwzględny osąd Judenratu i żydowskiej policji, zawarł w swoim dzienniku były dyrektor szkoły hebrajskiej w Warszawie Chaim A. Kaplan, gdzie nazwał wprost Judenraty "hańbą społeczności warszawskiej", piętnując zbrodniczą działalność żydowskiej policji.
Pisał w dzienniku:
"Żydowska policja, której okrucieństwo jest nie mniejsze od nazistów, dostarczała do punktu przenosin na ulicy Stawki więcej niż było w normie, do której zobowiązała się Rada Żydowska (.).
Naziści są zadowoleni, że eksterminacja Żydów jest realizowana z całą niezbędną efektywnością.
 Czyn ten jest dokonywany przez żydowskich siepaczy (Jewish slaughterers) (.).
To żydowska policja jest najokrutniejszą wobec skazanych (.).
Naziści są usatysfakcjonowani robotą żydowskiej policji, tej plagi żydowskiego organizmu (.).
Wczoraj, trzeciego sierpnia, oni wyrżnęli ulice Zamenhofa i Pawią (.). SS-owscy mordercy stali na straży, podczas gdy żydowska policja pracowała na dziedzińcach.
To była rzeź w odpowiednim stylu - oni nie mieli litości nawet dla dzieci i niemowląt.
Wszystkich z nich, bez wyjątku, zabrano do wrót śmierci"
(Por. "Scroll of Agony. The Warsaw Diary of Chaim A. Kaplan", New York 1973, s. 384, 386, 389, 399).
Na str. 231 swej książki Kaplan cytuje jakże gorzki ówczesny dowcip żydowski.
Miał on formę krótkiej modlitwy:
"Pozwól nam wpaść w ręce agentów gojów, tylko nie pozwól nam wpaść w ręce żydowskiego agenta".

Calek Perechodnik - policjant w getcie w podwarszawskim Otwocku (...)wypisywał na temat swych własnych kolegów z żydowskiej policji:
"Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla policjantów żydowskich w Warszawie (.).
Skamieniały im serca, obce stały się wszelkie ludzkie uczucia.
Łapali ludzi, na rękach znosili z mieszkań niemowlęta, przy okazji rabowali.
Nic też dziwnego, że Żydzi nienawidzili swojej policji bardziej niż Niemców, bardziej niż Ukraińców"
(C. Perechodnik: "Czy ja jestem mordercą?", Warszawa 1993, s. 112-113).

Ireneusz T. Lisiak
źródło
https://forumemjot.wordpress.com/2013/08/30/kolaboranci-zydowscy-w-czasie-ii-wojny-swiatowej-1/
https://forumemjot.wordpress.com/2013/08/31/kolaboranci-zydowscy-w-czasie-ii-wojny-swiatowej-2/

Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona