Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej - gorliwa służba Niemcom

Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej - gorliwa służba Niemcom

Data: 2014-12-04 09:52:47
Autor: mkarwan
Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej - gorliwa służba Niemcom
Temat kolaboracji żydowskiej był także omijany podczas jednego z największych procesów zbrodniarza niemieckiego Adolfa Eichmanna.
Pominął świadków mogących zeznawać w tej kwestii oskarżyciel, prokurator Hausner, nie wspomniał o tym problemie dr Servatius, obrońca Eichmanna.

Mimo to zdarzył się przypadek gdy temat ten został w trakcie tego procesu ujawniony.
Przytoczę fragment jednego zeznania przed Trybunałem w Jerozolimie:

" Jedynym świadkiem, zajmującym ważne miejsce w jednym z Judenratów, był Pinchas Freudiger, niegdysiejszy baron Philip von Freudiger, pochodzący z Budapesztu.
W trakcie zeznań doszło do jedynego poważnego incydentu na Sali sądowej: publiczność zaczęła krzyczeć na świadka po węgiersku i żydowsku, a sąd musiał ogłosić przerwę.
Freudiger - ortodoksyjny Żyd zachowujący się z dużym dostojeństwem - był wstrząśnięty: [odpowiedział - przyp. aut.]
- "Są tu ludzie, którzy mówią, że nie kazano im uciekać.
Przecież 50% tych, którzy uciekli, zostało schwytanych i zamordowanych" - podczas, gdy ten sam los spotkał 99%, tych którzy nie uciekli [stwierdzenie H. Arendt - przyp. aut.].
- "Dokąd mieli uciekać?" - ale on sam uciekł do Rumunii, bo był bogaty i pomógł mu Wisliceny" (H.Arendt; Eichmann w Jerozolimie, Kraków 1987 , str.159).

Zatem stanowisko możnych każdego getta skupionych w Judenratach było jednoznaczne - nie należy irytować Niemców, starać się być dla nich przydatnymi poprzez pracę w tzw. szopach, gdzie produkowano na potrzeby wojska.
Sądzono, że w ten sposób, udowadniając na każdym kroku swą przydatność uratują swoje życie.

Taka idea przyświecała Chaimowi Rumkowskiemu, który zarządzał gettem łódzkim, które zlikwidowano jako ostatnie getto w sierpniu 1944 roku.
Nie zastanawiano się nad tym, że tak wydajna i ekonomicznie opłacalna dla Niemców produkcja powoduje, iż więcej Niemców może być bezpośrednio zaangażowanych w działania wojenne lub policyjne.
Ponadto dla Żydów wojna nie była z początku ich sprawą, stała się dla nich dopiero wtedy, gdy Niemcy z perfekcyjną dokładnością zaczęli realizować plan "Ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej".

Arnold Mostowicz, lekarz który okupację przeżył w getcie łódzkim mówi:
"Żydzi w Izraelu, szczególnie młodzi Żydzi, też pytają, jak to było możliwe.
Ale im nie chodzi o to, że iksy wymordowały igreków, ale że Igreki dały się wymordować" (Barbara Engelking, "Na łące popiołów ocaleni z Holocaustu", s.29).

Może odpowiedź na tak postawione przez młodych Żydów pytanie znajdziemy w zachowanych faktach z tamtych lat.
Przywódca religijny Zysie Frydman w lipcu 1942 roku tak mówił do swoich współbraci w getcie warszawskim:
"Wierzę w Boga i wierzę, że nastąpi cud.
Bóg nie da, aby jego naród uległ zagładzie.
Powinniśmy czekać, czekać na cud.
Walka z Niemcami jest nonsensem.
Niemcy wytrzebią nas w ciągu kilku dni.
Drodzy przyjaciele, wytrwania i wiary i będziecie wyzwoleni".

I taka wypowiedź nie była odosobniona.

Rabin Gedaliah Rosenmann z Białegostoku nawoływał Żydów do pełnego posłuszeństwa wobec okupanta niemieckiego.
Tego typu wypowiedzi nie należały do rzadkości, a wpływ przywódców religijnych na masy żydowskie był olbrzymi.
Zresztą, cóż mieli począć ludzie dla których znikąd nie było nadziei.
Szli do gett przekonani, że oto Niemcy oddzielają ich od nielubianych Polaków i dadzą im upragnioną autonomię.

Przypomnę tu entuzjazm Żabotyńskiego, na wieść rozpowszechnianą w środowiskach żydowskich jesienią 1939 roku, że Niemcy rozważają całkiem poważnie utworzenie "rezerwatu żydowskiego" na Lubelszczyźnie.
Nie było wśród Żydów refleksji - a co z ludnością, która tam zamieszkuje?
W żadnych dostępnych wspomnieniach z czasów okupacji, jeśli nawet autor wspomina o tych niemieckich planach, nie ma nawet jednego zdania o ludności, która miała zrobić miejsce dla Żydów.
Żabotyński nie był w swojej reakcji odosobniony, tak samo myśleli aktywiści żydowscy niezależnie od tego czy byli członkami Poalej Syjon Lewica, Poalej Syjon Prawica czy z Betaru.

Trzeba także powiedzieć, że Żydzi polscy byli chętni pójść na kolaborację z Niemcami, bowiem do "akcji Hoeflego" (kiedy to w 1942 roku wywieziono z getta warszawskiego 300 000 osób), byli przekonani, że obiektem niemieckiej eksterminacji będą wyłącznie Polacy, a ich, Żydów dotknie jedynie ucisk ekonomiczny.

Te nadzieje były uzasadniane doświadczeniami I wojny światowej, kiedy Żydzi polscy całkowicie współpracowali z Niemcami, a także reminiscencjami za ideą Judeopolonii, której nadzieje na powstanie rozbudziły nie zrealizowane co prawda niemieckie plany dot. "rezerwatu" na Lubelszczyźnie.

Nie bez znaczenia była tu postawa najbardziej wpływowych kręgów burżuazji inteligencji żydowskiej (zob. Adam Hempel, "Pogrobowcy klęski. Rzecz o "policji granatowej" w Generalnym Gubernatorstwie 1939-1945", Warszawa 19- 90).
Traktowali getta jako pewien rodzaj autonomii z własnym zarządem, policją i innymi instytucjami.
Nie reagowali, gdy Judenraty na polecenie Niemców najpierw zrobiły spisy wszystkich mieszkańców getta z dokładnie wyszczególnionym wiekiem statusem społecznym i majątkowym.
W warszawskim getcie na rozkaz władz okupacyjnych spis został przeprowadzony 28 października 1939 roku.

Niemcy, o czym wspominają wszyscy pamiętnikarze, nie wysyłali do getta swoich żandarmów by "uganiali się i wyłapywali" ludzi do transportu do obozów śmierci, tylko przekazywali żądanie określające ile osób ma być na miejscu zbiórki.
Rolą Judenratów było sprawne zrealizowanie tego zadania. Judenraty rękami degeneratów z Żydowskiej Policji Porządkowej wykonywały to.
Piszą o tym wszyscy pamiętnikarze żydowscy, od Ringelbluma do Szpilmana.

Ringelblum pisze, że do "akcji Hoeflego", tj. do roku 1942 wszyscy Żydzi, a szczególnie starszyzna żydowska byli zdecydowanie przeciwni jakiejkolwiek walce z okupantem niemieckim.
Wspomina o tym Tadeusz Bednarczyk, że w 14 stycznia 1940 roku doszło do spotkania przedstawicieli polskiego podziemia antyniemieckiego z prezesem Judenratu inż. Adamem Czerniakowem, w czasie którego brano pod uwagę możliwość zaostrzenia represji niemieckich wobec Żydów, aż do eksterminacji włącznie.
Czerniakow absolutnie wykluczył utworzenie, choćby w postaci szkieletowej ruchu oporu w getcie, o ogólnopolskim ruchu nie chciał nawet słyszeć.
Liczył, że jako były student prof. Fischera w Dreźnie znajdzie rozwiązanie u. syna swojego profesora, który był gubernatorem dystryktu warszawskiego.
Fakt unikania jakiejkolwiek walki przez Żydów potwierdza również Makowski (Makower) a także Appfelbaum w swej książce "Dwa sztandary".

Czerniakow, a także inni prezesi Judenratów doskonale zdawali sobie sprawę czemu służą "przesiedlenia", a mimo to bez oporów wykonywali swoją pracę.
O tym, że "przesiedlenia" nie są wyjazdem do pracy na wschodzie Żydzi w getcie dowiedzieli się stosunkowo wcześnie od osób, którym udało się zbiec z transportów, a także od kolejarzy.

Spisy dokonane przez Judenraty zawierały też informacje o statusie majątkowym mieszkańców getta.
Korzystali z tej wiedzy zarówno Niemcy, nakładając co rusz kontrybucje i finansowe obciążenia na mieszkańców, korzystali szmalcownicy, zarówno polscy jak i żydowscy - z "Żagwi" i innych kolaborujących z Gestapo grup, ale korzystali przede wszystkim ludzie z Judenratów i Żydowskiej Policji Porządkowej.
Selekcja była brutalna, ale bardzo prosta - miałeś środki finansowe, złoto, brylanty - żyłeś, tak długo jak mogłeś płacić.
Środki się kończyły, to albo umierałeś w getcie z głodu, albo szedłeś do transportu.

Ba, w getcie warszawskim, gdy było coraz trudniej nakłonić ludzi na "przesiedlenie" posłużono się akcją na "chleb i marmoladę".
Ogłoszono, że na Umschlagplazu będzie wydawany chleb i marmolada i. ludzie się zjawili.
Tego nie wymyślili Niemcy, to było działanie samych Żydów przeciwko swoim braciom.

W Łodzi znane jest wystąpienie Chaima Rumkowskiego, który powiedział:
"Niemcy zażądali 24 000 osób. Udało mi się stargować na 20 000 osób, ale pod warunkiem, że w tej liczbie znajdą się wszyscy chorzy i dzieci do lat 10".
Proszę zwrócić uwagę na język Rumkowskiego
- "udało mi się stargować",
tak jakby chodziło o krowę, a nie o ludzi.

Najbardziej budzi zdziwienie i. grozę to, że Rumkowski osiągnął cel.
Dzieci "dostał". starców i chorych też.
Obrońcy Rumkowskiego podnoszą, że getto łódzkie zostało zlikwidowane jako ostatnie.
Do tych obrońców należy także Arnold Mostowicz (B.Engelking; Na łące popiołów ocaleni z Holocaustu, str.19-20).
Ale Arnold Mostowicz wspomina w tym wywiadzie, że po likwidacji getta łódzkiego na miejscu zostało 800 osób aby. uporządkować getto, a potem ci ludzie powędrowali do obozów koncentracyjnych .
Niewielu się uratowało mimo gorliwej służby Niemcom.

Ireneusz T. Lisiak
źródło http://piewca.pl/piewca-multi-blog/entry/kolaboranci-zydowscy-w-czasie-ii-wojny-swiatowej-8-gorliwa-sluzba-niemcom

Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej - gorliwa służba Niemcom

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona