"Jesteśmy leniwi, a umiejętności sportowe zdobywaliśmy głównie w
dzieciństwie - wynika z nowego raportu GUS, o którym pisze "Dziennik".
Wysiłek fizyczny podejmuje zaledwie 37 proc. społeczeństwa, a naszą narodową
dyscypliną wcale nie jest piłka nożna, tylko... jazda na rowerze i sankach."

http://www.tvn24.pl/-1,1618533,0,1,polak-woli-kanape-albo-sanki,wiadomosc.ht
ml

--

Bogdan
53.659956 N, 17.347842 E
bodro_malpa_wp.pl

BoDro pisze:

"Jesteśmy leniwi, a umiejętności sportowe zdobywaliśmy głównie w
dzieciństwie - wynika z nowego raportu GUS, o którym pisze "Dziennik".
Wysiłek fizyczny podejmuje zaledwie 37 proc. społeczeństwa, a naszą narodową
dyscypliną wcale nie jest piłka nożna, tylko... jazda na rowerze i sankach."

http://www.tvn24.pl/-1,1618533,0,1,polak-woli-kanape-albo-sanki,wiadomosc.ht
ml

Bo tyle zapamiętali z dzieciństwa, a jazda na rowerze zwie się tak samo, nieważne czy jeździsz po podwórku raz na miesiąc czy też miesięcznie stukasz po tysiąc km... zawsze możesz powiedzieć że jeździsz na rowerze i nie skłamiesz :) A sanki... jest taki sport prócz kilku ślizgnięć się zimą z górki lub w kuligu (nie mówię o saneczkarstwie sportowym)?
Moja babcia żadnego sportu nie uprawia - zresztą nie widziałem zbyt wielu ćwiczących 86-latek w Polsce, ale codziennie ogródek, prace w domu i spacer 3 km w jedną stronę do centrum miasta (z zakupami i na targ). W porównaniu do dużej części społeczeństwa to jest naprawdę aktywna ruchowo...

"BoDro" <bolek@lolek.pl> wrote in message news:h87h0t$r2l$1inews.gazeta.pl...

"Jesteśmy leniwi, a umiejętności sportowe zdobywaliśmy głównie w
dzieciństwie - wynika z nowego raportu GUS, o którym pisze "Dziennik".
Wysiłek fizyczny podejmuje zaledwie 37 proc. społeczeństwa, a naszą narodową
dyscypliną wcale nie jest piłka nożna, tylko... jazda na rowerze i sankach."

http://www.tvn24.pl/-1,1618533,0,1,polak-woli-kanape-albo-sanki,wiadomosc.ht
ml

Bo taki mamy system edukacji. Mi pokazali jak biegać (do dzisiaj nie mogę tego robić), skakać w dal, wzwyż, był rzut oszczepem, młotem etc. Oraz gimastyka i sporty zespołowe - te dwa przynajmniej zapewniały prawidłowy rozwój dziecka, więc przydatne.

Sport to coś czego nigdy się nie tykałem będąc przekonany, że jest fe. I tak odczuwa to większość społeczeństwa. Szkoła to dostatecznie obrzydza. Wszystko odkryłem sam w wieku 2X, poczynając od nart, potem łyżworolek, roweru i innych. To ogromna frajda, zarówno rekreacja, jak i nqwet trochę więcej sportu - popracowanie nad wynikami i osiągami. Ale szkoła mi tego nie pokazała. Idac za szkoła to co ja mam zrobić z wolnym popołudniem, pójść sobie poskakać w dal? Czy porzucać oszczepem? Jeszcze sporty zespołowe (siatkówka, kosz) mają jakiś sens - bo ludzie to potem uprawiają, ale osobiście nie preferuję.

Zdaję sobie sprawę, że system edukacji jest zorientowany inaczej - na to aby ewentualnych przyszłych sportowców od skoków w dal w szkole wyłowić i edukować. Ale moim zdaniem dla reszty jest to ze szkodą. Wolałbym edukację która pokazałyby wszystkim, że sport może być frajdą. Efektem byłoby zdrowe społeczeństwo wiedzące co to sport, turystyka, rekreacja i brak medali na mistrzostwach, co uważam za cenę wartą zapłacenia.

"Moper" napisał:

Bo taki mamy system edukacji. Mi pokazali jak biegać (do dzisiaj nie mogę
tego robić), skakać w dal, wzwyż, był rzut oszczepem, młotem etc. Oraz
gimastyka i sporty zespołowe - te dwa przynajmniej zapewniały prawidłowy
rozwój dziecka, więc przydatne.

....w tym zdaniu ( z "Dziennika" ):

"Wszelki sport - zdaniem autorów raportu GUS - Polacy traktują głównie
rekreacyjnie, a nawet ludycznie, czyli dla własnej przyjemności. Mężczyźni
podejmują wysiłek fizyczny tylko dlatego, że sprawia im frajdę."

pobrzmiewa nutka lekkiego zarzutu: że jeśli już się ruszamy, to traktujemy
to rekreacyjnie, a nie na poziomie współzawodnictwa z innymi, co jest
istotnym elementem sportu. A mnie - przyznam - trochę irytuje filozofia,
która "nakazuje" przerabianie każdej aktywności fizycznej na zawody... Bo
dla mnie faktycznie - ruch to głównie frajda i przyjemność...


http://www.dziennik.pl/wydarzenia/spoleczenstwo/article441813/Polakow_sport_
brzydzi.html


--

Bogdan
53.659956 N, 17.347842 E
bodro_malpa_wp.pl

Dnia Wed, 9 Sep 2009 10:51:19 +0200, BoDro napisał(a):

pobrzmiewa nutka lekkiego zarzutu: że jeśli już się ruszamy, to traktujemy
to rekreacyjnie, a nie na poziomie współzawodnictwa z innymi, co jest
istotnym elementem sportu.

rywalizacja nie jest 'istotnym elementem' sportu jest z definicji jego
skladowa, bez rywalizacji i bez  okreslonych zasad to zostaje tylko
rekreacja --
marcin

"zly" <bozupabylazaslona@NOpocztaSPAM.fm> wrote in message news:1800w39g9yx8g$.dlgpiki.fixed...

Dnia Wed, 9 Sep 2009 10:51:19 +0200, BoDro napisał(a):

pobrzmiewa nutka lekkiego zarzutu: że jeśli już się ruszamy, to traktujemy
to rekreacyjnie, a nie na poziomie współzawodnictwa z innymi, co jest
istotnym elementem sportu.

rywalizacja nie jest 'istotnym elementem' sportu jest z definicji jego
skladowa, bez rywalizacji i bez  okreslonych zasad to zostaje tylko
rekreacja

Sport ma różne definicje, dla jednego bez rwalizacji nie ma sportu, dla innego codzinne poranne bieganie bez czasomierza to jednak sport, a rywalizacja w szachach nie.

Ale zaczęliśmy od konkretnego artykułu, którego autorom chodziło raczej o tę prostą wersję każdej aktywności fizycznej, którą wykonuje się dla niej samej - czyli np. rowerowanie żeby pojeździć, a nie żeby dojechać. Czyli aktywność fizyczną, którą robimy - mówiąc po ludzku - "dla sportu". Rwać panny też można "dla sportu", ale to akurat wykluczamy :)

Dnia Wed, 9 Sep 2009 21:20:01 +0200, Moper napisał(a):

Sport ma różne definicje, dla jednego bez rwalizacji nie ma sportu, dla innego codzinne poranne bieganie bez czasomierza to jednak sport, a rywalizacja w szachach nie.

Na awf ucza akurat takiej o jakiej ja mowie :) to ze dla Jasia Kowalskiego
sportem jest niedzielny wypad do powsina to inna broszka, niemniej do
rzeczywistosci ma sie nijak

Ale zaczęliśmy od konkretnego artykułu, którego autorom chodziło raczej o tę prostą wersję każdej aktywności fizycznej, którą wykonuje się dla niej samej - czyli np. rowerowanie żeby pojeździć, a nie żeby dojechać.

to jest wlasnie definicja rekreacji :)


--
marcin

"zly" <bozupabylazaslona@NOpocztaSPAM.fm> wrote in message news:5oi18x3x41ss.dlgpiki.fixed...

Dnia Wed, 9 Sep 2009 21:20:01 +0200, Moper napisał(a):

Sport ma różne definicje, dla jednego bez rwalizacji nie ma sportu, dla
innego codzinne poranne bieganie bez czasomierza to jednak sport, a
rywalizacja w szachach nie.

Na awf ucza akurat takiej o jakiej ja mowie :) to ze dla Jasia Kowalskiego
sportem jest niedzielny wypad do powsina to inna broszka, niemniej do
rzeczywistosci ma sie nijak

Na szczęście sport istniał zanim powstał AWF :)

Poranne bieganie, 10 km, rywalizacji brak. Sport czy nie?

Moper pisze:

"zly" <bozupabylazaslona@NOpocztaSPAM.fm> wrote in message news:5oi18x3x41ss.dlgpiki.fixed...

Dnia Wed, 9 Sep 2009 21:20:01 +0200, Moper napisał(a):

Sport ma różne definicje, dla jednego bez rwalizacji nie ma sportu, dla
innego codzinne poranne bieganie bez czasomierza to jednak sport, a
rywalizacja w szachach nie.

Na awf ucza akurat takiej o jakiej ja mowie :) to ze dla Jasia Kowalskiego
sportem jest niedzielny wypad do powsina to inna broszka, niemniej do
rzeczywistosci ma sie nijak

Na szczęście sport istniał zanim powstał AWF :)

Poranne bieganie, 10 km, rywalizacji brak. Sport czy nie?

nie ;) . W definicji sportu jest na podstawowym miejscu wspołzawodnictwo.

Pozdrawiam
Michał

MichałG pisze:

nie ;) . W definicji sportu jest na podstawowym miejscu wspołzawodnictwo.

A o to, czy wspinaczka jest sportem to od ponad 100 lat ludzie się kłócą :)

Podaj definicję sportu.

Taka?

http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=sport

sport «ćwiczenia i gry mające na celu rozwijanie sprawności fizycznej i dążenie we współzawodnictwie do uzyskania jak najlepszych wyników»

Niby racja, jest współzawodnictwo, ale już trochę poniżej są definicje "sportu masowego", sportu ekstremalnego" a są tak koszmarnie głupie, że sprawiają wrażenie, że ułożyli je jacyś nadęci eksperci według jakiegoś niesprecyzowanego widzimisię.

Zresztą, jak tu ufać słownikowi, dla którego "kobza" to w jednym znaczeniu:

"kobza II muz. ÂŤdudy gĂłralskieÂť "

Totalna bzdura - a nawet skandal, w słowniku PWN nie może być takich bzdur!



--
bans

epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "bans"

Zresztą, jak tu ufać słownikowi, dla którego "kobza" to w jednym znaczeniu:

"kobza II muz. ??dudy góralskie?? "

Totalna bzdura - a nawet skandal, w słowniku PWN nie może być takich bzdur!

Niestety, taki jest uzus. I jakbyś się spinał, świata nie zmienisz. Błąd
odpowiedno uparcie powtarzany staje się normą. (nie żeby mi się to
podobało, ale taki lajf).

--
\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\ ..\.Kruk@epsilon.eu.org.\.\. \.http://epsilon.eu.org/\.\ ..\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.

Mariusz Kruk pisze:

"kobza II muz. ??dudy góralskie?? "

Totalna bzdura - a nawet skandal, w słowniku PWN nie może być takich bzdur!

Niestety, taki jest uzus. I jakbyś się spinał, świata nie zmienisz.

Jasne, język się zmienia, ale musi być jakiś - choćby lekki opór.
A co ma stanowić taki naturalny opór? Pewne normy zapisane w - uwaga! "Słowniku Języka Polskiego". Tutaj zmiany powinny być dokonywane na samym końcu - a dla średnio inteligentnego człowieka kobza to ciągle instrument strunowy i ciągle ludzi bawi nazywanie tak dud.

Bez takiego naturalnego oporu zaczniemy bełkotać i nie dogadamy się z ludźmi młodszymi/starszymi nawet o 5 lat - piękny przykład to amerykański (?) ebonics.

--
bans

epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "bans"

"kobza II muz. ??dudy góralskie?? "
Totalna bzdura - a nawet skandal, w słowniku PWN nie może być takich bzdur!

Niestety, taki jest uzus. I jakbyś się spinał, świata nie zmienisz.

Jasne, język się zmienia, ale musi być jakiś - choćby lekki opór.
A co ma stanowić taki naturalny opór? Pewne normy zapisane w - uwaga! "Słowniku Języka Polskiego". Tutaj zmiany powinny być dokonywane na samym końcu - a dla średnio inteligentnego człowieka kobza to ciągle instrument strunowy i ciągle ludzi bawi nazywanie tak dud.

Nie do końca. SJP jest pewnym odzwierciedleniem języka. A kwestia
dud/kobzy, tak samo jak "żarówek energooszczędnych" to kwestia nie
inteligencji, tylko wiedzy i zainteresowania w danej dziedzinie.

Bez takiego naturalnego oporu zaczniemy bełkotać i nie dogadamy się z ludźmi młodszymi/starszymi nawet o 5 lat

Owszem.

- piękny przykład to amerykański (?) ebonics.

Tia. Nie wspomniawszy już o, zadziwiająco dobrze działających czasami,
"dialektach" tworzonych przez non-native speakerów w internecie.

--
d'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'Yb `b  Kruk@epsilon.eu.org   d' d' http://epsilon.eu.org/ Yb `b,-,.,-,.,-,.,-,.,-,.,-,.d'

bans <goc@o2.pl> napisał(a):

Mariusz Kruk pisze:

>> "kobza II muz. ??dudy góralskie?? "
>>
>> Totalna bzdura - a nawet skandal, w słowniku PWN nie może być takich bzdur!
> > Niestety, taki jest uzus. I jakbyś się spinał, świata nie zmienisz. Jasne, język się zmienia, ale musi być jakiś - choćby lekki opór.
A co ma stanowić taki naturalny opór? Pewne normy zapisane w - uwaga! "Słowniku Języka Polskiego". Tutaj zmiany powinny być dokonywane na samym końcu - a dla średnio inteligentnego człowieka kobza to ciągle instrument strunowy i ciągle ludzi bawi nazywanie tak dud.

Się niestety mylisz. Informacja, że szkockie pipes to nie żadna
kobza, tylko dudy, zwykle budzi zdziwienie i niedowierzanie.

rmikke

--

bans pisze:

MichałG pisze:

nie ;) . W definicji sportu jest na podstawowym miejscu wspołzawodnictwo.

A o to, czy wspinaczka jest sportem to od ponad 100 lat ludzie się kłócą :)

Podaj definicję sportu.

Taka?

http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=sport

sport «ćwiczenia i gry mające na celu rozwijanie sprawności fizycznej i dążenie we współzawodnictwie do uzyskania jak najlepszych wyników»

Niby racja, jest współzawodnictwo, ale już trochę poniżej są definicje "sportu masowego", sportu ekstremalnego" a są tak koszmarnie głupie, że sprawiają wrażenie, że ułożyli je jacyś nadęci eksperci według jakiegoś niesprecyzowanego widzimisię.

Zresztą, jak tu ufać słownikowi, dla którego "kobza" to w jednym znaczeniu:

"kobza II muz. ÂŤdudy gĂłralskieÂť "

Totalna bzdura - a nawet skandal, w słowniku PWN nie może być takich bzdur!

a w encyklopedii PWN:
wyniki od 1 do 15 z 1040 znalezionych

     *

       sport, z załoĹźenia pokojowe współzawodnictwo, ktĂłrego istotę stanowi indywidualna bądĹş zespołowa rywalizacja (wg określonych reguł) prowadzona zgodnie z zasadami fair play oraz dążenie do osiągania jak najlepszych wynikĂłw, podejmowane takĹźe m.in. w celu rekreacji i doskonalenia własnych cech fizycznych;


Tu juz nic nie wiadomo. Wychodzi, Ĺźe rekreacja jest sportem (ostatnie 'podzdanie'... ) - litosci!

Pozdrawiam
Michał

Dnia Thu, 10 Sep 2009 10:08:26 +0200, Moper napisał(a):

Poranne bieganie, 10 km, rywalizacji brak. Sport czy nie?

sport, walczysz z samym soba
--
marcin

"zly" napisał:

> Poranne bieganie, 10 km, rywalizacji brak. Sport czy nie?

sport, walczysz z samym soba

współczesna technika pozwala rywalizować także "wirtualnie" - vide np.
odbiornik GPS Edge i funkcja wirtualnego partnera. I tu już chyba można
mówić, że "poranne bieganie, 10 km" ( zakładając, że będziemy mieli ambicję
ścigać się ze swoim poprzednim śladem lub śladem innej osoby )  może być
pełnowartościowym sportem  :-)

--

Bogdan
53.659956 N, 17.347842 E
bodro_malpa_wp.pl

"BoDro" <bolek@lolek.pl> wrote in message news:h8afl0$1kv$1inews.gazeta.pl...

"zly" napisał:

> Poranne bieganie, 10 km, rywalizacji brak. Sport czy nie?

sport, walczysz z samym soba

współczesna technika pozwala rywalizować także "wirtualnie" - vide np.
odbiornik GPS Edge i funkcja wirtualnego partnera. I tu już chyba można
mówić, że "poranne bieganie, 10 km" ( zakładając, że będziemy mieli ambicję
ścigać się ze swoim poprzednim śladem lub śladem innej osoby )  może być
pełnowartościowym sportem  :-)

No tak, dlatego wyraźnie akcentowałem przypadek bez rywalizacji, GPS, stopera i czegokolwiek. Po prostu 10 km. każdego ranka, dla zdrowia bez mierzenia czasu, ale z solidnym spoceniem się. Dla mnie to sport. Natomiast rywalizacja o to, kto dłużej nie mrugnie oczyma, to nie jest sport.

A wg przytoczonych definicji... odwrotnie.

Ktoś może rywalizować w ilości zjedzonych hotdogów, czy w ilości wypitego za jednym razem - w obu "dyscyplinach" są rekordy. Jak i trenować do tego codzień. Ale chyba trudno powiedzieć, że z tego powodu prowadzi sportowy tryb życia :) Nie popadajmy więc w paranoję tylko dlatego że definicje są marne.

Dnia Thu, 10 Sep 2009 10:08:26 +0200, Moper napisał(a):

Poranne bieganie, 10 km, rywalizacji brak. Sport czy nie?

"sport to każda forma aktywności (fizycznej i umysłowej) podejmowanej w
celu rywalizacji - zbiorowej lub indywidualnej, w różnych grach i
dyscyplinach, ale też "z samym sobą", np. w alpinizmie czy sportach
ekstremalnych."

--
marcin

Moper napisał(a):

Zdaję sobie sprawę, że system edukacji jest zorientowany inaczej - na to aby ewentualnych przyszłych sportowców od skoków w dal w szkole wyłowić i edukować. Ale moim zdaniem dla reszty jest to ze szkodą. Wolałbym edukację która pokazałyby wszystkim, że sport może być frajdą. Efektem byłoby zdrowe społeczeństwo wiedzące co to sport, turystyka, rekreacja i brak medali na mistrzostwach, co uważam za cenę wartą zapłacenia.

Wydaje mi się, że w dzisiejszym sporcie, gdzie rolę gra niesamowita
specjalizacja te talenty można wyłapywać tylko w paru pierwszych klasach
podstawówki. Potem już nie ma sensu zaczynać kariery sportowej, bo
rówieśnicy z innych krajów i tak są dużo bardziej zaawansowani.

Świstak

Wydaje mi się, że w dzisiejszym sporcie, gdzie rolę gra niesamowita
specjalizacja te talenty można wyłapywać tylko w paru pierwszych klasach
podstawówki. Potem już nie ma sensu zaczynać kariery sportowej, bo
rówieśnicy z innych krajów i tak są dużo bardziej zaawansowani.

O Marcinie Gortacie

W jakim wieku zaczął pan trenować? – zapytała nieśmiało drobna dziewczynka. – ()
  – W koszykĂłwkę zacząłem grać bardzo późno, bo dopiero w wieku 18 lat – mĂłwi Polish Hammer.

Zależy od dyscypliny. Na pewno masz rację jeśli chodzi o gimnastykę i pewnie wiele innych.

JacekJ

BoDro bredzi/łże/gada/bełkocze/zeznaje (niepotrzebne skreślić):

naszą narodową
dyscypliną wcale nie jest piłka nożna, tylko... jazda na rowerze i sankach."

Ja tam dojazdów na rowerze na uczelnię nie traktuję jako sport... ;-)

--
Pozdrowienia,                            | Próżnoś repliki się spodziewał
Marek 'marcus075' Karweta                | Nie dam ci prztyczka ani klapsa.
GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl   | Nie powiem nawet pies cię j***ł,
Tuwima c(z)ytuję z przyjemnością         | bo to mezalians byłby dla psa.

Marek 'marcus075' Karweta <m.karweta-nie-trawi-spamu@gmail.com> napisał(a):

BoDro bredzi/łże/gada/bełkocze/zeznaje (niepotrzebne skreślić): > naszą narodową
> dyscypliną wcale nie jest piłka nożna, tylko... jazda na rowerze i sankach."

Ja tam dojazdów na rowerze na uczelnię nie traktuję jako sport... ;-)

A ja dojazd do fabryki i z powrotem - uważam. :)
Miejscami nawet jest to sport ekstremalny ;)

rmikke

--

Dnia 09.09.2009 08:13 użytkownik BoDro napisał :

"Jesteśmy leniwi, a umiejętności sportowe zdobywaliśmy głównie w
dzieciństwie - wynika z nowego raportu GUS, o którym pisze "Dziennik".
Wysiłek fizyczny podejmuje zaledwie 37 proc. społeczeństwa, a naszą narodową
dyscypliną wcale nie jest piłka nożna, tylko... jazda na rowerze i sankach."

http://www.tvn24.pl/-1,1618533,0,1,polak-woli-kanape-albo-sanki,wiadomosc.ht
ml

"Sportem, który potrafi uprawiać najwięcej z nas, jest bezdyskusyjnie jazda na rowerze - z danych GUS przytoczonych przez "Dziennik" wynika, że umie to robić 89 proc. Polaków."
He he, ja to bym powiedział, że sportem, który potrafi uprawiać najwięcej z nas, to przecenianie swoich umiejętności. Z tych 89% to zapewne spory odsetek jest przekonany, że umie jeździć na rowerze, a podobny odsetek odpowiedział, że umie, bo kiedyś przejechał się po bułki albo po parku w niedzielę. Co nie zmienia faktu, że i tak znacznie więcej ludzi jeździ na rowerze niż gra w piłkę nożną, która jest uważana za tzw. "sport narodowy".

--
http://miki.menek.one.pl miki@menek.one.pl
Gadu-gadu: 2128279 Mobile: +48607345846

Mikołaj "Miki" Menke pisze:

albo po parku w niedzielę. Co nie zmienia faktu, że i tak znacznie więcej ludzi jeździ na rowerze niż gra w piłkę nożną, która jest uważana za tzw. "sport narodowy".

polskim sportem narodowym nie jest piłka nożna, a oglądanie meczów piłki nożnej. różnica może drobna, acz wielce znacząca.
a i zainteresowanie sportem jest, owszem, ale przede wszystkim z pozycji siedzącej - najchętniej przed telewizorem.

--
artek