Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kolejna kompromitacja Napieralskiego.

Kolejna kompromitacja Napieralskiego.

Data: 2011-06-16 22:23:39
Autor: Przemysław W
Kolejna kompromitacja Napieralskiego.
Górale nie chcieli zjeść z Grzegorzem Napieralskim
PRÓBOWAŁ WIĘC ZAGRAĆ NA SKRZYPCACH. NIE UDAŁO SIĘ

Grzegorz Napieralski pojechał w góry. W Zakopanem puszczał mydlane bańki i kupował oscypki. Miał też zjeść obiad z prawdziwie góralską rodziną. Ta jednak na spotkanie nie przyszła. Szef SLD na osłodę postanowił więc zagrać na skrzypcach. A że nie umiał, to najpierw postanowił się na nich nauczyć grać. Nie udało się. - Nie, to za trudne jak dla mnie. Polityka jest łatwiejsza - tłumaczył polityk lewicy.
Wizyta w terenie to dla wielu polityków jedyna okazja, aby zapoznać się z lokalnymi atrakcjami. Grzegorz Napieralski na Krupówkach zadawał więc mnóstwo pytań. Np. sprzedawcę mydlanych baniek pytał "jak to działa", a później - nie mogąc odmówić sobie przyjemności - strzelał z pistoletu, którego nabojami były bańki właśnie.


      Namawiam, żeby przyjechać tutaj, do pięknego miejsca, w którym ja dzisiaj jestem. Zakopane jest śliczne.
Grzegorz Napieralski
"Zakopane jest śliczne"


"Zachowanie Napieralskiego to brak wychowania"


Szef SLD podczas wizyty na Podhalu miał zapewnionych więcej rozrywek. Specjalnie dla niego sprowadzono góralską kapelę i zorganizowano regionalny poczęstunek. Napieralski był zachwycony.

- Namawiam, żeby przyjechać tutaj, do pięknego miejsca, w którym ja dzisiaj jestem. Zakopane jest śliczne - zachwalał.

Aby podkreślić uroki stolicy Tatr, szefowi lewicy zaplanowano też "spotkanie obiadowe" z prawdziwą góralską rodziną, w góralskiej karczmie, rzecz jasna. Bo takie "spontaniczne" spotkania to żelazny punkt terenowych wizyt.

Napieralski się pobrudził. I wie, jak to być sztygarem


- Była rezerwacja zrobiona i tutaj przygotowaliśmy im wszystkim i obiad, i kapelę załatwiliśmy, bo chcieli - mówi Robert Bachleda, kierownik restauracji "Bąkowa Zohylina" w Zakopanem, gdzie miał odbyć się obiad.

Problem jednak w tym, że góralska rodzina nie dopisała. Zapewne spotkanie odbędzie się w innym terminie. Być może gospodarze nie chcieli innych przewodniczącym w oczy kłuć.

Grzegorz Napieralski musiał wystąpić solo. Postanowił wziąć nawet ekspresową lekcję nauki gry na skrzypach. Szybko się jednak poddał. - Nie, to za trudne jak dla mnie. Polityka jest łatwiejsza - stwierdził.

Polityczne obiady. Smacznego


Ale nie tylko szef SLD wie, że żelazną zasadą polityki jest bliski kontakt z wyborcą.

Przykładowo, gdy tylko Donald Tusk został premierem w 2007 roku, wybrał się z pokaźnym bukietem na obiad do pewnej bytomskiej rodziny. Szef rządu najadł się do syta. Z kolei Jarosław Kaczyński, latem 2010 kandydujący na prezydenta, podczas kampanii wpadł na rodzinny posiłek

W tym czasie jego konkurent Bronisław Komorowski odwiedzał rodzinę w zachodniopomorskiej gminie Osina. Sztabowcy mieli trudne zadanie, bo gmina rekorodowo popierała kandydata SLD. Trochę się więc nachodzili.

- Po prostu pytaliśmy się ludzi, kto by chciał z państwa przyjąć kandydata na prezydenta na krótkim obiedzie i powiem, że chętnych było bardzo wielu - opowiada Michał Marcinkiewicz z PO.


http://www.tvn24.pl/-1,1707196,0,1,gorale-nie-chcieli-zjesc-z-grzegorzem-napieralskim,wiadomosc.html



Przemek

--

"Szczególnie "masz błoto na twarzy, ty wielka hańbo" i "masz krew na twarzy
ty wielka hańbo" ryczące z głośników podczas gdy prezes plącze się pomiędzy
młodzieżówką było widokiem godnym najwyższych ukłonów poszanowania dla
profesjonalistów z PIS. No może jeszcze "Chłopie ty jesteś stary i biedny.

Wydaje się, że Kaczyński mógłby zniszczyć Platformę tylko w jeden jedyny sposób: wstępując do niej."

Kolejna kompromitacja Napieralskiego.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona