Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kolejny platfusiarski oszust obiecuje

Kolejny platfusiarski oszust obiecuje

Data: 2011-06-16 21:23:28
Autor: Inc
Kolejny platfusiarski oszust obiecuje


Bartosz Arłukowicz, minister od wykluczonych zachowuje się tak jak żona króla Francji Ludwika XVI, Maria Antonina, która na wieść o głodzie poddanych wypaliła "nie ma chleba, niech jedzą ciastka". To zdanie przeszło do historii i jak się okazuje jest inspirujące dla różnych polityków. Nie sądzę, by piękna Austriaczka miała na myśli inne hasło, znane ze starożytności, a sformułowane przez starorzymskiego poetę Juvenalisa: "chleba i igrzysk". Rzymianie doczekali się igrzysk, czyli walk gladiatorów, z chlebem było gorzej, choć czasami rozdawano go łaskawie pospólstwu. Maria Antonina już taka była, rozrzutna, pyszna i po prostu głupia. O głupotę, a tym bardziej rozrzutność ministra Arłukowicza, świeżo upieczonego aktywisty Platformy Obywatelskiej nie posądzam, raczej o bezmyślne szafowanie obietnicami w stylu francuskiej królowej. Emerytom i osobom niepełnosprawnym, kategoriom społecznym znoszącym cierpliwie szczególne lekceważenie ze strony państwa, zafundował wyznaczony dla dbałości o nich minister, ciastko, zamiast chleba. I nawet się nie zająknął.

Emerytów i rencistów potraktował minister Arłukowicz jak dobry pan. W trosce o ich rozwój kulturalny zarządził, że w czwartek będą mogli pójść do teatru "za symboliczną złotówkę". Chciałam zauważyć, że polscy emeryci nie po to pracowali przez kilkadziesiąt lat, żeby doczekać się państwowej jałmużny. Może Bartosz Arłukowicz nie bywa w teatrze, więc nie wie, że starsi ludzie są najczęstszymi ich klientami, ci, którzy teatr lubią i na który ich stać. Ci ludzie nie potrzebują zachęty do czerpania z dóbr kultury i chodzą do teatru oraz kina nie tylko we czwartek, ale wtedy, kiedy im się to podoba. Niektórych na bilety stać, a ci, których nie stać nie marzą o kulturalnych emocjach ale o chlebie, na który im ledwo wystarcza albo nie wystarcza wcale. Większość tych, którzy do teatru nie chodzą nie ma pieniędzy nawet na porządne ubranie, a ilu jest takich, na wsiach i w małych miasteczkach, których nie stać na sztuczną szczękę? O innych "luksusach" nie mówiąc. I nie ma wśród biedoty wielkiego zapału do odwiedzania kulturalnych przybytków. W TVN 24 pewien bezzębny emeryt wyraził swoją opinię na ten temat: wolałbym, żeby można było za złotówkę pójść do knajpy.

Takie jest życie, ale Pan, panie ministrze go nie zna albo udaje, że nie zna. Jedno jest pewne - wpisuje się Pan znakomicie w atmosferę pogardy rządzących elit wokół tzw. wykluczonych.

Jeżeli Bartosz Arłukowicz jest gotów poczynić starania dla znalezienia fryzjera dla niepełnosprawnego obywatela, to znaczy, że uważa go za bezradny przedmiot propagandy swojej formacji, za przedmiot w ogóle. Sytuacja niepełnosprawnych jest w Polsce dramatyczna, jeśli nie tragiczna i traktowanie ich jak amatorów salonów kosmetycznych jest po prostu obrzydliwe. Niepełnosprawni nie tylko nie mają do dyspozycji ułatwień w poruszaniu się po drogach na wózkach inwalidzkich, nie mówiąc o pokonywaniu schodów w urzędach, oni mają wielce ograniczone możliwości zatrudnienia, a unieruchomieni w domach i łóżkach z powodu niezdolności do poruszania się, muszą pogodzić się ze zmniejszeniem przez państwo dodatków pielęgnacyjnych i ograniczoną do minimum opieką pielęgniarską.

Emeryci, renciści i niepełnosprawni mają mało rozrywki i powinni wyjść z domu, a to wyjście zafunduje im Arłukowicz. Do teatru za złotówkę i do fryzjera. A propos, do fryzjera też za symboliczną złotówkę? Niedoczekanie.

Ten bilet do teatru i wizyta u fryzjera to jest ciasteczko Marii Antoniny. Ale ona z tym ciastkiem wyskoczyła jak Filip z konopi. Minister natomiast długo pracował nad swoim wynalazkiem, myślał, myślał i wymyślił. Wywołując zdumienie ludzi, którzy na codzień pomagają i najbiedniejszym i niepełnosprawnym. Bez pańskiej łaski, tylko dzięki ofiarności obywateli. Ogłaszając swoje, jak napisał pewien portal " rewolucyjne" projekty sam się wykluczył. Wykluczył się z grona ludzi odpowiedzialnych i społecznie zaangażowanych. Na potrzeby kampanii wyborczej. Tylko tyle i aż tyle.
Zainteresował Cię artykuł?


Krystyna Grzybowska

Data: 2011-06-17 10:53:17
Autor: Tomek
Kolejny platfusiarski oszust obiecuje

Użytkownik "Inc" <gfhf@lljl.pl> napisał w wiadomości news:itedqv$pm9$2dont-email.me...


Bartosz Arłukowicz, minister od wykluczonych zachowuje się tak jak żona króla Francji Ludwika XVI, Maria Antonina, która na wieść o głodzie poddanych wypaliła "nie ma chleba, niech jedzą ciastka". To zdanie przeszło do historii i jak się okazuje jest inspirujące dla różnych polityków. Nie sądzę, by piękna Austriaczka miała na myśli inne hasło, znane ze starożytności, a sformułowane przez starorzymskiego poetę Juvenalisa: "chleba i igrzysk". Rzymianie doczekali się igrzysk, czyli walk gladiatorów, z chlebem było gorzej, choć czasami rozdawano go łaskawie pospólstwu. Maria Antonina już taka była, rozrzutna, pyszna i po prostu głupia. O głupotę, a tym bardziej rozrzutność ministra Arłukowicza, świeżo upieczonego aktywisty Platformy Obywatelskiej nie posądzam, raczej o bezmyślne szafowanie obietnicami w stylu francuskiej królowej. Emerytom i osobom niepełnosprawnym, kategoriom społecznym znoszącym cierpliwie szczególne lekceważenie ze strony państwa, zafundował wyznaczony dla dbałości o nich minister, ciastko, zamiast chleba. I nawet się nie zająknął.

Emerytów i rencistów potraktował minister Arłukowicz jak dobry pan. W trosce o ich rozwój kulturalny zarządził, że w czwartek będą mogli pójść do teatru "za symboliczną złotówkę". Chciałam zauważyć, że polscy emeryci nie po to pracowali przez kilkadziesiąt lat, żeby doczekać się państwowej jałmużny. Może Bartosz Arłukowicz nie bywa w teatrze, więc nie wie, że starsi ludzie są najczęstszymi ich klientami, ci, którzy teatr lubią i na który ich stać. Ci ludzie nie potrzebują zachęty do czerpania z dóbr kultury i chodzą do teatru oraz kina nie tylko we czwartek, ale wtedy, kiedy im się to podoba. Niektórych na bilety stać, a ci, których nie stać nie marzą o kulturalnych emocjach ale o chlebie, na który im ledwo wystarcza albo nie wystarcza wcale. Większość tych, którzy do teatru nie chodzą nie ma pieniędzy nawet na porządne ubranie, a ilu jest takich, na wsiach i w małych miasteczkach, których nie stać na sztuczną szczękę? O innych "luksusach" nie mówiąc. I nie ma wśród biedoty wielkiego zapału do odwiedzania kulturalnych przybytków. W TVN 24 pewien bezzębny emeryt wyraził swoją opinię na ten temat: wolałbym, żeby można było za złotówkę pójść do knajpy.

Takie jest życie, ale Pan, panie ministrze go nie zna albo udaje, że nie zna. Jedno jest pewne - wpisuje się Pan znakomicie w atmosferę pogardy rządzących elit wokół tzw. wykluczonych.

Jeżeli Bartosz Arłukowicz jest gotów poczynić starania dla znalezienia fryzjera dla niepełnosprawnego obywatela, to znaczy, że uważa go za bezradny przedmiot propagandy swojej formacji, za przedmiot w ogóle. Sytuacja niepełnosprawnych jest w Polsce dramatyczna, jeśli nie tragiczna i traktowanie ich jak amatorów salonów kosmetycznych jest po prostu obrzydliwe. Niepełnosprawni nie tylko nie mają do dyspozycji ułatwień w poruszaniu się po drogach na wózkach inwalidzkich, nie mówiąc o pokonywaniu schodów w urzędach, oni mają wielce ograniczone możliwości zatrudnienia, a unieruchomieni w domach i łóżkach z powodu niezdolności do poruszania się, muszą pogodzić się ze zmniejszeniem przez państwo dodatków pielęgnacyjnych i ograniczoną do minimum opieką pielęgniarską.

Emeryci, renciści i niepełnosprawni mają mało rozrywki i powinni wyjść z domu, a to wyjście zafunduje im Arłukowicz. Do teatru za złotówkę i do fryzjera. A propos, do fryzjera też za symboliczną złotówkę? Niedoczekanie.

Ten bilet do teatru i wizyta u fryzjera to jest ciasteczko Marii Antoniny. Ale ona z tym ciastkiem wyskoczyła jak Filip z konopi. Minister natomiast długo pracował nad swoim wynalazkiem, myślał, myślał i wymyślił. Wywołując zdumienie ludzi, którzy na codzień pomagają i najbiedniejszym i niepełnosprawnym. Bez pańskiej łaski, tylko dzięki ofiarności obywateli. Ogłaszając swoje, jak napisał pewien portal " rewolucyjne" projekty sam się wykluczył. Wykluczył się z grona ludzi odpowiedzialnych i społecznie zaangażowanych. Na potrzeby kampanii wyborczej. Tylko tyle i aż tyle.
Zainteresował Cię artykuł?


Krystyna Grzybowska


Pierwsze, co powinien załatwić Arłukowicz, to wizyty domowe lekarzy u osób niepełnosprawnych. No i skasować kolejki do specjalistów.
Tomek

Kolejny platfusiarski oszust obiecuje

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona