Grupy dyskusyjne   »   pl.misc.samochody   »   Kolejny z serii: miałem kolizję.

Kolejny z serii: miałem kolizję.

Data: 2009-10-31 17:42:21
Autor: Lukasz
Kolejny z serii: miałem kolizję.



I teraz mam parę pytań:

1) Wiem, że naprawić da się wszystko, ale czy jazda naprawionym samochodem po takich uszkodzeniach może jeszcze być bezpieczna? Samochód znam od nowości (auto rodziców) i wiem, że to jego pierwszy dzwon. Ze względu na niski przebieg, znaną historię auta i niedawno założoną instalację LPG chcę to naprawiać, bo wiem, że w tych pieniądzach nie kupię nic lepszego.

Jaki dzwon.. właściwie tylko błotnik do wymiany i zderzak, ze zdjęć wygląda że nawet zawieszeniu nic się nie stało.

2) Wiem też, że ze zdjęć to można wróżyć jak z fusów, ale czy tak pi razy oko bylibyście w stanie oszacować koszt naprawy pojazdu po tym uderzeniu?
Zależy czy w ASO czy na własną rękę.. koszt błotnika + ok.250zł za malowanie, zderzak ok 100zł, reflektory lepiej wymienić oba od razu i na porządne.

3) Mam wykupione AutoCasco. Jest spora szansa, że koszt naprawy przekroczy wartość rynkową pojazdu pomniejszoną o wartość wraku. Jak to wtedy wygląda? Wypłacą mi jakąś kwotę (jaką?) i "rób se pan co chcesz", czy mogą mi zabrać "wrak"? Ubezpieczony jestem w PTU, a mój Punciak jest z rocznika '99. Rozumiem, że o naprawie "na rachunek" mogę tylko pomarzyć?

To się okaże...

4) Samochód obecnie stoi w serwisie samochodowym CELETTE w Krakowie (ul. Półłanki 80), bo tam zawiózł mnie wezwany przeze mnie (poprzez numer Assistance z mojego AC) laweciarz (pytał, czy mam warsztat do którego chcę jechać, odpowiedziałem, że nie jestem z Krakowa i nie znam tu serwisów, więc zawiózł mnie tam gdzie zwykle zawozi auta po dzwonach). Macie jakieś doświadczenia z tym serwisem? Warto tam robić? W Przemyślu (stąd jestem) mam dobrego mechanika/blacharza, u którego bym to najchętniej robił, ale obawiam się że pomysł przewozu samochodu na lawecie do Przemyśla (250 km) mógłby się okazać nieopłacalny. Więc co proponujecie? Zostawić auto tam gdzie jest, przewieść do innego serwisu w Krakowie, czy wieść do Przemyśla?

No laweta była by droższa niż te uszkodzenia...





6) Gdy już auto naprawię, to nie mogę nim pojechać do SKP na badanie, tylko muszę brać lawetę? Po badaniu już autem będę mógł jechać, czy będzie to możliwe dopiero jak odbiorę dowód rejestracyjny z WK, po okazaniu ważnego badania technicznego?

Ja tam bym jechał jak gdzieś blisko.. a może badania robią tam gdzie auto stoi teraz..

Data: 2009-10-31 17:49:21
Autor: marjan
Kolejny z serii: miałem kolizję.
Lukasz pisze:
I teraz mam parę pytań:

1) Wiem, że naprawić da się wszystko, ale czy jazda naprawionym samochodem po takich uszkodzeniach może jeszcze być bezpieczna? Samochód znam od nowości (auto rodziców) i wiem, że to jego pierwszy dzwon. Ze względu na niski przebieg, znaną historię auta i niedawno założoną instalację LPG chcę to naprawiać, bo wiem, że w tych pieniądzach nie kupię nic lepszego.

Jaki dzwon.. właściwie tylko błotnik do wymiany i zderzak, ze zdjęć wygląda że nawet zawieszeniu nic się nie stało.

Zawieszeniu chyba nie, ale do wymiany na pewno zderzak, dwa błotniki, maska i reflektory (nie wiem czy obydwa).
Myślę, że pod maską też trochę rzeczy zostało uszkodzonych.

2) Wiem też, że ze zdjęć to można wróżyć jak z fusów, ale czy tak pi razy oko bylibyście w stanie oszacować koszt naprawy pojazdu po tym uderzeniu?
Zależy czy w ASO czy na własną rękę.. koszt błotnika + ok.250zł za malowanie, zderzak ok 100zł, reflektory lepiej wymienić oba od razu i na porządne.

w ASO za drogo by wyszło, na pewno jakiś warsztacik (tylko sam nie wiem jaki). Tam gdzie auto stoi obecnie facet to wycenił na ok 4000-5000 zł, zostawiając sobie oczywiście dużą granicę błędu (nawet nie podnosił maski). Stąd moje pytanie, bo IMO to jednak trochę za dużo.

3) Mam wykupione AutoCasco. Jest spora szansa, że koszt naprawy przekroczy wartość rynkową pojazdu pomniejszoną o wartość wraku. Jak to wtedy wygląda? Wypłacą mi jakąś kwotę (jaką?) i "rób se pan co chcesz", czy mogą mi zabrać "wrak"? Ubezpieczony jestem w PTU, a mój Punciak jest z rocznika '99. Rozumiem, że o naprawie "na rachunek" mogę tylko pomarzyć?

To się okaże...

Czyli mogą mi zabrać "wrak" auta?

4) Samochód obecnie stoi w serwisie samochodowym CELETTE w Krakowie (ul. Półłanki 80), bo tam zawiózł mnie wezwany przeze mnie (poprzez numer Assistance z mojego AC) laweciarz (pytał, czy mam warsztat do którego chcę jechać, odpowiedziałem, że nie jestem z Krakowa i nie znam tu serwisów, więc zawiózł mnie tam gdzie zwykle zawozi auta po dzwonach). Macie jakieś doświadczenia z tym serwisem? Warto tam robić? W Przemyślu (stąd jestem) mam dobrego mechanika/blacharza, u którego bym to najchętniej robił, ale obawiam się że pomysł przewozu samochodu na lawecie do Przemyśla (250 km) mógłby się okazać nieopłacalny. Więc co proponujecie? Zostawić auto tam gdzie jest, przewieść do innego serwisu w Krakowie, czy wieść do Przemyśla?

No laweta była by droższa niż te uszkodzenia...

Myślę, że bez problemu udałoby mi się załatwić po znajomości lawetę za 300-500 zł. Zgodnie z tym oszacowaniem mechanika, to zaledwie 10% kosztu naprawy.

6) Gdy już auto naprawię, to nie mogę nim pojechać do SKP na badanie, tylko muszę brać lawetę? Po badaniu już autem będę mógł jechać, czy będzie to możliwe dopiero jak odbiorę dowód rejestracyjny z WK, po okazaniu ważnego badania technicznego?

Ja tam bym jechał jak gdzieś blisko.. a może badania robią tam gdzie auto stoi teraz..

A możliwe, zapytam.


--
Pozdrawiam serdecznie,
Mariusz [marjan] Morycz
(e-mail bez cyferek)
Fiat Punto mk1 '99 + Uniden 520 + President Indiana
PMS+PJ-S+PM-WP+:+X++L+B++M+Z++T-W-CB++

Kolejny z serii: miałem kolizję.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona