Data: 2013-11-26 01:44:22 | |
Autor: Mark Woydak | |
Kolejny zodziej z PO | |
Zamożna i szczodra rodzina Pawła Adamowicza. Dlaczego przygląda się jej CBA? CBA chce wiedzieć, dlaczego prezydent Gdańska Paweł Adamowicz mylił się w zeznaniach majątkowych. Agenci prześwietlają też majątek jego teściowej, żony i szwagra. Budyń. Tak mówią o nim przyjaciele i wrogowie. Paweł Adamowicz, od piętnastu lat prezydent Gdańska, ksywkę zna i za nią nie przepada. Woli ten wizerunek, w którym ciepłą i płynną konsystencję zastępuje surowość prezydenckiego gabinetu: stonowane, ciemnoszare meble, biurko jak pokład lotniskowca, a w kącie toga radnego i ozdobny biret. Powaga władzy, garnitur w kolorze indygo, oprawki od Bossa. Jeżeli z ostatnich kłopotów Adamowicz wyjdzie obronną ręką, ma szansę spędzić w gabinecie kolejne cztery lata. Wiele zależy od tego, czego o jego finansach dowiedzą się CBA i prokuratura. A te od jakiegoś czasu podejrzewają, że prezydent, działacz PO, kłamie na temat swojego majątku. Zapowiadają „weryfikację źródeł pochodzenia pieniędzy”. Wiedza o majątku Pawła Adamowicza jest powszechna. O tym, że jest jednym z najbogatszych prezydentów miast, wiadomo od dawna. Z żoną Magdaleną w ciągu ostatnich piętnastu lat zebrał majątek wartości ok. 3,9 mln zł. Tylko w ubiegłym roku zarobił 426 tys. zł – w ratuszu, ale i w radach nadzorczych (z ramienia Urzędu Miasta – w Gdańskim Porcie Morskim i Gdańskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej). Ma dwie działki, akcje i aż siedem mieszkań w Gdańsku (większość wynajmuje). To wiadomo oficjalnie, prezydent składa oświadczenia majątkowe. Ale właśnie w sprawach oficjalnych oświadczeń w październiku 2012 r. do Adamowicza stuka CBA. Chce skontrolować finanse prezydenta z ostatnich lat. Kontrola CBA trwa osiem miesięcy. Bomba wybucha 7 października: CBA zawiadamia Prokuraturę Generalną o możliwości popełnienia przestępstwa związanego z oświadczeniami Adamowicza. A prokuratura wysyła papiery do Poznania – tamtejsza prokuratura apelacyjna wszczyna śledztwo. Co dokładnie jest nie w porządku z oświadczeniami? Ani CBA, ani sam Adamowicz nie chcą o tym mówić. Adamowicz słynie z tego, że tego rodzaju kłopoty wolałby przeczekać. – Cały Budyń – wzdycha jedna z gdańskich radnych z jego najbliższego otoczenia. – Nie działa w emocjach. Ale widziałam go zaraz po komunikacie CBA, miał akurat spotkanie z mieszkańcami jednej z dzielnic Gdańska. Nie patrzył na ludzi. Wzrok w podłogę, przybity. Czytaj też: Młodzi naciągacze, czyli młodzieżówka Platformy Obywatelskiej>> Dwa dni później Adamowicz zwołuje konferencję prasową. – Pomyliłem się kilka razy w oświadczeniach – przyznaje. Lista pomyłek jest długa: od braku w oświadczeniu jednego z mieszkań, przez niższy dochód z wynajmu lokalu niż faktycznie osiągnięty, po nieumieszczenie informacji o zasiadaniu w radzie Fundacji Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego. Mówi jeden ze współpracowników Adamowicza: Według mnie to nie stan konta pociągnie go na dno. Jeśli ktoś odda mu niedźwiedzią przysługę, to żona. Wszyscy wokół są przekonani, że jest bardziej obrotna w biznesach od Pawła, że załatwiała biznesy mieszkaniowe. I że do tego jest bałaganiarą. Magdalena Adamowicz jest adiunktem w jedynej w Polsce Katedrze Prawa Morskiego, wykłada prawo morskie, podstawy prawa dla ekonomistów i prawo ubezpieczeniowe. Stara się trzymać w cieniu męża. Trumna nie ma kieszeni 4 lipca 2008 roku. Mglisty dzień, port. O burtę statku Gdańsk rozbija się butelka. Do zdjęć pozuje matka chrzestna jednostki, Teresa Adamowicz, matka prezydenta Gdańska. Obok pozuje uśmiechnięty syn. Dopiero po doniesieniu CBA do opinii publicznej w Gdańsku dociera, jak dużą rolę w życiu Pawła Adamowicza odgrywają rodzice. Okazuje się, że to dzięki darowiznom od rodziców majątek pary prezydenckiej powiększył się w ostatnich latach o blisko milion złotych. To były kwoty po 10, 20, raz chyba nawet 40 tys. zł. Łącznie to mogło być ok. 100 tys. zł, nie licząc akcji i nieruchomości – opowiada dziennikarzom o swoich darowiznach Adamowicz. I zaraz zaznacza, że o tym, ile dostała jego żona, nie chce mówić bez jej zgody. Rodzice Adamowicza latami pracowali jako urzędnicy, ojciec w banku PKO BP (tam otrzymał akcje pracownicze). Nie są rekinami finansjery. Znacznie większe pieniądze prezydencka para dostaje od rodziny ze strony żony – z rejestru korzyści dostępnego w Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że żona prezydenta wzbogaciła się kilka razy o darowizny od dziadków (już nie żyją, kwota nieznana) i od teściowej – m.in. działkę w Gdańsku wartą prawie pół miliona. Newsweek.pl Polska A A A Podziel się Wojciech Cieśla Wojciech Cieśla Dziennikarz działu Polska Więcej artykułów » Zamożna i szczodra rodzina Pawła Adamowicza. Dlaczego przygląda się jej CBA? 18-11-2013 , ostatnia aktualizacja 25-11-2013 18:35 0 Zobacz zdjęcia » Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz / fot. Piotr Wittman / źródło: PAP Gdańsk, 29.10.2013. Dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego prof. Jerzy Limon (L) rozmawia z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem (P), podczas uroczystego zawieszenia wiechy na Teatrze Szekspirowskim, 29 bm. Otwarcie placówki zaplanowano na wrzesień Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz Zobacz zdjęcia (5) » Trumna nie ma kieszeni 4 lipca 2008 roku. Mglisty dzień, port. O burtę statku Gdańsk rozbija się butelka. Do zdjęć pozuje matka chrzestna jednostki, Teresa Adamowicz, matka prezydenta Gdańska. Obok pozuje uśmiechnięty syn. Dopiero po doniesieniu CBA do opinii publicznej w Gdańsku dociera, jak dużą rolę w życiu Pawła Adamowicza odgrywają rodzice. Okazuje się, że to dzięki darowiznom od rodziców majątek pary prezydenckiej powiększył się w ostatnich latach o blisko milion złotych. To były kwoty po 10, 20, raz chyba nawet 40 tys. zł. Łącznie to mogło być ok. 100 tys. zł, nie licząc akcji i nieruchomości – opowiada dziennikarzom o swoich darowiznach Adamowicz. I zaraz zaznacza, że o tym, ile dostała jego żona, nie chce mówić bez jej zgody. Rodzice Adamowicza latami pracowali jako urzędnicy, ojciec w banku PKO BP (tam otrzymał akcje pracownicze). Nie są rekinami finansjery. Znacznie większe pieniądze prezydencka para dostaje od rodziny ze strony żony – z rejestru korzyści dostępnego w Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że żona prezydenta wzbogaciła się kilka razy o darowizny od dziadków (już nie żyją, kwota nieznana) i od teściowej – m.in. działkę w Gdańsku wartą prawie pół miliona. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz Adam Warżawa, PAP – Nieżyjący dziadkowie żony byli oszczędni i majętni. Teściowie są zaś przedsiębiorczy, zamożni i szczodrzy – kwituje prezydent. Janina Abramska, jego teściowa, gdy pytam e-mailem o darowanie kosztownej działki dobrze sytuowanej córce, odpisuje: „Dziwię się, że nie rozumie Pan, iż rodzice mają ochotę pomagać dzieciom, zna Pan powiedzenie, że trumna nie ma kieszeni. Czy kupiłam to za gotówkę, czy na kredyt, to moja prywatna sprawa. (...) Dawanie sprawia mi dużo radości”. Od lodów do polityki O istnieniu teściowej prezydenta większość gdańszczan dowiedziała się dzięki kontroli CBA i informacjom o darowiznach. – Choć wszyscy wiedzieli, kim jest – uzupełnia jeden z radnych PO. – A kim jest? – Teściową. Janina Abramska prowadziła już kiosk z wędlinami, budkę z zapiekankami, a w wakacje z lodami. Sprzedawała herbatę ziołową i kosmetyki Avon, potem ubezpieczenia. W 1998 r. Paweł Adamowicz zostaje prezydentem Gdańska. Już wtedy jest z Magdaleną Abramską, swoją studentką z wydziału prawa. W 1999 r. się żeni, a jego teściowa rusza do polityki. Startuje z list AWS w wyborach do sejmiku pomorskiego. Przegrywa. Mieszkanie dla narzeczonej Prezydencka para urządza się w Gdańsku. Przy okazji wybucha mały skandal: jeszcze jako narzeczona prezydenta Magdalena Abramska dostaje 72-metrowy strych budynku przy ul. Browarnej na Starym Mieście. Świetny punkt, rzut beretem od historycznej Poczty Gdańskiej. Czeka na pozytywną decyzję tylko pół roku, choć na liście kandydatów są 4 tys. rodzin. – Nie byłem w żaden sposób zaangażowany w decyzję o przyznaniu mieszkania mojej narzeczonej – zarzeka się prezydent. Wkrótce do Gdańska sprowadzają się Jerzy i Janina Abramscy. Janina zaczyna prężnie działać w ubezpieczeniach, prowadzi z sukcesami działalność gospodarczą Olimpia – Ubezpieczenia i Finanse. – Działalność ubezpieczeniową teściowa zaczęła wcześniej, zanim wiedziała o moim istnieniu – podkreśla prezydent. Kogo w mieście ubezpiecza teściowa prezydenta miasta? Janina Abramska nie chce zdradzić szczegółów „z uwagi na ochronę danych i tajemnicę biznesową”. Pracowała dla wielu firm, dziś jest brokerem Avivy, podobno jednym z najlepszych w Polsce. Ma sukcesy. „(...) Należę do grona najlepszych doradców ubezpieczeniowych w Polsce i na świecie” – chwali się na stronie internetowej. Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą To tajemnica poliszynela, że ubezpiecza urzędników – mówi jeden ze współpracowników Adamowicza. – Wszyscy wiedzą, gdzie jest jej biuro, więc przed nartami albo przy innej okazji idą właśnie do niej. Chcą w ten sposób podlizać się Budyniowi. A Budyń ma swój świat, nie rozumie takich podjazdów, ręczę, że nawet o nich nie wie. Pytam o tajemnicę poliszynela Janinę Abramską. Odpowiada: „Czy ubezpieczałam urzędników? Nie wiem. Mam w bazie ponad cztery tysiące klientów indywidualnych, ludzie przychodzą i odchodzą, zmieniają firmy i pośredników. Nie pytam moich klientów, gdzie pracują. (...) Nawet jeśli wśród moich klientów są jacyś urzędnicy, to ja ich nie naganiałam”. Politycy PO z Gdańska, z którymi rozmawiam, twierdzą, że Janina Abramska ubezpieczała miejskie instytucje. Prezydent i jego teściowa stanowczo zaprzeczają. Od roku 2009 miasto (zarówno urząd, jak i jednostki) mają wspólne ubezpieczenie – City Polisa. A jak było wcześniej? Ratusz nie ma danych. W Gdańsku jednostek podległych ratuszowi jest blisko 300 (w tym szkoły i przedszkola). Mają osobną księgowość i pełną autonomię. Janina Abramska ma dar wymowy: gdy ją pytam o ubezpieczenia, rzuca, że jest najlepsza w Polsce. Nie spotka się ze mną, no chyba że chciałbym wykupić u niej polisę. Inwestycji i firm związanych z Gdańskiem nie ubezpieczała, choć owszem, bardzo by chciała. Ale od lat nie może. Bycie rodziną prezydenta tylko utrudnia pracę, to orka na ugorze. Ale teściowa prezydenta się nie poddaje, tylko pracuje. Wizji orki na ugorze przeczy trochę, a trochę ją potwierdza relacja jednego z wysokich, decyzyjnych urzędników PO z Gdańska: Janina Abramska umawia się z nim w jego gabinecie. Proponuje ubezpieczenia dla instytucji lub inwestycji. Po jej wyjściu urzędnik chwyta za telefon, dzwoni do prezydenta Adamowicza: – Była u mnie twoja teściowa, proponowała ubezpieczenia. Pogoniłem ją. – I bardzo dobrze – słyszy od prezydenta. Rodzina jednak ogranicza Pytam Adamowicza, czy pamięta tamtą rozmowę: Nie pamiętam tego. Ale jeżeli to nie jest opowieść fałszywa, opowieść na użytek rozmowy z panem, to ten ktoś zareagował bardzo dobrze. Też bym tak powiedział. Mam nadzieję, że teściowa tego nie zrobiła. Ma świadomość bardzo mocnego rozdzielenia relacji rodzinnych od relacji biznesowych. Czy bycie w kręgu rodzinnym prezydenta Adamowicza naprawdę w Gdańsku ogranicza? W 2007 r. do rady nadzorczej Portu Gdańsk, spółki skarbu państwa, zgłosili się i żona Adamowicza, i jego szwagier Maciej Glamowski (posada w radzie to 2 tys. zł do ręki). Nie dostali się. Dziś szwagier prezydenta (z żoną działają w PO), choć jest radnym w odległym Grudziądzu, piastuje funkcję menedżerską w Międzynarodowych Targach Gdańskich – spółce, w której udziały ma miasto. Jest wiceprezesem. Jak dowiedział się „Newsweek”, w związku ze śledztwem w sprawie oświadczeń Adamowicza majątek szwagra też znalazł się pod lupą śledczych z CBA. |
|
Data: 2013-11-26 16:56:12 | |
Autor: Mark Woydak | |
Kolejny złodziej z PO | |
PiS-owski PSYCHOPATA podpisyjący się "Mark Woydak" (używający również innych ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Tani alkohol i marne wina dokonaly calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma juz dla niego ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych cięzkich chwilach! Nie ma nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i wyleniały ze starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Świr ten po całonocnym fistingu wylazł z nory i znów zasrywa grupę z rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry! Nadzieja na pełny powrót do zdrowia tego osobnika jest niewielka ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wnośmy modły za PiS-owskiego chorego psychicznie brata! MW -- Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:18cvv639dponi.1u5m37jwpznk3$.dlg40tude.net...
|
|