Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   Kolizja

Kolizja

Data: 2009-10-29 11:08:44
Autor: RadoslawF
Kolizja
Miałem wątpliwa przyjemność uczestniczenia w kolizji.
Naprzeciw wjazdu do mojego garażu w miejscu gdzie obowiązuje
zakaz parkowania ktoś postanowił swoje auto.
Wyjeżdżając z garażu zawadziłem zderzakiem o jego drzwi
i wgniotłem blachę, było to na wysokości listy plastikowej
więc wgniecenie zostało.
Właściciel uszkodzonego pojazdu chciał abym podpisał oświadczenie
w którym winę za kolizję biorę na siebie (czyli na swoje
ubezpieczenie). Z uwagi na obowiązujący tam zakaz parkowania
nie zgodziłem się na takie rozwiązanie.
Właściciel uszkodzonego pojazdu straszy mnie sprawą w sądzie
grodzkim i twierdzi że kiedy zgłosi to na policję to dostanie
100zł mandatu za złe parkowanie a ja dostanę 250zł mandatu
za spowodowanie wypadku. Twierdzi tez że wygra sprawę przed
sądem i moje koszty wzrosną. Jak to będzie/może być w
rzeczywistości ?


Pozdrawiam

Data: 2009-10-29 08:17:17
Autor: witek
Kolizja
RadoslawF wrote:
Miałem wątpliwa przyjemność uczestniczenia w kolizji.
Naprzeciw wjazdu do mojego garażu w miejscu gdzie obowiązuje
zakaz parkowania ktoś postanowił swoje auto.
Wyjeżdżając z garażu zawadziłem zderzakiem o jego drzwi
i wgniotłem blachę, było to na wysokości listy plastikowej
więc wgniecenie zostało.


Czyli pieprznąłeś w czyjeś stojące auto i musisz za to zapłacić. Koniec sprawy.

Data: 2009-10-29 22:01:53
Autor: BETON
Kolizja

Użytkownik "witek" <witek7205@gazeta.pl.invalid> napisał w wiadomości news:hcc4kt$k3b$1inews.gazeta.pl...
RadoslawF wrote:
Miałem wątpliwa przyjemność uczestniczenia w kolizji.
Naprzeciw wjazdu do mojego garażu w miejscu gdzie obowiązuje
zakaz parkowania ktoś postanowił swoje auto.
Wyjeżdżając z garażu zawadziłem zderzakiem o jego drzwi
i wgniotłem blachę, było to na wysokości listy plastikowej
więc wgniecenie zostało.


Czyli pieprznąłeś w czyjeś stojące auto i musisz za to zapłacić. Koniec sprawy.



Dokładnie.
Wg jego teorii wszystkie na miescie auta stojące na zakaziemozna by stukac w drzwi, i wzywac policje zeby jeszcze dojebała 100zł za złe parkowania.
Temat sie rozwinął ale w pierwszej odpowiedzi  dostałeś wszystko na temat.
Masz małe umiejętnosci kierowania pojazdem, następnym razem wezwij lawete.

Data: 2009-10-29 10:37:18
Autor: to
Kolizja
RadoslawF wrote:

Właściciel uszkodzonego pojazdu straszy mnie sprawą w
sądzie grodzkim i twierdzi że kiedy zgłosi to na policję to dostanie
100zł mandatu za złe parkowanie a ja dostanę 250zł mandatu za
spowodowanie wypadku. Twierdzi tez że wygra sprawę przed sądem i moje
koszty wzrosną. Jak to będzie/może być w rzeczywistości ?

Przecież tak było, on źle zaparkował, ale Ty spowodowałeś kolizję.

--
cokolwiek

Data: 2009-10-29 11:14:47
Autor: Przemysław Bernat
Kolizja
Dnia Thu, 29 Oct 2009 11:08:44 +0100, RadoslawF napisał(a):

Miałem wątpliwa przyjemność uczestniczenia w kolizji.
Naprzeciw wjazdu do mojego garażu w miejscu gdzie obowiązuje
zakaz parkowania ktoś postanowił swoje auto.
Wyjeżdżając z garażu zawadziłem zderzakiem o jego drzwi
i wgniotłem blachę, było to na wysokości listy plastikowej
więc wgniecenie zostało.

Właściciel uszkodzonego pojazdu ma rację. On jest winny niewłaściwego
parkowania, Ty jesteś winny spowodowania kolizji i uszkodzenia samochodów. --
Pozdrawiam,

Przemek

Data: 2009-10-29 12:04:18
Autor: Tomasz Chmielewski
Kolizja
Przemysław Bernat wrote:
Dnia Thu, 29 Oct 2009 11:08:44 +0100, RadoslawF napisał(a):

Miałem wątpliwa przyjemność uczestniczenia w kolizji.
Naprzeciw wjazdu do mojego garażu w miejscu gdzie obowiązuje
zakaz parkowania ktoś postanowił swoje auto.
Wyjeżdżając z garażu zawadziłem zderzakiem o jego drzwi
i wgniotłem blachę, było to na wysokości listy plastikowej
więc wgniecenie zostało.

Właściciel uszkodzonego pojazdu ma rację. On jest winny niewłaściwego
parkowania, Ty jesteś winny spowodowania kolizji i uszkodzenia samochodów.

Gdzies czytalem o takim przypadku:


Facet zaparkowal auto w miejscu niedozwolonym (plac zabaw).

Bawiace sie dzieci uszkodzily samochod, w zwiazku z czym facet podal je do sadu (czy raczej ich rodzicow) o zwrot kosztow naprawy.


Sad odrzucil zadania faceta, argumentujac: facet sam jest sobie winny, bo gdyby nie zaparkowal na placu zabaw, do uszkodzen w wyniku zabaw dzieci by nie doszlo.


--
Tomasz Chmielewski
http://wpkg.org

Data: 2009-10-29 13:05:00
Autor: kuba
Kolizja
Tomasz Chmielewski pisze:

Facet zaparkowal auto w miejscu niedozwolonym (plac zabaw).

Bawiace sie dzieci uszkodzily samochod, w zwiazku z czym facet podal je do sadu (czy raczej ich rodzicow) o zwrot kosztow naprawy.


Sad odrzucil zadania faceta, argumentujac: facet sam jest sobie winny, bo gdyby nie zaparkowal na placu zabaw, do uszkodzen w wyniku zabaw dzieci by nie doszlo.

Przypadek, który opisujesz jest znacząco różny od tego opisanego w temacie, ponieważ dotyczy naprawienia szkody, które jest zagadnieniem z zakresu prawa cywilnego i obowiązują tam zupełnie inne zasady.

Chodź powiem szczerze, że nie na tyle inne, żeby uzasadniały takie orzeczenie sądu, jak opisałeś. Choć trzeba wziąć poprawkę na to, że to tylko artykuł prasowy. Moim zdaniem oddalenie powództwa powinno wynikać z braku zobowiązanych (dziecko nie odpowiada a ciężko przypisać rodzicom winę w nadzorze nad dziećmi bawiącymi się na placu zabaw).

Gdyby jednak uznać, że jest tak, jak piszesz to moim zdaniem prawidłowe byłoby uznanie obowiązku naprawienia szkody ze znaczącym jego zredukowaniem z powodu przyczynienia się poszkodowanego.


--
kuba
www.fashioncorner.pl

Data: 2009-10-29 13:13:03
Autor: Tomasz Kaczanowski
Kolizja
kuba pisze:
Tomasz Chmielewski pisze:

Facet zaparkowal auto w miejscu niedozwolonym (plac zabaw).

Bawiace sie dzieci uszkodzily samochod, w zwiazku z czym facet podal je do sadu (czy raczej ich rodzicow) o zwrot kosztow naprawy.


Sad odrzucil zadania faceta, argumentujac: facet sam jest sobie winny, bo gdyby nie zaparkowal na placu zabaw, do uszkodzen w wyniku zabaw dzieci by nie doszlo.

Przypadek, który opisujesz jest znacząco różny od tego opisanego w temacie, ponieważ dotyczy naprawienia szkody, które jest zagadnieniem z zakresu prawa cywilnego i obowiązują tam zupełnie inne zasady.

Chodź powiem szczerze, że nie na tyle inne, żeby uzasadniały takie orzeczenie sądu, jak opisałeś. Choć trzeba wziąć poprawkę na to, że to tylko artykuł prasowy. Moim zdaniem oddalenie powództwa powinno wynikać z braku zobowiązanych (dziecko nie odpowiada a ciężko przypisać rodzicom winę w nadzorze nad dziećmi bawiącymi się na placu zabaw).

Gdyby jednak uznać, że jest tak, jak piszesz to moim zdaniem prawidłowe byłoby uznanie obowiązku naprawienia szkody ze znaczącym jego zredukowaniem z powodu przyczynienia się poszkodowanego.

Nie wiem, jak pod względem prawnym (ponieważ u nas są różne idiotyzmy w prawie zapisane), ale to tak samo, jakby złodziej nas oskarżył, że jak się włamał, to potknął się o uszkodzoną płytkę na podłodze... Przepraszam, ale jeśli ktoś parkuje w miejscu niedozwolonym, to ryzykuje. Ja wiem, że jak cie jakiś bandzior napadnie i nie daj boże, sobie poradzisz, to musisz się modlić, by nie zapamiętał, kogo napadł, bo jeszcze cię oskarży o to, że zrobiłeś mu krzywdę. Ale z tymi absurdami trzeba walczyć.

--
Kaczus
http://kaczus.republika.pl

Data: 2009-10-29 13:17:56
Autor: Tomasz Chmielewski
Kolizja
Tomasz Kaczanowski wrote:
kuba pisze:
Tomasz Chmielewski pisze:

Facet zaparkowal auto w miejscu niedozwolonym (plac zabaw).

Bawiace sie dzieci uszkodzily samochod, w zwiazku z czym facet podal je do sadu (czy raczej ich rodzicow) o zwrot kosztow naprawy.


Sad odrzucil zadania faceta, argumentujac: facet sam jest sobie winny, bo gdyby nie zaparkowal na placu zabaw, do uszkodzen w wyniku zabaw dzieci by nie doszlo.

Przypadek, który opisujesz jest znacząco różny od tego opisanego w temacie, ponieważ dotyczy naprawienia szkody, które jest zagadnieniem z zakresu prawa cywilnego i obowiązują tam zupełnie inne zasady.

Chodź powiem szczerze, że nie na tyle inne, żeby uzasadniały takie orzeczenie sądu, jak opisałeś. Choć trzeba wziąć poprawkę na to, że to tylko artykuł prasowy. Moim zdaniem oddalenie powództwa powinno wynikać z braku zobowiązanych (dziecko nie odpowiada a ciężko przypisać rodzicom winę w nadzorze nad dziećmi bawiącymi się na placu zabaw).

Gdyby jednak uznać, że jest tak, jak piszesz to moim zdaniem prawidłowe byłoby uznanie obowiązku naprawienia szkody ze znaczącym jego zredukowaniem z powodu przyczynienia się poszkodowanego.

Nie wiem, jak pod względem prawnym (ponieważ u nas są różne idiotyzmy w prawie zapisane), ale to tak samo, jakby złodziej nas oskarżył, że jak się włamał, to potknął się o uszkodzoną płytkę na podłodze... Przepraszam, ale jeśli ktoś parkuje w miejscu niedozwolonym, to ryzykuje. Ja wiem, że jak cie jakiś bandzior napadnie i nie daj boże, sobie poradzisz, to musisz się modlić, by nie zapamiętał, kogo napadł, bo jeszcze cię oskarży o to, że zrobiłeś mu krzywdę. Ale z tymi absurdami trzeba walczyć.

Opisywana przeze mnie sytuacja miala miejsce w Niemczech.


--
Tomasz Chmielewski
http://wpkg.org

Data: 2009-10-29 13:22:07
Autor: Andrzej Lawa
Kolizja
Tomasz Chmielewski pisze:

Opisywana przeze mnie sytuacja miala miejsce w Niemczech.

Trzeba było tak od razu.

Data: 2009-10-29 13:27:58
Autor: Andrzej Lawa
Kolizja
Tomasz Kaczanowski pisze:

Gdyby jednak uznać, że jest tak, jak piszesz to moim zdaniem
prawidłowe byłoby uznanie obowiązku naprawienia szkody ze znaczącym
jego zredukowaniem z powodu przyczynienia się poszkodowanego.

Nie wiem, jak pod względem prawnym (ponieważ u nas są różne idiotyzmy w
prawie zapisane), ale to tak samo, jakby złodziej nas oskarżył, że jak
się włamał, to potknął się o uszkodzoną płytkę na podłodze...

Bzdurne porównanie.

Przepraszam, ale jeśli ktoś parkuje w miejscu niedozwolonym, to
ryzykuje.

Tylko co ryzykuje? Poderżnięcie gardła? Czy może celowe zniszczenie
samochodu?

Ja wiem, że jak cie jakiś bandzior napadnie i nie daj boże,
sobie poradzisz, to musisz się modlić, by nie zapamiętał, kogo napadł,
bo jeszcze cię oskarży o to, że zrobiłeś mu krzywdę.

Znam ten ból...

Ale z tymi absurdami trzeba walczyć.

Bez urazy, ale absurdalne jest Twoje porównanie zaparkowania na zakazie
do bandyckiego napadu.

Oczywiście jeśli ktoś zaparkował nieprawidłowo i z tego powodu doszło do
jakiegoś "bum" (bo np. zaparkowany pojazd był niewidoczny dla kogoś
innego, jadącego prawidłowo) to jest inna sprawa. A tutaj jakaś gapa
wyjeżdżała z posesji, źle oceniła odległość i władowała się w spokojnie
stojący, doskonale widoczny - choć "nielegalnie" zaparkowany pojazd.

Data: 2009-10-29 13:37:40
Autor: RadoslawF
Kolizja
Dnia 2009-10-29 13:27, Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Oczywiście jeśli ktoś zaparkował nieprawidłowo i z tego powodu doszło do
jakiegoś "bum" (bo np. zaparkowany pojazd był niewidoczny dla kogoś
innego, jadącego prawidłowo) to jest inna sprawa. A tutaj jakaś gapa
wyjeżdżała z posesji, źle oceniła odległość i władowała się w spokojnie
stojący, doskonale widoczny - choć "nielegalnie" zaparkowany pojazd.

Powstrzymaj się z określeniami gapa.
Jeśli ktoś stanie na przeciw wjazdu do wyjeżdżając z garażu
mam od metra do półtora metra luzu (zależy jak blisko krawężnika
taki uprzejmy stanie). Na tym metrze do półtora trzeba obrócić
samochód o 90 stopni. Manewruje się na centymetry.
To nie była kwestia zagapienia się podczas manewrów, pojechania
kilka metrów dalej i wpadnięcia w zaparkowany pojazd.


Pozdrawiam

Data: 2009-10-29 13:08:05
Autor: to
Kolizja
RadoslawF wrote:

Powstrzymaj się z określeniami gapa. Jeśli ktoś stanie na przeciw wjazdu
do wyjeżdżając z garażu mam od metra do półtora metra luzu (zależy jak
blisko krawężnika taki uprzejmy stanie). Na tym metrze do półtora trzeba
obrócić samochód o 90 stopni. Manewruje się na centymetry. To nie była
kwestia zagapienia się podczas manewrów, pojechania kilka metrów dalej i
wpadnięcia w zaparkowany pojazd.

A gdyby Ci zastawił wjazd, a Ty byś jechał czołgiem, to byś przejechał po nim? --
cokolwiek

Data: 2009-10-29 13:53:51
Autor: Andrzej Lawa
Kolizja
RadoslawF pisze:
Dnia 2009-10-29 13:27, Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Oczywiście jeśli ktoś zaparkował nieprawidłowo i z tego powodu doszło do
jakiegoś "bum" (bo np. zaparkowany pojazd był niewidoczny dla kogoś
innego, jadącego prawidłowo) to jest inna sprawa. A tutaj jakaś gapa
wyjeżdżała z posesji, źle oceniła odległość i władowała się w spokojnie
stojący, doskonale widoczny - choć "nielegalnie" zaparkowany pojazd.

Powstrzymaj się z określeniami gapa.

Widziałeś pojazd? Widziałeś.

Jeśli ktoś stanie na przeciw wjazdu do wyjeżdżając z garażu
mam od metra do półtora metra luzu (zależy jak blisko krawężnika
taki uprzejmy stanie). Na tym metrze do półtora trzeba obrócić
samochód o 90 stopni. Manewruje się na centymetry.

W takiej sytuacji IMHO nie miałeś miejsca na manewr - skutek był taki,
jakby Ci zastawił całkowicie wyjazd (a chyba w takiej sytuacji nie
pukałbyś jego samochodu celowo, żeby go przesunąć dalej, prawda? ;) ).

W takiej sytuacji wzywasz straszaków i zasadniczo powinno zostać
zorganizowane holowanie.

Data: 2009-10-29 14:52:42
Autor: RadoslawF
Kolizja
Dnia 2009-10-29 13:53, Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Widziałeś pojazd? Widziałeś.

Jeśli ktoś stanie na przeciw wjazdu do wyjeżdżając z garażu
mam od metra do półtora metra luzu (zależy jak blisko krawężnika
taki uprzejmy stanie). Na tym metrze do półtora trzeba obrócić
samochód o 90 stopni. Manewruje się na centymetry.

W takiej sytuacji IMHO nie miałeś miejsca na manewr - skutek był taki,
jakby Ci zastawił całkowicie wyjazd (a chyba w takiej sytuacji nie
pukałbyś jego samochodu celowo, żeby go przesunąć dalej, prawda? ;) ).

Miałem miejsce na manewr. Nie miałem miejsca na manewr bezpieczny
czyli taki który nie zagraża bezmyślnie zaparkowanemu pojazdowi.

W takiej sytuacji wzywasz straszaków i zasadniczo powinno zostać
zorganizowane holowanie.

Problem polegał na braku czasu. Śpieszyłem się i musiałem
jechać już. Teraz zastanawiam się czy przypadkiem samochód ten
nie stał tam celowo abym w niego wjechał i potem zapłacił
właścicielowi te kilkaset złotych. W rozmowie twierdził
że prostowanie blachy będzie kosztować czterysta złotych.
Ale nie złapałem sugestii i nie złapałem za portfel.
Zgodnie z prawdą potwierdziłem zdarzenie i moje w nim
uczestnictwo ale nie poczuwam się do obowiązku płacenia.


Pozdrawiam

Data: 2009-10-29 15:20:19
Autor: Przemysław Bernat
Kolizja
Dnia Thu, 29 Oct 2009 14:52:42 +0100, RadoslawF napisał(a):

Problem polegał na braku czasu. Śpieszyłem się i musiałem
jechać już. Teraz zastanawiam się czy przypadkiem samochód ten
nie stał tam celowo abym w niego wjechał i potem zapłacił
właścicielowi te kilkaset złotych.

Myślisz, że to jest jakiś większy spisek? --
Pozdrawiam,

Przemek

Data: 2009-10-29 21:23:01
Autor: Andrzej Lawa
Kolizja
RadoslawF pisze:

W takiej sytuacji IMHO nie miałeś miejsca na manewr - skutek był taki,
jakby Ci zastawił całkowicie wyjazd (a chyba w takiej sytuacji nie
pukałbyś jego samochodu celowo, żeby go przesunąć dalej, prawda? ;) ).

Miałem miejsce na manewr. Nie miałem miejsca na manewr bezpieczny
czyli taki który nie zagraża bezmyślnie zaparkowanemu pojazdowi.

Nie miałeś miejsca na bezpieczny manewr, ale go wykonałeś - Twoja wina.

W takiej sytuacji wzywasz straszaków i zasadniczo powinno zostać
zorganizowane holowanie.

Problem polegał na braku czasu. Śpieszyłem się i musiałem
jechać już.

A jakby tam leżał pijany człowiek? Z braku czasu byś go przejechał?

Już większe szanse miałbyś obciążyć tego delikwenta kosztami Twojego
spóźnienia/pojechania taksówką.

Teraz zastanawiam się czy przypadkiem samochód ten
nie stał tam celowo abym w niego wjechał i potem zapłacił
właścicielowi te kilkaset złotych. W rozmowie twierdził

Możesz próbować takie bajki opowiadać w sądzie i jak znajdziesz adwokata
z dojściami, który będzie w stanie "zmotywować" sąd do uwierzenia w
takie teorie spiskowe, to pewne szanse masz :-P

że prostowanie blachy będzie kosztować czterysta złotych.
Ale nie złapałem sugestii i nie złapałem za portfel.
Zgodnie z prawdą potwierdziłem zdarzenie i moje w nim
uczestnictwo ale nie poczuwam się do obowiązku płacenia.

Obawiam się, że Twoje szanse na uniknięcie płacenia są nikłe.

Data: 2009-10-29 21:35:13
Autor: RadoslawF
Kolizja
Dnia 2009-10-29 21:23, Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

W takiej sytuacji wzywasz straszaków i zasadniczo powinno zostać
zorganizowane holowanie.
Problem polegał na braku czasu. Śpieszyłem się i musiałem
jechać już.

A jakby tam leżał pijany człowiek? Z braku czasu byś go przejechał?

Człowieka można przesunąć, samochód ważący tonę nie bardzo.

Pozdrawiam

Data: 2009-10-29 21:38:01
Autor: Andrzej Lawa
Kolizja
RadoslawF pisze:
Dnia 2009-10-29 21:23, Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

W takiej sytuacji wzywasz straszaków i zasadniczo powinno zostać
zorganizowane holowanie.
Problem polegał na braku czasu. Śpieszyłem się i musiałem
jechać już.

A jakby tam leżał pijany człowiek? Z braku czasu byś go przejechał?

Człowieka można przesunąć, samochód ważący tonę nie bardzo.

No to leżał pijany 400-kilogramowy grubas ;->

Data: 2009-10-30 08:55:18
Autor: Gruby Jendrek
Kolizja

"Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> wrote in message news:4ae9fd29$1news.home.net.pl...
RadoslawF pisze:
Dnia 2009-10-29 21:23, Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

W takiej sytuacji wzywasz straszaków i zasadniczo powinno zostać
zorganizowane holowanie.
Problem polegał na braku czasu. Śpieszyłem się i musiałem
jechać już.

A jakby tam leżał pijany człowiek? Z braku czasu byś go przejechał?

A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, a tego garażu wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był, to wy byście staruszkę przejechali, tak? A to być może wasza matka! :D

A.

Data: 2009-11-01 01:15:54
Autor: Andrzej Lawa
Kolizja
Gruby Jendrek pisze:

"Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> wrote in message
news:4ae9fd29$1news.home.net.pl...
RadoslawF pisze:
Dnia 2009-10-29 21:23, Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

W takiej sytuacji wzywasz straszaków i zasadniczo powinno zostać
zorganizowane holowanie.
Problem polegał na braku czasu. Śpieszyłem się i musiałem
jechać już.

A jakby tam leżał pijany człowiek? Z braku czasu byś go przejechał?

A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, a tego garażu
wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był, to wy byście
staruszkę przejechali, tak? A to być może wasza matka! :D

A.
No, według jego "argumętacji" przechodziła nieprawidłowo, więc jak
najbardziej mógł ją przejechać ;->

Data: 2009-10-30 17:51:31
Autor: SQLwysyn
Kolizja
Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał w wiadomości news:4ae9f9a5$1news.home.net.pl...

A jakby tam leżał pijany człowiek? Z braku czasu byś go przejechał?

Ale stuknietego w glowe fotografa juz tak ...

--
SQLwysyn
sqlwysyn.blog.onet.pl

Data: 2009-10-29 18:41:32
Autor: Tomasz Pyra
Kolizja
RadoslawF pisze:
Dnia 2009-10-29 13:27, Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Oczywiście jeśli ktoś zaparkował nieprawidłowo i z tego powodu doszło do
jakiegoś "bum" (bo np. zaparkowany pojazd był niewidoczny dla kogoś
innego, jadącego prawidłowo) to jest inna sprawa. A tutaj jakaś gapa
wyjeżdżała z posesji, źle oceniła odległość i władowała się w spokojnie
stojący, doskonale widoczny - choć "nielegalnie" zaparkowany pojazd.

Powstrzymaj się z określeniami gapa.
Jeśli ktoś stanie na przeciw wjazdu do wyjeżdżając z garażu
mam od metra do półtora metra luzu (zależy jak blisko krawężnika
taki uprzejmy stanie). Na tym metrze do półtora trzeba obrócić
samochód o 90 stopni. Manewruje się na centymetry.

Nie ma tak - albo jesteś w stanie wykonać manewr bezpiecznie i w nic nie puknąć, albo rezygnujesz z jego wykonania. I ta decyzja należy do Ciebie jako do kierowcy.

To nie była kwestia zagapienia się podczas manewrów, pojechania
kilka metrów dalej i wpadnięcia w zaparkowany pojazd.

No jak nie była, to co było powodem? Specjalnie w niego wjechałeś?

Data: 2009-10-29 18:53:55
Autor: RadoslawF
Kolizja
Dnia 2009-10-29 18:41, Użytkownik Tomasz Pyra napisał:

Powstrzymaj się z określeniami gapa.
Jeśli ktoś stanie na przeciw wjazdu do wyjeżdżając z garażu
mam od metra do półtora metra luzu (zależy jak blisko krawężnika
taki uprzejmy stanie). Na tym metrze do półtora trzeba obrócić
samochód o 90 stopni. Manewruje się na centymetry.

Nie ma tak - albo jesteś w stanie wykonać manewr bezpiecznie i w nic nie puknąć, albo rezygnujesz z jego wykonania. I ta decyzja należy do Ciebie jako do kierowcy.

Ileś razy się udało, ten jeden raz nie bardzo.

To nie była kwestia zagapienia się podczas manewrów, pojechania
kilka metrów dalej i wpadnięcia w zaparkowany pojazd.

No jak nie była, to co było powodem? Specjalnie w niego wjechałeś?

Specjalnie ?
Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się celowo w coś wjechać.


Pozdrawiam

Data: 2009-10-29 11:22:05
Autor: Krzysztof Jodłowski
Kolizja
Właściciel uszkodzonego pojazdu straszy mnie sprawą w sądzie
grodzkim i twierdzi że kiedy zgłosi to na policję to dostanie
100zł mandatu za złe parkowanie a ja dostanę 250zł mandatu
za spowodowanie wypadku. Twierdzi tez że wygra sprawę przed
sądem i moje koszty wzrosną. Jak to będzie/może być w
rzeczywistości ?

Tak będzie (kolizji a nie wypadku). Kwoty prawdopodobne.
Jego wina, bo źle zaparkował. Twoja bo zahaczyłeś.

Trzeba było wezwać straż miejską, która odholowała by przeszkadzający samochód i wlepiła mu mandat.


--
Krzysztof

Data: 2009-10-29 11:24:33
Autor: spp
Kolizja
Krzysztof Jodłowski pisze:

Trzeba było wezwać straż miejską, która odholowała by przeszkadzający samochód i wlepiła mu mandat.


Co nie zmienia odpowiedzialności autora postu za dokonane zniszczenia i konieczność ich wyrównania (bez względu na to czy z własnej czy ubezpieczyciela kieszeni).
Jak chce  może dorzucić do tego koszty postępowania sądowego.

--
spp

Data: 2009-10-29 11:33:27
Autor: Rafal
Kolizja
A tak czysto hipotetycznie...
Dwa pojazdy popełniają różne wykroczenia, w wyniku czego dochodzi do kolizji. Jak by któryś z nich(dowolny) nie popełnił wykroczenia do kolizji by nie doszło, przykład jaki mi się nasuwa:

Samochód A wyjeżdża z podporządkowanej wymuszając pierwszeństwo na samochodzie B, jadącego z nadmierną prędkością. Jakby A zaczekał to by B przejechał, jakby B jechał zgodnie z przepisami to by A zdążył włączyć się do ruchu i rozpędzić - który jest winny?

Właściwie to chodzi mi o to czy jest jakieś stopniowanie przepisów, że ten popełnił "większe" wykroczenie od tamtego?
Pozdrawiam
Rafał

Data: 2009-10-29 04:04:46
Autor: gr
Kolizja
On 29 Paź, 11:33, Rafal <rafal_zapytaj_o_resz...@o2.pl> wrote:
A tak czysto hipotetycznie...
Dwa pojazdy popełniają różne wykroczenia, w wyniku czego dochodzi do
kolizji. Jak by któryś z nich(dowolny) nie popełnił wykroczenia do
kolizji by nie doszło, przykład jaki mi się nasuwa:

Samochód A wyjeżdża z podporządkowanej wymuszając pierwszeństwo na
samochodzie B, jadącego z nadmierną prędkością. Jakby A zaczekał to by B
przejechał, jakby B jechał zgodnie z przepisami to by A zdążył włączyć
się do ruchu i rozpędzić - który jest winny?

Właściwie to chodzi mi o to czy jest jakieś stopniowanie przepisów, że
ten popełnił "większe" wykroczenie od tamtego?
Pozdrawiam
Rafał

wina obopólna

Data: 2009-10-29 12:34:30
Autor: zly
Kolizja
Dnia Thu, 29 Oct 2009 04:04:46 -0700 (PDT), gr napisał(a):

wina obopólna

Jak udowodnią przekroczenie prędkości?
--
marcin

Data: 2009-10-29 15:08:40
Autor: Krzysztof Jodłowski
Kolizja
Jak udowodnią przekroczenie prędkości?

Na podstawie śladów hamowania, stanu uszkodzeń samochodów i jeszcze kilku rzeczy można oszacować czy ktoś jechał 20, 60 czy 120 km/h.

--
Krzysztof

Data: 2009-10-29 12:37:43
Autor: Andrzej Lawa
Kolizja
gr pisze:
On 29 Paź, 11:33, Rafal <rafal_zapytaj_o_resz...@o2.pl> wrote:
A tak czysto hipotetycznie...
Dwa pojazdy popełniają różne wykroczenia, w wyniku czego dochodzi do
kolizji. Jak by któryś z nich(dowolny) nie popełnił wykroczenia do
kolizji by nie doszło, przykład jaki mi się nasuwa:

Samochód A wyjeżdża z podporządkowanej wymuszając pierwszeństwo na
samochodzie B, jadącego z nadmierną prędkością. Jakby A zaczekał to by B
przejechał, jakby B jechał zgodnie z przepisami to by A zdążył włączyć
się do ruchu i rozpędzić - który jest winny?

Właściwie to chodzi mi o to czy jest jakieś stopniowanie przepisów, że
ten popełnił "większe" wykroczenie od tamtego?
Pozdrawiam
Rafał

wina obopólna

Brednie. Chyba że ta "nadmierna prędkość" spowodowała, że nie był
widoczny w momencie, kiedy A włączał się do ruchu, a przy prawidłowej
prędkości - byłby widoczny.

Data: 2009-10-29 05:29:11
Autor: gr
Kolizja
On 29 Paź, 12:37, Andrzej Lawa <alawa_n...@lechistan.SPAM_PRECZ.com>
wrote:

Brednie. Chyba że ta "nadmierna prędkość" spowodowała, że nie był
widoczny w momencie, kiedy A włączał się do ruchu, a przy prawidłowej
prędkości - byłby widoczny.- Ukryj cytowany tekst -


Nie bradnie, tylko odpowiedziałem na pytanie czyja może być wina.
Nie zawsze wina lezy po jednej stronie.

Data: 2009-10-29 12:53:19
Autor: to
Kolizja
gr wrote:

Nie bradnie, tylko odpowiedziałem na pytanie czyja może być wina. Nie
zawsze wina lezy po jednej stronie.

Żeby winny był przekraczający prędkość to to przekroczenie musiałoby w rzeczywisty sposób przyczynić się do wypadku. To, że ktoś jedzie o 20 km/
h za szybko nie uprawnia do wjechania w niego.

Argumentacja "gdyby jechał wolniej to byłby w tym momencie w innym miejscu i do wypadku by nie doszło" jest absurdalna, bo idąc tym tokiem myślenia można by stwierdzić, ze "gdyby siedział w domu to do wypadku by nie doszło".

--
cokolwiek

Data: 2009-10-29 13:54:33
Autor: Andrzej Lawa
Kolizja
gr pisze:
On 29 Paź, 12:37, Andrzej Lawa <alawa_n...@lechistan.SPAM_PRECZ.com>
wrote:

Brednie. Chyba że ta "nadmierna prędkość" spowodowała, że nie był
widoczny w momencie, kiedy A włączał się do ruchu, a przy prawidłowej
prędkości - byłby widoczny.- Ukryj cytowany tekst -


Nie bradnie, tylko odpowiedziałem na pytanie czyja może być wina.
Nie zawsze wina lezy po jednej stronie.

W przypadku opisanym przez ciebie - zawsze.

Data: 2009-10-29 07:23:33
Autor: Matt
Kolizja
On 29 Paź, 11:33, Rafal <rafal_zapytaj_o_resz...@o2.pl> wrote:
Samochód A wyjeżdża z podporządkowanej wymuszając pierwszeństwo na
samochodzie B, jadącego z nadmierną prędkością. Jakby A zaczekał to by B
przejechał, jakby B jechał zgodnie z przepisami to by A zdążył włączyć
się do ruchu i rozpędzić - który jest winny?

Właściwie to chodzi mi o to czy jest jakieś stopniowanie przepisów, że
ten popełnił "większe" wykroczenie od tamtego?

Nie "większe" tylko to, które bezpośrednio spowodowało wypadek - czyli
wymuszenie pierwszeństwa przez A (są wyjątki - np. gdyby B jechał z
prędkością uniemożliwiającą jego zauważenie, np. wypadł 100km/h na
godzinę zza zakrętu 50 m dalej). Argumentowanie "gdyby B jechał
wolniej" jest bez sensu, bo "gdyby B jechał szybciej" to by przejechał
przez skrzyżowanie zanim samochód A do niego dojechał i też wypadku by
nie było.
--
Regards
Matt

Data: 2009-10-29 10:35:47
Autor: to
Kolizja
Rafal wrote:

A tak czysto hipotetycznie...
Dwa pojazdy popełniają różne wykroczenia, w wyniku czego dochodzi do
kolizji. Jak by któryś z nich(dowolny) nie popełnił wykroczenia do
kolizji by nie doszło, przykład jaki mi się nasuwa:

Samochód A wyjeżdża z podporządkowanej wymuszając pierwszeństwo na
samochodzie B, jadącego z nadmierną prędkością. Jakby A zaczekał to by B
przejechał, jakby B jechał zgodnie z przepisami to by A zdążył włączyć
się do ruchu i rozpędzić - który jest winny?

Oczywiście A, chyba, że B jechał tak szybko, że A nie miał szans go zauważyć.

--
cokolwiek

Data: 2009-10-29 11:39:37
Autor: Icek
Kolizja
A tak czysto hipotetycznie...
Dwa pojazdy popełniają różne wykroczenia, w wyniku czego dochodzi do
kolizji. Jak by któryś z nich(dowolny) nie popełnił wykroczenia do
kolizji by nie doszło, przykład jaki mi się nasuwa:

Samochód A wyjeżdża z podporządkowanej wymuszając pierwszeństwo na
samochodzie B, jadącego z nadmierną prędkością. Jakby A zaczekał to by B
przejechał, jakby B jechał zgodnie z przepisami to by A zdążył włączyć
się do ruchu i rozpędzić - który jest winny?

ten z podporzadkowanej. Nie wazne jak jedzie ten na glownej




Icek

Data: 2009-10-29 11:51:42
Autor: spp
Kolizja
Icek pisze:

Samochód A wyjeżdża z podporządkowanej wymuszając pierwszeństwo na
samochodzie B, jadącego z nadmierną prędkością. Jakby A zaczekał to by B
przejechał, jakby B jechał zgodnie z przepisami to by A zdążył włączyć
się do ruchu i rozpędzić - który jest winny?

ten z podporzadkowanej.

Urban legend.

Tak jak to że nie można dostać mandatu za zbyt wolną jazdę (można, choć    językowcy będą twierdzili że to nie to samo) oraz że w przypadku najechania na tył poprzedzającego pojazdu zawsze jest winny ten drugi. :)

--
spp

Data: 2009-10-30 10:48:25
Autor: Icek
Kolizja
>> Samochód A wyjeżdża z podporządkowanej wymuszając pierwszeństwo na
>> samochodzie B, jadącego z nadmierną prędkością. Jakby A zaczekał to by
B
>> przejechał, jakby B jechał zgodnie z przepisami to by A zdążył włączyć
>> się do ruchu i rozpędzić - który jest winny?
>
> ten z podporzadkowanej.

Urban legend.

Tak jak to że nie można dostać mandatu za zbyt wolną jazdę (można, choć
   językowcy będą twierdzili że to nie to samo) oraz że w przypadku
najechania na tył poprzedzającego pojazdu zawsze jest winny ten drugi. :)

ha ha, jestes w bledzie. Wyobraz sobie, ze wlaczasz sie do ruchu na drodze
jednokierunkowej. Ktos jedzie pod prad. Nastepuje kolizja. Kto jest winny ?
Wlaczajacy sie do ruchu. Bo wlaczajac sie do ruchu masz psi obowiazek
ustapic wszystkim pojazdom jadacym (i to nawet niezgodnie).

Sadze, ze przed sadem moznaby uzyskac uniewinnienie ale to w kwestii
dywagacji i gdybania.


Icek

Data: 2009-10-30 23:14:17
Autor: op23
Kolizja

Użytkownik "Icek" <icek@do.pl>

>> Samochód A wyjeżdża z podporządkowanej wymuszając pierwszeństwo na
>> samochodzie B, jadącego z nadmierną prędkością. Jakby A zaczekał to by
B
>> przejechał, jakby B jechał zgodnie z przepisami to by A zdążył włączyć
>> się do ruchu i rozpędzić - który jest winny?
>
> ten z podporzadkowanej.

Urban legend.

Tak jak to że nie można dostać mandatu za zbyt wolną jazdę (można, choć
   językowcy będą twierdzili że to nie to samo) oraz że w przypadku
najechania na tył poprzedzającego pojazdu zawsze jest winny ten drugi. :)

ha ha, jestes w bledzie. Wyobraz sobie, ze wlaczasz sie do ruchu na drodze
jednokierunkowej. Ktos jedzie pod prad. Nastepuje kolizja. Kto jest winny ?
Wlaczajacy sie do ruchu. Bo wlaczajac sie do ruchu masz psi obowiazek
ustapic wszystkim pojazdom jadacym (i to nawet niezgodnie).

Taaa, i jak ktoś jedzie na wstecznym na rondzie pod prąd to też trzeba mu ustępować bo biedak naj...ał się...

Data: 2009-10-30 22:14:45
Autor: witek
Kolizja
op23 wrote:

Taaa, i jak ktoś jedzie na wstecznym na rondzie pod prąd to też trzeba mu ustępować bo biedak naj...ał się...

No i się możesz zdziwić.

Data: 2009-10-31 11:00:46
Autor: Gotfryd Smolik news
Kolizja
On Fri, 30 Oct 2009, op23 wrote:

Taaa, i jak ktoś jedzie na wstecznym na rondzie pod prąd to też trzeba mu ustępować bo biedak naj...ał się...

  A to zależy, jak jest oznakowane to rondo.
  Jak tak jak większość rond w .pl, czyli "ustąp pierwszeństwa" przed
wjazdem, to oczywiście, co Cię dziwi?
  Przepis jest jasny: ustępuje się jadącemu drogą z pierwszeństwem.

  To, że *on* łamie jakiś przepis, nie daje *mi* prawa do niczego!

pzdr, Gotfryd

Data: 2009-10-31 18:00:32
Autor: Henry(k)
Kolizja
Dnia Fri, 30 Oct 2009 23:14:17 +0100, op23 napisał(a):

Taaa, i jak ktoś jedzie na wstecznym na rondzie pod prąd to też trzeba mu ustępować bo biedak naj...ał się...

Póki nie wjedziesz na rondo to oczywiście (mam na myśli ronda na których pierwszeństwo mają Ci na rondzie). I nie ma tu znaczenia czy jest narąbany
i mu odbiło, czy ktoś zablokował zjazd i gość chce wycofać żeby wyjechać.
Tak samo w przykładzie OP - przecież tamten samochód mógł się zepsuć.
I co? Zabronisz samochodom się psuć w miejscach gdzie nie wolno się
zatrzymywać?

Pozdrawiam,
               Henry

Data: 2009-10-30 00:09:39
Autor: pmlb
Kolizja

"Rafal" <rafal_zapytaj_o_reszte_@o2.pl> wrote in message news:hcbqql$dc$1node2.news.atman.pl...
A tak czysto hipotetycznie...
Dwa pojazdy popełniają różne wykroczenia, w wyniku czego dochodzi do kolizji. Jak by któryś z nich(dowolny) nie popełnił wykroczenia do kolizji by nie doszło, przykład jaki mi się nasuwa:

Samochód A wyjeżdża z podporządkowanej wymuszając pierwszeństwo na samochodzie B, jadącego z nadmierną prędkością. Jakby A zaczekał to by B przejechał, jakby B jechał zgodnie z przepisami to by A zdążył włączyć się do ruchu i rozpędzić - który jest winny?

Właściwie to chodzi mi o to czy jest jakieś stopniowanie przepisów, że ten popełnił "większe" wykroczenie od tamtego?

Aby wjechac z podporzadkowanej, nalezy sie upewnic, ze manewr ten bedzie wykoonany bezpiecznie. Jak wjedziesz pod maske samochodu jadacego za szybko to manewr wykonales bez upewnienia sie czy bedzie bezpieczny i ty jestes winien.
Wielu kierowcow w Polsce nie zna przepisow ruchu drogowego i bierze zawsze na zasadzie, ze " to na pewno ja mam racje bo on jechal za szybko, zaparkowal na zakazie itp" a juz absurdalnym jest twierdzenie, jakoby mam przypuszczac, ze inni uzytkownicy drogi stosuja sie do przepisow:)

Data: 2009-10-30 12:30:40
Autor: cyklista
Kolizja
Użytkownik pmlb napisał:

 a juz absurdalnym jest twierdzenie, jakoby mam przypuszczac, ze inni uzytkownicy drogi stosuja sie do przepisow:)

Może i absurdalne ale obowiązujące i zgodnie z prawem masz się do niego stosować.

Data: 2009-10-30 14:46:08
Autor: Icek
Kolizja
>  a juz absurdalnym jest twierdzenie,
> jakoby mam przypuszczac, ze inni uzytkownicy drogi stosuja sie do
> przepisow:)

Może i absurdalne ale obowiązujące i zgodnie z prawem masz się do niego
stosować.

ale nawet w przepisach jest koniecznosci zachowania szczegolnej ostroznosci
i zasada ograniczonego zaufania co sugeruje, ze zakladanie, ze wszyscy inni
zawsze i wszedzie stosuja sie do przepisow jest nie na miejscu


Icek

Data: 2009-10-30 07:39:10
Autor: Matt
Kolizja
On 30 Paź, 14:46, "Icek" <i...@do.pl> wrote:
ale nawet w przepisach jest koniecznosci zachowania szczegolnej ostroznosci
i zasada ograniczonego zaufania co sugeruje, ze zakladanie, ze wszyscy inni
zawsze i wszedzie stosuja sie do przepisow jest nie na miejscu

Nie ma zasady ograniczonego zaufania. Jest za to, że masz prawo się
spodziewać przestrzegania przepisów przez innych, chyba że *widzisz*
coś, co sugeruje inaczej. Czyli praktycznie odwrotność zasady
ograniczonego zaufania.

--
Regards
Matt

Data: 2009-10-30 17:24:23
Autor: pmlb
Kolizja
ale nawet w przepisach jest koniecznosci zachowania szczegolnej ostroznosci
i zasada ograniczonego zaufania co sugeruje, ze zakladanie, ze wszyscy inni
zawsze i wszedzie stosuja sie do przepisow jest nie na miejscu

Nie ma zasady ograniczonego zaufania. Jest za to, że masz prawo się
spodziewać przestrzegania przepisów przez innych, chyba że *widzisz*
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

To bzdura, bo skad wiesz czy w pojezdzie naprzeciwko kierowca wlasnie nie dostal ataku serca? albo jest nawalony? Jak masz oczwkiwac w takim przypadku stosowanie sie ich do przepisow?
TY MASZ OBOWIAZEK MYSLENIA ZA INNYCH A NIE BY INNI MYSLELI ZA CIEBIE!
Prowadzenie samochodu to nie zabawa w przedszkolu, samnochdem mozna zabic.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
coś, co sugeruje inaczej. Czyli praktycznie odwrotność zasady
ograniczonego zaufania.
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

Nie wiem kto to wprowadzil o tym przekonaniu, ze inni stosuja sie do przepisow, ale z ewnoscia nie byl to czlowiek o trzezwym mysleniu;)

Data: 2009-10-30 11:16:46
Autor: Matt
Kolizja
On 30 Paź, 18:24, "pmlb" <p...@domino.com> wrote:
To bzdura, bo skad wiesz czy w pojezdzie naprzeciwko kierowca wlasnie nie
dostal ataku serca? albo jest nawalony? Jak masz oczwkiwac w takim przypadku
stosowanie sie ich do przepisow?

Czyli widząc jadący prosto i normalnie z naprzeciwka samochód mam
uciekać na pobocze bo jego kierowca może nagle dostać zawału serca?

Nie wiem kto to wprowadzil o tym przekonaniu, ze inni stosuja sie do
przepisow, ale z ewnoscia nie byl to czlowiek o trzezwym mysleniu;)

Prosto z PoRD:
Art. 4. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają
prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów
ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość
odmiennego ich zachowania.

--
Regards
Matt

Data: 2009-10-30 19:20:21
Autor: spp
Kolizja
Matt pisze:

Prosto z PoRD:
Art. 4. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają
prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów
ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość
odmiennego ich zachowania.


Problem polega na tym, że część kierowców sądzi iż zasada ograniczonego zaufania to to samo co zasada nieograniczonego braku zaufania. :(

--
spp

Data: 2009-10-30 20:56:51
Autor: pmlb
Kolizja

"Matt" <mateusz.wojcik@gmail.com> wrote in message news:b2c0b7a4-d05c-4fcd-96bb-95e14c8e92e7l13g2000yqb.googlegroups.com...
On 30 Paź, 18:24, "pmlb" <p...@domino.com> wrote:
To bzdura, bo skad wiesz czy w pojezdzie naprzeciwko kierowca wlasnie nie
dostal ataku serca? albo jest nawalony? Jak masz oczwkiwac w takim przypadku
stosowanie sie ich do przepisow?

Czyli widząc jadący prosto i normalnie z naprzeciwka samochód mam
uciekać na pobocze bo jego kierowca może nagle dostać zawału serca?
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

Masz miec oczy na "okolo glowy" i starac sie przewidywac, co w sytuacji jak samochod naprzeciwko mnie nagle zjedzie mi pod maske...
Ty prowadzisz pojazd, ty odpowiadasz za decyzje ktore niejednokrotnie sa sprawa zycia lub smierci - czy taka odpowiedzialnosc to malo by myslec za innych?


Nie wiem kto to wprowadzil o tym przekonaniu, ze inni stosuja sie do
przepisow, ale z ewnoscia nie byl to czlowiek o trzezwym mysleniu;)

prosto z PoRD:
Art. 4. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają
prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów
ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość
odmiennego ich zachowania.
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

To jest dokladnie zasada ograniczonego zaufania!
Masz prawo liczyc na to, ze inni sie stosuja ale nie jest to obowiazek!
Zle ludzie interpretuja ten zapis. Masz prawo liczyc, ze kierowca naprzeci ciebie nie ma wlasnie zawalu ale nie mozesz tego byc pewoien dlatego musisz miec caly czas to na uwadze.
Ludzie czesto nie rozumieja, ze prowadzac pojazd czasem decydujesz o czyims zyciu... o zyciu rodziny, dzieci danej osoby. Prowadzenie pojazdu to nie symulacja komputerowa czy zabawa w ganianego.
Co prawda, ja uczylem sie na prawo jazdy za czasow PRL-u to i pewnie dlatego nam takich "glupot" nawciskali, ktore pamietam do dzis. Pewnie jak bym dzis robil prawko to bvy mnie nauczyli, ze "to ja mam byc pierwszy"... i nie wolno sie zwalniac przed przejsciem bo korki robie i narazam sie na trabienie...

Data: 2009-10-30 23:04:46
Autor: op23
Kolizja

Użytkownik "pmlb" <pmlb@domino.com> napisał w wiadomości news:tqIGm.794$yW6.552newsfe11.ams2...

"Matt" <mateusz.wojcik@gmail.com> wrote in message news:b2c0b7a4-d05c-4fcd-96bb-95e14c8e92e7l13g2000yqb.googlegroups.com...
On 30 Paź, 18:24, "pmlb" <p...@domino.com> wrote:
To bzdura, bo skad wiesz czy w pojezdzie naprzeciwko kierowca wlasnie nie
dostal ataku serca? albo jest nawalony? Jak masz oczwkiwac w takim przypadku
stosowanie sie ich do przepisow?

Czyli widząc jadący prosto i normalnie z naprzeciwka samochód mam
uciekać na pobocze bo jego kierowca może nagle dostać zawału serca?
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

Masz miec oczy na "okolo glowy" i starac sie przewidywac, co w sytuacji jak samochod naprzeciwko mnie nagle zjedzie mi pod maske...
Ty prowadzisz pojazd, ty odpowiadasz za decyzje ktore niejednokrotnie sa sprawa zycia lub smierci - czy taka odpowiedzialnosc to malo by myslec za innych?


Nie wiem kto to wprowadzil o tym przekonaniu, ze inni stosuja sie do
przepisow, ale z ewnoscia nie byl to czlowiek o trzezwym mysleniu;)

prosto z PoRD:
Art. 4. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają
prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów
ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość
odmiennego ich zachowania.
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

To jest dokladnie zasada ograniczonego zaufania!
Masz prawo liczyc na to, ze inni sie stosuja ale nie jest to obowiazek!
Zle ludzie interpretuja ten zapis. Masz prawo liczyc, ze kierowca naprzeci ciebie nie ma wlasnie zawalu ale nie mozesz tego byc pewoien dlatego musisz miec caly czas to na uwadze.
Ludzie czesto nie rozumieja, ze prowadzac pojazd czasem decydujesz o czyims zyciu... o zyciu rodziny, dzieci danej osoby. Prowadzenie pojazdu to nie symulacja komputerowa czy zabawa w ganianego.


Ale pierdoły. Nie po to wymyślono podział na pasy, jezdnię, chodnik, sygnalizację, znaki itp itd by podczas jazdy kierować się czymś innym. Z gruntu rozsądne jest ponoszenie niemal wszelkich konsekwencji niestosowania się do zasad bo choć faktycznie ktoś może dostać zawału, może mu żyłka pier... pęknąć albo nie wiem co tam, ale choćby nie było uczestników ruchu to może wjechać w zaparkowany samochód, do rowu, drzewo itp itd. To jest normalne. Proste konsekwencje aktywności a nie zmowa otoczenia. Jeśli jadę przez miasto i pod maskę wskoczy mi dziecko to znaczy, że rodzic go nie dopilnował a nie, że ja za szybko jechałem. Bo te drogi są do szybkiego poruszania się. Do wolnego są place zabaw.

Data: 2009-10-31 11:14:52
Autor: Gotfryd Smolik news
Kolizja
On Fri, 30 Oct 2009, op23 wrote:

Użytkownik "pmlb" <pmlb@domino.com> napisał
To jest dokladnie zasada ograniczonego zaufania!
Masz prawo liczyc na to, ze inni sie stosuja ale nie jest to obowiazek!
Zle ludzie interpretuja ten zapis. Masz prawo liczyc, ze kierowca naprzeci ciebie nie ma wlasnie zawalu ale nie mozesz tego byc pewoien dlatego musisz miec caly czas to na uwadze.
[...]

Ale pierdoły. Nie po to wymyślono podział na pasy, jezdnię, chodnik, sygnalizację, znaki itp itd by podczas jazdy kierować się czymś innym.

  Kwestia sprowadza się do zdziwienia niektórych, jak po kolizji
dowiadują się, że to nie gość który pojechał "po liniach" jest
winnym kolizji, ale to oni złamali "ważniejsze" zasady ruchu (na
przykład obowiązek ustąpienia pierwszeństwa) *po* tym, kiedy
"tamten" pojechał inaczej niż by się wydawało że powinien.

  A tak jest.

pzdr, Gotfryd

Data: 2009-10-31 14:43:58
Autor: Nostradamus
Kolizja
Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> napisał w wiadomości news:Pine.WNT.4.64.0910311107510.456quad...


 Kwestia sprowadza się do zdziwienia niektórych, jak po kolizji
dowiadują się, że to nie gość który pojechał "po liniach" jest
winnym kolizji, ale to oni złamali "ważniejsze" zasady ruchu (na
przykład obowiązek ustąpienia pierwszeństwa) *po* tym, kiedy
"tamten" pojechał inaczej niż by się wydawało że powinien.


Nie byłem zdziwiony, gdy znajomy który wyjeżdżając z "podporządkowanej" w jednokierunkową zderzył się z jadącym pod prąd i został w sądzie uniewinniony a skazano jadącego pod prąd. Był biegły i sąd opierając się na art.4 uniewinnił uznanego w tym wątku za sprawcę kolegę;)


--
Pzdr
Leszek
Masz prawo odmówić odpowiedzi na ten post. Jeżeli z tego
 prawa nie skorzystasz, wszystko, co napiszesz, może być
 wykorzystane przeciwko Tobie ;)

Data: 2009-10-30 21:42:25
Autor: Jotte
Kolizja
W wiadomości
news:d190adb7-991d-4a7e-abbb-45549bd5a1c5f16g2000yqm.googlegroups.com Matt
<mateusz.wojcik@gmail.com> pisze:

ale nawet w przepisach jest koniecznosci zachowania szczegolnej
ostroznosci i zasada ograniczonego zaufania co sugeruje, ze
zakladanie, ze wszyscy inni zawsze i wszedzie stosuja sie do przepisow
jest nie na miejscu
Nie ma zasady ograniczonego zaufania.
Bo to nie zasada. To instynkt samozachowawczy.

Jest za to, że masz prawo się
spodziewać przestrzegania przepisów przez innych, chyba że *widzisz*
coś, co sugeruje inaczej.
Osobiście zawsze coś takiego widzę. Wystarczy, że ktoś jedzie.

--
Jotte

Data: 2009-11-01 01:17:57
Autor: Andrzej Lawa
Kolizja
Matt pisze:
On 30 Paź, 14:46, "Icek" <i...@do.pl> wrote:
ale nawet w przepisach jest koniecznosci zachowania szczegolnej ostroznosci
i zasada ograniczonego zaufania co sugeruje, ze zakladanie, ze wszyscy inni
zawsze i wszedzie stosuja sie do przepisow jest nie na miejscu

Nie ma zasady ograniczonego zaufania. Jest za to, że masz prawo się
spodziewać przestrzegania przepisów przez innych, chyba że *widzisz*
coś, co sugeruje inaczej. Czyli praktycznie odwrotność zasady
ograniczonego zaufania.

Idąc za twoim tokiem rozumowania - jeśli zamkniesz oczy, jesteś zawsze
kryty? ;->

Sorry winnetou, ale patrzeć trzeba - nawet jeśli wydaje ci się, że
pamiętasz, że w danym miejscu nie powinno nic stać/z danej strony nie
powinno nic nadjeżdżać.

Data: 2009-10-31 11:06:20
Autor: Gotfryd Smolik news
Kolizja
On Fri, 30 Oct 2009, cyklista wrote:

Użytkownik pmlb napisał:

 a juz absurdalnym jest twierdzenie, jakoby mam przypuszczac, ze inni uzytkownicy drogi stosuja sie do przepisow:)

Może i absurdalne ale obowiązujące i zgodnie z prawem masz się do niego stosować.

  Nie ma takiego *nakazu*, jak sugerujesz zapisem że "masz się
stosować", jest (tylko) takie *prawo*.
  Różnica jest istotna - zapis "podatnik stosuje" oznacza ze podatnik
MUSI tak policzyć podatek, zapis "podatnik może" oznacza że podatnik
może (ma prawo) i nic więcej, w tym przypadku jest tak samo.

  Nadto ten przepis jest:
- bardzo ogólny (na samym początku PoRD), więc wszystkie dalej wymienione
   przepisy szczegółowe o tym samym "stopniu wagi" go uchylają
- obwarowany *bardzo* restrykcyjnym założeniem - skoro *podejrzewasz*,
   że ktoś jedzie za szybko, *musisz* zaprzestać zakładać że jedzie
   z dopuszczalną szybkością.

pzdr, Gotfryd

Data: 2009-10-31 11:31:21
Autor: Gotfryd Smolik news
Kolizja
On Thu, 29 Oct 2009, Rafal wrote:

Właściwie to chodzi mi o to czy jest jakieś stopniowanie przepisów, że ten popełnił "większe" wykroczenie od tamtego?

  Chyba nie o to Ci chodzi - a o odpowiedzialność za "zdarzenie"?
  Bo waga wykroczenia to jedno, a odpowiedzialność za wypadek to drugie,
może być tak że w razie np. kolizji jeden popełni wykroczenie "za 100"
zaś drugi "za 300", ale winnym samej kolizji będzie ten "za 100", to
nie jest tak, że "im droższe wykroczenie tym większy udział" :D
  Co do "zasady".
  Zasadniczo jest - ten, kto ostatni złamał przepis, *mógł* nie dopuścić
do kolizji przestrzegając przepisów.
  W praktyce sprowadza się to najczęściej (poza przypadkami takimi jak
w wątku :)) do przepisu o ustąpieniu pierwszeństwa, bo on jest "ciągły
w czasie": gość który przejedzie linię ciągłą ją przejechał i już,
gość który miał ustąpić nadal ma ustąpić (albo dopiero mu się obowiązek
ustąpienia zaczął w momencie jak ten drugi przejechał linię :));
gość który sygnalizował zamiar skrętu sygnalizował, źle sygnalizował,
czy sygnalizuje czy nie - już i tak jedzie inaczej, ten kto miał
mu ustąpić nadal ma mu ustąpić - i to on "ostatni nie przestrzega
przepisu", jest winien kolizji.
  Wyjątkiem jest, co już inni podkreślali, "niemożliwość".
  Jak przepisu ktoś nie przestrzega w ten sposób, że inni *nie mogą*
zapobiec pewnym skutkom ubocznym, to owszem - on jest winien.
  Przykładem wyjazd 120/30 zza zakrętu za którym jest wyjazd
z podporządkowanej (i wjeżdżający *nie mógł* przewidzieć lotnika,
mimo że "upewnił się" że ma wolną drogą), cichociemny wyskakujący
zza krzaków...

pzdr, Gotfryd

Data: 2009-10-29 12:26:11
Autor: Henry(k)
Kolizja
Dnia Thu, 29 Oct 2009 11:08:44 +0100, RadoslawF napisał(a):

Jak to będzie/może być w
rzeczywistości ?

Właśnie tak jak powiedział. Ewentualnie może jeszcze skłamać że akurat mu
się coś zablokowało i musiał się tam zatrzymać. A walnąłeś go zanim wrócił
z domu z narzędziami. Wtedy tylko Ty będziesz udupiony.

Pozdrawiam,
                 Henry

Data: 2009-10-29 12:28:51
Autor: Andrzej Lawa
Kolizja
RadoslawF pisze:
Miałem wątpliwa przyjemność uczestniczenia w kolizji.
Naprzeciw wjazdu do mojego garażu w miejscu gdzie obowiązuje
zakaz parkowania ktoś postanowił swoje auto.
Wyjeżdżając z garażu zawadziłem zderzakiem o jego drzwi
i wgniotłem blachę, było to na wysokości listy plastikowej
więc wgniecenie zostało.

Czy przez ten zakaz parkowania nieprawidłowo parkujący pojazd stał się
niewidzialny?

Właściciel uszkodzonego pojazdu chciał abym podpisał oświadczenie
w którym winę za kolizję biorę na siebie (czyli na swoje
ubezpieczenie). Z uwagi na obowiązujący tam zakaz parkowania
nie zgodziłem się na takie rozwiązanie.

Patrz wyżej.

Właściciel uszkodzonego pojazdu straszy mnie sprawą w sądzie
grodzkim i twierdzi że kiedy zgłosi to na policję to dostanie
100zł mandatu za złe parkowanie a ja dostanę 250zł mandatu
za spowodowanie wypadku. Twierdzi tez że wygra sprawę przed
sądem i moje koszty wzrosną. Jak to będzie/może być w
rzeczywistości ?

Tak, jak on mówi.

Źle zaparkował - fakt. Ale jego pojazd nie stał się przez to
niewidzialny - więc uszkodzenie wynikło ze złej oceny odległości, czyli
Twojego błędu.

Data: 2009-10-30 00:00:52
Autor: Czapla
Kolizja
Źle zaparkował - fakt. Ale jego pojazd nie stał się przez to
niewidzialny - więc uszkodzenie wynikło ze złej oceny odległości, czyli
Twojego błędu.

Zgadza się. Chyba trzeba będzie bulić...

Wieki temu miałem coś podobnego. Przyjechał jakiś oracz, zaparkował sobie w centrum DC, na środku ulicy (!) i poszedł coś załatwiać. Godziny szczytu, przejazd był na styk, ci z naprzeciwka mieli łatwiej, no i mieli pierwszeństwo. Momentalnie korek zrobił się za mną na kilometr, nastąpiła też blokada przecznic a wszyscy trąbili :). Spróbowałem przeskoczyć ale zachaczyłem gościa, u mnie bez śladów, u niego wyrwany zderzak i lampa. Wyskoczył ze sklepu i zaczął drzeć mordę, chciał kasę do ręki. Spokojnie zaparkowałem (było pełno miejsca na chodnikach, do dzisiaj nie wiem czemu on zaparkował na środku jezdni, chyba z lenistwa). Gościu zadzwonił po policmajstrów, przyjechali o dziwo dosyć szybko, zadecydowali momentalnie: po stówie na głowę, jemu za złe parkowanie, mnie za spowodowanie kolizji. On zapłacił, ja nie :), punktów karnych jeszcze nie było. Wtedy były jeszcze Kolegia ds. Wykroczeń i tam sprawa trafiła. Uratowało mnie lenistwo policjantów (nie stawili się na żadną z rozpraw) i odległe miejsce zamieszkania tego furmana (nie chciało mu się przyjeżdżać na te posiedzenia a mandat zapłacił od ręki - wtedy jeszcze tak było można). Po roku sprawa została więc umorzona :). Ale z dzisiejszej persperktywy to naprawdę nie wiem co lepsze było, bo z 5 razy musiałem jeździć na te posiedzenia a do tego odbieranie każdego wezwania to była jakaś godzina stracona na poczcie no i nerwy. Na dzisiejsze pieniądze to jakieś 200 zł (uwzględniając inflację) a jedyny pożytek ze sprawy był taki, że się gościu nauczył parkować, no i że on też musiał swoje odstać na poczcie :).

Pozdrawiam

Czapla

--


Kolizja

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona