Polacy, nic się nie stało! Afera nagraniowa zdemaskowana! Prezes Belka ma świetne samopoczucie. Inni nagrani, podejrzewam, też. W sukurs przychodzi im niezawodna „Gazeta Wyborcza”.

Operacja pod tytułem „co zrobić z aferą nagraniową?” wchodzi w nową fazę. Po debacie o „niestosownym słownictwie” notabli władzy, pojawiły się dwa nowe wątki: narracja o obronie przed rosyjską infiltracją i o państwowotwórczej postawie ministrów. Jeszcze chwila i dowiemy się, że „Sowa i przyjaciele” podejmowali bohaterów narodowych.

Pytany dziś o swoją ewentualną rezygnację, prezes NBP, Marek Belka, zauważył, że byłby to niestosowny precedens, bo jego następców „łatwo byłoby wikłać w nieładne sytuacje, a potem się pozbywać”. Problem w tym, że to Belka sam się uwikłał. Chciał, po prostu, dobić targu z rządem o głowę ministra finansów za cenę pomocy banku centralnego w zwalczaniu opozycji. Eksperci nie mają wątpliwości, że w ten sposób Belka złamał Konstytucję. To są jednak puryści prawni, nie widzący tego, co władza świetnie czuje, że opozycja stanowi największe zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. I w słusznej walce z opozycją każdy chwyt jest uzasadniony dobrem państwa.

W aferze nagraniowej jest jeszcze parę innych wątków kryminalno-karnych. Przede wszystkim, zaniedbanie obowiązków przez ministra Sienkiewicza, który godził się z sytuacją, że Biuro Ochrony Rządu nie wykonuje swoich elementarnych obowiązków z zakresu osłony kontrwywiadowczej. Szef MSW aprobował także to, że członkowie władz państwowych notorycznie łamali obowiązujące ich podstawowe zasady tajności i poufności. Czy jednak chcielibyśmy, żeby w demokratycznym państwie prawa, oberpolicmajster nakazywał urzędnikom zatroskanym o los Ojczyzny, jak się mają zachowywać?

Niektórzy z notabli (Nowak, Parafjanowicz) byli uprzejmi planować wykorzystanie swoich wpływów do działań sprzecznych z prawem, aby tylko ochronić się przed podatkami. Jednak czy mamy potępiać ludzi, którzy chcieli natchnąć odrobiną miłosierdzia biurokratyczny aparat kontroli finansowej? Aparat, który, powiedzmy to szczerze, nie cieszy się dobrym imieniem wśród obywateli.

No i sprawa może najmniej ważna: wykorzystywanie pieniędzy publicznych do finansowania prywatnych wydatków, czyli osławione kolacyjki i obiadki. Wszyscy zainteresowani bronią się argumentem, że spotkania miały charakter służbowy, choć treść ujawnionych rozmów może budzić wątpliwości u nieufnych. Bronią się nie tylko ze skąpstwa, ponieważ używanie kart pieniędzy z funduszów reprezentacyjnych niezgodnie z ich przeznaczeniem może, ba, wręcz powinno, skutkować co najmniej odpowiedzialnością służbową, jeśli nie karną.

Nie ukrywam, że w tej sprawie zabrakło mi argumentów na obronę notabli. Na szczęście, w sukurs przyszła niezawodna „Gazeta Wyborcza”, podając w środę informację, że prezes Belka najoszczędniej ze wszystkich szefów NBP gospodaruje funduszem reprezentacyjnym. Najbardziej rozrzutny, jak się okazuje, był Leszek Balcerowicz.

Wiemy też dlaczego to Belka jest taki „oszczędny”. Z nagrania rozmowy między Sienkiewiczem, Belką i jego szefem gabinetu, Cytryckim, wynika, że fakturę za biesiadę dla NBP „bierze na siebie” Cytrycki. Trzeba mieć dobrych kolegów, panie Balcerowicz, zamiast wiecznie coś temu rządowi wypominać.

Ale gdyby to nie wszystkich przekonało, bo złośliwcĂłw nie brakuje, to całą sprawę wytłumaczy nam zwarty front propagandowy mediĂłw rządowych. Zresztą, czy jakaś drobna niejasność, mała plamka,  ma znaczenie, gdy najwyĹźsi urzędnicy dokonują nadludzkich starań, Ĺźeby w Polsce działo się jak najlepiej?! Doprawdy, są waĹźne powody, Ĺźeby prezydent Komorowski odznaczył nagranych notabli wysokimi orderami państwowymi! Na przykład, komandorią z ośmiorniczkami.

autor: Krzysztof Czabański

http://wpolityce.pl/polityka/203387-komandoria-z-osmiorniczkami-doprawdy-sa-wazne-powody-zeby-prezydent-komorowski-odznaczyl-nagranych-notabli-wysokimi-orderami-panstwowymi
--
Generał Skalski o żydach w UB :
http://www.youtube.com/watch?v=ScSz0xY5W88