Unia Europejska traci cierpliwość do polskiego sporu o in vitro. Polski
rząd dostał ultimatum - w ciągu dwóch miesięcy ma powiadomić, co zrobił, by
uregulować problem zapłodnienia in vitro.
Unijną dyrektywę o warunkach pobierania i przechowywania ludzkich narządów,
tkanek i komórek oraz postępowania z nimi mieliśmy wdrożyć do 2006 r. -
przypomina Gazeta Wyborcza. Zrobiliśmy to w stosunku do wszystkich
narządów, tkanek i komórek - oprócz rozrodczych i zarodkowych i samych
zarodków.
Unia nie nakazuje stosowania zapłodnienia in vitro, ale jeśli jest
stosowane, musi zostać prawnie uregulowane. W komunikacie o wniosku Komisji
Europejskiej z 24 stycznia czytamy: "Władze Polski muszą w ciągu dwóch
miesięcy od przesłania wniosku podjąć niezbędne działania w celu
zapewnienia zgodności z prawem UE oraz poinformować Komisję o przyjętych
środkach. Jeżeli nie uczynią tego w wymaganym terminie, Komisja Europejska
może podjąć decyzję o skierowaniu sprawy do Europejskiego Trybunału
Sprawiedliwości".
Ministerstwo Zdrowia uważa, że kwestia in vitro została uregulowana w
programie zdrowotnym dotyczącym zapłodnienia pozaustrojowego z października
ubiegłego roku. Zdaniem resortu, Komisja Europejska nie oczekuje od rządu
podjęcia działań w ciągu dwóch miesięcy. - Ten czas zobowiązuje stronę
polską do udzielenia odpowiedzi KE - twierdzi rzecznik ministerstwa
Krzysztof Bąk.
Jednak w projekcie rządowego programu w sprawie in vitro, proponuje się
uregulować tylko kwestie refundacji zapłodnienia in vitro. Nie definiuje
się, czym jest zarodek, jaka ochrona powinna mu przysługiwać.
http://www.rynekzdrowia.pl/Polityka-zdrowotna/Komisja-Europejska-czeka-na-informacje-w-sprawie-in-vitro,127490,14.html
--
"Niechaj będzie przeklęty bóg ojciec i syn, i duch, i matka najświętsza, i
całe królestwo niebieskie"