Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Komisji ścieżki do Ziobry.

Komisji ścieżki do Ziobry.

Data: 2009-05-15 22:06:29
Autor: aRzor
Komisji ścieżki do Ziobry.
Nie chcemy zastępować prokuratury w wątkach karnych, korupcyjnych. Dlatego zwracamy się o kolejne sprawy, które mogą pokazać, że były naciski w celu skierowania ich na tory przydatne dla IV RP
Bogdan Wróblewski: Po półtora roku prac komisji śledczej ds. nacisków wrażenie jest takie: spory, wyzwiska, zajmujecie się tylko sami sobą.

- Sebastian Karpiniuk : Dziennikarze nie są zainteresowani efektami prac komisji, ale fajerwerkami - kto się z kim pokłóci. Jeśli odseparuje się tuman kurzu, którym rzeczywiście rozpoczyna się każde posiedzenie komisji śledczej, efekty pracy komisji są. Przecież przewodniczący nie może za ucho wyprowadzić posłów PiS

Magiel - tak komentowali posłowie w sejmowej palarni przesłuchanie zastępcy Zbigniewa Ziobry, prokuratora Jerzego Engelkinga. Zainteresowanie pracami pana komisji maleje.

- Ale to komisja właśnie złapała na ewidentnym mijaniu się z prawdą pana Engelkinga. Udowodniliśmy, że na konferencji multimedialnej 31 sierpnia 2007 r. Engelking i prokurator krajowy Dariusz Barski niesłusznie postawili tezę, że to Janusz Kaczmarek był źródłem przecieku o akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. A komisja - wcześniej także prokuratorzy z wizytacji, którzy oceniali to śledztwo - ustaliła, że nie była to jedyna wersja przecieku i może nie była najbardziej prawdopodobna.

A która wersja jest bardziej prawdopodobna?

- Zarówno wersja, że przecieku w ogóle nie było, jak każda z dziewięciu innych. Równie dobrze można twierdzić, że jeśli w ogóle miał miejsce przeciek, to na spotkaniu alkoholowym 5 lipca [dzień przed akcją CBA w Ministerstwie Rolnictwa] w restauracji na ul. Foksal. Był tam Zbigniew Ziobro, jego asystent Paweł Wilkoszewski, jeden z członków gabinetu politycznego ministra oraz odchodzący z ministerstwa sprawiedliwości pracownik. Nie chodzi jednak o to, która wersja jest najbardziej prawdopodobna, lecz o to, że wybrano tylko jedną. Że potem zorganizowano słynną konferencję wbrew stanowisku prokuratorów prowadzących śledztwo, tylko po to, by PiS zyskał politycznie.

Prok. Tomasz Radtke, który został wzięty na tę konferencję jak kwiatek do kożucha, wprost mówił, że prokuratorzy referenci nie mieli wpływu na to, kiedy będzie ta konferencja, co na niej będzie powiedziane itd. Żaden z nich nie potwierdza tezy Engelkinga, że mieli się jej domagać ze względu na zarzuty mediów wobec prokuratury. I żaden z nich - choć się o to do nich zwracano - nie chciał dać zgody na uchylenie tajemnicy śledztwa, byśmy mogli w telewizji zobaczyć, co zdarzyło się na 40. piętrze hotelu Marriott. Zgodę wyraziła post factum - wpisując to do akt podręcznych - prok. Elżbieta Janicka, wówczas kierująca Prokuraturą Okręgową w Warszawie. Prok. Janicka jest kluczem.

Do czego?

- Do pokazania ręcznego sterowania prokuraturą. Pokazania bezwolności prokuratury wobec polityków.

Bo mówiła o Ziobrze "mój minister", bo dzwoniła do niego na specjalną szyfrującą rozmowy komórkę?

- To są - jak mówi młodzież - "pierdółki". Nad prokuratorami referentami, czyli tymi, którzy rzeczywiście prowadzili śledztwa (choć byli do nich dobierani), była grupa nadzorców, z zadaniami ukierunkowania tych śledztw politycznie. Spójrzmy na specgrupę prokuratorów w sprawie przeciekowej. Prokurator Engelking twierdzi, że była to wyselekcjonowana grupa wybitnych prokuratorów. A nie potrafił nam wyjaśnić, na czym polegały szczególne kompetencje Pawła Wilkoszewskiego, czy prok. Jarosława Dusia, który zabiegał o to, żeby się wkraść w łaski pana Ziobry.

Śledztwo to wszczyna asesor Wilkoszewski, były asystent Ziobry. Specgrupa prokuratorów powołana jest najpierw w Ministerstwie Sprawiedliwości, a następnie przy Prokuraturze Krajowej, co też jest ewenementem. Nad tymi prokuratorami zaś była mocna trójka: Janicka, Engelking, Barski, osób najbliższych ministra Ziobry, najbardziej lojalnych. Osób najprawdopodobniej odbierających jego polecenia i dyspozycje polityczne.

Prokuratorzy zaprzeczają, żeby byli naciskani. Czy da się Ziobro chwycić za rękę?

- Minister przywozi prokuratora do siedziby PiS, do szefa partii Jarosława Kaczyńskiego. I prokurator melduje, jak wygląda stan śledztwa paliwowego. To przecież patologia. W tej sprawie Sejm uchylił Ziobrze immunitet. Szczególnym zainteresowaniem polityków PiS pełniacych funkcje w rządzie cieszyli się liderzy Platformy i SLD. Informacje te objęte są gryfem tajności, znajdują się w materiałach w posiadaniu komisji. Komisja szczegółowo wyjaśni te przypadki.

Przepisy tak jednak wyglądają, że Ziobro może lawirować. Może się bronić rzekomo swoją własną ustną zgodą na ujawnienie materiałów z tego śledztwa. A jestem przekonany, że ta sprawa jest dużo słabsza od tych, którymi zajmują się dziś prokuratury w Zielonej Górze (inwigilacja dziennikarzy), w Płocku (w zasadzie pokrywa się z przedmiotem prac komisji, chodzi o naciski, o usuwanie i kompromitowanie niewygodnych prokuratorów, np. Krzysztofa Parulskiego, Małgorzaty Wilkosz-Śliwy, Józefa Niekrawca).

Nie widzę, żeby komisja się posunęła dalej ponad to, co Janusz Kaczmarek, b. szef MSWiA, powiedział w Sejmie latem 2007 r. Co stało się powodem jej powołania.

- Kaczmarek to zaledwie jeden ze świadków, którzy potwierdzają zasadność powołania komisji. Kaczmarek posiada ogromną wiedzę o mechanizmach działania IV RP i dlatego PiS go deprecjonuje. Wyobraźmy sobie jednak, że zostaje oczyszczony z prokuratorskiego zarzutu, co nie jest wykluczone, proszę pomyśleć, jak wielka będzie wówczas siła rażenia jego zeznań. Ale cała masa zwykłych prokuratorów zeznaje, że były im wydawane przez przełożonych polecenia, z którymi ani wcześniej, ani później się nie spotkali.

Przykład?

- Polecenie prok. Barskiego zakazujące wystąpienia do sądu o aresztowanie Kaczmarka, wbrew ich stanowisku. Po to, by Barski i Engelking mogli zrobić konferencję prasową. Dalej - zmuszenie jednego z prokuratorów-referentów do udziału w tej konferencji.

Jaki jest bilans 56 posiedzeń komisji? Miała się zająć pięcioma sprawami: aferą gruntową; przeciekiem, który rzekomo spalił akcję CBA w Ministerstwie Rolnictwa, sprawami korupcyjnymi; ministra sportu Tomasza Lipca; byłej posłanki PO Beaty Sawickiej, w końcu nielegalnymi podsłuchami, zwłaszcza wobec dziennikarzy.

- Postanowiłem pracę komisji poprowadzić w innym kierunku niż dotychczas. Nie chcę zastępować prokuratury w wątkach karnych, korupcyjnych. Dlatego zwracamy się o kolejne sprawy, które mogą pokazać, że były lub mogły być wywierane naciski z najwyższego szczebla Ministerstwa Sprawiedliwości w celu skierowania ich na tory przydatne dla IV RP.

A co z aferą gruntową, czyli próbą odrolnienia ziemi za milionową łapówkę?

- W sprawie afery gruntowej wygląda na to, że celem było wyssanie większości parlamentarnej, czyli przejęcie posłów Samoobrony przez PiS. Ale bez Leppera. Z akt wynika, że Lepper w ogóle nie był zamieszany w tę aferę. Jeśli ktoś mógłby być w to zamieszany, to wiceminister rolnictwa z PiS, który odpowiadał za odrolnianie. Ale PiS udało się w sposób cudowny skierować flesze opinii publicznej w kierunku Leppera, potem Kaczmarka.

Czyli CBA szukało haka na Leppera?

- Moim zdaniem CBA w tej sprawie działało poza prawem albo na granicy prawa. Mówię o możliwości przekroczenia granic dozwolonej prawem prowokacji, o możliwości podżegania do popełnienia przestępstwa, o nielegalnym wytwarzaniu dokumentów legalizacyjnych, o niewydaniu na czas przez premiera Jarosława Kaczyńskiego zarządzenia dotyczącego czynności operacyjno-rozpoznawczych - zostało wydane w październiku 2006 r., a czynności te zaczęły się wcześniej.

Sprawy Sawickiej oskarżonej o ustawianie przetargu na Helu, bolesnej dla PO, w ogóle nie ruszyliście.

- Pytanie: czy opinia publiczna jest przygotowana, żeby komisja nadmiernie przeciągała prace?

Czyli w ogóle się Sawicką nie zajmiecie.

- Moim zdaniem uchwała o powołaniu komisji wymienia przykłady spraw. Komisja nie musi się wszystkimi zajmować. Wystarczy, że złapiemy schemat.

Powinna mieć zarzuty karne czy nie?

Komisja nie ma badać, czy Beata Sawicka przyjęła korzyść majątkową czy nie, bo od tego są prokuratura i sąd. Komisja powinna natomiast wyjaśnić, czy CBA nie przekroczyło uprawnień, czy nie doszło do działań nielegalnych ze strony funkcjonariusza pod przykryciem, takich jak choćby próba wejścia z posłanką w relację intymną. Są w tej sprawie inne wątpliwości, np. niekompletne stenogramy z podsłuchów. Nie wykluczam, że się tym zajmiemy.

Co wynika ze sprawy Lipca [były minister sportu w rządzie PiS oskarżony o korupcję] poza tym, że termin jego zatrzymania został przesunięty na okres po wyborach 2007? Prawdopodobnie, by nie popsuć "efektu Sawickiej", czyli wcześniejszego zatrzymania posłanki PO?

- Jesteśmy tu na ostatniej prostej. Do przesłuchania mamy prok. Janicką i skonfrontowanie jej z innymi prokuratorami. Będzie to możliwe po zakończeniu postępowania dyscyplinarnego przeciwko niej, a to się wlecze. Z części dotyczącej Lipca mam już przygotowany wstępny raport, który zechcę zaproponować kolegom.

Z jakim wnioskiem?

- Uważam, że na całe to postępowanie wywierane były naciski polityczne.

Kto naciskał?

- Nie chcę przesądzać, ale wszystkie ścieżki prowadzą do ministra Ziobro i on powinien zostać przesłuchany przez komisję jako ostatni. W sprawie Lipca materiał - zgromadzony w szczególności na posiedzeniach zamkniętych komisji - jest bardzo solidny. Ten obszar naszych prac jest domknięty. Wkrótce zajmiemy się nielegalnymi podsłuchami zakładanymi dziennikarzom. Zgłosił się też do komisji prokurator Adam Sidor, usunięty z IPN. Chcemy go przesłuchać.

Czy to nie wykracza poza zakres działań komisji śledczej?

- Pewnie będzie spór wokół tego, bo to sprawa niewygodna dla PiS. Przed wyborami 2007 r. Sidor odsunięty został w IPN od prowadzenia śledztwa przeciwko Andrzejowi Kryżemu, ówczesnemu wiceministrowi sprawiedliwości (chodzi o wyrok, jaki Kryże wydał w stanie wojennym m.in. w sprawie Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Czumy).

Prok. Andrzej Kaucz wskazuje np. że Ziobro, gdy został ministrem, najpierw dokonał czystki politycznej, potem powołał czapę, czyli swoich ludzi nadzorujących prokuraturę. Jeśli prokuratorzy zajmujący się konkretną sprawą - zdaniem czapy - szli w złym kierunku, były interwencje z góry.

Czy da się obronić tezę Kaczmarka, że Ziobro tworzył własny ośrodek wpływów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego poprzez opanowanie służb i prokuratury?

- Jego decyzje personalne na to wskazują. Awansowali na najważniejsze stanowiska jego najbliżsi znajomi, głównie ze studiów. Ale myślę, że Ziobro był wówczas za słaby na własną grę. Budował pozycję polityczną przy Jarosławie Kaczyńskim. Na przyszłość jest to jednak poważny konkurent dla Kaczyńskiego.

Jaki wpływ na prokuraturę miał premier Kaczyński?

- Na pewno chciał być informowany o najważniejszych śledztwach. Interesowały go wątki związane z politykami. Ale ze względu na wiek i doświadczenie podchodził do tego w sposób mniej emocjonalny, chłopięcy niż Ziobro.

Praca komisji miała być ustawiona tak: najpierw badacie, co się działo, zanim wszczęte zostały konkretne śledztwa, co robiły służby. Potem czy rzeczywiście służbom chodziło o wykrycie przestępstw, czy o utrącenie niewygodnych polityków (Lepper) lub zaatakowanie politycznych oponentów PiS (PO poprzez Sawicką). A w śledztwach komisja miała szukać ewentualnych przykładów konkretnych interwencji ministrów albo szefów służb.

- Pan przewodniczący komisji - mój poprzednik - Andrzej Czuma był bardzo łaskaw dla szefa CBA Mariusza Kamińskiego i teraz mamy kłopot. Współpraca z Kamińskim jest bardzo utrudniona. Odmawia nam informacji. W ostatnim piśmie proszę go uprzejmie o współpracę. Zaznaczając, że w przeciwnym wypadku zwrócimy się o pomoc do jego zwierzchnika, czyli premiera Donalda Tuska. Zajmujemy się więc tym, co mamy, czyli aktami prokuratorskimi. Gdy jednak uda się przypilić Kamińskiego, komisja nie będzie jechała tylko na jednym garze silnika, czyli na tej części prokuratorskiej.

Komisja miała zdecydować o być albo nie być szefa CBA.

- Mamy kilka opinii prawnych, które wskazują na przekroczenie granic prowokacji, czy legalizacji operacyjnych działań funkcjonariuszy. Ale ja nie traktuję komisji w tych kategoriach, że to ma być albo nie być szefa CBA. Byłbym za tym, żeby przymusić go do współpracy.

A byłby pan za tym, żeby rozwiązać CBA?

- Byłbym za tym, żeby doprecyzować kompetencje CBA, bo na posiedzeniach niejawnych pojawiły się informacje, że CBA nadużywało prowokacji, podsłuchów tzw. pięciodniowych, czyli bez poprzedzającej je zgody sądu. Że występowało o podsłuchy na nieujawnione z nazwiska osoby. I dostawało na to zgodę sądu.

Kiedy będzie raport końcowy komisji?

- Chciałbym poprosić o opinię ministra sprawiedliwości: czy jest możliwość odtajnienia części materiałów z przesłuchań i opublikowanie raportu częściowego.

Z jakiej części, skoro żadna ze spraw nie została wyjaśniona?

- W sprawach Tomasza Lipca i konferencji prasowej po zatrzymaniu Kaczmarka doszło do wykorzystania prokuratury dla celów politycznych. Preambuła o powołaniu komisji nie mówi, że każdą ze spraw musimy wyjaśnić do końca. Wystarczy, że pokażemy kilka mechanizmów funkcjonujących za rządów PiS.

I taki sobie postawiłem cel.

Kiedy więc raport częściowy będzie gotowy?

- Chciałbym, żeby jak najszybciej. Nie chciałbym nadmiernie wydłużać prac tej komisji, ale nie chciałbym też być zakładnikiem wyznaczonych przez siebie terminów. Nie chciałbym, żeby komisja to było swoiste perpetuum mobile na całą kadencję, bo to uwiarygodniłoby tezę PiS, że to zamach na nich. I mimo że dziś dominuje kurz, to jestem przekonany, że w finale ten kurz opadnie i przyjmiemy raport, który uzasadni sensowność powołania tej komisji.

Raport powinien kończyć się wskazaniem, czy doszło do naruszenia prawa, a jeśli tak, to przez kogo.

- Nazwiska niewątpliwie będą.


Czy pokażecie, które mechanizmy np. funkcjonowania prokuratury trzeba naprawić?

- Na udostępnianie akt politykom powinna być pisemna zgoda prokuratora prowadzącego. To, co zdarzyło się w siedzibie PiS, to standard Górnej Wolty. Prokurator strzelił cholewami w siedzibie partii politycznej, zreferował efekty postępowania, a potem nie ma tego śladu w dokumentach. A broni się, że była ustna zgoda.

A rzecz fundamentalna, z którą PO szła w 2007 r. do wyborów, rozdzielenie funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości?

- Mam co do tego wątpliwości.


* Sebastian Karpiniuk - poseł PO, przewodniczący sejmowej komisji ds. nacisków na służby i prokuraturę za rządów PiS



http://wyborcza.pl/1,88975,6606256,Komisji_sciezki_do_Ziobry.html?as=1&ias=3&startsz=x


"ł"

--
"Komitet Wyborczy Prawa i Sprawiedliwości informuje, że w swoim materiale wyborczym w postaci spotu telewizyjnego pt. +Kolesie+ podał nieprawdziwe informacje, że rząd PO załatwił firmie senatora Tomasza Misiaka kontrakt na 48 mln zł, a firmie ministra Aleksandra Grada na kwotę 50 mln zł i przeprasza Platformę Obywatelską za wprowadzenie wyborców w błąd".

http://szymon.plejada.pl/25,7679,1,odc8_-_seria_viii,1,wideo.html

http://pepepe.pl

Data: 2009-05-15 22:07:20
Autor: aRzor
Komisji ścieżki do Ziobry.
http://wyborcza.pl/1,88975,6606256,Komisji_sciezki_do_Ziobry.html?as=1&ias=3&startsz=x

"ł"

--
"Komitet Wyborczy Prawa i Sprawiedliwości informuje, że w swoim materiale wyborczym w postaci spotu telewizyjnego pt. +Kolesie+ podał nieprawdziwe informacje, że rząd PO załatwił firmie senatora Tomasza Misiaka kontrakt na 48 mln zł, a firmie ministra Aleksandra Grada na kwotę 50 mln zł i przeprasza Platformę Obywatelską za wprowadzenie wyborców w błąd".

http://szymon.plejada.pl/25,7679,1,odc8_-_seria_viii,1,wideo.html

http://pepepe.pl

Komisji ścieżki do Ziobry.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona