Data: 2009-05-16 10:22:39 | |
Autor: multivatinae | |
Komorowski - afera pe³owskiegoko³tuna (3) | |
J.K. Dlaczego pan Komorowski tak strasznie obawia³ siê pytañ przed swoim wyborem na marsza³ka Sejmu. To dziwna sytuacja, takie pytania zawsze zadawano. £.W.Czemu mia³ siê ich baæ? J.K.Ba³ siê pytañ dla siebie bardzo k³opotliwych, takich, które byæ mo¿e mog³yby nawet postawiæ jego wybór pod znakiem zapytania. £.W.Proszê teraz zadaæ te pytania. J.K. Nie bêdê ich teraz zadawa³, ale zapewniam pana, ¿e one zadane zostan±. Dotycz± bardzo konkretnych spraw. £.W.Jakiego typu? J.K.Chodzi o sprawy, które w wiêkszo¶ci wypadków by³y opisywane w prasie. Dotyczy³y decyzji, podejmowanych przez Bronis³awa Komorowskiego w okresie, gdy by³ ministrem obrony, przysparzaj±cych pewnym bardzo wa¿nym ludziom czy ich rodzinom ró¿nych warto¶ci. Te decyzje w ¶wietle prawa, a z ca³± pewno¶ci± w ¶wietle dobrych obyczajów, by³y nieuzasadnione. By³y te¿ inne kwestie, o których nie mogê tutaj mówiæ. I dziwi mnie, ¿e media siê tym kompletnie nie zajê³y. Nie zaczê³y dr±¿yæ, pytaæ. £.W.Ja dopytujê, a pan nie przedstawia ¿adnego konkretu. J.K. Pan siê dopytuje, bo ja zacz±³em o tym mówiæ. Sam pan tego pytania nie zada³. Poza tym - wszystko w swoim czasie. Zadanie tych pytañ to niekoniecznie moja rola. To fragment wywiadu, jakiego premier Jaros³aw Kaczyñski udzieli³ £ukaszowi Warzesze z Faktu w dniu 7 listopada 2007r. Byæ mo¿e dzi¶, po wielu miesi±cach sprawowania rz±du przez koalicjê PO-PSL, Kaczyñski jest ju¿ mniej zdziwiony postaw± dziennikarzy wobec spraw, zwi±zanych z Bronis³awem Komorowskim. W pierwszej czê¶ci wpisu AFERA MARSZA£KOWA-1 przedstawi³em chronologicznie zdarzenia z jesieni ubieg³ego roku, na podstawie medialnych publikacji. Pomiêdzy 27 pa¼dziernika 2007r., gdy Wprost poda³o informacjê o wezwaniu Komorowskiego przez Komisjê Weryfikacyjn± WSI, a 19 listopada, gdy Dziennik opublikowa³ sensacyjny artyku³ Anny Marsza³ek, opatrzony nag³ówkiem –Ka¿dy mo¿e kupiæ tajne dokumenty, pt. Aneks do raportu o WSI na sprzeda¿. Wiemy, ¿e w tym mniej wiêcej czasie, Bronis³aw Komorowski spotka³ siê z Aleksandrem Lichockim. Je¶li wierzyæ s³owom Komorowskiego, trzeba przyj±æ, ¿e do spotkania dosz³o po dniu 5 listopada, 2007r., czyli po dacie wyboru Komorowskiego na marsza³ka sejmu VI kadencji. Sam, bowiem marsza³ek pytany o powód wizyty pu³kownika WSW, stwierdzi³: Ja my¶lê, ¿e prozaiczna sprawa – po pierwsze s±dzi³, ¿e ja jestem zainteresowany, bo jak pan Antoni Macierewicz publicznie mówi³... moje nazwisko jest wymieniane w jego Aneksie tajnym, a po drugie nast±pi³a zmiana w³adzy, ja ju¿ by³em marsza³kiem Sejmu, wiêc móg³ s±dziæ, ¿e siê przeflancujê, mówi±c takim jêzykiem polityczno–ogrodniczym, na now± grz±dkê, na nowy uk³ad si³ politycznych. Je¶li tak by³oby rzeczywi¶cie, trzeba powiedzieæ, ¿e p³k. Aleksander Lichocki – szef PRL- owskiego kontrwywiadu wojskowego jest kompletnym ignorantem, a i sam Komorowski okaza³ wprost zadziwiaj±c± niefrasobliwo¶æ, godz±c siê na spotkanie z pu³kownikiem. Dlaczego? Dlatego, ¿e 18 pa¼dziernika 2007r. Gazeta Polska zamie¶ci³a artyku³ Leszka Misiaka pt. Komorowski i WSI, nawi±zuj±cy do wcze¶niejszej publikacji Wprost. Misiak ujawni³ w nim fakt wieloletniej znajomo¶ci Komorowskiego z Lichockim i zakoñczy³ swój artyku³ zadaj±c intryguj±ce pytania: Jaki interes mia³ wysoki rang± oficer WSI, by wystêpowaæ jako rzecznik Bronis³awa Komorowskiego? Co ³±czy czy ³±czy³o obu panów? Czy by³a to znajomo¶æ prywatna czy te¿ mia³a inny charakter? Te pytania chcieli¶my zadaæ marsza³kowi Komorowskiemu. Niestety, nie znalaz³ czasu, by porozmawiaæ z GP, jego asystent kilkakrotnie przek³ada³ termin wywiadu. Asystent marsza³ka odes³a³ nas do sekretariatu Bronis³awa Komorowskiego w Sejmie. Sekretarka zapisa³a mój numer telefonu i powiedzia³a, ¿e po³±czy mnie, gdy marsza³ek skoñczy spotkanie. Nie po³±czy³a. Wiêc zadajê te pytania publicznie. Wynika st±d, ¿e Komorowski przed spotkaniem z Lichockim wiedzia³ ju¿, ¿e t± znajomo¶ci± interesuj± siê dziennikarze, wiedzia³, ¿e zadaj± w tej sprawie pytania, a mimo to, zdecydowa³ siê przyj±æ Lichockiego w swoim biurze poselskim. Równie¿ Lichocki mia³ ¶wiadomo¶æ, ¿e jego zwi±zki z Komorowskim zosta³y ujawnione i stanowi± przedmiot dziennikarskiego zainteresowania, a jednak wa¿y siê na spotkanie z marsza³kiem w miejscu publicznym. Zadziwiaj±ca niefrasobliwo¶æ, wprost nieprawdopodobna u oficera kontrwywiadu i do¶wiadczonego polityka, na którego media poszukuj± haka Ma³o tego – Lichocki, po publikacji Gazety Polskiej przychodzi do Komorowskiego z dosyæ dziwn± tak± ofert±, któr± trudno nazwaæ korupcyjn±, ale niew±tpliwie sugerowa³ mo¿liwo¶æ uzyskania przeze mnie wgl±du w Aneks do raportu o likwidacji WSI, – jak twierdzi sam marsza³ek sejmu. Wydaje siê ma³o prawdopodobne, by w tych okoliczno¶ciach i w tym w³a¶nie czasie dosz³o do spotkania wed³ug scenariusza, jaki przedstawi³ mediom Komorowski. Nie pos±dzê nigdy p³k. Lichockiego o podobn± lekkomy¶lno¶æ, ani pana marsza³ka o tak jawn± ignorancjê. Chyba, ¿e przyjmiemy, ¿e panowie musieli siê spotkaæ, a ich spotkanie, odnotowane przez Wprost by³o jednym z wielu ju¿ odbytych. Je¶li do tej aktywno¶ci, wielce lekkomy¶lnej, zmusi³a ich publikacja Gazety Polskiej, by³aby to logiczna i uprawniona reakcja. Za³ó¿my, wiêc nieco poprawion± wersjê zdarzeñ. Na d³ugo przed wyborem Komorowskiego na marsza³ka sejmu, pojawiaj± siê wobec niego zarzuty o udzia³ w aferach, z czasów, gdy by³ ministrem obrony narodowej, w których pojawiaj± siê ludzie Wojskowych S³u¿b Informacyjnych. Pose³ Komorowski wydaje siê ³atwym obiektem do mocnego i celnego ataku. Nale¿y przypuszczaæ, ¿e maj± w tym udzia³ politycy PIS-u i ludzie s³u¿b, lojalni wobec ustêpuj±cej ekipy rz±dowej. Efektem tych dzia³añ s± m.in. publikacje prasowe, jak te z 14 pa¼dziernika 2007r we Wprost, na temat inwigilacji pos³ów z sejmowej komisji obrony, w czasie, gdy Komorowski by³ ministrem ON, czy z 27 pa¼dziernika.2007r o wezwaniu Komorowskiego przed Komisjê, a wreszcie z 18 pa¼dziernika, o zwi±zkach Komorowskiego z WSI i Lichockim. Do w¶ciek³o¶ci doprowadza polityków PO i ich przyjació³ ze ¶rodowiska WSI fakt sprz±tniêcia sprzed nosa archiwum Komisji i przeniesienia jej siedziby do BBN –u. Trzeba zwróciæ uwagê, jaki¿ ¿al przebija z publikacji Dziennika z pocz±tków grudnia 2007r. – Jednego dnia zabrak³o, by premier Donald Tusk i wicepremier Grzegorz Schetyna mogli przeczytaæ aneks do raportu o weryfikacji Wojskowych S³u¿b Informacyjnych. Jest to o tyle ciekawe, ¿e w aneksie, wed³ug prasowych przecieków, maj± byæ opisani politycy Platformy, tacy jak: Bronis³aw Komorowski, Rados³aw Sikorski czy Grzegorz Schetyna. Jednak 15 listopada, dzieñ przed objêciem w³adzy przez Tuska, dokumenty zosta³y zwrócone przez kancelariê premiera do szefa komisji weryfikacyjnej WSI. Aneks ma w tej chwili tylko prezydent i od prawie pó³tora miesi±ca nie podj±³ decyzji, kiedy go ujawni. 6 listopada, ten sam Dziennik wyra¼nie sygnalizuje, jakie obawy ¿ywi± ludzie Platformy, przy czym mo¿na ju¿ zauwa¿yæ dziennikarsk± retorykê, wyra¼nie inspirowan± przez s³u¿by: Wed³ug informatora DZIENNIKA, który widzia³ dokument, liczy on co najmniej kilkaset stron. Politycy Platformy, z którymi rozmawiali¶my, spodziewaj± siê, ¿e aneks bêdzie wymierzony w ich partiê i zostanie opublikowany przed powo³aniem rz±du Donalda Tuska. Spodziewamy siê, ¿e w raporcie padn± nazwiska Bronis³awa Komorowskiego, Grzegorza Schetyny i Radka Sikorskiego. Czy bêd± bomby? Gdyby mieli bomby, to zrzuciliby je na nas w kampanii wyborczej - opowiada rozmówca DZIENNIKA z Platformy. Komorowski wie, ¿e musi podj±æ kontrakcjê lub obci±¿aj±ce go materia³y mog± zostaæ ujawnione. Ma dwa wyj¶cia: dowiedzieæ siê, co znajduje siê w aneksie i jak± wiedz± na jego temat dysponuje Komisja Weryfikacyjna lub nie dopu¶ciæ do publikacji dokumentu, skompromitowaæ pracê Komisji i wyprzedziæ ewentualny atak na swoj± osobê. Oba mo¿na po³±czyæ w skomplikowan±, lecz w przypadku powodzenia, niezwykle skuteczn± kombinacjê operacyjn±. Lichocki wydaje siê cz³owiekiem idealnym do jej zainicjowania. Ma pe³ne zaufanie Komorowskiego, z którym ³±czy go wieloletnia, za¿y³a znajomo¶æ i bardzo dobre kontakty z wieloma dziennikarzami, szczególnie zwi±zanymi z pras± prawicow±, dla których stanowi wiarygodne ¼ród³o informacji. Oni za¶ i ich kontakty, mog± siê okazaæ pomocne w uzyskaniu wiedzy o aneksie. Poprzez swoje znajomo¶ci Lichocki ma siê zorientowaæ, czy istniej± jakiekolwiek szanse na poznanie tre¶ci aneksu, a szczególnie fragmentów dotycz±cych Komorowskiego oraz jak± wiedz± dysponuj± weryfikatorzy z Komisji. Je¶li takie mo¿liwo¶ci bêd±, Lichocki ma zdobyæ aneks lub go kupiæ. S±dzê, ¿e tê misjê Lichocki wype³nia na d³ugo, przed wyborem Komorowskiego na stanowisko marsza³ka sejmu. Gro¼n± dla obu zapowiedzi± zbli¿aj±cych siê k³opotów jest publikacja Gazety Polskiej, która ujawnia, ¿e Komorowskiego ³±czy z Lichockim d³ugoletnia znajomo¶æ. Dziennikarze próbuj± pytaæ Komorowskiego o jej kulisy. Na razie mo¿na ich pytania zignorowaæ, lecz co bêdzie, gdy zaczn± siê ponawiaæ, a sprawa zostanie nag³o¶niona? Panowie musz±, zatem spotkaæ siê jak najszybciej i byæ mo¿e jedno z tych spotkañ jest przedmiotem informacji, opublikowanej przez Wprost w czerwcu br. Prawdopodobnie tylko tej wyj±tkowej okoliczno¶ci, zawdziêczamy, ¿e dochodzi do jawnego spotkania w biurze poselskim Komorowskiego i wiedza o nim dociera pó¼niej do opinii publicznej. Powsta³a sytuacja mo¿e zagroziæ interesom obu zainteresowanym – Lichockiemu, który dzia³a w¶ród dziennikarzy, jako wiarygodne ¼ród³o informacji i szuka mo¿liwo¶ci dotarcia do aneksu i Komorowskiemu, którego kompromitacja tu¿ po wyborze na marsza³ka sejmu, by³aby ogromnym ciosem dla PO i wspieraj±cego rz±d uk³adu WSI. Istnieje równie¿ realna mo¿liwo¶æ, ¿e prezydent bêdzie chcia³ ujawniæ aneks do Raportu, a zapowied¼ wezwania przed oblicze Komisji oznacza, ¿e znajduj± siê w nim mocne dowody obci±¿aj±ce. Wbrew oficjalnej propagandzie, na rynku brak jest przecieków, o czym Komorowski i Lichocki doskonale wiedz±, a medialne spekulacje opieraj± siê wy³±cznie na plotkach pochodz±cych od przes³uchiwanych przez Komisjê ¿o³nierzy WSI. Przeprowadzona w ostatniej chwili ucieczka Olszewskiego do BBN-u i udane sprz±tniêcie sprzed nosa jedynego egzemplarza aneksu z Kancelarii Rady Ministrów, sprawiaj±, ¿e politycy Platformy i ich agenturalne zaplecze nie ma realnych mo¿liwo¶ci na poznanie tre¶ci dokumentu. Warto spojrzeæ z tej perspektywy na reakcje polityków PO z listopada ubieg³ego roku. Oni wiedz±, czemu przypisaæ ucieczkê z archiwum, nie potrafi± jednak znale¼æ punktu zaczepienia. Oto 18 listopada Dziennik donosi: Nowy minister spraw wewnêtrznych Grzegorz Schetyna nie wierzy, ¿e dokumenty komisji weryfikacyjnej WSI zosta³y przeniesione z powodów organizacyjnych. Te informacje s± absurdalne i nieprawdziwe - twierdzi Schetyna. Bêdziemy tê sprawê wyja¶niaæ ju¿ od jutra - zapowiedzia³ w TVN24. Szef MSWiA nie daje wiary w wyja¶nienia polityków Prawa i Sprawiedliwo¶ci, ¿e przewiezienie dokumentów, o którym w sobotê pisa³ DZIENNIK, by³o zgodne z prawem i nie ma w tym niczego nadzwyczajnego. Informacje, ¿e to chodzi o organizacyjne zmiany i udostêpnienie lokali dla komisji weryfikacyjnej WSI w Kancelarii Prezydenta czy BBN, s± absurdalne - oskar¿a³ Grzegorz Schetyna. Gdyby by³o inaczej i PO mia³a dostêp do tre¶ci aneksu, ca³a kombinacja operacyjna, zwi±zana z Komisj± Weryfikacyjn± by³aby zbyteczna. Dysponuj±c dokumentem Platforma i podleg³e jej media potrafi³yby wykorzystaæ ka¿de, zawarte w nim zdanie przeciwko politycznym przeciwnikom, inicjuj±c odpowiednie przecieki i gry operacyjne. Zabezpieczono by wszystkie osoby, których nazwiska pojawiaj± siê w dokumencie i odpowiednio ukierunkowano informacje medialne, tak by uprzedziæ reakcje spo³eczeñstwa na publikacje dokumentu. Aneks utajniony u prezydenta, lecz jawny dla Platformy - by³by broni± bezu¿yteczn±. Gdyby nawet prezydent go opublikowa³, ³atwo mo¿na wyobraziæ sobie, z jakim odbiorem spo³ecznym nale¿a³oby siê liczyæ, gdyby ¶rodowisko PO zna³o wcze¶niej jego ustalenia Temu w³a¶nie celowi – poznaniu tre¶ci tajnego dokumentu mia³ s³u¿yæ pierwotny pomys³ Platformy – wymiany 12 cz³onków Komisji Weryfikacyjnej, mianowanych przez premiera. Sam tytu³ publikacji Dziennika z 18 listopada 2007r. nie pozostawia w±tpliwo¶ci - Platforma dobierze siê do archiwum WSI. Znajdujemy tam jednoznaczn± zapowied¼ pos³a Grasia: Pó³ komisji weryfikacyjnej Wojskowych S³u¿b Informacyjnych idzie do wymiany, W tym tygodniu zbadamy, na jakim etapie s± prace komisji i jak d³ugo potrzebuje czasu do ich zakoñczenia. Niew±tpliwe jest, ¿e 12 cz³onków zostanie zmienionych - t³umaczy Pawe³ Gra¶, minister z kancelarii premiera. Je¶li zrezygnowano z tego pomys³u, wolno przypuszczaæ, ¿e powodem by³a ju¿ prowadzona i coraz lepiej rokuj±ca kombinacja operacyjna skierowana przeciwko Komisji. Byæ mo¿e te¿, informacje pochodz±ce od Lichockiego sugerowa³y, ¿e aneks jest na tyle mocno zabezpieczony przed ujawnieniem, ¿e nawet wymiana cz³onków Komisji nie przybli¿y mo¿liwo¶ci poznania tre¶ci dokumentu. Trzeba pamiêtaæ, ¿e sam aneks znajdowa³ siê wówczas u prezydenta, a Komisja Weryfikacyjna mog³a prowadziæ prace w sprawach zupe³nie ró¿nych, od tych, które poruszono w zamkniêtym ju¿ aneksie. Je¶li pomys³ porzucono, oznacza to, ¿e wkrótce po dacie zapowiedzi Grasia zasz³y na tyle istotne zmiany sytuacji, ¿e zdecydowano siê na uderzenie w Komisjê, skompromitowanie jej i sparali¿owanie prac. Posy³anie tam w³asnych ludzi, czyli uwiarygodnianie prac Komisji, by³oby w tej sytuacji absurdalne. Niewykluczone, ¿e decyduj±ce znaczenie mia³a ¶wiadomo¶æ, ¿e Lichocki nie jest w stanie zdobyæ dostêpu do aneksu, zatem nale¿y przej¶æ do drugiego etapu kombinacji. Czego potrzebowano, by skutecznie przeprowadziæ dalsz± akcjê? Odzyskanych s³u¿b, dyspozycyjnych dziennikarzy i oficjalnego przykrycia kombinacji. Nie przypadkiem, wiêc najwiêksze znaczenie od pocz±tków rz±dów po³o¿ono na natychmiastowe i gruntowne czystki w s³u¿bach specjalnych, w szczególno¶ci ABW i SKW. Nie przypadkiem do akcji zaanga¿owano Dziennik i Gazetê Wyborcz±, jako media rozprowadzaj±ce akcjê, a rolê wiod±c± powierzono, sprawdzonej ju¿ w takich sytuacjach Annie Marsza³ek. Domy¶lam siê, ¿e pewnych problemów mog³o nastrêczaæ przykrycie kombinacji, czyli jej legalizacja – tak, by efekty mo¿na by³o prze³o¿yæ na sytuacje procesowe. O tym, ¿e problemy takie mog³y zaistnieæ, ¶wiadcz± ró¿ni±ce siê znacz±co wersje zdarzeñ, odno¶nie powodów wszczêcia ¶ledztwa w sprawie rzekomej korupcji lub przecieków, podmiotów ( w tym Gazety Wyborczej), które mia³y z³o¿yæ zawiadomienie czy liczby miejsc (11), w których dokonano przeszukañ w dniu 15 maja br. Te tematy - do¶æ obszerne, warto ju¿ jednak poruszyæ w dalszej czê¶ci. Tym bardziej, ¿e rola dziennikarzy w samej kombinacji, ale te¿ ich obecne zachowanie, warte jest dok³adnej analizy. Warto, bowiem pamiêtaæ, ¿e p³k. Lichocki by³ cz³owiekiem doskonale znanym w ¶rodowisku dziennikarskim i z us³ug by³ego oficera WSW korzystano zapewne czêsto i chêtnie. W momencie, gdy jego rola zosta³a zakoñczona i wystawiono go, (niczym p³k. Pietruszkê, w sprawie zabójstwa ks. Jerzego) na ludzi, kontaktuj±cych siê z Lichockim pad³ strach. Trwa zreszt± do dzi¶ i jest dodatkow± zdobycz± kombinacji operacyjnej. Ten strach trzyma dzi¶ w szachu znacz±c± czê¶æ ¶rodowiska medialnego. Nie mam te¿ najmniejszej w±tpliwo¶ci, ¿e p³k. Lichocki jest tzw.oficerem pod przykryciem, a zwolnienie ze s³u¿by w roku 1991 by³o jedynie konieczn± formalno¶ci±. Zakres jego kontaktów i ¶rodowisk, w których siê obraca³ przez nastêpne lata, mog± dawaæ pewne pojêcie o faktycznej roli i zadaniach, jakie wype³nia³ Lichocki. Na koniec tego wpisu, wszystkim tym, którzy nadal ¿ywi± przekonanie, tak mocno ugruntowane przez dyspozycyjnych dziennikarzy Dziennika i Gazety Wyborczej o rzekomych przeciekach tre¶ci aneksu i nieudolno¶ci weryfikatorów Macierewicza, dedykujê s³owa premiera Jana Olszewskiego, wypowiedziane w dniu 30 maja br. podczas obrad sejmowej Komisja Sprawiedliwo¶ci i Praw Cz³owieka: Otó¿ ja wszystkim tym osobom i czynnikom, które od wielu miesiêcy starannie i gorliwie zabiegaj±, ¿eby dowiedzieæ siê czego¶ o tre¶ci aneksu do raportu komisji weryfikacyjnej, który w tej chwili spoczywa na biurku pana prezydenta, który jest jedynym uprawnionym do nadania temu dokumentowi klauzuli jawno¶ci, chcê o¶wiadczyæ, ¿e dopóki nie bêdzie decyzji prezydenta, nikt z pañstwa i nikt z czynników zainteresowanych nie dowie siê na temat ani jednego zdania, które jest w tym aneksie. Ja za to odpowiadam i ja za to dajê s³owo – s³owo przeciwko s³owu. -- |
|