Data: 2009-05-17 14:05:40 | |
Autor: multivatinae | |
Komorowski-afera pe³owskiegoko³tuna(4) | |
Pisz±c o faktycznej AFERZE MARSZA£KOWEJ nie sposób przemilczeæ roli, jak± odegra³y w niej media, a w szczególno¶ci kilku zas³u¿onych dla sprawy dziennikarzy. Nie by³oby mo¿liwe, przeprowadzenie przez ludzi s³u¿b specjalnych tej kombinacji operacyjnej, gdyby nie zaanga¿owano w ni± mediów i nie przydzielono im bardzo precyzyjnych zadañ. To temat niezwykle obszerny, w którym pojawia siê wiele osób i w±tków, nie zawsze istotnych. Poniewa¿ nie chcia³bym nadu¿ywaæ cierpliwo¶ci osób czytaj±cych te teksty, dlatego ¶wiadomie zrezygnujê z przedstawiania szczegó³owego zestawienia wszystkich publikacji prasowych Dziennika i Gazety Wyborczej, które w okresie od pa¼dziernika 2007 do maja 2008 dotyczy³y rzekomej afery aneksowej oraz zajmowania siê mniej istotnymi w±tkami tych publikacji. Piszê rzekomej, gdy¿ w moim g³êbokim przekonaniu nigdy nie by³o ¿adnych nieprawid³owo¶ci zwi±zanych z aneksem do raportu z weryfikacji WSI, które uprawnia³yby to traktowania tej sprawy w kategorii afery. Ogromnym zwyciêstwem fa³szu nad rzeczywisto¶ci± i emocji nad rozumem by³o zaistnienie w ¶wiadomo¶ci odbiorców okre¶lenia afera aneksowa. Wiele wysi³ku funkcjonariuszy medialnych, dziennikarzy kapturowo inspirowanych i pospolitych, u¿ytecznych posz³o na to, by okre¶lenie to zago¶ci³o w ¶wiadomo¶ci Polaków. Jest ono jednym z elementów kampanii dezinformacji, jakiej nasze spo³eczeñstwo jest poddawane od wielu miesiêcy. W powszechnym odczuciu, za pierwszy sygna³, zwi±zany z rzekomym handlem aneksem uznaje siê artyku³ Anny Marsza³ek z 19 listopada 2007r. pt. Aneks do raportu o WSI na sprzeda¿. Artyku³ opatrzony jest nag³ówkiem – Ka¿dy mo¿e kupiæ tajne dokumenty. Gdy jednak bli¿ej przyjrzeæ siê publikacjom Dziennika z tego okresu, mo¿na z ³atwo¶ci± zauwa¿yæ, ¿e sygna³y o rzekomych przeciekach z aneksu pojawia³y siê ju¿ wcze¶niej. I tak, 6 listopada Micha³ Majewski i Pawe³ Reszka z Dziennika w artykule Prezydent ma aneks do raportu o WSI informuj± m.in. – Aneks jest obszerny. Wed³ug informatora DZIENNIKA, który widzia³ dokument, liczy on co najmniej kilkaset stron. Na blogu Sylwestra Latkowskiego, Anna Marsza³ek potwierdza, ¿e wiedza dziennikarzy Dziennika na temat aneksu pochodzi³a od informatorów – Znamy nazwiska konkretnych ludzi, którzy zdobyli rozdzia³y aneksu do raportu o WSI na swój temat. Informacja z listopada by³a prawdziwa i nie mia³a nic wspólnego z Lichockim, o którego dzia³aniach wówczas nie wiedzieli¶my. A jednak w artykule z 19 listopada 2007r. Anna Marsza³ek nie pisze o ludziach, którzy zdobyli rozdzia³y aneksu do raportu, a stwierdza jakoby Gazeta ustali³a, ¿e aneks Antoniego Macierewicza do raportu o WSI mo¿na kupiæ na czarnym rynku. Choæ o tej sprawie traktuje tytu³ i nadtytu³ artyku³u Marsza³ek, nie znajdziemy w nim ani jednego s³owa wiêcej, na temat rzekomego handlu aneksem. Jest tylko to jedno, jedyne zdanie. Wiele miesiêcy pó¼niej pani Marsza³ek uchyli³a nam r±bka swojego warsztatu, gdy na blogu Latkowskiego o¶wiadczy³a: Po pierwsze dotarli¶my do niektórych z tych osób. To prawda, ¿e ¿adna z nich nie pokaza³a nam dokumentu, ale te¿ ryzyko dla nich by³oby zbyt du¿e, bo zdoby³y tê wiedzê nielegalnie — dokument jest przecie¿ ci±gle tajny. Jedna z tych osób twierdzi³a, ¿e przeczyta³a tekst w formie elektronicznej, inna, ¿e widzia³a wydruk, ale tylko przerzuci³a ca³o¶æ, a przeczyta³a rozdzia³ o sobie. Odpytali¶my ich dok³adnie z tre¶ci i formy tego dokumentu (uk³adu strony, rozdzia³ów itp.). Maj±c te informacje, skonfrontowali¶my to z cz³onkami komisji weryfikacyjnej, którzy potwierdzili nam prawdziwo¶æ informacji. Ponadto informacje te niezale¿nie od siebie sprawdza³o kilku dziennikarzy, nie tylko Robert Zieliñski i ja. Nie bêdê dzieli³ w³osa na czworo i roztrz±sa³, sk±d i od kogo Marsza³ek mia³a te informacje i dlaczego nie ujawni³a wówczas niczego z tre¶ci aneksu? Zak³adam, ¿e ta pani nie powie nam ca³ej prawdy, a o tre¶ci aneksu tak wówczas jak i teraz nie wie nic. Warto by³oby natomiast zadaæ pani Marsza³ek pytanie – od jakiego czasu zna Aleksandra Lichockiego, a tak¿e czy pisz±c swój artyku³ nie s³ysza³a nic o publikacji Gazety Polskiej z 18 pa¼dziernika 2007r. pt. Komorowski i WSI, w której ujawniono kontakty p³k. Lichockiego z Bronis³awem Komorowskim? Poniewa¿ o dziennikarskiej nierzetelno¶ci pani Marsza³ek pisano ju¿ wiele i wielokrotnie dowiod³y jej równie¿ wyroki s±dowe, uniewinniaj±ce bohaterów jej afer, nie bêdê rozwodzi³ siê nad tym przypadkiem. Do¶æ powiedzieæ, ¿e ten przyk³ad, gdy jednym zdaniem ( bez uzasadnienia, rozwiniêcia i wskazania podstaw) buduje siê mit o handlu aneksem dyskwalifikuje twórczo¶æ pani Marsza³ek. Nie jest to ju¿ dziennikarstwo. Tak buduje siê dezinformacyjne donosy, w oparciu o deklaratywne, werbalne k³amstwa. Nie sposób, zatem traktowaæ pisania pani Marsza³ek w kategoriach powa¿nego dziennikarstwa. O wiele wa¿niejsza wydaje siê odpowied¼ na pytanie – po co ten artyku³ zosta³ opublikowany, jaki by³ cel tej denuncjacji? Pewn± wskazówkê daje nam sama Marsza³ek w swojej publicystyce, w³a¶nie z dnia 19 listopada 2007r., zatytu³owanej Nocne gry i zabawy polityków PiS. Tu ju¿ nie ma w±tpliwo¶ci, ¿e mamy do czynienia z cz³owiekiem g³êboko zaanga¿owanym emocjonalnie w konkretnej, politycznej sprawie. Ten tekst móg³ napisaæ tylko kto¶, kto ma bardzo jednoznaczny, jednowymiarowy stosunek do rzeczywisto¶ci. To polityczna agitka, nacechowana retoryk± w³a¶ciw± dla ludzi Platformy. Ale znajdujemy w nim równie¿ akcenty niepokoj±ce – Kiedy w 1992 r. po ujawnieniu przez Antoniego Macierewicza listy tajnych agentów SB odwo³ano rz±d Jana Olszewskiego, czasu by³o ma³o, a i technika by³a gorsza. Nie uda³o siê skserowaæ tego, na czym zafascynowanym tajnymi s³u¿bami, kwitami i teczkami politykom zale¿a³o. Teraz czasu by³o wiêcej, a operacjê przeprowadzono prawie perfekcyjnie. (…) £atwo¶æ wrzucenia pomyj do mediów przez rz±dz±cych, oczywi¶cie anonimowo, rozzuchwali³a polityków PiS. W opozycji mog³oby brakowaæ tej amunicji, wiêc podjêto próbê okopania siê na przyczó³ku Pa³acu Prezydenckiego. Niedawno DZIENNIK ujawni³, ¿e kopiowano akta ABW. Teraz, ¿e wywieziono archiwum WSI. Czy politycy PiS nie zauwa¿yli, ¿e spo³eczeñstwo w wyborach odrzuci³o takie zabawy i zostali na podwórku sami? To nie s± s³owa dziennikarza. Tak my¶l±, tak formu³uj± zarzuty, takimi skrótami pos³uguj± siê ludzie PRL-owskich s³u¿b. Zachêcam wszystkich do przeczytania tego artyku³u, do jego dok³adnej analizy, do rzetelnej oceny - jako niezwyk³ego wprost przyk³adu twórczo¶ci sprzecznej ze wszystkimi standardami dziennikarskiej etyki. Je¶li kto¶ ma w±tpliwo¶ci, jakim jêzykiem napisany jest artyku³, zachêcam do odwiedzenia takich stron w Internecie jak np. Instytutu Bezpieczeñstwa TARCZA, Zwi±zku By³ych Funkcjonariuszy S³u¿b Ochrony Pañstwa, PROMILITO, czy Militarna Polska, gdzie zamieszczane s± czêsto autentyczne opinie, ludzi komunistycznych s³u¿b. Jak wskazuje zawarto¶æ artyku³u Anny Marsza³ek Aneks do raportu o WSI na sprzeda¿ nie by³o ¿adnych podstaw, by dziennikarka mog³a wówczas twierdziæ, jakoby raport o WSI mo¿na kupiæ na czarnym rynku. Przynajmniej, nie znajdziemy ich w samym artykule. Dlaczego wiêc tak napisano? To twierdzenie staje siê bardziej czytelne, gdy przyjmiemy, ¿e w tym czasie Aleksander Lichocki wype³nia³ ju¿ swoje zadanie zdobycia aneksu lub uzyskania dostêpu do ludzi Komisji Weryfikacyjnej. Jak napisa³em w czê¶ci 4 AFERY MARSZA£KOWEJ, wbrew oficjalnej propagandzie, na rynku brak by³o przecieków, o czym Komorowski i Lichocki doskonale wiedzieli, a medialne spekulacje opiera³y siê wy³±cznie na plotkach pochodz±cych od przes³uchiwanych przez Komisjê ¿o³nierzy WSI. Byæ mo¿e ju¿ w po³owie listopada 2007 roku by³o oczywiste, ¿e nie da siê uzyskaæ dostêpu do aneksu, ani ¿adnego wp³ywu na jego tre¶æ. Równie bezowocne, mog³y okazaæ siê próby uzyskania informacji od ludzi z Komisji Weryfikacyjnej. Przypomnê, ¿e ujawniony w listopadzie ub.r. pomys³ wymiany 12 cz³onków komisji na ludzi premiera Tuska, nie zosta³ zrealizowany i nigdy ju¿ do tego tematu nie powrócono. Skoro nie mo¿na by³o aneksu odzyskaæ trzeba by³o go zniszczyæ. W tej sytuacji nale¿a³o przej¶æ do drugiego etapu kombinacji operacyjnej i wykazaæ, ¿e aneks jest dokumentem bezwarto¶ciowym i niewiarygodnym, ¿e istniej± przecieki z jego tre¶ci, wskazuj±ce na udzia³ cz³onków Komisji, a ich samych ukazaæ jako ludzi zafascynowanych tajnymi s³u¿bami, kwitami i teczkami, dzia³aj±cych na polityczne zlecenie podobnych im maniaków, choæ niewolnych od korupcyjnych pokus. Skoro nie uda³o siê Lichockiemu zdobyæ aneksu (kupiæ?) mo¿na by³o spokojnie ten zamys³ spaliæ, stosuj±c metodê ujawnienia rzekomej rewelacji. Nie wolno wykluczyæ, ¿e to zagranie by³o podyktowane obaw±, ¿e kto¶ z dziennikarzy lub ludzi s³u¿b, lojalnych wobec ekipy PIS-u, móg³ natrafiæ na ¶lady dzia³alno¶ci p³k. Lichockiego i powi±zaæ jego ówczesne dzia³ania z marsza³kiem Komorowskim. Jak wiemy, Lichocki by³ osob± znan± wielu dziennikarzom i byæ mo¿e jego szczególna aktywno¶æ mog± wzbudziæ w kim¶ podejrzenia? Nale¿a³o, zatem przykryæ poprzedni, nieudany etap kombinacji, informuj±c opiniê publiczn±: Aneks do raportu o WSI na sprzeda¿– Ka¿dy mo¿e kupiæ tajne dokumenty. W tym czasie nie istnia³y jeszcze ¿adne dowody ( gromadzone pó¼niej przez Tobiasza , przy udziale Lichockiego) na handel aneksem, co w artykule Anny Marsza³ek jest a¿ nadto widoczne. Lecz to wówczas powsta³a koncepcja przeprowadzenia operacji, zmierzaj±cej do parali¿u Komisji i zdezawuowania efektów jej prac. Zamieszczona w artykule relacja z wypowiedzi ministra Æwi±kalskiego - Minister sprawiedliwo¶ci Zbigniew Æwi±kalski zapowiedzia³ w Radiu ZET, ¿e je¶li potwierdz± siê informacje o wycieku aneksu do raportu z likwidacji WSI, to spraw± zajmie siê prokuratura. W zale¿no¶ci od tego, czy bêdzie to w³a¶ciwo¶æ prokuratury wojskowej, czy cywilnej, czy obu prokuratur, to z ca³± pewno¶ci± postêpowanie zostanie wszczête, je¿eli te informacje chocia¿ w czê¶ci siê potwierdz± - podkre¶li³ Æwi±kalski mo¿e ¶wiadczyæ, ¿e intensywnie szykowano ju¿ dowody, a prowokacja zmierza³a wyra¼nie w kierunku procesowego uporz±dkowania. Pozosta³o, zatem przygotowaæ dowody dla prokuratury – czym zajêli siê panowie Tobiasz i Lichocki, przy wspó³pracy odzyskanych s³u¿b oraz przygotowaæ spo³eczeñstwo do w³a¶ciwego odbioru rzekomej afery aneksowej – czym zajêli siê niektórzy dziennikarze. Objawi³a siê przy tym tak zadziwiaj±ca korelacja tych grup, ¿e po¶wiêcê jej jeszcze kolejn± czê¶æ AFERY MARSZA£KOWEJ. Aleksander ¦cios -- |
|