Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Komorruch traci nerwy

Komorruch traci nerwy

Data: 2015-05-08 23:52:55
Autor: Mark Woydak
Komorruch traci nerwy


Bronisław Komorowski, prezydent i jednocześnie kandydat na drugą turę,
próbuje się przedstawiać, jako człowiek racjonalny i gwarant spokoju i
przewidywalności. Jednak jest jeden temat, który od lat prezydenta wzburza.
Chodzi o jego powiązania z WSI oraz o to, jak wykonywał funkcję nadzorcze
nad tym, co w WSI się działo.

Kilka tygodni temu Bronisław Komorowski tracąc nerwy zakrzyknął, że
„likwidacja WSI była hańbą”. Dziś to powtarzał. Kilka lat temu, w rozmowie
z Wojciechem Sumlińskim równie emocjonalnie zareagował na pytanie o to czy
wie czym jest Fundacja Pro Civili. To pytanie spowodować miało napaść furii
obecnego prezydenta.

Dzisiejsza rozmowa w TVN, w której kandydat PO na prezydenta wyraźnie
stracił nerwy, wpisuje się w serię nerwowych wypowiedzi i decyzji
dotyczących WSI.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Komorowski traci nerwy po pytaniu o książkę
Sumlińskiego. „Niech Pan nawet o niego nie pyta”

Tymczasem przez lata do polskiej opinii publicznej docierały sygnały o
niepokojących i niebezpiecznych powiązaniach Bronisława Komorowskiego ze
światem służb, światem, którego Bronisław Komorowski publicznie broni i w
debacie i w czasie głosowania nad likwidacją WSI. Niestety do dziś nikt nie
zdołał przymusić prezydenta Komorowskiego do rzetelnych wyjaśnień dot. jego
powiązań z WSI oraz działań w MON dot. nadzoru nad tymi służbami. Tę lukę
wypełnia obecnie książka Wojciecha Sumlińskiego. Publikacja „Niebezpieczne
związki Bronisława Komorowskiego” trafia w środek kampanii prezydenckiej. I
nie ma żadnych wątpliwości, że powinna się stać jednym z głównych tematów w
mediach w całej Polsce.

Obraz prezentowany przez Sumlińskiego jest więcej niż przerażający. Jego
książka opowiada o przestępczej sieci powiązanej z WSI, w której skład
wchodzi świat polityków, biznesu i gangsterów. Te światy przenikają się i
od siebie zależą. Cele tej sieci są pasożytnicze wobec polskiego państwa i
interesów narodowych. Tu nie ma żadnych wątpliwości. Ludzie WSI jawią się
jako osoby skrajnie szkodliwe dla państwa polskiego i Polaków. Prowadzą
rabunkową działalność wyprowadzając miliardy złotych, angażując się w
działalność przestępczą, jak handel narkotykami, bronią, czy paliwami. Nad
tą działalnością państwo polskie przez lata trzymało parasol ochronny. Kto
ma wątpliwości niech prześledzi sprawę powiązań Pro Civili i mafii
Pruszkowskiej. Jak wynika z książki Sumlińskiego te dwa podmioty miały
wiele wspólnego. Na tropie tych dwóch organizacji było Centralne Biuro
Śledcze, które jednak ostatecznie było w stanie rozbić jedynie mafię
Pruszkowską. Na rozbicie Pro Civili policja nie otrzymała zgody… WSI.
Służby wojskowe zablokowały śledztwo w tej sprawie, informując, że one
prowadzą swoje działania. Jednak zakończyły się one niczym. Mafię
Pruszkowską rozbito, gangsterskie działania Pro Civili trwały. Parasol
ochronny nad kolegami z WSI służby trzymały długo.

Jedną z najbardziej znanych afer Pro Civili, założonej przez ludzi WSI i
osłanianej, jak się zdaje, przez WSI było wyprowadzenie setek milionów
złotych z Wojskowej Akademii Technicznej (Fundacja jednak miała prowadzić
znacznie większe operacje przestępcze). I tu pojawia się po raz pierwszy
pytanie o Bronisława Komorowskiego i jego nadzorowanie WSI, WAT oraz
działania na rzecz zabezpieczenia WATu. Czy Bronisław Komorowski wiedział,
co dzieje się w Pro Civili? Czy miał świadomość czym grożą jej związki z
WATem? Czy nakazał WSI ochronę tej uczelni? Czy odbierał sygnały, że na WAT
dzieje się coś złego? **Z książki Sumlińskiego wynika, że tak, że obecny
prezydent był świadomy, bowiem informowano go o tej sprawie. Pytanie co z
tą wiedzą się działo? Wiadomo, że człowiek alarmujący o sytuacji na WAT
miał zostać usunięty przez… Bronisława Komorowskiego.

Są i inne pytania. Czy prawdą jest, że Igor Kopylow, agent GRU, który m.in.
miał współdziałać w przestępczych procederach na terenie ZSRS dysponował
pełnomocnictwem MON, które dawało mu prawo wglądu w dokumenty WAT? Czy
prezydent Komorowski miał świadomość, że taka sytuacja ma miejsce? Czy coś
w tej sprawie zrobił? Ta sprawa jest rzeczą skandaliczną!

Sprawa działań Pro Civili w WAT kładzie się cieniem na kierownictwie MON.
Okazuje się, bowiem, że pod okiem resortu nadzorowana przez MON wojskowa
agencja była drenowana przez żołnierzy i ludzi powiązanych z WSI, którą MON
również nadzoruje. W najlepszym razie wychodzi na to, że w MON rządzili
ludzie skrajnie niekompetentni i nieprzygotowani. Jednak możliwe, że
szefostwo MON miało świadomość działań środowiska WSI i przynajmniej
tolerowało tę działalność. Pytania o rolę ministra Komorowskiego w tej
sprawie są oczywiste. Jednak nikt nie przymusił go nigdy do wyjaśnienia, w
jaki sposób nadzorował WSI. I dlaczego pod jego bokiem te służby były w
stanie rozpętać gigantyczny przestępczy przemysł.

Przymykanie oczu na to, czym zajmowały się na boku WSI być może da się
wytłumaczyć sytuacją z lat 90., gdy prezydent Komorowski wpłacił pieniądze
na piramidę finansową. Gdy okazało się, że m.in. Bronisław Komorowski
stracił pieniądze, odzyskać je miała pomóc właśnie WSI. Wtedy służby
wojskowe zajęły się, niejako na boku, prywatną sprawą ministra, co budzi
poważne zastrzeżenia dotyczące praworządności tych działań. Jeśli Bronisław
Komorowski stał się beneficjentem pozaustawowych działań WSI w latach 90.
można sądzić, że był mniej wyczulony na wykraczanie przez nie poza ustawowe
uprawienia później. Jest to tym bardziej możliwe, że już od początku lat
90. Bronisław Komorowski miał się otaczać ludźmi z wojska i służb o
PRLowskim rodowodzie. Gdy mógł podejmować decyzje, często promował ludzi
związanych właśnie z tym światem. Być może miało to swoje poważne skutki w
podejściu do WSI, które były oparte właśnie na ludziach z PRLowskich służb.
To sprawiało, że WSI miały postsowiecki kościec. Ludzie uwikłani w bezpiekę
komunistyczną powinni być odcięci od służb, bowiem stanowią dla Polski
niebezpieczeństwo. Przestępcze działania WSI świadczą o tym dobitnie.
Jednak aktywność Bronisława Komorowskiego bynajmniej nie przecięła tych
patologii. Co więcej, wzmocniła je.**

Kolejna poważna wątpliwość w politycznym życiorysie Bronisława
Komorowskiego, która dotyczy również Wojciecha Sumlińskiego to sprawa tzw.
afery marszałkowej. W tej sprawie prezydent składał zeznania, w których
przyznał, że spotykał się z żołnierzami WSI, których podejrzewał o
szpiegowanie na rzecz Rosji. Gdy taki człowiek zaproponował prezydentowi
zdobycie tajnego aneksu dot. WSI Bronisław Komorowski wyraził
zainteresowanie, czym złamał prawo. Gdy sytuacja zaczęła się robić
niebezpieczna ówczesny marszałek zgłosił się do ABW i zmieniał zeznania.
Gdy kilka miesięcy temu sąd przesłuchiwał prezydenta w tej sprawie
zasłaniał się on niepamięcią. Wywołało to nawet pytania o stan zdrowia
prezydenta…

Książka Sumlińskiego budzi bardzo poważne pytania o polityczną przeszłość
obecnego prezydenta. Wydaje się, że jego reakcja na pytania o książkę
Sumlińskiego uzasadniają podejrzenia, że w tej sprawie tkwi jakaś groźna
dla prezydenta Komorowskiego tajemnica. **Z racji pozycji Bronisława
Komorowskiego takie tajemnice są jednak również zagrożeniem dla Polski.
Zatem każde podejrzenie dotyczące powiązań i przeszłość Prezydenta RP
powinno być nagłaśniane i wyjaśniane. Fakt, że największe media nie robią
tego, nie drążą tematu, nie pytają Bronisława Komorowskiego żądając nie
wykrętów, ale poważnego traktowania, świadczy fatalnie o polskiej
demokracji.

Polacy dziś mają praw nie wiedzieć, kim jest Prezydent Polski. Niestety
mediów to również zdaje się nie interesuje…

Data: 2015-05-09 10:23:29
Autor: Mark Woydak
Komorruch traci nerwy
WON PODSZYWACZU CIOTO z mx02.eternal-september.org;


MW

--


Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości news:1xvnmoy02j6jp.rud73z24ge5d.dlg40tude.net...


Bronisław Komorowski, prezydent i jednocześnie kandydat na drugą turę,
próbuje się przedstawiać, jako człowiek racjonalny i gwarant spokoju i
przewidywalności. Jednak jest jeden temat, który od lat prezydenta wzburza.
Chodzi o jego powiązania z WSI oraz o to, jak wykonywał funkcję nadzorcze
nad tym, co w WSI się działo.

Kilka tygodni temu Bronisław Komorowski tracąc nerwy zakrzyknął, że
„likwidacja WSI była hańbą”. Dziś to powtarzał. Kilka lat temu, w rozmowie
z Wojciechem Sumlińskim równie emocjonalnie zareagował na pytanie o to czy
wie czym jest Fundacja Pro Civili. To pytanie spowodować miało napaść furii
obecnego prezydenta.

Dzisiejsza rozmowa w TVN, w której kandydat PO na prezydenta wyraźnie
stracił nerwy, wpisuje się w serię nerwowych wypowiedzi i decyzji
dotyczących WSI.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Komorowski traci nerwy po pytaniu o książkę
Sumlińskiego. „Niech Pan nawet o niego nie pyta”

Tymczasem przez lata do polskiej opinii publicznej docierały sygnały o
niepokojących i niebezpiecznych powiązaniach Bronisława Komorowskiego ze
światem służb, światem, którego Bronisław Komorowski publicznie broni i w
debacie i w czasie głosowania nad likwidacją WSI. Niestety do dziś nikt nie
zdołał przymusić prezydenta Komorowskiego do rzetelnych wyjaśnień dot. jego
powiązań z WSI oraz działań w MON dot. nadzoru nad tymi służbami. Tę lukę
wypełnia obecnie książka Wojciecha Sumlińskiego. Publikacja „Niebezpieczne
związki Bronisława Komorowskiego” trafia w środek kampanii prezydenckiej. I
nie ma żadnych wątpliwości, że powinna się stać jednym z głównych tematów w
mediach w całej Polsce.

Obraz prezentowany przez Sumlińskiego jest więcej niż przerażający. Jego
książka opowiada o przestępczej sieci powiązanej z WSI, w której skład
wchodzi świat polityków, biznesu i gangsterów. Te światy przenikają się i
od siebie zależą. Cele tej sieci są pasożytnicze wobec polskiego państwa i
interesów narodowych. Tu nie ma żadnych wątpliwości. Ludzie WSI jawią się
jako osoby skrajnie szkodliwe dla państwa polskiego i Polaków. Prowadzą
rabunkową działalność wyprowadzając miliardy złotych, angażując się w
działalność przestępczą, jak handel narkotykami, bronią, czy paliwami. Nad
tą działalnością państwo polskie przez lata trzymało parasol ochronny. Kto
ma wątpliwości niech prześledzi sprawę powiązań Pro Civili i mafii
Pruszkowskiej. Jak wynika z książki Sumlińskiego te dwa podmioty miały
wiele wspólnego. Na tropie tych dwóch organizacji było Centralne Biuro
Śledcze, które jednak ostatecznie było w stanie rozbić jedynie mafię
Pruszkowską. Na rozbicie Pro Civili policja nie otrzymała zgody… WSI.
Służby wojskowe zablokowały śledztwo w tej sprawie, informując, że one
prowadzą swoje działania. Jednak zakończyły się one niczym. Mafię
Pruszkowską rozbito, gangsterskie działania Pro Civili trwały. Parasol
ochronny nad kolegami z WSI służby trzymały długo.

Jedną z najbardziej znanych afer Pro Civili, założonej przez ludzi WSI i
osłanianej, jak się zdaje, przez WSI było wyprowadzenie setek milionów
złotych z Wojskowej Akademii Technicznej (Fundacja jednak miała prowadzić
znacznie większe operacje przestępcze). I tu pojawia się po raz pierwszy
pytanie o Bronisława Komorowskiego i jego nadzorowanie WSI, WAT oraz
działania na rzecz zabezpieczenia WATu. Czy Bronisław Komorowski wiedział,
co dzieje się w Pro Civili? Czy miał świadomość czym grożą jej związki z
WATem? Czy nakazał WSI ochronę tej uczelni? Czy odbierał sygnały, że na WAT
dzieje się coś złego? **Z książki Sumlińskiego wynika, że tak, że obecny
prezydent był świadomy, bowiem informowano go o tej sprawie. Pytanie co z
tą wiedzą się działo? Wiadomo, że człowiek alarmujący o sytuacji na WAT
miał zostać usunięty przez… Bronisława Komorowskiego.

Są i inne pytania. Czy prawdą jest, że Igor Kopylow, agent GRU, który m.in.
miał współdziałać w przestępczych procederach na terenie ZSRS dysponował
pełnomocnictwem MON, które dawało mu prawo wglądu w dokumenty WAT? Czy
prezydent Komorowski miał świadomość, że taka sytuacja ma miejsce? Czy coś
w tej sprawie zrobił? Ta sprawa jest rzeczą skandaliczną!

Sprawa działań Pro Civili w WAT kładzie się cieniem na kierownictwie MON.
Okazuje się, bowiem, że pod okiem resortu nadzorowana przez MON wojskowa
agencja była drenowana przez żołnierzy i ludzi powiązanych z WSI, którą MON
również nadzoruje. W najlepszym razie wychodzi na to, że w MON rządzili
ludzie skrajnie niekompetentni i nieprzygotowani. Jednak możliwe, że
szefostwo MON miało świadomość działań środowiska WSI i przynajmniej
tolerowało tę działalność. Pytania o rolę ministra Komorowskiego w tej
sprawie są oczywiste. Jednak nikt nie przymusił go nigdy do wyjaśnienia, w
jaki sposób nadzorował WSI. I dlaczego pod jego bokiem te służby były w
stanie rozpętać gigantyczny przestępczy przemysł.

Przymykanie oczu na to, czym zajmowały się na boku WSI być może da się
wytłumaczyć sytuacją z lat 90., gdy prezydent Komorowski wpłacił pieniądze
na piramidę finansową. Gdy okazało się, że m.in. Bronisław Komorowski
stracił pieniądze, odzyskać je miała pomóc właśnie WSI. Wtedy służby
wojskowe zajęły się, niejako na boku, prywatną sprawą ministra, co budzi
poważne zastrzeżenia dotyczące praworządności tych działań. Jeśli Bronisław
Komorowski stał się beneficjentem pozaustawowych działań WSI w latach 90.
można sądzić, że był mniej wyczulony na wykraczanie przez nie poza ustawowe
uprawienia później. Jest to tym bardziej możliwe, że już od początku lat
90. Bronisław Komorowski miał się otaczać ludźmi z wojska i służb o
PRLowskim rodowodzie. Gdy mógł podejmować decyzje, często promował ludzi
związanych właśnie z tym światem. Być może miało to swoje poważne skutki w
podejściu do WSI, które były oparte właśnie na ludziach z PRLowskich służb.
To sprawiało, że WSI miały postsowiecki kościec. Ludzie uwikłani w bezpiekę
komunistyczną powinni być odcięci od służb, bowiem stanowią dla Polski
niebezpieczeństwo. Przestępcze działania WSI świadczą o tym dobitnie.
Jednak aktywność Bronisława Komorowskiego bynajmniej nie przecięła tych
patologii. Co więcej, wzmocniła je.**

Kolejna poważna wątpliwość w politycznym życiorysie Bronisława
Komorowskiego, która dotyczy również Wojciecha Sumlińskiego to sprawa tzw.
afery marszałkowej. W tej sprawie prezydent składał zeznania, w których
przyznał, że spotykał się z żołnierzami WSI, których podejrzewał o
szpiegowanie na rzecz Rosji. Gdy taki człowiek zaproponował prezydentowi
zdobycie tajnego aneksu dot. WSI Bronisław Komorowski wyraził
zainteresowanie, czym złamał prawo. Gdy sytuacja zaczęła się robić
niebezpieczna ówczesny marszałek zgłosił się do ABW i zmieniał zeznania.
Gdy kilka miesięcy temu sąd przesłuchiwał prezydenta w tej sprawie
zasłaniał się on niepamięcią. Wywołało to nawet pytania o stan zdrowia
prezydenta…

Książka Sumlińskiego budzi bardzo poważne pytania o polityczną przeszłość
obecnego prezydenta. Wydaje się, że jego reakcja na pytania o książkę
Sumlińskiego uzasadniają podejrzenia, że w tej sprawie tkwi jakaś groźna
dla prezydenta Komorowskiego tajemnica. **Z racji pozycji Bronisława
Komorowskiego takie tajemnice są jednak również zagrożeniem dla Polski.
Zatem każde podejrzenie dotyczące powiązań i przeszłość Prezydenta RP
powinno być nagłaśniane i wyjaśniane. Fakt, że największe media nie robią
tego, nie drążą tematu, nie pytają Bronisława Komorowskiego żądając nie
wykrętów, ale poważnego traktowania, świadczy fatalnie o polskiej
demokracji.

Polacy dziś mają praw nie wiedzieć, kim jest Prezydent Polski. Niestety
mediów to również zdaje się nie interesuje…










Komorruch traci nerwy

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona