Śledztwo IPN w sprawie śmierci gen. Władysława Sikorskiego oparte było na tezach, o których historycy mówią, że to historical fiction.
Nie byłoby śledztwa IPN i ekshumacji wodza naczelnego, gdyby nie film TVN "Generał". O otwarcie sarkofagu premiera i autopsję szczątków zabiegało od 1993 r. Warszawskie Towarzystw Miłośników Historii. Nie miało jednak tak dużej siły przebicia jak TVN, który postanowił nakręcić fabularyzowany dokument o katastrofie gibraltarskiej. Autorem pomysłu i scenariusza był dziennikarz, historyk Dariusz Baliszewski, znany z telewizji publicznej i programu "Rewizja nadzwyczajna", w którym lansował różne przyczyny śmierci gen. Sikorskiego (zastrzelenie, uduszenie).

Wielu historyków - m.in. prof. Jacek Tebinka - na tezach Baliszewskiego nie pozostawiają suchej nitki, nazywając je historical fiction. Teorie Baliszewskiego przekonały jednak Edwarda Miszczaka, ówczesnego dyrektora programowego TVN, który poparł ideę nakręcenia filmu na podstawie kontrowersyjnych tez dziennikarza (Miszczak zresztą wystąpił w "Generale" w częściach dokumentalnych, w których przepytuje Baliszewskiego). TVN nakręcił kilkuodcinkowy fabularyzowany serial (na bazie serialu powstał też film kinowy) - Sikorskiego zagrał Krzysztof Pieczyński.



Jeszcze w trakcie produkcji "Generała" rozmowę z Baliszewskim opublikował "Tygodnik Powszechny". Gazeta należała już wówczas do ITI (większościowy udziałowiec z 53 proc.), właściciela TVN. Po tej publikacji zwolennicy ekshumacji zyskali mocny argument - poparli ją ówczesny prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk. Akceptację wyraził też kard. Stanisław Dziwisz, który - jako opiekun katedry - musiał się zgodzić na otwarcie sarkofagu.

Ekshumacja była wydarzeniem medialnym i tematem numer jeden przez wiele tygodni. Władze i śledczy IPN brylowali w mediach, a prokurator Ewa Koj, szefowa katowickiego pionu śledczego Instytutu, na swoim profilu w Naszej Klasie zamieściła zdjęcia z sarkofagiem Sikorskiego. Pierwsze sprzed ekshumacji, drugie już po ponownym zamknięciu sarkofagu. W komentarzu pod jedną z fotografii napisała: "Marmur Zielona Marianna kryje tajemnicę, która ostatnio zaprząta moje myśli" (Zielona Marianna, zwana przez kamieniarzy Dziadem, to marmur, z którego wykonano sarkofag generała).

Przełomem w śledztwie miały być wyniki autopsji szczątków. I były, ale nie dla IPN. Choć biegli wykluczyli morderstwo, otrucie i uduszenie generała, śledczy nie zakończyli swojej pracy i zarządzili kolejne ekshumacje. Tym razem trzech sztabowców wodza naczelnego, którzy również zginęli w katastrofie samolotu. Koszt - ponad 56 tys. zł. Wyników jeszcze nie ma.

Największą pozycją w kosztach śledztwa są tłumaczenia dokumentów z brytyjskich archiwów (ponad 310 tys. zł). IPN używa określenia, że je "zabezpieczono". - To zabawne, bo ma do nich dostęp każdy, kto wybierze się do londyńskiego archiwum. Poza tym koszty tłumaczenia są ogromne. W tamtejszym archiwum znajduje się około 30 teczek, ale sporo dokumentów się powtarza - twierdzi prof. Jacek Tebinka.

Dla przykładu podaje, że w teczkach, które powstały w latach 1968-69, gdy Anglicy powtórnie prowadzili śledztwo w sprawie katastrofy, te same dokumenty są w teczce premiera i rządu. - Mam nadzieję, że polscy śledczy wzięli to pod uwagę i zajęli się tłumaczeniem już po weryfikacji materiałów - mówi historyk.


Więcej... http://wyborcza.pl/Polityka/1,103835,9082093.html#ixzz1DXQUGl00



Przemek

--

"Rozumiem żal PiS, że czuje się bardzo ograniczone i - by tak rzec - zubożone przed wyborami z powodu zakazu, bo przecież w najtęższych głowach PiSowskiego PR z pewnością już powstały spoty wyborcze ze szczątkami samolotu w Smoleńsku."

Magdalena Środa

http://wyborcza.pl/Polityka/1,103835,9082093.html


Przemek

--

"Rozumiem żal PiS, że czuje się bardzo ograniczone i - by tak rzec - zubożone przed wyborami z powodu zakazu, bo przecież w najtęższych głowach PiSowskiego PR z pewnością już powstały spoty wyborcze ze szczątkami samolotu w Smoleńsku."

Magdalena Środa