Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Koniec szarej eminencji?

Koniec szarej eminencji?

Data: 2014-08-23 05:39:00
Autor: stevep
Koniec szarej eminencji?
# Dokładnie półtora roku temu zastanawiałem się, czy Grzegorz Schetyna to  polski odpowiednik Franka Underwooda, bezwzględnego bohatera „House of  Cards”. Dziś odpowiedź jest jedna: nie. Bo Schetyna w te półtora roku  przegrał wszystko, co się dało. Jego umiejętności zakulisowych rozgrywek  zostały przecenione przez dziennikarzy, komentatorów i konkurentów.

Grzegorz Schetyna? A kto to? – dzisiaj takie dialogi się nie zdarzają.  Jeszcze, bo były wicepremier jest coraz dalej od centrum polskiej  polityki. Donald Tusk metodycznie i skutecznie spycha go na obrzeża, a  Schetyna musi bronić się mocniej i mocniej. Widzowie „House of Cards”  wiedzą, że takie zachowanie zupełnie nie przystaje do Francisa Underwooda.

W 18 miesięcy ze szczytu na dno
  Bo też odpowiadając na pytanie postawione przeze mnie dokładnie 18  miesięcy temu trzeba stwierdzić, że Schetyna to nie Underwood. Były  wicepremier nie udźwignął pokładanych w nim nadziei. Dzisiaj nie pełni  żadnej funkcji w strukturach partii, w Sejmie jest przewodniczącym Komisji  Spraw Zagranicznych. Jednak jego aktywność na tym polu jest niemal  niezauważalna.

  Jeszcze półtora roku temu sytuacja była zupełnie inna. Platforma  Obywatelska przygotowywała się do wyborów przewodniczącego, a w wąskim  gronie faworytów wymieniany był Schetyna. Ba, był uznawany za jedyną  osobę, która może rzucić wyzwanie Donaldowi Tuskowi. Schetyna wyciągnął  białą flagę i wycofał się z wyścigu.

Przegrane bitwy
  Z perspektywy czasu wyraźnie widać, że zestawianie Schetyny z Tuskiem to  grube nieporozumienie. Nie tylko z powodu znaczącej różnicy potencjałów w  wewnątrz partii. Wystarczy obejrzeć publiczne wystąpienia Tuska i  Schetyny, by przekonać się kto jest „bardziej premierowski”. Ale wtedy  większość komentatorów była dla Schetyny łagodna.

  Uznano, że nie chce osłabiać dołującej w sondażach Platformy i  przygotowuje się do walki o utrzymanie władzy w regionach. Schetynowcy  utrzymali trzy regiony (Wielkopolska, Mazowsze i Podlasie), ale ich  przywódca doznał dotkliwej porażki z Jackiem Protasiewiczem. Rozgrywki  toczyły się do samego końca, a Schetyna był wyraźnie rozbity tym, co się  stało. Widać to doskonale na nagraniach z Karpacza.

"Grzegorz Underwood"? Nie sądzę
  To, co działo się po tym, to tylko powolny upadek Schetyny. Jedyny  moment, w którym można było uznać, że zbitka „Grzegorz Underwood” jest  uprawniona, to negocjacje mające pozyskać głosy dla byłego marszałka  Sejmu. Ale już nie ich ujawnienie na słynnych taśmach Schetyny. Bo takie  zagrywki są normalne, ale w żadnym wypadku nie można pozwolić na ich  ujawnienie.

  Wewnętrzne wybory w Platformie Obywatelskiej wyznaczały tempo degradacji  Schetyny. Po rezygnacji w walki o fotel przewodniczącego i przegraniu  Dolnego Śląska przyszedł czas na wypchnięcie go z Zarządu Krajowego  partii. I choć wiceprzewodniczący partii wyraźnie dawał znać, że chce się  w nim znaleźć, stał się z dnia na dzień szeregowym posłem.

Dawna (zła) sława
  Przez cały ten okres dziennikarze i komentatorzy próbowali wymyślić jak  Schetyna odwinie się po kolejnych porażkach. Zastanawiano się, co knuje w  słynnej pieczarze, czyli gabinecie szefa Komisji Spraw Zagranicznych. Ale  kolejne starcia z premierem pokazywały, że potencjał Schetyny został  przeceniony.

  Dlaczego? Półtora roku temu Konrad Piasecki z RMF FM źródła mitu  Grzegorza-niszczyciela lokalizował w latach 90., kiedy Schetyna toczył  zacięte boje z Władysławem Frasyniukiem.

Bezzębny wilk
  Ale z wiekiem Schetyna chyba stracił pazury i dziś nie jest w stanie  walczyć tak ostro. Nie ma też zbyt wielu środków, by tę walkę prowadzić.  „Jaki kraj, taki Underwood” – powtarzano coraz częściej. Nawet w regionie  zdymisjonowano marszałka województwa związanego ze Schetyną, a Jacek  Protasiewicz bez oglądania się za siebie zaczął tworzyć koalicję z Rafałem  Dutkiewiczem, prezydentem Wrocławia.

  I to pomimo że w tym czasie musiał radzić sobie z konsekwencjami awantury  na frankfurckim lotnisku. Wtedy też powrócił wątek „Grzegorza Underwooda”.  Jednak w przeciwieństwie do fali artykułów sprzed roku już tylko w formie  żartu. To boleśnie pokazało jak bardzo Schetyna przez ten rok osłabł.

"Poseł Schetyna"
  O słabnącej pozycji Schetyny świadczą też wypowiedzi polityków PO na jego  temat. Pewnym symbolem jest to, że nie tytułują go już „premier”,  „marszałek” czy „przewodniczący”, ale po prostu „poseł”. To musi boleć.  „Być może poseł Schetyna przywykł do takiego sposobu uprawiania polityki,  gdzie partnerzy się oszukują, a politycy kłamią” – mówił Jacek  Protasiewicz.

  I o ile Protasiewicz mógł w ten sposób zaznaczać wygraną, to Schetynę  zaczynają atakować wprost także szeregowi członkowie partii. – Poseł  Schetyna dochodzi do niebezpiecznego dla polityka stanu, kiedy nie tylko  staje się niewiarygodny, ale po prostu śmieszny – atakował Piotr Lech.

Błędy wywiadu(ów)
  To wyraźny sygnał, że Schetyna nie jest już uznawany za groźnego,  potężnego władcę, którego trzeba się bać. Bo Schetyna jest bezbronny.  Jedyne, co mu zostało, to całkiem spora popularność, czego dowodzą  ostatnie badania i wywiady, którymi co jakiś czas podszczypuje premiera.  Ale nie zawsze wychodzi mu to na dobre.

  "Dzisiaj widzę, że PO jest partią sytą i często pozbawioną woli walki" –  wypalił tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Odebrano to jako  niepotrzebne pomaganie PiS-owi i krzyk rozpaczy bezsilnego Schetyny.  "Polski Underwood" nie potrafił też wykorzystać swojej pozycji w Komisji  Spraw Zagranicznych podczas kryzysu na Ukrainie. To prawda, pojechał do  Kijowa, ale zupełnie nie przedstawił inicjatywy, całą sytuacją od początku  do końca kierował Donald Tusk.

Minimalizacja strat
  Dzisiaj na miano "Underwooda znad Wisły" zasługuje raczej Waldemar  Pawlak, który przegrał walkę o władzę w PSL. Zrobił krok w tył, spojrzał  na większy obraz (to cytat z bohatera "HoC") i przygotowuje vendettę.  Pierwsza próba – na razie nieudana – już była. Pawlak był bliski  doprowadzenia do rozłamu w klubie przed głosowaniem nad wotum nieufności  dla Bartłomieja Sienkiewicza.

  Dzisiaj nic nie wskazuje na to, żeby wiatr dla Schetyny się zmienił.  Teraz były wicepremier może jedynie próbować ograniczać straty i szukać  miejsca na przeczekanie. Jeśli nie polityczną emeryturę. Bo w tym układzie  politycznym Schetyna kart rozdawał nie będzie. #
Ze strony:
http://tnij.org/6zsfi8m

--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Koniec szarej eminencji?

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona