Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kościół zabrał jej dom

Kościół zabrał jej dom

Data: 2010-11-05 11:49:58
Autor: boukun
Kościół zabrał jej dom
Sprzedana owieczka
Przegląd | Czwartek, 4 listopada 2010

Działała w Kole Przyjaciół Radia Maryja, była wzorową parafianką. Gdy decyzją Komisji Majątkowej jej dom został przekazany Kościołowi... przestała chodzić do kościoła.

Krystyna Sosnowska mieszka w malutkim domku przy ul. Katowickiej w Krakowie, usytuowanym pośrodku zlikwidowanego 12-hektarowego gospodarstwa ogrodniczego państwowej spółki Polan. Od kilku lat chce uregulować status prawny swojego mieszkania. Nie jest to jednak możliwe, gdyż właściciele tego domu zmieniają się tak szybko, że sądy nie nadążają z rozpatrzeniem składanych pozwów.


Gdy z końcem 2005 r. wniosła pozew przeciwko spółce Polan, że nie chcą jej dać umowy najmu lub sprzedać mieszkania, na rozprawie w lutym 2006 r. dowiedziała się, że teraz właścicielem jej domu jest parafia Bazyliki Najświętszej Marii Panny w Krakowie. Gdy pozwała parafię, to na następnej rozprawie usłyszała, że parafia była właścicielem tylko kilka miesięcy i teraz dom należy do spółki Bradus w Tychach. Gdy pozwała firmę Bradus, to w połowie 2010 r. powiedziano jej, że obecnie właścicielem domu jest spółka ADO-2, również w Tychach. Trudno się dziwić Sądowi Okręgowemu w Krakowie, że w piśmie z 24 września 2010 r. zażądał od Krystyny Sosnowskiej ustalenia, kto jest ostatecznie pozwanym. W dniu 7 października br. odpisała, że przyczyną jej problemów jest rządowo-kościelna Komisja Majątkowa. Pozywa tę komisję, bo to od niej zaczęły się wszystkie kłopoty.

Łakomy kąsek dla deweloperów

Sosnowska doskonale wie, że od decyzji tej komisji nie ma odwołania i nie wiadomo nawet, czy sąd będzie chciał uznać Komisję Majątkową za stronę pozwaną. Chce jednak powiedzieć sądowi, jak łatwo w państwowo-kościelnych rozliczeniach sprzedaje się człowieka. Gdy w grę wchodzą wielkie pieniądze, to nawet wierną córę Kościoła można oszukać, zapomnieć, że mieszka w przejmowanym domu. Wystarczy tylko prześledzić kolejność zdarzeń dotyczących losów jej domu i 12-hektarego państwowego gospodarstwa ogrodniczego.

A jej domek jest malutki, dwurodzinny, zagrzybiony, zawilgocony. Wybudowany został dla pracowników tutejszego gospodarstwa ogrodniczego zajmującego się produkcją nasion. Jedno z tych mieszkań, zwanych najpierw służbowymi, a potem zakładowymi, od 1955 r. zajmował już nieżyjący Stanisław Sobczak, który w tym gospodarstwie przepracował 38 lat. Drugie w 1959 r. przydzielono Stanisławowi Sosnowskiemu, też już zmarłemu, który przepracował w firmie 45 lat. Zgodnie z układem zbiorowym państwowej spółki Polan, będącej własnością Agencji Nieruchomości Rolnych, mieszkania te przysługują dożywotnio najbliższej rodzinie zmarłych pracowników. I tak też w jednym z nich mieszka wdowa po Stanisławie Sobczaku wraz z córką, a obok córka Stanisława Sosnowskiego. Sześć lat temu spółka Polan zlikwidowała kotłownię ogrzewającą szklarnie i teraz obydwa mieszkania ogrzewane są prądem elektrycznym. Krystyna Sosnowska z tego powodu przeprowadziła się do kilkunastometrowej kuchni. Jej renta nie pozwala na ogrzewanie całego mieszkania.

Sam domek nie ma większej wartości i pragnieniem wszystkich kolejnych oraz obecnych właścicieli terenu po byłym gospodarstwie ogrodniczym jest jak najszybciej go zburzyć. Stojące kiedyś wokół wielkie szklarnie zostały, już rozebran, zostały jeszcze tylko budynki, w tym jeden z lokatorami. Te 12 ha w krakowskich Bronowicach, w kwartale między ulicami Radzikowskiego, Katowicką, Balicką i Armii Krajowej, w pobliżu motelu Krak i hotelu Piast, to prawdziwy skarb dla deweloperów.

Manna z nieba

Ten dzień Krystyna Sosnowska zapamiętała bardzo dobrze. Był grudzień 2001 r. Do jej drzwi i do sąsiadki zapukał bardzo elegancki siwawy mężczyzna. Powiedział, że nazywa się Marek P.*) i jest pełnomocnikiem księdza prałata Bronisława Fidelusa z Parafii Bazyliki Najświętszej Marii Panny, czyli ze znajdującego się na krakowskim Rynku Głównym kościoła Mariackiego. Chciał rozmawiać z obydwiema lokatorkami, gdyż ma dla nich propozycję od księdza proboszcza. - Wzbudził nasze zaufanie, grzeczny, taktowny, mówił bardzo ładnie - wspomina Krystyna Sosnowska. - Powiedział nam, że gospodarstwo ogrodnicze spółki Polan zostanie przejęte przez parafię mariacką, a nasz domek będzie wyburzony. Dlatego też ksiądz Fidelus chciałby dać każdej z nas po 100 tys. zł, abyśmy mogły sobie kupić nowe mieszkania. Nie ukrywałyśmy, że propozycja jest dla nas interesująca, gdyż warunki, w jakich mieszkamy, są fatalne. Wprawdzie z plotek słyszałyśmy, że parafia mariacka stara się o odzyskanie tych terenów, które rzeczywiście przed 1950 r. do niej należały, ale przecież żadna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. W szklarniach, które są może niezbyt nowoczesne, produkuje się nasiona. Piece w kotłowni też nie są najnowsze, ale dobrze pracują, spółka osiąga zyski, daje pracę wielu osobom. Skąd pan P. wie, że to wszystko zostanie zrównane z ziemią?

Całość tu http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,12820848,wiadomosc.html

boukun

Kościół zabrał jej dom

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona