Dnia Wed, 06 Jun 2012 20:04:07 +0200, u2 napisał(a):
... czyli pod stol i szczekac :
Pod stół i odszczekać!!!
http://www.warszawskagazeta.pl/polityka/35-polityka/1206-pod-sto-i-odszczeka-
Mirosław Kokoszkiewicz
piątek, 01 czerwca 2012 07:49
Lista osób, które z peronu we Włoszczowie robiły sobie na
zamówienie establishmentu III RP drwiny i szyderstwa jest
gigantyczna. Począwszy od Donalda Tuska, poprzez tak zwanych
wiodących dziennikarzy z Lisem i Durczokiem na czele, niemal
wszystkie kabarety, komediantów zwanych artystami, którzy
robią za celebrytów, a kończąc na ekonomicznych ekspertach,
którzy pukali się we własne puste łby i załamywali ręce nad
wyrzuconymi w błoto pieniędzmi.
Przechodząc kilka dni temu obok małej osiedlowej księgarni,
zauważyłem wśród wyeksponowanych na wystawie książek, w
prawym dolnym rogu witryny, zakurzoną, pożółkłą, dość
intrygującą okładkę.
Oto na pustym peronie z tablicą informacyjną „Włoszczowa
Północ” ujrzałem dwóch fagasów salonu III RP; stojącego
Kamila Durczoka z TVN i siedzącego obok Piotra Mucharskiego z
„Tygodnika Powszechnego”. Tytuł książki: „Krótki kurs IV RP”.
Wszedłem do środka i porosiłem o ten, jak się okazało, jedyny
egzemplarz. Książka wydana w 2007 roku, a w środku wypowiedzi
kilku „autorytetów” oczywiście na temat „krwawej junty
Kaczyńskich”.
Oddałem arcydzieło, które powędrowało na pozycję wyjściową
i jeszcze odchodząc, rzuciłem okiem na te dwa udające troskę i
zamyślenie żałosne propagandowe dzioby i pomyślałem sobie,
że nie tylko przyroda jest czasami okrutna i płata rodzicom
okrutne figle, ale i historia, która nagle przyspieszając,
pozostawiła tych kamerdynerów obozu rządzącego na tle
sztandarowego kłamstwa lat 2005-2007, czyli wyśmianego i
wyszydzonego peronu we Włoszczowie.
Ot, taki pozostawiony odcisk palca na miejscu zbrodni,
nieotarty z krwi nóż czy, żeby było śmieszniej, dwóch złodziei,
którzy włamali się do monopolowego sklepu i zamiast zmykać z
łupem, ochlali się na zapleczu, a nazajutrz policja
wyprowadziła ich za fraki.
Dziennikarskie miernoty i propagandziści uwiecznieni dla
potomności na tle własnego kłamstwa.
Peron we Włoszczowie to dzisiaj, w 2012 roku, symbol sukcesu,
gospodarności i świetnego pomysłu zrealizowanego od
początku do końca.
Oto wypowiedź dla „Gazety Prawnej” Macieja Dutkiewicza z
Centrum Realizacji Inwestycji PKP PLK:
„We Włoszczowie zatrzymują się pociągi TLK oraz Interregio.
Tym pociągom TLK i IR nikt nie kazał się we Włoszczowie
zatrzymywać. Robią to, bo jest popyt na przewozy”
I dalej czytamy:
„W przypadku PKP Intercity liczba sprzedawanych biletów na
stacji wzrosła prawie 30-krotnie w stosunku do wyniku z 2009
roku. Nie ma natomiast danych z Przewozów Regionalnych. Wzrost
liczby pasażerów idzie w parze z poprawą oferty przewozowej
PKP Intercity oraz Przewozów Regionalnych. W sąsiedztwie
stacji znajduje się parking, na którym pojazdy pozostawiają
pasażerowie z miejscowości położonych w promieniu 50 km od
Włoszczowy. Ze stacji dumny jest burmistrz Włoszczowy
Bartłomiej Dorywalski. – Ta stacja to dla nas okno na świat.
Dzięki niej szybko można się stąd dostać do Warszawy, Krakowa,
Katowic – mówi burmistrz”.
„PKP Polskie Linie Kolejowe mają w planach uruchomienie
jeszcze jednej stacji na Centralnej Magistrali Kolejowej.
Zostałaby ona zbudowana w Opocznie, w którym mieszkają 23
tysiące osób. O przystanek stara się także Grodzisk
Mazowiecki, ale szanse ma zdecydowanie mniejsze.
Kilka lat temu z każdej strony dobiegały głosy, że na trasach
szybkich pociągów nie buduje się przystanków. Tymczasem, jak
pisaliśmy wcześniej, np. w pobliżu francuskiego miasteczka
Écuisses znajduje się przystanek Le Creusot TGV. A miejscowość
ma tylko 1700 mieszkańców. Tutaj pociągi kursują z prędkością
300 km/h. W zatrzymywaniu składów nie dostrzega się żadnego
niebezpieczeństwa. Dla porównania gmina Włoszczowa liczy
ponad 20 000 mieszkańców”.
A więc jest sukces, finansowy hit PKP, inwestycja, która już
dawno się zwróciła, a o podobne perony z towarzyszącą im
infrastrukturą, głównie parkingami, walczy wiele władz
lokalnych, mniejszych i większych miejscowości.
To jeszcze nie wszystko.
Oto mamy bardzo rzadki przykład polityka, czyli śp.
Przemysława Gosiewskiego, który najpierw przemyślał sens
inwestycji, później złożył obietnicę wyborczą, a następnie
zrealizował ją dochowując słowa danego lokalnej społeczności.
Coś, co powinno zasługiwać na pochwałę i stanowić przykład dla
całej rzeszy politycznych kłamców, którzy zapominają o
wyborcach zaraz po zdobyciu mandatu posła czy senatora,
stało się przedmiotem bezprecedensowej nagonki i
doniesienia do prokuratury, która oczywiście żadnych
nieprawidłowości nie znalazła.
Lista osób, które z peronu we Włoszczowie robiły sobie na
zamówienie establishmentu III RP drwiny i szyderstwa jest
gigantyczna.
Począwszy od Donalda Tuska, poprzez tak zwanych wiodących
dziennikarzy z Lisem, Durczokiem na czele, niemal wszystkie
kabarety, komediantów zwanych artystami, którzy robią za
celebrytów, a kończąc na ekonomicznych ekspertach, którzy
pukali się we własne puste łby i załamywali ręce nad
wyrzuconymi w błoto pieniędzmi.
Ja jednak w tym miejscu przypomnę czytelnikom felieton
„Dziękujemy za Włoszczowe”, Magdaleny Środy, zakłamanego
babsztyla, który tak pisał na łamach Gazety Wyborczej w
wydaniu z 23 maja 2007 roku:
“Pociąg nagle się zatrzymał. To nie była awaria lub remont szyn.
To Włoszczowa. Wszyscy rzucili się do okien. Reakcja była
natychmiastowa i tak jednoczesna, że między anonimowymi
pasażerami pojawiło się rozbawienie, a wraz z nim nić
porozumienia. Wszyscy otworzyli okna i zaczęli obserwować
ruch pasażerów. Wysiadła jedna osoba i wsiadła dwójka. ‘Pewnie
dowożą ich z Krakowa, żeby był ruch’ – powiedział jeden pan.
Inny zaczął wyliczać koszt kostki bauma, którą wyłożony był
elegancki peron.
Krótka dyskusja o cenach materiału i robocizny przerodziła
się jednak szybko w dyskusję polityczną, a nawet etyczną. Ktoś,
bowiem zauważył, że nawet, jeśli kolej ponosi straty
spowodowane zatrzymaniem ekspresu na pustej niemal stacji,
to wynagrodzeniem natury moralnej jest fakt, że ktoś, jakiś
włoszczowski pasażer, trafi do swojej rodziny. ‘Nie szydźmy z
cudzej radości’ – konkludował. Inny zwrócił uwagę na problem
sprawiedliwości, no, bo niby, dlaczego jedni mają być lepsi od
innych tylko, dlatego, że urodzili się tam, gdzie wicepremier
Gosiewski? Ktoś trzeci dorzucił wątki metafizyczne, mówiąc o
przypadkowości losu i niemożności powszechnej i bezstronnej
dystrybucji dóbr. Pani z końca wagonu zaczęła narzekać na
arogancję władzy i żalić się, że zaczynamy przypominać
republikę bananową. Większość się z nią zgodziła, a jeden
pasażer zadał fundamentalne pytanie, gdzie są ci, co na ten PiS
głosują, bo on nie zna nikogo takiego.
Pociąg dostojnie ruszył, pasażerowie wrócili na swoje
miejsca, a moja współpasażerka zaczęła się zwierzać swojej
koleżance, że zawsze ilekroć jedzie pociągiem relacji Kraków
– Warszawa, przypomina jej się wierszyk, którego uczyły się
wszystkie dzieci w PRL-u. Wstydliwie, szeptem zaczęła go
recytować:
„Na małej stacji w wiosce Poronin, gdy pociąg stanął wśród
zgrzytu szyn, wysiadł z wagonu ojciec, a po nim raźno na peron
wyskoczył syn…”. W przedziale zrobiło się zabawnie i
sympatycznie, dyskusja polityczna z silnymi elementami
komparatystyki historycznej trwała aż do Warszawy. No i
proszę, w IV RP można jednak debatować. Dziękujemy ci,
premierze, za Włoszczowę!”
Nie łudźmy się, kłamcy i cyngle choćby nawet z profesorskimi
tytułami, niczego dzisiaj nie odszczekają, nawet tego, że śp.
Przemysław Gosiewski wcale z terenu kielecczyzny nie pochodził.
Był tak zwanym „spadochroniarzem”, gdyż urodził się w Słupsku, do
liceum uczęszczał w Darłowie, a studiował w Gdańsku.
Oto polskie lewacko-libertyńskie „elity” i dziennikarskie
„gwiazdy”, którym w poważnym państwie nikt nie powierzyłby
nawet prostych prac porządkowych z obawy, że coś im się przyklei
do genetycznie lepkich łap.
Wspominając peron we Włoszczowie oraz postać śp. Przemysława
Gosiewskiego może trzeźwiej spojrzymy na Donalda Tuska
latającego nad obiecanymi i niezrealizowanymi
autostradami, drogami ekspresowymi i szybkimi kolejami
widmo.
Może łatwiej będzie odpowiedzieć sobie na pytanie, kto tak
naprawdę powinien zasilić kabaretowy repertuar?
Nieżyjący już niestety Przemysław Gosiewski czy polityczny
pajac i tani aktorzyna Donald Tusk z całą tą bandą szkodników?
Co to kurwa jest? Nauka pisania jednym palcem? Czy cie chłopie pojebało?
|