Robert Krasowski, były naczelny "Dziennika", dziś wydawca i publicysta, ma przeprosić Adama Michnika za rozpowszechnianie wypowiedzi nieprawdziwych i zniesławiających naczelnego "Gazety"

- Gdy naruszane jest prawo, trudno mówić o wolności słowa. Nie realizuje swobody wypowiedzi podniesienie obiektywnie nieprawdziwych zarzutów - takim uzasadnieniem sędzia Zbigniew Szczuka zakończył wczoraj jeden z dłuższych i najgłośniejszych sporów sądowych o słowa.

W marcu 2007 r. Krasowski - wówczas naczelny "Dziennika" - opublikował tekst "O rycerzach lustracyjnej wojny". Pisał o Michniku i Jarosławie Kaczyńskim. I stwierdzał: "Michnik poświęcił jedną trzecią życia na obronę byłych ubeków (...), legenda opozycji trywializowała się w kolejnych dowodach na to, że kolaboracja i sprzeciw były w istocie tym samym".


Sąd musiał rozstrzygnąć, czy to słowa nieprawdziwe i czy użyte zostały celowo, by obrazić. I uznał, że tak było. Że zdania o obronie ubeków i zacieraniu granic między kolaboracją i odwagą były informacją, a nie opinią dozwoloną w ramach prasowej polemiki, jak uważał Krasowski.

W uzasadnieniu sędzia Szczuka odwołał się do kilku językoznawców. Wyrok oparł głównie na ustnej opinii prof. Jerzego Bralczyka. Bralczyk podkreślał, że w odbiorze przeciętnego czytelnika słowa Krasowskiego jednoznacznie godziły w dobre imię legendy opozycji. Konkluzja z przesłuchania profesora przed sądem brzmiała: - Nikt nie powinien kłamać.

Sędzia Szczuka: - Słowo "oszczerstwo" słusznie pada w tej sprawie.

Jak w każdym procesie o zniesławienie sąd musiał jeszcze rozpatrzyć, czy redaktora Krasowskiego przed odpowiedzialnością nie chroni "dziennikarska staranność", "działanie w interesie społecznym". Sam Krasowski przed sądem stwierdził, że dziś "zastanowiłby się nad użyciem ponownie podobnych określeń".

Według sądu nie przedstawił też dowodów na poparcie swoich twierdzeń.

O złej woli Krasowskiego - zdaniem sądu - świadczyło to, że gdy zaraz po publikacji "Rycerzy..." został wezwany do przeprosin i zakończenia sprawy bez procesu, prowadzona przez niego gazeta odpowiedziała serią tekstów. - Kampanią przeciwko Adamowi Michnikowi, który pozywa dziennikarzy do sądu - mówił Zbigniew Szczuka. Tymczasem jego zdaniem Krasowski niesłusznie chował się za "tarczą opinii", faktycznie stawiając Michnikowi "czytelne zarzuty".

Sąd zasądził od Krasowskiego 10 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Zakładu dla Niewidomych w Laskach. Wyrok nie jest prawomocny.



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,11173081,Krasowski_przegral_z_Michnikiem.html#ixzz1mfxmGL5d



Przemek

--

"Już dzisiaj TV Trwam mogłaby mieć znacznie więcej widzów. Gdyby tylko zechcieli nacisnąć guzik na pilocie".

PrzemysĹ aw W <Brońmy RP przed pisem@...pl> wrote:

- Gdy naruszane jest prawo, trudno mówić o wolności słowa.
Nie realizuje swobody wypowiedzi podniesienie obiektywnie
nieprawdziwych zarzutów - takim uzasadnieniem sędzia Zbigniew
Szczuka zakończył wczoraj jeden z dłuższych i najgłośniejszych
sporów sądowych o słowa.

Ten Szczuka to od Kazi?

W marcu 2007 r. Krasowski - wówczas naczelny "Dziennika"
- opublikował tekst "O rycerzach lustracyjnej wojny".
Pisał o Michniku i Jarosławie Kaczyńskim.
I stwierdzał: "Michnik poświęcił jedną trzecią życia
na obronę byłych ubeków (...), legenda opozycji
trywializowała się w kolejnych dowodach na to, że
kolaboracja i sprzeciw były w istocie tym samym".

Znaczy nieprawda to jest z ta jedna trzecia zycia,
znaczy "obiektywnie nieprawdziwe"??  Jak stary jest Michnik?

--
Smart questions to stupid answers

Przemysław W <Brońmy RP przed pisem@...pl> pisze:

Robert Krasowski, były naczelny "Dziennika", dziś wydawca i
publicysta, ma przeprosić Adama Michnika za rozpowszechnianie
wypowiedzi nieprawdziwych i zniesławiających naczelnego "Gazety"
[...]
Sąd zasądził od Krasowskiego 10 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz
Zakładu dla Niewidomych w Laskach. Wyrok nie jest prawomocny.

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,11173081,Krasowski_przegral_z_Michnikiem.html#ixzz1mfxmGL5d

Minimum przyzwoitości przy pretendowaniu do jako takiego obiektywizmu
nakazuje nie polegać w takich sprawach na relacjach instytucji (zapewne) "stojącej po jednej ze stron".

Użytkownik "A. Filip" <anfi@xl.wp.pl> napisał

Minimum przyzwoitości przy pretendowaniu do jako takiego obiektywizmu
nakazuje nie polegać w takich sprawach na relacjach instytucji
(zapewne) "stojącej po jednej ze stron".

KtĂłra instytucja i po ktĂłrej ze stron stoi?


Przemek

--

"Już dzisiaj TV Trwam mogłaby mieć znacznie więcej widzów. Gdyby tylko zechcieli nacisnąć guzik na pilocie".

Przemysław W <Brońmy RP przed pisem@...pl> pisze:

Użytkownik "A. Filip" <anfi@xl.wp.pl> napisał

Minimum przyzwoitości przy pretendowaniu do jako takiego obiektywizmu
nakazuje nie polegać w takich sprawach na relacjach instytucji
(zapewne) "stojącej po jednej ze stron".

KtĂłra instytucja i po ktĂłrej ze stron stoi?

Czyli te teraz insynuujesz że GW (którą sam cytowałeś a teraz wyciąłeś)
całkowicie porzuciła sympatię do swego dawnego sztandarowego redaktora
naczelnego? To nie będzie aby wredne oszczerstwo? :-)

Użytkownik "Przemysław W" <Brońmy RP przed pisem@...pl> napisał w wiadomości news:jhnhma$n5l$1inews.gazeta.pl...

Użytkownik "A. Filip" <anfi@xl.wp.pl> napisał

Minimum przyzwoitości przy pretendowaniu do jako takiego obiektywizmu
nakazuje nie polegać w takich sprawach na relacjach instytucji
(zapewne) "stojącej po jednej ze stron".

KtĂłra instytucja i po ktĂłrej ze stron stoi?

Według przedpiścy oczywiście jakakolwiek instytucja stojąca po stronie, której on nie trawi.
Mówiąc po polski: sąd sądem, ale sprawiedliwość musi stać po naszej (przedpiścy) stronie.
To jest jego przyzwoitość (jak w pewnej powieści dla dzieci).

--
Jarosław-Zbawiciel Kaczyński - "musimy uzyskać właściwą odpowiedź"