Data: 2011-06-13 04:40:52 | |
Autor: cirrus | |
Kret. | |
# Szefowie ABW za rządów PiS umówili rok temu prokuratora Marka Pasionka z agentami wywiadu USA. A on zdradzał im kulisy śledztwa smoleńskiego. Wydzwaniał też wieczorami do biura PiS
"Gazeta" poznała kulisy śledztwa, o którym głośno od piątku: szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej zawiesił prokuratora Marka Pasionka nadzorującego śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Wszczęto też przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Poszło, jak się dowiadujemy, o kontakty z dziennikarzami "Rzeczpospolitej" i "Naszego Dziennika", agentami USA i byłymi szefami ABW. Śledztwo, które prowadził wydział do walki z przestępczością zorganizowaną wojskowej prokuratury w Poznaniu (w piątek akta dostała Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście), mające wyjaśnić, gdzie "cieknie", zaczęło się w listopadzie 2010 r. po artykule w "Rzeczpospolitej". Dziennikarze "Rz" ujawnili, że rosyjscy śledczy z powodu błędów proceduralnych unieważnili zeznania dwóch rosyjskich kontrolerów z lotniska w Smoleńsku. O decyzji Rosjan zostali powiadomieni polscy prokuratorzy prowadzący i nadzorujący śledztwo. Stąd podejrzenie, że przeciek wyszedł od nich. Wśród nich był Marek Pasionek. Kojarzony jest ze Zbigniewem Ziobrą, który w ostatnich dniach urzędowania w rządzie PiS przeniósł go do Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Wcześniej pracował u koordynatora ds. służb specjalnych w rządzie PiS Zbigniewa Wassermanna. Z analizy billingów telefonu Pasionka wynika, że od maja do listopada 2010 r. co najmniej kilkadziesiąt razy kontaktował się z dziennikarzami "Naszego Dziennika" i "Rzeczpospolitej". A po rozmowach z Pasionkiem obie gazety publikowały informacje o przebiegu śledztwa smoleńskiego. Pasionka przesłuchano w lutym 2011 r. Co zeznał? Że nigdy nie dzwonił do wspomnianych dziennikarzy. Co innego jednak wynikało z billingów, więc śledczy uznali, że kłamie. Ale to nie kontakty z dziennikarzami zaważyły na decyzji, by wszcząć przeciwko Pasionkowi postępowanie dyscyplinarne, a śledztwo przekazać cywilnej prokuraturze, bo wojskowa cywilowi Pasionkowi zarzutu postawić nie może. Chodzi o tajemnicze spotkanie 7 czerwca 2010 r. w warszawskiej kawiarni Green Coffee. Pasionek spotkał się tam z pracownikami CIA i FBI, stałymi rezydentami w ambasadzie USA w Polsce. Skąd to wiadomo? Bo śledczy przesłuchali agentów. Jeden zeznał, że spotkanie umówili Bogdan Święczkowski, b. szef ABW, i b. wiceszef agencji Grzegorz Ocieczek (obydwaj pełnili funkcje za rządów PiS). Dopiero w Green Coffee agenci USA zorientowali się, że oprócz Święczkowskiego i Ocieczka przyszedł prokurator Pasionek. Gdy usłyszeli od niego, że nadzoruje śledztwo smoleńskie i ma dostęp do poufnych informacji, zaproponowali, by natychmiast przenieść spotkanie do ambasady USA. Tam Pasionek w obecności Ocieczka i Święczkowskiego mówił agentom o śledztwie i pytał, czy mogą sprawdzić kilka koncepcji. Amerykański agent zeznał, że chodziło o prawdopodobieństwo rozpylenia sztucznej mgły, sterowanie samolotem na odległość i zmianę transmisji danych w wieży kontroli lotów. Agent zeznał też, że ponieważ chodziło " o sprawy ściśle tajne", zaproponował, by do ambasady USA przysłać oficjalną prośbę o pomoc. I rzeczywiście, prokuratura prowadząca śledztwo smoleńskie wysłała wkrótce do Departamentu Sprawiedliwości USA wniosek o pomoc prawną. Pytała m.in. o techniczne możliwości zakłócania urządzeń nawigacyjnych samolotu i prosiła o przekazanie ewentualnych nagrań rozmów prowadzonych z pokładu tupolewa. Śledczy powiadomili wtedy swojego szefa Krzysztofa Parulskiego, że Pasionek przekazywał informacje ze śledztwa osobom nieuprawnionym: Ocieczkowi, Święczkowskiemu i agentom służb USA. Wnosili również, by dla dobra śledztwa w sprawie katastrofy zawiesić go w funkcji wiceszefa oddziału do spraw przestępczości zorganizowanej NPW. Parulski wysłał taką prośbę do Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego, któremu podlega Pasionek, cywilny prokurator w NPW. Seremet się nie zgodził, choć wiedział już, o co Pasionka podejrzewają śledczy. Uznał zawieszenie za przedwczesne. Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej informował w piątek, że Seremet nie będzie komentował sprawy. W billingach Pasionka między majem a listopadem 2010 r. śledczy znaleźli też co najmniej jedną rozmowę z posłanką PiS Beatą Kempą. I kilka połączeń z biurem PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Prawie wszystkie rozmowy z biurem partii odbywały się wieczorem. Po co dzwonił tam Pasionek? Nie udało nam się z nim skontaktować. Od piątku nie odbiera telefonu. - Pasionek dzwonił do biura naszej partii? Nic o tym nie wiem - dziwi się Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS. # Ze strony: http://tiny.pl/hfjtd -- stevep |
|
Data: 2011-06-13 00:18:34 | |
Autor: Hans Kloss | |
Kretyni o krecie | |
On 13 Cze, 04:40, "cirrus" <cir...@tinvalid.tkdami.net> wrote:
[stek bredni]Nie kret tylko kretyn starcze. A właściwie dwóch kretynów- ten który napisał i ten który wpastował. J-23 |
|
Data: 2011-06-13 14:04:21 | |
Autor: Zennon | |
Kret. | |
Użytkownik "cirrus" <cirrus@tinvalid.tkdami.net> napisał w wiadomości news:it3tbo$7vg$1news.vectranet.pl... # Szefowie ABW za rządów PiS umówili rok temu prokuratora Marka Pasionka z agentami wywiadu USA. A on zdradzał im kulisy śledztwa smoleńskiego. Wydzwaniał też wieczorami do biura PiS Kapucha, zawsze zostaje kapuchą. Tylko Wielki Brat się zminił. Pieprzony donosiciel. Zennon |