Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kretyn rządzi Polską

Kretyn rządzi Polską

Data: 2014-01-26 11:01:44
Autor: Mark Woydak
Kretyn rządzi Polską


W stolicy nie ma dyżurnego anestezjologa, który mógłby znieczulić dziecko.
Rodzice pięcioletniego chłopca z raną w oku nocą jechali do Radomia.
Janek skaleczył się podczas zabawy z innymi dziećmi na działce pod
Warszawą. W jego oku wylądował kijek. Skaleczenie było poważne. - Centymetr
w bok i byłaby tragedia - mówi pan Piotr, ojciec chłopca.

Była sobota, wieczór. Od znajomej pielęgniarki dowiedział się, że dyżur
okulistyczny pełni Szpital Bródnowski. - Żona założyła synowi plaster na
powiekę i pojechali. Na miejscu byli o 21. Odstali swoje na izbie przyjęć.
Potem lekarka przystąpiła do oględzin. - Trzeba szyć - zawyrokowała. I
rozłożyła ręce: - W naszym szpitalu nie ma anestezjologa. Najbliższy jest w
Radomiu.

Ojciec dziecka zrobił wielkie oczy, ale nie dyskutował. Zapytał o karetkę.
Lekarka odpowiedziała, że jeśli ma samochód, to będzie szybciej, jeśli
pojadą sami. Bo na karetkę trzeba będzie pewnie zaczekać. Wcześniej
zakropili jeszcze do oka antybiotyk i założyła opatrunek.

- Zależało mi na tym, żeby jak najszybciej uzyskać pomoc dla syna -
relacjonuje pan Piotr. Ruszyli do Radomia. Na miejsce dojechali po północy.
W izbie przyjęć usłyszeli, że anestezjolog jest, ale pod telefonem. A że
nikt radomskiego szpitala nie uprzedził, że jedzie do nich pacjent, to
trzeba było czekać do rana. Lekarze zszyli oko Janka dopiero w niedzielę o
godz. 9, czyli 14 godzin po zdarzeniu.

Pięciolatek jest już w domu i wraca do zdrowia. - Na szczęście wszystko
dobrze się skończyło. Lekarze byli mili, starali się pomóc. Nie mam do
nikogo pretensji - mówi pan Piotr.

Rzecznik Szpitala Bródnowskiego tłumaczy: - Nie istnieje specjalizacja o
nazwie "anestezjolog dziecięcy", ale jednak dzieci znieczula się inaczej.
Potrzebny jest inny sprzęt. Gdyby była to sytuacja zagrażająca życiu, nie
byłoby czasu na transport, wówczas jakiś anestezjolog zapewne podjąłby się
takiego znieczulenia. W tym wypadku takiego zagrożenia nie było - mówi
Piotr Gołaszewski.

Podkreśla, że w najgroźniejszych przypadkach szpital ma możliwość
skorzystania ze śmigłowca.

Ale dlaczego aż Radom, 120 km od Warszawy? Przecież w stolicy są cztery
szpitale dziecięce, a piąty w podwarszawskim Dziekanowie Leśnym.

"Nie możemy zmusić szpitali do zawarcia kontraktów"

Żadna z tych placówek nie ma kontraktu na ostry dyżur okulistyczny. Jeśli
przeprowadzają zabiegi, przy których niezbędna jest obecność anestezjologa,
to tylko w ciągu dnia. Wieczorami i w weekendy specjalistów tam nie ma.

Jak informuje biuro prasowe wojewody mazowieckiego, okulistyczne oddziały
dziecięce mają szpitale przy ul. Niekłańskiej i Centrum Zdrowia Dziecka w
warszawskim Międzylesiu. - Jeżeli nie mogą w trybie pilnym udzielić pomocy,
to w stanach niewymagających operacji udzielają jej oddziały okulistyczne
dla dorosłych. W sytuacji, kiedy konieczne jest operowanie dziecka, szpital
jest zobowiązany przetransportować pacjenta do najbliższego szpitala, który
może przeprowadzić zabieg - informuje Katarzyna Jakowicka z Urzędu
Wojewódzkiego. Czyli do Radomia, Płocka albo Ciechanowa, bo tam są nocne i
weekendowy dyżury. Takich transportów w 2013 roku było 14.

Agnieszka Gołąbek, rzeczniczka mazowieckiego NFZ, przyznaje, że problem
jest. - Nie możemy jednak zmusić szpitali do zawarcia kontraktów -
tłumaczy. W stolicy brakuje chętnych, by podpisać taką umowę. Koszty są
duże, szpitalom się to nie opłaca. Dlaczego zatem opłaca się w Radomiu czy
w Płocku? Jeden z naszych rozmówców podejrzewa, że chodzi o brak lekarzy w
Warszawie, którzy za kilka godzin pracy w prywatnej klinice dostają więcej
niż za kilka dyżurów w szpitalu. W innych miastach na Mazowszu takich
klinik jest mało, stąd może łatwiej NFZ-owi zakontraktować ostry dyżur
okulistyczny właśnie tam.

- Czy to nie absurd, że dwumilionowa metropolia nie ma specjalistów, którzy
mogą pomóc dziecku, a takich specjalistów ma miasto dziesięciokrotnie
mniejsze? - pyta pan Piotr, który w liście do "Wyborczej" podpisał się
"wściekły ojciec ubezpieczony w NFZ".

Podobny problem latami przerabiano m.in. w Poznaniu. Dzieci z urazami oczu
były odsyłane szpitala do szpitala. Przewożono je m.in. do Kalisza czy
nawet do Bydgoszczy. Ostatecznie jednak w 2012 r. jedna z poznańskich
placówek utworzyła u siebie oddział dziecięcy z ostrym dyżurem
okulistycznym.

Data: 2014-01-26 18:12:27
Autor: Budzik
Kretyn rządzi Polską
Użytkownik Mark Woydak mark.woydak@forst.gm.de ...

W stolicy nie ma dyżurnego anestezjologa, który mógłby znieczulić
dziecko. Rodzice pięcioletniego chłopca z raną w oku nocą jechali do
Radomia. Janek skaleczył się podczas zabawy z innymi dziećmi na
działce pod Warszawą. W jego oku wylądował kijek. Skaleczenie było
poważne. - Centymetr w bok i byłaby tragedia - mówi pan Piotr, ojciec
chłopca. Była sobota, wieczór. Od znajomej pielęgniarki dowiedział się, że
dyżur okulistyczny pełni Szpital Bródnowski. - Żona założyła synowi
plaster na powiekę i pojechali. Na miejscu byli o 21. Odstali swoje na
izbie przyjęć. Potem lekarka przystąpiła do oględzin. - Trzeba szyć -
zawyrokowała. I rozłożyła ręce: - W naszym szpitalu nie ma
anestezjologa. Najbliższy jest w Radomiu.

I tutaj historia powinna się skonczyc.
Podziwiam cierpliwośc rodziców.
Mam wrażenie, ze gdyby chodziło o moje dziecko, to powiedziałbym, ze w takim razie niech karetka wiezie tego anestezjologa z Radomia do Warszawy a dziecko bedzie czekało w szpitalu pod obserwacją lekarzy.

Zapewne pojawiły by sie głosy personelu, ze jak to.
Ten ktory protestowałby najgłosniej, dostałby w ... i ponowiłbym prosbę.

Ale ja to jakis dziwny jestem.
Jak ostatnio słyszałem, ze ordzice czekali iles godzin w Kutnie na przyjazd karetki zamiast wziąć dziecko do samochodu i samemu zawieźć to stwierdziłem, ze czegos nie rozumiem.

Ojciec dziecka zrobił wielkie oczy, ale nie dyskutował. Zapytał o
karetkę. Lekarka odpowiedziała, że jeśli ma samochód, to będzie
szybciej, jeśli pojadą sami. Bo na karetkę trzeba będzie pewnie
zaczekać. Wcześniej zakropili jeszcze do oka antybiotyk i założyła
opatrunek.
Całe szczescie ze wszystko było ok.
Swoją szosą za dzieciaka zrobiłem coś bardzo podobnego - grałem w pilke miedzy drzewami i wbiegłem prosto na gałąź. Okiem.
Lekarze w sumei nie wierzyli, ze nawet szyć nie trzeba. Podobno miałem kupe szczęścia.

- Zależało mi na tym, żeby jak najszybciej uzyskać pomoc dla syna -
relacjonuje pan Piotr. Ruszyli do Radomia. Na miejsce dojechali po
północy. W izbie przyjęć usłyszeli, że anestezjolog jest, ale pod
telefonem. A że nikt radomskiego szpitala nie uprzedził, że jedzie do
nich pacjent, to trzeba było czekać do rana. Lekarze zszyli oko Janka
dopiero w niedzielę o godz. 9, czyli 14 godzin po zdarzeniu.

I temu pewnie tez Tusk winien, ze ktos tam nie zadzwonił i nie powiadomił...
Znowu ktos zrobił cos BYLEJAK... :(
A skoro lekarz był pod telefonem, to dlaczego trzeba było czekać do rana?

Data: 2014-01-26 23:15:37
Autor: boukun
Kretyn rządzi Polską
Użytkownik "Budzik"
I temu pewnie tez Tusk winien, ze ktos tam nie zadzwonił i nie
powiadomił...
Znowu ktos zrobił cos BYLEJAK... :(
A skoro lekarz był pod telefonem, to dlaczego trzeba było czekać do rana?

Bo pewno musiał dojechać z Warszawy..., a najpierw miał tam dyżur...

Oto POlska Tuska...

boukun

Data: 2014-01-27 11:00:54
Autor: Budzik
Kretyn rządzi Polską
Użytkownik boukun boukun@neostrada.pl ...

I temu pewnie tez Tusk winien, ze ktos tam nie zadzwonił i nie
powiadomił...
Znowu ktos zrobił cos BYLEJAK... :(
A skoro lekarz był pod telefonem, to dlaczego trzeba było czekać do
rana?

Bo pewno musiał dojechać z Warszawy..., a najpierw miał tam dyżur...

Wiesz, czy zakładasz?

Oto POlska Tuska...

Oto proste recepty boukuna...

Data: 2014-01-27 06:03:28
Autor: MarkWoydak
Kretyn rządzi Polską
PiS-owski PSYCHOPATA podpisujący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Pity bez umiaru
denaturat i pędzony ze zgniłych buraków samogon z 3-ciego tłoczenia dokonaly
calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma juz dla niego
ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych cięzkich
chwilach! Nie ma nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i wyleniały ze
starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Ten
posraniec po całonocnym fistingu z podobnym sobie indywidium wylazł z nory i
znów zasrywa grupę z rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry!
Nadzieja na pełny powrót do zdrowia psychicznego tego osobnika jest
niewielka, a nawet bliska zera ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wnośmy
modły za PiS-owskiego chorego psychicznie brata! Niech dobry Mzimu ma w
opiece jego bliskich!

MW

Użytkownik "Budzik" <budzik61@poczta.o.n.e.t.pl.nie.spam.oj> napisał w wiadomości news:XnsA2C1C1EA8CA82budzik61pocztaonetpl127.0.0.1...
Użytkownik Mark Woydak mark.woydak@forst.gm.de ...

W stolicy nie ma dyżurnego anestezjologa, który mógłby znieczulić
dziecko. Rodzice pięcioletniego chłopca z raną w oku nocą jechali do
Radomia. Janek skaleczył się podczas zabawy z innymi dziećmi na
działce pod Warszawą. W jego oku wylądował kijek. Skaleczenie było
poważne. - Centymetr w bok i byłaby tragedia - mówi pan Piotr, ojciec
chłopca.

Była sobota, wieczór. Od znajomej pielęgniarki dowiedział się, że
dyżur okulistyczny pełni Szpital Bródnowski. - Żona założyła synowi
plaster na powiekę i pojechali. Na miejscu byli o 21. Odstali swoje na
izbie przyjęć. Potem lekarka przystąpiła do oględzin. - Trzeba szyć -
zawyrokowała. I rozłożyła ręce: - W naszym szpitalu nie ma
anestezjologa. Najbliższy jest w Radomiu.

I tutaj historia powinna się skonczyc.
Podziwiam cierpliwośc rodziców.
Mam wrażenie, ze gdyby chodziło o moje dziecko, to powiedziałbym, ze w
takim razie niech karetka wiezie tego anestezjologa z Radomia do Warszawy a
dziecko bedzie czekało w szpitalu pod obserwacją lekarzy.

Zapewne pojawiły by sie głosy personelu, ze jak to.
Ten ktory protestowałby najgłosniej, dostałby w ... i ponowiłbym prosbę.

Ale ja to jakis dziwny jestem.
Jak ostatnio słyszałem, ze ordzice czekali iles godzin w Kutnie na przyjazd
karetki zamiast wziąć dziecko do samochodu i samemu zawieźć to
stwierdziłem, ze czegos nie rozumiem.

Ojciec dziecka zrobił wielkie oczy, ale nie dyskutował. Zapytał o
karetkę. Lekarka odpowiedziała, że jeśli ma samochód, to będzie
szybciej, jeśli pojadą sami. Bo na karetkę trzeba będzie pewnie
zaczekać. Wcześniej zakropili jeszcze do oka antybiotyk i założyła
opatrunek.

Całe szczescie ze wszystko było ok.
Swoją szosą za dzieciaka zrobiłem coś bardzo podobnego - grałem w pilke
miedzy drzewami i wbiegłem prosto na gałąź. Okiem.
Lekarze w sumei nie wierzyli, ze nawet szyć nie trzeba. Podobno miałem kupe
szczęścia.

- Zależało mi na tym, żeby jak najszybciej uzyskać pomoc dla syna -
relacjonuje pan Piotr. Ruszyli do Radomia. Na miejsce dojechali po
północy. W izbie przyjęć usłyszeli, że anestezjolog jest, ale pod
telefonem. A że nikt radomskiego szpitala nie uprzedził, że jedzie do
nich pacjent, to trzeba było czekać do rana. Lekarze zszyli oko Janka
dopiero w niedzielę o godz. 9, czyli 14 godzin po zdarzeniu.

I temu pewnie tez Tusk winien, ze ktos tam nie zadzwonił i nie
powiadomił...
Znowu ktos zrobił cos BYLEJAK... :(
A skoro lekarz był pod telefonem, to dlaczego trzeba było czekać do rana?

Data: 2014-01-27 19:39:38
Autor: Budzik
Kretyn rządzi Polską
Użytkownik MarkWoydak mark.woydak@forest.gmx.de ...

PiS-owski PSYCHOPATA podpisujący się "Mark Woydak" (używający również
innych ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC.

Myslałem ze juz wszyscy go splonkowali albo przynajmniej odpowiednio "zescorowali".

Data: 2014-01-28 05:18:22
Autor: MarkWoydak
Kretyn rządzi Polską

Użytkownik "Budzik" <budzik61@poczta.o.n.e.t.pl.nie.spam.oj> napisał w wiadomości news:XnsA2C2D05FEAE0Bbudzik61pocztaonetpl127.0.0.1...
Użytkownik MarkWoydak mark.woydak@forest.gmx.de ...

PiS-owski PSYCHOPATA podpisujący się "Mark Woydak" (używający również
innych ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC.

Myslałem ze juz wszyscy go splonkowali albo przynajmniej odpowiednio
"zescorowali".

To pisowski oszołom, trzeba tylko ubolewać na jego niskim poczuciem wartości. Biedaczyna pisze z kilku adresów naiwnie sądząc, że swoim opluwaniem uratuje swego guru przed śmiesznością. Niestety król jest nagi. Bezwartościowy odpad.

MW

Data: 2014-01-26 18:49:42
Autor: Mark Woydak
Kretyn rządzi Polską
Ta gnida, zdychająca wesz, śmieć społeczny pojawił się na forum i znów podszywa się pod mój aliuas. Żebyś zesrał się w gacie ty parszywy poparańcu!


MW


Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:1pw6pjcszxy9g$.19i5gc53b2bdd.dlg40tude.net...


W stolicy nie ma dyżurnego anestezjologa, który mógłby znieczulić dziecko.
Rodzice pięcioletniego chłopca z raną w oku nocą jechali do Radomia.
Janek skaleczył się podczas zabawy z innymi dziećmi na działce pod
Warszawą. W jego oku wylądował kijek. Skaleczenie było poważne. - Centymetr
w bok i byłaby tragedia - mówi pan Piotr, ojciec chłopca.

Była sobota, wieczór. Od znajomej pielęgniarki dowiedział się, że dyżur
okulistyczny pełni Szpital Bródnowski. - Żona założyła synowi plaster na
powiekę i pojechali. Na miejscu byli o 21. Odstali swoje na izbie przyjęć.
Potem lekarka przystąpiła do oględzin. - Trzeba szyć - zawyrokowała. I
rozłożyła ręce: - W naszym szpitalu nie ma anestezjologa. Najbliższy jest w
Radomiu.

Ojciec dziecka zrobił wielkie oczy, ale nie dyskutował. Zapytał o karetkę.
Lekarka odpowiedziała, że jeśli ma samochód, to będzie szybciej, jeśli
pojadą sami. Bo na karetkę trzeba będzie pewnie zaczekać. Wcześniej
zakropili jeszcze do oka antybiotyk i założyła opatrunek.

- Zależało mi na tym, żeby jak najszybciej uzyskać pomoc dla syna -
relacjonuje pan Piotr. Ruszyli do Radomia. Na miejsce dojechali po północy.
W izbie przyjęć usłyszeli, że anestezjolog jest, ale pod telefonem. A że
nikt radomskiego szpitala nie uprzedził, że jedzie do nich pacjent, to
trzeba było czekać do rana. Lekarze zszyli oko Janka dopiero w niedzielę o
godz. 9, czyli 14 godzin po zdarzeniu.

Pięciolatek jest już w domu i wraca do zdrowia. - Na szczęście wszystko
dobrze się skończyło. Lekarze byli mili, starali się pomóc. Nie mam do
nikogo pretensji - mówi pan Piotr.

Rzecznik Szpitala Bródnowskiego tłumaczy: - Nie istnieje specjalizacja o
nazwie "anestezjolog dziecięcy", ale jednak dzieci znieczula się inaczej.
Potrzebny jest inny sprzęt. Gdyby była to sytuacja zagrażająca życiu, nie
byłoby czasu na transport, wówczas jakiś anestezjolog zapewne podjąłby się
takiego znieczulenia. W tym wypadku takiego zagrożenia nie było - mówi
Piotr Gołaszewski.

Podkreśla, że w najgroźniejszych przypadkach szpital ma możliwość
skorzystania ze śmigłowca.

Ale dlaczego aż Radom, 120 km od Warszawy? Przecież w stolicy są cztery
szpitale dziecięce, a piąty w podwarszawskim Dziekanowie Leśnym.

"Nie możemy zmusić szpitali do zawarcia kontraktów"

Żadna z tych placówek nie ma kontraktu na ostry dyżur okulistyczny. Jeśli
przeprowadzają zabiegi, przy których niezbędna jest obecność anestezjologa,
to tylko w ciągu dnia. Wieczorami i w weekendy specjalistów tam nie ma.

Jak informuje biuro prasowe wojewody mazowieckiego, okulistyczne oddziały
dziecięce mają szpitale przy ul. Niekłańskiej i Centrum Zdrowia Dziecka w
warszawskim Międzylesiu. - Jeżeli nie mogą w trybie pilnym udzielić pomocy,
to w stanach niewymagających operacji udzielają jej oddziały okulistyczne
dla dorosłych. W sytuacji, kiedy konieczne jest operowanie dziecka, szpital
jest zobowiązany przetransportować pacjenta do najbliższego szpitala, który
może przeprowadzić zabieg - informuje Katarzyna Jakowicka z Urzędu
Wojewódzkiego. Czyli do Radomia, Płocka albo Ciechanowa, bo tam są nocne i
weekendowy dyżury. Takich transportów w 2013 roku było 14.

Agnieszka Gołąbek, rzeczniczka mazowieckiego NFZ, przyznaje, że problem
jest. - Nie możemy jednak zmusić szpitali do zawarcia kontraktów -
tłumaczy. W stolicy brakuje chętnych, by podpisać taką umowę. Koszty są
duże, szpitalom się to nie opłaca. Dlaczego zatem opłaca się w Radomiu czy
w Płocku? Jeden z naszych rozmówców podejrzewa, że chodzi o brak lekarzy w
Warszawie, którzy za kilka godzin pracy w prywatnej klinice dostają więcej
niż za kilka dyżurów w szpitalu. W innych miastach na Mazowszu takich
klinik jest mało, stąd może łatwiej NFZ-owi zakontraktować ostry dyżur
okulistyczny właśnie tam.

- Czy to nie absurd, że dwumilionowa metropolia nie ma specjalistów, którzy
mogą pomóc dziecku, a takich specjalistów ma miasto dziesięciokrotnie
mniejsze? - pyta pan Piotr, który w liście do "Wyborczej" podpisał się
"wściekły ojciec ubezpieczony w NFZ".

Podobny problem latami przerabiano m.in. w Poznaniu. Dzieci z urazami oczu
były odsyłane szpitala do szpitala. Przewożono je m.in. do Kalisza czy
nawet do Bydgoszczy. Ostatecznie jednak w 2012 r. jedna z poznańskich
placówek utworzyła u siebie oddział dziecięcy z ostrym dyżurem
okulistycznym.

Kretyn rządzi Polską

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona