Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kretywna księgowość Rostowskiego

Kretywna księgowość Rostowskiego

Data: 2013-04-17 03:10:54
Autor: u2
Kretywna księgowość Rostowskiego
.... nie-rząd PO gwałtownie szuka pieniędzy, aby na gwałt wejść do strefy t-euro i nadal prowadzić politykę pożyczek bez pokrycia :


http://niezalezna.pl/40433-rzad-gwaltownie-szuka-pieniedzy

Likwidacja otwartych funduszy emerytalnych jest potrzebna gabinetowi Donalda Tuska do łatania dziury budżetowej i prowadzenia kreatywnej księgowości. Dług publiczny nie będzie na papierze wyglądał już tak groźnie - będzie można pożyczać nadal.
   Dotychczasowa polityka gospodarcza, polegająca na szybkiej wyprzedaży przedsiębiorstw państwowych, osiągnęła swój kres. Wszystkie znaczące aktywa zostały już spieniężone. Tymczasem wartość długu skarbu państwa, oscylująca w granicach konstytucyjnych progów ostrożnościowych, uniemożliwia obecnie dalsze zwiększenie zadłużenia w celu finansowania bieżących wydatków. Fakt, że w ciągu dwóch miesięcy tego roku wydano już 61 proc. zakładanego deficytu budżetowego, powoduje, że rząd gwałtownie szuka pieniędzy na łatanie dziury w kasie państwa. Tymczasem prognozy na kolejne miesiące nie są dobre - mówią o spadających przychodach z podatków i rosnącym bezrobociu. W tej sytuacji ostatnie duże pieniądze, po które rząd może sięgnąć, to środki zgromadzone w otwartych funduszach emerytalnych. Jak szacują ekonomiści, przejęcie tych pieniędzy może dać gabinetowi Donalda Tuska finansowy luz przez kolejne dwa lata. Niestety, odbędzie się to kosztem wszystkich obywateli i przyczyni się do pogłębienia kryzysu gospodarczego.
  Ministerialne wygibasy
   Z punktu widzenia rządu korzyści z likwidacji OFE wydają się jasne.. Przejęte środki będą mogły posłużyć do zmniejszenia deficytu w ZUS-ie. Ponadto ze statystyk państwowego długu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknie dług publiczny wobec OFE. Wykazywany w budżecie państwa deficyt przestanie - na papierze - wyglądać tak groźnie, jak obecnie.
  Oczywiście ów dług nie zniknie faktycznie, gdyż państwo zobowiązane jest do wypłacenia przyszłych emerytur. Jednak zobowiązania te zostaną po prostu ukryte, gdyż statystyki długu publicznego nie wykazują przyszłych wydatków emerytalnych. To rutynowe już dla obecnego rządu zaciemnianie finansowego stanu zobowiązań publicznych niezbędne jest rządzącym m.in. z powodu planów przystąpienia do strefy euro. Dobitnie dał to do zrozumienia w radiu RMF Mirosław Grabowski, członek Rady Gospodarczej przy premierze, gdy stwierdził, że "z obecnym systemem OFE nie wejdziemy do strefy euro".
  Chłopiec do bicia
   Słuchając wypowiedzi polityków partii rządzącej, można odnieść wrażenie, że to OFE będą odpowiedzialne za niskie świadczenia emerytalne. Warto jednak przypomnieć, że z naszych pensji płacimy 19,52 proc. składki do ZUS-u, z tego do OFE trafia 2,8 proc. (wcześniej było to 7,3 proc., ale pierwszy etap ograniczania funkcjonowania systemu tzw. II filaru mamy już za sobą). Wysokość składki przekazywanej do OFE nie umożliwia więc zastąpienia państwowego zobowiązania wypłat świadczeń emerytalnych z ZUS-u ani nawet jego równoważenia.. Twierdzenia, że to przez system OFE nasze emerytury będą stanowiły 20-30 proc. naszego ostatniego wynagrodzenia, są fałszywe i służą wprowadzaniu opinii publicznej w błąd.
  My stracimy, zarządzający zyskają
   Likwidacja OFE będzie miała konsekwencje prawne i ekonomiczne. Środki zgromadzone przez uczestników tego systemu emerytalnego podlegają dziedziczeniu, a w momencie przekazania ich do ZUS-u to prawo wygaśnie. Należy pamiętać, że kwoty widniejące na kontach emerytalnych w ZUS-ie są faktycznie bez pokrycia - to z nich bowiem finansuje się wypłatę bieżących emerytur. ZUS zobowiązany jest do wypłaty emerytury do końca życia ubezpieczonego, ale w wypadku jego śmierci, jeśli jego konto wykazuje dodatnie saldo finansowe, pieniądze przepadają na rzecz skarbu państwa, a nie są dziedziczone przez potomków ubezpieczonego..
   Dla właścicieli powszechnych towarzystw emerytalnych (zarządzających OFE) likwidacja obecnego systemu będzie stanowiła znakomity pretekst do uzyskania sowitych rekompensat od skarbu państwa z tytułu utraconych zysków. Mieliśmy już przykłady tego, jak rząd broni interesów państwa w wypadku tego typu roszczeń. Wystarczy, że wspomnimy sprawę arbitrażu w sprawie PZU i Eureko.
  Mniej obligacji, tańsze akcje
   OFE inwestują w dwa rodzaje instrumentów: obligacje oraz akcje przedsiębiorstw. Przejęcie od nich przez skarb państwa obligacji skarbowych będzie oznaczało, że rząd będzie winien sam sobie środki pieniężne. W związku z tym obowiązek wykupu tych obligacji przez państwo zostanie umorzony. To także spowoduje, że zmniejszy się wykazywany w budżecie dług skarbu państwa w relacji do PKB. A to pozwoli ministrowi finansów na dalsze zaciąganie zobowiązań. I da finansowy oddech rządzącym, którzy kierują się filozofią, że liczy się tylko "tu i teraz".
   Likwidacja OFE spowoduje, że państwo przejmie akcje przedsiębiorstw, w większości notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Z rynku giełdowego znikną podmioty, które stanowią dziś jego znaczącą, integralną część zarówno po stronie popytu, jak i podaży. Ciągły dopływ środków do OFE powoduje stały popyt na akcje, bo to fundusze należą do największych inwestorów na giełdzie. Likwidacja OFE oraz brak kapitałowej części składki emerytalnej spowoduje, że część popytu na akcje przedsiębiorstw po prostu zniknie, za to pojawi się podaż akcji przejętych i wyprzedawanych przez rząd. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie będzie to miało konsekwencje dla koniunktury giełdowej. Ceny akcji będą gwałtownie spadały, a bessa na giełdzie nie zachęca do inwestowania. Podmioty gospodarcze poszukujące źródeł finansowania mają w takich momentach ogromne problemy z ulokowaniem nowych akcji na rynku. Wszystko to będzie dodatkowym czynnikiem zamrażającym koniunkturę gospodarczą.
  Rachunek ekonomiczny
   W aktywach OFE znajdują się akcje sprywatyzowanych przedsiębiorstw, które po ich przejęciu będą podlegały powtórnej sprzedaży przez państwo. Po likwidacji OFE zasadne jest pytanie: po jakiej cenie? Może się okazać, że państwo drogo sprzedało te akcje emerytom w ramach OFE, ale po przejęciu ich z funduszy i wywołanej tym dekoniunkturze na giełdzie sprzeda je ponownie inwestorom strategicznym po dużo niższych cenach. Straty gospodarki mogą wówczas iść w miliardy złotych.
  Nie tak dawno rząd chwalił się "rewolucyjnym" pomysłem stworzenia wehikułu inwestycyjnego pod nazwą Inwestycje Polskie. Zakładał, że zasili to przedsięwzięcie kwotą 40 mld zł, co pozwoli wygenerować dodatkowo (dzięki gwarancjom Banku Gospodarstwa Krajowego) kilkadziesiąt miliardów złotych na inwestycje w gospodarkę. OFE dotychczas zainwestowały w gospodarkę około 120 mld zł. Pieniądze te wsparły rozwój kilkuset spółek i stworzyły tysiące nowych miejsc pracy. Działalność inwestycyjna OFE jest dla przedsiębiorstw nieocenionym źródłem pozyskania funduszy na ekspansję i rozwój. Czy w rachunku ekonomicznym te elementy są brane pod uwagę?
  Gra o utrzymanie władzy
   Słuszna krytyka funkcjonowania systemu sprowadza się do stwierdzenia, że OFE każą sobie słono płacić za zarządzanie. Ale co stoi na przeszkodzie, aby zmniejszyć wartość pobieranych prowizji i składek przez te instytucje? Zwłaszcza że ich zyski stanowią prowizje za zarządzanie wypłacane bez względu na jego wynik - może więc warto uzależnić je od uzyskiwanego dochodu funduszy? Niestety takie rozwiązanie nie dałoby rządowi efektów, o które naprawdę chodzi: ukrycia długu skarbu państwa wynikającego z zobowiązań wobec przyszłych emerytów czy statystycznego zmniejszenia relacji długu do PKB oraz przede wszystkim, przejęcia przez rząd oszczędności przyszłych emerytów. Warto zatem, by zwolennicy likwidacji OFE zastanowili się, czy chodzi tu o los przyszłych emerytów, czy raczej o utrzymanie władzy przez kolejną kadencję.
  Autor: Andrzej Olszewski
Żródło: Gazeta Polska Codziennie

Data: 2013-04-17 17:33:07
Autor: GrzegorZ
Kretywna księgowość Rostowskiego

Użytkownik "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości
news:92996bd2-2de3-45c0-9c3e-9bb08dcbaabagooglegroups.com...
.... nie-rząd PO gwałtownie szuka pieniędzy, aby na gwałt wejść do strefy
t-euro i nadal prowadzić politykę pożyczek bez pokrycia :


http://niezalezna.pl/40433-rzad-gwaltownie-szuka-pieniedzy

Likwidacja otwartych funduszy emerytalnych jest potrzebna gabinetowi Donalda
Tuska do łatania dziury budżetowej i prowadzenia kreatywnej księgowości.
Dług publiczny nie będzie na papierze wyglądał już tak groźnie - będzie
można pożyczać nadal.

 Dotychczasowa polityka gospodarcza, polegająca na szybkiej wyprzedaży
przedsiębiorstw państwowych, osiągnęła swój kres. Wszystkie znaczące aktywa
zostały już spieniężone. Tymczasem wartość długu skarbu państwa, oscylująca
w granicach konstytucyjnych progów ostrożnościowych, uniemożliwia obecnie
dalsze zwiększenie zadłużenia w celu finansowania bieżących wydatków. Fakt,
że w ciągu dwóch miesięcy tego roku wydano już 61 proc. zakładanego deficytu
budżetowego, powoduje, że rząd gwałtownie szuka pieniędzy na łatanie dziury
w kasie państwa. Tymczasem prognozy na kolejne miesiące nie są dobre - mówią
o spadających przychodach z podatków i rosnącym bezrobociu. W tej sytuacji
ostatnie duże pieniądze, po które rząd może sięgnąć, to środki zgromadzone w
otwartych funduszach emerytalnych. Jak szacują ekonomiści, przejęcie tych
pieniędzy może dać gabinetowi Donalda Tuska finansowy luz przez kolejne dwa
lata. Niestety, odbędzie się to kosztem wszystkich obywateli i przyczyni się
do pogłębienia kryzysu gospodarczego.

 Ministerialne wygibasy

 Z punktu widzenia rządu korzyści z likwidacji OFE wydają się jasne.
Przejęte środki będą mogły posłużyć do zmniejszenia deficytu w ZUS-ie.
Ponadto ze statystyk państwowego długu jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki zniknie dług publiczny wobec OFE. Wykazywany w budżecie państwa
deficyt przestanie - na papierze - wyglądać tak groźnie, jak obecnie.

 Oczywiście ów dług nie zniknie faktycznie, gdyż państwo zobowiązane jest do
wypłacenia przyszłych emerytur. Jednak zobowiązania te zostaną po prostu
ukryte, gdyż statystyki długu publicznego nie wykazują przyszłych wydatków
emerytalnych. To rutynowe już dla obecnego rządu zaciemnianie finansowego
stanu zobowiązań publicznych niezbędne jest rządzącym m.in. z powodu planów
przystąpienia do strefy euro. Dobitnie dał to do zrozumienia w radiu RMF
Mirosław Grabowski, członek Rady Gospodarczej przy premierze, gdy
stwierdził, że "z obecnym systemem OFE nie wejdziemy do strefy euro".

Chłopiec do bicia

 Słuchając wypowiedzi polityków partii rządzącej, można odnieść wrażenie, że
to OFE będą odpowiedzialne za niskie świadczenia emerytalne. Warto jednak
przypomnieć, że z naszych pensji płacimy 19,52 proc. składki do ZUS-u, z
tego do OFE trafia 2,8 proc. (wcześniej było to 7,3 proc., ale pierwszy etap
ograniczania funkcjonowania systemu tzw. II filaru mamy już za sobą).
Wysokość składki przekazywanej do OFE nie umożliwia więc zastąpienia
państwowego zobowiązania wypłat świadczeń emerytalnych z ZUS-u ani nawet
jego równoważenia. Twierdzenia, że to przez system OFE nasze emerytury będą
stanowiły 20-30 proc. naszego ostatniego wynagrodzenia, są fałszywe i służą
wprowadzaniu opinii publicznej w błąd.

My stracimy, zarządzający zyskają

 Likwidacja OFE będzie miała konsekwencje prawne i ekonomiczne. Środki
zgromadzone przez uczestników tego systemu emerytalnego podlegają
dziedziczeniu, a w momencie przekazania ich do ZUS-u to prawo wygaśnie.
Należy pamiętać, że kwoty widniejące na kontach emerytalnych w ZUS-ie są
faktycznie bez pokrycia - to z nich bowiem finansuje się wypłatę bieżących
emerytur. ZUS zobowiązany jest do wypłaty emerytury do końca życia
ubezpieczonego, ale w wypadku jego śmierci, jeśli jego konto wykazuje
dodatnie saldo finansowe, pieniądze przepadają na rzecz skarbu państwa, a
nie są dziedziczone przez potomków ubezpieczonego.

 Dla właścicieli powszechnych towarzystw emerytalnych (zarządzających OFE)
likwidacja obecnego systemu będzie stanowiła znakomity pretekst do uzyskania
sowitych rekompensat od skarbu państwa z tytułu utraconych zysków. Mieliśmy
już przykłady tego, jak rząd broni interesów państwa w wypadku tego typu
roszczeń. Wystarczy, że wspomnimy sprawę arbitrażu w sprawie PZU i Eureko.

Mniej obligacji, tańsze akcje

 OFE inwestują w dwa rodzaje instrumentów: obligacje oraz akcje
przedsiębiorstw. Przejęcie od nich przez skarb państwa obligacji skarbowych
będzie oznaczało, że rząd będzie winien sam sobie środki pieniężne. W
związku z tym obowiązek wykupu tych obligacji przez państwo zostanie
umorzony. To także spowoduje, że zmniejszy się wykazywany w budżecie dług
skarbu państwa w relacji do PKB. A to pozwoli ministrowi finansów na dalsze
zaciąganie zobowiązań. I da finansowy oddech rządzącym, którzy kierują się
filozofią, że liczy się tylko "tu i teraz".

 Likwidacja OFE spowoduje, że państwo przejmie akcje przedsiębiorstw, w
większości notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Z
rynku giełdowego znikną podmioty, które stanowią dziś jego znaczącą,
integralną część zarówno po stronie popytu, jak i podaży. Ciągły dopływ
środków do OFE powoduje stały popyt na akcje, bo to fundusze należą do
największych inwestorów na giełdzie. Likwidacja OFE oraz brak kapitałowej
części składki emerytalnej spowoduje, że część popytu na akcje
przedsiębiorstw po prostu zniknie, za to pojawi się podaż akcji przejętych i
wyprzedawanych przez rząd. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie będzie to miało
konsekwencje dla koniunktury giełdowej. Ceny akcji będą gwałtownie spadały,
a bessa na giełdzie nie zachęca do inwestowania. Podmioty gospodarcze
poszukujące źródeł finansowania mają w takich momentach ogromne problemy z
ulokowaniem nowych akcji na rynku. Wszystko to będzie dodatkowym czynnikiem
zamrażającym koniunkturę gospodarczą.

Rachunek ekonomiczny

 W aktywach OFE znajdują się akcje sprywatyzowanych przedsiębiorstw, które
po ich przejęciu będą podlegały powtórnej sprzedaży przez państwo. Po
likwidacji OFE zasadne jest pytanie: po jakiej cenie? Może się okazać, że
państwo drogo sprzedało te akcje emerytom w ramach OFE, ale po przejęciu ich
z funduszy i wywołanej tym dekoniunkturze na giełdzie sprzeda je ponownie
inwestorom strategicznym po dużo niższych cenach. Straty gospodarki mogą
wówczas iść w miliardy złotych.

Nie tak dawno rząd chwalił się "rewolucyjnym" pomysłem stworzenia wehikułu
inwestycyjnego pod nazwą Inwestycje Polskie. Zakładał, że zasili to
przedsięwzięcie kwotą 40 mld zł, co pozwoli wygenerować dodatkowo (dzięki
gwarancjom Banku Gospodarstwa Krajowego) kilkadziesiąt miliardów złotych na
inwestycje w gospodarkę. OFE dotychczas zainwestowały w gospodarkę około 120
mld zł. Pieniądze te wsparły rozwój kilkuset spółek i stworzyły tysiące
nowych miejsc pracy. Działalność inwestycyjna OFE jest dla przedsiębiorstw
nieocenionym źródłem pozyskania funduszy na ekspansję i rozwój. Czy w
rachunku ekonomicznym te elementy są brane pod uwagę?

Gra o utrzymanie władzy

 Słuszna krytyka funkcjonowania systemu sprowadza się do stwierdzenia, że
OFE każą sobie słono płacić za zarządzanie. Ale co stoi na przeszkodzie, aby
zmniejszyć wartość pobieranych prowizji i składek przez te instytucje?
Zwłaszcza że ich zyski stanowią prowizje za zarządzanie wypłacane bez
względu na jego wynik - może więc warto uzależnić je od uzyskiwanego dochodu
funduszy? Niestety takie rozwiązanie nie dałoby rządowi efektów, o które
naprawdę chodzi: ukrycia długu skarbu państwa wynikającego z zobowiązań
wobec przyszłych emerytów czy statystycznego zmniejszenia relacji długu do
PKB oraz przede wszystkim, przejęcia przez rząd oszczędności przyszłych
emerytów. Warto zatem, by zwolennicy likwidacji OFE zastanowili się, czy
chodzi tu o los przyszłych emerytów, czy raczej o utrzymanie władzy przez
kolejną kadencję.

Autor: Andrzej Olszewski
Żródło: Gazeta Polska Codziennie

-- ->
Już samo nikomu nie znane nazwisko i szmatławiec świadczą o chorej
wyobraźni. Skoro gościou jest taki łebski w te klocki dlaczego wyciera
warszawskie bruki zamiast grzać fotel w gabinecie ministerialnym?

Data: 2013-04-17 17:48:09
Autor: u2
Kreatywna księgowość Rostowskiego
W dniu 2013-04-17 17:33, GrzegorZ pisze:
Autor: Andrzej Olszewski
Żródło: Gazeta Polska Codziennie

-- ->
Już samo nikomu nie znane nazwisko i szmatławiec świadczą o chorej
wyobraźni. Skoro gościou jest taki łebski w te klocki dlaczego wyciera
warszawskie bruki zamiast grzać fotel w gabinecie ministerialnym?

Akurat nazwisko Olszewski kojarzy mi sie bardzo dobrze z polskimi Zydami. A nazwisko Rostowski kojarzy mi sie z miedzynarodowa finansjera, ktora ma w dupie nasze finanse.
--

"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005

Data: 2013-04-17 18:01:39
Autor: GrzegorZ
Kreatywna księgowość Rostowskiego

Użytkownik "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości news:516ec43a$0$1216$65785112news.neostrada.pl...
W dniu 2013-04-17 17:33, GrzegorZ pisze:
Autor: Andrzej Olszewski
Żródło: Gazeta Polska Codziennie

-- ->
Już samo nikomu nie znane nazwisko i szmatławiec świadczą o chorej
wyobraźni. Skoro gościou jest taki łebski w te klocki dlaczego wyciera
warszawskie bruki zamiast grzać fotel w gabinecie ministerialnym?

Akurat nazwisko Olszewski kojarzy mi sie bardzo dobrze z polskimi Zydami. A nazwisko Rostowski kojarzy mi sie z miedzynarodowa finansjera, ktora ma w dupie nasze finanse.
-- "Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005


Kogo konkretnie masz na myśli i co masz do polskich Żydów? Zazdrościsz Rostowskiemu kariery? Trzeba było się uczyć a nie ganiac ze szturmówką po ulicach.

Data: 2013-04-17 18:13:59
Autor: u2
Kreatywna księgowość Rostowskiego
W dniu 2013-04-17 18:01, GrzegorZ pisze:

Kogo konkretnie masz na myśli i co masz do polskich Żydów? Zazdrościsz
Rostowskiemu kariery? Trzeba było się uczyć a nie ganiac ze szturmówką
po ulicach.


Mylisz pojecia. Olszewski to polski Zyd, a Rostowski to agenciak MI6.

--

"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005

Data: 2013-04-17 14:29:29
Autor: Marek
Kreatywna księgowość Rostowskiego
On 17 Kwi, 18:13, u2 <u...@o2.pl> wrote:
W dniu 2013-04-17 18:01, GrzegorZ pisze:



> Kogo konkretnie masz na myśli i co masz do polskich Żydów? Zazdrościsz
> Rostowskiemu kariery? Trzeba było się uczyć a nie ganiac ze szturmówką
> po ulicach.

Mylisz pojecia. Olszewski to polski Zyd, a Rostowski to agenciak MI6.

--

"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15-16 października 2005



Rostowski to Rothfeld ( poczytaj wikipedie)...ale chyba nie z "tych"
Rothfeldow, bo ci nie musza sie praca kalac...

Data: 2013-04-17 18:30:48
Autor: Mark Woydak
Kreatywna księgowość Rostowskiego
On Wed, 17 Apr 2013 18:13:59 +0200, u2 wrote:

W dniu 2013-04-17 18:01, GrzegorZ pisze:

Kogo konkretnie masz na myśli i co masz do polskich Żydów? Zazdrościsz
Rostowskiemu kariery? Trzeba było się uczyć a nie ganiac ze szturmówką
po ulicach.


Mylisz pojecia. Olszewski to polski Zyd, a Rostowski to agenciak MI6.

A ty za przeproszeniem kim jesteś? Pewnie polskim, zasłuzonym dla PRL
patriotą?

MW

Kretywna księgowość Rostowskiego

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona