Data: 2011-11-06 08:29:20 | |
Autor: Przemysław W | |
Krwawa wojna na prawicy. Dobrze im tak | |
Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech
W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa. Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego. Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który zawdzięcza prezesowi wszystko. Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. I dobrze ci tak. Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów, przy bardziej niż miernych predyspozycjach. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy. Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył. Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na wiosnę będziemy wybierać prezydenta. Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję". Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta runą. Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego. Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju. Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna do niczego pozytywnego. Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." |
|
Data: 2011-11-06 09:02:41 | |
Autor: Marek Czaplicki | |
Krwawa wojna na prawicy. Dobrze im tak | |
pisze na pl.soc.polityka w dniu niedziela 06 listopad 2011 08:29:
Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. Nie mogę się za bardzo zgodzić z tymi stwierdzeniami. Wymienieni nie chcieli takiej polityki, ani takiego pławienia się. Oni po prostu tak zostali stworzeni i wyniesieni do władzy przez swych wyborców, dla których większe znaczenie ma to co się mówi i jak mówi, niż to co się faktycznie robi. To tyle. |
|
Data: 2011-11-06 09:15:50 | |
Autor: Przemysław W | |
Krwawa wojna na prawicy. Dobrze im tak | |
Użytkownik "Marek Czaplicki" <emcza@gazeta.pl> napisał Nie mogę się za bardzo zgodzić z tymi stwierdzeniami. Wymienieni nie chcieli Nie chcieli takiej polityki? To kto im ją narzucił? Przecież ludzie głosujący na pic w 2005 roku nie wiedzieli jak ta polityka będzie wyglądała. Dostali władzę, bo społeczeństwo miało dość afer rządu Millera i sami wybrali sposób sprawowania tej władzy. Na nieszczęście dla RP okazało się, że podstawą do rzekomego wpowadzania "prawa i sprawiedliwości" jest popełnianie przestępstw, zamykanie niewinnych ludzi, zabójstwa, pomówienia itp. Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." |
|
Data: 2011-11-06 09:20:30 | |
Autor: Marek Czaplicki | |
Krwawa wojna na prawicy. Dobrze im tak | |
pisze na pl.soc.polityka w dniu niedziela 06 listopad 2011 09:15:
To było wynikiem ciągłego patrzenia na sondaże i dostarczania, jak mówił Kurski, "ciemnemu ludowi", igrzysk. Winę za to jacy są politycy i co mówią, ponoszą też w pewnym sensie i "ich" wyborcy i zwolennicy. Popatrz np na grupę, czy z zachowania niektórych nie da się wywnioskować na kogo głosują i czyimi zwolennikami są? |
|
Data: 2011-11-06 10:01:22 | |
Autor: Przemysław W | |
Krwawa wojna na prawicy. Dobrze im tak | |
Użytkownik "Marek Czaplicki" <emcza@gazeta.pl> napisał To było wynikiem ciągłego patrzenia na sondaże i dostarczania, jak mówił Tego nie można porównywać. Łatwo można wywnioskować na kogo grupowicze głosują. Dzisiaj. W 2005 roku nie było wiadomo jak pic się zachowa wygrywając wybory. Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." |
|
Data: 2011-11-06 10:17:12 | |
Autor: Marek Czaplicki | |
Krwawa wojna na prawicy. Dobrze im tak | |
pisze na pl.soc.polityka w dniu niedziela 06 listopad 2011 10:01:
Dlatego taki ważny jest świadomy, przemyślany i odpowiedzialny wybór. "Znajomość" moja z partią najpierw PC, potem różny plankton,a w końcu PiS datuje się od początku lat 90-tych, więc można powiedzieć, że dosyć dobrze też poznałem na jakich "stałych fragmentach gry", budują swój polityczny byt i do jakiego typu wyborców chcą dotrzeć. To jest jednak sprzężenie zwrotne. Oni działają na wyborców, a wyborcy na nich. Sprawa polega na tym, że "wódz" nie chce dopuścić żeby na prawej stronie wykluło się cokolwiek nie będące w jakiś sposób z PiS-em związane, bo naprawdę radykalnie nastawieni wyborcy, a takich ma PiS będą mieli jakikolwiek, jeszcze bardzie radykalny wybór. :-) |
|
Data: 2011-11-06 16:12:30 | |
Autor: Przemysław W | |
Krwawa wojna na prawicy. Dobrze im tak | |
Użytkownik "Marek Czaplicki" <emcza@gazeta.pl> napisał
Ja z kolei myślę, że o wszystkim zdecyduje toruński oszust. Kilka słów na ambonie i stały dwudziestokilkuprocentowy elektorat zostanie ukierunkowany na nową partię Ziobry. Na co oszustowi partia, która nie rokuje nadziei na wygranie wyborów? Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." |
|
Data: 2011-11-06 12:25:19 | |
Autor: Leprechaun | |
Krwawa wojna na prawicy. Dobrze im tak | |
Poczytaj sobie komentarz na końcu!
BomBel Użytkownik "Przemysław W" <brońmy RP przed pisem@op.pl> napisał w wiadomości news:j95d0h$379$1news.onet.pl... Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa. Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego. Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który zawdzięcza prezesowi wszystko. Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. I dobrze ci tak. Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów, przy bardziej niż miernych predyspozycjach. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy. Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył. Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na wiosnę będziemy wybierać prezydenta. Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję". Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta runą. Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego. Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju. Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna do niczego pozytywnego. Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa. Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego. Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który zawdzięcza prezesowi wszystko. Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. I dobrze ci tak. Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów, przy bardziej niż miernych predyspozycjach. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy. Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył. Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na wiosnę będziemy wybierać prezydenta. Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję". Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta runą. Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego. Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju. Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna do niczego pozytywnego. Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa. Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego. Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który zawdzięcza prezesowi wszystko. Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. I dobrze ci tak. Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów, przy bardziej niż miernych predyspozycjach. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy. Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył. Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na wiosnę będziemy wybierać prezydenta. Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję". Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta runą. Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego. Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju. Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna do niczego pozytywnego. Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa. Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego. Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który zawdzięcza prezesowi wszystko. Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. I dobrze ci tak. Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów, przy bardziej niż miernych predyspozycjach. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy. Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył. Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na wiosnę będziemy wybierać prezydenta. Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję". Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta runą. Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego. Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju. Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna do niczego pozytywnego. Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa. Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego. Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który zawdzięcza prezesowi wszystko. Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. I dobrze ci tak. Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów, przy bardziej niż miernych predyspozycjach. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy. Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył. Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na wiosnę będziemy wybierać prezydenta. Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję". Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta runą. Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego. Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju. Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna do niczego pozytywnego. Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa. Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego. Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który zawdzięcza prezesowi wszystko. Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. I dobrze ci tak. Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów, przy bardziej niż miernych predyspozycjach. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy. Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył. Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na wiosnę będziemy wybierać prezydenta. Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję". Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta runą. Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego. Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju. Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna do niczego pozytywnego. Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa. Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego. Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który zawdzięcza prezesowi wszystko. Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. I dobrze ci tak. Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów, przy bardziej niż miernych predyspozycjach. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy. Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył. Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na wiosnę będziemy wybierać prezydenta. Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję". Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta runą. Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego. Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju. Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna do niczego pozytywnego. Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa. Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego. Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który zawdzięcza prezesowi wszystko. Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. I dobrze ci tak. Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów, przy bardziej niż miernych predyspozycjach. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy. Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył. Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na wiosnę będziemy wybierać prezydenta. Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję". Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta runą. Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego. Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju. Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna do niczego pozytywnego. Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." http://13k.pl/-/sugestia.php http://13k.pl/-/sugestia.php http://13k.pl/-/sugestia.php http://13k.pl/-/sugestia.php |