Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Krwawa wojna na prawicy. Dobrze im tak

Krwawa wojna na prawicy. Dobrze im tak

Data: 2011-11-06 12:25:19
Autor: Leprechaun
Krwawa wojna na prawicy. Dobrze im tak
Poczytaj sobie komentarz na końcu!

BomBel



Użytkownik "Przemysław W" <brońmy RP przed pisem@op.pl> napisał w wiadomości news:j95d0h$379$1news.onet.pl...
Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech


W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa.


Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego. Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który zawdzięcza prezesowi wszystko.


Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz. I dobrze ci tak.



Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów, przy bardziej niż miernych predyspozycjach.


Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez.



Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy.

Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i pył.

Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na wiosnę będziemy wybierać prezydenta.


Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję".



Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta runą.


Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego.



Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju.

Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna do niczego pozytywnego.






Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh



Przemek

--

"Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata
za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz
powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś
znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa."

Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko,
by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych
rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech


W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako
konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą
jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z
napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy
smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów
owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na
prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa.


Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego.
Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie
może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i
obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który
zawdzięcza prezesowi wszystko.


Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
I dobrze ci tak.



Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce
szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie
potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o
kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub
wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to
jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów,
przy bardziej niż miernych predyspozycjach.


Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez.



Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą
szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w
Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę
przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy.

Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny
domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i
jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i
pył.

Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej
prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej
liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na
wiosnę będziemy wybierać prezydenta.


Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem
Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego
elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał
Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję".



Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół
PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta
runą.


Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej
zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na
tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i
kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego.



Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo
Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu
odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by
hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju.

Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak
słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna
do niczego pozytywnego.






Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh



Przemek

--

"Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata
za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten
Fundusz
powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś
znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa."
Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko,
by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych
rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech


W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako
konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą
jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z
napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy
smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów
owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na
prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa.


Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego.
Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie
może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i
obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który
zawdzięcza prezesowi wszystko.


Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
I dobrze ci tak.



Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce
szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie
potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o
kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub
wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to
jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów,
przy bardziej niż miernych predyspozycjach.


Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez.



Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą
szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w
Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę
przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy.

Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny
domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i
jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i
pył.

Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej
prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej
liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na
wiosnę będziemy wybierać prezydenta.


Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem
Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego
elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał
Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję".



Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół
PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta
runą.


Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej
zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na
tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i
kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego.



Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo
Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu
odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by
hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju.

Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak
słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna
do niczego pozytywnego.






Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh



Przemek

--

"Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata
za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten
Fundusz
powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś
znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa."
Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko,
by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych
rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech


W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako
konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą
jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z
napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy
smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów
owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na
prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa.


Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego.
Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie
może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i
obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który
zawdzięcza prezesowi wszystko.


Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
I dobrze ci tak.



Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce
szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie
potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o
kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub
wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to
jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów,
przy bardziej niż miernych predyspozycjach.


Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez.



Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą
szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w
Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę
przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy.

Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny
domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i
jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i
pył.

Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej
prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej
liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na
wiosnę będziemy wybierać prezydenta.


Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem
Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego
elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał
Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję".



Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół
PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta
runą.


Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej
zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na
tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i
kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego.



Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo
Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu
odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by
hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju.

Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak
słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna
do niczego pozytywnego.






Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh



Przemek

--

"Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata
za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten
Fundusz
powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś
znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa."
Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko,
by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych
rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech


W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako
konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą
jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z
napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy
smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów
owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na
prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa.


Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego.
Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie
może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i
obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który
zawdzięcza prezesowi wszystko.


Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
I dobrze ci tak.



Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce
szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie
potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o
kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub
wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to
jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów,
przy bardziej niż miernych predyspozycjach.


Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez.



Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą
szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w
Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę
przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy.

Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny
domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i
jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i
pył.

Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej
prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej
liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na
wiosnę będziemy wybierać prezydenta.


Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem
Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego
elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał
Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję".



Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół
PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta
runą.


Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej
zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na
tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i
kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego.



Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo
Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu
odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by
hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju.

Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak
słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna
do niczego pozytywnego.






Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh



Przemek

--

"Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata
za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten
Fundusz
powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś
znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa."
Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko,
by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych
rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech


W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako
konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą
jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z
napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy
smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów
owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na
prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa.


Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego.
Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie
może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i
obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który
zawdzięcza prezesowi wszystko.


Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
I dobrze ci tak.



Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce
szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie
potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o
kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub
wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to
jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów,
przy bardziej niż miernych predyspozycjach.


Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez.



Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą
szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w
Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę
przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy.

Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny
domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i
jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i
pył.

Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej
prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej
liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na
wiosnę będziemy wybierać prezydenta.


Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem
Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego
elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał
Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję".



Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół
PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta
runą.


Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej
zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na
tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i
kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego.



Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo
Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu
odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by
hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju.

Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak
słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna
do niczego pozytywnego.






Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh



Przemek

--

"Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata
za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten
Fundusz
powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś
znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa."

Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko,
by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych
rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech


W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako
konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą
jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z
napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy
smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów
owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na
prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa.


Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego.
Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie
może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i
obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który
zawdzięcza prezesowi wszystko.


Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
I dobrze ci tak.



Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce
szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie
potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o
kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub
wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to
jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów,
przy bardziej niż miernych predyspozycjach.


Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez.



Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą
szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w
Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę
przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy.

Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny
domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i
jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i
pył.

Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej
prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej
liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na
wiosnę będziemy wybierać prezydenta.


Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem
Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego
elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał
Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję".



Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół
PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta
runą.


Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej
zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na
tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i
kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego.



Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo
Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu
odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by
hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju.

Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak
słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna
do niczego pozytywnego.






Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh



Przemek

--

"Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata
za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten
Fundusz
powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś
znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa."

Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko,
by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych
rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech


W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako
konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą
jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z
napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy
smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów
owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na
prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa.


Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego.
Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie
może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i
obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który
zawdzięcza prezesowi wszystko.


Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
I dobrze ci tak.



Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce
szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie
potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o
kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub
wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to
jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów,
przy bardziej niż miernych predyspozycjach.


Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez.



Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą
szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w
Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę
przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy.

Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny
domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i
jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i
pył.

Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej
prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej
liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na
wiosnę będziemy wybierać prezydenta.


Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem
Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego
elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał
Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję".



Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół
PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta
runą.


Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej
zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na
tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i
kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego.



Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo
Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu
odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by
hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju.

Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak
słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna
do niczego pozytywnego.






Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh



Przemek

--

"Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata
za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten
Fundusz
powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś
znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa."

Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez. Prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko,
by pogrążyć PiS i jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych
rozniosą w proch i pył - pisze Mirosław Czech


W tej komedii nikogo nie żal. Jarosława Kaczyńskiego, bo partię budował jako
konstrukcję jednego człowieka, jednej idei i wiary. I taką stworzył - z sobą
jako dożywotnim prezesem, Polską jako podopieczną w domu specjalnej troski z
napisem "IV RP" i "prawdziwymi" Polakami oddanymi pamięci katastrofy
smoleńskiej. Ten, kto ośmieli się zakwestionować nawet jeden z elementów
owej triady, ląduje poza partią i w konsekwencji poza polityką. Bo na
prawicy nie ma być życia poza Zakonem Prezesa.


Konsekwencją takiej konstrukcji jest wyjątkowa samotność Kaczyńskiego.
Wyjątkowa, bo jeszcze samotniejsza po stracie brata bliźniaka. Do nikogo nie
może mieć zaufania - jedynie do wielbicieli swojego geniuszu, dworzan i
obrzydliwych karierowiczów. Zdradzić może każdy, najprędzej zaś ten, który
zawdzięcza prezesowi wszystko.


Jarosławie Kaczyński, chciałeś takiej partii i takiej polityki, to ją masz.
I dobrze ci tak.



Jeszcze mniej żal jest Zbigniewa Ziobry. To kwintesencja tego, co w polityce
szkodliwe, złe i niebezpieczne. Nie ma rzeczy, której dla władzy nie
potrafiłby zrobić i podłości, przed jaką potrafiłby się cofnąć. Powiedzieć o
kimś, że "już nikogo nie pozbawi życia" (choć uratował setki istnień) lub
wykonać wyrok na swoich kolegach (jak Ziobro rok temu na członkach PJN), to
jak splunąć. Jest chodzącą chorobliwą ambicją, która sięga samych szczytów,
przy bardziej niż miernych predyspozycjach.


Zbigniewie Ziobro, chciałeś pławić się w cieple bycia delfinem u
Kaczyńskiego i przejąć po nim schedę? Nie będziesz się pławił. Droga na
polityczny Olimp wymagać będzie krwi, potu i łez.



Nie żal prawicowych ideologów i publicystów, którzy płaczą nad utraconą
szansą na jedność prawicy w oczekiwaniu na powtórkę "Budapesztu" w
Warszawie. Przetoczenie się kryzysu przez Polskę takim walcem, który władzę
przyniesie ich idolom i chlebodwcom na tacy.

Nic z tych rzeczy. Przed "Budapesztem" bowiem prawicę czeka śmiertelny
pojedynek we własnym obozie. A nie ma krwawszych konfliktów niż wojny
domowe. Ziobro i piewcy jego geniuszu zrobią wszystko, by pogrążyć PiS i
jego prezesa. Bo jak nie oni ich, to tamci ich samych rozniosą w proch i
pył.

Na pocieszenie dla zwolenników poglądów konserwatywnych dodam, że innej
prawicy nie będzie. Spośród tandemu Kaczyński - Ziobro ten będzie jej
liderem, kto wykończy przeciwnika. Najbliższy sprawdzian w 2015 roku, gdy na
wiosnę będziemy wybierać prezydenta.


Ziobro nie jest Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem czy Pawłem
Kowalem. Ma wielokrotnie sprawdzone w wyborach poparcie prawicowego
elektoratu i sprawnych wykonawców. Może liczyć na nowych, bo już dziś Michał
Kamiński z PJN deklaruje, że "Zbyszek Ziobro przechodzi ciekawą ewolucję".



Ma też czas - najbliższe wybory dopiero za trzy lata. Będzie krążył wokół
PiS jak Jozue wokół Jerycha z trąbami wieszczącymi upadek aż mury miasta
runą.


Ziobrę zgubi pycha. Już dziś o Polakach mówi "moi rodacy" - przywilej
zastrzeżony dla królów, prezydentów i premierów. Kroczy i mówi w pozach na
tyle wystudiowanych, że na odległość zalatują sztucznością. Poza ową pozą i
kryjącą się za nią żądzą władzy nie ma niczego.



Konflikt na prawicy to dla nas wiadomość dobra i zła zarazem. Dobra, bo
Kaczyński z Ziobrą nie będą za bardzo przeszkadzać i stanowić punktu
odniesienia dla obozu władzy. Rząd PO-PSL nie będzie mieć też wymówki, by
hamować zmiany niezbędne dla rozwoju kraju.

Wiadomość zła, bo nic tak nie rozleniwia i nie uspokaja rządzących, jak
słabość opozycji. A dziś w Polsce opozycja jest wyjątkowo słaba i niezdolna
do niczego pozytywnego.






Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75968,10594501,Krwawa_wojna_na_prawicy__Dobrze_im_tak.html#ixzz1cuM95Bwh



Przemek

--

"Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata
za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten
Fundusz
powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś
znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa."


http://13k.pl/-/sugestia.php http://13k.pl/-/sugestia.php http://13k.pl/-/sugestia.php http://13k.pl/-/sugestia.php

Krwawa wojna na prawicy. Dobrze im tak

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona