Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kto fałszował dokument o tragedii.

Kto fałszował dokument o tragedii.

Data: 2010-11-27 07:59:45
Autor: Azor jest pedałem
Kto fałszował dokument o tragedii.
Szef Agencji Wywiadu zawiadomił prokuraturę o sfałszowaniu notatki AW w sprawie katastrofy smoleńskiej

W połowie roku m.in. wśród polityków zaczęła krążyć notatka opatrzona logo Agencji Wywiadu.
To relacja z rozmowy, jaką 13 kwietnia miał przeprowadzić oficer AW z Andriejem Mendierejem - Rosjaninem, który telefonem komórkowym nagrał słynny niespełna półtoraminutowy (84 sekundy) film z miejsca tragedii. Na obrazie, który trafił do Internetu widać palące się resztki prezydenckiego samolotu i słuchać dźwięki przypominające wystrzały z broni palnej. W pewnym momencie autor nagrania nerwowo zaczyna się wycofywać z miejsca katastrofy, rzucając przy tym liczne przekleństwa. Po tym filmie pojawiło się wiele teorii m.in. o dobijaniu rannych przez Rosjan.


Rosjanin prosi o azyl

"Rz" dotarła do treści tej notatki. Nie pada w niej jednoznaczne stwierdzenie, że na miejscu katastrofy dobijano rannych, tylko jest określenie, że to "mogło" tak wyglądać. Jej autor wskazuje, że to subiektywna opinia Rosjanina.

Czytamy w niej (pisownia oryginalna, nazwisko pisane jest na różne sposoby): "W trakcie rozmowy ze mną Andriej MEDIEREJ stwierdził, że jest przekonany, że po upadku TU 154 M, a przed włączeniem syren alarmowych widział funkcjonariuszy OMON, którzy biegli wokół wraku samolotu i strzelali. Jego zdaniem wyglądało to jak dobijanie rannych. Andriej MENDIREJ potwierdził gotowość złożenia w tej sprawie szczegółowych zeznań przed polskim prokuratorem. Poprosił również o azyl polityczny w Polsce, twierdząc, że po złożeniu zeznań jego życiu grozić będzie niebezpieczeństwo. Na koniec rozmowy zapewniłem Andrieja MENDIEREJA, że polska prokuratura będzie w stanie zapewnić mu ochronę".

Dokument jest opatrzony klauzulą ściśle tajne. Zaznaczono w nim, że ma być przekazany do wiadomości szefa AW gen. Macieja Huni, p. o. prezydenta Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska, prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta oraz szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztofa Bondaryka.

Według służb notatka została spreparowana. Gen. Hunia zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu fałszerstwa. - Prokuratura zleciła policji prowadzenie śledztwa w tej sprawie - potwierdza "Rz" Monika Lewandowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.


Eksperci: to fałszywka

Eksperci, z którymi rozmawiała "Rz" i którzy notatkę widzieli, twierdzą, że osoba, która ją sporządziła, może być związana z tajnymi służbami, o czym świadczy język i sposób ujęcia treści, ale sam dokument prawie na pewno jest fałszywy.

Zaznaczają, że Rosjanin nie został przesłuchany przez polskich śledczych prowadzących smoleńskie śledztwo. A gdyby notatka była prawdziwa, uruchomiłaby takie czynności.

Dziwi także rozdzielnik osób, które miały pismo otrzymać. Z reguły dokumenty Agencji Wywiadu, które trafiają do premiera i prezydenta, to wyciągi najważniejszych informacji służb pochodzących z różnych źródeł wraz z krótką analizą. Tymczasem najważniejsze osoby w państwie miałyby otrzymać nieopracowaną informację, bez żadnej analizy, bez danych umożliwiających identyfikację oficera wywiadu.

Wątpliwości może budzić też to, że dokument nie trafił do szefów wojskowych służb: Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego, które w tym wypadku - wszak lot miał charakter wojskowy - są bezpośrednio zaangażowane w wyjaśnienie sprawy.

Także wygląd dokumentu nie pasuje do tych sporządzanych przez AW. Logo służby znajdujące się na ściśle tajnych dokumentach jest inne niż to na notatce. Z kolei na zaczernionym polu pod nim nie zmieściłby się numer dokumentu, którym w tym miejscu standardowo tego typu materiały są oznaczane.

Nasi rozmówcy ze służb wskazują też na drobne różnice w miejscach, gdzie w tego typu dokumentach powinny znajdować się podpisy i numery.

Eksperci uważają, że mogło być to fałszerstwo mające na celu polityczne rozgrywki. - W służbach są ludzie, którzy służą partiom politycznym, a nie krajowi - mówi gen. Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych.


Tajemnica autora filmu z miejsca katastrofy

Film i jego autor Andriej Mendierej od dłuższego czasu budzą ogromne emocje.

W kwietniu Biuro Badań Kryminalistycznych ABW poddało analizie nagranie umieszczone w Internecie. Niczego nie wyjaśniła, bo obraz był bardzo słabej jakości. W dodatku w wielu miejscach mógł odbiegać od oryginału. W sieci krążyło bowiem wiele wersji nagrania, które było modyfikowane, m.in. dograno dodatkowe dźwięki (okrzyki: "nie zabijajcie", "Boże" itp.) i postaci (mężczyznę strzelającego z biodra z pistoletu), które sugerują, że dobijano rannych pasażerów Tu-154.

20 sierpnia polscy prokuratorzy otrzymali od strony rosyjskiej 11 tomów akt śledztwa, w których znajdował się też film Andrieja Mendiereja. Ale nie wiedzą, czy to oryginał. Jak podkreślał wówczas płk Ireneusz Szeląg, nagranie ma dużo lepszą jakość niż to z Internetu.

Sama sprawa autorstwa filmu też nie jest jednoznaczna.

Tuż po ujawnieniu go w sieci pojawiły się sensacyjne, wręcz nieprawdopodobne informacje, że Mendierej 15 kwietnia został zaatakowany przez nieznanych sprawców. Mieli mu zadać kilka ciosów nożem. Potem w ciężkim stanie miano go odwieźć do szpitala w Kijowie, gdzie - jak twierdzili internauci - ktoś odłączył niezbędną do podtrzymania czynności życiowych aparaturę, co doprowadziło do jego śmierci.

Do autorstwa filmu przyznawali się i inni. Najpierw był Władymir Iwanow, cytowany przez prasę rosyjską, a potem polską. Później w programie "Teraz  my" w TVN wystąpił Wołodia Safonienko.

Z krążących wśród internautów doniesień wynikało, że podający się za autorów filmu byli podstawieni przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa.

Polska prokuratura wojskowa oświadczyła, że autor filmu został przesłuchany przez rosyjskich śledczych bez udziału polskiego przedstawiciela. Nie podała jednak jego nazwiska ani nie ujawniła, w jaki sposób ustalono, kto faktycznie jest autorem filmu.

Fragment książki "Kto naprawdę ich zabił", opisującej okoliczności katastrofy smoleńskiej. Jej autorzy Krzysztof Galimski i Piotr Nisztor na podstawie materiałów śledztwa i własnych ustaleń analizują przyczyny katastrofy. Książka wydana przez oficynę Penelopa ukaże się 30 listopada



  Szefowa MAK Tatiana Anodina nie przyjedzie do Polski

  Jest już gotowy szkic opinii do raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego wyjaśniającego okoliczności katastrofy smoleńskiej - poinformowała rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak. Jeśli Rosjanie nie uwzględnią naszych uwag, Polska będzie wnioskowała, by do końcowego raportu dołączono treść polskiej opinii.

  Przygotowany przez MAK projekt raportu dotyczący przyczyn katastrofy Tu-154 liczy 210 stron. Przekazano go Polsce 20 października. Polska komisja pod przewodnictwem szefa MSWiA Jerzego Millera ma czas do 19 grudnia na przedstawienie do niego uwag i wniosków. Zostaną rozpatrzone przez Komisję Techniczną MAK.

  W piątek w mediach pojawiła się informacja, że do Polski przyleci szefowa MAK Tatiana Anodina. Miałaby przybyć razem z ministrem transportu Rosji Igorem Lewitinem, który ma w sobotę rozmawiać z ministrem infrastruktury Cezarym Grabarczykiem. Jednak biuro prasowe ambasady Rosji dementowało informację o przylocie Anodiny. Podobnie jak rzeczniczka MSWiA. - Nie mamy informacji o tym, by pani Anodina miała przyjechać do Polski w celu spotkania się z ministrem Millerem - mówiła Woźniak.

  -bork, pap



  http://www.rp.pl/artykul/2,570084_Kto-falszowal-dokument-o-tragedii.html



  No i co powiecie pisdzieluchy od spiskowej teorii dziejów?





  Przemysław Warzywny


--

"Donald Tusk po trwającej przez całe pięć lat twardej walce politycznej rzucił na kolana najgroźniejszego konkurenta, Jarosława Kaczyńskiego. Odebrał mu całą władzę i pozbawia właśnie ostatnich medialnych okienek na świat."

Kto fałszował dokument o tragedii.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona