Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Kto jeĹşdzi(ł) rometem elektrycznym?

Kto jeździ(ł) rometem elektrycznym?

Data: 2011-03-31 14:35:45
Autor: Jan45
Kto jeździ(ł) rometem elektrycznym?
Panowie, rowerĂłw ze wspomaganiem elektrycznym
przybywa. ROMET ma w ofercie kilka modeli,
najtańszy za 4800. To drożej niż u Chińczyka,
ale rower lĹźejszy o kilka kilo.

Wiek robi swoje i zacząłem się przymierzać
do wyżej opisanego roweru. Moje pytania stąd,
że nie znalazłem w sieci porządnego opisu
tego roweru, na przykład zasięgu przy użyciu
akumulatora czy siły potrzebnej do kręcenia
pedałami. Ważne są też bardzo wszelkie doniesienia
co do awaryjności (czyli niezawodności). No waga,
czy nie przeszkadza. Bo czasem rower trzeba
przenieść.

Bardzo proszę o dane na wyżej wymienione tematy.

Pozdrawiam,
Jan

Data: 2011-03-31 06:07:49
Autor: WS
Kto jeździ(ł) rometem elektrycznym?
On 31 Mar, 14:35, Jan45 <j.kazmier...@wp.pl> wrote:
Panowie, rowerów ze wspomaganiem elektrycznym
przybywa. ROMET ma w ofercie kilka modeli,
najtańszy za 4800. To drożej niż u Chińczyka,
ale rower lżejszy o kilka kilo.

To w tych Rometach jest cos nie Chinskiego poza nazwa? :)

WS

Data: 2011-04-01 12:03:00
Autor: Janusz
Kto jeździ(ł) rometem elektrycznym?
On 31.03.2011 15:07, WS wrote:

To w tych Rometach jest cos nie Chinskiego poza nazwa? :)

W opisie jest: Schachner Motor 250W
Co prawda dziś nazwa może nie mieć związku z krajem,
gdzie to produkują, ale jednak ma związek z firmą
macierzystą. Mam nadzieję, że to dobry związek,
choćby na podstawie mniejszej wagi całości, w tym
aluminiowej ramy. Poza tym tamte chińczyki miały
napęd z tyłu, a orkan rometa ma z przodu.

Jan

Data: 2011-04-03 19:04:31
Autor: Jan
Kto jeździ(ł) rometem elektrycznym?
W dniu 2011-04-01 12:03, Janusz pisze:
Ostatnio zaobserwowałem w carrefourze rower miejski
(taki jak ten z allegro) za 1700.
A w sieci zauważyłem gianta elektrycznego za 6000.
Deklarują w opisie gianta zasięg 120 (!) km, ale
to wynik użycia dużych akumulatorów, przez co całość
waży 40 kg. To dużo, w przypadku przenoszenia czy
wnoszenia po schodach. Jeśli miałbym kupić, starałbym
się o coś lżejszego. Ten orkan rometa waży 23 czy 24 kg.

Jan

Data: 2011-04-01 12:59:38
Autor: SHP
Kto jeździ(ł) rometem elektrycznym?
U mnie wiek jeszcze nie stanowi problemu, ale od końca zeszłego roku używam
roweru elektrycznego własnej konstrukcji. (zdjęcia poglądowe, trochę
nieaktualne już tutaj: http://forum.arbiter.pl/viewtopic.php?t=810 )
Po przeprowadzce, do pracy mam 14-15km. Dystans niewielki, ale nie zawsze rano
człowiekowi chce się zmobilizować, by tyle kręcić, co innego powrót :) Poza
tym przy takim dystansie nie trudno się nie spocić (pracę mam raczej biurową,
a wozić ciuchów na zmianę mi się nie chce), a jazda tempem spacerowym
wydłużyłaby jazdę do co najmniej godziny, jeśli nie dłużej. Elektryk powoduje,
że przyjeżdżam suchy w akceptowalnym czasie 40-45 minut (rekordowo 30
minut,ale po głównych trasach, które wolę jednak nieco omijać). Samochodem
przy pustych drogach jechałem 25 minut, w szczycie nie będę nawet sprawdzał,
bo się zacznę denerwować.. :P
Mój rower elektryczny posiada zewnętrzny silnik 450W, łańcuch i zestaw akusów
3x12V i 14ah. Ekonomiczna jazda i prędkość na poziomie 25km/h starcza na co
najmniej 30km (nie jechałem nigdy na maksa). Elektryfikacja roweru planowo
miała mnie wynieść w okolicach 600-700zł, ale ponieważ to był prototyp, wyszło
bliżej 2000zł..  Całość waży ok. 35kg.
A jak ktoś nie ma żyłki konstruktura, to.. kupiliśmy niedawno narzeczonej
rower elektryczny typu Holender, za 1200zł na allegro.. Widać, że chińszczyzna
sprowadzona z Niemiec, waży jakieś 40kg, a starcza faktycznie na ok. 35km (od
30km wyraźnie słabnie). http://allegro.pl/luxus-rower-elektryczny-250-w-26-cali-swiatla-new-i1533251955.html

Kiepsko się sprawdza na dziurawych drogach (wszystko lata i trzeszczy) i
polskich smieszkach z wysokimi krawężnikami (ciężko podrzucić koło, zwłaszcza
tylne). Ale ogólnie nie jest źle. Za tę cenę myślę, ze warto. Trzeba jednak
dobrze wyregulować osprzęt, tudzież zmienić na inny. No i przełożenie jest za
małe - przy prędkości 25km/h na najmocniejszym przełożeniu mamy już młynek.

--


Data: 2011-04-01 20:07:09
Autor: tms
Kto jeździ(ł) rometem elektrycznym?
On 2011-04-01 14:59, SHP wrote:
U mnie wiek jeszcze nie stanowi problemu, ale od końca zeszłego roku używam
roweru elektrycznego własnej konstrukcji. (zdjęcia poglądowe, trochę
nieaktualne już tutaj: http://forum.arbiter.pl/viewtopic.php?t=810 )
Po przeprowadzce, do pracy mam 14-15km. Dystans niewielki, ale nie zawsze rano
człowiekowi chce się zmobilizować, by tyle kręcić, co innego powrót :) Poza
tym przy takim dystansie nie trudno się nie spocić (pracę mam raczej biurową,
a wozić ciuchów na zmianę mi się nie chce), a jazda tempem spacerowym
wydłużyłaby jazdę do co najmniej godziny, jeśli nie dłużej. Elektryk powoduje,
że przyjeżdżam suchy w akceptowalnym czasie 40-45 minut (rekordowo 30
minut,ale po głównych trasach, które wolę jednak nieco omijać). Samochodem
przy pustych drogach jechałem 25 minut, w szczycie nie będę nawet sprawdzał,
bo się zacznę denerwować.. :P
<ciach />

Hmm, musisz jeździć gdzieś przez ciężkie centrum  o gęstej zabudowie. Możesz z ciekawości podać (z grubsza oczywiście) trasę? Ja 25km zwykłym crossem (bez wspomagania) robię w normalnych warunkach (bez przeciwnego wiatru) w około 50 min. Fakt że ja lubię się zmęczyć i dzięki tej trasie jestem w robocie od razu rozruszany i przytomny. Ciuchy na zmianę? Spodnie mam w robocie - wymieniam je raz na jakiś czas a wożę tylko ze sobą koszulkę, bokserki i skarpetki. Naprawdę zajmuje to śmiesznie mało miejsca zwłaszcza w porównaniu z awaryjnym ubiorem na wypadek deszczu (kurtka przeciwdeszczowa, ochraniacze na buty, stuptuty).

Pozdrawiam,
tms

Data: 2011-04-01 18:37:53
Autor: SHP
Kto jeździ(ł) rometem elektrycznym?
tms <tms@nowhere.invalid> napisał(a):
Hmm, musisz jeździć gdzieś przez ciężkie centrum  o gęstej zabudowie.

Tak właśnie jest. Parę razy próbowałem jechać też autobusem pospieszym. Raz,
jeden kilometr pokonał w 20 minut. Potem było lepiej, ale i tak całość podróży
 zajęła mi godzinę i kilkanaście minut. Samochodem byłoby więc niewiele lepiej
w takiej sytuacji - może porównywalnie z rowerem. Oczywiście bywa, że jest
pusto, ale jedna stłuczka i wszystko stoi. Poza tym powroty też w korkach.
Rowerem jadę przynajmniej bez dłuższych postojów. Może momentami wolniej, ale
jadę.

Możesz z ciekawości podać (z grubsza oczywiście) trasę?

Szczecin: Zakopiańska-Struga. Jakieś 4km przez centrum i potem wylotówka na
prawą stronę miasta.

Ja 25km zwykłym crossem (bez wspomagania) robię w normalnych warunkach (bez przeciwnego wiatru) w około 50 min. Fakt że ja lubię się zmęczyć i dzięki tej trasie jestem w robocie od razu rozruszany i przytomny.

Ja też długo dojeżdżałem szosą. Też lubię się zmęczyć, ale jednak przy innej
okazji. Kiedyś 13km odcinek na tej samej trasie pokonałem rowerem w 25 minut,
ale suchy nie byłem.

Ciuchy na zmianę? Spodnie mam w robocie - wymieniam je raz na jakiś czas a wożę tylko ze sobą koszulkę, bokserki i skarpetki. Naprawdę zajmuje to śmiesznie mało miejsca zwłaszcza w porównaniu z awaryjnym ubiorem na wypadek deszczu (kurtka przeciwdeszczowa, ochraniacze na buty, stuptuty).

Ja, że tak powiem, jak jeżdżę użytkowo, preferuję styl miejski. Kiedyś
ubierałem częściej odzież sportową, ale dziś ubieram się tak, jak pracuję -
często koszula, schludne spodnie itp.. Na sportowo to ja się ubieram, jak jadę
gdzieś poszaleć. Zdarzało mi się robić dystanse w okolicach 350km na dobę,
więc na brak kondycji raczej nie narzekam ;)  Chodzi o to, że jestem śpioch
straszny i rano nie zawsze mam chęć, by kręcić. Potem, jak już się rozkręcę w
ciągu dnia, jest lepiej. Rowerów mam trzy sztuki, każdy inne przeznaczenie. I
na każdym mam nieco inny styl jazdy.

Mam więc elektryka, którym dojeżdżam niespocony do pracy. Koszt elektrycznego
wspomagania to może ok. 1zł na 30km (wliczając zużycie akumulatorów). Niby
więcej, niż na zwyklym rowerze, ale jak policzyć koszt prania ciuchów, to nie
wiem, czy faktycznie oszczędniej :)

--


Kto jeździ(ł) rometem elektrycznym?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona