Data: 2011-04-01 12:59:38 | |
Autor: SHP | |
Kto jeździ(ł) rometem elektrycznym? | |
U mnie wiek jeszcze nie stanowi problemu, ale od końca zeszłego roku używam
roweru elektrycznego własnej konstrukcji. (zdjęcia poglądowe, trochę nieaktualne już tutaj: http://forum.arbiter.pl/viewtopic.php?t=810 ) Po przeprowadzce, do pracy mam 14-15km. Dystans niewielki, ale nie zawsze rano człowiekowi chce się zmobilizować, by tyle kręcić, co innego powrót :) Poza tym przy takim dystansie nie trudno się nie spocić (pracę mam raczej biurową, a wozić ciuchów na zmianę mi się nie chce), a jazda tempem spacerowym wydłużyłaby jazdę do co najmniej godziny, jeśli nie dłużej. Elektryk powoduje, że przyjeżdżam suchy w akceptowalnym czasie 40-45 minut (rekordowo 30 minut,ale po głównych trasach, które wolę jednak nieco omijać). Samochodem przy pustych drogach jechałem 25 minut, w szczycie nie będę nawet sprawdzał, bo się zacznę denerwować.. :P Mój rower elektryczny posiada zewnętrzny silnik 450W, łańcuch i zestaw akusów 3x12V i 14ah. Ekonomiczna jazda i prędkość na poziomie 25km/h starcza na co najmniej 30km (nie jechałem nigdy na maksa). Elektryfikacja roweru planowo miała mnie wynieść w okolicach 600-700zł, ale ponieważ to był prototyp, wyszło bliżej 2000zł.. Całość waży ok. 35kg. A jak ktoś nie ma żyłki konstruktura, to.. kupiliśmy niedawno narzeczonej rower elektryczny typu Holender, za 1200zł na allegro.. Widać, że chińszczyzna sprowadzona z Niemiec, waży jakieś 40kg, a starcza faktycznie na ok. 35km (od 30km wyraźnie słabnie). http://allegro.pl/luxus-rower-elektryczny-250-w-26-cali-swiatla-new-i1533251955.html Kiepsko się sprawdza na dziurawych drogach (wszystko lata i trzeszczy) i polskich smieszkach z wysokimi krawężnikami (ciężko podrzucić koło, zwłaszcza tylne). Ale ogólnie nie jest źle. Za tę cenę myślę, ze warto. Trzeba jednak dobrze wyregulować osprzęt, tudzież zmienić na inny. No i przełożenie jest za małe - przy prędkości 25km/h na najmocniejszym przełożeniu mamy już młynek. -- |
|
Data: 2011-04-01 20:07:09 | |
Autor: tms | |
Kto jeździ(ł) rometem elektrycznym? | |
On 2011-04-01 14:59, SHP wrote:
U mnie wiek jeszcze nie stanowi problemu, ale od końca zeszłego roku używam<ciach /> Hmm, musisz jeździć gdzieś przez ciężkie centrum o gęstej zabudowie. Możesz z ciekawości podać (z grubsza oczywiście) trasę? Ja 25km zwykłym crossem (bez wspomagania) robię w normalnych warunkach (bez przeciwnego wiatru) w około 50 min. Fakt że ja lubię się zmęczyć i dzięki tej trasie jestem w robocie od razu rozruszany i przytomny. Ciuchy na zmianę? Spodnie mam w robocie - wymieniam je raz na jakiś czas a wożę tylko ze sobą koszulkę, bokserki i skarpetki. Naprawdę zajmuje to śmiesznie mało miejsca zwłaszcza w porównaniu z awaryjnym ubiorem na wypadek deszczu (kurtka przeciwdeszczowa, ochraniacze na buty, stuptuty). Pozdrawiam, tms |
|
Data: 2011-04-01 18:37:53 | |
Autor: SHP | |
Kto jeździ(ł) rometem elektrycznym? | |
tms <tms@nowhere.invalid> napisał(a):
Hmm, musisz jeździć gdzieś przez ciężkie centrum o gęstej zabudowie. Tak właśnie jest. Parę razy próbowałem jechać też autobusem pospieszym. Raz, jeden kilometr pokonał w 20 minut. Potem było lepiej, ale i tak całość podróży zajęła mi godzinę i kilkanaście minut. Samochodem byłoby więc niewiele lepiej w takiej sytuacji - może porównywalnie z rowerem. Oczywiście bywa, że jest pusto, ale jedna stłuczka i wszystko stoi. Poza tym powroty też w korkach. Rowerem jadę przynajmniej bez dłuższych postojów. Może momentami wolniej, ale jadę. Możesz z ciekawości podać (z grubsza oczywiście) trasę? Szczecin: Zakopiańska-Struga. Jakieś 4km przez centrum i potem wylotówka na prawą stronę miasta. Ja 25km zwykłym crossem (bez wspomagania) robię w normalnych warunkach (bez przeciwnego wiatru) w około 50 min. Fakt że ja lubię się zmęczyć i dzięki tej trasie jestem w robocie od razu rozruszany i przytomny. Ja też długo dojeżdżałem szosą. Też lubię się zmęczyć, ale jednak przy innej okazji. Kiedyś 13km odcinek na tej samej trasie pokonałem rowerem w 25 minut, ale suchy nie byłem. Ciuchy na zmianę? Spodnie mam w robocie - wymieniam je raz na jakiś czas a wożę tylko ze sobą koszulkę, bokserki i skarpetki. Naprawdę zajmuje to śmiesznie mało miejsca zwłaszcza w porównaniu z awaryjnym ubiorem na wypadek deszczu (kurtka przeciwdeszczowa, ochraniacze na buty, stuptuty). Ja, że tak powiem, jak jeżdżę użytkowo, preferuję styl miejski. Kiedyś ubierałem częściej odzież sportową, ale dziś ubieram się tak, jak pracuję - często koszula, schludne spodnie itp.. Na sportowo to ja się ubieram, jak jadę gdzieś poszaleć. Zdarzało mi się robić dystanse w okolicach 350km na dobę, więc na brak kondycji raczej nie narzekam ;) Chodzi o to, że jestem śpioch straszny i rano nie zawsze mam chęć, by kręcić. Potem, jak już się rozkręcę w ciągu dnia, jest lepiej. Rowerów mam trzy sztuki, każdy inne przeznaczenie. I na każdym mam nieco inny styl jazdy. Mam więc elektryka, którym dojeżdżam niespocony do pracy. Koszt elektrycznego wspomagania to może ok. 1zł na 30km (wliczając zużycie akumulatorów). Niby więcej, niż na zwyklym rowerze, ale jak policzyć koszt prania ciuchów, to nie wiem, czy faktycznie oszczędniej :) -- |
|