Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kto kazał ścigać Blidę?

Kto kazał ścigać Blidę?

Data: 2009-05-19 11:17:51
Autor: boukun
Kto kazał ścigać Blidę?

Użytkownik "aRzor" <adres@email.pl> napisał w wiadomości news:gutsln$9bb$1inews.gazeta.pl...
Prokurator Jarosław Wilczyński: - To ja w zastępstwie Jacka Krawczyka podpisałem postanowienie o wszczęciu śledztwa w sprawie Barbary Blidy. - Kto mu to kazał zrobić? Dlaczego nie wiedział o tym prokurator, którego nazwisko jest na dokumencie? - pyta b. prezes Trybunału Konstytucyjnego.
12 maja "Gazeta" ujawniła sensacyjne zeznania Jacka Krawczyka, byłego prokuratora Prokuratury Rejonowej w Katowicach. Jako pierwszy badał on powiązania Barbary Blidy, posłanki SLD, z Barbarą Kmiecik, szarą eminencją branży węglowej. Nie znalazł jednak żadnych dowodów na korupcję. 27 lutego 2006 r. oskarżył Kmiecik o wyłudzenie rządowych dotacji, Blida została tylko świadkiem.

Po dojściu PiS do władzy prokuratura rejonowa na polecenie nadrzędnej prokuratury okręgowej z wyłączonych przez Krawczyka materiałów wszczęła śledztwo w sprawie korumpowania polityków SLD. Po trzech tygodniach przejęła je okręgówka, która w kwietniu 2007 r. wydała nakaz zatrzymania byłej posłanki SLD. Blida popełnia samobójstwo podczas akcji ABW.

Okoliczności tej tragedii do dziś badają prokuratura i sejmowa komisja śledcza.

Krawczyk zeznał, że datowane na 3 marca 2006 r. i sygnowane jego nazwiskiem postanowienie o wszczęciu śledztwa w sprawie Blidy zostało sfałszowane. To maszynowo napisany dokument, w którym jego nazwisko pojawia się w nagłówku oraz tuż pod treścią postanowienia. Krawczyk zapewnił śledczych, że nie sporządzał takiego dokumentu, zakwestionował nieczytelny podpis złożony na napisanym na maszynie swoim nazwisku, podważył też autentyczność brudnopisu z projektem postanowienia. Zeznał, że nie został napisany jego ręką.

Wilczyński: To ja pisałem, ale zapomniałem

"Gazeta" ustaliła, że po ujawnieniu zeznań Krawczyka do sporządzenia odręcznego projektu postanowienia oraz do podpisania się własnym nazwiskiem na oryginale przyznał się prokurator Jarosław Wilczyński, były kolega Krawczyka z prokuratury rejonowej. 13 maja - dzień po naszej publikacji - poinformował o tym swego szefa.

- Stosowne oświadczenie przekazałem przełożonym i na razie nic więcej nie mam do powiedzenia - mówił nam wczoraj prokurator Wilczyński.

Jego oświadczenie dostała 14 maja prokuratura warszawska, która bada, kto był rzeczywistym autorem postanowienia ws. Blidy.

Według naszych informacji Wilczyński napisał, że nie pamiętał, iż podpisywał taki dokument. Dopiero gdy zobaczył w internecie - po publikacji "Gazety" pokazali je dziennikarzom członkowie sejmowej komisji śledczej - jego kopię i brudnopis, rozpoznał własny podpis i poprzedzające go literki WZ ("w zastępstwie").

Wilczyński nie pamięta jednak okoliczności powstania dokumentu. Twierdzi, że w nawale pracy wiele razy z Krawczykiem podpisywali się "w zastępstwie" na różnych pismach.

- To dopuszczalna przepisami i często stosowana praktyka w prokuraturze - mówi Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Profesor Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego: - W takiej sytuacji nie ma mowy o sfałszowaniu postanowienia o wszczęciu śledztwa w sprawie Blidy. Należy zbadać, czy w tym przypadku nie doszło jednak do przestępstwa przekroczenia uprawnień przez prokuratora Wilczyńskiego.

Kluczowe pytania, na razie bez odpowiedzi

Profesor Jerzy Stępień, b. prezes Trybunału Konstytucyjnego, alarmował wcześniej, że gdyby potwierdziło się, iż postanowienie prokuratorskie było sfałszowane, byłby to największy skandal w wymiarze sprawiedliwości od 20 lat. Po oświadczeniu Wilczyńskiego prof. Stępień uważa, że kluczowe jest teraz ustalenie, dlaczego na postanowieniu jest maszynowo wpisane nazwisko Krawczyka (który śledztwem ws. Blidy się nie zajmował), a nie Wilczyńskiego. Oraz kto kazał Wilczyńskiemu sporządzić taki dokument.

- Bo skoro Krawczyk nie znał tego postanowienia, to znaczy, że wydano je bez jego upoważnienia. A to wskazuje na niedopuszczalne praktyki w prokuraturze - podkreśla Stępień. - Warto też zapytać, dlaczego Krawczyk podczas przesłuchania nie rozpoznał charakteru pisma kolegi z prokuratury.

Jacek Krawczyk nie chciał wczoraj z nami rozmawiać. Dzisiaj on i Wilczyński będą zeznawali w prokuraturze warszawskiej. To będzie kluczowe przesłuchanie. Prawdopodobnie dojdzie do konfrontacji między nimi. Może wtedy uda się ustalić, dlaczego Wilczyński sporządzał brudnopis, bo logiczne byłoby, gdyby sporządził go Krawczyk, a on jedynie podpisał się na oryginale w jego zastępstwie.

- Nie ujawniamy planów działań - ucina prokurator Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Poseł Marek Wójcik (PO), członek sejmowej komisji śledczej, jest oburzony postawą warszawskich śledczych. O tym, że od kilku dni znają oni oświadczenie Wilczyńskiego, dowiedział się od "Gazety".

- Wypadało nam przekazać, że wątek fałszerstwa jest już nieaktualny. Wtedy nie domagalibyśmy się niepotrzebnych badań grafologicznych - mówi Wójcik. Zapowiada, że prokuratorzy Krawczyk i Wilczyński będą kolejnymi świadkami przed komisją. - Niech wyjaśnią, kto, co i na czyje polecenie podpisywał w prokuraturze, bo normalny człowiek nie jest tego w stanie zrozumieć - dodaje.

Ot i cała PiSowska praktyka organów represji. W oskarżeniu mnie brała udział cała prokuratura rejonowa w Świdnicy, jednak jak napisałem skargę do okręgówki, to przez całe dwa lata żaden prokurator na posiedzeniach sądu  nie pisnął ani słówka i żadnego pisemka nie napisał, a przychodzili na posiedzenia wszyscy prokuratorzy po kolei, żeby potem winnego było trudno ustalić.
PiSowski reżim rządny sukcesów za wszelką cenę.

boukun

Kto kazał ścigać Blidę?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona