Data: 2010-05-02 15:55:46 | |
Autor: PawelC | |
Kto kogo lubi | |
Yogi(n) pisze:
i dlaczego? Mowa o klubach, które walczą ze sobą albo się lubią.Nie wiem, czy jest się sens tym zajmować, dziecinada na poziomie "piaskownicy" :) |
|
Data: 2010-05-02 21:07:33 | |
Autor: Yogi\(n\) | |
Kto kogo lubi | |
Użytkownik "PawelC" <pablo35CUTTHIS@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:4bdd8466$0$19184$65785112news.neostrada.pl...
Nie wiem, czy jest się sens tym zajmować, dziecinada na poziomie "piaskownicy" :) To prawda, niemniej zjawisko istnieje i ma jakies podłoże socjologiczne. Dlatego ponawiam pytanie - skąd wzięły się sympatie i nienawiści pomiędzy klubami? -- Yogi(n) |
|
Data: 2010-05-02 23:13:38 | |
Autor: Sklavin | |
Kto kogo lubi | |
Użytkownik "Yogi(n)" <yogi_n@tlen.pl> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:4bddcd78$0$17094$65785112@news.neostrada.pl... To prawda, niemniej zjawisko istnieje i ma jakies podłoże socjologiczne. Dlatego ponawiam pytanie - skąd wzięły się sympatie i nienawiści pomiędzy klubami? Moim zdaniem jest to wynik jakichś pojedynczych incydentów na podłożu kryminalnym wśród co bardziej znacznych przedstawicieli braci kibicowskiej (czyt. przywódców gangów) rozszerzone później na ogół i utrwalane przez lata podsycane kolejnymi incydentami w ramach odwetu. Gdzieś słyszałem, że krakowskie antagonizmy są tak silnie zakorzenione, że pewnie już pradziad Kain musiał być kibicem Cracovii a Abel Wisły. Coś w tym przewrotnym powiedzonku musi być. |
|
Data: 2010-05-03 12:11:50 | |
Autor: CGC | |
Kto kogo lubi | |
Dnia Sun, 2 May 2010 21:07:33 +0200, Yogi(n) napisał(a):
Nie wiem, czy jest się sens tym zajmować, dziecinada na poziomie "piaskownicy" :) Nie między klubami, tylko między kibicami. To spora różnica. Np. kibice Śląska i Zagłębia się nie lubią, ale kluby współpracują na wielu poziomach, pożyczają i sprzedają sobie piłkarzy, grają sparingi, prezesi prywatnie są kolegami itd. Owszem, zjawisko podlega rozmaitym prawidłowościom. Np. antypatia jest największa między drużynami długotrwale rywalizującymi o dany zasób (np. dominacja w mieście czy regionie, Mistrzostwo Polski). Dlatego też dwa zespoły z jednego miasta lub jego okolic, grające w tej samej grupie rozgrywkowej są niejako skazane na nienawiść. Skądinąd ciekawe, czy jeśli Śląsk faktycznie się wzmocni i zacznie walczyć o majstra, to zgoda z Wisłą to przetrwa? Inna prawidłowość, to zmienność w czasie niechęci proporcjonalna do odległości między drużynami liczonej w grupach rozgrywkowych. Konflikt dolnośląski ewidentnie narastał, gdy Śląsk i Zagłębie grały na jednym poziomie ligowym i wygasał w przeciwnym wypadku. Analogicznie zmieniały się ilości transferów piłkarzy między tymi klubami. Dwa-trzy lata temu prawie pół Śląska miało w metryczkach grę w Zagłębiu, teraz ostał się bodaj ino Klofik. Można też dopasować do naszej ligi teorię legitymizacji. Wiadomo, że władza jej pozbawiona szybko się skonfliktuje z ludem. Nic więc dziwnego, że Lato ze swoją charyzmą i polityką nie powstrzymał odśpiewywania na każdym niemal meczu nieoficjalnego hymnu PZPN, zachęcającego do kopulowania z tymże. -- CGC |