Dnia Fri, 01 Jun 2012 17:03:24 +0200, stevep napisał(a):
# Bogdan Wróblewski: Wczoraj w Kazimierzu Dolnym zakończyła się 15. konferencja ''Mechanika w lotnictwie''. Dyskutowano o katastrofie smoleńskiej?
Maciej Lasek: Odbyła się sesja dotycząca bezpieczeństwa lotów, a także swobodny panel dyskusyjny poświęcony naukowo-technicznym aspektom katastrofy smoleńskiej. Zaplanowany na godzinę. Trwał trzy.
Kto dyskutował?
- Panel miał największą frekwencję podczas konferencji, na sali było 85 osób reprezentujących wszystkie ośrodki naukowe w Polsce związane z lotnictwem, uczelnie cywilne i wojskowe (politechniki: Warszawska, Wrocławska, Rzeszowska, WAT, Wyższa Szkoła Oficerska w Dęblinie, Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych itd.).
Wystąpił też prof. Paweł Artymowicz z Uniwersytetu w Toronto (astrofizyk i pilot), który przedstawił własną symulację lotu Tu-154 w trakcie ostatnich 4,9 sekundy.
- ...od uderzenia w brzozę do zderzenia z ziemią. Wyniki symulacji porównał ze śladami zderzenia oraz zapisami systemów TAWS i FMS. Jego wnioski były bardzo zbieżne z raportem naszej komisji.
Po jego wystąpieniu zrobiliśmy panel. Przedstawiciele tzw. komisji Millera - Stanisław Żurkowski, Piotr Lipiec i ja - przedstawiliśmy tylko podstawowe fakty z raportu, bo w konferencji brały także udział osoby niezwiązane naukowo z lotnictwem, np. naukowcy organizatorzy konferencji o katastrofie smoleńskiej, która ma się odbyć w PAN w październiku.
Były pytania, wątpliwości?
- Pytania dotyczyły głównie kwestii powtarzanych w mediach. Np. dlaczego 7 kwietnia 2010 r. [gdy w Smoleńsku lądował premier] był system automatycznego naprowadzania ILS, a 10 kwietnia go nie było. Piotr Lipiec wyjaśniał, że 7 kwietnia też go nie było, że to nie jest mała skrzynka, którą stawia się na płycie, tylko system, którego nie da się w dwa dni zdemontować.
Były np. pytania dotyczące zdjęć, z których korzystała nasza komisja. Bo część pochodziła z archiwum pana Siergieja Amielina, rosyjskiego blogera i dziennikarza niezależnie wyjaśniającego przebieg katastrofy.
Na krakowskiej AGH powstała skupiona wokół prof. Piotra Witakowskiego (specjalisty od geomechaniki) grupa inicjatywna, która chce wyjaśnić ''trudny do wytłumaczenia fakt rozpadnięcia się Tu-154 na tysiące drobnych kawałków''.
- W katastrofie iła-62 w Lesie Kabackim w maju 1987 r. samolot też rozpadł się na tysiące kawałków. W Kazimierzu raczej dyskutowaliśmy o sławetnej brzozie. Pokazaliśmy jej zdjęcia z wbitymi fragmentami skrzydła, z metryczką, czyli datą, kiedy zdjęcia zostały zrobione - 11 i 12 kwietnia 2010 r....
...bo były głosy, że ktoś szczątki w brzozę ponabijał później.
- Tak, słyszałem, że pół roku później. Pokazaliśmy też zdjęcia końcówki skrzydła, które przez brzozę zostało obcięte. W dużym zbliżeniu widać, że konstrukcja została sprasowana, na jednym zdjęciu widać nawet odrobinę trocin z tej brzozy.
Prof. Wiesław Binienda z Uniwersytetu w Akron pracujący dla parlamentarnego zespołu Antoniego Macierewicza (PiS) wykluczył, by brzoza (nawet cztery razy twardsza niż ta smoleńska) zniszczyła skrzydło. Mówił: ''gdyby mieli dane, które by mnie zmiotły, to byłbym zmieciony''. Nie można go było zaprosić do Kazimierza?
- Prof. Binienda mógł przyjechać, bo konferencja była otwarta. Na ogłoszenie zareagował np. prof. Artymowicz z Toronto.
Czy ktoś zapytał o wybuch?
- Tak. Pokazaliśmy zdjęcia fragmentów konstrukcji samolotu, które wskazują na zderzenie z przeszkodą, a nie na wybuch. Były pytania - dlaczego nie są udostępniane wszystkie materiały?
Właśnie.
- Nie ma takiej zasady. Czy ktoś widział cały materiał z badań jakiejkolwiek katastrofy? Nikt nie widział. Raport z badania katastrofy samolotu Concorde w Paryżu (lipiec 2000 r.) liczy 187 stron, nasz 330, plus załączniki. Raporty zawierają tylko te dane, które są niezbędne do określenia przyczyn i wytycznych, które mają zapobiegać następnym, podobnym zdarzeniom.
Czy nie można udostępnić wszystkich danych z rejestratorów np. zespołowi ekspertów, także zagranicznych, o czym mówił w ''Gazecie'' prof. Michał Kleiber. Tak aby mogli prowadzić swobodnie własne analizy?
- Są dwie przeszkody. Pierwsza to problem prawny. Te dane podlegają prawnej ochronie i w tej chwili są tylko w trzech miejscach: rosyjskim MAK, w Inspektoracie Bezpieczeństwa Lotów MON, bo ten resort jest prawnym sukcesorem naszej komisji, i ma je też prokuratura. Właśnie analizuje je powołany przez nią zespół biegłych.
Podczas panelu było wiele wypowiedzi, że wobec kontrowersji, podważania wiarygodności badań komisji, dobrze byłoby te dane udostępnić, powołać zespół, który na drodze obliczeniowej udowodniłby przebieg katastrofy. Tylko ktoś musiałby tej zgody udzielić.
- Pan premier, bo to szef rządu określił zakres udostępnienia danych.
Naukowcy powtarzają, że katastrofa smoleńska jest zbyt ważnym zdarzeniem, by ''pozwolić na kształtowanie jej obrazu w świadomości społecznej przez polityków i propagandzistów''.
- Ja się z tym zgadzam, i tego typu odczucie wyrażane było przez wielu kolegów w Kazimierzu.
Dla ludzi, którzy są związani z lotnictwem, przyczyny tej katastrofy nie budzą wątpliwości. Natomiast to, co się wokół niej dzieje, te absurdalne teorie i koncepcje, rodzą potrzebę dania odporu, ale na drodze naukowej. Moim zdaniem, jeżeli takie badania miałyby być przeprowadzone przez środowisko naukowe, to na szczególnych zasadach: dyskusja specjalistów bez dostępu mediów, bez mieszania w nią polityków, zakończona przedstawieniem komunikatu z badań.
Wtedy znowu podważać się będzie wiarygodność rezultatu. A przecież niejedną zagadkę rozwiązali choćby eksperci amatorzy, gdy tylko w internecie udostępniono im dane, czyli materiały źródłowe. Dlaczego tego nie można zrobić w tej sprawie?
- Tak się robi, gdy mamy do rozwiązania zagadkę. W katastrofie smoleńskiej nie ma nic zagadkowego. Zagadka powstaje wtedy, gdy odrzucamy fakty: ślady na ziemi, obiektywne zapisy z rejestratorów lotu, rozmów w kabinie. Dopiero gdy odrzucamy fakty, dajemy pole do tajemnicy. Nic tajemniczego w przyczynach tej katastrofy nie było. Nie ma sensu stawiać hipotez ''od śmigła''.
Będę bronił stanowiska komisji, ale ponieważ mogę nie być obiektywny, zweryfikuje je zespół biegłych powołanych przez wojskową prokuraturę, pod kierownictwem płk Antoniego Milkiewicza, jednego z najwybitniejszych ekspertów od badania wypadków lotniczych. Wykonują m.in. własną symulację lotu. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hpv8n
Kiedy skończy sie to wariactwo?!
|