Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.film   »   Kto to jest "dobry aktor"?

Kto to jest "dobry aktor"?

Data: 2010-10-29 01:20:55
Autor: marek augustynski
Kto to jest "dobry aktor"?
Ciągle słyszymy o tym, że ten aktor jest dobry, tamten fenomenalny, inny przeciętny, a jeszcze inny beznadziejny, tylko... co to tak naprawdę znaczy? Może i pytam o dziwną rzecz, ale po prostu nigdy nie rozumiałem na podstawie czego dokonuje się takiej, a nie innej oceny umiejętności w tej profesji. Krótka odpowiedź będzie brzmiała: "dobry aktor to ktoś, kto umie się dobrze wcielić w swoją rolę", tylko że to niewiele wyjaśnia, bo co to tak naprawdę znaczy? Że ktoś gra naturalnie? A może akurat dostał rolę, która wymagała od niego bycia maksymalnie sztucznym i przez nią został niesłusznie okrzyknięty złym aktorem? Jak nauczyć się oceniać czy dana osoba jest aktorskim
geniuszem
czy miernotą? Czy istnieje jakiś ustalony zbiór kryteriów pozwalających rozstrzygnąć czy ktoś jest w tym fachu dobry czy zły? Może wyjaśnię to lepiej na jakimś przykładzie. Obejrzałem sobie np. na
youtube
taki oto przykład: "najgorszego popisu aktorskiego w dziejach" :
 http://www.youtube.com/watch?v=oBWkECFGHRI

i po prostu nie umiem powiedzieć czym zasłużył sobie na takie miano. Moglibyście mi to trochę ułatwić poddając ten krótki filmik rzetelnej
analizie?
Co takiego skopał aktor grający strażnika (bo chyba do niego odnoszą się zarzuty) i jak ta scena powinna być odegrana w sposób modelowy? Szczerze mówiąc wątpię, żeby zdobywca Oskara zagrał to inaczej, bo nie za bardzo wiem jak można zademonstrować swój kunszt aktorski w ciągu 30 sekund,
wypowiadając
3 zdania, w roli takiej jak ta.

Drugi przykład:

http://www.youtube.com/watch?v=i7gIpuIVE3k&feature=related

Co tu zostało zagrane źle i jak powinno być poprawione, żeby było dobrze?

Widziałem więcej scenek tego typu. Zauważyłem, że ich cechą wspólną jest to, że pochodzą z mało znanych filmów z mało znanymi aktorami i w większości przypadków są po prostu śmieszne, ale to wynika raczej ze scenariusza, a nie
z
gry aktorskiej. Czyżby to właśnie była odpowiedź na moje pytanie? Zawsze mi się wydawało, że podział aktorów na dobrych i złych to zwykły pic na wodę, a "dobry" znaczy w tym kontekście po prostu "znany", "z nazwiskiem". Mam
rację
czy nie? Jeśli nie, podajcie mi swoje przykłady ZŁYCH aktorów "z nazwiskiem" niesłusznie wyniesionych na ołtarze i DOBRYCH aktorów, którzy są zupełnie nieznani i niedoceniani, najlepiej z zaznaczeniem co w grze tych pierwszych jest złe, a co jest dobre w grze tych drugich. Po prostu chciałbym wreszcie nauczyć się to samodzielnie oceniać.


Przede wszystkim patrz na reżysera. Jeśli on nie widzi człowieka nic z tego nie będzie.
W Polsce nie ma reżyserów i to w zasadzie rozwiązuje kwestie polskich aktorów. Wspomniany tu Gajos jest jedynym, który potrafi zrobić swoją kreacją film. Ale czy on od tego jest? Reszta to klasyczni aktorzy teatralni grający teatr, nie postać filmową... komedianci, „pajace”.

W kinie światowym wcale nie jest znowu tak dobrze z aktorami. No i wydaje mi się, że trzeba się wdrożyć, obejrzeć trochę filmów, ocenianych jako dobre, aby nauczyć się samodzielnie w ten sposób oceniać.
Weźmy reżyserów.

Almodovar Pedro
Bergman Ingmar
Bondarczuk Sergiej
Herzog Werner
Konczałowski Andriej
Kurosawa Akira
Michalkow Nikita
Tarkowski Andrei
Sokurow Aleksander

Jak ich nie przetrawisz, lub choćby części z nich, to nic tak naprawdę nie będziesz wiedział. Intuicyjnie można na pewno ocenić ale znajomość kinematografii poszerza patrzenie bardzo.

Taki Julien Temple.. nakręcił film “Bullet”, który nie wszedł nawet do kin (był na wideo). Film jest świetny, ze świetną grą aktorską. Nie wiem czy potrafiłbyś to stwierdzić od tak. Najprawdopodobniej uznałbyś go za rąbankę ...? Nie ma żadnych kryteriów odnośnie gry aktorskiej czego dowodzi chociażby rola Bruna S w „Zagadce Kaspara Hausera” Herzoga. Albo z innej beczki. Który aktor gra źle u Herzoga, który gra źle u Michałkowa? Po prostu reżyser ma fundamentalne znaczenie. Penelopa Cruz zmienia się z pięknej interesującej kobiety u Almadovara w kompletną idiotkę kiedy gra w Stanach. Trzeci przypadek z Penelopą. Woody Allen musiał przyjechać do europy żeby zagrała dobrze u amerykańskiego reżysera... To kim jest ten Woody Allen? Jest hermetycznym, pozbawionym szerszego spojrzenia Nowojorskim reżyserem, opowiadającym ciągle te same dowcipy. Jego „Annie Hall” załatwia całą jego historię.

Mówi się Marlon Brando był wybitny. I taki właśnie był. Jak grał wściekłość to aż się go bałeś. Pokaż mi takiego aktora dzisiaj. Postać grana przez Brando zawłaszczała film, reżyser przestawał mieć znaczenie. Grał autentycznego człowieka bo sam był autentyczny. I waliło go u kogo gra bo wiedział, że wyrasta ponad to. Al Pacino to „małpa”. Zagra wszystko ale nie ma w nim życia.. jest odtwórcą roli. Marlon był jej Twórcą. Dobry aktor nie jest zatem dobry bo „...umie się dobrze wcielić w swoją rolę", dobry aktor tworzy rolę.

marek


--


Data: 2010-10-29 17:59:58
Autor: moon
Kto to jest "dobry aktor"?
?marek augustynski wrote:
>
Almodovar Pedro
Bergman Ingmar
Bondarczuk Sergiej
Herzog Werner
Konczałowski Andriej
Kurosawa Akira
Michalkow Nikita
Tarkowski Andrei
Sokurow Aleksander

Jak ich nie przetrawisz,

dobrze napisane, to się TRAWI.
i nie zawsze jest sto trawne, zraziki intelektualne w sosie nudy wychodzą im super.

moon

Data: 2010-10-29 19:21:05
Autor: marek augustynski
Kto to jest "dobry aktor"?
> Almodovar Pedro
> Bergman Ingmar
> Bondarczuk Sergiej
> Herzog Werner
> Konczałowski Andriej
> Kurosawa Akira
> Michalkow Nikita
> Tarkowski Andrei
> Sokurow Aleksander
>
> Jak ich nie przetrawisz,

dobrze napisane, to się TRAWI.
i nie zawsze jest sto trawne, zraziki intelektualne w sosie nudy wychodzą im super.

Ja tam nie mam problemów z tym trawieniem jakoś. No i wiesz, nikt nikogo do niczego nie zmusza. Pokarm dla much zawsze się znajdzie.. przegryziony przed połknięciem.

marek --


Data: 2010-10-29 20:25:05
Autor: Habeck Colibretto
Kto to jest "dobry aktor"?
Dnia 29.10.2010, o godzinie 19.21.05, na pl.rec.film, marek augustynski
napisał(a):

Almodovar Pedro
Bergman Ingmar
Bondarczuk Sergiej
Herzog Werner
Konczałowski Andriej
Kurosawa Akira
Michalkow Nikita
Tarkowski Andrei
Sokurow Aleksander

Jak ich nie przetrawisz,

dobrze napisane, to się TRAWI.
i nie zawsze jest sto trawne, zraziki intelektualne w sosie nudy wychodzą im super.

Ja tam nie mam problemów z tym trawieniem jakoś. No i wiesz, nikt nikogo do niczego nie zmusza. Pokarm dla much zawsze się znajdzie.. przegryziony przed połknięciem.

Równie dobrze można powiedzieć, że część z tych reżyserów robi pokarm dla
takich much jak Ty. Niby dlaczego twierdzisz, że Twojego gówno lepiej
pachnie? Bo podoba się mniejszej ilości ludzi?

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2010-10-29 21:03:53
Autor: marek augustynski
Kto to jest "dobry aktor"?
>>> Almodovar Pedro
>>> Bergman Ingmar
>>> Bondarczuk Sergiej
>>> Herzog Werner
>>> Konczałowski Andriej
>>> Kurosawa Akira
>>> Michalkow Nikita
>>> Tarkowski Andrei
>>> Sokurow Aleksander
>>>
>>> Jak ich nie przetrawisz,
>> >> dobrze napisane, to się TRAWI.
>> i nie zawsze jest sto trawne, zraziki intelektualne w sosie nudy wychodzą
im
>> super.
> > Ja tam nie mam problemów z tym trawieniem jakoś. No i wiesz, nikt nikogo
do
> niczego nie zmusza. Pokarm dla much zawsze się znajdzie.. przegryziony
przed
> połknięciem.

Równie dobrze można powiedzieć, że część z tych reżyserów robi pokarm dla
takich much jak Ty.
 Można tak powiedzieć dodając, co z resztą zrobiłeś, że to jest dosyć rzadki gatunek muchy.


Niby dlaczego twierdzisz, że Twojego gówno lepiej
pachnie?

Napisałem, że trzeba ich obejrzeć żeby się czegoś dowiedzieć. Napisałem tak, bo tak... z doświadczenia.  Czy możesz mi pokazać film, który wprowadzi mnie w świat Kurosawy? Bo ja Ci mogę wypisać sto filmów, których nie musiałbyś oglądać po obejrzeniu, powiedzmy, „Rudobrodego”. Chodzi mi o wiedzę, tylko i wyłącznie.
Bo podoba się mniejszej ilości ludzi?

Nie dlatego. Nie wyciągaj głupich wniosków. Czytaj tekst.

marek


--


Data: 2010-10-29 23:02:01
Autor: Habeck Colibretto
Kto to jest "dobry aktor"?
Dnia 29.10.2010, o godzinie 21.03.53, na pl.rec.film, marek augustynski
napisał(a):


Równie dobrze można powiedzieć, że część z tych reżyserów robi pokarm dla
takich much jak Ty.
Można tak powiedzieć dodając, co z resztą zrobiłeś, że to jest dosyć rzadki gatunek muchy.

Jakie to ma znaczenia. To filmy, kino, rozrywka - dla jednych liczy się to,
czego inni nie zauważają. Każdy bierze swój kawałek... hmmm... tortu.

Niby dlaczego twierdzisz, że Twojego gówno lepiej
pachnie?
Napisałem, że trzeba ich obejrzeć żeby się czegoś dowiedzieć. Napisałem tak, bo tak... z doświadczenia. 

Oglądałem, widziałem, nie zachwycałem się. Nie, nie twierdzę, że robią
kiepskie kino - robią dobre, świetne, aktorzy grają rewelacyjnie, ale...
bywa, że w ich filmach wieje nudą. Choć długo się je pamięta (może i z
powodu nudy też).

Czy możesz mi pokazać film, który wprowadzi mnie w świat Kurosawy?

Może jakiś film Kurosawy!!! O!

Bo ja Ci mogę wypisać sto filmów, których nie musiałbyś oglądać po obejrzeniu, powiedzmy, „Rudobrodego”.

No to czekam. Wariacje na ten sam temat przewijają się w kinie od kilkudziesięciu lat,
czasem lepsze, czasem gorsze, ale to nie znaczy, że nie warte pierwowzoru.
Równie dobrze fan literatury mógłby powiedzieć, że ekranizacje są bez sensu
- a zdarzają się przecież perełki.

Chodzi mi o wiedzę, tylko i wyłącznie.

To oglądaj sobie Discovery.

Bo podoba się mniejszej ilości ludzi?
Nie dlatego. Nie wyciągaj głupich wniosków. Czytaj tekst.

Tekst był płytki.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2010-10-29 23:16:59
Autor: marek augustynski
Kto to jest "dobry aktor"?
>> Równie dobrze można powiedzieć, że część z tych reżyserów robi pokarm dla
>>takich much jak Ty.
> Można tak powiedzieć dodając, co z resztą zrobiłeś, że to jest dosyć
rzadki
> gatunek muchy.

Jakie to ma znaczenia.

Akurat to nie ma żadnego znaczenia. Czy to wina filmu, że ogląda go mała ilość ludzi?


To filmy, kino, rozrywka - dla jednych liczy się to,
czego inni nie zauważają. Każdy bierze swój kawałek... hmmm... tortu.

>> Niby dlaczego twierdzisz, że Twojego gówno lepiej
>> pachnie?
> Napisałem, że trzeba ich obejrzeć żeby się czegoś dowiedzieć. Napisałem
tak,
> bo tak... z doświadczenia.  Oglądałem, widziałem, nie zachwycałem się. Nie, nie twierdzę, że robią
kiepskie kino - robią dobre, świetne, aktorzy grają rewelacyjnie, ale...
bywa, że w ich filmach wieje nudą. Choć długo się je pamięta (może i z
powodu nudy też).

No dobra. To mamy różnicę zdań nie do rozwiązania. Ani ja nie przekonam Ciebie, że to właśnie kino jest wybitne ani Ty mnie nie przekonasz, że takie nie jest.


> Czy możesz mi pokazać film, który wprowadzi mnie w świat Kurosawy?

Może jakiś film Kurosawy!!! O!

O!


> Bo ja Ci > mogę wypisać sto filmów, których nie musiałbyś oglądać po obejrzeniu, > powiedzmy, „Rudobrodego”.

No to czekam. Wariacje na ten sam temat przewijają się w kinie od kilkudziesięciu lat,
czasem lepsze, czasem gorsze, ale to nie znaczy, że nie warte pierwowzoru.

A czy ja temu przeczę?


Równie dobrze fan literatury mógłby powiedzieć, że ekranizacje są bez sensu
- a zdarzają się przecież perełki.


>> Bo podoba się mniejszej ilości ludzi?
> Nie dlatego. Nie wyciągaj głupich wniosków. Czytaj tekst.

Tekst był płytki.

Aha. I dlatego postanowiłeś wyciągnąć z niego głupi wniosek...
Poza tym tekst nie był płytki. Był pretensjonalny.

marek


--


Data: 2010-10-30 14:37:30
Autor: Habeck Colibretto
Kto to jest "dobry aktor"?
Dnia 29.10.2010, o godzinie 23.16.59, na pl.rec.film, marek augustynski
napisał(a):

Równie dobrze można powiedzieć, że część z tych reżyserów robi pokarm dla
takich much jak Ty.
Można tak powiedzieć dodając, co z resztą zrobiłeś, że to jest dosyć
rzadki
gatunek muchy.
Jakie to ma znaczenia.
Akurat to nie ma żadnego znaczenia. Czy to wina filmu, że ogląda go mała ilość ludzi?

Tak. Po wielu, wielu latach, kiedy film nie jest już promowany, kiedy leży
na półce to tylko i wyłącznie wina filmu.
Oglądałem, widziałem, nie zachwycałem się. Nie, nie twierdzę, że robią
kiepskie kino - robią dobre, świetne, aktorzy grają rewelacyjnie, ale...
bywa, że w ich filmach wieje nudą. Choć długo się je pamięta (może i z
powodu nudy też).
No dobra. To mamy różnicę zdań nie do rozwiązania. Ani ja nie przekonam Ciebie, że to właśnie kino jest wybitne ani Ty mnie nie przekonasz, że takie nie jest.

Dokładnie. Ale nie o to chodzi w tej dyskusji. Chodzi o twierdzenie, że
takie a takie są podstawy, że to czy tamto to pokarm dla much.

Tekst był płytki.
Aha. I dlatego postanowiłeś wyciągnąć z niego głupi wniosek...
Poza tym tekst nie był płytki. Był pretensjonalny.

Na szczęście nie muł i wodorosty. :)

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2010-10-30 14:14:46
Autor: Grzegorz Staniak
Kto to jest "dobry aktor"?
On 30.10.2010, Habeck Colibretto <habeck@NOSPAM.gazeta.pl> wroted:

Akurat to nie ma żadnego znaczenia. Czy to wina filmu, że ogląda
go mała ilość ludzi?

Tak. Po wielu, wielu latach, kiedy film nie jest juĹź promowany,
kiedy leży na półce to tylko i wyłącznie wina filmu.

Nonsens. GS
--
Grzegorz Staniak   <gstaniak _at_ gmail [dot] com>
= AC Universe.:JumpTheGun:. =  85.14.221.102:27960  = Urban Terror TDM Server = no snipers, no camping,
no spam voting, no console noise...  just pure fun.

Data: 2010-10-30 18:36:41
Autor: marek augustynski
Kto to jest "dobry aktor"?
>>>> Równie dobrze można powiedzieć, że część z tych reżyserów robi pokarm
dla
>>>>takich much jak Ty.
>>> Można tak powiedzieć dodając, co z resztą zrobiłeś, że to jest dosyć > rzadki >>> gatunek muchy.
>> Jakie to ma znaczenia.
> Akurat to nie ma żadnego znaczenia. Czy to wina filmu, że ogląda go mała
ilość
> ludzi?

Tak. Po wielu, wielu latach, kiedy film nie jest już promowany, kiedy leży
na półce to tylko i wyłącznie wina filmu.

Ilość osób oglądająca dany film zależy od tych osób i od niczego innego. Film jest filmem, rzeczą, on o niczym nie decyduje. To ludzie są od myślenia.

No i teraz dołożyłeś jeszcze czas. Ok., w porządku. Tylko gdybyś chciał być rzeczowy stwierdziłbyś właśnie, że coś przetrwało próbę czasu a coś nie. I musiałbyś odpowiedzieć co przetrwało a co nie.

 
>> Oglądałem, widziałem, nie zachwycałem się. Nie, nie twierdzę, że robią
>> kiepskie kino - robią dobre, świetne, aktorzy grają rewelacyjnie, ale...
>> bywa, że w ich filmach wieje nudą. Choć długo się je pamięta (może i z
>> powodu nudy też).
> No dobra. To mamy różnicę zdań nie do rozwiązania. Ani ja nie przekonam > Ciebie, że to właśnie kino jest wybitne ani Ty mnie nie przekonasz, że
takie
> nie jest.

Dokładnie. Ale nie o to chodzi w tej dyskusji. Chodzi o twierdzenie, że
takie a takie są podstawy, że to czy tamto to pokarm dla much.

Określenie mucha było oczywistym odniesieniem do chmar ludzkich oglądających kino nie wymagające wysiłku intelektualnego. Użyłem go w odpowiedzi na &#8222;zraziki intelektualne&#8221;. Było prowokacyjne i dałeś się sprowokować. Nie ma sensu tego rozwlekać:)
Co do podstaw, powiedziałem jak wygląda to według mnie. Czy odniosłeś się do tego? Stwierdziłeś jedynie, że wspomniane kino, jest &#8216;...dobre, świetne, aktorzy grają rewelacyjnie, ale... bywa, że ... wieje nudą.&#8217;
Ja mówię tylko, że wypadałoby &#8222;poczytać Szekspira&#8221;, aby nie podejmować tematu od dupy strony, jeśli ma się problem jak autor wątku. Czy coś w tym złego?

Marek


--


Data: 2010-10-30 19:11:22
Autor: Habeck Colibretto
Kto to jest "dobry aktor"?
Dnia 30.10.2010, o godzinie 18.36.41, na pl.rec.film, marek augustynski
napisał(a):

Tak. Po wielu, wielu latach, kiedy film nie jest już promowany, kiedy leży
na półce to tylko i wyłącznie wina filmu.
Ilość osób oglądająca dany film zależy od tych osób i od niczego innego.

Zależy nie tylko od osób, które film chcą obejrzeć, ale od tych, które
obejrzały też. Wtedy idzie najzwyklejsza szeptana promocja.

Film jest filmem, rzeczą, on o niczym nie decyduje. To ludzie są od myślenia.

Film jest dziełem zrobionym przez człowieka - decyduje na tyle, na ile jest
dobry i na ile dobrzy i popularni stają się twórcy. Nie, nie... nie zawsze
jest tak, że dobry film obejrzy większa ilość osób, ale obejrzy go więcej
jeżeli nie wieje nudą - a od tego filmy przede wszystkim są - mają nie
nudzić.

No i teraz dołożyłeś jeszcze czas. Ok., w porządku. Tylko gdybyś chciał być rzeczowy stwierdziłbyś właśnie, że coś przetrwało próbę czasu a coś nie.

Próbę czasu przetrwają dobre rzeczy. Nie tylko film.
I musiałbyś odpowiedzieć co przetrwało a co nie.

Co przetrwało to można, gorzej z mówieniem tego co _może_ przetrwać.

Dokładnie. Ale nie o to chodzi w tej dyskusji. Chodzi o twierdzenie, że
takie a takie są podstawy, że to czy tamto to pokarm dla much.
Określenie mucha było oczywistym odniesieniem do chmar ludzkich oglądających kino nie wymagające wysiłku intelektualnego.

Doskonale wiemy czym było to określenie.

Użyłem go w odpowiedzi na &#8222;zraziki intelektualne&#8221;. Było prowokacyjne i dałeś się sprowokować. Nie ma sensu tego rozwlekać:)

Dałem się sprowokować, bo była to generalizacja.

Co do podstaw, powiedziałem jak wygląda to według mnie. Czy odniosłeś się do tego? Stwierdziłeś jedynie, że wspomniane kino, jest &#8216;...dobre, świetne, aktorzy grają rewelacyjnie, ale... bywa, że ... wieje nudą.&#8217;
Ja mówię tylko, że wypadałoby &#8222;poczytać Szekspira&#8221;, aby nie podejmować tematu od dupy strony, jeśli ma się problem jak autor wątku. Czy coś w tym złego?

Nic. Szekspir Szekspirem, a film... filmem. Moim zdaniem to film ma się
bronić, a nie film w powiązaniu z dziełem literackim. Jeżeli broni się
tylko w takim przypadku, to nie jest to dobre dla filmu. Inna sprawa,
jeżeli film (tak, tak... chodzi o twórców, a nie film jako rzecz) nawiązuje
do dzieł literackich, używa symboliki, bawi się porównaniami - ale to kal
wspomniałem zupełnie inna sprawa.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2010-10-30 19:42:24
Autor: marek augustynski
Kto to jest "dobry aktor"?
>> Tak. Po wielu, wielu latach, kiedy film nie jest już promowany, kiedy leży
>> na półce to tylko i wyłącznie wina filmu. > Ilość osób oglądająca dany film zależy od tych osób i od niczego innego.

Zależy nie tylko od osób, które film chcą obejrzeć, ale od tych, które
obejrzały też. Wtedy idzie najzwyklejsza szeptana promocja.

To jest weryfikowalne. Bo jeśli polecasz komuś film to ten ktoś i tak oceni go według siebie. Nie będzie w sztuczny sposób twierdził, że tak tak, super. Może nie powie ci tego prosto w oczy ale będzie miał zgryz i w końcu to z niego wypłynie w eter.


> Film > jest filmem, rzeczą, on o niczym nie decyduje. To ludzie są od myślenia.

Film jest dziełem zrobionym przez człowieka - decyduje na tyle, na ile jest
dobry i na ile dobrzy i popularni stają się twórcy.

Ale my rozmawiamy o samodzielnej ocenie.


Nie, nie... nie zawsze
jest tak, że dobry film obejrzy większa ilość osób, ale obejrzy go więcej
jeżeli nie wieje nudą - a od tego filmy przede wszystkim są - mają nie
nudzić.

Co to znaczy wieje nudą? Czy skrócenie sceny ścinania trawy w filmie Dersu Uzala sprawiłoby, że byłaby mniej nudna? Według mnie nie bo ona nie jest nudna w tej postaci w jakiej jest. To właśnie czyni ten film genialnym. Dla mnie np. nuda polega na czymś innym. Jeśli mam przed oczami film i już w pierwszych minutach widzę pewien, nazwijmy to, szlif... i ten szlif jest dla mnie oczywisty to film mnie nudzi. Np., taki głupi przykład, film Playboya. Zauważyłeś, że nie musi być w nim erotycznej sceny żebyś wiedział, że to Playboy. Przerzucasz kanały i nagle jest scenka.. kobieta w kuchni sięgająca do szafki po szklankę.. i jakimś cudem wiesz, że zaraz wejdzie facet i odbędą stosunek. To jest nuda według mnie:)
Filmy są po to, aby coś zobaczyć, czegoś się dowiedzieć, zmienić swój postrzeganie, wrażliwość.. to oznacza postęp. Jeśli po obejrzeniu Dersu mój mózg, mówiąc obrazowo, zmienia kształt i w dodatku okazuje się, że inne filmy o podobnej tematyce stają się miałkie, to jest to dla mnie pewien znak. I muszę z tego wyciągnąć wnioski bo inaczej nie potrafię.


> No i teraz dołożyłeś jeszcze czas. Ok., w porządku. Tylko gdybyś chciał
być
> rzeczowy stwierdziłbyś właśnie, że coś przetrwało próbę czasu a coś nie.

Próbę czasu przetrwają dobre rzeczy. Nie tylko film.

No tak. No i?
Rozmawiamy o filmach.


> I > musiałbyś odpowiedzieć co przetrwało a co nie.

Co przetrwało to można, gorzej z mówieniem tego co _może_ przetrwać.

O tym właśnie mówimy, ciągle i wciąż:) Chodzi o to, że nie znając historii ciężko bawić się w tego typu przewidywania. Historia.. nauka myślenia.


>> Dokładnie. Ale nie o to chodzi w tej dyskusji. Chodzi o twierdzenie, że
>> takie a takie są podstawy, że to czy tamto to pokarm dla much.
> Określenie mucha było oczywistym odniesieniem do chmar ludzkich
oglądających
> kino nie wymagające wysiłku intelektualnego.

Doskonale wiemy czym było to określenie.

Nie do końca dajesz to odczuć swojemu rozmówcy. Coś tam snujesz...


> Użyłem go w odpowiedzi > na &#8222;zraziki intelektualne&#8221;. Było prowokacyjne i dałeś się
sprowokować. Nie ma
> sensu tego rozwlekać:)

Dałem się sprowokować, bo była to generalizacja.

Generalizacja w odpowiedzi na zraziki intelektualne.. i tak postęp;)
 
> Co do podstaw, powiedziałem jak wygląda to według mnie. Czy odniosłeś się
do
> tego? Stwierdziłeś jedynie, że wspomniane kino, jest &#8216;...dobre,
świetne,
> aktorzy grają rewelacyjnie, ale... bywa, że ... wieje nudą.&#8217;
> Ja mówię tylko, że wypadałoby &#8222;poczytać Szekspira&#8221;, aby nie
podejmować tematu
> od dupy strony, jeśli ma się problem jak autor wątku. Czy coś w tym złego?

Nic. Szekspir Szekspirem, a film... filmem.

Użyłem Szekspira jako przenośni. Cudzysłowy mi się krzaczą. Przepraszam.

marek


--


Data: 2010-10-30 21:51:33
Autor: Habeck Colibretto
Kto to jest "dobry aktor"?
Dnia 30.10.2010, o godzinie 19.42.24, na pl.rec.film, marek augustynski
napisał(a):

Tak. Po wielu, wielu latach, kiedy film nie jest już promowany, kiedy leży
na półce to tylko i wyłącznie wina filmu.
Ilość osób oglądająca dany film zależy od tych osób i od niczego innego.
Zależy nie tylko od osób, które film chcą obejrzeć, ale od tych, które
obejrzały też. Wtedy idzie najzwyklejsza szeptana promocja.
To jest weryfikowalne. Bo jeśli polecasz komuś film to ten ktoś i tak oceni go według siebie. Nie będzie w sztuczny sposób twierdził, że tak tak, super. Może nie powie ci tego prosto w oczy ale będzie miał zgryz i w końcu to z niego wypłynie w eter.

Tak, ale on tego filmu już nie poleci i swoim znajomym będzie mówił, że to
gniot. Więc o ileś mniej osób go obejrzy (kupi, wypożyczy) i _oceni_.
 
Film jest filmem, rzeczą, on o niczym nie decyduje. To ludzie są od myślenia.
Film jest dziełem zrobionym przez człowieka - decyduje na tyle, na ile jest
dobry i na ile dobrzy i popularni stają się twórcy.
Ale my rozmawiamy o samodzielnej ocenie.

Raczej tym co definiuje dobry film. :)

Nie, nie... nie zawsze
jest tak, że dobry film obejrzy większa ilość osób, ale obejrzy go więcej
jeżeli nie wieje nudą - a od tego filmy przede wszystkim są - mają nie
nudzić.
Co to znaczy wieje nudą?

Ciężko zdefiniować. :) To w większości kwestia przewidywalności przy
pierwszym oglądaniu, kwestia zbyt długich scen, które nic do filmu nie
wnoszą, hermetyczności filmu (świetnie zrozumiały dla wtajemniczonych) etc.

Czy skrócenie sceny ścinania trawy w filmie Dersu Uzala sprawiłoby, że byłaby mniej nudna? Według mnie nie bo ona nie jest nudna w tej postaci w jakiej jest. To właśnie czyni ten film genialnym. Dla mnie np. nuda polega na czymś innym. Jeśli mam przed oczami film i już w pierwszych minutach widzę pewien, nazwijmy to, szlif... i ten szlif jest dla mnie oczywisty to film mnie nudzi. Np., taki głupi przykład, film Playboya. Zauważyłeś, że nie musi być w nim erotycznej sceny żebyś wiedział, że to Playboy. Przerzucasz kanały i nagle jest scenka.. kobieta w kuchni sięgająca do szafki po szklankę.. i jakimś cudem wiesz, że zaraz wejdzie facet i odbędą stosunek. To jest nuda według mnie:)

Jeżeli Cię to nie kręci to jest to nudne. :)

Filmy są po to, aby coś zobaczyć, czegoś się dowiedzieć, zmienić swój postrzeganie, wrażliwość.. to oznacza postęp.

To kwestia dyskusyjna od czego są filmy. Bo są też od tego, żeby się
wyluzować, odpocząć, wyłączyć na chwilę myślenie i oderwać się od
rzeczywistości, zobaczyć jeszcze raz coś co się podoba, ale podane w trochę
innym sosie. Każdy może szukać czegoś innego.
Jeśli po obejrzeniu Dersu mój mózg, mówiąc obrazowo, zmienia kształt i w dodatku okazuje się, że inne filmy o podobnej tematyce stają się miałkie, to jest to dla mnie pewien znak. I muszę z tego wyciągnąć wnioski bo inaczej nie potrafię.

Okej. :)

No i teraz dołożyłeś jeszcze czas. Ok., w porządku. Tylko gdybyś chciał
być
rzeczowy stwierdziłbyś właśnie, że coś przetrwało próbę czasu a coś nie.
Próbę czasu przetrwają dobre rzeczy. Nie tylko film.
No tak. No i?

No i tyle. Truizm. :)

Rozmawiamy o filmach.

Z filmami jest tak samo.

I musiałbyś odpowiedzieć co przetrwało a co nie.
Co przetrwało to można, gorzej z mówieniem tego co _może_ przetrwać.
O tym właśnie mówimy, ciągle i wciąż:) Chodzi o to, że nie znając historii ciężko bawić się w tego typu przewidywania. Historia.. nauka myślenia.

Historia - umiejętność zmiany tego jak się mówi o przeszłości. To
rzeczywiście wymaga wysiłku (choć nie zawsze jakiegoś specjalnego myślenia
:) ).

Doskonale wiemy czym było to określenie.
Nie do końca dajesz to odczuć swojemu rozmówcy. Coś tam snujesz...

A tam snuję. Płynę sobie. :)

Użyłem go w odpowiedzi na &#8222;zraziki intelektualne&#8221;. Było prowokacyjne i dałeś się
sprowokować. Nie ma
sensu tego rozwlekać:)
Dałem się sprowokować, bo była to generalizacja.
Generalizacja w odpowiedzi na zraziki intelektualne.. i tak postęp;)

:)

Nic. Szekspir Szekspirem, a film... filmem.
Użyłem Szekspira jako przenośni.

Ja też. Książka książką, sztuka sztuką... a film filmem.
Cudzysłowy mi się krzaczą. Przepraszam.

Eee tam. :)

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2010-10-31 00:34:11
Autor: marek augustynski
Kto to jest "dobry aktor"?
>>> Ilość osób oglądająca dany film zależy od tych osób i od niczego innego.
>> Zależy nie tylko od osób, które film chcą obejrzeć, ale od tych, które
>> obejrzały też. Wtedy idzie najzwyklejsza szeptana promocja.
> To jest weryfikowalne. Bo jeśli polecasz komuś film to ten ktoś i tak
oceni go
> według siebie. Nie będzie w sztuczny sposób twierdził, że tak tak, super.
Może
> nie powie ci tego prosto w oczy ale będzie miał zgryz i w końcu to z niego > wypłynie w eter.

Tak, ale on tego filmu już nie poleci i swoim znajomym będzie mówił, że to
gniot. Więc o ileś mniej osób go obejrzy (kupi, wypożyczy) i _oceni_.

Ok. Czuje się przekonany co do ilości osób w sensie ogólnym. Mi chodziło o ilość osób, które oglądają film i uznają go za dobry. Bezsporne będzie chyba, że ilość oglądająca Sokurowa jest mniejsza niż tych oglądających Camerona. I moim zdaniem ta różnica wynika wprost ze zdolności tych osób do obejrzenia jednego i drugiego. Jeśli teraz wyjdziemy z próżni i zaczniemy promować Sukorowa okaże się, że jego oglądalność skoczy w górę. Wątpię jednak że gotowość ludzi do obejrzenia jego filmów wzrośnie w ten sam sposób. Stworzy się raczej sytuacja sztuczna... powstaną środowiska snobistyczne, będzie w dobrym tonie oglądać, bywać, rozumiesz. I w tym sensie okaże się, że ilość osób oglądająca film zależy od tych osób. Cała reszta będzie jedynie bywalcem bankietu. Tak samo jak np. mamy dzisiaj z nieżyjącym Bergmanem. Jego filmy obejrzały masy ponieważ jest wypromowany i samo nazwisko Bergman już wywołuje gorączkę. Jaka jest jednak faktyczna liczba wielbicieli Bergamana i ludzi dla których jego filmy mają rzeczywistą wartość? Myślę, że ta liczba jest znikoma w porównaniu z ilością tych którzy widzieli. Czyli tak naprawdę nic nie widzieli. Równie dobrze mogliby patrzeć się przez te kilka godzin w jednolitą ścianę. I teraz najważniejsze. Jeśli więc widzieli wyłącznie ową ścianę w trakcie seansu to mamy z czystym sumieniem uznać, na podstawie ich, w cudzysłowie, opinii, coś tam? W jaki sposób? Ja musiałbym zatkać uczy i oczy żeby przez moje gardło przeszły słowa zgody na tak postawioną tezę.

 
>>> Film >>> jest filmem, rzeczą, on o niczym nie decyduje. To ludzie są od myślenia.
>> Film jest dziełem zrobionym przez człowieka - decyduje na tyle, na ile
jest
>> dobry i na ile dobrzy i popularni stają się twórcy.
> Ale my rozmawiamy o samodzielnej ocenie.

Raczej tym co definiuje dobry film. :)

Twoja wiedza.


>> Nie, nie... nie zawsze
>> jest tak, że dobry film obejrzy większa ilość osób, ale obejrzy go więcej
>> jeżeli nie wieje nudą - a od tego filmy przede wszystkim są - mają nie
>> nudzić.
> Co to znaczy wieje nudą?

Ciężko zdefiniować. :) To w większości kwestia przewidywalności przy
pierwszym oglądaniu,
Z tym się zgadzam.


kwestia zbyt długich scen, które nic do filmu nie wnoszą,

W tym wypadku widzę problem ponieważ czas jest różnie wypełniany w zależności od głowy. Tzw. dłużyzny nie koniecznie są pustą przestrzenią filmu, mogą mieć swój cel. Wiercący się dwudziestokilkulatek uzna je za mękę, a dla trzydziestolatka okażą się one podróżą po wyobraźni. Co to znaczy nic nie wnoszą?


hermetyczności filmu (świetnie zrozumiały dla wtajemniczonych) etc.

Dla wtajemniczonych w treści opisywane przez film czy dla wtajemniczonych bo rozumiejących język filmu?

 
> Przerzucasz kanały i nagle jest scenka.. kobieta w kuchni sięgająca > do szafki po szklankę.. i jakimś cudem wiesz, że zaraz wejdzie facet i
odbędą
> stosunek. To jest nuda według mnie:)

Jeżeli Cię to nie kręci to jest to nudne. :)

No proszę Cię. Nawet przy piwie byłby to dosyć płytki kawał:)


> Filmy są po to, aby coś zobaczyć, czegoś się dowiedzieć, zmienić swój > postrzeganie, wrażliwość.. to oznacza postęp. To kwestia dyskusyjna od czego są filmy. Bo są też od tego, żeby się
wyluzować, odpocząć, wyłączyć na chwilę myślenie i oderwać się od
rzeczywistości, zobaczyć jeszcze raz coś co się podoba, ale podane w trochę
innym sosie. Każdy może szukać czegoś innego.

Racja, rozpędziłem się, ale cały czas mam w głowie pytania zadawane przez twórcę tematu więc nie zakładam w dyskusji pewnych wątków.

 
>>> No i teraz dołożyłeś jeszcze czas. Ok., w porządku. Tylko gdybyś chciał > być >>> rzeczowy stwierdziłbyś właśnie, że coś przetrwało próbę czasu a coś nie.
>> Próbę czasu przetrwają dobre rzeczy. Nie tylko film. > No tak. No i?

No i tyle. Truizm. :)

> Rozmawiamy o filmach.

Z filmami jest tak samo.

Masmix:)


>>> I >>> musiałbyś odpowiedzieć co przetrwało a co nie.
>> Co przetrwało to można, gorzej z mówieniem tego co _może_ przetrwać.
> O tym właśnie mówimy, ciągle i wciąż:) Chodzi o to, że nie znając historii > ciężko bawić się w tego typu przewidywania. Historia.. nauka myślenia.

Historia - umiejętność zmiany tego jak się mówi o przeszłości.
To
rzeczywiście wymaga wysiłku (choć nie zawsze jakiegoś specjalnego myślenia
:) ).

To jest polityka historyczna a nie historia i rzeczywiście wymaga mniejszego wysiłku niż to drugie:)

marek


--


Data: 2010-10-30 16:24:50
Autor: Telev
Kto to jest "dobry aktor"?
Dnia 29.10.2010, o godzinie 21.03.53, na pl.rec.film, marek augustynski
Równie dobrze można powiedzieć, że część z tych reżyserów robi pokarm dla
takich much jak Ty.
Można tak powiedzieć dodając, co z resztą zrobiłeś, że to jest dosyć rzadki
gatunek muchy.

Użytkownik "Habeck Colibretto" <habeck@NOSPAM.gazeta.pl
Jakie to ma znaczenia. To filmy, kino, rozrywka - dla jednych liczy się to,
czego inni nie zauważają. Każdy bierze swój kawałek... hmmm... tortu.

a najgrosze w tym wszystkim jest to, że nigdy nie wiesz czy ci się coś spodoba, dopóki nie obejrzysz [i to zazwyczaj do końca]

trailery i recenzje kłamią

a to że ktoś w przeszłości robił rzeczy wielkie / fajen nie znaczy że teraz nie zrobił gówna wględnie w nim wystąpił [lub odwrotnie]



TV

Data: 2010-10-29 23:49:23
Autor: moon
Kto to jest "dobry aktor"?
?marek augustynski wrote:
Almodovar Pedro
Bergman Ingmar
Bondarczuk Sergiej
Herzog Werner
Konczałowski Andriej
Kurosawa Akira
Michalkow Nikita
Tarkowski Andrei
Sokurow Aleksander

Jak ich nie przetrawisz,

dobrze napisane, to się TRAWI.
i nie zawsze jest sto trawne, zraziki intelektualne w sosie nudy
wychodzą im super.

Ja tam nie mam problemów z tym trawieniem jakoś. No i wiesz, nikt
nikogo do niczego nie zmusza. Pokarm dla much zawsze się znajdzie..
przegryziony przed połknięciem.

hmmm...
Fanny i Aleksander - 5 godzin 10 minut (Bergman)
Stalker - 165 minut i tylko 145 ujęć (Tarkovsky)
Ran - 160 minut (Kurosawa)
Cichy Don - 3 godziny (Bondarczuk)
Syberiada - 4 godziny 35 minut (Konczałowski)

Myślę, że twoja list pokazuje wyłącznie twoje preferencje i nie ma nic wspólnego z jakimiś obiektywnymi kryteriami.
W dodatku, 5 z 9 reżyserów na niej to Rosjanie.
Po prostu lubisz długie, ruskie filmy :))

moon

Data: 2010-10-30 00:01:53
Autor: marek augustynski
Kto to jest "dobry aktor"?
>>> Almodovar Pedro
>>> Bergman Ingmar
>>> Bondarczuk Sergiej
>>> Herzog Werner
>>> Konczałowski Andriej
>>> Kurosawa Akira
>>> Michalkow Nikita
>>> Tarkowski Andrei
>>> Sokurow Aleksander
>>>
>>> Jak ich nie przetrawisz,
>>
>> dobrze napisane, to się TRAWI.
>> i nie zawsze jest sto trawne, zraziki intelektualne w sosie nudy
>> wychodzą im super.
>
> Ja tam nie mam problemów z tym trawieniem jakoś. No i wiesz, nikt
> nikogo do niczego nie zmusza. Pokarm dla much zawsze się znajdzie..
> przegryziony przed połknięciem.
>
hmmm...
Fanny i Aleksander - 5 godzin 10 minut (Bergman)
Stalker - 165 minut i tylko 145 ujęć (Tarkovsky)
Ran - 160 minut (Kurosawa)
Cichy Don - 3 godziny (Bondarczuk)
Syberiada - 4 godziny 35 minut (Konczałowski)

Hej. Jeśli już robisz taką listę to bądź fair.
Siódma pieczęć 1.36
Zwierciadło 1.41
Rashomon 1.28
Los człowieka 1.36
Wewnętrzny krąg 1.50


Myślę, że twoja list pokazuje wyłącznie twoje preferencje i nie ma nic wspólnego z jakimiś obiektywnymi kryteriami.

Odezwał się obiektywny.


W dodatku, 5 z 9 reżyserów na niej to Rosjanie.

Tak wypadło.


Po prostu lubisz długie, ruskie filmy :))

;)

marek

--


Data: 2010-11-16 16:30:12
Autor: Marcin N
Kto to jest "dobry aktor"?

Użytkownik "moon" <munip79@yahoo.com> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:iaffh0$st8$1@news.onet.pl...

Syberiada - 4 godziny 35 minut (Konczałowski)

Przypomniałeś mi film z dzieciństwa. Myślałem, że to był serial. Źle zapamiętałem?

Data: 2010-11-17 01:55:38
Autor: moon
Kto to jest "dobry aktor"?
?Marcin N wrote:
Użytkownik "moon" <munip79@yahoo.com> napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:iaffh0$st8$1@news.onet.pl...

Syberiada - 4 godziny 35 minut (Konczałowski)

Przypomniałeś mi film z dzieciństwa. Myślałem, że to był serial. Źle
zapamiętałem?

ze cztery wyjścia do toalety w czasie projekcji... to prawie jak serial!
a na poważnie, pewnie pocięli to na potrzeby TV, nikt by nie wysiedział tyle przed telewizorem.

moon

Kto to jest "dobry aktor"?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona