Data: 2015-10-25 12:12:16 | |
Autor: Yogi\(n\) | |
Kupno auta w salonie. Jaki cichy rabat od handlowca? | |
Użytkownik "Gadacz102" <gadacz102@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:562ca843$0$642$65785112news.neostrada.pl...
Witam To zależy od marki, chodliwości danego modelu, tego, czy mają taki egzemplarz na placu czy też trzeba czekać, polityki firmy, dealera itp. W najlepszym wypadku utargowałem ok. 5 tys. upustu, ale nie do końca upustu, bo i tak te pieniądze zostawiłem u nich, "wycyganiając" montaż halogenów, alarmu, chlapaczy i listew bocznych, opony zimowe + jakies tam pierdółki w rodzaju dywaników, tweeterów itp. w cenie katalogowej. Gdybym te rzeczy kupował poza ASO, to wyszłby pewnie z 2 kafle mniej, ale liczę w cenach u nich. Auto stało na placu, więc chcieli sprzedać, poza tym konkurencja oferowała właśnie upusty, więc miałem argumenty w negocjacjach. Do tego, obdzwoniłłem sąsiednie ASO tej samej marki i wypytałem, co tam mi zaoferują i tak przygotowany poszedłem do mojego. Auto kosztowało ok. 65 tys. W toyocie było dużo gorzej, w cenie katalogowej założyli listwy, dorzucilli dywaniki, radio, którego nie było w standardzie (takie za 250PLN) i dorzucili butelkę wina przy wręczaniu kluczyków. Ale na samochód musieliśmy czekać prawie cztery miesiące. Cena też znacząco niższa, bo ok. 30 kafi (aygo). Nigdy nie kupowałem francuza w ASO, ale tam juz przez telefon oferowali wiele dodatków i upusty. Piętnaście lat temu, kiedy kupowałem corollę, to dostałem dywaniki i montaż radia, które im sam przyniosłem. Kosztowała ok. 45 tys. i czekałem na nią ok. trzy miechy. Możesz śmiało próbować "doposażyć", zapewne zgodzą się łatwiej niż na rzeczywisty upust. -- Yogi(n) |
|