Data: 2010-11-25 19:07:50 | |
Autor: Greg | |
Kuriozalne pomysły spółdzielni mieszkaniowej | |
W dniu 2010-11-24 22:03, sundayman pisze:
> Osoby nie zainteresowane wynajmem części korytzarza winny > w sposób trwały umożliwić dostęp do niego pozostałych nieszkańców > nieruchomości. Ilu tam jest sąsiadów? Niech jeden pójdzie podpisać umowę. Pozostali niech oleją. Będzie impas - nie można udostępnić korytarza bo jakim prawem skoro ktoś podpisał umowę i płaci za to, aby część była odcięta. Podzielicie koszty pomiędzy siebie. |
|
Data: 2010-11-26 15:48:11 | |
Autor: sundayman | |
Kuriozalne pomysły spółdzielni mieszkaniowej | |
Ilu tam jest sąsiadów? Niech jeden pójdzie podpisać umowę. Pozostali niech oleją. Będzie impas - nie można udostępnić korytarza bo jakim prawem skoro ktoś podpisał umowę i płaci za to, aby część była odcięta. Podzielicie koszty pomiędzy siebie. No może to jest jakiś pomysł :) Ale na razie, podjęliśmy tutaj (znaczy kupą :) w gronie lokatorów) próbę mediacji (na razie bez użycia metod zastraszania :) z SM. Zobaczymy , jakie będą efekty. Co nie zmienia faktu - najbardziej bolesnego - że trzeba wkładać energię po to - żeby było dalej tak, jak było - czyli, żeby nie poprawiać dobrego... |
|
Data: 2010-11-26 16:05:40 | |
Autor: mvoicem | |
Kuriozalne pomysły spółdzielni mieszkaniowej | |
(11/26/2010 03:48 PM), sundayman wrote:
Najlepiej - o ile to możliwe - wypisać się ze spółdzielni i zawiązać wspólnotę mieszkaniową.Ilu tam jest sąsiadów? Niech jeden pójdzie podpisać umowę. Pozostali Energii będziesz musiał wkładać jeszcze więcej, ale przynajmniej na swoim będziesz :D p. m. |
|
Data: 2010-11-26 18:01:51 | |
Autor: sundayman | |
podsumowując... | |
Po pierwsze chciałem podziękować za nad wyraz żywy odzew :)
Po drugie - jeśli komuś się to przyda do czegokolwiek, to chciałbym wyjaśnić mój punkt widzenia w tej sprawie - o ile nie jest on jeszcze jasny. Otóż, prowadzę niewielką firmę - i codziennie - jak zapewne wszyscy mniejsi i więksi przedsiębiorcy, muszę działać w sposób możliwie konstruktywny. Problemy duże rozkładać na małe - a małe eliminować lub pomijać. Starając się w swoim działaniu być efektywnym - tj. wykonywać czynności przynoszące określone - pozytywne - skutki. Działania natomiast w rodzaju omawianego tutaj - to imho przejaw intelektualnego obskurantyzmu, tej plagi, która w Polsce jest przeszkoda i hamulcem dla wielu ludzi i spraw - "Hej robimy - potem się zobaczy - co z tego wyjdzie" - zazwyczaj wychodzi, no własnie tak. Nie podejmuję specjalnie dyskusji, czy działanie SM jest zgodne z prawem - bo zapewne jest. Można oczywiście zastanawiać się - na ile - i czy jest coś, co można wykorzystać "przeciwko" SM. Ponieważ, jak wszystkim wiadomo - prawo nie jest spójne (a już prawo dotyczące SM to zgroza), i w wielu przypadkach zapewne trzeba by długich procesów, aby ustalić gdzie jest "racja". Niemniej jednak jako obywatele powinniśmy pamiętać - co powtórzę - że prawo jako takie - nie jest ideą samą dla siebie, a narzędziem, które ma społeczeństwu służyć. Oczywiście - prawo jest ułomne, co jest w pewnym sensie naturalne - ponieważ nie możliwe jest "dopasowanie" go do każdej sytuacji. I właśnie tutaj jest pole do "racjonalnego stosowania" tego prawa. Jest to jedno z 2 narzędzi, którym my - jako użytkownicy tego prawa - dysponujemy. Drugim jest oczywiście możliwość zmiany tego prawa przez wybory, wpływanie na polityków itp działania "globalne". Ale imho ważniejsze jest działanie lokalne - ponieważ prawo źle stosowane, głupio i nieracjonalnie przestaje spełniać swoją funkcję. Wszyscy dostkonale wiedzą, że można działając "zgodnie z prawem" wykonać całą masę idiotyzmów , nieraz ogromnie szkodliwych. Niektórzy (...) wyjaśniają tutaj maluczkim, jak to uzasadnione jest wprowadzanie takich rozwiązań, powołując się na "prawa do korzystania", na "zyski z wynajmu", itp. Nieszczęście polega zaś na tym, że w niektórych przypadkach tego typu działania są ewidentnym "poprawianiem na siłę" tudzież "uszczęsliwianiem mimo woli", które - w ostatecznym rachunku nie przynosi niczego pożytecznego. Gorzej - przynosi straty. Ale - to, że efekty są złe - jak widać niektórym nie przeszkadza. Grunt - że jest "zgodnie z prawem". Oczywiście - nie twierdzę, że prawo należy łamać. Dlaczego ? Bo łamanie prawa jest generalnie szkodliwe. Czyli wyrządza szkodę. Ale też bywa i tak - że kurczowe trzymanie się nieracjonalnego prawa jest szkodliwe. Świat (również w tym sensie) nie jest czarno-biały. I od tego Bozia dała rozum- żeby go używać. Nie tylko do utrzymania równowagi. Działanie takie jak w omawianym przypadku to działanie odwrotne do tego, do którego ja sam jestem przyzwyczajony - a nawet więcej - jestem zmuszony, ponieważ postępując nieracjonalnie szybko poniósłbym tego konsekwencje. Tutaj oczywiście te konsekwencje poniesie nie "wynalazca" tejże koncepcji - tylko my - lokatorzy. Co do samej SM tutaj poniewieranej - muszę powiedzieć, że do tej chwili moja opinia o nich była zdecydowanie dobra. Lub przynajmniej - przychylna. Kilka spraw, które w innych SM musiały się oprzeć o sąd, aby okazały się wykonalnymi - tutaj przebiegały zaskakująco sprawnie a nawet - życzliwie. Stąd moje wzburzenie - bo dodatkowo zawierające w sobie pewne rozczarowanie. Dzisiaj już wiem, skąd wziął się cały pomysł, mamy tutaj (lokatorzy) pewną koncepcję działania i to rodzi nadzieję na polubowne załatwienie sprawy. O czym poinformuję kiedy będzie to poparte faktami. |
|
Data: 2010-11-27 00:10:05 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
podsumowując... | |
On Fri, 26 Nov 2010, sundayman wrote:
Nie podejmuję specjalnie dyskusji, czy działanie SM jest zgodne z prawem - bo zapewne jest.[...] Niemniej jednak jako obywatele powinniśmy pamiętać - co powtórzę - że prawo jako takie - nie jest ideą samą dla siebie, a narzędziem, które[...] I właśnie tutaj jest pole do "racjonalnego stosowania" tego prawa. Jest to jedno z 2 narzędzi, którym my - jako użytkownicy tego prawa - dysponujemy. Hm... a wskazywana tu droga, poprzez sformalizowanie za pomocą uchwały walnego zgromadzenia sposobu używania części wspólnych w "zastany" sposób nie byłaby aby zgodna z racjonalnym stosowaniem tego prawa? Bo IMVHO wygląda to tak, że spółdzielcy z konkretnego bloku żądają prawa do ustanowienia regulaminu przez aklamację, ale bez dopełnienia formalności :) (głosowanie itede). Źle mi wychodzi? Albo inaczej - co zarząd sp-ni będzie mógł zrobić "przeciw", jeśli zostanie zobowiązany uchwałą? A to, że "ktoś" będzie musiał zapłacić i że będą to spółdzielcy jest poza konkursem :) (spór jak rozumiem sprowadza się do określenia przedmiotu rozliczeń, a nie wysokości wyniku). Ale imho ważniejsze jest działanie lokalne - ponieważ prawo źle stosowane, głupio i nieracjonalnie przestaje spełniać swoją funkcję. Pytanie które zastosowanie prawa jest tu "złe". Na razie mieszkańcy "dzielą" prawo posiadania w oparciu o "podział na gębę". Mniej więcej tak samo, jakby udzielić pożyczki "oddam ci za kwartał" :) Niektórzy (...) wyjaśniają tutaj maluczkim, jak to uzasadnione jest wprowadzanie takich rozwiązań, powołując się na "prawa do korzystania", na "zyski z wynajmu", itp. Ale z kolei jest problem przeciwny - jak zezwolić na "szarogęszenie się" bez dopełnienia formalności, nie narażając się jednocześnie na to, że w innych miejscach i z innych przyczyn pojawią się trudne do rozstrzygnięcia (z braku dowodów) spory, "bo myśmy się 10 lat temu umówili...". A komuś się znienacka odmieniło. Ale - to, że efekty są złe - jak widać niektórym nie przeszkadza. Grunt - że jest "zgodnie z prawem". "Jak system źle działa, trzeba poprawić system lub dokumentację" ;) W tym przypadku być może trzeba się rozejrzeć, czy da się "doprowadzić do zgodności z prawem" zadowalającego *aktualnych* współwłaścicieli stanu. Oczywiście - nie twierdzę, że prawo należy łamać. Dlaczego ? Bo łamanie prawa jest generalnie szkodliwe. Pytanie: czy w tym przypadku na pewno nie ma drogi, aby "zalegalizować" satysfakcjonujący spółdzielców stan? Popatrz na to tak: ktoś mieszkanie sprzeda, ktoś inny się zamieni. A nuż "nowi" będą mieli inne zdanie od reszty. Co wtedy? oczywiście te konsekwencje poniesie nie "wynalazca" tejże koncepcji - tylko my - lokatorzy. Popatrz na mój tekst nad cytatem i powiedz, czy aby z *tego* powodu nadal nie jest to dobra opinia ;) Dzisiaj już wiem, skąd wziął się cały pomysł, mamy tutaj (lokatorzy) pewną koncepcję działania i to rodzi nadzieję na polubowne załatwienie sprawy. A to swoją drogą jest wskazane (choć wcale nie musi to być jedyna droga dojścia do celu) :) pzdr, Gotfryd |
|
Data: 2010-11-27 10:19:15 | |
Autor: mvoicem | |
podsumowując... | |
(11/27/10 00:10), Gotfryd Smolik news wrote:
On Fri, 26 Nov 2010, sundayman wrote: Gotfrydzie, trochę realizmu :). 30 blokowa spółdzielni. Z opisu wynika że to wieżowce. Zakładając że wieżowiec ma 10 pięter + parter i na kazdym piętrze po 10 mieszkań (a może i więcej, skoro na korytarz przypada 10 mieszkań a zazwyczaj w wieżowcach korytarze się rozgałęziają) - wychodzi na to że prezes SM ma pod swoimi rządami 3300 "dusz" (lub dwu/trzykrotność - zależy jak duże jest jedno piętro), z czego pewnie znaczna część jest uzależniona od prezesa poprzez to że ma lokatorskie prawo do mieszkania (a więc coś jak najem). Z mojego doświadczenia ze sporem z taką spółdzielnią wynika że prezes i inni "na stanowiskach" mają solidne doświadczenia z poprzedniego ustroju, zdobyte na innych stanowiskach spółdzielczo/komunalno/dyrektorskich, doskonale umie stosować zasadę "dziel i rządź", zaś w tak ogromnej zbiorowości brak jest jakiegokolwiek poczucia wspólnoty. Na dodatek na wszelkie zebrania/walne chodzą tacy osobnicy że jakby od nich zależało - to by burżujom tylko podnieśli ten czynsz :). Łatwiej by było chyba zostać radnym lub burmistrzem/prezydentem/wójtem niż przeforsować w takim molochu cokolwiek :). Także z czterech dróg które widzę (ugodowa, sądowa, oddzielenie się od spółdzielni, walne/zmiana zarządu) ostatnia jawi mi się jako niemożliwa. p. m. |
|
Data: 2010-11-29 09:11:56 | |
Autor: Tomasz Kaczanowski | |
podsumowując... | |
Gotfrydzie, trochę realizmu :). 30 blokowa spółdzielni. Z opisu wynika Troszkę przeszarżowałeś... Ponieważ niedawno szukałem nowego mieszkania, to znam troszkę różne rozkłady w blokach. Zazwyczaj te, w których możesz wydzielić takie korytarze mają 4 mieszkania na piętrze, wydzielasz klatkę dla 2 z jednej strony i dla 2 z drugiej strony. -- Kaczus http://kaczus.republika.pl |
|
Data: 2010-11-27 01:25:01 | |
Autor: p 47 | |
podsumowując... | |
Użytkownik "sundayman" <sundayman@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:icop5v$tmm$1news.onet.pl... Po pierwsze chciałem podziękować za nad wyraz żywy odzew :) Nie rozumiem twojego wzburzenia i takiego słowotoku;- spóldzielnia nie zadziałała ani złośliwie, ani nieracjonalnie, ani wbrew prawu. Nie żąda bowiem bezwarunkowo zlikwidowania drzwi, nie chce was pozbawić wynikających z odgrodzenia się korzyści, chce tylko, aby za to, że niektórzy lokatorzy użytkują wyłącznie cześc powierzchni korytarza ponosili oni opłaty,- sam wszak przyznałes, ze przechowujesz tam rower, czego lokatorzy nie mający odgrodzonej części korytarza czynić nie mogą, -jesteś więc uprzywilejowany, władasz wydzieloną częścią korytarza, jestes więc jej posiadaczem (zależnym)a więc za to płać. Możnaby próbować argumentowac, ze nie korzystacie z tego władania , gdyby to odgrodzenie służyło WYŁĄCZNIE jako ochrona przeciwko złodziejom, ale to tylko wtedy, gdyby nikt i nigdy tam niczego nie przechowywał, a jak znam zycie jest inaczej. Jesli nie jestes wyjątkiem i wszyscy spółdzielcy swoje korytarze odgrodzili to tez nie ma sensu podnosic krzyku,- wówczas to jest bowiem gra o wartości zerowej, zebrane pieniądze z dodatkowego czynszu powinny do was w 100% powrócic albo w formie zmniejszenia czynszu, albo w formie dodatkowych świadczeń (np wpłat na fundusz remontowy itp) trzeba tylko aktywnie zarzad z tego rozliczać. |
|
Data: 2010-11-27 10:17:56 | |
Autor: mvoicem | |
podsumowując... | |
(11/27/10 01:25), p 47 wrote:
Jesli nie jestes wyjątkiem i wszyscy spółdzielcy swoje korytarze A załóz się że tak nie będzie? :). Żeby się upewnić o tym, trzebaby przeanalizować finanse spółdzielni, ale spółdzielnie zazwyczaj skutecznie utrudniają do nich dostęp (np. żadnego robienia ksero, fotografowania i tak dalej - dostajesz księgi i możesz sobie przepisywać do kajetu), no i ciężko się w tym rozeznać bez specjalistycznej wiedzy na ten temat. Poza tym przyszło mi do głowy jeszcze jedno - wszelkie opłaty eksploatacyjne/fundusze remontowe podobno (niech mnie ktoś poprawi jeżeli się mylę) mają zostać przy danej nieruchomości. Czyli - na przykład z mojego czynszu spółdzielnia nie ma prawa finansować rozsypującego się innego bloku gdzie czynsz nie pokrywa jego utrzymania. Jeżeli się nie mylę, to wtedy taka opłata za najem staje się dochodem ogólnym spółdzielni (coś jak opłata za wynajmowanie lokali użytkowych sklepom/biurom) - i jest to sposób na zasilenie kasy "ogólnej" spółdzielni - czyli wydarcie jej mieszkańcom. Czyli (jeżeli się nie mylę :D) przestaje to być gra o sumie zerowej. p. m. |
|
Data: 2010-11-27 12:36:19 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
podsumowując... | |
On Sat, 27 Nov 2010, mvoicem wrote:
Czyli (jeżeli się nie mylę :D) przestaje to być gra o sumie zerowej. Ale tylko o ile porównujemy z bieżącą stawką opłat eksploatacyjnych, a nie tą po podwyżce, która niechybnie nastąpi (jeśli zarząd nie ściagnie tych pieniędzy skąd indziej). Przecież nikt inny nie musi poskładać się na koszty, jak sami spółdzielcy! pzdr, Gotfryd |
|
Data: 2010-11-27 13:09:37 | |
Autor: mvoicem | |
podsumowując... | |
(11/27/10 12:36), Gotfryd Smolik news wrote:
On Sat, 27 Nov 2010, mvoicem wrote: Tak by było, gdyby pieniądze z "czynszu" za blok A mogły pójść na utrzymanie bloku B. A słyszałem o tym że nie mogą. Przecież nikt inny nie musi poskładać się na koszty, jak sami spółdzielcy! A jeżeli nie mogą, to wtedy przy podwyżce czynszu - jest to gra o sumie zerowej, bo zostanie on tylko o tyle podwyższony o ile trzeba na utrzymanie bloku A. Powiedzmy o 10zł na mieszkanie. Zaś jeżeli te pieniądze za najem zostaną wyprowadzone "innym kanałem", to wtedy czynsz zostanie podwyższony o 10zł na mieszkanie minus jakaś kwota, która może być mniejsza od 10zł bo np. część niej zostanie wtopiona w blok D. Albo w jakieś inwestycje spółdzielni. Albo w gazetkę spółdzielczą. Albo w coś jeszcze innego... Czyli reasumując - płacimy wszystko w czynszu - jest gra o sumie zerowej w zakresie jednej nieruchomości, płacimy w osobnej opłacie - gra o sumie zerowej w zakresie całej spółdzielni. p. m. |
|
Data: 2010-11-27 15:32:13 | |
Autor: niusy.pl | |
podsumowując... | |
Użytkownik "p 47" <karolakowie1@wp.pl>
Przecież na tym zwykłym korytarzu też ludzie przechowują rowery. Jak dla mnie problem jest wydumany jednak. Problem byłby realny gdyby inni mieszkańcy chcieli współużytkować te zamknięte powierzchnie, ale jakoś tego nie podejrzewam. Co najwyżej ktoś nie dostał zgody na zagrodzenie swojego korytarza albo mu się tego nie chciało zrobić i zazdrości tym, którzy zagrodzone mają. |
|
Data: 2010-11-29 17:45:52 | |
Autor: p 47 | |
podsumowując... | |
Użytkownik "niusy.pl" <dsfds@niusy.pl.invalid> napisał w wiadomości news:icr4pf$54p$1news.net.icm.edu.pl...
Gdybys choc chwile zastanowił się nad tym, co sam wyżej napisałeś (najlepiej przed wysłaniem postu;-) to byc może zauwazyłbyś, ze pośrednio zawarta tam już odpowiedź na twoje watpliwości;- sam zauważasz, ze nie wszyscy ze spółdzielców mogą korzystać z zalet użytkowania odgrodzonych korytarzy i że ci tego dostepu pozbawieni tym, co z tego korzystają nawet zazdroszczą. A więc, skoro zazdroszczą i nie maja do tego dostepu, to uprawnienie do użytkowania zamkniętej częsci korytarza jest niewątpliwie DODATKOWYM, cennym dobrem dostepnym dla jedynie częsci spóldzielców. A zatem słuszne jest aby to oni za te dodatkowe korzyści ponosili dodatkową opłatę.Podkreślam też, że zgodne jest to z przepisami prawa,- sa oni posiadaczem zaleznym tych częsci korytarzy, można więc nakładac na nich obowiązek uiszczania czynszu. Ponadto niesluszne byłoby z punktu widzenia poczucia sprawiedliwości, aby wszyscy spółdzelcy obciążani byli w równym stopniu ciężarami utrzymania spółdzielni (taki, przynajmniej w teorii, jest cel wszystkich wnoszonych przez spółdzielców opłat) podczas gdy tylko pewna ich grupka ma mozliwość korzystania do dodatkowych, tylko im dostępnych dóbr., - skoro z przynależności do spółdzielni ciągną dodatkowe, dostepne tylko im korzyści to powinni wnosic na utrzymanie spółdzielni więcej! W przypadku sporu sadowego wg mnie nie mają szans na wygraną bo żądania spółdzielni sa zasadne i od strony formalno-prawnej, jak i merytorycznej! p47 |
|
Data: 2010-11-30 07:55:42 | |
Autor: niusy.pl | |
podsumowując... | |
Użytkownik "p 47" <karolakowie1@wp.pl> Nie rozumiem twojego wzburzenia i takiego słowotoku;- spóldzielnia nie zadziałała ani złośliwie, ani nieracjonalnie, ani wbrew prawu. Ale kto chce korzystać z korytarza obok drzwi sąsiada z innego piętra ?! Pisałem o tym, że chcą korzystać z korytarza obok swoich drzwi a nie chce im się lub nie mogą. A więc, skoro zazdroszczą i nie maja do tego dostepu, to uprawnienie do użytkowania zamkniętej częsci korytarza jest niewątpliwie DODATKOWYM, cennym dobrem dostepnym dla jedynie częsci spóldzielców. Mają dostęp do korytarza obok swoich drzwi i jakby naprawdę chcieli to by mieli do korytarza obok sąsiada, drzwi nie wykluczają dostępu dla innych. A zatem słuszne jest aby to oni za te dodatkowe korzyści ponosili dodatkową opłatę. Jakie korzyści ? Że sobie mogą obok swoich drzwi postawić rower ? "Popieprzyło Cię" ?! Podkreślam też, że zgodne jest to z przepisami prawa,- sa oni posiadaczem zaleznym tych częsci korytarzy, można więc nakładac na nich obowiązek uiszczania czynszu. Są zwykłymi użytkownikami a nie posiadaczami. Ponadto niesluszne byłoby z punktu widzenia poczucia sprawiedliwości, aby wszyscy spółdzelcy obciążani byli w równym stopniu ciężarami utrzymania spółdzielni (taki, przynajmniej w teorii, jest cel wszystkich wnoszonych przez spółdzielców opłat) podczas gdy tylko pewna ich grupka ma mozliwość korzystania do dodatkowych, tylko im dostępnych dóbr., Każdy ma korytarz obok swoich drzwi tylko nie każdy go użytkuje. - skoro z przynależności do spółdzielni ciągną dodatkowe, dostepne tylko im korzyści to powinni wnosic na utrzymanie spółdzielni więcej! Ale oni nie mają żadnych cudownych korzyści. Po prostu lepiej wykorzystują dobra spółdzielni.
Pewnie nie mają. Ale te działania nie są specjalnie merytoryczne. MZ próba wydojenia mieszkańców i tyle. Tak mi się skojarzyło, czy za piwnicę płaci się czynsz ??? |
|
Data: 2010-11-30 10:56:01 | |
Autor: mvoicem | |
podsumowując... | |
(11/30/2010 07:55 AM), niusy.pl wrote:
[...]
A kto chce korzystać z przestrzeni koło mojego domu (zakładając że mam taki) i czemu nie może korzystać z tej koło swojego? A jednak jakbym chciał sobie ją "zabrać na wyłączne użytkowanie", to musiałbym ją albo kupić albo wynająć/wydzierżawić. W krajach anglosaskich (podobno) jest inna stawka podatku za grunt ogrodzony i nieogrodzony, z uzasadnieniem że przestrzeń jest publiczna i zabierając tą przestrzeń - zabierasz pewną korzyść ogółowi. A w konkretnym przypadku widzę co najmniej 4 "kto chciałby" - dzieci lubią się ganiać. Ganianie się po oddzielonym korytarzu jest trudne; - są ludzie którzy sobie lubią spacerować na zewnątrz, są tacy którzy lubią po korytarzach (tak, znam takich); - przy przeprowadzkach - taki korytarz jest idealny żeby się tam "rozwrócić" niosąc coś długiego, czy wręcz zająć część jego przestrzeni na chwilkę. - wyśmiany tutaj już "widok z okna". Ale zwróć uwagę że często ten widok z okna to dla niektórych mieszkańców piętra jedyny który obejmuje osiedlowy parking. p. m. |
|
Data: 2010-11-30 15:03:13 | |
Autor: niusy.pl | |
podsumowując... | |
Użytkownik "mvoicem" <mvoicem@gmail.com> Gdybys choc chwile zastanowił się nad tym, co sam wyżej napisałeś A masz współwłasność z sąsiadem ? Bo mieszkańcy bloku mają. A jednak jakbym chciał sobie ją "zabrać na wyłączne użytkowanie", to musiałbym ją albo kupić albo wynająć/wydzierżawić. Na pewno mówimy o wyłącznym użytkowaniu ? W krajach anglosaskich (podobno) jest inna stawka podatku za grunt ogrodzony i nieogrodzony, z uzasadnieniem że przestrzeń jest publiczna i zabierając tą przestrzeń - zabierasz pewną korzyść ogółowi. A w Polsce doją za wywóz śmieci choćby nie było co wywozić. Co z tego wynika ?
Dobra, ale to jest argument tylko za niewydzielaniem a tu spółdzielnia opłaty wprowadza. Sprzedaje te wszystkie twoje "niedogodności" za 10zł. |
|
Data: 2010-11-30 15:41:55 | |
Autor: Maddy | |
podsumowujÄ c... | |
W dniu 30-11-2010 15:03, niusy.pl pisze:
Dzikie Ĺmietniki w lasach, gryzÄ cy i ĹmierdzÄ cy dym z kominĂłw domkĂłw jednorodzinnych. Bo to jest najpopularniejsza metoda, Ĺźeby "nie byĹo co wywoziÄ". Plastik i gumÄ spaliÄ w zwykĹym piecu CO - normalka. A jak majÄ zbudowaÄ gdzieĹ spalarniÄ, to caĹa gmina protestuje, chociaĹź zanieczyszczeĹ bÄdzie 1/10 tego co produkujÄ w sumie zaradni mieszkaĹcy, narzekajÄ cy na obowiÄ zkowe opĹaty za wywĂłz Ĺmieci, ktĂłrych jakimĹ cudem nie wytwarzajÄ . -- *** Stosujesz sie do powyĹźszych teorii na wĹasnÄ odpowiedzialnoĹÄ *** Magdalena "Maddy" WoĹoszyk JID maddy@esi.com.pl GG: 5303813 |
|
Data: 2010-11-30 18:19:32 | |
Autor: mvoicem | |
podsumowując... | |
(30.11.2010 15:03), niusy.pl wrote:
Teren publiczny, droga, łąki itd.... analogia do współwłasności korytarza.
No przecież. Grupa sąsiadów objęła w wyłączne użytkowanie kawałek własności wspólnej. I ja nie mam nic przeciwko temu, zwłaszcza że nie mają nic przeciwko temu inni zainteresowani. Ale stanowczo muszę zaprotestować jak słyszę "a kto chce korzystać z korytarza obok drzwi sąsiada z innego piętra". Bo często chce. Jest to jakaś, niewielka bo niewielka, ale korzyść dla ogółu - możliwość korzystania z tego kawałka powierzchni.
No z wywozu śmieci w kontekście tego wątku to na 100% nic nie wynika :).
No a za ile ma sprzedać? Niedogodności niewielkie to i opłata niewielka. Żeby nie było wątpliwości - uważam że w tej konkretnej sytuacji powinno się kazać spółdzielni spadać na drzewo; przedstawiona przez Roberta Tomasika analogia z klatkami schodowymi i domofonami jest jak najbardziej trafna. Ale nie przeginajmy w drugą stronę i nie dochodźmy do wniosku że "korytarz mój jest i tylko mój i nikomu do tego czy grodzę czy nie". p. m. |