Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kuroń i "Bolek" pierwszy "zamach stanu"

Kuroń i "Bolek" pierwszy "zamach stanu"

Data: 2009-04-21 09:58:11
Autor: mkarwan
Kuroń i "Bolek" pierwszy "zamach stanu"
Przed pięcioma laty młody historyk IPN-u Robert Spałek zamieścił w biuletynie "Pamięć i sprawiedliwość" (nr.2 (4) 2003r) interesujący artykuł pt. "Gracze" - Komitet Obrony Robotników w propagandzie PRL, stereotypach oraz dokumentach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych".
W oparciu o materiały z archiwum MSW, pozostałe po sprawie o kryptonimie operacyjnym "Gracze" - będące zapisem rozpracowania działalności Komitetu Obrony Robotników, autor przedstawił historię tej organizacji od roku 1977 do chwili oficjalnego rozwiązania w roku 1981.

Na stronach 102-103 tego opracowania możemy przeczytać o niezwykle interesującym wydarzeniu z roku 1980, które w kontekście zapowiadanej publikacji, na temat agenturalnej współpracy Wałęsy, nabiera szczególnego charakteru.
Mowa próbie pozbawienia Wałesy władzy nad NSZZ "Solidarność".
Zdarzenie to jest tym ciekawsze, że osobą, która opiera swój plan działania na przeszłości "Bolka" i chce dokonać "zamachu stanu" jest Jacek Kuroń.
(...)Plan puczu wyglądał, najogólniej biorąc, następująco:
1. Ogłoszenie Lecha Wałęsy agentem SB i usuniecie go z funkcji przewodniczącego MKZ.

2. Odejście wszystkich członków Prezydium MKZ do pracy zawodowej.

3. Przekazanie kierowania związkiem aparatowi złożonemu z działaczy ze środowiska Kuronia (np. Bogdan Borusewicz miał zostać dyrektorem biura MKZ, Helena ¸Łuczywo redaktorem naczelnym pisma "Solidarność", a Jacek Kuroń oficjalnie miał pozostać przy zdobytej za sprawą zręcznej mistyfikacji funkcji członka zespołu doradców(...).

4. Zrzeczenie się przez związek swych statutowych uprawnień na rzecz planowanych "zgodnie z rozwiązaniami przyjmowanymi w pierwszych latach powojennych" rad zakładowych, (...)

5. Zrzeczenie się przez Związek na rzecz rad zakładowych również prawa do strajku, które miało rzekomo stanowić wielkie niebezpieczeństwo anarchizacji produkcji oraz niekontrolowanych konfliktów z władzami

Jacek Kuroń chciał, by zebrani przyjęli jego plan i następnego dnia, korzystając z posiadania większości głosów w Prezydium MKZ Gdańsk, zaczęli go realizować.

(...)już w roku 1980 istniało w środowisku ówczesnej opozycji przekonanie o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy.
Było ono na tyle sile, że Jacek Kuroń nie wahał się wykorzystać tej informacji do odsunięcia Wałęsy od pełnienia funkcji związkowych i pozbawienia go wpływu na Związek.

(...)interesująca jest postawa Jacka Kuronia, który proponując nocny "zamach stanu" chce przejąć władzę nad ruchem "Solidarności" i wepchnąć go w ramy struktur państwa komunistycznego.
Rezygnacja z prawa do strajku i innych uprawnień statutowych "Solidarności" oraz powołanie "rad zakładowych" zmieniłoby związek na wzór leninowskich "rad pracowniczych".
Jeśli weźmie się pod uwagę, że o planach Kuronia miał nie wiedzieć nestor KSS "KOR" prof. Edward Lipiński oraz sposób, w jaki Kuroń chciał dokonać puczu, można postawić zasadne pytanie o źródło inspiracji takich działań.
Czy wynikały one wyłącznie z ambicji politycznych przejęcia przez KOR (Kuronia) władzy nad Związkiem, czy też były działaniami inspirowanymi z zewnątrz?

(...)Osoba Lecha Wałęsy była i nadal jest traktowana przez środowisko michnikowskiego "salonu" jako 'użyteczne narzędzie", przydatne o tyle, o ile służy celom, stanowionym przez te środowisko.
 Jak kukiełka w rękach sprawnego prestidigitatora, raz odgrywa rolę zdrajcy, by wkrótce pojawić się na scenie jako bohater.
W roku 1980 dla Jacka Kuronia , przywódca strajku Lech Wałęsa był agentem bezpieki, którego należało się pozbyć, dokonując nocnego "zamachu stanu".

W 28 lat później najbliższy przyjaciel Kuronia i kontynuator jego politycznych wizji - Adam Michnik, urządza żałosne, medialne widowisko w obronie tego samego Wałęsy, nawołując "wszystkich obywateli o przeciwstawienie się wymierzonej przeciwko Lechowi Wałesie kampanii nienawiści i zniesławień, która niszczy polska pamięć narodową".
Czyją "pamięć narodową" - chciałoby się zapytać?

Jeśli "intelektualiści III RP" mają na uwadze pamięć ogłupionego, oszukiwanego od lat społeczeństwa - zgoda.
Ukazanie historycznej prawdy o "przywódcy narodu" zniszczy tę "pamięć dla idiotów", wytworzoną przez samozwańczą elitę.

Co jednak stanie się z pamięcią Adama Michnika, który przecież musi wiedzieć, co na temat Lecha Wałęsy sądził jego przyjaciel - "przywódca narodowy na miarę Piłsudskiego"?
Czy tej pamięci Michnik już bronić nie zamierza?
Czy broniąc dziś Wałęsy, będzie w stanie przyznać, że jego przyjaciel - Kuroń, oskarżając Wałęsę o współpracę z SB był "gwałcicielem prawdy"i "policjantem pamięci" - jak chętnie nazywa historyków IPN- u?
A może był człowiekiem "inspirowanym" z zewnątrz i próbując dokonać puczu, wykonywał czyjeś dyrektywy?

Jak Adam Michnik i środowisko jego wyznawców, mogą wytłumaczyć społeczeństwu ten swoisty dualizm, który pozwala "intelektualnym elitom" narodu traktować prawdę jak narzędzie, a własne społeczeństwo jak przedmiot historii?
Nie mam złudzeń, że Michnik, czy ktoś z jego wyznawców, rozdzierający dziś szaty nad "krzywdą Lecha Wałęsy" zechce rozwiązać tę historyczną i etyczną zagadkę.
Przodujący "intelektualiści" III RP nie zaprzątają sobie głowy tak przyziemnymi dylematami, a okłamując przez lata innych, sami stali się ofiarami schizofrenicznej pamięci.
Zdarzenie sprzed 28 lat, stanowi jeszcze jeden dowód, że Wałęsa jest zakładnikiem własnej przeszłości i jeśli nie zdobędzie się na akt cywilnej odwagi, pozostanie w historii Polski, jako przykład postaci tragicznej i marionetkowej.
Gra "Bolkiem" trwa nadal.
źródło http://lista-obecnosci.blogspot.com/2008/06/kuro-i-bolek-pierwszy-zamach-stanu.html

Data: 2009-04-21 10:56:34
Autor: matusm
Kuroń i "Bolek" pierwszy "zamach stanu"

Użytkownik "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:gsjued$pvn$1atlantis.news.neostrada.pl...
Przed pięcioma laty młody historyk IPN-u Robert Spałek zamieścił w biuletynie "Pamięć i sprawiedliwość" (nr.2 (4) 2003r) interesujący artykuł pt. "Gracze" - Komitet Obrony Robotników w propagandzie PRL, stereotypach oraz dokumentach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych".
W oparciu o materiały z archiwum MSW, pozostałe po sprawie o kryptonimie operacyjnym "Gracze" - będące zapisem rozpracowania działalności Komitetu Obrony Robotników, autor przedstawił historię tej organizacji od roku 1977 do chwili oficjalnego rozwiązania w roku 1981.

Na stronach 102-103 tego opracowania możemy przeczytać o niezwykle interesującym wydarzeniu z roku 1980, które w kontekście zapowiadanej publikacji, na temat agenturalnej współpracy Wałęsy, nabiera szczególnego charakteru.
Mowa próbie pozbawienia Wałesy władzy nad NSZZ "Solidarność".
Zdarzenie to jest tym ciekawsze, że osobą, która opiera swój plan działania na przeszłości "Bolka" i chce dokonać "zamachu stanu" jest Jacek Kuroń.
(...)Plan puczu wyglądał, najogólniej biorąc, następująco:
1. Ogłoszenie Lecha Wałęsy agentem SB i usuniecie go z funkcji przewodniczącego MKZ.

2. Odejście wszystkich członków Prezydium MKZ do pracy zawodowej.

3. Przekazanie kierowania związkiem aparatowi złożonemu z działaczy ze środowiska Kuronia (np. Bogdan Borusewicz miał zostać dyrektorem biura MKZ, Helena ¸Łuczywo redaktorem naczelnym pisma "Solidarność", a Jacek Kuroń oficjalnie miał pozostać przy zdobytej za sprawą zręcznej mistyfikacji funkcji członka zespołu doradców(...).

4. Zrzeczenie się przez związek swych statutowych uprawnień na rzecz planowanych "zgodnie z rozwiązaniami przyjmowanymi w pierwszych latach powojennych" rad zakładowych, (...)

5. Zrzeczenie się przez Związek na rzecz rad zakładowych również prawa do strajku, które miało rzekomo stanowić wielkie niebezpieczeństwo anarchizacji produkcji oraz niekontrolowanych konfliktów z władzami

Jacek Kuroń chciał, by zebrani przyjęli jego plan i następnego dnia, korzystając z posiadania większości głosów w Prezydium MKZ Gdańsk, zaczęli go realizować.

(...)już w roku 1980 istniało w środowisku ówczesnej opozycji przekonanie o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy.
Było ono na tyle sile, że Jacek Kuroń nie wahał się wykorzystać tej informacji do odsunięcia Wałęsy od pełnienia funkcji związkowych i pozbawienia go wpływu na Związek.

(...)interesująca jest postawa Jacka Kuronia, który proponując nocny "zamach stanu" chce przejąć władzę nad ruchem "Solidarności" i wepchnąć go w ramy struktur państwa komunistycznego.
Rezygnacja z prawa do strajku i innych uprawnień statutowych "Solidarności" oraz powołanie "rad zakładowych" zmieniłoby związek na wzór leninowskich "rad pracowniczych".
Jeśli weźmie się pod uwagę, że o planach Kuronia miał nie wiedzieć nestor KSS "KOR" prof. Edward Lipiński oraz sposób, w jaki Kuroń chciał dokonać puczu, można postawić zasadne pytanie o źródło inspiracji takich działań.
Czy wynikały one wyłącznie z ambicji politycznych przejęcia przez KOR (Kuronia) władzy nad Związkiem, czy też były działaniami inspirowanymi z zewnątrz?

(...)Osoba Lecha Wałęsy była i nadal jest traktowana przez środowisko michnikowskiego "salonu" jako 'użyteczne narzędzie", przydatne o tyle, o ile służy celom, stanowionym przez te środowisko.
Jak kukiełka w rękach sprawnego prestidigitatora, raz odgrywa rolę zdrajcy, by wkrótce pojawić się na scenie jako bohater.
W roku 1980 dla Jacka Kuronia , przywódca strajku Lech Wałęsa był agentem bezpieki, którego należało się pozbyć, dokonując nocnego "zamachu stanu".

W 28 lat później najbliższy przyjaciel Kuronia i kontynuator jego politycznych wizji - Adam Michnik, urządza żałosne, medialne widowisko w obronie tego samego Wałęsy, nawołując "wszystkich obywateli o przeciwstawienie się wymierzonej przeciwko Lechowi Wałesie kampanii nienawiści i zniesławień, która niszczy polska pamięć narodową".
Czyją "pamięć narodową" - chciałoby się zapytać?

Jeśli "intelektualiści III RP" mają na uwadze pamięć ogłupionego, oszukiwanego od lat społeczeństwa - zgoda.
Ukazanie historycznej prawdy o "przywódcy narodu" zniszczy tę "pamięć dla idiotów", wytworzoną przez samozwańczą elitę.

Co jednak stanie się z pamięcią Adama Michnika, który przecież musi wiedzieć, co na temat Lecha Wałęsy sądził jego przyjaciel - "przywódca narodowy na miarę Piłsudskiego"?
Czy tej pamięci Michnik już bronić nie zamierza?
Czy broniąc dziś Wałęsy, będzie w stanie przyznać, że jego przyjaciel - Kuroń, oskarżając Wałęsę o współpracę z SB był "gwałcicielem prawdy"i "policjantem pamięci" - jak chętnie nazywa historyków IPN- u?
A może był człowiekiem "inspirowanym" z zewnątrz i próbując dokonać puczu, wykonywał czyjeś dyrektywy?

Jak Adam Michnik i środowisko jego wyznawców, mogą wytłumaczyć społeczeństwu ten swoisty dualizm, który pozwala "intelektualnym elitom" narodu traktować prawdę jak narzędzie, a własne społeczeństwo jak przedmiot historii?
Nie mam złudzeń, że Michnik, czy ktoś z jego wyznawców, rozdzierający dziś szaty nad "krzywdą Lecha Wałęsy" zechce rozwiązać tę historyczną i etyczną zagadkę.
Przodujący "intelektualiści" III RP nie zaprzątają sobie głowy tak przyziemnymi dylematami, a okłamując przez lata innych, sami stali się ofiarami schizofrenicznej pamięci.
Zdarzenie sprzed 28 lat, stanowi jeszcze jeden dowód, że Wałęsa jest zakładnikiem własnej przeszłości i jeśli nie zdobędzie się na akt cywilnej odwagi, pozostanie w historii Polski, jako przykład postaci tragicznej i marionetkowej.
Gra "Bolkiem" trwa nadal.bo,,
--
"Służba Bezpieczeństwa może i powinna kreować różne stowarzyszenia,
kluby czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie głęboko infiltrować
istniejące gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym
i wojewódzkim, a także na szczeblach podstawowych, muszą być one
przez nas operacyjnie opanowane.Musimy zapewnić operacyjne możliwości
oddziaływania na te organizacje,kreowania ich działalnosci i kierowania
ich polityką." -- Czeslaw Kiszczak,luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa MSW -
Pozdrowienia
matusm

źródło http://lista-obecnosci.blogspot.com/2008/06/kuro-i-bolek-pierwszy-zamach-stanu.html

Data: 2009-04-21 11:22:07
Autor: jesuss
Kuroń i "Bolek" pierwszy "zamach stanu"

Użytkownik "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:gsjued$pvn$1atlantis.news.neostrada.pl...
Przed pięcioma laty młody historyk IPN-u Robert Spałek zamieścił w biuletynie "Pamięć i sprawiedliwość" (nr.2 (4) 2003r) interesujący artykuł pt. "Gracze" - Komitet Obrony Robotników w propagandzie PRL, stereotypach oraz dokumentach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych".

Dzisiaj możemy sobie na te tematy najwyżej nieodpowiedzialnie podywagować, dlatego też istnienie IPN-u jest bezsensem logicznym i ekonomicznym, bo to nie obiektywna instytucja badawcza, a raczej inkwizycyjna. Nie zrobiono na samym początku podstawowej rzeczy; "badania" prowadzono na dokumentach, a nie na ich kopiach. Dzisiaj kartoteka jest niekompletna. UB sam palił po 89 roku swe kartoteki. Sam Wałęsa w wywiadzie powiedział, że swe akta ma u siebie w domu. Później były tajemnicze zniknięcia, pożary, a ostatnio najzwyczajniejsze przekazanie akt Tajnym Współpracownikom, by mogli sie miłosiernie rozgrzeszyć. Nikt nie zaprzeczy, że Krk był inwigilowany najbardziej, a więc wśród kogo szukano agentów? Pewno wśród gospodyń domowych księży? Dzisiaj wiadomo, że największy procent uagenturowienia miał kler katolicki. Kilku Tajnych Agentów PRL-u:bp Wiktor Skworc - TW "Dąbrowski", abp Józef Życimski - TW "Filozof" , abp Henryk Muszyński alias "Henryk", apb Stanisław Wielgus - TW "Grey", bp Alojzy Orszulik - TW "Pireus", bp Mieczysław Cisło - TW "Rzymianin", abp Józef Michalik - TW "Zefir", bp Wiesław Mering - TW "Libella" później "Delegat", bp Stanisław Stefanek - TW Staszek", abp Juliusz Paetz - TW "Fermo", bp Kazimierz Górny - TW "Kazek" itd i itp. Wystarczy się samozlustrować, samouniewinnić i dalej knuć.Dziś mówi się, że "Bolka" nie było, zapominająć, że "Bolek" miał przez długi czas dostęp do swych dokumentów. Musiałby być kompletnym idiotą, by nie skorzystać z okazji i nie usunąć kompromitujących go materiałów. Czy stać byłoby go na to? Oczywiście, że tak! Mimo Maryi w klapie nie przyznał się do nieślubnego dziecka. Dlatego dzisiaj bielenie i czernienie postaci to zjawisko nagminne.

Bye!

Data: 2009-04-21 13:32:32
Autor: mkarwan
Kuroń i "Bolek" pierwszy "zamach stanu"
Użytkownik "jesuss" <ceraker@vp.pl> napisał w wiadomości news:gsk3pm$60e$1nemesis.news.neostrada.pl...
Przed pięcioma laty młody historyk IPN-u Robert Spałek zamieścił w biuletynie "Pamięć i sprawiedliwość" (nr.2 (4) 2003r) interesujący artykuł pt. "Gracze" - Komitet Obrony Robotników w propagandzie PRL, stereotypach oraz dokumentach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych".

Dzisiaj możemy sobie na te tematy najwyżej nieodpowiedzialnie podywagować,

(...)Wolne związki zawodowe miałyby mieć wpływ na produkcję i obsadę
stanowisk kierowniczych w przedsiębiorstwie.
 Plan centralny byłby ograniczony do minimum.
Wprawdzi Kuroń twierdził, że proponowan prze niego model był y zgodny z
założeniami ustroju społeczno-gospodarczego PRL", jednkże było to twiedzenie
mocno na wyrost. Model ten przypomina nieco rozwiązania jugosłowiańskiego
aczkolwiek decydująca rolę w zakładach związkom zawodowym a nie samorządom.
źródło
http://www.ceeol.com/aspx/getdocument.aspx?logid=5&id=ED6002E8-518F-4A7D-9291-65025F0B5D61

(...)W jednym z ostatnich numerów "Głosu" ukazał się obszerny tekst prof.
Jacka Bartyzela - dawnego przywódcy Ruchu Młodej Polski. Poddał on
krytycznemu rozbiorowi dorobek ideowy Jacka Kuronia i jego formacji z
pozycji prawicowych.
Jest to naturalne, gdyż Jacek Bartyzel był przez całe swe życie człowiekiem
prawicy.
Ja mam zupełnie inny punkt widzenia na obóz Jacka Kuronia, ponieważ podjąłem
z nim współpracę jako człowiek o poglądach autentycznie lewicowych.
Pod wpływem doświadczeń życiowych ewoluowałem w prawo, w więzieniu
nawróciłem się na wiarę katolicką, później zostałem działaczem katolickim
zbierającym podpisy pod apelem do Sejmu PRL o mszę świętą w radiu i TVP,
prowadziłem modlitwę internowanych przez kratę więzienną, pikietowałem
sklepy monopolowe w ramach katolickiego Ruchu Otrzeźwienia Narodu.
Mimo to przez wiele lat zgłaszałem Jackowi Kuroniowi pomysły odnośnie
uruchomienia inicjatyw lewicowych - wszystkie konsekwentnie odrzucane przez
niego. Miałem nawet taki pomysł, aby na wzór AK-owskiej akcji dywersji wśród
Niemców podjąć akcję propagandową wśród komunistów i osób o poglądach
lewicowych na rzecz opozycji niepodległościowej, i demokratycznej.
Wszystko to spaliło na panewce wskutek obstrukcji ze strony Jacka Kuronia.
Dlatego podzielając wiele ocen Jacka Bartyzela, sądzę, iż sedno tkwi nie
tyle w lewicowych poglądach Jacka Kuronia, ile w jego dążeniu do władzy
politycznej, a zatem do pozycji monopolistycznej w ruchu opozycyjnym, która
by mu ten udział we władzy zapewniła.
 Dlatego też ucinał inicjatywy zarówno prawicowe, wzmacniające jego
konkurentów na prawicy, jak i inicjatywy lewicowe, zagrażające jego
monopolowi na lewym skrzydle opozycji antykomunistycznej.
Od czasu "manifestu rewolucyjnego" oraz "Listu otwartego do PZPR" miał on
określoną koncepcję co do swej roli dziejowej.
W sierpniu 1980 roku oświadczył zdumionym dziennikarzom niemieckiej TV, że
Lech Wałęsa - przewodniczący MKS w Gdańsku - to tylko porucznik w okopach,
zaś sztab generalny polskiej rewolucji znajduje się w mieszkaniu Jacka
Kuronia.
Tak on widział swą rolę dziejową i tak planował rozwój wydarzeń w Polsce.
Jeszcze w grudniu 1981 roku usiłował sklecić rząd koalicyjny ze swym
udziałem
źródło http://www.asme.pl/116306266847058.shtml

Data: 2009-04-21 22:02:29
Autor: konserwator
Kuroń i "Bolek" pierwszy "zamach stanu"
boleslaw Waliza!

rym

Kuroń i "Bolek" pierwszy "zamach stanu"

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona