Grupy dyskusyjne   »   pl.biznes.banki   »   Kursowanie walutowe

Kursowanie walutowe

Data: 2013-08-21 16:54:08
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski
Kursowanie walutowe
Deficyt, dług budzący progi ostrożnościowe [zamiast progów nadziei
na dojście PiS do władzy] Rostkowski ustępuje -- złotówka nie leci
w dół... Jak wróżyć to kursowanie? Należy słuchać wystąpień Rydzyka?

-=-

Wczoraj w Białymstoku było około 30 stopni Celsjusza a prognostycy
uważali, że dziś będzie nie więcej niż 20°C... Jest (za oknem, na
moim termometrze) poniżej 20°C. Moim zdaniem można uznać, że dziś
w okolicy Białegostoku jest poniżej 18°C.


Nieprawdopodobna prognoza sprawdziła się. Czy można równie
skutecznie przepowiadać kursowanie walutowe?

--
   .`'.-.         ._.                           .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    eneuel@@gmail.com    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

Data: 2013-08-22 01:58:12
Autor: Krzysztof
Kursowanie walutowe
Nieprawdopodobna prognoza sprawdziła się. Czy można równie
skutecznie przepowiadać kursowanie walutowe?

--
Podejrzewam, ze nie ma takich dobrych prognoz robionych przez roznych analitykow, jakby dokladnie wiedzieli, to nie siedzieliby na pensji w bankach czy innych instytucjach, tylko zagrali raz a dobrze i byli ustawieni do konca zycia.
Nam drobnym ciulaczom pozostaje szczescie przy kupowaniu/sprzedawaniu waluty.
Jezeli nie nastapia  radykalne zmiany w kierowaniu finansami publicznymi (raczej nie, bo zadna partia nie chce podejmowac niepopularnych decyzji), to zmierzamy do wariantu greckiego , tylko majac wlasna walute zaliczymy duza przecene PLN. Trudno okreslic kiedy to bedzie, ale na razie nie widze innego kierunku. Stad nalezy wymienic swoje oszczednosci na waluty wymienialne idac tym tokiem rozumowania. Po drodze oczywiscie bedzie mozna stracic, bo tak jak mowie, nie ma madrych kiedy nastapi krach (lokowanie czesci kapitalu w waluty jest pewnego rodzaju ubezpieczeniem i koszt nietrafienia trzeba wkalkulowac, tak jak koszt roznego rodzaju ubezpieczen- jak nic sie nie wydarzy, to na ubezpieczeniu jestesmy stratni).
Utrzymywanie calych oszczednosci w PLN mozna porownac do bioracych kredyt w CHF. Kiedy brali kredyty w CHF,  roznej masci specjalisci udowadniali, jaki to zloty interes zycia robia.
Z pewnoscia lepiej chronia oszczednosci ulokowane w nieruchomosciach, ale nie zawsze mamy takie mozliwosci ze wzgledu na posiadany kapital czy brak plynnosci takiego kapitalu.

Data: 2013-08-22 08:26:17
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-22 01:58, Krzysztof pisze:
Nieprawdopodobna prognoza sprawdziła się. Czy można równie
skutecznie przepowiadać kursowanie walutowe?


Ale jaka prognoza? "Z pewnoscia lepiej chronia oszczednosci ulokowane w nieruchomosciach" - ta na pewno się nie sprawdziła.

Niekoniecznie wymiana PLN na wymienialne ma sens. Jak na razie to najlepiej stoją gospodarczo kraje, które oparły się strefie euro (Skandynawia, Szwajcaria, Czechy względem Słowacji itd). Zainwestowanie w EUR, jeśli padnie (coraz częściej słychać o rozpadzie i pomysłach wyjścia ze strefy kolejnych państw) może być bardzo ryzykowne. Szwajcaria to mały kraj, więc łatwo o duże ruchy walutowe (nawet GB się temu nie oparła - pamiętam funta po 6zł, pamiętam też po 4). Chyba tylko $ jest w miarę stabilną walutą.

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-22 09:19:37
Autor: Andrzej Kubiak
Kursowanie walutowe
Dnia Thu, 22 Aug 2013 08:26:17 +0200, S napisał(a):

pamiętam funta po 6zł, pamiętam też po 4). Chyba tylko $ jest w miarę stabilną walutą.

Rajd w pół roku z 2,00 na 3,90 - niezła stabilność.

AK

Data: 2013-08-22 10:08:03
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-22 09:19, Andrzej Kubiak pisze:
Dnia Thu, 22 Aug 2013 08:26:17 +0200, S napisał(a):

pamiętam funta po 6zł, pamiętam też po 4). Chyba tylko
$ jest w miarę stabilną walutą.

Rajd w pół roku z 2,00 na 3,90 - niezła stabilność.

AK


Według Ciebie w ciągu ostatniego półrocza dolar kosztował zarówno 2zł, jak i 3,90?

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-22 10:10:19
Autor: Liwiusz
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-22 10:08, S pisze:
W dniu 2013-08-22 09:19, Andrzej Kubiak pisze:
Dnia Thu, 22 Aug 2013 08:26:17 +0200, S napisał(a):

pamiętam funta po 6zł, pamiętam też po 4). Chyba tylko
$ jest w miarę stabilną walutą.

Rajd w pół roku z 2,00 na 3,90 - niezła stabilność.

AK


Według Ciebie w ciągu ostatniego półrocza dolar kosztował zarówno 2zł,
jak i 3,90?

Źle. Idź na kurs czytania i wróć ponownie :)

--
Liwiusz

Data: 2013-08-22 14:40:32
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski
Kursowanie walutowe

"S" kv4gtk$i3$1@node2.news.atman.pl

pamiętam funta po 6zł, pamiętam też po 4). Chyba tylko
$ jest w miarę stabilną walutą.

Rajd w pół roku z 2,00 na 3,90 - niezła stabilność.

Według Ciebie w ciągu ostatniego półrocza dolar kosztował zarówno 2zł, jak i 3,90?

Niekoniecznie ostatniego. Chyba w II połowie roku 2008 dolar
z 2 pln skoczył na niemal 4 pln. Ale to była wyjątkowa sprawa,
bo wówczas akurat Obama wydrukował dolary nowego typu. ;)

--
   .`'.-.         ._.                           .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    eneuel@@gmail.com    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

Data: 2013-08-22 15:45:23
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Thu, 22 Aug 2013 14:40:32 +0200, Eneuel Leszek Ciszewski
Według Ciebie w ciągu ostatniego półrocza dolar kosztował zarówno 2zł, jak i 3,90?

Niekoniecznie ostatniego. Chyba w II połowie roku 2008 dolar
z 2 pln skoczył na niemal 4 pln. Ale to była wyjątkowa sprawa,
bo wówczas akurat Obama wydrukował dolary nowego typu. ;)

Od drukowania powinien spasc, a tu prosze - poszedl w gore :-)

J.

Data: 2013-08-22 19:57:09
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski
Kursowanie walutowe

"J.F." n906nkhnitrr$.1p8t89kf10nlm$.dlg@40tude.net

Niekoniecznie ostatniego. Chyba w II połowie roku 2008 dolar
z 2 pln skoczył na niemal 4 pln. Ale to była wyjątkowa sprawa,
bo wówczas akurat Obama wydrukował dolary nowego typu. ;)

Od drukowania powinien spasc, a tu prosze - poszedl w gore :-)

Nowy papier, nowy krój, nowe wzorce, nowe technologie,
nowe wszystko -- wołałbyś stary samochód czy nowy? ;)

W Polsce wiele rzeczy stoi na głowie.

Ale z innej strony patrząc -- kto winien jest kryzysów?
Ci, którzy żyją oszczędnie i rozważnie, czy może jednak
ci, którzy wywalają pieniądze na co popadnie, nie licząc
się z tym, że być może nie będą mieli czym spłacać pożyczek
zaciągniętych przez siebie na przeróżne barachła?...

-=-

Odpowiedź jest prosta ;) -- ci ostatni żyją tak, jak chce władza,
mącąca modłami i obietnicami, czyli współpracują w budowaniu
wspólnego domu, jakim jest tak zwana Ojczyzna. Co więcej -- wydając
pieniądze, nakręcają koniunkturę, czyli napędzają/poruszają gospodarkę!!!


A ci pierwsi? Gromadząc pieniądze, stają się pasożytami trudnymi
do sterowania? -- bo przecież bogaty nie pójdzie do byle roboty!!
Stają się osobnikami trudnymi do sterowania? -- nie, oni już są
trudni w sterowaniu, skoro nie kupują bubli!!!

-=-

Kto żyje pieniądzem (a więc złem) a kto nadzieją (czyli dobrem!)
i miłością? [albo odwrotnie -- miłością (czyli dobrem!) i nadzieją;
później to jakoś przeredaguję, aby chwytało za serce?... pod serca...]

Skąpiec żyje pieniądzem, gromadzi, chomikuje, staje się coraz bardziej
niebezpieczny dla otoczenia, gdyż w każdej chwili może zlecić komuś
pracę -- przykładowo mycie [a nawet całowanie?] swoich nóg bądź
czyszczenie swoich butów!!! [zaoszczędzony czas poświęci na
rozmyślania, czyniące go zdrowszym, mądrzejszym i... oczywiście
bogatszym oraz mniej zniewolonym!!!]

Rozrzutny człowiek traci to, co zarabia, żyje w ciągłej nędzy i chwyta się
każdej pracy, także tej, która go nie tylko upokarza, ale nawet zabija!

[jakoś tak... nie mam natchnienia, ale później być może poprawię...
dość już tych ludzi, którym starcza to, co mają, bo kupują tanio
i mądrze, zamiast drogo i bezmyślnie.... jeszcze tylko muszę
sprawdzić, kto obecnie jest autorytetem (Rydzyk -- to jasne,
ale są i inne autorytety, być może jakieś dalekowschodnie...)
do którego myślenia mogę (albo raczej -- muszę) nawiązać, aby
pozyskać sobie wiernych słuchaczy i czytelników... do tego kilka
słów o prawdzie, Bogu, miłości, pojednaniu, niechęci do odwetu
i zemsty oraz o budowaniu nowego, sprawiedliwego ładu i porządku...]

Zaś skąpiec dba o swoje (i swojej rodziny!) zdrowie, wydłuża swoje
(i swojej rodziny!) życie [drwiąc z podnoszenia wieku emerytalnego]
zostawiając innym trudy dźwigania wspólnego przecież krzyża dnia codziennego!
[wspólnego przecież krzyża codzienności? nie mam natchnienia...]

-=-

A teraz poważniej -- do tych, którzy chcą żyć nadzieją ;) i iść
w ciemno za Chrystusem. Bóg ostrzega także w Piśmie Świętym -- przed
budowaniem studni, której nie można ukończyć z braku tak zwanych środków!

Mnie, gdy miałem kilka lat, uczono na lekcjach religii, że ,,pójście
za Chrystusem'' oznacza podążanie za tym, co dyktuje rozum! Mierzenie
sił na zamiary -- jest IMO błędem.

--
   .`'.-.         ._.                           .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    eneuel@@gmail.com    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

Data: 2013-08-22 09:23:54
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Thu, 22 Aug 2013 08:26:17 +0200, S napisał(a):
W dniu 2013-08-22 01:58, Krzysztof pisze:
Nieprawdopodobna prognoza sprawdziła się. Czy można równie
skutecznie przepowiadać kursowanie walutowe?

Ale jaka prognoza? "Z pewnoscia lepiej chronia oszczednosci ulokowane w nieruchomosciach" - ta na pewno się nie sprawdziła.
Niekoniecznie wymiana PLN na wymienialne ma sens. Jak na razie to najlepiej stoją gospodarczo kraje, które oparły się strefie euro (Skandynawia, Szwajcaria, Czechy względem Słowacji itd).

Raczej bez zwiazku - one po prostu stoja lepiej gospodarczo, nie
dlatego ze nie maja euro. Slowacja moze byc drobnym negatywnym przykladem - weszli w to euro
akurat w kryzysie, zlotowka spadla, polscy turysci nie przyjechali, slowaccy przyjechali do Polski - ale jakos przetrwali.
Grecja moze byc negatywnym przykladem - normalnie to by po prostu
zdewaluowali swoja drachme i problem by sie zamiotl pod dywan, a z
euro tak sie nie da - trzeba ciac wydatki.
Polska jest drobnym pozytywnym przykladem - zdewaluowala sie zlotowka
i mozna bylo przetrwac kryzys w miare spokojnie.

Zainwestowanie w EUR, jeśli padnie (coraz częściej słychać o rozpadzie i pomysłach wyjścia ze strefy kolejnych państw) może być bardzo ryzykowne. Szwajcaria to mały kraj, więc łatwo o duże ruchy walutowe

Latwo, ale jakos nie nastepuja. Caly swiat nie jest zainteresowany.

(nawet GB się temu nie oparła - pamiętam funta po 6zł, pamiętam też po 4).

To nie GB sie nie oparla, tylko to zlotowka skacze. Zobacz kurs
funt/euro. Albo funt/dolar.
A GB sie nie oparla ... ale Sorosowi. I tak mozna przewidywac kurs
walut - skad wiesz czy nie zrobi powtorki ? :-)

Chyba tylko $ jest w miarę stabilną walutą.

Maja olbrzymi nawis i tylko patrzec jak p* :-)

J.

Data: 2013-08-22 10:10:52
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski
Kursowanie walutowe

"J.F." 1obhce4x1zrpo$.ss6id2m7796l.dlg@40tude.net

Maja olbrzymi nawis i tylko patrzec jak p* :-)

Więc może w chińskiego juana?...

Imo najlepiej zainwestować w przemysł, ale imo trzeba
do tego mieć tak zwany kapitał. Cały naród ma -- ale
pojedynczy człowiek zazwyczaj nie ma. Mądrze prowadzony
naród może korzystnie ulokować swoje oszczędności
w gospodarkę, ale... [ale czy Polska ma mądrych
przywódców?]

--
   .`'.-.         ._.                           .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    eneuel@@gmail.com    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

Data: 2013-08-22 10:23:35
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-22 09:23, J.F. pisze:
Raczej bez zwiazku - one po prostu stoja lepiej gospodarczo, nie
dlatego ze nie maja euro.

Dziwnie większość krajów, która odrzuciła EUR "lepiej stoi gospodarczo". Rzekłbym, iż staje się to regułą "bez związku" ;-)

Slowacja moze byc drobnym negatywnym przykladem - weszli w to euro
akurat w kryzysie, zlotowka spadla, polscy turysci nie przyjechali,
slowaccy przyjechali do Polski - ale jakos przetrwali.

I jeszcze Włosi, Hiszpanie, Grecy, Portugalczycy, zaczynają piszczeć nawet Holendrzy. Niemcy i Francuzi jeszcze dają radę, chociaż już z problemami. Czy ktoś tam w tej strefie euro jeszcze jakoś przędzie? Luksemburg?

Grecja moze byc negatywnym przykladem - normalnie to by po prostu
zdewaluowali swoja drachme i problem by sie zamiotl pod dywan, a z
euro tak sie nie da - trzeba ciac wydatki.
Polska jest drobnym pozytywnym przykladem - zdewaluowala sie zlotowka
i mozna bylo przetrwac kryzys w miare spokojnie.

Drogę PL obrała też Dania, Szwecja, Norwegia, a także Szwajcaria, która niesamowicie zwiększyła swoje bogactwo skupując waluty i drukując CHF (co i tak nie zbiło jego kursu).

Latwo, ale jakos nie nastepuja. Caly swiat nie jest zainteresowany.

Sęk w tym, iż krach może wywołać nawet - w miarę prawdopodobna - plotka. Nie wiem też czy to kwestia zainteresowania czy nie - raczej po prostu matematyki. W pewnym momencie może się okazać, iż korzyści z posiadania EUR dla Niemiec czy Francji będą zbyt małe wobec strat.


(nawet GB się
temu nie oparła - pamiętam funta po 6zł, pamiętam też po 4).

To nie GB sie nie oparla, tylko to zlotowka skacze. Zobacz kurs
funt/euro. Albo funt/dolar.

Nie do końca mam takie przekonanie. Zobacz kurs CHF/EUR czy $/EUR. Ruchy są dość gwałtowne nawet w parach wykluczających PLN.

A GB sie nie oparla ... ale Sorosowi. I tak mozna przewidywac kurs
walut - skad wiesz czy nie zrobi powtorki ? :-)

W tej chwili kurs jest pośrodku widełek podanych przeze mnie. To daje jakąś tam stabilność.
Według mnie ktoś kto inwestuje w waluty przede wszystkim chce maksymalizować zyski unikając dużych strat. Inwestycja w walutę, która może zniknąć... już przez sam fakt potencjalności zjawiska... może być dość ryzykowna.


Chyba tylko $ jest w miarę stabilną walutą.

Maja olbrzymi nawis i tylko patrzec jak p* :-)

J.


I? Inwestując w walutę właśnie o to chodzi, by p*. Wtedy kupię ;-) Najgorsza opcja to kurs stabilny lub skrajne wahania długoterminowe.

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-22 11:20:22
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Thu, 22 Aug 2013 10:23:35 +0200, S napisał(a):
W dniu 2013-08-22 09:23, J.F. pisze:
Raczej bez zwiazku - one po prostu stoja lepiej gospodarczo, nie
dlatego ze nie maja euro.
Dziwnie większość krajów, która odrzuciła EUR "lepiej stoi gospodarczo". Rzekłbym, iż staje się to regułą "bez związku" ;-)

Ale kazde z innych przyczyn.

Slowacja moze byc drobnym negatywnym przykladem - weszli w to euro
akurat w kryzysie, zlotowka spadla, polscy turysci nie przyjechali,
slowaccy przyjechali do Polski - ale jakos przetrwali.

I jeszcze Włosi, Hiszpanie, Grecy, Portugalczycy, zaczynają piszczeć nawet Holendrzy. Niemcy i Francuzi jeszcze dają radę, chociaż już z problemami. Czy ktoś tam w tej strefie euro jeszcze jakoś przędzie? Luksemburg?

Nie o to chodzi. Do Wloch, Hiszpanii czy Grecji turysci z euro
przyjada.
Gdyby polscy turysci nie stanowili na Slowacji wiekszosci, gdyby
akurat nie bylo kryzysu, gdyby zlotowka nie spadla, albo gdyby w
Polsce tez wprowadzono euro - to by Slowacy przezyli to bezbolesnie.
A tu sie czynniki zlozyly i bylo kiepsko.
No ale nie samymi polskimi turystami Slowacja zyje, to i przezyli bez
rewolucji. Nikt nie zamknie nowej fabryki samochodow.
Grecja moze byc negatywnym przykladem - normalnie to by po prostu
zdewaluowali swoja drachme i problem by sie zamiotl pod dywan, a z
euro tak sie nie da - trzeba ciac wydatki.
Polska jest drobnym pozytywnym przykladem - zdewaluowala sie zlotowka
i mozna bylo przetrwac kryzys w miare spokojnie.
Drogę PL obrała też Dania, Szwecja, Norwegia,

Oni akurat swojej waluty nie zdewaluowali, bo nie musieli.
Ba, uwazac musieli zeby za bardzo nie wzrosla.

U nas zreszta to tez dzialanie rynku - nie mysmy zdewaluowali, tylko
cos inwestorzy zaufanie stracili i zlotowka spadala na pysk.
A mysmy sie martwili czy nie za szybko i nie za mocno spada.

a także Szwajcaria, która niesamowicie zwiększyła swoje bogactwo skupując waluty i drukując CHF (co i tak nie zbiło jego kursu).

A tego to nie jestem taki pewien ...

Latwo, ale jakos nie nastepuja. Caly swiat nie jest zainteresowany.
Sęk w tym, iż krach może wywołać nawet - w miarę prawdopodobna - plotka. Nie wiem też czy to kwestia zainteresowania czy nie - raczej po prostu matematyki. W pewnym momencie może się okazać, iż korzyści z posiadania EUR dla Niemiec czy Francji będą zbyt małe wobec strat.

Tylko to nie jest tak ze euro powoduje jakies zyski czy straty.

Wlasna waluta tylko ulatwia dewaluacje w czasach kryzysu.
No i teraz - moze byc nieciekawie z bankructwami paru euro-panstw.

(nawet GB się
temu nie oparła - pamiętam funta po 6zł, pamiętam też po 4).
To nie GB sie nie oparla, tylko to zlotowka skacze. Zobacz kurs
funt/euro. Albo funt/dolar.
Nie do końca mam takie przekonanie. Zobacz kurs CHF/EUR czy $/EUR. Ruchy są dość gwałtowne nawet w parach wykluczających PLN.

Gwaltowne, gwaltowne, ale jakie. O np w maju gwaltownie skoczylo z 1.22 na 1.25. Cale 3% :-)

A GB sie nie oparla ... ale Sorosowi. I tak mozna przewidywac kurs
walut - skad wiesz czy nie zrobi powtorki ? :-)
W tej chwili kurs jest pośrodku widełek podanych przeze mnie. To daje jakąś tam stabilność.

A skad wiesz czy wczoraj Soros nie zaplanowal ze jutro zacznie
powazna spekulacje walutowa ? :-)

Chyba tylko $ jest w miarę stabilną walutą.
Maja olbrzymi nawis i tylko patrzec jak p* :-)

I? Inwestując w walutę właśnie o to chodzi, by p*. Wtedy kupię ;-) Najgorsza opcja to kurs stabilny lub skrajne wahania długoterminowe.

Czyli na razie trzymasz zlotowki i czekasz az dolar p*.
A tu sie zrobi niespodzianka i to zlotowka p* :-)

J.

Data: 2013-08-22 11:25:47
Autor: sqlwiel
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-22 11:20, J.F. pisze:

Dziwnie większość krajów, która odrzuciła EUR "lepiej stoi gospodarczo".
Rzekłbym, iż staje się to regułą "bez związku" ;-)

Ale kazde z innych przyczyn.

Ale jak długo można negować powtarzalną w 100% regułę?

--

Dziękuję. Pozdrawiam.   sqlwiel.

Data: 2013-08-22 11:45:50
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Thu, 22 Aug 2013 11:25:47 +0200, sqlwiel napisał(a):
W dniu 2013-08-22 11:20, J.F. pisze:
Dziwnie większość krajów, która odrzuciła EUR "lepiej stoi gospodarczo".
Rzekłbym, iż staje się to regułą "bez związku" ;-)

Ale kazde z innych przyczyn.
Ale jak długo można negować powtarzalną w 100% regułę?

Bo to zadna regula.
Wsrod krajow ktore "odrzucily" euro masz i Polske i Wegry i Rumunie,
a szerzej patrzec to np Bialorus i Ukraine.

Dania mimo ze nie ma euro, ma staly kurs (podobnie jak Litwa i Lotwa),
Czechom prawdopodobnie szlo by tak samo dobrze z euro jak z korona,
Finlandia jesli sie z telefonow przerzucila z powrotem na kalosze, to
nie z powodu euro.

GB moze by i nie odrzucila, ale przyszedl Soros i zamieszal :-)
Zreszta wycofali sie w 1990, i co - lepiej im szlo niz np Niemcom,
Holadii czy Francji ? J.

Data: 2013-08-22 12:00:21
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-22 11:45, J.F. pisze:

Wsrod krajow ktore "odrzucily" euro masz i Polske i Wegry i Rumunie,
a szerzej patrzec to np Bialorus i Ukraine.

Ale nie wygłupiaj się... Faktycznie Euroland na kolanach prosił Białoruś, by przystąpiła do strefy, a oni w zaparte, że nie ;-)

Żaden z krajów, które podałeś nie mógłby, gdyby nawet chciał, przystąpić do Eurolandu.

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-22 12:23:33
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Thu, 22 Aug 2013 12:00:21 +0200, S napisał(a):
W dniu 2013-08-22 11:45, J.F. pisze:
Wsrod krajow ktore "odrzucily" euro masz i Polske i Wegry i Rumunie,
a szerzej patrzec to np Bialorus i Ukraine.

Ale nie wygłupiaj się... Faktycznie Euroland na kolanach prosił Białoruś, by przystąpiła do strefy, a oni w zaparte, że nie ;-)

Żaden z krajów, które podałeś nie mógłby, gdyby nawet chciał, przystąpić do Eurolandu.

Wiem, i dlatego probka jest ograniczona.
Ale Norwegia i Szwajcaria ... moglyby, bez wejscia do Unii ? Tym niemniej ... jakos pozostanie poza strefa euro nie pomoglo im
gospodarkom :-)

Poza tym Wegry chcialy, i zaawansowane rozmowy byly ... ale nie
wyszlo. Bo i kryteriow nie spelnialy.


J.

Data: 2013-08-22 12:42:49
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-22 12:23, J.F. pisze:

Ale Norwegia i Szwajcaria ... moglyby, bez wejscia do Unii ?

Mogłyby z wejściem do UE.

Tym niemniej ... jakos pozostanie poza strefa euro nie pomoglo im
gospodarkom :-)

Mam odmienne zdanie. Wprost uważam, że Szwajcaria czy Norwegia to kraje najzamożniejsze w Europie. Nie mam na myśli przy tym wskaźników makroekonomicznych, a odczucia przeciętnych ludzi.

Poza tym Wegry chcialy, i zaawansowane rozmowy byly ... ale nie
wyszlo. Bo i kryteriow nie spelnialy.

PL też chciała... Może nawet jeszcze chce - trudno mi powiedzieć, co obiecano politykom w zamian za forsowanie tej decyzji. Natomiast myślę tutaj o szerszym nieco kontekście. Nie bez przyczyny rząd obawia się referendum w sprawie euro. Chyba mało kto ma wątpliwości jaki byłby jego wynik.
"Bułgarski Minister Finansów oświadczył, że Bułgaria nie planuje dołączać do strefy euro"
"Czechy pierwotnie chciały wprowadzić euro w 2010 roku. Piętrzą się głosy, by z powodu problemów gospodarczych wspólną walutę wprowadzić w późniejszym terminie. Prezes Krajowego Banku Czeskiej Republiki Zdeněk Tůma w jednym z wywiadów wspomniał rok 2019 jako możliwy termin wprowadzenia euro. Były premier Czech, Petr Nečas powiedział, że nie planuje przystąpienia do strefy euro "
"W roku 2000 odbyło się dodatkowo referendum, w którym 53,2% społeczeństwa duńskiego odrzuciło pomysł wprowadzenia euro."
"Szwecja przeprowadziła 14 września 2003 roku referendum, w którym Szwedzi nie poparli wprowadzenia euro."

To tak z Wikipedii na szybko. Reasumując - euro jest bardzo niestabilną walutą i obawiałbym się inwestowania znacznych środków w nie. Moim zdaniem zdecydowanie ciekawszy jest $.

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-22 14:52:37
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Thu, 22 Aug 2013 12:42:49 +0200, S napisał(a):
W dniu 2013-08-22 12:23, J.F. pisze:
Ale Norwegia i Szwajcaria ... moglyby, bez wejscia do Unii ?
Mogłyby z wejściem do UE.

A o UE wejsc nie chca, choc chyba z roznych przyczyn.

Tym niemniej ... jakos pozostanie poza strefa euro nie pomoglo im
gospodarkom :-)
Mam odmienne zdanie. Wprost uważam, że Szwajcaria czy Norwegia to kraje najzamożniejsze w Europie. Nie mam na myśli przy tym wskaźników makroekonomicznych, a odczucia przeciętnych ludzi.

Nie mieszkalem, to nie wiem. Fakt ze w Norwegii zarobki srednio najwieksze, ale i koszta
najwieksze.

Przecietny Niemiec, no dobra, przecietny zachodni Niemiec tez jest
raczej zadowolony. Ta brytyjska para ktora przyzwoicie zyje z zasilku, tez wyglada na
zadowolona. Pytanie na jak dlugo starczy tych zasilkow.

Poza tym Wegry chcialy, i zaawansowane rozmowy byly ... ale nie
wyszlo. Bo i kryteriow nie spelnialy.
PL też chciała... Może nawet jeszcze chce - trudno mi powiedzieć, co obiecano politykom w zamian za forsowanie tej decyzji. Natomiast myślę tutaj o szerszym nieco kontekście. Nie bez przyczyny rząd obawia się referendum w sprawie euro. Chyba mało kto ma wątpliwości jaki byłby jego wynik.

Ja tak w ogolnosci tez chce. Ale trzeba przyznac ze moment jest zly.

"W roku 2000 odbyło się dodatkowo referendum, w którym 53,2% społeczeństwa duńskiego odrzuciło pomysł wprowadzenia euro."

Tylko ze oni nie mogli jeszcze nic wiedziec o wadach ani zaletach
euro. A sa w ERM, kurs maja staly, wiec to w zasadzie tak jakby euro
mieli ..

To tak z Wikipedii na szybko. Reasumując - euro jest bardzo niestabilną walutą i obawiałbym się inwestowania znacznych środków w nie. Moim zdaniem zdecydowanie ciekawszy jest $.

No coz, euro akurat teraz wydaje sie zagrozone i nie wiadomo co z tego
wyniknie, ale poczytaj co pisza o sytuacji USA.

Wszystko zalezy od tego co chcesz - ulokowac sobie spokojnie majatek
na rok, czy sprawdzac dwa razy dziennie co sie na rynku dzieje ...

J.

Data: 2013-08-22 11:55:05
Autor: S
Kursowanie walutowe
Nie o to chodzi. Do Wloch, Hiszpanii czy Grecji turysci z euro
przyjada.

Czyli kryzys im nie grozi ;-)

a także Szwajcaria, która
niesamowicie zwiększyła swoje bogactwo skupując waluty i drukując CHF
(co i tak nie zbiło jego kursu).

A tego to nie jestem taki pewien ...

"Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) postanowił w czwartek, że nie zmienia stóp procentowych i podtrzymał deklarację, że zamierza bronić ustalonego 6 września 2011 roku minimalnego kursu wymiany na poziomie 1,2 franka za euro.

Powtórzył, że w tym celu jest gotów na kupowanie walut zagranicznych w nieograniczonych ilościach." - wiadomość z końca czerwca 2013.


Tylko to nie jest tak ze euro powoduje jakies zyski czy straty.

Nie? Czyli po wejściu do strefy euro Grecja może sobie drukować radośnie EUR, jak tam jej się chce wzorem np. Szwajcarii?

Wlasna waluta tylko ulatwia dewaluacje w czasach kryzysu.

"Tylko" ;-)

Gwaltowne, gwaltowne, ale jakie. O np w maju gwaltownie skoczylo z
1.22 na 1.25. Cale 3% :-)

Aż tyle? Nawet nie wiedziałem, że aż. Więcej niż lokaty dają w rok.

Tak sobie patrzę na maj i widzę, że najniżej EUR było w sprzedaży po 4,13 a najwyżej 4,28. 3,6% w miesiąc. Też lepiej niż lokaty, ale jak widzisz różnice PLN/EUR w porównaniu do par walut wymienialnych wcale nie są duże.


A skad wiesz czy wczoraj Soros nie zaplanowal ze jutro zacznie
powazna spekulacje walutowa ? :-)

A co mnie to obchodzi? Mnie interesują waluty w materii lokowania oszczędności. Nie interesuje mnie Soros, Tusk, Iran oraz godzina zachodu słońca dziś.

Czyli na razie trzymasz zlotowki i czekasz az dolar p*.

Nie. Uważam, że $ poniżej 3,20 wart jest kupna. W tym tygodniu był po 3,158.

A tu sie zrobi niespodzianka i to zlotowka p* :-)

Bardzo się cieszę. Zarobię. Mimo Sorosa ;-)

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-22 13:25:40
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Thu, 22 Aug 2013 11:55:05 +0200, S napisał(a):
a także Szwajcaria, która
niesamowicie zwiększyła swoje bogactwo skupując waluty i drukując CHF
(co i tak nie zbiło jego kursu).
A tego to nie jestem taki pewien ...
"Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) postanowił w czwartek, że nie zmienia stóp procentowych i podtrzymał deklarację, że zamierza bronić ustalonego 6 września 2011 roku minimalnego kursu wymiany na poziomie 1,2 franka za euro.
Powtórzył, że w tym celu jest gotów na kupowanie walut zagranicznych w nieograniczonych ilościach." - wiadomość z końca czerwca 2013.

I tak beda kupowac, kupowac, kupowac, a potem euro p*, i zostana z
reka w nocniku :-)

Duzo tego kupili ? Czy wystarczyla sama deklaracja ?

Tylko to nie jest tak ze euro powoduje jakies zyski czy straty.
Nie? Czyli po wejściu do strefy euro Grecja może sobie drukować radośnie EUR, jak tam jej się chce wzorem np. Szwajcarii?

Nie moze. A jakby miala drachme to by mogla ? Moc to by mogla, tak samo jak my,
tylko do czego by to doprowadzilo ? Ktos by to kupil ? Co wiecej, jakby sie dowiedzial ze drukujemy, to by czym predzej
sprzedal. Nie wystarczy nie miec euro, trzeba sie jeszcze nazywac Szwajcaria
(bo na przodujaca szwajcarska gospodarke raczej nie ma co zwalac - to
jest kropelka)

Nawiasem mowiac my obecnie tez nie mozemy "drukowac" pustej zlotowki
jak chcemy, ale to nasza ustawa nam zabrania i zawsze mozemy ja
zmienic.

Wlasna waluta tylko ulatwia dewaluacje w czasach kryzysu.
"Tylko" ;-)

No coz, sprowadza sie to do tego ze obnizasz wszystkim zarobki.
Latwiej jak sie "samo zrobilo", niz np ustawa.

Gwaltowne, gwaltowne, ale jakie. O np w maju gwaltownie skoczylo z
1.22 na 1.25. Cale 3% :-)
Aż tyle? Nawet nie wiedziałem, że aż. Więcej niż lokaty dają w rok.

Tylko kto to trafnie przewidzi. Jeny bylo kupic w 2008. 100% w pare miesiecy, kto przebije taka lokate :-)

Tak sobie patrzę na maj i widzę, że najniżej EUR było w sprzedaży po 4,13 a najwyżej 4,28. 3,6% w miesiąc. Też lepiej niż lokaty, ale jak widzisz różnice PLN/EUR w porównaniu do par walut wymienialnych wcale nie są duże.

Za USD i EUR stoi duza gospodarka, to i kursy sa wzglednie stabilne.
Zlotowki do tego nie mieszaj.

A skad wiesz czy wczoraj Soros nie zaplanowal ze jutro zacznie
powazna spekulacje walutowa ? :-)
A co mnie to obchodzi? Mnie interesują waluty w materii lokowania oszczędności. Nie interesuje mnie Soros, Tusk, Iran oraz godzina zachodu słońca dziś.

No i co - ulokujesz sobie 50 tys bo mamy korzystny kurs, a jutro ktos zacznie mala spekulacje 10 mld ...

Czyli na razie trzymasz zlotowki i czekasz az dolar p*.
Nie. Uważam, że $ poniżej 3,20 wart jest kupna. W tym tygodniu był po 3,158.

Czyli kupiles $. Przypominam ze kiedys, w miare stabilnych warunkach, spadl juz do 2 zl.

A tu sie zrobi niespodzianka i to zlotowka p* :-)
Bardzo się cieszę. Zarobię. Mimo Sorosa ;-)

No niekoniecznie - ile dolarow miales, tyle nadal bedziesz mial.

A ze w zlotowkach przybylo ... to sie jeszcze Rostowski upomni o
podatek :-)

Tak czy inaczej - jesli cos ma p*, to lepiej tego nie miec.
Tylko co tu pierwsze p* ? :-)

J.

Data: 2013-08-22 14:28:19
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-22 13:25, J.F. pisze:
I tak beda kupowac, kupowac, kupowac, a potem euro p*, i zostana z
reka w nocniku :-)

Dolary, złoto kupują. Euro też, ale z głową.

Duzo tego kupili ? Czy wystarczyla sama deklaracja ?

Sporo, rośnie rezerwa w przeliczeniu na 1 mieszkańca.
W innym artykule czytałem, że majątek przeciętnego Szwajcara jest szacowany na pół miliona $.


Tylko to nie jest tak ze euro powoduje jakies zyski czy straty.
Nie? Czyli po wejściu do strefy euro Grecja może sobie drukować radośnie
EUR, jak tam jej się chce wzorem np. Szwajcarii?

Nie moze.
A jakby miala drachme to by mogla ? Moc to by mogla, tak samo jak my,
tylko do czego by to doprowadzilo ? Ktos by to kupil ?

Może zapytajmy Szwajcarów, USA czy Japonię - ostatnio drukowali na potęgę swoje waluty.

Co wiecej, jakby sie dowiedzial ze drukujemy, to by czym predzej
sprzedal.

Taki był koncept na CHF. Jakoś nie widzi mi się, by spadł do 2zł/szt.

Nie wystarczy nie miec euro, trzeba sie jeszcze nazywac Szwajcaria
(bo na przodujaca szwajcarska gospodarke raczej nie ma co zwalac - to
jest kropelka)

Albo USA czy Japonia. Ew. Norwegia, GB czy Szwecja. No w zasadzie każdy, kto uzna dodruk za celowy i może to zrobić, bo ma swoją narodową walutę.


Nawiasem mowiac my obecnie tez nie mozemy "drukowac" pustej zlotowki
jak chcemy, ale to nasza ustawa nam zabrania i zawsze mozemy ja
zmienic.

Właśnie. Zatem mamy pole manewru. Chyba zawsze lepiej mieć wybór niż go nie mieć?


Wlasna waluta tylko ulatwia dewaluacje w czasach kryzysu.
"Tylko" ;-)

No coz, sprowadza sie to do tego ze obnizasz wszystkim zarobki.

No już trudno - to ja poproszę ten majątek średni w wysokości pół mln $ oraz pensję na poziomie 15.000zł/mc w ramach obniżenia zarobków wszystkim ;-)


Gwaltowne, gwaltowne, ale jakie. O np w maju gwaltownie skoczylo z
1.22 na 1.25. Cale 3% :-)
Aż tyle? Nawet nie wiedziałem, że aż. Więcej niż lokaty dają w rok.

Tylko kto to trafnie przewidzi.

Ja. Wczoraj przyszedł Zenio i chciał mi sprzedać EUR po 6zł. Nie kupiłem. Franio dawał po 3zł - wziąłem trochę. Dziecko przewidzi, że dzięki Franiowi mam zysk, a Zenio mnie chciał naciąć.


Jeny bylo kupic w 2008.
100% w pare miesiecy, kto przebije taka lokate :-)

Ale po co? Wolę 10% na walutach bezpiecznie niż mrzonki ala forex.

Za USD i EUR stoi duza gospodarka, to i kursy sa wzglednie stabilne.
Zlotowki do tego nie mieszaj.

Akurat udowodniłem, że kurs EUR/PLN niewiele odbiegał w maju od EUR/USD czy co tam z wymienialnych kolega podał.

No i co - ulokujesz sobie 50 tys bo mamy korzystny kurs,
a jutro ktos zacznie mala spekulacje 10 mld ...

Poczekam na pojutrze ;-)

Czyli na razie trzymasz zlotowki i czekasz az dolar p*.
Nie. Uważam, że $ poniżej 3,20 wart jest kupna. W tym tygodniu był po 3,158.

Czyli kupiles $.
Przypominam ze kiedys, w miare stabilnych warunkach, spadl juz
do 2 zl.

I nadal byłaby to mniejsza strata niż zdarza się na akcjach.

Wiesz... im bardziej spada tym więcej kupuję. proste.

A tu sie zrobi niespodzianka i to zlotowka p* :-)
Bardzo się cieszę. Zarobię. Mimo Sorosa ;-)

No niekoniecznie - ile dolarow miales, tyle nadal bedziesz mial.

Interesuje mnie ekwiwalent złotówkowy.

A ze w zlotowkach przybylo ... to sie jeszcze Rostowski upomni o
podatek :-)

Jak tu kolega napisał - nawet 3% miesięcznie. Chętnie założę lokatę na 36% rocznie i nawet gotowym zapłacić 50% podatku od zysku. Takim hojny dla Rostowskiego.

Tak czy inaczej - jesli cos ma p*, to lepiej tego nie miec.
Tylko co tu pierwsze p* ? :-)

Nie musi być tak, że 100% oszczędności ładujesz w $ przy 3,16. Walutami obracasz, nie wyzbywając się wszelakich złotówek, lokat, a nawet eur. Chodzi o proporcje. Musi być Cię stać na dokupienie, przeczekanie itd.

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-22 15:44:25
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Thu, 22 Aug 2013 14:28:19 +0200, S napisał(a):
W dniu 2013-08-22 13:25, J.F. pisze:
I tak beda kupowac, kupowac, kupowac, a potem euro p*, i zostana z
reka w nocniku :-)
Dolary, złoto kupują. Euro też, ale z głową.

Albo z glowa, albo "nieograniczone ilosci, byle po 1.20" :-)

Duzo tego kupili ? Czy wystarczyla sama deklaracja ?
Sporo, rośnie rezerwa w przeliczeniu na 1 mieszkańca.
W innym artykule czytałem, że majątek przeciętnego Szwajcara jest szacowany na pół miliona $.

Ma przecietnie tyle na koncie/ulokowane, czy to np kapital bankow
przeliczony na obywatela ?
Czy przecietny szwajcarski dom kosztuje 500k$, i jak sie juz go po 30
latach splaci, to tyle majatku ma (na rodzine)  ...

Tylko to nie jest tak ze euro powoduje jakies zyski czy straty.
Nie? Czyli po wejściu do strefy euro Grecja może sobie drukować radośnie
EUR, jak tam jej się chce wzorem np. Szwajcarii?
Nie moze.
A jakby miala drachme to by mogla ? Moc to by mogla, tak samo jak my,
tylko do czego by to doprowadzilo ? Ktos by to kupil ?
Może zapytajmy Szwajcarów, USA czy Japonię - ostatnio drukowali na potęgę swoje waluty.

Mysmy tez juz drukowali.
Co wiecej, jakby sie dowiedzial ze drukujemy, to by czym predzej
sprzedal.
Taki był koncept na CHF. Jakoś nie widzi mi się, by spadł do 2zł/szt.

Juz kiedys byl po 2 zl.

Nie wystarczy nie miec euro, trzeba sie jeszcze nazywac Szwajcaria
(bo na przodujaca szwajcarska gospodarke raczej nie ma co zwalac - to
jest kropelka)
Albo USA czy Japonia. Ew. Norwegia, GB czy Szwecja. No w zasadzie każdy, kto uzna dodruk za celowy i może to zrobić, bo ma swoją narodową walutę.

I co z tym zrobi ? Rozda obywatelom zeby byli szczesliwsi ? Trzeba jeszcze znalezc kogos kto to kupi, a cos mi sie widzi ze wtedy
i euro mozna "wydrukowac".

W sumie to jakos nie moge sie doczytac zasad emisji euro.
Euro "drukuja" w Waszyngtonie ?
Nawiasem mowiac my obecnie tez nie mozemy "drukowac" pustej zlotowki
jak chcemy, ale to nasza ustawa nam zabrania i zawsze mozemy ja
zmienic.
Właśnie. Zatem mamy pole manewru. Chyba zawsze lepiej mieć wybór niż go nie mieć?

Lepiec tak rzadzic, aby nie doprowadzac do koniecznosci manewru :-)

Wlasna waluta tylko ulatwia dewaluacje w czasach kryzysu.
"Tylko" ;-)
No coz, sprowadza sie to do tego ze obnizasz wszystkim zarobki.
No już trudno - to ja poproszę ten majątek średni w wysokości pół mln $ oraz pensję na poziomie 15.000zł/mc w ramach obniżenia zarobków wszystkim ;-)

Nie podniecaj sie - juz ten swiat tak urzadzony, ze przecietny
czlowiek robi, robi, robi i g* z tego ma. Jakby mial za duzo, to by mu sie robic nie chcialo, i kto by smieci
wywozil.

Oczywiscie w ramach tego g* ma np wygodny dom, fajny samochod (nie,
nie ferrari), egzotyczne wakacje ...

Gwaltowne, gwaltowne, ale jakie. O np w maju gwaltownie skoczylo z
1.22 na 1.25. Cale 3% :-)
Aż tyle? Nawet nie wiedziałem, że aż. Więcej niż lokaty dają w rok.
Tylko kto to trafnie przewidzi.
Ja. Wczoraj przyszedł Zenio i chciał mi sprzedać EUR po 6zł. Nie kupiłem. Franio dawał po 3zł - wziąłem trochę. Dziecko przewidzi, że dzięki Franiowi mam zysk, a Zenio mnie chciał naciąć.

To jaki bedzie kurs $ w przyszly czwartek ? :-)

Za USD i EUR stoi duza gospodarka, to i kursy sa wzglednie stabilne.
Zlotowki do tego nie mieszaj.
Akurat udowodniłem, że kurs EUR/PLN niewiele odbiegał w maju od EUR/USD czy co tam z wymienialnych kolega podał.

Jejku, i jeden miesiac ma byc dowodem na cokolwiek ?
No i co - ulokujesz sobie 50 tys bo mamy korzystny kurs,
a jutro ktos zacznie mala spekulacje 10 mld ...
Poczekam na pojutrze ;-)

Pojutrze to kurs bedzie bardzo niekorzystny :-)

Poczytaj jak Soros przerobil cala GB - a wydawalo sie ze to niemozliwe
w takiej skali :-)

Czyli na razie trzymasz zlotowki i czekasz az dolar p*.
Nie. Uważam, że $ poniżej 3,20 wart jest kupna. W tym tygodniu był po 3,158.
Czyli kupiles $.
Przypominam ze kiedys, w miare stabilnych warunkach, spadl juz
do 2 zl.
I nadal byłaby to mniejsza strata niż zdarza się na akcjach.

Dlatego sie dywersyfikuje portfel :-)

Wiesz... im bardziej spada tym więcej kupuję. proste.

Kiedys ci srodkow zabraknie.
A wczesniej pewnie pomyslisz "czy ja dobrze robie"  ... moze jutro
kupic, a moze jeszcze dzis sprzedac :-)

A tu sie zrobi niespodzianka i to zlotowka p* :-)
Bardzo się cieszę. Zarobię. Mimo Sorosa ;-)
No niekoniecznie - ile dolarow miales, tyle nadal bedziesz mial.
Interesuje mnie ekwiwalent złotówkowy.

A ze w zlotowkach przybylo ... to sie jeszcze Rostowski upomni o
podatek :-)
Jak tu kolega napisał - nawet 3% miesięcznie. Chętnie założę lokatę na 36% rocznie i nawet gotowym zapłacić 50% podatku od zysku. Takim hojny dla Rostowskiego.

No i sie okaze ze jak telewizor kosztowal 1000$, tak nadal kosztuje
1000$, tak zarobiles :-)

Tak czy inaczej - jesli cos ma p*, to lepiej tego nie miec.
Tylko co tu pierwsze p* ? :-)
Nie musi być tak, że 100% oszczędności ładujesz w $ przy 3,16. Walutami obracasz, nie wyzbywając się wszelakich złotówek, lokat, a nawet eur. Chodzi o proporcje. Musi być Cię stać na dokupienie, przeczekanie itd.

A inni twierdza ze prawdziwy zarobek jest dopiero na dzwigni :-)

J.

Data: 2013-08-22 20:23:34
Autor: S
Kursowanie walutowe
Dolary, złoto kupują. Euro też, ale z głową.

Albo z glowa, albo "nieograniczone ilosci, byle po 1.20" :-)

Ale zwiększać ilość CHF na rynku można nie tylko kupując EUR.

Ma przecietnie tyle na koncie/ulokowane, czy to np kapital bankow
przeliczony na obywatela ?

"Majątek statystycznego Szwajcara wyliczył bank Credit Suisse do swojego raportu "Global Wealth Report 2012". Informuje on, że majątek przeciętnego Szwajcara to 468 168 dolarów."

Czy przecietny szwajcarski dom kosztuje 500k$, i jak sie juz go po 30
latach splaci, to tyle majatku ma (na rodzine)  ...

Ale majątku raczej nie stanowi to, co należy do banku.

Co wiecej, jakby sie dowiedzial ze drukujemy, to by czym predzej
sprzedal.
Taki był koncept na CHF. Jakoś nie widzi mi się, by spadł do 2zł/szt.

Juz kiedys byl po 2 zl.

Uff... ale teraz drukują. Przecież to idealna sytuacja móc sobie drukować pieniądze bez konsekwencji, gdy ciągle jest na nie popyt. Naprawdę nie dostrzegasz tego?

Albo USA czy Japonia. Ew. Norwegia, GB czy Szwecja. No w zasadzie każdy,
kto uzna dodruk za celowy i może to zrobić, bo ma swoją narodową walutę.

I co z tym zrobi ? Rozda obywatelom zeby byli szczesliwsi ?

Poniekąd. Socjal w wielu krajach bogatszych jest nieporównywalnie lepszy niż zasiłek w PL. Ich - stać. Już wiesz dlaczego?

Trzeba jeszcze znalezc kogos kto to kupi, a cos mi sie widzi ze wtedy
i euro mozna "wydrukowac".

Polak kupił całkiem sporo CHF w 2008. Przez 20 lat jeszcze wielu będzie potrzebować tej waluty do spłaty kredytu.


W sumie to jakos nie moge sie doczytac zasad emisji euro.
Euro "drukuja" w Waszyngtonie ?

Gdzie - nie wiem, pewnie nie jest to najistotniejsze. Nowy złoty był drukowany bodaj w Anglii przed denominacją. Ważne kto jest władny decydować o dodrukowaniu tudzież zmniejszeniu ilości waluty w obiegu.

Nawiasem mowiac my obecnie tez nie mozemy "drukowac" pustej zlotowki
jak chcemy, ale to nasza ustawa nam zabrania i zawsze mozemy ja
zmienic.
Właśnie. Zatem mamy pole manewru. Chyba zawsze lepiej mieć wybór niż go
nie mieć?

Lepiec tak rzadzic, aby nie doprowadzac do koniecznosci manewru :-)

Bez przesady. Wyobraź sobie, że możemy wydrukować kilka miliardów bez konsekwencji - co w tym złego?

Jakby mial za duzo, to by mu sie robic nie chcialo, i kto by smieci
wywozil.

Polak-emigrant.

Oczywiscie w ramach tego g* ma np wygodny dom, fajny samochod (nie,
nie ferrari), egzotyczne wakacje ...

I zwróć uwagę, że często bezrobotny na zasiłku nie podejmie pracy, za którą Polak całuje ręce bossowi.

To jaki bedzie kurs $ w przyszly czwartek ? :-)

Zyskowny dla mnie. Zrozum - na tym polega dowcip. Tanieje - zacieram ręce, bo mogę kupić. Rośnie - sprzedaję z zyskiem.

Akurat udowodniłem, że kurs EUR/PLN niewiele odbiegał w maju od EUR/USD
czy co tam z wymienialnych kolega podał.

Jejku, i jeden miesiac ma byc dowodem na cokolwiek ?

Ty wybrałeś maj - jeden miesiąc.

No i co - ulokujesz sobie 50 tys bo mamy korzystny kurs,
a jutro ktos zacznie mala spekulacje 10 mld ...
Poczekam na pojutrze ;-)

Pojutrze to kurs bedzie bardzo niekorzystny :-)

No to jeszcze poczekam.

Poczytaj jak Soros przerobil cala GB - a wydawalo sie ze to niemozliwe
w takiej skali :-)

Wolę czytać tabele kursów. Nie wiem, co i kogo przerobił. Nie interesuje mnie to specjalnie.

Co do GB to był po 4,88 31.07. W poniedziałek można było sprzedać po 4,96. W 20 dni 1,64% czyli jakieś 30% rocznie. Akurat pamiętam moment, gdy funt spadł poniżej 4,90. Było oczywiste dla mnie, iż warto kupić. I po co mi do tego jakaś bajka o Sorosie?

Wiesz... im bardziej spada tym więcej kupuję. proste.

Kiedys ci srodkow zabraknie.

Niekoniecznie - to kwestia skali.

A wczesniej pewnie pomyslisz "czy ja dobrze robie"  ... moze jutro
kupic, a moze jeszcze dzis sprzedac :-)

Na tym też polega zabawa.

No i sie okaze ze jak telewizor kosztowal 1000$, tak nadal kosztuje
1000$, tak zarobiles :-)

No ja kupuję w PLN.

A inni twierdza ze prawdziwy zarobek jest dopiero na dzwigni :-)

To ci, którzy w 93% tracą lub w najlepszym przypadku wychodzą na zero, jak ostatnio donosiły media.

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-23 00:13:29
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Thu, 22 Aug 2013 20:23:34 +0200, S napisał(a):
Dolary, złoto kupują. Euro też, ale z głową.
Albo z glowa, albo "nieograniczone ilosci, byle po 1.20" :-)
Ale zwiększać ilość CHF na rynku można nie tylko kupując EUR.

Ale cytowales ze euro beda kupowac w nieograniczonej ilosci.

Ma przecietnie tyle na koncie/ulokowane, czy to np kapital bankow
przeliczony na obywatela ?
"Majątek statystycznego Szwajcara wyliczył bank Credit Suisse do swojego raportu "Global Wealth Report 2012". Informuje on, że majątek przeciętnego Szwajcara to 468 168 dolarów."

Ciekaw jestem jak oni to licza, wydaje mi sie ze w duzej czesci
wlasnie na podstawie wartosci domu.
Ale znalazlem dwa ciekawe diagramy :-)

-zadluzenie doroslego. Najwieksze w Danii, Norwegii i Szwajcarii -
  ponad 100k$
 (co nawiasem mowiac niekoniecznie zle swiadczy - bo najwyrazniej ich
  po prostu na to stac :-)

-zestawienie majatku osobowego, oraz osobowego i panstwowego razem
Grecy zbankrutowali/przejedli, bo razem sa ponizej zera.
My ... wycyckalismy panstwo do granic, czy panstwo nas ? Bo prywatnie mamy malo, ale dlug panstwowy niewiele mniejszy niz
bogactwo obywateli - i razem mamy blisko zera.

Za to Norwegowie ... razem to maja ponad 200k$. Ale Norweg osobiscie
to ma raptem dwa razy wiecej niz Polak.
Czy nalezy z tego wyciagnac wniosek ze kazdy Norweg jest zadowolony,
bo mu sie nalezy od panstwa dozywotnio domek z ogrodkiem ? Ale jakby chcial wiekszy domek, albo z basenem, to pewnie nie dostanie? A nie, chyba nie, Norwegowie sa bogaci, maja umiarkowane "net
financial assets of households", za to ich panstwo wyjatkowo nie jest
zadluzone, tylko ma jakies horendalne srodki (199k$ na obywatela).
Ropa i gaz poplacaja.
Ciekawe czy podatki obnizyli :-)


Czy przecietny szwajcarski dom kosztuje 500k$, i jak sie juz go po 30
latach splaci, to tyle majatku ma (na rodzine)  ...
Ale majątku raczej nie stanowi to, co należy do banku.

Ale splacona czesc juz stanowi.

Co wiecej, jakby sie dowiedzial ze drukujemy, to by czym predzej
sprzedal.
Taki był koncept na CHF. Jakoś nie widzi mi się, by spadł do 2zł/szt.
Juz kiedys byl po 2 zl.

Uff... ale teraz drukują. Przecież to idealna sytuacja móc sobie drukować pieniądze bez konsekwencji, gdy ciągle jest na nie popyt. Naprawdę nie dostrzegasz tego?

Po pierwsze - trzeba sie nazywac Szwajcaria, nie wystarczy miec wlasna
walute. Po drugie ... czy aby na pewno takie idealne ? Beda tak drukowac, drukowac, wymieniac na inne waluty, potem te waluty p*, a franki na calym swiecie zostana.
I przyjdzie je honorowac.
Pozostaje wierzyc ze szwajcarscy bankierzy znaja sie na swoim fachu i
do tego nie dopuszcza :-)

Albo USA czy Japonia. Ew. Norwegia, GB czy Szwecja. No w zasadzie każdy,
kto uzna dodruk za celowy i może to zrobić, bo ma swoją narodową walutę.
I co z tym zrobi ? Rozda obywatelom zeby byli szczesliwsi ?
Poniekąd. Socjal w wielu krajach bogatszych jest nieporównywalnie lepszy niż zasiłek w PL. Ich - stać. Już wiesz dlaczego?

Ale tak z dodruku ich stac, czy z biezacych podatkow ?
Trzeba jeszcze znalezc kogos kto to kupi, a cos mi sie widzi ze wtedy
i euro mozna "wydrukowac".
Polak kupił całkiem sporo CHF w 2008. Przez 20 lat jeszcze wielu będzie potrzebować tej waluty do spłaty kredytu.

Jestes pewien ze to byly rzeczywiste franki, a nie jakies wirtualne ?
W sumie to jakos nie moge sie doczytac zasad emisji euro.
Euro "drukuja" w Waszyngtonie ?
Gdzie - nie wiem, pewnie nie jest to najistotniejsze. Nowy złoty był drukowany bodaj w Anglii przed denominacją. Ważne kto jest władny

Nie o takie drukowanie mi chodzi.

decydować o dodrukowaniu tudzież zmniejszeniu ilości waluty w obiegu.

No wlasnie. U nas sie pustej zlotowki nie emituje. NBP wydaje zlotowki
w zamian za dolary, euro, inne waluty i zloto.

Dla euro musza obowiazywac jakies podobne zasady ... a w tym momencie
nowe euro sie znajda w obiegu jak USA zrobi nowe dolary. Albo
Szwajcaria franki.

Nawiasem mowiac my obecnie tez nie mozemy "drukowac" pustej zlotowki
jak chcemy, ale to nasza ustawa nam zabrania i zawsze mozemy ja
zmienic.
Właśnie. Zatem mamy pole manewru. Chyba zawsze lepiej mieć wybór niż go
nie mieć?
Lepiec tak rzadzic, aby nie doprowadzac do koniecznosci manewru :-)
Bez przesady. Wyobraź sobie, że możemy wydrukować kilka miliardów bez konsekwencji - co w tym złego?

Taki jeden juz tak myslal. Skonczylo sie na 1000% inflacji, obaleniu
ustroju i upadku komuny. "Drukowac" trzeba z duza ostroznoscia. Bardzo duza. I tu wlasnie jestem ciekaw kto steruje emisja euro i na jakich
zasadach.

Jakby mial za duzo, to by mu sie robic nie chcialo, i kto by smieci
wywozil.
Polak-emigrant.

bywa.

Oczywiscie w ramach tego g* ma np wygodny dom, fajny samochod (nie,
nie ferrari), egzotyczne wakacje ...
I zwróć uwagę, że często bezrobotny na zasiłku nie podejmie pracy, za którą Polak całuje ręce bossowi.

Ale to jest rozwiazanie na krotki czas. Z czasem zabraknie pieniedzy
na zasilki.

To jaki bedzie kurs $ w przyszly czwartek ? :-)
Zyskowny dla mnie. Zrozum - na tym polega dowcip. Tanieje - zacieram ręce, bo mogę kupić. Rośnie - sprzedaję z zyskiem.

I nie bierzesz pod uwage ze moze taniec, i taniec, i taniec, i im
wiecej kupisz, tym mniej z powrotem dostaniesz ?
Akurat udowodniłem, że kurs EUR/PLN niewiele odbiegał w maju od EUR/USD
czy co tam z wymienialnych kolega podał.
Jejku, i jeden miesiac ma byc dowodem na cokolwiek ?
Ty wybrałeś maj - jeden miesiąc.

Ja wybralem maj 2008, bo wtedy byla najwieksza zmiana :-)

Poczytaj jak Soros przerobil cala GB - a wydawalo sie ze to niemozliwe
w takiej skali :-)
Wolę czytać tabele kursów. Nie wiem, co i kogo przerobił. Nie interesuje mnie to specjalnie.

A warto poczytac.


Wiesz... im bardziej spada tym więcej kupuję. proste.
Kiedys ci srodkow zabraknie.
Niekoniecznie - to kwestia skali.

A znasz powiedzenie "z rynkiem nie wygrasz" ?

No i sie okaze ze jak telewizor kosztowal 1000$, tak nadal kosztuje
1000$, tak zarobiles :-)

No ja kupuję w PLN.

Ale hurtownia kupuje w USD.

I jak telewizor kosztowal 3000zl, tak moze potem kosztowac 5000zl.
Na szczescie jestesmy juz na tyle dojrzalym krajem ze to tak
blyskawicznie nie dziala.

A inni twierdza ze prawdziwy zarobek jest dopiero na dzwigni :-)
To ci, którzy w 93% tracą lub w najlepszym przypadku wychodzą na zero, jak ostatnio donosiły media.

Ale jak im wyjdzie to zarabiaja miliony.

Tak czy inaczej - na walutach mozna zyskac, ale mozna stracic,
mozna zagrac malo ryzykownie, mozna bardzo ryzykownie.
Im mniejsze ryzyko tym zazwyczaj mniejszy zysk :-)

J.

Data: 2013-08-23 08:59:02
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-23 00:13, J.F. pisze:
Dnia Thu, 22 Aug 2013 20:23:34 +0200, S napisał(a):
Ale cytowales ze euro beda kupowac w nieograniczonej ilosci.

Cytowałem fragment.

Ciekaw jestem jak oni to licza, wydaje mi sie ze w duzej czesci
wlasnie na podstawie wartosci domu.

Być może. Rzekłbym, iż najdroższą rzeczą znajdującą się w posiadaniu rodziny jest właśnie dom.

-zadluzenie doroslego. Najwieksze w Danii, Norwegii i Szwajcarii -
   ponad 100k$
  (co nawiasem mowiac niekoniecznie zle swiadczy - bo najwyrazniej ich
   po prostu na to stac :-)

I pewnie mają bardzo niskie stopy procentowe. W tym momencie nawet posiadając kapitał warto brać kredyt.

Za to Norwegowie ... razem to maja ponad 200k$. Ale Norweg osobiscie
to ma raptem dwa razy wiecej niz Polak.

Ja myślę, że to może być też kwestia filozofii zarządzania oszczędnościami. Gdybym wiedział, że pracę mam pewną, ze średnią krajową 15.000, solidnym socjalem itd. to pewnie inaczej bym zarządzał niż w naszej rzeczywistości.

Czy nalezy z tego wyciagnac wniosek ze kazdy Norweg jest zadowolony,
bo mu sie nalezy od panstwa dozywotnio domek z ogrodkiem ?

Widzę to inaczej. Byłem w tym miesiącu w Szwecji i dziwiłem się, że Szwedzi nie przyjeżdżają masowo do PL. Benzyna ponad 7zł/l, puszka coli 9zł, piwo 12 itd. Prom S-PL zupełnie śmieszna cena - 199zł. To my Polacy potrafimy rocznie przewieźć miliony litrów paliwa z Rosji czy Ukrainy w bakach pojazdów, fajki, wódkę... Rosjanie u nas zostawiają miliardy za meble, spożywcze rzeczy, a S-PL takie przebitki, praktycznie zero kontroli, żadnych wiz, nic... Poczytałem w sieci i podobno już kilku Polaków zwąchało interes w Norwegii właśnie. Zaczyna być problem z przemytem fajek i piwa. Ale przemycają Polacy sprzedając emigrantom. I wiesz... dla mnie świadomość, że Szwedowi się po prostu nie chce, bo go stać na jego ceny buduje przekonanie o dobrobycie. Ja mam do Obwodu Kaliningradzkiego, gdzie benzyna po 3zł całe 50km. I uprawnienia do małego ruchu granicznego, więc nawet bez wizy. Czy jeżdżę? Nie, nie chce mi się. Ale mnóstwo osób, tzw. mrówek jeździ. Bynajmniej nie z potrzeby nawiązani przyjaźni polsko-rosyjskiej ;-)

Ale jakby chcial wiekszy domek, albo z basenem, to pewnie nie
dostanie?

Może przecież zarobić.

A nie, chyba nie, Norwegowie sa bogaci, maja umiarkowane "net
financial assets of households", za to ich panstwo wyjatkowo nie jest
zadluzone, tylko ma jakies horendalne srodki (199k$ na obywatela).
Ropa i gaz poplacaja.
Ciekawe czy podatki obnizyli :-)

Ja myślę, że wysokie ceny/pensje to też polityka anty-emigracyjna.

Po drugie ... czy aby na pewno takie idealne ?
Beda tak drukowac, drukowac, wymieniac na inne waluty,
potem te waluty p*, a franki na calym swiecie zostana.
I przyjdzie je honorowac.
Pozostaje wierzyc ze szwajcarscy bankierzy znaja sie na swoim fachu i
do tego nie dopuszcza :-)

Tak, idealne. Też chciałbym mieć w domu maszynkę do drukowania pieniędzy, bez konsekwencji prawnych i ekonomicznych.

Ale tak z dodruku ich stac, czy z biezacych podatkow ?

Z budżetu. Wiele rzeczy się na to składa.

Trzeba jeszcze znalezc kogos kto to kupi, a cos mi sie widzi ze wtedy
i euro mozna "wydrukowac".
Polak kupił całkiem sporo CHF w 2008. Przez 20 lat jeszcze wielu będzie
potrzebować tej waluty do spłaty kredytu.

Jestes pewien ze to byly rzeczywiste franki, a nie jakies wirtualne ?

Jestem pewien, bowiem dziś rzeczywistymi frankami ten kredyt można spłacić. Wprost w kantorze wymienić.

Dla euro musza obowiazywac jakies podobne zasady ... a w tym momencie
nowe euro sie znajda w obiegu jak USA zrobi nowe dolary. Albo
Szwajcaria franki.

Mnie chodzi tylko o to, iż w przypadku narodowej waluty to kraj decyduje. W przypadku euro suwerenności na pewno nie ma.

Bez przesady. Wyobraź sobie, że możemy wydrukować kilka miliardów bez
konsekwencji - co w tym złego?

Taki jeden juz tak myslal. Skonczylo sie na 1000% inflacji, obaleniu
ustroju i upadku komuny.

Komuny to w PL nigdy nie było. Bajki dla dzieci, którzy nie pamiętają...

"Drukowac" trzeba z duza ostroznoscia. Bardzo duza.

Stąd pewnie monitoring jak drukowanie wpływa na kurs. Po to się drukuje by manipulować tym kursem.

Ale to jest rozwiazanie na krotki czas. Z czasem zabraknie pieniedzy
na zasilki.

Tak, bardzo krótki. Myślę, że od wczoraj tak jest w zamożnych krajach i tylko do jutra ;-)

I nie bierzesz pod uwage ze moze taniec, i taniec, i taniec, i im
wiecej kupisz, tym mniej z powrotem dostaniesz ?

Nie, bo to absurd. W Twojej koncepcji musiałbym założyć, że spadnie do zera, a właściwie, że będą dopłacać to przyjęcia $.

Wiesz... im bardziej spada tym więcej kupuję. proste.
Kiedys ci srodkow zabraknie.
Niekoniecznie - to kwestia skali.

A znasz powiedzenie "z rynkiem nie wygrasz" ?

Nie. Ja nie jestem teoretykiem.

No i sie okaze ze jak telewizor kosztowal 1000$, tak nadal kosztuje
1000$, tak zarobiles :-)

No ja kupuję w PLN.

Ale hurtownia kupuje w USD.

A co mnie to obchodzi?

I jak telewizor kosztowal 3000zl, tak moze potem kosztowac 5000zl.

Może też być w promocji po 2000zł.

Na szczescie jestesmy juz na tyle dojrzalym krajem ze to tak
blyskawicznie nie dziala.

To w ogóle tak nie działa.

A inni twierdza ze prawdziwy zarobek jest dopiero na dzwigni :-)
To ci, którzy w 93% tracą lub w najlepszym przypadku wychodzą na zero,
jak ostatnio donosiły media.

Ale jak im wyjdzie to zarabiaja miliony.

Podobnie jak w ruletce. Wystarczy tylko obstawić odpowiednią liczbę. Osobiście nie inwestuję oszczędności w ruletkę, lotto itd.

Tak czy inaczej - na walutach mozna zyskac, ale mozna stracic,
mozna zagrac malo ryzykownie, mozna bardzo ryzykownie.
Im mniejsze ryzyko tym zazwyczaj mniejszy zysk :-)

Mylisz się. Na walutach - przy pewnej dyscyplinie - można tylko zyskać. Owszem, oznacza to zysk mniejszy niż wobec hazardu, ale nadal większy niż w przypadku lokat.

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-23 11:03:14
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Fri, 23 Aug 2013 08:59:02 +0200, S napisał(a):
W dniu 2013-08-23 00:13, J.F. pisze:
Ciekaw jestem jak oni to licza, wydaje mi sie ze w duzej czesci
wlasnie na podstawie wartosci domu.
Być może. Rzekłbym, iż najdroższą rzeczą znajdującą się w posiadaniu rodziny jest właśnie dom.

Reszta (z wyjatkiem zlota, sztuki) sie szybko deprecjonuje, wiec chyba
nawet liczyc nie nalezy.

-zadluzenie doroslego. Najwieksze w Danii, Norwegii i Szwajcarii -
   ponad 100k$
  (co nawiasem mowiac niekoniecznie zle swiadczy - bo najwyrazniej ich
   po prostu na to stac :-)
I pewnie mają bardzo niskie stopy procentowe. W tym momencie nawet posiadając kapitał warto brać kredyt.

Za to Norwegowie ... razem to maja ponad 200k$. Ale Norweg osobiscie
to ma raptem dwa razy wiecej niz Polak.
Ja myślę, że to może być też kwestia filozofii zarządzania oszczędnościami. Gdybym wiedział, że pracę mam pewną, ze średnią krajową 15.000,

Znow myslisz jak biedny Polaczek. Co z tego ze 15 tys zarabiasz, jesli benzyna po 7 a cola po 12 ? A mechanik sobie liczy 400zl za godzine
itp.

solidnym socjalem itd. to pewnie inaczej bym zarządzał niż w naszej rzeczywistości.

Ale jak ? Oszczednosci powinny znalezc odzwierciedlenie w raporcie. A oni prawie ich nie maja. Moze wydaja wszystko na rozrywki, no bo po
co oszczedzac :-)

Czy nalezy z tego wyciagnac wniosek ze kazdy Norweg jest zadowolony,
bo mu sie nalezy od panstwa dozywotnio domek z ogrodkiem ?
Widzę to inaczej. Byłem w tym miesiącu w Szwecji i dziwiłem się, że Szwedzi nie przyjeżdżają masowo do PL. Benzyna ponad 7zł/l, puszka coli 9zł, piwo 12 itd. Prom S-PL zupełnie śmieszna cena - 199zł. To my Polacy potrafimy rocznie przewieźć miliony litrów paliwa z Rosji czy Ukrainy w
bakach pojazdów, fajki, wódkę...

I ile ty chcesz przewiezc tego paliwa ? pelen bak i kanister ? 80l z zyskiem 2zl to jest 160zl, a prom kosztuje 199.

> wiesz... dla mnie świadomość, że Szwedowi się po prostu nie chce, bo go
stać na jego ceny buduje przekonanie o dobrobycie. Ja mam do Obwodu Kaliningradzkiego, gdzie benzyna po 3zł całe 50km.

No wlasnie - ty masz godzine, a on ma dwa dni tracic dla paru zlotych?
A przeciez zarabia 15 tys :-)

Ale jakby chcial wiekszy domek, albo z basenem, to pewnie nie
dostanie?
Może przecież zarobić.

W takim systemie jak sugerowalem nie bylbym pewien - nie nalezy sie i
juz :-) Ale sie chyba mylilem.

Szwedzi tez sie ograniczaja z zakupem domow ... podatek spadkowy.
A potem sie dziwic ze obywatel ma malo pieniedzy, a panstwo duzo :-)

A nie, chyba nie, Norwegowie sa bogaci, maja umiarkowane "net
financial assets of households", za to ich panstwo wyjatkowo nie jest
zadluzone, tylko ma jakies horendalne srodki (199k$ na obywatela).
Ropa i gaz poplacaja.
Ciekawe czy podatki obnizyli :-)
Ja myślę, że wysokie ceny/pensje to też polityka anty-emigracyjna.

Wysokie ceny to pochodna wysokich zarobkow. Poki nie przeszkadza eksportowac, to moze byc.

Po drugie ... czy aby na pewno takie idealne ?
Beda tak drukowac, drukowac, wymieniac na inne waluty,
potem te waluty p*, a franki na calym swiecie zostana.
I przyjdzie je honorowac.
Pozostaje wierzyc ze szwajcarscy bankierzy znaja sie na swoim fachu i
do tego nie dopuszcza :-)
Tak, idealne. Też chciałbym mieć w domu maszynkę do drukowania pieniędzy, bez konsekwencji prawnych i ekonomicznych.

Kiedy wlasnie wydaje mi sie ze z grozacymi konsekwencjami.

Trzeba jeszcze znalezc kogos kto to kupi, a cos mi sie widzi ze wtedy
i euro mozna "wydrukowac".
Polak kupił całkiem sporo CHF w 2008. Przez 20 lat jeszcze wielu będzie
potrzebować tej waluty do spłaty kredytu.
Jestes pewien ze to byly rzeczywiste franki, a nie jakies wirtualne ?
Jestem pewien, bowiem dziś rzeczywistymi frankami ten kredyt można spłacić. Wprost w kantorze wymienić.

A co bank z tymi frankami zrobi ? Odesle do Szwajcarii, czy trafia do kantoru ?
Dla euro musza obowiazywac jakies podobne zasady ... a w tym momencie
nowe euro sie znajda w obiegu jak USA zrobi nowe dolary. Albo
Szwajcaria franki.
Mnie chodzi tylko o to, iż w przypadku narodowej waluty to kraj decyduje. W przypadku euro suwerenności na pewno nie ma.

A mnie bardzo interesuje jak to wyglada, bo moze i jest jak piszesz - Szwajcarzy i Amerykanie sobie drukuja, a my placimy..

Bez przesady. Wyobraź sobie, że możemy wydrukować kilka miliardów bez
konsekwencji - co w tym złego?
Taki jeden juz tak myslal. Skonczylo sie na 1000% inflacji, obaleniu
ustroju i upadku komuny.
Komuny to w PL nigdy nie było. Bajki dla dzieci, którzy nie pamiętają...

W ZSRR tez ponoc nie bylo, tym niemniej to co bylo zostalo obalone.

Ale to jest rozwiazanie na krotki czas. Z czasem zabraknie pieniedzy
na zasilki.
Tak, bardzo krótki. Myślę, że od wczoraj tak jest w zamożnych krajach i tylko do jutra ;-)

Do niedawna mieli ograniczona imigracje i ograniczona konkurencje.

I nie bierzesz pod uwage ze moze taniec, i taniec, i taniec, i im
wiecej kupisz, tym mniej z powrotem dostaniesz ?
Nie, bo to absurd. W Twojej koncepcji musiałbym założyć, że spadnie do zera, a właściwie, że będą dopłacać to przyjęcia $.

Kupisz dzis po 3.15, jutro po 3.14, pojutrze po 3.13, a na koniec
bedzie sobie skakal miedzy 2.00 a 2.05 - taki przyklad.

No i sie okaze ze jak telewizor kosztowal 1000$, tak nadal kosztuje
1000$, tak zarobiles :-)
No ja kupuję w PLN.
Ale hurtownia kupuje w USD.
A co mnie to obchodzi?

Ze jak kupi za 1000$ to nie sprzeda ci za 3000 zl przy kursie
5.00zl/$.

Na szczescie jestesmy juz na tyle dojrzalym krajem ze to tak
blyskawicznie nie dziala.
To w ogóle tak nie działa.

No coz, ja tam jeszcze pamietam cenniki na komputery zmieniane co
tydzien. Albo z dopiskiem "obowiazuja przy kursie marki ponizej
XXXXX".

Tak czy inaczej - na walutach mozna zyskac, ale mozna stracic,
mozna zagrac malo ryzykownie, mozna bardzo ryzykownie.
Im mniejsze ryzyko tym zazwyczaj mniejszy zysk :-)

Mylisz się. Na walutach - przy pewnej dyscyplinie - można tylko zyskać.

Parafrazujac pewnego ministra - gdyby tak bylo, to by biednych na
swiecie nie bylo.

A zeby zarobic, to ktos musi stracic.
Wiec zarabiaja - banki, kantory i inni ktorzy moga doliczyc prowizje.

Owszem, oznacza to zysk mniejszy niż wobec hazardu, ale nadal większy niż w przypadku lokat.

No coz, zycze powodzenia.

J.

Data: 2013-08-23 11:45:54
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-23 11:03, J.F. pisze:

Reszta (z wyjatkiem zlota, sztuki) sie szybko deprecjonuje, wiec chyba
nawet liczyc nie nalezy.

I co z tego, skoro masz to za darmo - no, za cenę wydrukowania swojej waluty.

Znow myslisz jak biedny Polaczek. Co z tego ze 15 tys zarabiasz, jesli
benzyna po 7 a cola po 12 ? A mechanik sobie liczy 400zl za godzine
itp.

Przelicz sobie ile kupisz tej benzyny za średnią pensję Polaka, a ile Szweda. To się nazywa siła nabywcza pieniądza.

Ale jak ? Oszczednosci powinny znalezc odzwierciedlenie w raporcie.

Nie, jeśli wydajesz np. na przyjemności niematerialne. Poza tym można zliczyć to, co jest na konta, wartość nieruchomości itd. Trochę trudniej policzyć ile kto trzyma w domu.

A oni prawie ich nie maja. Moze wydaja wszystko na rozrywki, no bo po
co oszczedzac :-)

Bingo. Sprawdź oświadczenia majątkowe kilku polityków. Zdziwisz się, jak mało mają przy pensjach przekraczających ćwierć miliona rocznie.

I ile ty chcesz przewiezc tego paliwa ? pelen bak i kanister ?
80l z zyskiem 2zl to jest 160zl, a prom kosztuje 199.

Uff... Wszystko jest tam droższe. Od zapałek począwszy. Cokolwiek nie przywieziesz - generuje zysk.

  > wiesz... dla mnie świadomość, że Szwedowi się po prostu nie chce, bo go
stać na jego ceny buduje przekonanie o dobrobycie. Ja mam do Obwodu
Kaliningradzkiego, gdzie benzyna po 3zł całe 50km.

No wlasnie - ty masz godzine, a on ma dwa dni tracic dla paru zlotych?
A przeciez zarabia 15 tys :-)

No to już wiesz dlaczego uważam ich za zamożnych. Stać ich na to, by im się nie chciało.

Szwedzi tez sie ograniczaja z zakupem domow ... podatek spadkowy.
A potem sie dziwic ze obywatel ma malo pieniedzy, a panstwo duzo :-)

A po co mu pieniądze na koncie? Toż nawet w PL przy niskich stopach procentowych ludzie likwidują lokaty.

Wysokie ceny to pochodna wysokich zarobkow.

Nie zawsze. Przykład USA. Przy relatywnie wysokich zarobkach ceny wieeelu produktów są śmiesznie tanie - nawet jak na nasze warunki. Warto zauważyć, iż Amerykanie uwielbiają hurt. Bez problemu można kupić opakowania produktów, które u nas w ogóle nie istnieją (np. galon mleka). Takie podejście powoduje, iż cena jednostkowa jest niska.

Tak, idealne. Też chciałbym mieć w domu maszynkę do drukowania
pieniędzy, bez konsekwencji prawnych i ekonomicznych.

Kiedy wlasnie wydaje mi sie ze z grozacymi konsekwencjami.

Wydaje Ci się. A tymczasem przykład wielu państw pokazuje, że da się.

Jestem pewien, bowiem dziś rzeczywistymi frankami ten kredyt można
spłacić. Wprost w kantorze wymienić.

A co bank z tymi frankami zrobi ?
Odesle do Szwajcarii, czy trafia do kantoru ?

A jakie to ma znaczenie?

A mnie bardzo interesuje jak to wyglada, bo moze i jest jak piszesz -
Szwajcarzy i Amerykanie sobie drukuja, a my placimy..

I powiedz Amerykanom żeby zrezygnowali z dolara na rzecz jakiejś obcej waluty, na emisję której będą mieli znikomy wpływ. Umrą ze śmiechu. Tymczasem w Europie ta koncepcja jest rozważana na poważnie przez niektóre kraje.

Tak, bardzo krótki. Myślę, że od wczoraj tak jest w zamożnych krajach i
tylko do jutra ;-)

Do niedawna mieli ograniczona imigracje i ograniczona konkurencje.

Jakoś nie mam wrażenia dużych zmian po otwarciu granic na ludność Europy Wschodniej.

I nie bierzesz pod uwage ze moze taniec, i taniec, i taniec, i im
wiecej kupisz, tym mniej z powrotem dostaniesz ?
Nie, bo to absurd. W Twojej koncepcji musiałbym założyć, że spadnie do
zera, a właściwie, że będą dopłacać to przyjęcia $.

Kupisz dzis po 3.15, jutro po 3.14, pojutrze po 3.13, a na koniec
bedzie sobie skakal miedzy 2.00 a 2.05 - taki przyklad.

Jutro też może spaść śnieg. Czyli dziś zmieniasz opony na zimowe?
Ja Ci podam przykład praktyczny... kolejny już. Koleżanka wczoraj wyjechała do Włoch. Potrzebowała EUR. Zaproponowałem, że jej kupię przez Kantor Aliora, bo taniej niż w tradycyjnym. Dała znać odpowiednio wcześniej - na początku lipca. Poczekałem na kurs 4,20 i nabyłem. Tak, mogło spaść do 50 groszy za EUR, tymczasem jednak jest po 4,25, a w kantorze po 4,29 wczoraj widziałem. Nie dało się na tym stracić, szczególnie, iż ona rozważała jedynie kantory tradycyjne.

A co mnie to obchodzi?

Ze jak kupi za 1000$ to nie sprzeda ci za 3000 zl przy kursie
5.00zl/$.

Przy kursie 5zł/$ to zarobię tyle na posiadanych $, że ostatnią rzeczą będzie chęć spędzania życia przed telewizorem.
Promocje często polegają na dotowaniu towaru. Wczoraj nabyłem żelik pod prysznic w promocji za 99 groszy. Cena standardowa 9,99. Rozumiem, że $ spadł z 3,19 do 32 groszy wczoraj? ;-)

No coz, ja tam jeszcze pamietam cenniki na komputery zmieniane co
tydzien. Albo z dopiskiem "obowiazuja przy kursie marki ponizej
XXXXX".

Słusznie, w czasach gdy obracało się sztukami, a nie kontenerami.

Parafrazujac pewnego ministra - gdyby tak bylo, to by biednych na
swiecie nie bylo.

Wolą Amber Gold albo 0% na ROR z miesięcznymi opłatami za prowadzenie. Zwróć uwagę, iż nadal najpopularniejszym bankiem w PL jest PKO BP.

A zeby zarobic, to ktos musi stracic.
Wiec zarabiaja - banki, kantory i inni ktorzy moga doliczyc prowizje.

Sztuka też polega na tym, by wybrać kantor z małym spreadem, a nie ten tradycyjny.
Nie jest prawdą, iż aby zarobić to ktoś musi stracić.

Owszem, oznacza to zysk mniejszy niż wobec hazardu, ale nadal większy
niż w przypadku lokat.

No coz, zycze powodzenia.

Dziękuję.

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-23 21:51:47
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Fri, 23 Aug 2013 11:45:54 +0200, S napisał(a):
W dniu 2013-08-23 11:03, J.F. pisze:
Reszta (z wyjatkiem zlota, sztuki) sie szybko deprecjonuje, wiec chyba
nawet liczyc nie nalezy.
I co z tego, skoro masz to za darmo - no, za cenę wydrukowania swojej waluty.

Ale mowa byla o bogactwie obywateli - im jeszcze nie wolno sobie
drukowac pieniedzy :-)

Znow myslisz jak biedny Polaczek. Co z tego ze 15 tys zarabiasz, jesli
benzyna po 7 a cola po 12 ? A mechanik sobie liczy 400zl za godzine
itp.
Przelicz sobie ile kupisz tej benzyny za średnią pensję Polaka, a ile Szweda. To się nazywa siła nabywcza pieniądza.

A patrzyles na to jakie Szwecja ma rozmiary ? :-)

No to ja ci mowie ze srednia pensja starcza na srednie zycie, taka
regula :-)
Owszem, to zycie troche lepsze niz u nas, moze zona nie musi pracowac
itp.

I ile ty chcesz przewiezc tego paliwa ? pelen bak i kanister ?
80l z zyskiem 2zl to jest 160zl, a prom kosztuje 199.
Uff... Wszystko jest tam droższe. Od zapałek począwszy. Cokolwiek nie przywieziesz - generuje zysk.

Ale nie proponujesz chyba plyniecia promem do Polski na zakupy w
supermarkecie ?
  > wiesz... dla mnie świadomość, że Szwedowi się po prostu nie chce, bo go
stać na jego ceny buduje przekonanie o dobrobycie. Ja mam do Obwodu
Kaliningradzkiego, gdzie benzyna po 3zł całe 50km.

No wlasnie - ty masz godzine, a on ma dwa dni tracic dla paru zlotych?
A przeciez zarabia 15 tys :-)

No to już wiesz dlaczego uważam ich za zamożnych. Stać ich na to, by im się nie chciało.

Tobie tez juz sie nie chce :-)

Szwedzi tez sie ograniczaja z zakupem domow ... podatek spadkowy.
A potem sie dziwic ze obywatel ma malo pieniedzy, a panstwo duzo :-)
A po co mu pieniądze na koncie? Toż nawet w PL przy niskich stopach procentowych ludzie likwidują lokaty.

I co robia po likwidacji ? Trzymaja w skarpecie ?
Wysokie ceny to pochodna wysokich zarobkow.
Nie zawsze. Przykład USA. Przy relatywnie wysokich zarobkach ceny wieeelu produktów są śmiesznie tanie - nawet jak na nasze warunki. Warto zauważyć, iż Amerykanie uwielbiają hurt. Bez problemu można kupić opakowania produktów, które u nas w ogóle nie istnieją (np. galon mleka). Takie podejście powoduje, iż cena jednostkowa jest niska.

Smiem jednak twierdzic ze i tam srednie zarobki wystarczaja na srednie
zycie. Moze np dlatego ze trzeba odlozyc na emeryture, oplacic
ubezpieczenie zdrowotne, oplacic dzieciom studia i utrzymac dwa
samochody..

Tak, idealne. Też chciałbym mieć w domu maszynkę do drukowania
pieniędzy, bez konsekwencji prawnych i ekonomicznych.
Kiedy wlasnie wydaje mi sie ze z grozacymi konsekwencjami.
Wydaje Ci się. A tymczasem przykład wielu państw pokazuje, że da się.

Tak naprawde to niewielu. I musza one dobrze uwazac ile tego drukuja.

Jestem pewien, bowiem dziś rzeczywistymi frankami ten kredyt można
spłacić. Wprost w kantorze wymienić.
A co bank z tymi frankami zrobi ?
Odesle do Szwajcarii, czy trafia do kantoru ?
A jakie to ma znaczenie?

Moze tych frankow nigdy nie bylo, albo bylo tyle ile trzeba na jedna
rate ...

A mnie bardzo interesuje jak to wyglada, bo moze i jest jak piszesz -
Szwajcarzy i Amerykanie sobie drukuja, a my placimy..
I powiedz Amerykanom żeby zrezygnowali z dolara na rzecz jakiejś obcej waluty, na emisję której będą mieli znikomy wpływ. Umrą ze śmiechu. Tymczasem w Europie ta koncepcja jest rozważana na poważnie przez niektóre kraje.

Ale to jest Ameryka. Duza, wielka i z pewnymi zwyczajami.

Tak, bardzo krótki. Myślę, że od wczoraj tak jest w zamożnych krajach i
tylko do jutra ;-)
Do niedawna mieli ograniczona imigracje i ograniczona konkurencje.
Jakoś nie mam wrażenia dużych zmian po otwarciu granic na ludność Europy Wschodniej.

Juz zaczynaja narzekac ze im zasilki zabieramy :-)

I nie bierzesz pod uwage ze moze taniec, i taniec, i taniec, i im
wiecej kupisz, tym mniej z powrotem dostaniesz ?
Nie, bo to absurd. W Twojej koncepcji musiałbym założyć, że spadnie do
zera, a właściwie, że będą dopłacać to przyjęcia $.

Kupisz dzis po 3.15, jutro po 3.14, pojutrze po 3.13, a na koniec
bedzie sobie skakal miedzy 2.00 a 2.05 - taki przyklad.

Jutro też może spaść śnieg. Czyli dziś zmieniasz opony na zimowe?

A zebys wiedzial - uwazam ze zimowe opony trzeba miec jak _moze_ spasc
snieg. Jutro raczej nieprawdopodobne, ale od 1 listopada do kwietnia
jak najbardziej tak.

Ja Ci podam przykład praktyczny... kolejny już. Koleżanka wczoraj wyjechała do Włoch. Potrzebowała EUR. Zaproponowałem, że jej kupię przez Kantor Aliora, bo taniej niż w tradycyjnym. Dała znać odpowiednio wcześniej - na początku lipca. Poczekałem na kurs 4,20 i nabyłem. Tak, mogło spaść do 50 groszy za EUR, tymczasem jednak jest po 4,25,

No ale co tak w ogole proponujesz - dlugookresowe lokowanie w walucie,
krotkookresowe spekulacje ?

Przypominam ze juz raz tak bylo, ze te waluty spadaly, spadaly i konca
nie bylo widac.

A co mnie to obchodzi?
Ze jak kupi za 1000$ to nie sprzeda ci za 3000 zl przy kursie
5.00zl/$.
Przy kursie 5zł/$ to zarobię tyle na posiadanych $, że ostatnią rzeczą będzie chęć spędzania życia przed telewizorem.

A na co bedziesz mial chec ? Duzo rzeczy startuje cene w dolarach :-)

Promocje często polegają na dotowaniu towaru. Wczoraj nabyłem żelik pod prysznic w promocji za 99 groszy. Cena standardowa 9,99. Rozumiem, że $ spadł z 3,19 do 32 groszy wczoraj? ;-)

Okres przydatnosci sie konczyl :-)

No coz, ja tam jeszcze pamietam cenniki na komputery zmieniane co
tydzien. Albo z dopiskiem "obowiazuja przy kursie marki ponizej
XXXXX".
Słusznie, w czasach gdy obracało się sztukami, a nie kontenerami.

Jak najbardziej kontenerami. Kupiles kontener sprzetu za milion $,
to teraz musisz ten milion $ ze sprzedazy uzyskac. Na splate
platnosci, albo na nastepny kontener.

Jak sie bedziesz cieszyl ze w zlotowkach zarobiles bez patrzenia na
kursy, to szybko zabraknie.

A zeby zarobic, to ktos musi stracic.
Wiec zarabiaja - banki, kantory i inni ktorzy moga doliczyc prowizje.
Sztuka też polega na tym, by wybrać kantor z małym spreadem, a nie ten tradycyjny.
Nie jest prawdą, iż aby zarobić to ktoś musi stracić.

Na walutach ? Jak to sobie wyobrazasz ? Wez pare osob z roznymi walutami, powymieniajcie sie po roznych
kursach ... ale nie dokladajac do puli nowych pieniedzy.
I co - rozmnoza sie od wymieniania, ze ich na koncu bedzie wiecej niz
na poczatku ? J.

Data: 2013-08-23 22:41:00
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-23 21:51, J.F. pisze:

Ale mowa byla o bogactwie obywateli - im jeszcze nie wolno sobie
drukowac pieniedzy :-)

Rzadko kiedy zamożni są obywatele, a kraj biedny.

A patrzyles na to jakie Szwecja ma rozmiary ? :-)

To teraz sukces ekonomiczny od rozmiarów kraju uzależniasz? ;-) Rozumiem, że taki Luksemburg to trzeci... piąty świat przy bogactwie wielkiej wobec niego Etiopii ;-)

No to ja ci mowie ze srednia pensja starcza na srednie zycie, taka
regula :-)
Owszem, to zycie troche lepsze niz u nas, moze zona nie musi pracowac
itp.

"trochę" ;-) Nie sądzę byś wierzył w to, co piszesz.

Ale nie proponujesz chyba plyniecia promem do Polski na zakupy w
supermarkecie ?

Tak powinni zrobić, gdyby nie byli zamożni. Skoro tak nie robią - ergo: nie chce im się. I to właśnie świadczy o poziomie życia w przeciwieństwie do Polaków czy Rosjan.

Czy Ty kiedyś byłeś na promie? Raptem 10h płynięcia, w komfortowych warunkach (SPA, jacuzzi, restauracje itd.). Doprawdy dramat. Nie ma to jak stać na granicy z Obwodem w kolejce aut czasami naście godzin, sikać do butelki, opłacać się mafii i jeszcze płacić za to 1000zł za wizę ;-)

No to już wiesz dlaczego uważam ich za zamożnych. Stać ich na to, by im
się nie chciało.

Tobie tez juz sie nie chce :-)

Radzę sobie - fakt.

Szwedzi tez sie ograniczaja z zakupem domow ... podatek spadkowy.
A potem sie dziwic ze obywatel ma malo pieniedzy, a panstwo duzo :-)
A po co mu pieniądze na koncie? Toż nawet w PL przy niskich stopach
procentowych ludzie likwidują lokaty.

I co robia po likwidacji ? Trzymaja w skarpecie ?

Wydają napędzając gospodarkę. Taki jest cel obniżania stóp procentowych tudzież cen jako takich. Zwiększenie obrotu.

Smiem jednak twierdzic ze i tam srednie zarobki wystarczaja na srednie
zycie. Moze np dlatego ze trzeba odlozyc na emeryture, oplacic
ubezpieczenie zdrowotne, oplacic dzieciom studia i utrzymac dwa
samochody..

OK. Zatem wszędzie jest tak samo - średnie życie ;-) Doprawdy nie wiem po co ci ludzie emigrują.

Moze tych frankow nigdy nie bylo, albo bylo tyle ile trzeba na jedna
rate ...

Z pewnością - coś ok. 700.000 ludzi w samej PL ma raty w CHF i kredyty na setki tysięcy franków, więc chyba masz rację, że 700 franków (średnia rata) im w zupełności starczy.

Ale to jest Ameryka. Duza, wielka i z pewnymi zwyczajami.

O taaaak... wszystkiego 200 lat "zwyczajów" z małym ogonkiem istnienia państwowości. Nie to co Europa.

A zebys wiedzial - uwazam ze zimowe opony trzeba miec jak _moze_ spasc
snieg. Jutro raczej nieprawdopodobne, ale od 1 listopada do kwietnia
jak najbardziej tak.

Czyli jednak nie jutro? Więc i ja nie spodziewam się jutro zmiany kursu EUR z 4,25 na 2,0. Ale gdy będzie przy 2,10 to owszem, zacznę rozważać taką opcję.

No ale co tak w ogole proponujesz - dlugookresowe lokowanie w walucie,
krotkookresowe spekulacje ?

Myślenie proponuję. Nie ma czegoś takiego jak krótko- czy długoterminowe spekulacje. Kupujesz, gdy tanio, sprzedajesz gdy drogo. Obracasz walutą stosownie do kursów. Czasami w miesiącu nie ma ruchu, czasami jest 100 ruchów.

Przypominam ze juz raz tak bylo, ze te waluty spadaly, spadaly i konca
nie bylo widac.

A potem się obudziłeś? ;-) Zechciej wskazać czas, gdy $ był po... np. 1zł.

A na co bedziesz mial chec ? Duzo rzeczy startuje cene w dolarach :-)

I dlatego rezerwy są w $ m. innymi. By także w skali globalnej nie trzeba było kupować waluty, gdy kurs jest niekorzystny.

Promocje często polegają na dotowaniu towaru. Wczoraj nabyłem żelik pod
prysznic w promocji za 99 groszy. Cena standardowa 9,99. Rozumiem, że $
spadł z 3,19 do 32 groszy wczoraj? ;-)

Okres przydatnosci sie konczyl :-)

Nie. To się nazywa promocją. Takie coś praktycznie co tydzień w każdym markecie.

Jak najbardziej kontenerami. Kupiles kontener sprzetu za milion $,
to teraz musisz ten milion $ ze sprzedazy uzyskac. Na splate
platnosci, albo na nastepny kontener.

Nic bardziej błędnego. Pamiętaj, że sprzedaję w PLN towar.

Jak sie bedziesz cieszyl ze w zlotowkach zarobiles bez patrzenia na
kursy, to szybko zabraknie.

Jak na razie to mam problem ze znalezieniem ciekawej oferty depozytowej, więc starcza mi.

Nie jest prawdą, iż aby zarobić to ktoś musi stracić.

Na walutach ? Jak to sobie wyobrazasz ?
Wez pare osob z roznymi walutami, powymieniajcie sie po roznych
kursach ... ale nie dokladajac do puli nowych pieniedzy.
I co - rozmnoza sie od wymieniania, ze ich na koncu bedzie wiecej niz
na poczatku ?

A podobno to ja myślę, jak biedny Polaczek. ;-) Tobie się wydaje, że jak wyjmiesz z szafy 100$ i pójdziesz do kantoru to kurs spadnie, bo zarzuciłeś rynek. Ech.

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-24 00:13:10
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Fri, 23 Aug 2013 22:41:00 +0200, S napisał(a):
W dniu 2013-08-23 21:51, J.F. pisze:
Ale mowa byla o bogactwie obywateli - im jeszcze nie wolno sobie
drukowac pieniedzy :-)

Rzadko kiedy zamożni są obywatele, a kraj biedny.

Patrz w zrodlo ktore podales - Grecja, Irlandia, a tak prawde
powiedziawszy to tylko 3 panstwa nie sa zadluzone.

A patrzyles na to jakie Szwecja ma rozmiary ? :-)
To teraz sukces ekonomiczny od rozmiarów kraju uzależniasz? ;-) Rozumiem, że taki Luksemburg to trzeci... piąty świat przy bogactwie wielkiej wobec niego Etiopii ;-)

Nie, od tego zalezy ile trzeba przejechac. Nie dosc ze benzyna po 7
zl, to jeszcze trzeba przejechac 2000 km :-)
Luxemburg taki maly nie jest, ale np w Monaco duzo na paliwo nie
wydasz :-)

No to ja ci mowie ze srednia pensja starcza na srednie zycie, taka
regula :-)
Owszem, to zycie troche lepsze niz u nas, moze zona nie musi pracowac
itp.
"trochę" ;-) Nie sądzę byś wierzył w to, co piszesz.

Wierze wierze - w d* by im sie poprzewracalo, jakby za duzo zarabiali
:-)

Ale nie proponujesz chyba plyniecia promem do Polski na zakupy w
supermarkecie ?
Tak powinni zrobić, gdyby nie byli zamożni. Skoro tak nie robią - ergo: nie chce im się. I to właśnie świadczy o poziomie życia w przeciwieństwie do Polaków czy Rosjan.
Czy Ty kiedyś byłeś na promie? Raptem 10h płynięcia, w komfortowych warunkach (SPA, jacuzzi, restauracje itd.). Doprawdy dramat.

Jacuzzi maja w domu, stac ich :-)
No i niektorzy tak pewnie robia. Dla rozrywki, i to darmowej,
podliczajac oszczednosci. Raz na pol roku.

Nie ma to jak stać na granicy z Obwodem w kolejce aut czasami naście godzin, sikać do butelki, opłacać się mafii i jeszcze płacić za to 1000zł za wizę ;-)

No i sie dziwisz ze sie rodakom nie chce.

Smiem jednak twierdzic ze i tam srednie zarobki wystarczaja na srednie
zycie. Moze np dlatego ze trzeba odlozyc na emeryture, oplacic
ubezpieczenie zdrowotne, oplacic dzieciom studia i utrzymac dwa
samochody..
OK. Zatem wszędzie jest tak samo - średnie życie ;-) Doprawdy nie wiem po co ci ludzie emigrują.

Bo sa w Polsce bezrobotni, albo dostaja minimalna place, a nie
srednia.
Poza tym zauwaz ze 2 mln wyemigrowalo, a 30 mln nie ..

Moze tych frankow nigdy nie bylo, albo bylo tyle ile trzeba na jedna
rate ...
Z pewnością - coś ok. 700.000 ludzi w samej PL ma raty w CHF i kredyty na setki tysięcy franków, więc chyba masz rację, że 700 franków (średnia rata) im w zupełności starczy.

Nie slyszales o bankowej kreacji pieniadza ? To tak samo mozna i franki wykreowac.

Co prawda u nas raczej nie mialoby to sensu, wiec moze i faktycznie
jakies franki sie pojawily.

Ale to jest Ameryka. Duza, wielka i z pewnymi zwyczajami.
O taaaak... wszystkiego 200 lat "zwyczajów" z małym ogonkiem istnienia państwowości. Nie to co Europa.

A "u nas w Europie" ta mnogosc walut byla juz klopotliwa.

A zebys wiedzial - uwazam ze zimowe opony trzeba miec jak _moze_ spasc
snieg. Jutro raczej nieprawdopodobne, ale od 1 listopada do kwietnia
jak najbardziej tak.
Czyli jednak nie jutro?

Po prawdzie to mam wielosezonowe i sobie chwale ze mnie zaden snieg
juz nie zaskoczy :-)

Więc i ja nie spodziewam się jutro zmiany kursu EUR z 4,25 na 2,0. Ale gdy będzie przy 2,10 to owszem, zacznę rozważać taką opcję.

Ale jak chcesz zarobic, to nie musi jutro spasc do 2 zl - wystarczy ze
przez nastepny rok kurs bedzie spadal ..

No ale co tak w ogole proponujesz - dlugookresowe lokowanie w walucie,
krotkookresowe spekulacje ?
Myślenie proponuję. Nie ma czegoś takiego jak krótko- czy długoterminowe spekulacje. Kupujesz, gdy tanio, sprzedajesz gdy drogo. Obracasz walutą stosownie do kursów. Czasami w miesiącu nie ma ruchu, czasami jest 100 ruchów.

Czyli krotkookresowo. Najbardziej by ci chyba pasowalo kantor zalozyc :-)

Przypominam ze juz raz tak bylo, ze te waluty spadaly, spadaly i konca
nie bylo widac.
A potem się obudziłeś? ;-) Zechciej wskazać czas, gdy $ był po... np. 1zł.

Juz tak kiedys bylo ze $ byl po ~4.8, a potem spadal, i spadal, i
przez 7 lat spadal az do 2zl. I dalej by spadal, ale sie w USA objawil
kryzys ... i zlotowka spadla na pysk.

co prawda byly po drodze drobne i dwa wieksze wahania.

A na co bedziesz mial chec ? Duzo rzeczy startuje cene w dolarach :-)
I dlatego rezerwy są w $ m. innymi. By także w skali globalnej nie trzeba było kupować waluty, gdy kurs jest niekorzystny.

No, nie calkiem tak.

Promocje często polegają na dotowaniu towaru. Wczoraj nabyłem żelik pod
prysznic w promocji za 99 groszy. Cena standardowa 9,99. Rozumiem, że $
spadł z 3,19 do 32 groszy wczoraj? ;-)
Okres przydatnosci sie konczyl :-)
Nie. To się nazywa promocją. Takie coś praktycznie co tydzień w każdym markecie.

Badz pewny ze na tym zarabiaja ... choc przy takiej obnizce moze
faktycznie nie ... Tym niemniej - jak bedzie kupowany za dolary, a te
akurat pojda w gore, to takich promocji nie bedzie.
Chociaz ... nie dam glowy. Jak im sprzedaz spadnie, to na rozne
pomysly moga wpasc :-)

Jak najbardziej kontenerami. Kupiles kontener sprzetu za milion $,
to teraz musisz ten milion $ ze sprzedazy uzyskac. Na splate
platnosci, albo na nastepny kontener.
Nic bardziej błędnego. Pamiętaj, że sprzedaję w PLN towar.

Ale kupujesz na Tajwanie. Jesli po transakcji nie zarobisz wiecej
dolarow niz miales, to nastepnego kontenera nie kupisz.

A jeszcze pamietaj ze cie urzad skarbowy zlupi za rzekomy zysk w
zlotowkach, wiec zarobic trzeba duzo.

Nie jest prawdą, iż aby zarobić to ktoś musi stracić.
Na walutach ? Jak to sobie wyobrazasz ?
Wez pare osob z roznymi walutami, powymieniajcie sie po roznych
kursach ... ale nie dokladajac do puli nowych pieniedzy.
I co - rozmnoza sie od wymieniania, ze ich na koncu bedzie wiecej niz
na poczatku ?
A podobno to ja myślę, jak biedny Polaczek. ;-) Tobie się wydaje, że jak wyjmiesz z szafy 100$ i pójdziesz do kantoru to kurs spadnie, bo zarzuciłeś rynek. Ech.

A kto tu mowi o zarzuceniu rynku ?
Niech sobie kursy skacza tak jak lubisz - raz mniej, raz wiecej.
Ale ilosc pieniedzy stala - jak chcesz aby wszyscy na tym zarobili ? J.

Data: 2013-08-24 09:42:00
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-24 00:13, J.F. pisze:
Patrz w zrodlo ktore podales - Grecja, Irlandia, a tak prawde
powiedziawszy to tylko 3 panstwa nie sa zadluzone.

Nie określam biedy poprzez zadłużenie państwa.

Nie, od tego zalezy ile trzeba przejechac. Nie dosc ze benzyna po 7
zl, to jeszcze trzeba przejechac 2000 km :-)

Też mi się wydaje, że wszyscy mieszkają na północy. Z Gdańska do Sztokholmu musiałbyś pokonać ok. 60km autem. Reszta to prom Polferries.

Luxemburg taki maly nie jest, ale np w Monaco duzo na paliwo nie
wydasz :-)

Wszystko jest droższe. Paliwo to był przykład, akurat na coli w przeliczeniu na litr większy jest zysk w Szwecji ;-)

Jacuzzi maja w domu, stac ich :-)

Uff... Chodzi o komfort podróżowania.

No i niektorzy tak pewnie robia. Dla rozrywki, i to darmowej,
podliczajac oszczednosci. Raz na pol roku.

Stena Line proponuje wycieczki do Karlskrony bez schodzenia na ląd. Bardzo popularne zresztą.
To jest w ogóle dość zabawne, iż trzeba udowadniać, że dotarcie Szweda do PL w celach zakupowych jest o wiele przyjemniejsze niż dotarcie Polaka do Obwodu.


Nie ma to
jak stać na granicy z Obwodem w kolejce aut czasami naście godzin, sikać
do butelki, opłacać się mafii i jeszcze płacić za to 1000zł za wizę ;-)

No i sie dziwisz ze sie rodakom nie chce.

Ty jesteś z gimnazjum? Bo wcześniej pisałeś, że pamiętasz czasy marki niemieckiej, a poziom czytania ze zrozumieniem jakby współczesny.
Pisałem, że MNIE się nie chce. Skoro są kolejki na granicach, miliony litrów przewożone w zbiornikach, rząd się tym "problemem" zaczął ostatnio interesować to nie wnioskuję, że "się rodakom nie chce". Całe miasta żyją z granicy - poczytaj o Bartoszycach, Gołdapi, a nawet Olsztynie - mieście wojewódzkim. Teraz sobie wyobraź, że granica się otworzyła tak jak ze Skandynawią. Praktycznie zero kontroli, wieziesz co chcesz, żadnych wiz, deklaracji celnych itd.
Co ciekawe - Niemcy masowo odwiedzają nadgraniczne miejscowości - fajki, benzyna, ale też np. usługi typu fryzjer. Im się chce i opłaca. Coś te skandynawce leniwe... albo bogate ;-)

Bo sa w Polsce bezrobotni, albo dostaja minimalna place, a nie
srednia.
Poza tym zauwaz ze 2 mln wyemigrowalo, a 30 mln nie ..

No tak, a ci w Afryce to dopiero niezbyt mobilni są. Dobrobyt pewnie ich trzyma.

Nie slyszales o bankowej kreacji pieniadza ?
To tak samo mozna i franki wykreowac.

To sobie w domu wykreuj kilka milionów ;-) Jeszcze obcej waluty. Bajki znowu.

Co prawda u nas raczej nie mialoby to sensu, wiec moze i faktycznie
jakies franki sie pojawily.

No wreszcie.

A "u nas w Europie" ta mnogosc walut byla juz klopotliwa.

To już powiedziane zostało, iż zdecydowana większość krajów, którym dobrze się wiedzie jakoś nie ma tendencji do rezygnacji z waluty narodowej. Akceptują widać tę "kłopotliwość". W ogóle to jest straszny kłopot zarabiać na różnicach kursowych.

Po prawdzie to mam wielosezonowe i sobie chwale ze mnie zaden snieg
juz nie zaskoczy :-)

Może słusznie. Jak będziesz miał wiele opcji oszczędzania to całościowo pewnie wyjdziesz na plus. Już tam jakichś mądrych słów używałeś jak to się nazywa.

Ale jak chcesz zarobic, to nie musi jutro spasc do 2 zl - wystarczy ze
przez nastepny rok kurs bedzie spadal ..

Nie, bo kurs nie spada nigdy liniowo. On się waha z tendencją spadającą lub rosnącą. No zygzaczek taki kolego. Więc choć $ spadł ostatnio z 3,30 do 3,17 to jednak przy analizie dziennej latał w przedziale 3,158-3,19.

No ale co tak w ogole proponujesz - dlugookresowe lokowanie w walucie,
krotkookresowe spekulacje ?
Myślenie proponuję. Nie ma czegoś takiego jak krótko- czy długoterminowe
spekulacje. Kupujesz, gdy tanio, sprzedajesz gdy drogo. Obracasz walutą
stosownie do kursów. Czasami w miesiącu nie ma ruchu, czasami jest 100
ruchów.

Czyli krotkookresowo.

A co to jest krótkookresowo? Raz mi się zdarzyło trzymać CHF 5,5 miesiąca. Innym razem sprzedać $ w 3h. Jeśli interesują Cię lokaty 3-letnie to tak... krótkookresowo. Jeśli odnosisz się do lokat 3M lub KO to tak podobnie.

Najbardziej by ci chyba pasowalo kantor zalozyc :-)

Nie, bo nie działam na skalę gospodarczą. Nie handluję kilkudziesięcioma walutami, nie sprzedaję innym ludziom, nie skupuję od innych itd. Interesuje mnie kupno waluty na własne potrzeby. Kupię EUR, skorzystam podczas wyjazdów, reszta niech leży lub sprzedam niewykorzystane, gdy kurs będzie mnie zadowalał. Nawet Ci napisałem, że koleżance umożliwiłem nabycie w ten sposób, bo jedzie do Włoch, sam byłem w sierpniu w Szwecji, we wrześniu będzie Grecja. Mój obrót walutami (aż trzema, a od niedawna dwoma) przypomina trochę trzymanie pieniędzy na KO lub lokatach. Kiedy mam potrzebę to korzystam z kasy, kiedy nie - leżą w walucie aktualnie najbardziej opłacalnej.

Juz tak kiedys bylo ze $ byl po ~4.8, a potem spadal, i spadal, i
przez 7 lat spadal az do 2zl. I dalej by spadal, ale sie w USA objawil
kryzys ... i zlotowka spadla na pysk.

Nie spotkałem się z lokatami 7-letnimi. Kiepski punkt odniesienia. Dla mnie waluta to alternatywa dla lokat i KO.

co prawda byly po drodze drobne i dwa wieksze wahania.

Właśnie ;-) Równie dobrze można byłoby wnioskować, że posiadanie gotówki w jakiejkolwiek formie jest bez sensu, bo może dojść do denominacji i w kilka lat kasa będzie warta tyle, co dziś banknoty z czasów PRL.
W swoim wywodzie przyjmujesz "argumenty", które Ci pasują, lecz są niezwykle skrajne. Raz mówisz, że codziennie trzeba być nastawionym na stratę, by potem przejść do cyklu 7-letniego.

Badz pewny ze na tym zarabiaja ... choc przy takiej obnizce moze
faktycznie nie ... Tym niemniej - jak bedzie kupowany za dolary, a te
akurat pojda w gore, to takich promocji nie bedzie.
Chociaz ... nie dam glowy. Jak im sprzedaz spadnie, to na rozne
pomysly moga wpasc :-)

Aby to wytłumaczyć trzeba byłoby dotknąć już innych obszarów jak PR na przykład.
Mylnie zakładasz, że firma (nawet moja) trzyma w garści 100zł i albo kupi EUR, albo $ i wszystko wrzuci w towar. Wóz albo przewóz. Wyobraź sobie, że wchodzę w waluty 3% swoich oszczędności. Jeśli się udaje to planuję zwiększyć do 10%. Takie wahanie 10gr na jednostce w dół czy w górę to mi lata, bo jestem w stanie przeczekać, dokupić itd. Spójrz na to nieco szerzej. Czy KFC czy tam McDonald's - firmy amerykańskie przecież - obniżyły ceny produktów, bo niedawno $ był po 3,30, a jest po 3,16? Albo podwyższyły, bo im pracownik w Warszawie kilka frytek spalił i chyba nie domkną budżetu na ten rok?


Ale kupujesz na Tajwanie. Jesli po transakcji nie zarobisz wiecej
dolarow niz miales, to nastepnego kontenera nie kupisz.

Patrz wyżej mistrzu.


A jeszcze pamietaj ze cie urzad skarbowy zlupi za rzekomy zysk w
zlotowkach, wiec zarobic trzeba duzo.

Niekoniecznie. Za zysk. Więc jak masz stratę to wiele nie złupi.


A kto tu mowi o zarzuceniu rynku ?
Niech sobie kursy skacza tak jak lubisz - raz mniej, raz wiecej.
Ale ilosc pieniedzy stala - jak chcesz aby wszyscy na tym zarobili ?

Pieniądze nie są celem samym w sobie. Są ekwiwalentem pewnych dóbr, które można za nie kupić. A te dobra nie są identycznie wyceniane. A zatem pieniędzy trzeba mieć więcej/mniej na ich zakup. Więc się zmienia.

W Twoim przykładzie też ilość nie jest stała. Nawet tylko wymieniając. Oto bowiem Franio zaszył w materac kilka tysięcy $ z dumą oznajmiając "na lepsze czasy". Hania zgubiła 100 euro, a Zdzisio od tego wymieniania tak poplamił banknot, że można tylko go wyrzucić (banków nie ma, więc się nie wymienia). Najgorzej ma Miecio, bo mu się dom spalił wraz z kasą, a Krysi powódź zabrała. To mówisz, że ilość pieniędzy jest stała... ;-)

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-24 11:24:16
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Sat, 24 Aug 2013 09:42:00 +0200, S napisał(a):
W dniu 2013-08-24 00:13, J.F. pisze:
Patrz w zrodlo ktore podales - Grecja, Irlandia, a tak prawde
powiedziawszy to tylko 3 panstwa nie sa zadluzone.
Nie określam biedy poprzez zadłużenie państwa.

No ale "bogate panstwo" ktore ma miliardy dlugu ? :-)

No dobra, powinieniem doliczyc wartosc infrastruktury.

Nie, od tego zalezy ile trzeba przejechac. Nie dosc ze benzyna po 7
zl, to jeszcze trzeba przejechac 2000 km :-)
Też mi się wydaje, że wszyscy mieszkają na północy. Z Gdańska do Sztokholmu musiałbyś pokonać ok. 60km autem. Reszta to prom Polferries.

Prom nie jest za darmo.

Luxemburg taki maly nie jest, ale np w Monaco duzo na paliwo nie
wydasz :-)
Wszystko jest droższe. Paliwo to był przykład, akurat na coli w przeliczeniu na litr większy jest zysk w Szwecji ;-)

No i dlatego sila nabywcza pensji nie jest taka jakby sie z prostego
przeliczenia wydawalo.

Nie ma to
jak stać na granicy z Obwodem w kolejce aut czasami naście godzin, sikać
do butelki, opłacać się mafii i jeszcze płacić za to 1000zł za wizę ;-)
No i sie dziwisz ze sie rodakom nie chce.
Ty jesteś z gimnazjum? Bo wcześniej pisałeś, że pamiętasz czasy marki niemieckiej, a poziom czytania ze zrozumieniem jakby współczesny.
Pisałem, że MNIE się nie chce. Skoro są kolejki na granicach, miliony litrów przewożone w zbiornikach, rząd się tym "problemem" zaczął ostatnio interesować to nie wnioskuję, że "się rodakom nie chce". Całe miasta żyją z granicy - poczytaj o Bartoszycach, Gołdapi, a nawet Olsztynie - mieście wojewódzkim.

I co - wszyscy cierpia jak to opisujesz, aby sobie kupic 60l paliwa i
dwie butelki wodki ?
Teraz sobie wyobraź, że granica się otworzyła tak jak ze Skandynawią. Praktycznie zero kontroli, wieziesz co chcesz, żadnych wiz, deklaracji celnych itd.
Co ciekawe - Niemcy masowo odwiedzają nadgraniczne miejscowości - fajki, benzyna, ale też np. usługi typu fryzjer. Im się chce i opłaca. Coś te skandynawce leniwe... albo bogate ;-)

Proste - to nie trwa 15 minut jak dla Niemcow, i oszczednosci tez nie
ma - tyle ze sie podroz zwraca.

Nie slyszales o bankowej kreacji pieniadza ?
To tak samo mozna i franki wykreowac.
To sobie w domu wykreuj kilka milionów ;-) Jeszcze obcej waluty. Bajki znowu.

A wyplacili ten kredyt naprawde we frankach, czy jednak w zlotowkach ?
A "u nas w Europie" ta mnogosc walut byla juz klopotliwa.
To już powiedziane zostało, iż zdecydowana większość krajów, którym dobrze się wiedzie jakoś nie ma tendencji do rezygnacji z waluty narodowej.

Akurat krajom ktore pierwsze Euro wprowadzily nie wiodlo sie zle.
Szwajcaria do Unii nie chce, bo nie - zawsze byli niezalezni i to im
sie podoba. Zreszta - w kraju gdzie na wszystko robiono referendum,
miec narzucone przepisy z Brukseli ?
Norwegia policzyla ze Unia jej sie nie oplaca, za duzo by musieli
placic. Ale i tak ich Unia przymusila do wplacania na programy
pomocowe.
W GB wcale sie jakos swietnie nie wiodlo, i euro chcieli, ale ich
Soros odwiodl od tego zamiaru. Wiec Ci w zasadzie zostaje Dania i Szwecja jako przyklady.

Akceptują widać tę "kłopotliwość". W ogóle to jest straszny kłopot zarabiać na różnicach kursowych.

Klopotliwe to jest np jak jedziesz z Danii do Wloch.

Po prawdzie to mam wielosezonowe i sobie chwale ze mnie zaden snieg
juz nie zaskoczy :-)
Może słusznie. Jak będziesz miał wiele opcji oszczędzania to całościowo pewnie wyjdziesz na plus.

Najbardziej mnie cieszy brak zmian, leniwy jestem :-)

No ale co tak w ogole proponujesz - dlugookresowe lokowanie w walucie,
krotkookresowe spekulacje ?
Myślenie proponuję. Nie ma czegoś takiego jak krótko- czy długoterminowe
spekulacje. Kupujesz, gdy tanio, sprzedajesz gdy drogo. Obracasz walutą
stosownie do kursów. Czasami w miesiącu nie ma ruchu, czasami jest 100
ruchów.
Czyli krotkookresowo.
A co to jest krótkookresowo?

Wlasnie to co robisz - korzystanie z drobnych kalkulacji.

Raz mi się zdarzyło trzymać CHF 5,5 miesiąca.

co, nie chcialy pojsc w gore ? A ty tak czekales, czekales, i cieszyles sie ze tanieja, i kupowales
nowe, a one nadal tanialy ... :-)

I jaka stopa zwrotu wyszla po tym pol roku ?
Interesuje mnie kupno waluty na własne potrzeby. Kupię EUR, skorzystam podczas wyjazdów, reszta niech leży lub sprzedam niewykorzystane, gdy kurs będzie mnie zadowalał. Nawet Ci napisałem, że koleżance umożliwiłem nabycie w ten sposób, bo jedzie do Włoch, sam byłem w sierpniu w Szwecji, we wrześniu będzie Grecja. Mój obrót walutami (aż trzema, a od niedawna dwoma) przypomina trochę trzymanie pieniędzy na KO lub lokatach. Kiedy mam potrzebę to korzystam z kasy, kiedy nie - leżą w walucie aktualnie najbardziej opłacalnej.

Czyli jednak dlugoterminowo ? I tu wlasnie by sie przydaly prognozy dlugoterminowe.
Lepiej kupic teraz na nastepny wyjazd za rok, czy moze lepiej poczekac
do kwietnia ?
Juz tak kiedys bylo ze $ byl po ~4.8, a potem spadal, i spadal, i
przez 7 lat spadal az do 2zl. I dalej by spadal, ale sie w USA objawil
kryzys ... i zlotowka spadla na pysk.
Nie spotkałem się z lokatami 7-letnimi. Kiepski punkt odniesienia.

A w czym problem korzystac z rocznych czy 3-m ?

Dla mnie waluta to alternatywa dla lokat i KO.

Jak waluta tak ogolnie spada, to sie jej trzymac nie oplaca, proste ?
co prawda byly po drodze drobne i dwa wieksze wahania.
Właśnie ;-) Równie dobrze można byłoby wnioskować, że posiadanie gotówki w jakiejkolwiek formie jest bez sensu, bo może dojść do denominacji i w kilka lat kasa będzie warta tyle, co dziś banknoty z czasów PRL.

denominacja nie oznacza utraty wartosci, ale owszem, inflacja moze
nastapic.
Niestety - dowolnego dobra, w ktorym postanowiles ulokowac
oszczednosci.

W swoim wywodzie przyjmujesz "argumenty", które Ci pasują, lecz są niezwykle skrajne. Raz mówisz, że codziennie trzeba być nastawionym na stratę, by potem przejść do cyklu 7-letniego.

A coz ja poradze, ze w naszej niedawnej historii mielismy i kilkuletni
okres spadku walut, wiec sie wtedy oplacilo trzymac zlotowki, i
gwaltowny wzrost walut, gdy absolutnie nie oplacalo trzymac tych
zlotowek. Kto odgadl ten trend ten zarobil sporo, kto nie trafil, ten
stracil krocie.

A teraz wyglada na to ze sie zaczal kilkuletni okres umacniania
zlotowki :-)

Badz pewny ze na tym zarabiaja ... choc przy takiej obnizce moze
faktycznie nie ... Tym niemniej - jak bedzie kupowany za dolary, a te
akurat pojda w gore, to takich promocji nie bedzie.
Chociaz ... nie dam glowy. Jak im sprzedaz spadnie, to na rozne
pomysly moga wpasc :-)

Aby to wytłumaczyć trzeba byłoby dotknąć już innych obszarów jak PR na przykład.
Mylnie zakładasz, że firma (nawet moja) trzyma w garści 100zł i albo kupi EUR, albo $ i wszystko wrzuci w towar. Wóz albo przewóz. Wyobraź sobie, że wchodzę w waluty 3% swoich oszczędności. Jeśli się udaje to

A firma wchodzi na 150%. Albo i na 200%, jak inwestuje duzo na kredyt.

Ale ja nie o tym - jak sprzedaz spada, to moga byc chetni do zrobiena
krotkiej promocji, zamiast podniesc cene, jakby z kalkulacji wynikalo.
Szczegolnie ze taki polski rynek to moze byc dla swiatowej firmy
wlasnie 3% - czasem warto doplacic, aby utrzymac pozycje i zarobic w
nastepnych latach.

planuję zwiększyć do 10%. Takie wahanie 10gr na jednostce w dół czy w górę to mi lata, bo jestem w stanie przeczekać, dokupić itd.

I znow ten blad - jak leci w dol, to nie dokupujesz, tylko czekasz az
jeszcze bardziej spadnie :-)

Spójrz na to nieco szerzej. Czy KFC czy tam McDonald's - firmy amerykańskie przecież - obniżyły ceny produktów, bo niedawno $ był po 3,30, a jest po 3,16?

Ale to McDonald - bula pewnie polska, mielony w Polsce robiony z
polskich produktow, pracownik polski.
Juz z komputerami tak sie nie da - wszystko za dolary, a marza
niewielka. Choc przyklad paru duzych sieci pokazuje ze jednak da.

Ale kupujesz na Tajwanie. Jesli po transakcji nie zarobisz wiecej
dolarow niz miales, to nastepnego kontenera nie kupisz.
Patrz wyżej mistrzu.

Teraz sie rynek uspokoil, marze wzrosly, kursy w miare stabilne.
Kiedys margines bledu byl maly.

A jeszcze pamietaj ze cie urzad skarbowy zlupi za rzekomy zysk w
zlotowkach, wiec zarobic trzeba duzo.
Niekoniecznie. Za zysk. Więc jak masz stratę to wiele nie złupi.

Ale w zlotowkach masz zysk. A w dolarach strate. Ale zysk liczymy w zlotowkach.

A kto tu mowi o zarzuceniu rynku ?
Niech sobie kursy skacza tak jak lubisz - raz mniej, raz wiecej.
Ale ilosc pieniedzy stala - jak chcesz aby wszyscy na tym zarobili ?

Pieniądze nie są celem samym w sobie. Są ekwiwalentem pewnych dóbr, które można za nie kupić. A te dobra nie są identycznie wyceniane. A zatem pieniędzy trzeba mieć więcej/mniej na ich zakup. Więc się zmienia.

W Twoim przykładzie też ilość nie jest stała. Nawet tylko wymieniając. Oto bowiem Franio zaszył w materac kilka tysięcy $ z dumą oznajmiając "na lepsze czasy". Hania zgubiła 100 euro, a Zdzisio od tego wymieniania tak poplamił banknot, że można tylko go wyrzucić (banków nie ma, więc się nie wymienia). Najgorzej ma Miecio, bo mu się dom spalił wraz z kasą, a Krysi powódź zabrała. To mówisz, że ilość pieniędzy jest stała... ;-)

Ale to dajesz przyklady samych strat.
I to nie zmienia mojego "zeby ktos zarobil na walutach, to ktos inny
musi stracic". Skad przekonanie ze to nie ty stracisz ? :-)

J.

Data: 2013-08-24 12:11:49
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-24 11:24, J.F. pisze:

No ale "bogate panstwo" ktore ma miliardy dlugu ? :-)

Skomplikowana sprawa. Spróbuję najprościej... Bank dzwoni do mnie z ofertą i oferuje mi milion złotych kredytu na co chcę. Bez zaświadczeń, formalności, na podstawie analizy mojego konta. Pytanie: jestem zamożny czy bezrobotny?

Prom nie jest za darmo.

Już Ci tłumaczyłem. 1/5 ceny wizy do Obwodu Stena Line i 1/3 Polferries.

No i dlatego sila nabywcza pensji nie jest taka jakby sie z prostego
przeliczenia wydawalo.

Brawo!

I co - wszyscy cierpia jak to opisujesz, aby sobie kupic 60l paliwa i
dwie butelki wodki ?

Nie. 100L wchodzi do passata + 10L w kanistrze można przewieźć. Do tego fajki i wódka - chyba coś ok. litr, ale głowy nie dam. Tak, wszyscy "cierpią". Weź się chłopie za google, bo widzę, że nie masz bladego pojęcia o czym piszesz.

http://wyborcza.pl/1,91446,14461999,Prawnicy_negatywnie_oceniaja_kontrole_na_polsko_rosyjskiej.html


Proste - to nie trwa 15 minut jak dla Niemcow, i oszczednosci tez nie
ma - tyle ze sie podroz zwraca.

Z takim nastawieniem to na ministra finansów powinieneś iść ;-) Będzie druga Grecja.

http://biznes.interia.pl/wiadomosci/news/skandynawski-masowy-przemyt-po-polsku,1938178,4199

A wyplacili ten kredyt naprawde we frankach, czy jednak w zlotowkach ?

Naprawdę we frankach.

Wiec Ci w zasadzie zostaje Dania i Szwecja jako przyklady.

Nie no... jeszcze Etiopia jest dużym krajem ;-)

Akceptują widać tę "kłopotliwość". W ogóle to jest straszny
kłopot zarabiać na różnicach kursowych.

Klopotliwe to jest np jak jedziesz z Danii do Wloch.

Śmieszny jesteś. Jak myślisz to jest to zarobek. Wiem, że pojadę do Grecji we wrześniu. Kupię EUR na dzień wcześniej czy od 2 miesięcy śledzę kurs, by kupić najtaniej?

Może słusznie. Jak będziesz miał wiele opcji oszczędzania to całościowo
pewnie wyjdziesz na plus.

Najbardziej mnie cieszy brak zmian, leniwy jestem :-)

PKO BP Twoim przyjacielem zatem.


Raz mi się zdarzyło trzymać CHF 5,5 miesiąca.

co, nie chcialy pojsc w gore ?
A ty tak czekales, czekales, i cieszyles sie ze tanieja, i kupowales
nowe, a one nadal tanialy ... :-)

Kursy nie spędzają mi snu z powiek, jak Ci się wydaje. Po prostu zlecenie sobie wisiało i tyle. W pewnym momencie dostałem info, że to już.

I jaka stopa zwrotu wyszla po tym pol roku ?

A jakoś bodaj 5% netto w pół roku na tych CHF.

Czyli jednak dlugoterminowo ?

Ufff... kolejny raz... W zależności od kursu.

I tu wlasnie by sie przydaly prognozy dlugoterminowe.

Nie, dziękuję. Wróżenie z fusów. Nikt tak naprawdę nie wie kiedy kurs się zmieni.

Lepiej kupic teraz na nastepny wyjazd za rok, czy moze lepiej poczekac
do kwietnia ?

Lepiej kupić, gdy kurs uznam za atrakcyjny. Czy będzie teraz, w kwietniu czy w styczniu - nie wiem.

Nie spotkałem się z lokatami 7-letnimi. Kiepski punkt odniesienia.

A w czym problem korzystac z rocznych czy 3-m ?

W tym, że porównujesz 7-letnie okresy na walutach do 3M na lokatach. Kolejny raz: waluty to alternatywa dla lokat.

Dla mnie waluta to alternatywa dla lokat i KO.

Jak waluta tak ogolnie spada, to sie jej trzymac nie oplaca, proste ?

Dla Ciebie tak. Ogólnie gdy spada to się kupuje. Skoro się kupuje to się trzyma.

denominacja nie oznacza utraty wartosci, ale owszem, inflacja moze
nastapic.

Aaa... czyli Ty uważasz, że słowackie korony, niemieckie marki czy PLN przed denominacją są warte cokolwiek...

A coz ja poradze, ze w naszej niedawnej historii mielismy i kilkuletni
okres spadku walut, wiec sie wtedy oplacilo trzymac zlotowki, i
gwaltowny wzrost walut, gdy absolutnie nie oplacalo trzymac tych
zlotowek. Kto odgadl ten trend ten zarobil sporo, kto nie trafil, ten
stracil krocie.

Ty nie radź, tylko myśl. Opracuj sobie strategię i spróbuj zainwestować 1-5% oszczędności. Zobaczysz jak na tym wyjdziesz i podejmiesz decyzję co dalej.

A teraz wyglada na to ze sie zaczal kilkuletni okres umacniania
zlotowki :-)

No to korzystaj na tym. Na akcjach też istnieje opcja gry na spadkach.

A firma wchodzi na 150%. Albo i na 200%, jak inwestuje duzo na kredyt.

Gimnazjum znowu. W którym momencie napisałem, że inwestuję środki z kredytu?

Ale ja nie o tym - jak sprzedaz spada, to moga byc chetni do zrobiena
krotkiej promocji, zamiast podniesc cene, jakby z kalkulacji wynikalo.
Szczegolnie ze taki polski rynek to moze byc dla swiatowej firmy
wlasnie 3% - czasem warto doplacic, aby utrzymac pozycje i zarobic w
nastepnych latach.

Jezu, brawo! I tak oto obaliłeś własne tezy odnośnie sztywnego powiązania towarów z kursami walut.


planuję zwiększyć do 10%. Takie wahanie 10gr na jednostce w dół czy w
górę to mi lata, bo jestem w stanie przeczekać, dokupić itd.

I znow ten blad - jak leci w dol, to nie dokupujesz, tylko czekasz az
jeszcze bardziej spadnie :-)

To zależy. Nie ma jednej recepty na wszystko. Za długo tłumaczyć.

Ale to McDonald - bula pewnie polska, mielony w Polsce robiony z
polskich produktow, pracownik polski.
Juz z komputerami tak sie nie da - wszystko za dolary, a marza
niewielka.
Choc przyklad paru duzych sieci pokazuje ze jednak da.

Czyli "tak się nie da", a zatem "jednak da" ;-) Za, a nawet przeciw ;-)

Teraz sie rynek uspokoil, marze wzrosly, kursy w miare stabilne.
Kiedys margines bledu byl maly.

buhaha... jeśli teraz jest kurs stabilny, gdzie różnica w skali miesiąca to blisko 4% to ja już nie mam więcej pytań. Gdyby kursy były stabilne to w ogóle żaden temat walut (czy to pod postacią inwestycji kantorowych czy foreksowych) by nie istniał.

Ale w zlotowkach masz zysk. A w dolarach strate.
Ale zysk liczymy w zlotowkach.

A ile w rublach? ;-)

A kto tu mowi o zarzuceniu rynku ?
Niech sobie kursy skacza tak jak lubisz - raz mniej, raz wiecej.
Ale ilosc pieniedzy stala - jak chcesz aby wszyscy na tym zarobili ?

Pieniądze nie są celem samym w sobie. Są ekwiwalentem pewnych dóbr,
które można za nie kupić. A te dobra nie są identycznie wyceniane. A
zatem pieniędzy trzeba mieć więcej/mniej na ich zakup. Więc się zmienia.

W Twoim przykładzie też ilość nie jest stała. Nawet tylko wymieniając.
Oto bowiem Franio zaszył w materac kilka tysięcy $ z dumą oznajmiając
"na lepsze czasy". Hania zgubiła 100 euro, a Zdzisio od tego wymieniania
tak poplamił banknot, że można tylko go wyrzucić (banków nie ma, więc
się nie wymienia). Najgorzej ma Miecio, bo mu się dom spalił wraz z
kasą, a Krysi powódź zabrała. To mówisz, że ilość pieniędzy jest
stała... ;-)

Ale to dajesz przyklady samych strat.
I to nie zmienia mojego "zeby ktos zarobil na walutach, to ktos inny
musi stracic". Skad przekonanie ze to nie ty stracisz ? :-)

I znów nie. Odniosłem się do Twojej tezy, iż "ilość pieniędzy stała". To nieprawda. Wartość pieniędzy też zmienna (musi być, skoro ilość jest różna). Czemu nie stracę? Ja trzymam w banku - ani materac, ani zguba, ani poplamienie, ani pożar, a nawet powódź mi nie grożą ;-)

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-24 23:32:48
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Sat, 24 Aug 2013 12:11:49 +0200, S napisał(a):
W dniu 2013-08-24 11:24, J.F. pisze:
No ale "bogate panstwo" ktore ma miliardy dlugu ? :-)
Skomplikowana sprawa. Spróbuję najprościej... Bank dzwoni do mnie z ofertą i oferuje mi milion złotych kredytu na co chcę. Bez zaświadczeń, formalności, na podstawie analizy mojego konta. Pytanie: jestem zamożny czy bezrobotny?

Prawdopodobnie bez znaczenia. Do wszystkich dzwonia, a potem
wszystkich odrzucaja :-)

No chyba ze sugerujesz ze banki kredyty proponuja tym, ktorzy maja
duze oszczednosci na koncie :-)

Prom nie jest za darmo.
Już Ci tłumaczyłem. 1/5 ceny wizy do Obwodu Stena Line i 1/3 Polferries.

Ale wiza jest wielorazowa, a prom platny za kazdym razem.

I co - wszyscy cierpia jak to opisujesz, aby sobie kupic 60l paliwa i
dwie butelki wodki ?
Nie. 100L wchodzi do passata + 10L w kanistrze można przewieźć. Do tego

Po przerobkach pewnie.

fajki i wódka - chyba coś ok. litr, ale głowy nie dam. Tak, wszyscy "cierpią". Weź się chłopie za google, bo widzę, że nie masz bladego pojęcia o czym piszesz.
http://wyborcza.pl/1,91446,14461999,Prawnicy_negatywnie_oceniaja_kontrole_na_polsko_rosyjskiej.html

Ale o dlugosci kolejki, mafii itp tam nie napisali.
Tylko o miescie ktore jest pare km od granicy, wiec mozna kursowac ..

Proste - to nie trwa 15 minut jak dla Niemcow, i oszczednosci tez nie
ma - tyle ze sie podroz zwraca.
Z takim nastawieniem to na ministra finansów powinieneś iść ;-) Będzie druga Grecja.
http://biznes.interia.pl/wiadomosci/news/skandynawski-masowy-przemyt-po-polsku,1938178,4199

Ale to przemyt na duza skale. Norweg tego nie zrobi, bo to
przestepstwo. Szwed tez nie. Przewiezie sobie ten litr wodki czy ile
tam wolno (hm, z artykulu wynika ze do Szwecji wolno bez ograniczen.
Ale ile tej wodki mozna wypic).

A wyplacili ten kredyt naprawde we frankach, czy jednak w zlotowkach ?
Naprawdę we frankach.

Franki dostales ? Czy jednak zlotowki ?
Akceptują widać tę "kłopotliwość". W ogóle to jest straszny
kłopot zarabiać na różnicach kursowych.
Klopotliwe to jest np jak jedziesz z Danii do Wloch.
Śmieszny jesteś. Jak myślisz to jest to zarobek. Wiem, że pojadę do Grecji we wrześniu. Kupię EUR na dzień wcześniej czy od 2 miesięcy śledzę kurs, by kupić najtaniej?

Po drodze do Grecji potrzeba bylo koron, forintow, lei i lewow, albo
paru innych walut. No i drachm. Jak to fajnie jak wystarczy jedno euro ... a jeszcze fajniej jak nic
nie musisz wymieniac.

Raz mi się zdarzyło trzymać CHF 5,5 miesiąca.
co, nie chcialy pojsc w gore ?
A ty tak czekales, czekales, i cieszyles sie ze tanieja, i kupowales
nowe, a one nadal tanialy ... :-)
Kursy nie spędzają mi snu z powiek, jak Ci się wydaje. Po prostu zlecenie sobie wisiało i tyle. W pewnym momencie dostałem info, że to już.

I blad - skoro kurs rosl, to trzeba bylo poczekac, moze jeszcze
wzrosnie :-)

I tu wlasnie by sie przydaly prognozy dlugoterminowe.
Nie, dziękuję. Wróżenie z fusów. Nikt tak naprawdę nie wie kiedy kurs się zmieni.

I o to chodzi. Krotkoterminowo niestety bywa podobnie :-)

Nie spotkałem się z lokatami 7-letnimi. Kiepski punkt odniesienia.
A w czym problem korzystac z rocznych czy 3-m ?
W tym, że porównujesz 7-letnie okresy na walutach do 3M na lokatach. Kolejny raz: waluty to alternatywa dla lokat.

Jesli cie dobrze rozumiem - spekulacja na krotkookresowych
fluktuacjach kursow, to alternatywa dla niskooprocentowanej lokaty.

No coz, jest to jakis punkt widzenia ... ale juz ci raz z tymi
frankami kiepsko poszlo.

Dla mnie waluta to alternatywa dla lokat i KO.
Jak waluta tak ogolnie spada, to sie jej trzymac nie oplaca, proste ?
Dla Ciebie tak. Ogólnie gdy spada to się kupuje. Skoro się kupuje to się trzyma.

Ale po co kupowac gdy _spada_ a nie zaczekac az spadnie do minimum ?
denominacja nie oznacza utraty wartosci, ale owszem, inflacja moze
nastapic.
Aaa... czyli Ty uważasz, że słowackie korony, niemieckie marki czy PLN przed denominacją są warte cokolwiek...

Nie rozumiem uwagi. Ostatnia denominacja zlotowki nie wiazala sie z
utrata wartosci. Podobnie jak wprowadzenie euro. To stare waluty po paru latach traca waznosc jest bez znaczenia, skoro
wczesniej je mozna wymienic po ustalonym kursie.

Ale ja nie o tym - jak sprzedaz spada, to moga byc chetni do zrobiena
krotkiej promocji, zamiast podniesc cene, jakby z kalkulacji wynikalo.
Szczegolnie ze taki polski rynek to moze byc dla swiatowej firmy
wlasnie 3% - czasem warto doplacic, aby utrzymac pozycje i zarobic w
nastepnych latach.
Jezu, brawo! I tak oto obaliłeś własne tezy odnośnie sztywnego powiązania towarów z kursami walut.

Bo sie zdarza, przyznaje. Bezpieczniej jednak zalozyc ze sie dostosuje
:-)

Ale to McDonald - bula pewnie polska, mielony w Polsce robiony z
polskich produktow, pracownik polski.
Juz z komputerami tak sie nie da - wszystko za dolary, a marza
niewielka.
Choc przyklad paru duzych sieci pokazuje ze jednak da.

Czyli "tak się nie da", a zatem "jednak da" ;-) Za, a nawet przeciw ;-)

Takie zycie. Kiedys bylo wyrazniej. Teraz takie MediaMarkty dzialaja najwyrazniej z wiekszym marginesem.
Teraz sie rynek uspokoil, marze wzrosly, kursy w miare stabilne.
Kiedys margines bledu byl maly.

buhaha... jeśli teraz jest kurs stabilny, gdzie różnica w skali miesiąca to blisko 4% to ja już nie mam więcej pytań. Gdyby kursy były stabilne to w ogóle żaden temat walut (czy to pod postacią inwestycji kantorowych czy foreksowych) by nie istniał.

To sa drobne fluktuacje, ktore wiele nie zmieniaja w biznesie. Jak sam piszesz, +/-2% od sredniej. Zlekcewaz dwukrotny wzrost kursu.

Ale w zlotowkach masz zysk. A w dolarach strate.
Ale zysk liczymy w zlotowkach.
A ile w rublach? ;-)

Jak handlujesz z Rosja, to sie i o ruble pytasz.

Ale to dajesz przyklady samych strat.
I to nie zmienia mojego "zeby ktos zarobil na walutach, to ktos inny
musi stracic". Skad przekonanie ze to nie ty stracisz ? :-)

I znów nie. Odniosłem się do Twojej tezy, iż "ilość pieniędzy stała". To nieprawda. Wartość pieniędzy też zmienna (musi być, skoro ilość jest różna). Czemu nie stracę? Ja trzymam w banku - ani materac, ani zguba, ani poplamienie, ani pożar, a nawet powódź mi nie grożą ;-)

Meritum to nie zmienia - zeby ktos zarobil na wahaniu kursow, ktos
inny musi stracic. Owszem, sa ludzie przycisnieci sytuacja, sa nieswiadomi ... ale tak
jestem ciekaw czy to masowe reklamowanie forexow to nie jest
organizowanie sobie baranow do strzyzenia :-)

J.

Data: 2013-08-25 10:04:23
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-24 23:32, J.F. pisze:
Prawdopodobnie bez znaczenia. Do wszystkich dzwonia, a potem
wszystkich odrzucaja :-)

Widać nigdy nie dostałeś oferty produktu kredytowego.

No chyba ze sugerujesz ze banki kredyty proponuja tym, ktorzy maja
duze oszczednosci na koncie :-)

Właśnie tak jest. Opędzić się od nich nie można. W tym tygodniu mbank i millenium mnie atakowało. W poprzednim Citi. Wszyscy chcą dać kredyty, karty kredytowe itd. A ja im z uporem maniaka odpowiadam, że wolę ofertę depozytową. Więcej - są banki (np. Multibank) - które dadzą Ci od ręki kartę kredytową pod zastaw lokaty. Im większa lokata tym większy kredyt.

Ale o dlugosci kolejki, mafii itp tam nie napisali.

Ale w Mikołaja też wierzysz?

Franki dostales ? Czy jednak zlotowki ?

Franki. Jak każdy.

Po drodze do Grecji potrzeba bylo koron, forintow, lei i lewow, albo
paru innych walut. No i drachm.

Tak, szczególnie samolotem.

Jak to fajnie jak wystarczy jedno euro ... a jeszcze fajniej jak nic
nie musisz wymieniac.

Masz rację. Po co zarabiać na różnicy kursów. W ogóle najlepiej nic nie zarabiać - jeszcze mniejszy problem.

I blad - skoro kurs rosl, to trzeba bylo poczekac, moze jeszcze
wzrosnie :-)

Myślę, że już nawet gimnazjum by zrozumiało.

Jesli cie dobrze rozumiem - spekulacja na krotkookresowych
fluktuacjach kursow, to alternatywa dla niskooprocentowanej lokaty.

Nie rozumiesz.

No coz, jest to jakis punkt widzenia ... ale juz ci raz z tymi
frankami kiepsko poszlo.

Fakt, 5% w pół roku to beznadzieja. Mogłem na ROR trzymać na 0%. To może chcesz trochę waluty, bo przekonałeś mnie, że niepotrzebna?

Ale po co kupowac gdy _spada_ a nie zaczekac az spadnie do minimum ?

Bo nikt nie zna minimum.

Nie rozumiem uwagi. Ostatnia denominacja zlotowki nie wiazala sie z
utrata wartosci. Podobnie jak wprowadzenie euro.

Mylisz się. Google.

To stare waluty po paru latach traca waznosc jest bez znaczenia, skoro
wczesniej je mozna wymienic po ustalonym kursie.

Mylisz się. Google.

Bo sie zdarza, przyznaje. Bezpieczniej jednak zalozyc ze sie dostosuje
:-)

Bezpieczniej choć to nieprawda?

Czyli "tak się nie da", a zatem "jednak da" ;-) Za, a nawet przeciw ;-)

Takie zycie. Kiedys bylo wyrazniej.
Teraz takie MediaMarkty dzialaja najwyrazniej z wiekszym marginesem.

O Wielki Elektryku! Nie tylko MM jest na rynku. W każdej branży dziś tak jest.

To sa drobne fluktuacje, ktore wiele nie zmieniaja w biznesie.
Jak sam piszesz, +/-2% od sredniej.

Co przy 0,23% miesięcznie na najlepszej obecnie lokacie jest tylko 1000% większym zyskiem. Osobiście chciałbym się jutro dowiedzieć, że mi 10x pensję podniesiono w wyniku "drobnej fluktuacji" ;-)

Meritum to nie zmienia - zeby ktos zarobil na wahaniu kursow, ktos
inny musi stracic.

Idę dziś do fryzjera. 50zł zapłacę. To kto straci? Ja czy on? Bo wymiana nastąpiła. Pieniądze są ekwiwalentem dóbr.

Owszem, sa ludzie przycisnieci sytuacja, sa nieswiadomi ... ale tak
jestem ciekaw czy to masowe reklamowanie forexow to nie jest
organizowanie sobie baranow do strzyzenia :-)

Oczywiście, że jest. Ale nie sam Forex. Dźwignia.

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-25 12:15:26
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Sun, 25 Aug 2013 10:04:23 +0200, S napisał(a):
W dniu 2013-08-24 23:32, J.F. pisze:
Prawdopodobnie bez znaczenia. Do wszystkich dzwonia, a potem
wszystkich odrzucaja :-)
Widać nigdy nie dostałeś oferty produktu kredytowego.

No chyba ze sugerujesz ze banki kredyty proponuja tym, ktorzy maja
duze oszczednosci na koncie :-)
Właśnie tak jest. Opędzić się od nich nie można. W tym tygodniu mbank i millenium mnie atakowało. W poprzednim Citi. Wszyscy chcą dać kredyty,

Taka to i analiza konta :-)
To sie zgodz, zobaczymy czy nie mam racji i w pierwszym :-)

karty kredytowe itd. A ja im z uporem maniaka odpowiadam, że wolę ofertę depozytową. Więcej - są banki (np. Multibank) - które dadzą Ci od ręki kartę kredytową pod zastaw lokaty. Im większa lokata tym większy kredyt.

Karta kredytowa to nie produkt kredytowy (tzn, owszem, tez), tylko
zrodlo prowizji.

Ale o dlugosci kolejki, mafii itp tam nie napisali.
Ale w Mikołaja też wierzysz?

Nie, ja w przeciwnym krancu polski mieszkam i mrowki przenoszace wodke
z Czech mialy prace calkiem przyjemna.

Franki dostales ? Czy jednak zlotowki ?
Franki. Jak kaĹźdy.

I co - poleciales do kantoru wymienic, czy murarzom frankami
placiles ?
Po drodze do Grecji potrzeba bylo koron, forintow, lei i lewow, albo
paru innych walut. No i drachm.
Tak, szczegĂłlnie samolotem.

Napisales "pojade" a nie "polece" :-)

Przy "polece" tez sie zdarzaja miedzyladowania.

Jak to fajnie jak wystarczy jedno euro ... a jeszcze fajniej jak nic
nie musisz wymieniac.
Masz rację. Po co zarabiać na różnicy kursów. W ogóle najlepiej nic nie zarabiać - jeszcze mniejszy problem.

Patrz nizej - w skali gospodarki to zaden zarobek.

I blad - skoro kurs rosl, to trzeba bylo poczekac, moze jeszcze
wzrosnie :-)
Myślę, że już nawet gimnazjum by zrozumiało.

Napisales "juz zapomnialem o zleceniu, az przyszlo info ze sie
sprzedalo". Nie sprawdzales kursow codziennie, nie poczekales na
wlasciwy moment :-)

Jesli cie dobrze rozumiem - spekulacja na krotkookresowych
fluktuacjach kursow, to alternatywa dla niskooprocentowanej lokaty.
Nie rozumiesz.

Chyba jednak rozumiem. Proponujesz poczekac na chwilowo niski kurs i
za (czesc) oszczednosci kupic waluty. Po czym spokojnie poczekac az
sie zrobi kurs chwilowo wysoki i sprzedac.

No coz, jest to jakis punkt widzenia ... ale juz ci raz z tymi
frankami kiepsko poszlo.
Fakt, 5% w pół roku to beznadzieja. Mogłem na ROR trzymać na 0%.

Szczescie. Po pol roku to sie mogl kurs trwale obnizyc.

Ale po co kupowac gdy _spada_ a nie zaczekac az spadnie do minimum ?
Bo nikt nie zna minimum.

Czyli trzeba poczekac az _zacznie_ rosnac :-)

Nie rozumiem uwagi. Ostatnia denominacja zlotowki nie wiazala sie z
utrata wartosci. Podobnie jak wprowadzenie euro.
Mylisz się. Google.

To stare waluty po paru latach traca waznosc jest bez znaczenia, skoro
wczesniej je mozna wymienic po ustalonym kursie.
Mylisz się. Google.

I co mi niby to google znajdzie ?
Definicje ? "Denominacja – reforma walutowa, polegająca na zastąpieniu
dotychczasowej waluty kraju nową, bez ingerencji w kurs walutowy."

Bo sie zdarza, przyznaje. Bezpieczniej jednak zalozyc ze sie dostosuje
:-)
Bezpieczniej choć to nieprawda?

Czasem nieprawda, czasem prawda. Dolar poszedl w gore, to i komputery
podrozaly, i przestali dawac upusty na samochody ... (oni sprzyciarze
zwyzke maja wkalkulowana z gory ... ale rozsadna, nie zakladaja ze
kurs sie zmieni dwukrotnie w ciagu pol roku).

To sa drobne fluktuacje, ktore wiele nie zmieniaja w biznesie.
Jak sam piszesz, +/-2% od sredniej.

Co przy 0,23% miesięcznie na najlepszej obecnie lokacie jest tylko 1000% większym zyskiem. Osobiście chciałbym się jutro dowiedzieć, że mi 10x pensję podniesiono w wyniku "drobnej fluktuacji" ;-)

Ale nie dostajesz pensji 10x wiekszej, tylko o 2%.

Meritum to nie zmienia - zeby ktos zarobil na wahaniu kursow, ktos
inny musi stracic.
Idę dziś do fryzjera. 50zł zapłacę. To kto straci? Ja czy on? Bo wymiana nastąpiła. Pieniądze są ekwiwalentem dóbr.

No i jak sie tymi ekwiwalentami, tzn pieniedzmi, bedziecie wymieniac,
to ich od tego nie przybedzie. Czyli i dobr nie przybedzie.

Fryzjer jednak dobro produkuje (tzn potrzebna ci usluge).
Ty pewnie tez, skoro masz te 50 zl :-)

J.

Data: 2013-08-25 13:33:11
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-25 12:15, J.F. pisze:

Napisales "juz zapomnialem o zleceniu, az przyszlo info ze sie
sprzedalo". Nie sprawdzales kursow codziennie, nie poczekales na
wlasciwy moment :-)

Kupuję za 3zł, zakładam 10gr. zysku, więc mogę sobie ustawić 3,10zł zlecenie i już. Za długo tłumaczyć strategię inwestowania w waluty. Moją, bo każdy ma prawo do swojej.

Chyba jednak rozumiem. Proponujesz poczekac na chwilowo niski kurs i
za (czesc) oszczednosci kupic waluty. Po czym spokojnie poczekac az
sie zrobi kurs chwilowo wysoki i sprzedac.

Tak, masz rację.

No coz, jest to jakis punkt widzenia ... ale juz ci raz z tymi
frankami kiepsko poszlo.
Fakt, 5% w pół roku to beznadzieja. Mogłem na ROR trzymać na 0%.

Szczescie. Po pol roku to sie mogl kurs trwale obnizyc.

Dużo rzeczy może się zdarzyć. W połowie stycznia można było kupić CHF za 3,32. W połowie czerwca, po 5 miesiącach 3,53 można było sprzedać. Ale masz rację - waluty to też pewne ryzyko.

Ale po co kupowac gdy _spada_ a nie zaczekac az spadnie do minimum ?
Bo nikt nie zna minimum.

Czyli trzeba poczekac az _zacznie_ rosnac :-)

Tylko, że zaczyna co chwila, bo kurs się waha także w skali dziennej. To kwestia strategii.

Nie rozumiem uwagi. Ostatnia denominacja zlotowki nie wiazala sie z
utrata wartosci. Podobnie jak wprowadzenie euro.
Mylisz się. Google.

To stare waluty po paru latach traca waznosc jest bez znaczenia, skoro
wczesniej je mozna wymienic po ustalonym kursie.
Mylisz się. Google.

I co mi niby to google znajdzie ?
Definicje ?

Nie. Odpowiedzi jak eur wpłynął na dany rynek. Dowiesz się też, że dziś już nie da się wymienić niektórych walut np. marki niemieckiej.
01.01.2009 Słowacy wprowadzili EUR. Po 16 dniach korona przestała być środkiem płatniczym. Kto miał - nie był w stanie już wydać np. w sklepie, kantorze itd.

"Denominacja – reforma walutowa, polegająca na zastąpieniu
dotychczasowej waluty kraju nową, bez ingerencji w kurs walutowy."

Teoria.

Czasem nieprawda, czasem prawda. Dolar poszedl w gore, to i komputery
podrozaly, i przestali dawac upusty na samochody ... (oni sprzyciarze
zwyzke maja wkalkulowana z gory ... ale rozsadna, nie zakladaja ze
kurs sie zmieni dwukrotnie w ciagu pol roku).

Nie zauważyłem. Szczerze mówiąc to nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że w 2008 roku np. dysk 1TB był droższy niż dziś. Mimo że $ skoczył z 2zł na 3,20.

To sa drobne fluktuacje, ktore wiele nie zmieniaja w biznesie.
Jak sam piszesz, +/-2% od sredniej.

Co przy 0,23% miesięcznie na najlepszej obecnie lokacie jest tylko 1000%
większym zyskiem. Osobiście chciałbym się jutro dowiedzieć, że mi 10x
pensję podniesiono w wyniku "drobnej fluktuacji" ;-)

Ale nie dostajesz pensji 10x wiekszej, tylko o 2%.

Nie. Ja żyję z odsetek. Więc czy mam 2000zł z 0,23% od kapitału czy 20.000zł (2%) to jest dla mnie różnica. Moja pensja to odsetki, a nie kapitał. Tak jak emeryturę będę miał z tego, co wypracuje kapitał, a nie otrzymam samego kapitału. Stąd będą głodowe, choć kilkaset tys. w ciągu 40 lat pracy zdążyło się odłożyć.


No i jak sie tymi ekwiwalentami, tzn pieniedzmi, bedziecie wymieniac,
to ich od tego nie przybedzie. Czyli i dobr nie przybedzie.

Nie do końca.


Fryzjer jednak dobro produkuje (tzn potrzebna ci usluge).
Ty pewnie tez, skoro masz te 50 zl :-)

Czyli nikt nie stracił. Ja jestem szczęśliwy, bo mam fryzurę odpowiednią, on ma 50zł. A ktoś miał płakać przy wymianie ;-)

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-26 00:13:46
Autor: J.F.
Kursowanie walutowe
Dnia Sun, 25 Aug 2013 13:33:11 +0200, S napisał(a):
W dniu 2013-08-25 12:15, J.F. pisze:
Napisales "juz zapomnialem o zleceniu, az przyszlo info ze sie
sprzedalo". Nie sprawdzales kursow codziennie, nie poczekales na
wlasciwy moment :-)
Kupuję za 3zł, zakładam 10gr. zysku, więc mogę sobie ustawić 3,10zł zlecenie i już. Za długo tłumaczyć strategię inwestowania w waluty. Moją, bo każdy ma prawo do swojej.

To jest strategia naiwna, ale nich ci bedzie.

No coz, jest to jakis punkt widzenia ... ale juz ci raz z tymi
frankami kiepsko poszlo.
Fakt, 5% w pół roku to beznadzieja. Mogłem na ROR trzymać na 0%.
Szczescie. Po pol roku to sie mogl kurs trwale obnizyc.
Dużo rzeczy może się zdarzyć. W połowie stycznia można było kupić CHF za 3,32. W połowie czerwca, po 5 miesiącach 3,53 można było sprzedać. Ale masz rację - waluty to też pewne ryzyko.

Pomysl ze po drugiej stronie byl jakis Szwajcar, ktory chcial zarobic
na zlotowkach, kupil jak byly tanie, 3.39 za franka powiedzmy, potem chcial je sprzedac przy kursie 3.30, a tu niespodzianka - odbily
sie i spadly do 3.53 ..

Ale po co kupowac gdy _spada_ a nie zaczekac az spadnie do minimum ?
Bo nikt nie zna minimum.
Czyli trzeba poczekac az _zacznie_ rosnac :-)
Tylko, że zaczyna co chwila, bo kurs się waha także w skali dziennej. To kwestia strategii.

I o tym ciagle pisze - wcale to nie takie proste i pewne :-)

Nie rozumiem uwagi. Ostatnia denominacja zlotowki nie wiazala sie z
utrata wartosci. Podobnie jak wprowadzenie euro.
Mylisz się. Google.

To stare waluty po paru latach traca waznosc jest bez znaczenia, skoro
wczesniej je mozna wymienic po ustalonym kursie.
Mylisz się. Google.

I co mi niby to google znajdzie ?
Definicje ?

Nie. Odpowiedzi jak eur wpłynął na dany rynek. Dowiesz się też, że dziś już nie da się wymienić niektórych walut np. marki niemieckiej.
01.01.2009 Słowacy wprowadzili EUR. Po 16 dniach korona przestała być środkiem płatniczym. Kto miał - nie był w stanie już wydać np. w sklepie, kantorze itd.

Ale w banku mu wymienili bez problemu (pomijajac godziny pracy
slowackiego NB). U Niemcow bylo troche dluzej, ale oni tez bardzo
chetnie i szybko pozbyli sie marek.

Czasem nieprawda, czasem prawda. Dolar poszedl w gore, to i komputery
podrozaly, i przestali dawac upusty na samochody ... (oni sprzyciarze
zwyzke maja wkalkulowana z gory ... ale rozsadna, nie zakladaja ze
kurs sie zmieni dwukrotnie w ciagu pol roku).

Nie zauważyłem. Szczerze mówiąc to nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że w 2008 roku np. dysk 1TB był droższy niż dziś. Mimo że $ skoczył z 2zł na 3,20.

Oczywiscie. Elektronika tanieje. I pewnie dyskow 1TB wtedy nie bylo.
A tych co byly, to z kolei nie ma teraz.
A wiec ... porownaj ceny dyskow z maja i listopada 2008.

To sa drobne fluktuacje, ktore wiele nie zmieniaja w biznesie.
Jak sam piszesz, +/-2% od sredniej.

Co przy 0,23% miesięcznie na najlepszej obecnie lokacie jest tylko 1000%
większym zyskiem. Osobiście chciałbym się jutro dowiedzieć, że mi 10x
pensję podniesiono w wyniku "drobnej fluktuacji" ;-)

Ale nie dostajesz pensji 10x wiekszej, tylko o 2%.

Nie. Ja żyję z odsetek. Więc czy mam 2000zł z 0,23% od kapitału czy 20.000zł (2%) to jest dla mnie różnica. Moja pensja to odsetki, a nie

To oczywiscie inne zagadnienie. W przecietnym przemysle 2% nie stanowia problemu. Gorzej jak sie
zakumuluje 50% i sie cos przestaje oplacac.

Co nie znaczy ze przemysl nie moze pograc i na tych 2% troche nie
zarobic. Tylko znow trzeba miec pojecie, i nie grac tak jak nasi
polscy biznesmani na opcjach w 2008.

No i jak sie tymi ekwiwalentami, tzn pieniedzmi, bedziecie wymieniac,
to ich od tego nie przybedzie. Czyli i dobr nie przybedzie.
Nie do końca.
Fryzjer jednak dobro produkuje (tzn potrzebna ci usluge).
Ty pewnie tez, skoro masz te 50 zl :-)

Czyli nikt nie stracił. Ja jestem szczęśliwy, bo mam fryzurę odpowiednią, on ma 50zł. A ktoś miał płakać przy wymianie ;-)

Widac przerasta to twoje mozliwosci zrozumienia.

J.

Data: 2013-08-26 06:50:49
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-26 00:13, J.F. pisze:

To jest strategia naiwna, ale nich ci bedzie.

To już Twoja ocena. Nikt Ci nie broni wypracować swojej. Na razie jeszcze nie podzieliłeś się własnymi doświadczeniami. Teoretyzujesz jedynie.

Pomysl ze po drugiej stronie byl jakis Szwajcar, ktory chcial zarobic
na zlotowkach, kupil jak byly tanie, 3.39 za franka powiedzmy,
potem chcial je sprzedac przy kursie 3.30, a tu niespodzianka - odbily
sie i spadly do 3.53 ..

Znowu gimnazjum.

I o tym ciagle pisze - wcale to nie takie proste i pewne :-)

Nie, Ty ciągle piszesz o rzeczach, które niekoniecznie mają potwierdzenie w rzeczywistości. Ryzyko jest. Zarobić się da, a nawet jest to dość proste.

Nie. Odpowiedzi jak eur wpłynął na dany rynek. Dowiesz się też, że dziś
już nie da się wymienić niektórych walut np. marki niemieckiej.
01.01.2009 Słowacy wprowadzili EUR. Po 16 dniach korona przestała być
środkiem płatniczym. Kto miał - nie był w stanie już wydać np. w
sklepie, kantorze itd.

Ale w banku mu wymienili bez problemu (pomijajac godziny pracy
slowackiego NB). U Niemcow bylo troche dluzej, ale oni tez bardzo
chetnie i szybko pozbyli sie marek.

No tak, wystarczyło udać się do słowackiego banku. Czyli dla Ciebie problemem jest 60km autem do Sztokholmu czy Obwodu w weekend, ale setki km w dzień powszedni w godzinach pracy do Słowacji to w zasadzie "bez problemu". Dla mnie byłby to problem. W praktyce musiałbym mieć dziesiątki tysięcy koron, by się opłacało. Jeśli mniej - to miałbym stratę na walutach. I oto dlaczego obawiam się walut, które w 2 tyg. mogą przestać być obowiązującym środkiem płatniczym.

Oczywiscie. Elektronika tanieje. I pewnie dyskow 1TB wtedy nie bylo.
A tych co byly, to z kolei nie ma teraz.
A wiec ... porownaj ceny dyskow z maja i listopada 2008.

Bo tak Ci wygodniej? ;-) Przed chwilą pisałeś o ujęciu 7-letnim ;-) I o TV - to chyba też elektronika? Zaprzeczasz sam sobie - znowu.

Nie. Ja żyję z odsetek. Więc czy mam 2000zł z 0,23% od kapitału czy
20.000zł (2%) to jest dla mnie różnica. Moja pensja to odsetki, a nie

To oczywiscie inne zagadnienie.

Bo Ci nie pasuje? ;-) Od początku zagadnieniem moim było "czy waluty mogą być alternatywą dla lokat?".

W przecietnym przemysle 2% nie stanowia problemu. Gorzej jak sie
zakumuluje 50% i sie cos przestaje oplacac.

Ja nie jestem "przeciętny przemysł". Gdy posługuję się kategoriami globalnymi to po to, by wytłumaczyć Ci dlaczego interesuje mnie dana waluta, a inna nie. Albo żebyś zrozumiał na czym polega ograniczenie ryzyka w obrocie walutami.

Co nie znaczy ze przemysl nie moze pograc i na tych 2% troche nie
zarobic. Tylko znow trzeba miec pojecie, i nie grac tak jak nasi
polscy biznesmani na opcjach w 2008.

Przemysł, opcje... A co mnie to obchodzi?
Ktoś kupował mieszkania w 2008 i ktoś je sprzedawał. Przecież sam dowodziłeś, że tylko taki układ jest możliwy. A zatem gdy sprzedałem mieszkanie za 200.000 CHF w 2008, potem sprzedałem CHF po 3,50 to dziś mam 700.000zł. Chyba mi się opłacało, co? ;-) Czy teraz napiszesz, że Rosja jest większa od Belgii, więc mogłem poczekać i sprzedać mieszkanie za 300.000zł dziś (już nie dają kredytów w CHF) niż za 200.000 CHF wtedy?

No i jak sie tymi ekwiwalentami, tzn pieniedzmi, bedziecie wymieniac,
to ich od tego nie przybedzie. Czyli i dobr nie przybedzie.
Nie do końca.
Fryzjer jednak dobro produkuje (tzn potrzebna ci usluge).
Ty pewnie tez, skoro masz te 50 zl :-)

Czyli nikt nie stracił. Ja jestem szczęśliwy, bo mam fryzurę
odpowiednią, on ma 50zł. A ktoś miał płakać przy wymianie ;-)

Widac przerasta to twoje mozliwosci zrozumienia.

Zdecydowanie ;-) Dyskusja z Tobą wydaje mi się być coraz bardziej jałowa.

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-22 10:21:55
Autor: Andrzej Lawa
Kursowanie walutowe
W dniu 22.08.2013 08:26, S pisze:

Szwajcaria to mały kraj, więc łatwo o duże ruchy walutowe (nawet GB się
temu nie oparła - pamiętam funta po 6zł, pamiętam też po 4). Chyba tylko
$ jest w miarę stabilną walutą.

Stabilną?

Dodrukowywany na potęgę i utrzymywany tylko strachem "co będzie jak rypnie" oraz zmową "ropę będziemy sprzedawać tylko za dolary" (Iran chciał się wyłamać i od razu sankcje - rzekomo z powodu "zagrożenia atomowego").

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-08-22 10:34:09
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-22 10:21, Andrzej Lawa pisze:

Dodrukowywany na potęgę i utrzymywany tylko strachem "co będzie jak
rypnie" oraz zmową "ropę będziemy sprzedawać tylko za dolary" (Iran
chciał się wyłamać i od razu sankcje - rzekomo z powodu "zagrożenia
atomowego").


No i jeszcze efekt cieplarniany mamy... Sęk w tym, iż ja zrozumiałem wątek jako pytanie Kowalskiego czy warto inwestować w waluty. Takich pytań jest wiele z uwagi na spadające oprocentowanie lokat. Wydaje mi się jest "ekszperci" zawsze znajdą powód dlaczego kurs wzrósł/spadł - szczególnie "mądrze" brzmią te powody, gdy klient straci (dotyczy też akcji, funduszy, lokat strukturalnych, kredytów itp. itd.). Retoryka, jaką się posługujesz... "zmowa", "strach", a nawet "zagrożenie atomowe" to wiesz... nie przekonuje mnie w ogóle. Wiem tyle, że w tym tygodniu można było w Kantorze Aliora kupić $ po 3,158, a dziś sprzedać za 3,17. I to tyle o Iranie ;-)

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-22 12:05:21
Autor: Andrzej Lawa
Kursowanie walutowe
W dniu 22.08.2013 10:34, S pisze:

No i jeszcze efekt cieplarniany mamy... Sęk w tym, iż ja zrozumiałem
wątek jako pytanie Kowalskiego czy warto inwestować w waluty. Takich

Jak się umie - można we wszystko inwestować.

Jak się nie umie - na wszystkim można stracić.

Gwarancji wzrostu nie ma.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-08-22 12:30:52
Autor: S
Kursowanie walutowe
W dniu 2013-08-22 12:05, Andrzej Lawa pisze:
W dniu 22.08.2013 10:34, S pisze:

No i jeszcze efekt cieplarniany mamy... Sęk w tym, iż ja zrozumiałem
wątek jako pytanie Kowalskiego czy warto inwestować w waluty. Takich

Jak się umie - można we wszystko inwestować.

Jak się nie umie - na wszystkim można stracić.

Gwarancji wzrostu nie ma.


Prawie. W przypadku akcji czy funduszy akcyjnych możesz stracić prawie wszystko. W przypadku walut - niektórych - szanse na to, iż np. dolary będą rozdawać za darmo (czyli de facto aby i Twoje nie były nic warte) są zerowe.
Myślę, iż wiele osób dziś poszukuje alternatyw w stosunku do lokat dających lepszy zysk, ale też z ograniczonym ryzykiem.

Wiesz... owo "się umie" bywa dość złudne. Niejedna osoba powierzyła oszczędności tym, co umieją i się znają, niekoniecznie dobrze na tym wychodząc. Inwestowanie na poziomie Kowalskiego nie jest jakąś tam tajemną wiedzą wymagającą kursów, szkoleń czy studiów. Chcieliby tak to widzieć raczej ci, którzy sprzedają ową "umiejętność". Ja mam wrażenie, iż zarabianie na walutach jest niezłą alternatywą wobec lokat.

Co do "gwarancji wzrostu" - całe szczęście, że jej nie ma, bo musi być też czas kupowania, więc de facto muszą waluty spaść, by można było je nabyć z myślą o późniejszej odsprzedaży.

--
-- -- -- -- -- -
Pozdrawiam
Szymon

Data: 2013-08-22 10:20:06
Autor: Andrzej Lawa
Kursowanie walutowe
W dniu 22.08.2013 01:58, Krzysztof pisze:
Nieprawdopodobna prognoza sprawdziła się. Czy można równie
skutecznie przepowiadać kursowanie walutowe?

Ale jaka prognoza? Pisz z sensem!

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-08-22 14:09:06
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski
Kursowanie walutowe

"Andrzej Lawa" kv4hjm$tu$2@node2.news.atman.pl

Nieprawdopodobna prognoza sprawdziła się. Czy można równie
skutecznie przepowiadać kursowanie walutowe?

Ale jaka prognoza?

Nieprawdopodobna.

Pisz z sensem!

Gdzie, w jakich godzinach, w jakich dniach, na jaki temat?...

-=-

Aby nie mnożyć postów...

Ktoś tu (tu -- czyli na tej grupie) opisał prognozowanie kursowania
papierów wartościowych -- ING pozwalał albowiem na cofanie czasu.
Człowiek kupował jakiś papier i od razu wycofywał kupno, ale że
bank pracował opieszale, więc zanim odnotował wycofanie, mijał
czas. I zanim cofnięcie dochodziło do skutku, można było je
cofnąć. :) Chyba jakoś tak. Jeśli papier stracił na swej
wartości -- klient zauważał, że przecież cofnął kupno,
a jeśli papier nabrał wartości, klient wycofywał rezygnację.

Tym oto sposobem czas stawał się pieniądzem. ;)

--
   .`'.-.         ._.                           .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    eneuel@@gmail.com    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

Kursowanie walutowe

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona