Data: 2017-04-05 21:50:21 | |
Autor: u2 | |
Kuźmiuk: Deficyt sektora finansów publicznych najniższy od 2007 roku | |
http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/kuzmiuk-deficyt-sektora-finansow-publicznych-najnizszy-od-2007-roku,19747032963
Jak poinformował wczoraj Główny Urząd Statystyczny (GUS), że deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2016 roku wyniósł tylko 2,4% PKB, co oznacza, że był on najniższy od 2007 roku. GUS przypomniał, że dane te zostały opracowane zgodnie z metodyką Europejskiego Systemu Rachunków Narodowych i Regionalnych w UE (ESA2010), co więcej, że uwzględniono w tym rachunku zalecenia KE dotyczące rejestracji dochodów pochodzących ze sprzedaży licencji czy zezwoleń na użytkowanie częstotliwości telefonii komórkowej i innych tzw. aktywów nieprodukowanych, co oznacza, że w przypadku naszego kraju zostały odpowiednio rozliczone jednorazowe dochody ze sprzedaży częstotliwości telefonii komórkowej. Przy okazji GUS podał, że deficyt sektora finansów publicznych w 2016 roku był wyraźnie niższy niż deficyty w latach ubiegłych, które w latach 2013-2015 wynosiły odpowiednio 4,1%, 3,5% i 2,6% PKB. Ale dane dotyczące roku 2016 zaprezentowane przez GUS oznaczają, że wicepremier i minister rozwoju, ale także minister finansów Mateusz Morawiecki, może pochwalić się dużym sukcesem, ponieważ deficyt sektora finansów publicznych jest najniższy od roku 2007. Rzeczywiście oddając władzę koalicji PO - PSL w końcu 2007 roku ówczesny premier Jarosław Kaczyński zostawił finanse publiczne w bardzo dobrym stanie, deficyt sektora finansów publicznych wyniósł zaledwie 1,9% PKB (to właśnie wynik tego sektora jest jednym z kryteriów fiskalnych ustanowionych przez Traktat Stabilności i Wzrostu z Maastricht i zgodnie z nim nie może być wyższy niż -3% PKB). Koalicja PO-PSL jednak szybko weszła na ścieżkę dużych deficytów budżetu państwa i innych części sektora finansów publicznych, co w konsekwencji doprowadziło do gwałtownego wzrostu deficytu całego sektora finansów publicznych, który w latach 2008 -2014 wynosił odpowiednio w procentach PKB: 3,6, 7,3, 7,5, 4,9, 3,7, 4,1 i 3,5. To oznacza, że były takie lata w czasie rządów PO-PSL, w których deficyt sektora finansów publicznych był nawet 2,5 razy wyższy niż ten, na który pozwala unijny Traktat Stabilności i Wzrostu z Maastricht. Mimo wzrostu gospodarczego rząd Tuska długo nie był w stanie opanować wysokiego deficytu sektora finansów publicznych, a Komisji Europejskiej tłumaczono go skutkami światowego kryzysu finansowego. W konsekwencji Polska została objęta unijną procedurą nadmiernego deficytu i corocznie otrzymywała zalecenia, ale przez kilka kolejnych lat nie była w stanie wypełnić rygorów, które pozwoliłyby zmniejszyć deficyt sektora poniżej unijnego wskaźnika 3% PKB. Dopiero przejęcie przez rząd Tuska aktywów Otwartych Funduszy Emerytalnych w wysokości 150 mld zł, pozwoliło w kolejnych latach na poważne obniżenie tego wskaźnika do 3,5% PKB w 2014 roku i 2,6% w 2015 roku. Rząd Prawa i Sprawiedliwości mimo uruchomienia w 2016 roku dodatkowych wydatków budżetowych w wysokości 17,3 mld zł na program Rodzina 500plus, dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego i w konsekwencji wyraźnemu wzrostowi wpływów podatkowych z 4 podstawowych podatków (VAT, akcyza, PIT i CIT), doprowadził do zmniejszenia deficytu sektora finansów publicznych do najniższego od 2007 roku poziomu 2,4% PKB. Te dane dotyczące deficytu sektora finansów publicznych w 2016 roku przedstawione przez GUS, powinny być jakimś momentem do refleksji ze strony opozycji, która ciągle bajdurzy o załamaniu finansów publicznych, ale niestety trudno na to liczyć. Bowiem zdaniem totalnej opozycji i wspierających ją mediów, jeżeli fakty nie pasują do obrazu rzeczywistości, którą ona kreuje od 18 miesięcy na różnego rodzaju protestach i manifestacjach, to tym gorzej dla faktów. -- General Skalski o zydach w UB : "Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie." prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach : "Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego, takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita', 'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni tworza mowe nienawisci". |
|