Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kwestia żydowska – fakt czy urojenie ?

Kwestia żydowska – fakt czy urojenie ?

Data: 2009-05-19 20:13:09
Autor: wawa
Kwestia żydowska – fakt czy urojenie ?

 Najważniejszą trudność w omawianiu kwestii żydowskiej przedstawia przeczulenie
Żydów i nieżydów w tej materii. Istnieje jakieś nieokreślone uczucie, że nawet
publiczne użycie słowa `Żyd" lub przedstawienie go w całej nagości w druku jest
czymś niewłaściwym. Grzeczne omówienia jak `Hebrajczyk@ i `semita", z których
obydwa zostały skrytykowane jako nieścisłe, pojawiają się nieśmiało, ostrożnie,
jak gdyby ludzie wchodzili na jakieś zakazane drogi, dopóki jakiś odważny
myśliciel żydowski nie przyjdzie na odsiecz, używając po prostu poczciwej starej
nazwy `Żyd". Wówczas skrępowanie znika i atmosfera staje się lżejszą. Słowo
`Żyd@ nie jest epitetem; jest to imię starożytne i czcigodne, które posiada
znaczenie dla każdego okresu dziejów ludzkich, minionych, obecnych i przyszłych.

Wielka drażliwość co do publicznego omawiania kwestii żydowskiej panuje też
wśród chrześcijan. Wolą pozostawić ją na mglistych krańcach horyzontu swej
myśli, okrytą milczeniem. Odgrywa tu pewną rolę dziedzictwo tolerancji, ale
większą prawdopodobnie – instynktowne poczucie związanych z tą kwestią
trudności. Przeważnie publiczne oświadczenia chrześcijan w kwestii żydowskiej,
mają cechę wypowiedzi dyplomatyzujących polityków lub uprzejmych mówców
obiadowych; przytaczane bywają zazwyczaj nazwiska Żydów znanych w filantropii,
medycynie, literaturze, muzyce i finansach, podnoszona – energia, zręczność i
oszczędność narodu i każdy idzie do domu z uczuciem, że pozbyto się grzecznie
trudnej sprawy. Ale nic się przez to nie zmienia. Żyd się nie zmienia.
Chrześcijanin się nie zmienia. Żyd pozostaje nadal zagadką świata.

Przeczulenie chrześcijan na tym punkcie wyraża się najdobitniej w chęci
milczenia, –`po°co o tym w ogóle mówić?@ – oto ich stanowisko. Takie stanowisko
dowodzi samo przez się, że istnieje zagadnienie, którego pragnęlibyśmy uniknąć,
gdybyśmy mogli. `Po co w ogóle o tym mówić?@ – bystry myśliciel widzi jasno z
niedomówień zawartych w tym pytaniu, że istnieje zagadnienie, którego omawianie
lub przemilczenie nie zawsze zależy od woli lubiących spokój umysłów.

Czy istnieje kwestia żydowska w Rosji? Niewątpliwie, i to w najzajadliwszej
postaci. Czy jest potrzeba rozpatrywania tej kwestii w Rosji? Niewątpliwie
istnieje konieczność badania jej z każdego stanowiska, skąd może przyjść światło
i uzdrowienie.

Otóż liczba ludności żydowskiej w Rosji jest zaledwie o jeden procent wyższa,
niż w Stanach Zjednoczonych. Przeważnej liczbie Żydów powodzi się w Rosji nie
gorzej, niż u nas; żyli tam wprawdzie wśród ograniczeń, które w Ameryce nie
istnieją, ale talent ich pozwolił im dojść do potęgi, która zdezorientowała
rosyjską przezorność. Gdziekolwiek się zwrócimy; do Rumunii, Rosji, Austrii czy
Niemiec, gdzie tylko kwestia żydowska wysunęła się na pierwszy plan zagadnień
życiowych, odkryjemy, że główną przyczyną tego jest osiagnięcie przez talent
żydowski potęgi władzy.

U nas w Stanach Zjednoczonych jest faktem, że znaczna mniejszość – znikoma
domieszka trzech procent w narodzie 110-milionowym, – doszła w ciągu lat 50 do
takiego stopnia potęgi, do jakiej nie mogłaby dojść żadna grupa innej
narodowości dziesięciokrotnie liczniejsza. Ten fakt wytworzył u nas kwestię
żydowską. Trzy procent domieszki jakiejkolwiek innej narodowości nie
nastręczyłby sposobności do komentarzy, ponieważ nie spotkalibyśmy się z jej
przedstawicielami na wszystkich wysokich stanowiskach: w najtajniejszej radzie
Wielkich Czterech w Wersalu, w radzie Białego Domu, w trybunale najwyższym, w
najtajniejszych zarządzeniach dotyczących finansów wszechświatowych – wszędzie,
gdzie tylko można dostać się do władzy albo też władzy użyć. Tymczasem Żydów
spotykamy we wszystkich wyższych sferach, literalnie wszędzie, gdzie jest
władza. Żyd posiada umysłowość, inicjatywę, wnikliwe przewidywanie, które niemal
automatycznie wynosi go na te stanowiska, a wskutek tego jest on bardziej
widoczny, niż jakakolwiek inna narodowość.

To jest właśnie źródło kwestii żydowskiej. Zaczyna się ona od bardzo prostego
pytania: `Czemu Żyd tak powszechnie i tak niepowstrzymanie dąży do najwyższych
stanowisk? Co go tam pcha? Czemu się tam dostaje? Co tam robi? Co fakt jego tam
obecności przynosi światu?"

Oto pochodzenie kwestii żydowskiej. Od tych pytań przechodzi się do dalszych, a
czy odpowiedź wypada w duchu filosemickim czy antysemickim, – zależy to od
stopnia uprzedzeń, z jakimi przeprowadza się badanie, a czy wypada w duchu dobra
ludzkości, zależy to od sumy wnikliwości i inteligencji.

Wyraz `ludzkość" w związku ze słowem `Żyd" nabiera jednostronnego znaczenia. W
tym zestawieniu rozumie się zazwyczaj, że należy okazywać ludzkość w stosunku do
Żydów. Wszelako równie koniecznym obowiązkiem jest, aby Żydzi okazywali ludzkość
w stosunku do innych narodów. Żyd przywykł zanadto uważać siebie za jedynego
pretendenta do humanitaryzmu społeczeństwa; społeczeństwo ma również uzasadnioną
pretensję do tego, by Żyd zerwał ze swą wyłącznością, by przestał wyzyskiwać
wszystkich, by przestał uważać grupę żydowską za jedyny cel swoich zysków i by
wreszcie zaczął urzeczywistniać w tym znaczeniu, w jakim nie pozwala mu na to
dotąd jego wyłączność, starożytne proroctwo, że przez niego ma spłynąć
błogosławieństwo na wszystkie narody ziemi.

Żyd nie może wiecznie odgrywać roli proszącego o humanitaryzm całego świata;
musi on sam okazać tę cnotę wobec społeczeństwa, które poważnie podejrzewa
wyższe i potężniejsze grupy żydostwa o wyzyskiwanie go z bezlitosną
drapieżnością, co w dziejach jego rozległego i długotrwałego ucisku może być
określone jako program ekonomiczny dokonany na bezsilnej ludzkości. Prawdą jest
bowiem, że społeczeństwo jest równie bezsilne wobec doskonale zorganizowanego
ździerstwa żydowskich grup finansowych, – jak też bezsilne i bezbronne były
swego czasu stłoczone grupy Żydów rosyjskich wobec wybryków antysemickiego
pospólstwa. I podobnie jak w Rosji, ubogi Żyd w Ameryce, też czasami cierpi za
występki bogatego wyzyskiwacza – swego bogatego współplemieńca.

Niniejszy szereg artykułów spotkał się już z zorganizowaną kampanią prowadzoną
za pośrednictwem poczty, telegrafu i żywego słowa, a we wszystkich tych głosach
rozlegają się uporczywe skargi na prześladowanie. Mógłby ktoś pomyśleć, że
dopuszczono się bezlitosnej i strasznej napaści na najbardziej godnych
pożałowania i bezbronnych ludzi, – dopóki się nie spojrzy na nazwiska magnatów,
którzy piszą, na finansowe stanowisko tych, co protestują i na skład członkowski
tych organizacji, których odpowiedzialni kierownicy histerycznie żądają
odwołania i sprostowania zawartych w niniejszych artykułach oskarżeń. I zawsze
na dalszym planie tej polemiki ukazuje się groźba bojkotu, groźba, która w
rzeczywistości zjawiała się jak pieczęć na łamach każdego amerykańskiego
wydawnictwa, skierowanego przeciw najłagodniejszej choćby dyskusji w kwestii
żydowskiej.

Jednakże kwestia żydowska w Ameryce nie może być zawsze tłumiona przez groźby
wymierzone przeciwko tym wydawnictwom, które próbują w jakiś sposób ujawniać
żydowskie sprawy, ani też przez agitacyjne ogłaszanie artykułów niezwykle i
niezmiennie przychylnych dla wszystkiego co żydowskie. Kwestia ta istnieje i nie
może być zamaskowana przez zręczne operowanie propagandą, ani tłumiona stale
groźbami. Żydzi w Stanach Zjednoczonych daleko lepszą oddaliby swojej sprawie
usługę, gdyby uciszyli zbyt częste skargi na antysemityzm, gdyby przemówili
tonem szczerszym, porzucili pozę bezbronnej ofiary, gdyby dali się przekonać, że
kwestia żydowska naprawdę istnieje i pomyśleli w jaki sposób przystoi Żydom,
kochającym swój naród, dopomóc do jej rozstrzygnięcia.

W niniejszych artykułach użyto terminu `Żyd międzynarodowy". Może on być
rozumiany dwojako: jako Żyd, gdziekolwiek się on znajduje i jako Żyd, który
sprawuje międzynarodową władzę. W istotnym zatargu wszechświatowym idzie o Żyda
w tym drugim rozumieniu i jego satelitów, bez względu na to, czy to są Żydzi czy
też chrześcijanie.

Otóż ten międzynarodowy typ Żyda, tego grabieżcy władzy wszechświatowej, tego
obecnego posiadacza i dzierżyciela tej władzy, – jest bardzo nieszczęśliwym
pokrewieństwem dla pozostałych jego współplemieńców. Najgorszą rzeczą dla Żyda
międzynarodowego patrząc ze stanowiska Żyda zwykłego, jest fakt, że typ
międzynarodowy jest również Żydem. A znaczy to, że typ ten nie pojawia się
nigdzie indziej, tylko w plemieniu żydowskim. Nie ma żadnego innego typu
rasowego albo narodowego, który mógłby wydać tego rodzaju jednostki. Bowiem
znaczy to nie tyko, że pomiędzy potentatami finansowymi znajduje się paru Żydów,
lecz że ci władcy świata są wyłącznie tylko Żydami. Jest to zjawisko
wytwarzające bardzo złe warunki dla tych Żydów, którzy nie są i nie będą nigdy
kierownikami spraw międzynarodowych, którzy są zwykłymi ludźmi, należącymi do
rasy żydowskiej. Gdyby władza wszechświatowa spoczywała w ręku grupy mieszanej,
jak dajmy na to wyrób sucharów, wówczas Żydzi, których przypadkowo moglibyśmy
spotkać w tych wyższych sferach finansowych, prawdopodobnie, nie staliby się
powodem powstania kwestii żydowskiej; całe zagadnienie sprowadzałoby się do
skoncentrowania rządów światowych w rękach garstki ludzi, bez względu na ich
narodowość lub pochodzenie. Ale skoro rządy świata są ambitnym dążeniem
urzeczywistnionym jedynie przez Żydów, i to za pomocą metod nie używanych
zazwyczaj przez zdobywców świata, staje się oczywistym, że zagadnienie musi
koncentrować się na tym godnym uwagi narodzie.

Tu nastręcza się nowa trudność, mówiąc o tej grupie władców świata pod nazwą
«Żydów» (gdyż są to Żydzi), nie zawsze można wydzielić tę właśnie ich grupę, o
którą chodzi. Bezstronny czytelnik łatwo stąd wywnioskuje, że jedynie Żyd
znajdujący się w usposobieniu podatnym do odczuwania obrazy, może czuć się
dotkniętym uważając za oskarżenie osobiste to, co było wymierzone przeciwko
wyższej grupie. `Dlaczego w takim razie nie nazywać tej wyższej grupy
finansistami, nie zaś Żydami?@ – zapyta ktoś może. Dlatego, że to są Żydzi.
Argument, że w każdym spisie ludzi bogatych znajdzie się więcej chrześcijan niż
Żydów, nie ma żadnego znaczenia; nie mówimy bowiem jedynie o ludziach bogatych,
którzy, wielu z nich przynajmniej dorobili się majątku, służąc pewnemu
systemowi, mówimy o tych, co rządzą – a jest chyba aż nadto zrozumiałym, że być
bogatym – nie znaczy wcale rządzić. Żyd rządzący światem posiada bogactwo, ale
posiada także coś wiele nad nie potężniejszego.

Żyd międzynarodowy, jakeśmy to już poprzednio powiedzieli, rządzi nie dlatego,
że jest bogaty, lecz dlatego, że w najwydatniejszym stopniu posiada handlowy
żądny władzy talent swojej rasy i korzysta z lojalności i solidarności rasowej
nie mającej sobie równej w żadnej innej grupie ludzkiej. Innymi słowy, gdybyśmy
przekazali dziś władzę światową, opanowaną przez Żyda międzynarodowego,
jakiejkolwiek innej najbardziej uzdolnionej handlowo grupie nieżydów, cała
fabryka rządów świata rozpadłaby się w gruzy, gdyż nieżydom brak pewnej
właściwości – bez względu na to, czy jest ona boską czy ludzką, wrodzoną czy
nabytą, którą posiadają Żydzi.

Oczywiście Żyd międzynarodowy zaprzecza temu. Nowe stanowisko, zajęte przez
modernistów żydowskich, polega na zaprzeczaniu, by Żyd miał się różnić
czymkolwiek od innych ludzi, za wyjątkiem religii. `Żyd" – powiadają, nie jest
imieniem rasy, lecz nazwą wyznania, jak `episkopalianin", `katolik@,
`prezbiterianin". Jest to argument używany przez redakcje czasopism w żydowskich
protestach przeciwko nazywaniu Żydami tych ich współplemieńców, którzy są
oskarżeni o przestępstwa. `Nie podajecie wszakże klasyfikacji wyznaniowej innych
aresztowanych, – mówi wydawca, – czemu czynicie to w stosunku do Żydów?" Apel do
tolerancji religijnej zawsze odnosi pożądany skutek i jest niekiedy użyteczny
dla odwrócenia uwagi od innych rzeczy.

Dobrze. Jeśli Żydzi różnią się od reszty ludzi jedynie religią, to fenomen staje
się jeszcze dziwniejszy. Bowiem reszta ludzi interesuje się religią Żydów mniej,
niż czymkolwiek, co ich dotyczy. W rzeczywistości w religii ich nie ma nic, co
wyróżniałoby Żydów od reszty rodzaju ludzkiego, jeśli idzie o moralną treść tej
religii, czego najlepszym dowodem jest fakt, że właśnie religia żydowska stanowi
szkielet obydwu innych wielkich religii. Co więcej, stwierdzono, że pomiędzy
ludami, mówiącymi po angielsku jest 2 mln Żydów przyznających się do swej
narodowości, ale nie przyznających się do religii żydowskiej, a 1 mln zalicza
się do agnostyków. Czy są oni przez to mniej Żydami, niż tamci? Nikt tego nie
przypuszcza. Wiarygodni badacze różnic pomiędzy ludźmi nie przypuszczają tego.
Irlandczyk, który staje się obojętnym na sprawy Kościoła, nie przestaje być
przez to Irlandczykiem i zdaje się być jednakowo prawdziwym, że Żyd, który staje
się obojętnym dla spraw synagogi, nie przestaje być Żydem. On w każdym razie
czuje, że jest Żydem, i to samo czuje nieżyd.

Gdyby twierdzenie żydowskich modernistów było prawdziwe, wywołałoby ono jeszcze
poważniejszą dyskusję, gdyż z konieczności należałoby wówczas przypisać
opanowanie rządów świata przez Żydów – ich religii. Musielibyśmy wtedy
powiedzieć: `Ich wyższość wypływa z ich religii", a wtedy cały ciężar
zagadnienia przesunąłby się na religię, która daje taką potęgę i dobrobyt swoim
wyznawcom. Lecz zaprzeczałby temu inny fakt, a mianowicie, że ci Żydzi, rządzący
światem, nie są nadzwyczajnie religijni; poza tym jeszcze inny fakt wymagałby
uwzględnienia, mianowicie, że najpobożniejsi wyznawcy i najposłuszniejsi
obserwanci przepisów religii żydowskiej – są właśnie najubożsi spomiędzy Żydów.
Jeśli szukamy prawowierności żydowskiej, czy krzepkiej myśli Starego Zakonu, to
znajdziemy ją nie pomiędzy Żydami, którym się powodzi, którzy
`zunitarianizowali" swą religię w tym samym stopniu, w jakim unitarianie
zjudaizowali swój chrystianizm, lecz pomiędzy biedakami, w ciasnych zaułkach,
którzy do dziś dnia poświęcają zysk z handlu sobotniego dla zachowania szabasu.
Tym na pewno religia nie zapewniła panowania nad światem; przeciwnie, oni
zmuszeni są ponosić ofiarę dla zachowania jej nietkniętej przed naporem modernizmu.

Naturalnie, o ile Żyd różni się od reszty rodzaju ludzkiego tylko wówczas, gdy
jest w zupełnej zgodzie ze swoją religią, kwestia staje się bardzo prosta.
Wszelka krytyka Żydów jest w takim razie zwykłą bigoterią religijną i nic
więcej. A to byłoby niedopuszczalne. Lecz jednozgodna opinia ludzi myślących
głosi, że Żydzi różnią się od innych najmniej właśnie religią. Istnieje większa
różnica pomiędzy dwiema wielkimi gałęziami chrześcijaństwa, niż pomiędzy
którąkolwiek z tych gałęzi a judaizmem.

Tak więc, wbrew twierdzeniu pewnych modernistów, opinia całego świata będzie
myślała o Żydzie, jako o członku rasy, której trwałość udaremniła wszelkie
wysiłki czynione dla jej wytępienia, rasy, która zachowała swą potęgę przez
obserwowanie tych praw naturalnych, rasy, która wypłynęła z przeszłości z dwiema
wartościami, z monoteizmem i monogamią, rasy, stojącej przed nami jako widomy
znak starożytności, z której biorą początek niektóre nasze bogactwa duchowe. O
nie, Żyd będzie zawsze myślał o sobie jako o członku ludu, narodu, rasy. I
wszelkie domieszki myśli, wiary lub obyczaju nie mogą tego zmienić. Żyd jest
Żydem i dopóki pozostaje w granicach swych najzupełniej nietkniętych tradycji,
będzie Żydem. I będzie zawsze miał prawo uważać, że być Żydem – to należeć do
rasy wyższej.

Zatem Żydzi, kierujący wszechświatowymi sprawami finansowymi, zajęli najwyższe
stanowiska, między innymi, dzięki pewnym zaletom, wrodzonym naturze żydowskiej.
Każdy Żyd posiada te właściwości, choć nie każdy w stopniu najwyższym, podobnie
jak każdy Anglik włada językiem Szekspira, jakkolwiek nie w tym co Szekspir
stopniu. Toteż jest praktycznie niewykonalnym, jeśli nie zgoła niemożliwym,
badanie Żyda międzynarodowego w oderwaniu od rozległych podstaw żydowskiej
psychologii charakteru.

Możemy odrzucić od razu pospolite oszczerstwo, że powodzenie Żydów opiera się na
nieuczciwości. Niepodobna oskarżać całego narodu żydowskiego, ani żadnego innego
narodu ryczałtem. Nikt lepiej od samych Żydów nie wie, jak bardzo
rozpowszechnionym jest pojęcie, że wszystkie metody żydowskie w interesach są
nieskrupulatne. Bez wątpienia istnieje możliwość wielkiej sumy nieskrupulatności
poza aktualną nieuczciwością prawną, ale jest równie możliwym, że opinia, jakiej
w tym względzie od dawna używają Żydzi, może płynąć z innych źródeł, niż
aktualna i stała nieuczciwość.

Możemy wskazać na jedno z tych możliwych źródeł. Żyd w sprawach handlowych
orientuje się znacznie szybciej i bystrzej, niż inni ludzie. Mówią, że są
narody, które umieją jeszcze zręczniej handlować, ale Żydzi rzadko się wśród
nich osiedlają. Można tu przypomnieć słynną anegdotę o Żydzie, który pojechał do
Szkocji.

Otóż leży w naturze człowieka mniej bystrego uważanie bystrzejszego za zbyt
zręcznego i podejrzewanie jego zręczności i sprytu. Każdy podejrzewa człowieka
innego, choćby nawet jego zręczność nie miała nic wspólnego z nieuczciwością.
Umysł mniej bystry skłonny jest do przypuszczania, że człowiek, który znajduje
tak wiele legalnych sztuczek i wybiegów w sprawach handlowych, może również
dobrze znać i używać odpowiedniej liczby wykrętów i wybiegów nielegalnych. Co
więcej, istnieje zazwyczaj podejrzenie, że ten, kto dobrze wychodzi na handlu,
osiąga to przez sprytne oszustwo. Ludzie uczciwi, wolno się orientujący,
szczerzy i postępujący otwarcie i prosto, podejrzewają zawsze człowieka, który
wyciąga korzyść z interesu.

Żydzi, jak o tym świadczy doświadczenie stuleci, byli narodem zręcznym w handlu.
Byli tak zręczni, że uważano ich za wykrętnych. Tak więc Żyd stał się
nielubianym dla powodów handlowych, z których nie wszystkie wypływały z
inteligencji lub inicjatywy jego nieprzyjaciół.

Weźmy na przykład prześladowanie, którego ofiarą padli niegdyś kupcy żydowscy w
Anglii. W dawnej Anglii kupiectwo posiadało wiele tradycji. Jedna z tradycji
polegała na tym, że szanujący się kupiec nie szukał nigdy interesu, lecz
oczekiwał, aż interes sam wpadnie mu w ręce. Inną tradycją było znów
przekonanie, że ozdabianie wystawy składowej za pomocą świateł lub barw, albo
ponętne rozkładanie towarów na widak publiczny – jest metodą podstępną i godną
pogardy, polegającą na odciąganiu odbiorcy od brata kupca. Poza tym inna jeszcze
tradycja głosiła, że jest rzeczą jaskrawo nieetyczną i niehandlową prowadzenie w
swym składzie więcej niż jednego rodzaju towarów. Jeśli ktoś sprzedawał herbatę,
było to wystarczającym powodem, by nie miał sprzedawać łyżeczek do herbaty. Co
do ogłoszeń, to wydawały się one czymś tak bezczelnym i zuchwałym, że opinia
publiczna byłaby napiętnowała kupca, który by chciał się posługiwać tym środkiem
handlowym. Postępowaniem jedynie godnym kupca, było takie zachowanie, jak gdyby
zgadzał się z niechęcią na rozstanie ze swoim towarem.

Można sobie łatwo wystawić, co się stało, gdy Żyd wdarł się w tę dżunglę
tradycji kupieckich. Po prostu pogwałcił je wszystkie. W owych czasach tradycja
posiadała siłę objawionego prawa moralnego, toteż wskutek swej inicjatywy Żyd
był uważany za wielkiego przestępcę. Żydowi zależało na tym, aby swój towar
spieniężyć. Gdy nie mógł sprzedać odbiorcy jednego artykułu, miał w pogotowiu
dla zaofiarowania mu inny. Żydowskie składy stały się bazarami, poprzednikami
naszych wielkich współczesnych magazynów, co było złamaniem tradycji
angielskiej, że jeden skład powinien posiadać tylko jeden rodzaj towaru. Żyd
gonił za interesem, szukał go, zdobywał. Był on twórcą zasady `szybki obrót –
drobny zysk". Był on inicjatorem nabywania towarów na raty. Nie mógł znieść
zastoju w interesie i czynił wszystko, aby go wprawić w ruch. On najpierwszy
posługiwał się reklamą handlową w czasach, gdy nawet publiczne ogłoszenia w
druku adresu swego składu było uważane za zaznaczenie wobec publiczności, że się
jest w trudnym położeniu finansowym, że się jest w przededniu bankructwa i że
się próbuje ostatniego rozpaczliwego środka ratunku, jakiegoby nie użył żaden
szanujący się kupiec.

Było niesłychanie łatwo utożsamić tę energię z nieuczciwością. W przekonaniu
kupca angielskiego, Żyd prowadził nieuczciwą grę. W rzeczywistości usiłował on
tylko zagarnąć tę grę w swoje ręce, co mu się istotnie udało.

Żyd zawsze wykazywał tę samą zręczność. Jego zdolność orientowania się w prądach
pieniężnych dochodziła niemal do instynktu. Jego osiedlenie się w jakimś kraju
stanowiło nową podstawę, na której jego współplemieńcy mogli operować. Czy to
przez naturalny rozwój zdolności wrodzonych, czy też dzięki świadomemu planowi
jedności i lojalności narodowej, wszystkie żydowskie grupy handlowe utrzymywały
pomiędzy sobą kontakt, a gdy te grupy wzrastały w bogactwa, powagę i potęgę, w
miarę nawiązywania stosunków z rządami i wielkich interesów w państwach, w
których działały, wzmagały one po prostu potęgę grupy centralnej bez względu na
to, gdzie się ona znajdowała, w Hiszpanii, w Holandii, czy też w Anglii.
Świadomie, czy też nieświadomie, wytworzyły one ściślejszą spójnię, niż oddziały
jakiegokolwiek innego przedsiębiorstwa, gdyż cement jedności rasowej, węzły
wspólnej narodowej przynależności i braterstwa z samej natury rzeczy nie mogą
istnieć między nieżydami w tym stopniu, w jakim istnieją wśród Żydów. Nieżydzi
nigdy nie myślą o sobie jako o nieżydach i nie uważają nigdy, by byli winni
cośkolwiek drugiemu nieżydowi jako takiemu. Dlatego też byli dogodnymi ajentami
do wykonywania planów żydowskich w czasach i miejscach, gdzie było niepożądanym,
by żydowscy kierownicy występowali publicznie, a nigdy zaś nie byli szczęśliwymi
współzawodnikami Żydów na polu rządów wszechświatowych.

Z tych oddzielnych ugrupowań żydowskich płynęła siła do grupy centralnej, gdzie
przebywali naczelni bankierzy i naczelni analitycy panujących stosunków. I
odwrotnie, z grupy centralnej do poszczególnych ugrupowań płynęły nieocenione
informacje i pomoc w razie potrzeby. Nietrudno tedy zrozumieć, dlaczego wobec
tych warunków naród, który źle się obchodził z Żydami, był skazany na karę, a
naród który im ustępował, był przez nich faworyzowany. Stwierdzono też
wiarygodnie, że dali oni niektórym narodom odczuć potęgę swego niezadowolenia.

Jeśli ten system istniał dawniej, to dziś istnieje bardziej niż kiedykolwiek.
Mimo to dziś jest bardziej niż kiedykolwiek zagrożony. Pięćdziesiąt lat temu
głównym co do znaczenia interesem było międzynarodowe bankierstwo, opanowane
głównie przez Żydów, jako wszechświatowych handlarzy pieniędzy. Sprawowało ono
władzę nad rządami i finansami na całym świecie. A potem zjawiła się rzecz nowa,
przemysł, który rozpowszechnił się do rozmiarów nieprzewidzianych przez
największych proroków i badaczy. Z chwilą, gdy przemysł wzrósł w siłę i potęgę,
stał się wielkim magnesem przyciągającym bogactwo świata nie dlatego jedynie,
aby posiadać pieniądze, ale by kazać im pracować. Wytwórczość i zysk z
wytwórczości zamiast pożyczania pieniędzy i zysku z pożyczek, stała się na czas
pewien główną metodą finansową. Wybuchła wojna, w której dawni maklerzy
wszechświatowi odegrali niewątpliwie wybitną rolę. A dziś dwie siły, przemysł i
finanse toczą ze sobą walkę, która rozstrzygnie, co weźmie górę, czy finanse czy
twórczy przemysł. Jest to właśnie jeden z tych pierwiastków, które prowadzą
kwestię żydowską, przed sąd opinii publicznej.

Stwierdzić to i dowieść będzie niczym więcej, jak tylko ustaleniem wyższości
żydowskiego uzdolnienia. Oczywiście niepodobna powiedzieć, że ponieważ Żydowi
powodzi się nadzwyczajnie, należy go powściągnąć. Będzie równie niezgodne z
prawdą, gdy powiemy, że koordynacja działalności żydowskiej była na ogół rzeczą
dla świata szkodliwą. Da się może wykazać, że dotychczas była ona pożyteczną.
Powodzenia nie można oskarżać ani potępiać. Jeśli w ogóle wyniknie jakaś kwestia
natury moralnej, może ona dotyczyć jedynie użytku czynionego z osiągniętego
powodzenia. Po ustaleniu poprzedzających faktów całe zagadnienie sprowadza się
jedynie do tego: Czy Żyd może postępować, jak postępował dotychczas, czy też
jego obowiązek wobec reszty ludności nakazuje mu czynić inny użytek z
osiągniętego powodzenia?

To zagadnienie oczywiście prowadzi do dalszej dyskusji, a także do zebrania
pozostałych nici dyskusji obecnej, co będziemy próbowali uczynić w następnych
artykułach.

 `Do tego celu musimy się organizować. Organizować się w pierwszym rzędzie tak,
aby dowieść światu rozmiarów i natężenia naszej żądzy swobody. Następnie zaś
organizować się tak, aby móc dać poznać posiadane przez nas środki i móc je
wyzyskać...@

`Organizujmy się, organizujmy, organizujmy dopóty, dopóki każdy Żyd nie
powstanie i nie zostanie policzonym po naszej stronie, lub też nie oświadczy się
świadomie lub bezwiednie przeciwko swemu własnemu narodowi".

Ludwik D. Brandeis, Sędzia Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, `Syjonizm@,
str. 113, 114.

 --


Kwestia żydowska – fakt czy urojenie ?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona