Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.sport.koszykowka   »   LAL-HOU G7

LAL-HOU G7

Data: 2009-05-17 12:52:38
Autor: Washko
LAL-HOU G7
po ~8 minutach 17-6 dla Lakers. Houston prawie nie trafia (2 z 15),
Lakers rozdają bloki (już 4), a Ariza zdobył 9 punktów, w tym dwie
trójki. Houston  pobudka! Bo drugiej połowy nie będzie sensu
oglądać :-/

Pzdr. Washko

Data: 2009-05-17 13:06:35
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 17 Maj, 21:52, Washko <was...@washko.org> wrote:
po ~8 minutach 17-6 dla Lakers. Houston prawie nie trafia (2 z 15),
Lakers rozdają bloki (już 4), a Ariza zdobył 9 punktów, w tym dwie
trójki. Houston  pobudka! Bo drugiej połowy nie będzie sensu
oglądać :-/

I Rockets cisneli ze 4 airballe w pierwszej kwarcie. A wszystko co
Lakers zrobili w obronie to  po prostu pilnowali szyku przy
penetracjach. Nie bylo latwego odegrania na obwod do wolnego zawodnika
i strata leciała za stratą.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-17 13:08:21
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 17 Maj, 22:06, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 17 Maj, 21:52, Washko <was...@washko.org> wrote:

> po ~8 minutach 17-6 dla Lakers. Houston prawie nie trafia (2 z 15),
> Lakers rozdają bloki (już 4), a Ariza zdobył 9 punktów, w tym dwie
> trójki. Houston  pobudka! Bo drugiej połowy nie będzie sensu
> oglądać :-/

I Rockets cisneli ze 4 airballe w pierwszej kwarcie. A wszystko co
Lakers zrobili w obronie to  po prostu pilnowali szyku przy
penetracjach. Nie bylo latwego odegrania na obwod do wolnego zawodnika
i strata leciała za stratą.

A - no i Artest morduje szanse Rockets swoim satycznym, drewnianym
atakiem a'la Anthony Mason.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-17 13:11:38
Autor: Washko
LAL-HOU G7
On 17 Maj, 22:08, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 17 Maj, 22:06, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:

> On 17 Maj, 21:52, Washko <was...@washko.org> wrote:

> > po ~8 minutach 17-6 dla Lakers. Houston prawie nie trafia (2 z 15),
> > Lakers rozdają bloki (już 4), a Ariza zdobył 9 punktów, w tym dwie
> > trójki. Houston  pobudka! Bo drugiej połowy nie będzie sensu
> > oglądać :-/

> I Rockets cisneli ze 4 airballe w pierwszej kwarcie. A wszystko co
> Lakers zrobili w obronie to  po prostu pilnowali szyku przy
> penetracjach. Nie bylo latwego odegrania na obwod do wolnego zawodnika
> i strata leciała za stratą.

A - no i Artest morduje szanse Rockets swoim satycznym, drewnianym
atakiem a'la Anthony Mason.

Pozdro

L'e-szczur

Mogą się tylko pocieszać, że może być już tylko lepiej. Brooks i
Artest i Scola mają FG 2/14, a najlepszym strzelcem jest Hayes. Tak
się po prostu nie da wygrać, choć Lakers już trochę poluzowali.

Washko

Data: 2009-05-17 13:21:09
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 17 Maj, 22:11, Washko <was...@washko.org> wrote:
On 17 Maj, 22:08, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:



> On 17 Maj, 22:06, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:

> > On 17 Maj, 21:52, Washko <was...@washko.org> wrote:

> > > po ~8 minutach 17-6 dla Lakers. Houston prawie nie trafia (2 z 15),
> > > Lakers rozdają bloki (już 4), a Ariza zdobył 9 punktów, w tym dwie
> > > trójki. Houston  pobudka! Bo drugiej połowy nie będzie sensu
> > > oglądać :-/

> > I Rockets cisneli ze 4 airballe w pierwszej kwarcie. A wszystko co
> > Lakers zrobili w obronie to  po prostu pilnowali szyku przy
> > penetracjach. Nie bylo latwego odegrania na obwod do wolnego zawodnika
> > i strata leciała za stratą.

> A - no i Artest morduje szanse Rockets swoim satycznym, drewnianym
> atakiem a'la Anthony Mason.

> Pozdro

> L'e-szczur

Mogą się tylko pocieszać, że może być już tylko lepiej. Brooks i
Artest i Scola mają FG 2/14, a najlepszym strzelcem jest Hayes. Tak
się po prostu nie da wygrać, choć Lakers już trochę poluzowali.

Ale Rockets nie maja dobrego ofensywnie skladu. Scola ma swoje zalety
(te piwoty przy Gasolu w I kwarcie byly piekne), ale przy parze Gasol-
Bynum raczej nie zawalczy. Landy i Hayes to roleplayers i to w dodatku
defensywni. Artest kaleczy juz od G4 (za te trojki to bym go
wykastrowal). Od Brooksa nie mozna wiecej oczekiwac niz juz dal w tej
serii. Dziwie sie ze Battier nie rzuca za 3 chociaz mial miejsce 2-3
razy.
IMO kluczowe beda wejscia Vafera i Lowry'ego w drugiej polowie. Jezeli
dobrze pograja przeciwko rezerwom Lakers to moze mecz bedzie ciekawy.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-17 23:41:28
Autor: Tomasz Radko
LAL-HOU G7
Washko pisze:
po ~8 minutach 17-6 dla Lakers. Houston prawie nie trafia (2 z 15),
Lakers rozdają bloki (już 4), a Ariza zdobył 9 punktów, w tym dwie
trójki. Houston  pobudka! Bo drugiej połowy nie będzie sensu
oglądać :-/

Tak sobie oglądam.

1. Lakers bez Bryanta grają ładniej. Kobe często gra poza systemem. Tymczasem przy słabości podkoszowej Rakiet TO działa jak złoto. Lakers grając swoje są nie do zatrzymania. Spacing, ciągły ruch, podania, jak najmniej dryblingu - to sprawdza się najlepiej.

2. Defensywa Lakers, gdy chce im się grać, to coś pięknego. Bynum, Gasol, Odom - rządzą. Przestali nawet podwajać Hayesa :)

3. Gasol - absolutnie numer jeden w Lakers. Bryant może się schować. I te cieniasy z NBA wypchnęły go do trzeciego All NBA Team - kompletnie się nie orientują.

4. Jeżeli Bynum potrafi grac z taką intensywnością przez całą serię, to Nuggets są bez szans.

pzdr

TRad

Data: 2009-05-17 22:58:49
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 17 Maj, 23:41, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Washko pisze:

> po ~8 minutach 17-6 dla Lakers. Houston prawie nie trafia (2 z 15),
> Lakers rozdają bloki (już 4), a Ariza zdobył 9 punktów, w tym dwie
> trójki. Houston  pobudka! Bo drugiej połowy nie będzie sensu
> oglądać :-/

Tak sobie oglądam.

A pazury zeżarte. Przynajmniej przez pierwszych 90 sekund meczu ;-)

1. Lakers bez Bryanta grają ładniej. Kobe często gra poza systemem.
Tymczasem przy słabości podkoszowej Rakiet TO działa jak złoto. Lakers
grając swoje są nie do zatrzymania. Spacing, ciągły ruch, podania, jak
najmniej dryblingu - to sprawdza się najlepiej.

Co wiecej - podobna strategia dzialala jak zloto w G1, G4 i G6 tylko
na korzysc Rakiet. Z ta roznica, ze oni inicjowali akcje z wejscia PG
w strefe Lakers.

2. Defensywa Lakers, gdy chce im się grać, to coś pięknego. Bynum,
Gasol, Odom - rządzą. Przestali nawet podwajać Hayesa :)

Ale wszystko zaczynalo sie na obwodzie gdy Fisher, lub Farmar
ewidentnie spychali Brooksa do baseline. Ten forsowal wejscie
srodkiem, ale dodatkowa sekunda potrzebna na przebicie sie przez G
Lakers pozwalala podkoszowcom zaciesnic obrone w srodku i dupa byla
zbita.
Przeciez tak pieknie to robili, ze w pewnym momencie drugiej kwary
Adelman kazal rozgrywac Artestowi i Haysowi. To sie nazywa desperacja.
Poza tym Lakers moze ze dwa razy w meczu zostawili kogos z Rakiet
wolnego na obwodzie. Juz nie bylo 20 trojek z czystych pozycji.

3. Gasol - absolutnie numer jeden w Lakers. Bryant może się schować.. I
te cieniasy z NBA wypchnęły go do trzeciego All NBA Team - kompletnie
się nie orientują.

Wyluzuj. Kobe byl mniej produktywny, bo Battier wykonal genialna
robote w obronie. GENIALNĄ. Chrzanie 10 blokow Howarda w meczu -
dajcie mi 10 akcji Battiera gdy Bryant przy _kazdym_ jumperze mial
jego reke nie wiecej niz 2 centymetry od oczu.
Kudos dla Kobe, ze nie ciskal z poldystansu tylko wbijal sie pod kosz.
Dzieki temu przynajmniej Battier byl w foul-trouble.
BTW Artest nie nadaje sie do krycia guardow. Od SF w gore prosze
bardzo, ale Kobe jechal z nim jak chcial.
Poza tym Gasol i Bynum mieli handicap. Jezeli po stronie Rockets
wychodzil center 6-6, to o czym my tu mowimy. Bynum mial non stop mase
miejsca pod koszem, bo Gasol byl podwajany ze srodka. Weak side
otwarte jak wrota do stodoly. Klasyczna dobitka chyba III kwarcie -
Scola i Hayes probuja zatrzymac Gasola, ten przestrzeliwuje, a Bynum
zbiera pilke 20 centymetrow od obreczy i dobija.
Poza tym powiedzmy sobie jasno, ze w ataku grali dwoch-trzech Rockets
na 4-5 Lakers.

4. Jeżeli Bynum potrafi grac z taką intensywnością przez całą serię, to
Nuggets są bez szans.

Nie Bynum jest kluczem do serii z Nuggets. Zakladam, ze bedzie mial
slaba serie, non stop w foul trouble i bezproduktywnie w ataku. Nene i
Birdman sa w tym momencie o ramiona i glowe nad Bynumem.
Odom jest kluczem do serii, a w zasadzie jego matchup z Melo (Kobe
bedzie musial pilnowac JR'a).
Odom oraz ogolna motywacja Lakers. Przeciez w meczach wygranych byli
przeciwienstwem samych siebie z G1, G4 a juz na pewno G6. Zagraja raz
w Denver tak jak w G7 z Rockets i bedzie po zawodach.
Poza tym w tej serii nie beda niszczeni penetracjami z PG - Fish juz
predzej utrzyma sie przed Billupsem.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-18 02:57:19
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
Odom jest kluczem do serii, a w zasadzie jego matchup z Melo (Kobe
bedzie musial pilnowac JR'a).


A Ariza K-Marta?

pzdr

Data: 2009-05-18 03:04:08
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
> 3. Gasol - absolutnie numer jeden w Lakers. Bryant może się schować. I
> te cieniasy z NBA wypchnęły go do trzeciego All NBA Team - kompletnie
> się nie orientują.

Wyluzuj. Kobe byl mniej produktywny, bo Battier wykonal genialna
robote w obronie. GENIALNĄ. Chrzanie 10 blokow Howarda w meczu -
dajcie mi 10 akcji Battiera gdy Bryant przy _kazdym_ jumperze mial
jego reke nie wiecej niz 2 centymetry od oczu.

Fakt ze battier bronil swietnie, ale te rece przy kazdym jumperze to
medialna bzdura zeby dziennikarze mieli o czym gadac podczas przerw.
Pokazywali te powtorki dziesiatki razy i zwroc uwage ze w chwili kiedy
koby wypuszczal pilke dlon nie zaslaniala mu nawet oczu. Oczywiscie
zgadzam sie ze Battier bronil swietnie, ale nie robilbym z tej jego
reki na twarzy jakiegos wielkiego halo, wszak robil to po fakcie.

pzdr

Kudos dla Kobe, ze nie ciskal z poldystansu tylko wbijal sie pod kosz.

Data: 2009-05-18 03:33:09
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 18 Maj, 12:04, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> > 3. Gasol - absolutnie numer jeden w Lakers. Bryant może się schować. I
> > te cieniasy z NBA wypchnęły go do trzeciego All NBA Team - kompletnie
> > się nie orientują.

> Wyluzuj. Kobe byl mniej produktywny, bo Battier wykonal genialna
> robote w obronie. GENIALNĄ. Chrzanie 10 blokow Howarda w meczu -
> dajcie mi 10 akcji Battiera gdy Bryant przy _kazdym_ jumperze mial
> jego reke nie wiecej niz 2 centymetry od oczu.

Fakt ze battier bronil swietnie, ale te rece przy kazdym jumperze to
medialna bzdura zeby dziennikarze mieli o czym gadac podczas przerw.
Pokazywali te powtorki dziesiatki razy i zwroc uwage ze w chwili kiedy
koby wypuszczal pilke dlon nie zaslaniala mu nawet oczu. Oczywiscie
zgadzam sie ze Battier bronil swietnie, ale nie robilbym z tej jego
reki na twarzy jakiegos wielkiego halo, wszak robil to po fakcie.

Mnie dziwi cos innego - czemu Kobe nie pochyla minimalnie glowy - toz
kazdy rzut konczylby sie faulem.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-18 03:49:00
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
On 18 Maj, 12:33, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 18 Maj, 12:04, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:

> > > 3. Gasol - absolutnie numer jeden w Lakers. Bryant może się schować. I
> > > te cieniasy z NBA wypchnęły go do trzeciego All NBA Team - kompletnie
> > > się nie orientują.

> > Wyluzuj. Kobe byl mniej produktywny, bo Battier wykonal genialna
> > robote w obronie. GENIALNĄ. Chrzanie 10 blokow Howarda w meczu -
> > dajcie mi 10 akcji Battiera gdy Bryant przy _kazdym_ jumperze mial
> > jego reke nie wiecej niz 2 centymetry od oczu.

> Fakt ze battier bronil swietnie, ale te rece przy kazdym jumperze to
> medialna bzdura zeby dziennikarze mieli o czym gadac podczas przerw.
> Pokazywali te powtorki dziesiatki razy i zwroc uwage ze w chwili kiedy
> koby wypuszczal pilke dlon nie zaslaniala mu nawet oczu. Oczywiscie
> zgadzam sie ze Battier bronil swietnie, ale nie robilbym z tej jego
> reki na twarzy jakiegos wielkiego halo, wszak robil to po fakcie.

Mnie dziwi cos innego - czemu Kobe nie pochyla minimalnie glowy - toz
kazdy rzut konczylby sie faulem.

Bo moglby sie skonczyc palcem w oku:)

pzdr

Data: 2009-05-18 04:02:16
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 18 Maj, 12:49, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
On 18 Maj, 12:33, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:





> On 18 Maj, 12:04, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:

> > > > 3. Gasol - absolutnie numer jeden w Lakers. Bryant może się schować. I
> > > > te cieniasy z NBA wypchnęły go do trzeciego All NBA Team - kompletnie
> > > > się nie orientują.

> > > Wyluzuj. Kobe byl mniej produktywny, bo Battier wykonal genialna
> > > robote w obronie. GENIALNĄ. Chrzanie 10 blokow Howarda w meczu -
> > > dajcie mi 10 akcji Battiera gdy Bryant przy _kazdym_ jumperze mial
> > > jego reke nie wiecej niz 2 centymetry od oczu.

> > Fakt ze battier bronil swietnie, ale te rece przy kazdym jumperze to
> > medialna bzdura zeby dziennikarze mieli o czym gadac podczas przerw.
> > Pokazywali te powtorki dziesiatki razy i zwroc uwage ze w chwili kiedy
> > koby wypuszczal pilke dlon nie zaslaniala mu nawet oczu. Oczywiscie
> > zgadzam sie ze Battier bronil swietnie, ale nie robilbym z tej jego
> > reki na twarzy jakiegos wielkiego halo, wszak robil to po fakcie.

> Mnie dziwi cos innego - czemu Kobe nie pochyla minimalnie glowy - toz
> kazdy rzut konczylby sie faulem.

Bo moglby sie skonczyc palcem w oku:)

No i? Mialby przeciez jeszcze drugie ;-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-19 22:43:25
Autor: wiLQ
LAL-HOU G7
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Mnie dziwi cos innego - czemu Kobe nie pochyla minimalnie glowy - toz
kazdy rzut konczylby sie faulem.

... i pudlem ;-)
Co wiecej, nie zgadzam sie z powyzszym bo IMHO takie lekkie dotkniecie
dlonia twarzy byloby odgwizdane tylko przy udanym aktorstwie Kobo.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-19 22:40:10
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 19 Maj, 22:43, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Mnie dziwi cos innego - czemu Kobe nie pochyla minimalnie glowy - toz
> kazdy rzut konczylby sie faulem.

.. i pudlem ;-)

Pudel i tak jest w 60% przypadkow. A tak odpusci w ten sposob 3 rzuty
w pierwszej kwarcie i ma Battiera z glowy na 2/3 meczu.

Co wiecej, nie zgadzam sie z powyzszym bo IMHO takie lekkie dotkniecie
dlonia twarzy byloby odgwizdane tylko przy udanym aktorstwie Kobo.

Mysle, ze byloby odgwizdane, bo bylby to ewidentny faul. W kazdym
razie taka taktyka na pewno moglaby sie oplacić.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-18 08:16:10
Autor: s
LAL-HOU G7
BTW Artest nie nadaje sie do krycia guardow. Od SF w gore prosze
bardzo, ale Kobe jechal z nim jak chcial.

Z Royem tez mial sobie chyba radzic lepiej.

Odom jest kluczem do serii, a w zasadzie jego matchup z Melo (Kobe
bedzie musial pilnowac JR'a).

Myslisz, ze to Odom, nie Ariza, wyjdzie na Melo?

Pozdr
S

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-05-17 23:24:40
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 18 Maj, 08:16, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
> BTW Artest nie nadaje sie do krycia guardow. Od SF w gore prosze
> bardzo, ale Kobe jechal z nim jak chcial.

Z Royem tez mial sobie chyba radzic lepiej.

Ale Roy to podobno najlepszy SG na swiecie...

> Odom jest kluczem do serii, a w zasadzie jego matchup z Melo (Kobe
> bedzie musial pilnowac JR'a).

Myslisz, ze to Odom, nie Ariza, wyjdzie na Melo?

Moze i racja. Jezeli Bynum - tak jak zakladem - bedzie mial problem z
faulami, to Odom i tak bedzie musial kryc PF'a.
Arizy jako starter pewnie dostanie taki przydzial od poczatku. Ale i
tak wydaje mi sie, ze Odom przypilnowalby Melo znacznie lepiej.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-18 08:37:45
Autor: s
LAL-HOU G7
Ale Roy to podobno najlepszy SG na swiecie...

Na Polpak Swiecie?

Oni juz AFAIK sie rozsypali, niestety :-(

Pozdr
S

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-05-18 00:03:52
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 18 Maj, 08:37, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
> Ale Roy to podobno najlepszy SG na swiecie...

Na Polpak Swiecie?

Nieeee - w wirtualnej Przestrzeni Artesta.

Oni juz AFAIK sie rozsypali, niestety :-(

Niestety.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-18 12:15:39
Autor: Tomasz Radko
LAL-HOU G7
L'e-szczur pisze:

Moze i racja. Jezeli Bynum - tak jak zakladem - bedzie mial problem z
faulami, to Odom i tak bedzie musial kryc PF'a.
Arizy jako starter pewnie dostanie taki przydzial od poczatku. Ale i
tak wydaje mi sie, ze Odom przypilnowalby Melo znacznie lepiej.

Anthony vs Lakers (punkty/(FGA+0.5*FTA)

0.76
0.53
0.63
1.18 (mecz w kwietniu, gdy Lakers grali o nic)

w sumie:
0.78

Anthony vs NBA
1.04

Anthony w p-o
1.13

Najwyraźniej Lakers odkryli złoża kryptonitu działającego na Anthony'ego.

pzdr

TRad

Data: 2009-05-18 03:31:47
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 18 Maj, 12:15, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Anthony vs Lakers (punkty/(FGA+0.5*FTA)

0.76
0.53
0.63
1.18 (mecz w kwietniu, gdy Lakers grali o nic)

w sumie:
0.78

Anthony vs NBA
1.04

Anthony w p-o
1.13

Najwyraźniej Lakers odkryli złoża kryptonitu działającego na Anthony'ego.

Dobra - pytanie czy to zadziala. Nie chce mi sie sprawdzac jak
wygladaly analogiczne dane Brooksa, czy Scoli, ale wydaje mi sie, ze w
serii z LAL mieli lepsze niz w ktorymkolwiek z meczow sezonowych.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-18 15:41:11
Autor: wiLQ
LAL-HOU G7
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Anthony vs Lakers (punkty/(FGA+0.5*FTA)
>
> 0.76
> 0.53
> 0.63
> 1.18 (mecz w kwietniu, gdy Lakers grali o nic)
>
> w sumie:
> 0.78
>
> Anthony vs NBA
> 1.04
>
> Anthony w p-o
> 1.13
>
> Najwyraźniej Lakers odkryli złoża kryptonitu działającego na Anthony'ego.

Dobra - pytanie czy to zadziala. Nie chce mi sie sprawdzac jak
wygladaly analogiczne dane Brooksa, czy Scoli, ale wydaje mi sie, ze w
serii z LAL mieli lepsze niz w ktorymkolwiek z meczow sezonowych.

Um, ale w regularnej czesci sezonu gral Yao...


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-18 21:37:38
Autor: Szczepan Radzki
LAL-HOU G7
L'e-szczur pisze:
On 18 Maj, 08:16, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
BTW Artest nie nadaje sie do krycia guardow. Od SF w gore prosze
bardzo, ale Kobe jechal z nim jak chcial.
Z Royem tez mial sobie chyba radzic lepiej.

Ale Roy to podobno najlepszy SG na swiecie...


A jemu ego uroslo jak stefkowi?

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2009-05-18 13:10:12
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 18 Maj, 21:37, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
L'e-szczur pisze:

> On 18 Maj, 08:16, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
>>> BTW Artest nie nadaje sie do krycia guardow. Od SF w gore prosze
>>> bardzo, ale Kobe jechal z nim jak chcial.
>> Z Royem tez mial sobie chyba radzic lepiej.

> Ale Roy to podobno najlepszy SG na swiecie...

A jemu ego uroslo jak stefkowi?

Moze i uroslo. Mimo, ze taka ocena jest przesadzona, to nie jest
bardzo daleka od prawdy. Roy zmiesci sie w Top5 SG. Moze nawet w
Top3.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-18 12:05:31
Autor: Tomasz Radko
LAL-HOU G7
L'e-szczur pisze:
On 17 Maj, 23:41, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Washko pisze:

po ~8 minutach 17-6 dla Lakers. Houston prawie nie trafia (2 z 15),
Lakers rozdają bloki (już 4), a Ariza zdobył 9 punktów, w tym dwie
trójki. Houston  pobudka! Bo drugiej połowy nie będzie sensu
oglądać :-/
Tak sobie oglądam.

A pazury zeżarte. Przynajmniej przez pierwszych 90 sekund meczu ;-)

Zacząłem oglądać gdzieś od 6-7 minuty, więc emocje sprowadzały się do problemu, czy Houston pokona próg 60 zdobytych punktów.

absolutnie numer jeden w Lakers. Bryant może się schować. I
te cieniasy z NBA wypchnęły go do trzeciego All NBA Team - kompletnie
się nie orientują.

Wyluzuj. Kobe byl mniej produktywny, bo Battier wykonal genialna
robote w obronie.

Kobe staje się coraz bardziej jump shooterem. Wystarczy popatrzeć na FTA/36.

       FGA/36  FTA/36  FTA/36 p-o
05-06  23.9    9.0
06-07  20.1    8.8
07-08  19.1    8.4     8.1
08-09  20.8    6.9     6.2

FGA pokazuje, że nadal jest pierwszą opcją w ataku. A FTA, że coraz mniej penetruje. Przypuszczam, że dane z 82games opowiedzą podobną historię.

pzdr

TRad

Data: 2009-05-18 03:44:39
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 18 Maj, 12:05, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
L'e-szczur pisze:

> On 17 Maj, 23:41, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> Washko pisze:

>>> po ~8 minutach 17-6 dla Lakers. Houston prawie nie trafia (2 z 15),
>>> Lakers rozdają bloki (już 4), a Ariza zdobył 9 punktów, w tym dwie
>>> trójki. Houston  pobudka! Bo drugiej połowy nie będzie sensu
>>> oglądać :-/
>> Tak sobie oglądam.

> A pazury zeżarte. Przynajmniej przez pierwszych 90 sekund meczu ;-)

Zacząłem oglądać gdzieś od 6-7 minuty, więc emocje sprowadzały się do
problemu, czy Houston pokona próg 60 zdobytych punktów.

No to najciekawsza czesc meczu przegapiles.

>> absolutnie numer jeden w Lakers. Bryant może się schować. I
>> te cieniasy z NBA wypchnęły go do trzeciego All NBA Team - kompletnie
>> się nie orientują.

> Wyluzuj. Kobe byl mniej produktywny, bo Battier wykonal genialna
> robote w obronie.

Kobe staje się coraz bardziej jump shooterem. Wystarczy popatrzeć na FTA/36.

       FGA/36  FTA/36  FTA/36 p-o
05-06  23.9    9.0
06-07  20.1    8.8
07-08  19.1    8.4     8.1
08-09  20.8    6.9     6.2

Oj mnie tego nie musisz mowic. Toz pisalem o tym jakis czas temu. Ale
jest to tez chyba naturalna tendencja u zawodnikow przekraczajacych
pewny wiek (w sensie atletyzmu). Po 30 coraz ciezej jest robic rzeczy
ktore wychodzily bez porblemu w wieku 22 lat.
Chlopak ma 30 lat i w nogach +1100 spotkan.
Dla porownania Iverson mialby taki przebieg gdyby gral do 35 roku
zycia.
I mimo, ze wiem, ze Kobe ma jeszcze przed soba kilka ladnych i dobrych
lat, to chyba teraz jest czas gdy jego gra powinna zaczac sie
zmieniac.

FGA pokazuje, że nadal jest pierwszą opcją w ataku. A FTA, że coraz
mniej penetruje. Przypuszczam, że dane z 82games opowiedzą podobną
historię.

Nawet nie chce mi sie sprawdzac, ale prawdopodobnie tak wlasnie jest.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-18 13:09:41
Autor: Tomasz Radko
LAL-HOU G7
L'e-szczur pisze:

Kobe staje się coraz bardziej jump shooterem. Wystarczy popatrzeć na FTA/36.

       FGA/36  FTA/36  FTA/36 p-o
05-06  23.9    9.0
06-07  20.1    8.8
07-08  19.1    8.4     8.1
08-09  20.8    6.9     6.2

Oj mnie tego nie musisz mowic. Toz pisalem o tym jakis czas temu. Ale
jest to tez chyba naturalna tendencja u zawodnikow przekraczajacych
pewny wiek (w sensie atletyzmu). Po 30 coraz ciezej jest robic rzeczy
ktore wychodzily bez porblemu w wieku 22 lat.

Yup. Pierwsze odchodzą nogi.

Chlopak ma 30 lat i w nogach +1100 spotkan.

Tym bardziej podstawowym graczem Lakers staje się Gasol. My o tym na prsk dobrze wiemy. Pora, by dowiedziała się o tym reszta świata.

pzdr

TRad

Data: 2009-05-18 04:35:27
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
> Chlopak ma 30 lat i w nogach +1100 spotkan.

Tym bardziej podstawowym graczem Lakers staje się Gasol. My o tym na
prsk dobrze wiemy. Pora, by dowiedziała się o tym reszta świata.

To ze Gasol jest podstawowym graczem Los Angeles Lakers wie caly
swiat. Do bycia liderem Lakers ma dluzsza droge niz Ty do
rzeczywistosci.

pzdr

Data: 2009-05-18 15:41:21
Autor: wiLQ
LAL-HOU G7
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Ale
jest to tez chyba naturalna tendencja u zawodnikow przekraczajacych
pewny wiek (w sensie atletyzmu). Po 30 coraz ciezej jest robic rzeczy
ktore wychodzily bez porblemu w wieku 22 lat.
Chlopak ma 30 lat i w nogach +1100 spotkan.

Wlasnie, ciekawi mnie co jest najlepszym barometrem:
a) lata?
b) rozegrane spotkania [+playoffy + IO?] ?
c) rozegrane minuty [+playoffy + IO?] ?
d) cos innego?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-18 06:44:31
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
On 18 Maj, 15:41, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Ale
> jest to tez chyba naturalna tendencja u zawodnikow przekraczajacych
> pewny wiek (w sensie atletyzmu). Po 30 coraz ciezej jest robic rzeczy
> ktore wychodzily bez porblemu w wieku 22 lat.
> Chlopak ma 30 lat i w nogach +1100 spotkan.

Wlasnie, ciekawi mnie co jest najlepszym barometrem:
a) lata?
b) rozegrane spotkania [+playoffy + IO?] ?
c) rozegrane minuty [+playoffy + IO?] ?
d) cos innego?

d) geny:)

pzdr

Data: 2009-05-18 16:00:12
Autor: wiLQ
LAL-HOU G7
sooobi napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Wlasnie, ciekawi mnie co jest najlepszym barometrem:
> a) lata?
> b) rozegrane spotkania [+playoffy + IO?] ?
> c) rozegrane minuty [+playoffy + IO?] ?
> d) cos innego?

d) geny:)

Bomba, 3 odpowiedzi i sa 3 rozne wybory ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-18 15:45:04
Autor: Tomasz Radko
LAL-HOU G7
wiLQ pisze:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Ale
jest to tez chyba naturalna tendencja u zawodnikow przekraczajacych
pewny wiek (w sensie atletyzmu). Po 30 coraz ciezej jest robic rzeczy
ktore wychodzily bez porblemu w wieku 22 lat.
Chlopak ma 30 lat i w nogach +1100 spotkan.

Wlasnie, ciekawi mnie co jest najlepszym barometrem:
a) lata?
b) rozegrane spotkania [+playoffy + IO?] ?
c) rozegrane minuty [+playoffy + IO?] ?
d) cos innego?

Obstawiam lata. Człowiek został skonstruowany aby żyć koło 40 lat. Co za tym idzie pod koniecokresu gwarancyjnego zaczyna się sypać.

pzdr

TRad

Data: 2009-05-18 15:58:30
Autor: leszczur
LAL-HOU G7
wiLQ pisze:
> L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:
> >> Ale
>> jest to tez chyba naturalna tendencja u zawodnikow przekraczajacych
>> pewny wiek (w sensie atletyzmu). Po 30 coraz ciezej jest robic rzeczy
>> ktore wychodzily bez porblemu w wieku 22 lat.
>> Chlopak ma 30 lat i w nogach +1100 spotkan.
> > Wlasnie, ciekawi mnie co jest najlepszym barometrem:
> a) lata?
> b) rozegrane spotkania [+playoffy + IO?] ?
> c) rozegrane minuty [+playoffy + IO?] ?
> d) cos innego?

Obstawiam lata. Człowiek został skonstruowany aby żyć koło 40 lat. Co za tym idzie pod koniecokresu gwarancyjnego zaczyna się sypać.

W warunkach normalnej eksploatacji, ktora w dodatku bedzie zgodna z przeznaczeniem. Warunki w NBA odbiegaja od normalnej eksplatacji tak daleko jak to tylko mozliwe. Tak jak dlugosc palenia sie swiecy bedzie inna w normalnych warunkach, niz w przypadku zwiekszonego udzialu tlenu oraz przy zwiekszonym cisnieniu. IMO kluczowe sa minuty (z silna komponenta wieku oraz genetyczna), ale oczywiscie nie uwazam, ze skoro nie gralem w NBA do 45 roku zycia to dalej przede mna jeszcze bedzie 15 lat solidnej kariery ;-)
Ale to sie da latwo sprawdzic. Policzmy sobie dlugosc kariery w funckji wieku w ktorym zawodnik zaczynal kariere. Jesli mam racje to dlugosc kariery z grubsza bedzie niezalezna od wieku poczatkowego. Pozdro

L'e-szczur

--


Data: 2009-05-18 16:11:08
Autor: Tomasz Radko
LAL-HOU G7
leszczur@onet.eu pisze:
wiLQ pisze:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Ale
jest to tez chyba naturalna tendencja u zawodnikow przekraczajacych
pewny wiek (w sensie atletyzmu). Po 30 coraz ciezej jest robic rzeczy
ktore wychodzily bez porblemu w wieku 22 lat.
Chlopak ma 30 lat i w nogach +1100 spotkan.
Wlasnie, ciekawi mnie co jest najlepszym barometrem:
a) lata?
b) rozegrane spotkania [+playoffy + IO?] ?
c) rozegrane minuty [+playoffy + IO?] ?
d) cos innego?
Obstawiam lata. Człowiek został skonstruowany aby żyć koło 40 lat. Co za tym idzie pod koniecokresu gwarancyjnego zaczyna się sypać.

W warunkach normalnej eksploatacji, ktora w dodatku bedzie zgodna z przeznaczeniem. Warunki w NBA odbiegaja od normalnej eksplatacji tak daleko jak to tylko mozliwe.

Tym bardziej. Co prawda genotypy ludzi grających w NBA mocno odbiegaja od średniej.

Ale to sie da latwo sprawdzic. Policzmy sobie dlugosc kariery w funckji wieku w ktorym zawodnik zaczynal kariere. Jesli mam racje to dlugosc kariery z grubsza bedzie niezalezna od wieku poczatkowego.

Mało. Musisz uwzględnić zmiany poziomu opieki medycznej. W dawnych czasach mogło to być nawet zależne od klubu. No i co z gostkami w rodzaju Bowiego? Wreszcie Jordan po czterdziestce, na resztkach nóg, jest i tak sporo lepszy od np. mnie w pełni sił. Co za tym idzie długość kariery nie jest idealnym wskaźnikiem, bo wpływa na nią również relacja siły gry X do populacji. Trzeba raczej badać okres, po którym efektywność gracza spadła powiedzmy poniżej 75% efektywności ze szczytu jego kariery. Może uruchom kontakty i spytaj Peltona.

pzdr

TRad

Data: 2009-05-18 09:57:50
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 18 Maj, 16:11, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> W warunkach normalnej eksploatacji, ktora w dodatku bedzie zgodna z
> przeznaczeniem. Warunki w NBA odbiegaja od normalnej eksplatacji tak daleko jak
> to tylko mozliwe.

Tym bardziej. Co prawda genotypy ludzi grających w NBA mocno odbiegaja
od średniej.

OMG a co to za nowotwór ideologiczny? Badał ktoś jednolitość
genetyczną ludzi, zeby wyciągać tak straszne wnioski?
Jaka jest średnia? Może być dla populacji afroamerykanskiej w
Kalifornii - potem zajmiemy sie resztą ludzkosci.

> Ale to sie da latwo sprawdzic. Policzmy sobie dlugosc kariery w funckji wieku w
> ktorym zawodnik zaczynal kariere. Jesli mam racje to dlugosc kariery z grubsza
> bedzie niezalezna od wieku poczatkowego.

Mało. Musisz uwzględnić zmiany poziomu opieki medycznej.

To nie bedzie trudne - odsetek zawodnikow bedacych w pelni sil a
konczacych kariery z powodu kontuzji mimo, ze wyzszy 20-30 lat temu,
to jednak byl niewielki w stosunku do calej populacji.

W dawnych czasach mogło to być nawet zależne od klubu.

W tych czasach tez jest zalezne. M.in. od jakosci ekipy rehabilitantow
i trenerow sprawnosciowych.

No i co z gostkami w rodzaju Bowiego?

Nic. Wpadaja w 5% skrajnych przypadkow. Ostatecznie Bowie byl dennym
pickiem tylko przez kolesia wzietego z nastepnym numerem. Poza tym byl
jednym z pechowcow ktorych wykonczyly kontuzje.

Wreszcie Jordan po czterdziestce, na resztkach nóg,
jest i tak sporo lepszy od np. mnie w pełni sił. Co za tym idzie długość
kariery nie jest idealnym wskaźnikiem, bo wpływa na nią również relacja
siły gry X do populacji. Trzeba raczej badać okres, po którym
efektywność gracza spadła powiedzmy poniżej 75% efektywności ze szczytu
jego kariery.

Permanentnie, czy moze byc przez jeden sezon? Na efektywnosc maja
wplyw czynniki srodowiskowe typu miejsce w rotacji, kontuzje, wymiany
etc.
Poza tym mozna zrobic analize dla subpopulacji.

Może uruchom kontakty i spytaj Peltona.

:-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-18 19:11:22
Autor: Tomasz Radko
LAL-HOU G7
L'e-szczur pisze:
On 18 Maj, 16:11, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
W warunkach normalnej eksploatacji, ktora w dodatku bedzie zgodna z
przeznaczeniem. Warunki w NBA odbiegaja od normalnej eksplatacji tak daleko jak
to tylko mozliwe.
Tym bardziej. Co prawda genotypy ludzi grających w NBA mocno odbiegaja
od średniej.

OMG a co to za nowotwór ideologiczny? Badał ktoś jednolitość
genetyczną ludzi, zeby wyciągać tak straszne wnioski?
Jaka jest średnia?

Jakieś 175 cm i 80 kg. Wiem, wiem, to opis fenotypu, ale geny mają w jego kształtowaniu spory udział.

Ale to sie da latwo sprawdzic. Policzmy sobie dlugosc kariery w funckji wieku w
ktorym zawodnik zaczynal kariere. Jesli mam racje to dlugosc kariery z grubsza
bedzie niezalezna od wieku poczatkowego.
Mało. Musisz uwzględnić zmiany poziomu opieki medycznej.

To nie bedzie trudne - odsetek zawodnikow bedacych w pelni sil a
konczacych kariery z powodu kontuzji mimo, ze wyzszy 20-30 lat temu,
to jednak byl niewielki w stosunku do calej populacji.

Bo kontuzja ma efekt czysto binarny: albo kończy karierę, albo nie ma na nią wpływu. Aha.

W dawnych czasach mogło to być nawet zależne od klubu.

W tych czasach tez jest zalezne. M.in. od jakosci ekipy rehabilitantow
i trenerow sprawnosciowych.

Przypuszczam, że mniejszy.

Wreszcie Jordan po czterdziestce, na resztkach nóg,
jest i tak sporo lepszy od np. mnie w pełni sił. Co za tym idzie długość
kariery nie jest idealnym wskaźnikiem, bo wpływa na nią również relacja
siły gry X do populacji. Trzeba raczej badać okres, po którym
efektywność gracza spadła powiedzmy poniżej 75% efektywności ze szczytu
jego kariery.

Permanentnie, czy moze byc przez jeden sezon?

Regresją go.

pzdr

TRad

Data: 2009-05-18 10:29:37
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 18 Maj, 19:11, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
L'e-szczur pisze:

> On 18 Maj, 16:11, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>>> W warunkach normalnej eksploatacji, ktora w dodatku bedzie zgodna z
>>> przeznaczeniem. Warunki w NBA odbiegaja od normalnej eksplatacji tak daleko jak
>>> to tylko mozliwe.
>> Tym bardziej. Co prawda genotypy ludzi grających w NBA mocno odbiegaja
>> od średniej.

> OMG a co to za nowotwór ideologiczny? Badał ktoś jednolitość
> genetyczną ludzi, zeby wyciągać tak straszne wnioski?
> Jaka jest średnia?

Jakieś 175 cm i 80 kg. Wiem, wiem, to opis fenotypu, ale geny mają w
jego kształtowaniu spory udział.

Zeby to bylo takie proste. No, ale mniejsza o spor geny a srodowisko,
bo madrzejsi od nas nie doszli do jednoznacznych wnioskow.

>>> Ale to sie da latwo sprawdzic. Policzmy sobie dlugosc kariery w funckji wieku w
>>> ktorym zawodnik zaczynal kariere. Jesli mam racje to dlugosc kariery z grubsza
>>> bedzie niezalezna od wieku poczatkowego.
>> Mało. Musisz uwzględnić zmiany poziomu opieki medycznej.

> To nie bedzie trudne - odsetek zawodnikow bedacych w pelni sil a
> konczacych kariery z powodu kontuzji mimo, ze wyzszy 20-30 lat temu,
> to jednak byl niewielki w stosunku do calej populacji.

Bo kontuzja ma efekt czysto binarny: albo kończy karierę, albo nie ma na
nią wpływu. Aha.

Z grubsza mozna powiedziec, ze tak. Chociazby dlatego, ze zawodnicy,
ktorzy nie ulegaja kontuzjom sa w podobnej mniejszosci jak ci ktorzy
przez kontuzje przedwczesnie koncza kariere. Ale nie boj nic wlasnie
przymierzam sie do analizy wplywu kontuzji na ilosc opuszczonych
spotkan, ich typu, stopnia ryzyka ipt.  wiLQ znalazl skarbnice wiedzy
medycznej i w czerwcu powinienem wydac sie siebie jakies opracowanie w
stylu statystyki medycznej.

>> W dawnych czasach mogło to być nawet zależne od klubu.

> W tych czasach tez jest zalezne. M.in. od jakosci ekipy rehabilitantow
> i trenerow sprawnosciowych.

Przypuszczam, że mniejszy.

Ktos robil taka minianalize o szybkosci powrotu po kontuzjach i ilosci
spotkan opuszczonych przez trzon roatcji i IIRC wyszlo, ze Suns z
jakiegos wzgledu opuszczali najmniej. Jednym z wnioskow bylo wlasnie
przygotowanie zawodnikow przez personel pomocniczy.

>> Wreszcie Jordan po czterdziestce, na resztkach nóg,
>> jest i tak sporo lepszy od np. mnie w pełni sił. Co za tym idzie długość
>> kariery nie jest idealnym wskaźnikiem, bo wpływa na nią również relacja
>> siły gry X do populacji. Trzeba raczej badać okres, po którym
>> efektywność gracza spadła powiedzmy poniżej 75% efektywności ze szczytu
>> jego kariery.

> Permanentnie, czy moze byc przez jeden sezon?

Regresją go.

Tak od razu? Bez kolacji?

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-18 15:52:54
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Ale
> jest to tez chyba naturalna tendencja u zawodnikow przekraczajacych
> pewny wiek (w sensie atletyzmu). Po 30 coraz ciezej jest robic rzeczy
> ktore wychodzily bez porblemu w wieku 22 lat.
> Chlopak ma 30 lat i w nogach +1100 spotkan.

Wlasnie, ciekawi mnie co jest najlepszym barometrem:
a) lata?
b) rozegrane spotkania [+playoffy + IO?] ?
c) rozegrane minuty [+playoffy + IO?] ?
d) cos innego?

IMO minuty, ale nie wszyscy starzejemy sie tak samo. Tak jak przejechanie 100.000 km w 5 lat odbije sie na silniku Mercedesa a inaczej na trabancie. Pozdro

L'e-szczur

--


Data: 2009-05-19 09:15:18
Autor: Hubertus Blues
LAL-HOU G7
L'e-szczur pisze:

Ale
jest to tez chyba naturalna tendencja u zawodnikow przekraczajacych
pewny wiek (w sensie atletyzmu). Po 30 coraz ciezej jest robic rzeczy
ktore wychodzily bez porblemu w wieku 22 lat.
Chlopak ma 30 lat i w nogach +1100 spotkan.
Wlasnie, ciekawi mnie co jest najlepszym barometrem:
a) lata?
b) rozegrane spotkania [+playoffy + IO?] ?
c) rozegrane minuty [+playoffy + IO?] ?
d) cos innego?

IMO minuty, ale nie wszyscy starzejemy sie tak samo. Tak jak przejechanie 100.000 km w 5 lat odbije sie na silniku Mercedesa a inaczej na trabancie.

A dodajmy też, że inaczej będzie działał ten silnik, jeśli to ja nim będę jeździł przez te pięć lat a inaczej gdy prowadzić będzie moja żona.

Obawiam się, że prowadzenie się koszykarzy zawodowych może mieć bardzo duży wpływ. Żeby rozsądne wnioski wyciągnąć, trzeba by odfiltrować skrajne przypadki. Zgaduje, że jest dużo więcej zapitych (i innych za....) młodziaków niż typków w rodzaju AC Greena.



--
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo sie moze skonczyc zle..."
mailto:hbedyk@poczta.onet.onet.pl (po co dwa razy onet?)

Data: 2009-05-19 00:37:46
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 19 Maj, 09:15, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.onet.pl> wrote:
> IMO minuty, ale nie wszyscy starzejemy sie tak samo.
> Tak jak przejechanie 100.000 km w 5 lat odbije sie na silniku Mercedesa a
> inaczej na trabancie.

A dodajmy też, że inaczej będzie działał ten silnik, jeśli to ja nim
będę jeździł przez te pięć lat a inaczej gdy prowadzić będzie moja żona.

Zatem pozdrawiamy zonę, a Ty Hubertus migiem udaj na kurs jazdy na
biegu wyzszym niz pierwszy ;-)

Obawiam się, że prowadzenie się koszykarzy zawodowych może mieć bardzo
duży wpływ. Żeby rozsądne wnioski wyciągnąć, trzeba by odfiltrować
skrajne przypadki. Zgaduje, że jest dużo więcej zapitych (i innych
za....) młodziaków niż typków w rodzaju AC Greena.

Prowadzenie sie koszykarzy w XXI wieku jest o NIEBO lepsze niz w ciagu
ostatnich 30 lat!
Po prostu presja mediow jest nieskonczenie wieksza teraz niz wowczas i
tylko dlatego dowiadujemy sie ze Josh Howard imprezowal czy obrazil
sie na hymn.
Sadzisz, ze w obecnych czasach Jordan moglby wyjsc do kasyna, zeby
zaraz info o tym nie pojawilo sie na wszytkich blogach, twitterach czy
innych fabebookach na swiecie?
Sadzisz, ze to, ze widzimy zdjecia nawalonego Dirka i Nasha, czy z
imprezki w domu panstwa Kirilenko oznacza, ze wczesniej takie rzeczy
sie nie zdarzaly? Jasne ze sie zdarzaly.
Kiedys zawodnicy regularnie chlali az do wpadniecia w alkoholizm
(Baker, Mullin), dawali w zyłę (Richard Dumas, Len Bias anyone?), a
czasami w przerwach wyskakiwali na fajke i niewiele sie o tym mowilo,
bo Chicago Tribune czy NY Post mialy mniejsze mozliwosci karmienia nas
tanimi sensacjami.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-19 11:57:59
Autor: Tomasz Radko
LAL-HOU G7
L'e-szczur pisze:

Kiedys zawodnicy regularnie chlali az do wpadniecia w alkoholizm
(Baker, Mullin), dawali w zyłę (Richard Dumas, Len Bias anyone?),

Gwoli absolutnej ścisłości Dumas to raczej dawał w nozdrza. NBA miało problem z kokainą, heroina była popularna ze dwa pokolenia wcześniej, i to raczej wśród jazzmanów.

pzdr

TRad

Data: 2009-05-19 04:13:38
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 19 Maj, 11:57, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
L'e-szczur pisze:

> Kiedys zawodnicy regularnie chlali az do wpadniecia w alkoholizm
> (Baker, Mullin), dawali w zyłę (Richard Dumas, Len Bias anyone?),

Gwoli absolutnej ścisłości Dumas to raczej dawał w nozdrza.

Droga podania substancji jest w tym wypadku bez znaczenia.
Pozajelitowo podaje sie "leki" glownie po to zeby szybciej
zadzialaly.

NBA miało problem z kokainą, heroina była popularna ze dwa pokolenia wcześniej, i
to raczej wśród jazzmanów.

Jak widac tu tez przychodzą mody i przemijają. Teraz chlopaki popalaja
sobie trawke w wiekszych ilosciach.
Corie Blout dostal rok w pudle bo nikt nie uwierzyl, ze tych 18
kilogramow trawy upchniete w sienniku to na wlasny uzytek ;-) Phi.
Darek Miles tez zostal aresztowany za posiadanie marychy i kontynuuje
kariere head-case'a. A nie mogl tego zrobic kilka miesiecy temu?
Zaoszczdzilby Blazersom 10 baniek.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-19 04:27:26
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
On 19 Maj, 13:13, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 19 Maj, 11:57, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:

> L'e-szczur pisze:

> > Kiedys zawodnicy regularnie chlali az do wpadniecia w alkoholizm
> > (Baker, Mullin), dawali w zyłę (Richard Dumas, Len Bias anyone?),

> Gwoli absolutnej ścisłości Dumas to raczej dawał w nozdrza.

Droga podania substancji jest w tym wypadku bez znaczenia.

W tym czy w innym przypadku droga podania substancji ma ogromne
znaczenie.

pzdr

Data: 2009-05-19 04:46:10
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 19 Maj, 13:27, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
On 19 Maj, 13:13, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:

> On 19 Maj, 11:57, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:

> > L'e-szczur pisze:

> > > Kiedys zawodnicy regularnie chlali az do wpadniecia w alkoholizm
> > > (Baker, Mullin), dawali w zyłę (Richard Dumas, Len Bias anyone?),

> > Gwoli absolutnej ścisłości Dumas to raczej dawał w nozdrza.

> Droga podania substancji jest w tym wypadku bez znaczenia.

W tym czy w innym przypadku droga podania substancji ma ogromne
znaczenie.

Nie ma. No chyba, ze robisz zawody "kto szybciej odleci", albo "kto
nawali sie mniejsza dawka". Ale, ze to nie wątek o biodostępności
narkotyków tylko o ich zerojedynkowym stosowaniu to nie ma znaczenia
czy wąchasz, wstrzykujesz czy wcierasz sobie w pięty.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-19 05:18:37
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
On 19 Maj, 13:46, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 19 Maj, 13:27, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:

> On 19 Maj, 13:13, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:

> > On 19 Maj, 11:57, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:

> > > L'e-szczur pisze:

> > > > Kiedys zawodnicy regularnie chlali az do wpadniecia w alkoholizm
> > > > (Baker, Mullin), dawali w zyłę (Richard Dumas, Len Bias anyone?),

> > > Gwoli absolutnej ścisłości Dumas to raczej dawał w nozdrza.

> > Droga podania substancji jest w tym wypadku bez znaczenia.

> W tym czy w innym przypadku droga podania substancji ma ogromne
> znaczenie.

Nie ma. No chyba, ze robisz zawody "kto szybciej odleci", albo "kto
nawali sie mniejsza dawka". Ale, ze to nie wątek o biodostępności
narkotyków tylko o ich zerojedynkowym stosowaniu to nie ma znaczenia
czy wąchasz, wstrzykujesz czy wcierasz sobie w pięty.

Oczywiscie ze ma.
Kokainy ktora wciagasz nie uzaleznia Cie tak jak kokaina ktora palisz
(crack) ta nie dosc ze uzaleznia od razu to jest n-razy bardziej
szkodliwa.
Idac dalej stawiasz na rowni wciaganie i wstrzykiwanie co pokazuje
tylko Twoja niewiedze w tej kwestii.

Ale wytlumacze Ci to, palenie kokainy jest kolejnym etapem jej
uzaleznienia, kiedy wciaganie jej nosem nie przynosi juz takich stanow
euforii. Glod i zapotrzebowania na kolejna porcje cracka jest
nieporwynywalnie wieksze niz na kokaine. Sa znane przypadki kiedy
osoba po 1 zapaleniu cracka przez pare dni nie jadla nie wychodzila z
pokoju tylko palila po czym wyszla tylko po to zeby sprzedac wszystko
co i przepalic w kolejne 2 dni.
Wstrzykiwanie sobie kokainy jest to juz chyba koncowe stadium, kiedy
palenie cracka nie wystarcza.

pzdr

Data: 2009-05-19 06:52:56
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 19 Maj, 14:18, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> Nie ma. No chyba, ze robisz zawody "kto szybciej odleci", albo "kto
> nawali sie mniejsza dawka". Ale, ze to nie wątek o biodostępności
> narkotyków tylko o ich zerojedynkowym stosowaniu to nie ma znaczenia
> czy wąchasz, wstrzykujesz czy wcierasz sobie w pięty.

Oczywiscie ze ma.
Kokainy ktora wciagasz nie uzaleznia Cie tak jak kokaina ktora palisz
(crack) ta nie dosc ze uzaleznia od razu to jest n-razy bardziej
szkodliwa.

Bzdura. Szkodliwa jest w identycznym stopniu. To co piszesz to
bajeczki dla (nie)grzecznych dzieci i jeden z wielu zabobonow
dotyczacych narkotykow. Ponizej wyjasniam dlaczego.

Idac dalej stawiasz na rowni wciaganie i wstrzykiwanie co pokazuje
tylko Twoja niewiedze w tej kwestii.

Stawiam na rowni bo jedno i drugie jest stosowaniem narkotykow, a te
uzalezniaja w zaleznosci od dawki szybciej, lub pozniej, ale _zawsze_
uzalezniaja.
To co uznajesz za "szkodliwosc" wynika z biodostepnosci, a ta z kolei
zalezy wlasnie od sposobu podania.

Ale wytlumacze Ci to, palenie kokainy jest kolejnym etapem jej
uzaleznienia, kiedy wciaganie jej nosem nie przynosi juz takich stanow
euforii.

Na tym polega uzaleznienie - zwieksza sie prog efektywnosci, czyli
dawka narkotyku wywolujaca dany efekt z czasem musi byc wieksza. To
wymusza zmiane drogi podania lub zwiekszenie dawki bez zmiany sposobu
podania.

Wstrzykiwanie sobie kokainy jest to juz chyba koncowe stadium, kiedy
palenie cracka nie wystarcza.

No dobrze - w takim razie czas na wyklad.
Kazda z metod podania narkotyku wiaze sie z inna biodostepnoscia
substancji dla organizmu. Biodostepnosc czyli ilosc substancji jaka
sie efektywnie przedostaje do niego i ma szanse zadzialac i pokazac
nam latajace rozowe slonie, nagą Eve Longorie czy Odena dającego
triple double z blokami.

Powiedzmy, ze testujemy rozne drogi podania narkotyku i za kazdym
razem bierzemy go 1 gram.
Przy polknieciu efektywnie z tego 1 grama do krwioobiegu przedostanie
sie 250 miligramow. Reszte zwyczajnie wydalisz w moczu, kale, pocie
czy rzygajac jak kot. Grunt, ze biodostepnosc bedzie na poziomie 25%,
bo tylko 1/4 z tego 1 grama zostaje wchlonieta. Reszta dawki idzie w
gwizdek.
To sie nazywa marnotrawstwo! Dlatego z reszta koki sie nie lyka, bo to
jest wsadzanie kasy psu w dupe.

Przy wciaganiu nosem wydajnosc rosnie i z 1 grama przyswoisz powiedzmy
okolo 600 miligramow. Czyli stosujac tyle samo narkotyku na poczatku
co przy połykaniu otrzymujesz znacznie wiekszy efekt. Ty zrozumiesz to
jako wieksza szkodliwosc podczas gdy ona jest identyczna jak przy
polykaniu z ta roznica ze polykajac bierzesz mniej.

Gdy spalisz 1 gram koki to efektywnie przyswoisz 900 miligramow.
Biodostepnosc 90% - efekt murowany.
A gdy podasz dozylnie to bedzie to blisko 100%. Efekt rowniez
murowany.

I w 3 z 4 powyzszych przypadkow masz wysokie ryzyko, ze przez ten 1
gram wykitujesz, ale nie dlatego ze inaczej podawana koka jest mniej
szkodliwa tylko dlatego, ze efektywnie w tylko jednym przypadku
zazyjesz dawke nie powodujaca smierci.
Inny zabobon dotyczacy koki jest taki, ze przy wciaganiu nosem nie da
sie jej przedawkowac. Oczywiscie, ze sie da. Tylko trzeba sie
nawciagac jak gornik pracujacy na przodku bez filtra powietrza.
To jak tam z tą niewiedzą mości panie? Mniejsza juz nieco?

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-19 16:18:51
Autor: Tomasz Radko
LAL-HOU G7
L'e-szczur pisze:

(...) To jak tam z tą niewiedzą mości panie? Mniejsza juz nieco?

Taaaa... Na koszykówce się nie znasz, za to na narkotykach ho ho ho! Ciekawe, dlaczego ;-P

pzdr

TRad

Data: 2009-05-19 07:52:22
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 19 Maj, 16:18, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
L'e-szczur pisze:

> (...) To jak tam z tą niewiedzą mości panie? Mniejsza juz nieco?

Taaaa... Na koszykówce się nie znasz, za to na narkotykach ho ho ho!
Ciekawe, dlaczego ;-P

Spaaadaj leszczu jeden. ;-)
Poza tym wynijdź z gawry i przyjedz na draft kipera a skopię Cię bez
litości. Na koszykówce przez to lepiej znac sie nie bede ale korzysc
bedzie taka ze Tobie gęba zostanie zawarta :P

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-19 21:28:45
Autor: wiLQ
LAL-HOU G7
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Kokainy ktora wciagasz nie uzaleznia Cie tak jak kokaina ktora palisz
> (crack) ta nie dosc ze uzaleznia od razu to jest n-razy bardziej
> szkodliwa.

Bzdura. Szkodliwa jest w identycznym stopniu. To co piszesz to
bajeczki dla (nie)grzecznych dzieci i jeden z wielu zabobonow
dotyczacych narkotykow. Ponizej wyjasniam dlaczego.
[...]
No dobrze - w takim razie czas na wyklad.
 Jestem pod wrazeniem dokad doprowadzil watek LAL-HOU G7.
Niezbadane sa myslowe sciezki PRSKowe ;-) --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-19 13:05:27
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 19 Maj, 21:28, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Kokainy ktora wciagasz nie uzaleznia Cie tak jak kokaina ktora palisz
> > (crack) ta nie dosc ze uzaleznia od razu to jest n-razy bardziej
> > szkodliwa.

> Bzdura. Szkodliwa jest w identycznym stopniu. To co piszesz to
> bajeczki dla (nie)grzecznych dzieci i jeden z wielu zabobonow
> dotyczacych narkotykow. Ponizej wyjasniam dlaczego.
> [...]
> No dobrze - w takim razie czas na wyklad.

Jestem pod wrazeniem dokad doprowadzil watek LAL-HOU G7.
Niezbadane sa myslowe sciezki PRSKowe ;-)

Realizujemy misje edukacyjna,  albo robimy usenetowa wersje "Pogromcow
mitow" ;-)
Poza tym mnie tu juz nic nie zdziwi.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-20 02:11:59
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
On 19 Maj, 15:52, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 19 Maj, 14:18, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:

> > Nie ma. No chyba, ze robisz zawody "kto szybciej odleci", albo "kto
> > nawali sie mniejsza dawka". Ale, ze to nie wątek o biodostępności
> > narkotyków tylko o ich zerojedynkowym stosowaniu to nie ma znaczenia
> > czy wąchasz, wstrzykujesz czy wcierasz sobie w pięty.

> Oczywiscie ze ma.
> Kokainy ktora wciagasz nie uzaleznia Cie tak jak kokaina ktora palisz
> (crack) ta nie dosc ze uzaleznia od razu to jest n-razy bardziej
> szkodliwa.

Bzdura.

Sam jestes bzdura. Poczytaj troche a nie wymadrzaj sie na kazdy temat
ktory akurat jest na prsk.

> Idac dalej stawiasz na rowni wciaganie i wstrzykiwanie co pokazuje
> tylko Twoja niewiedze w tej kwestii.

Stawiam na rowni bo jedno i drugie jest stosowaniem narkotykow, a te
uzalezniaja w zaleznosci od dawki szybciej, lub pozniej, ale _zawsze_
uzalezniaja.

To idac Twoim tokiem myslanie postaw Dumas na rowni z kazdym kto
zaplil sobie jointa w nba.

> Ale wytlumacze Ci to, palenie kokainy jest kolejnym etapem jej
> uzaleznienia, kiedy wciaganie jej nosem nie przynosi juz takich stanow
> euforii.

Na tym polega uzaleznienie - zwieksza sie prog efektywnosci, czyli
dawka narkotyku wywolujaca dany efekt z czasem musi byc wieksza. To
wymusza zmiane drogi podania lub zwiekszenie dawki bez zmiany sposobu
podania.

Wiec ktos kto wciagnal koke nosem jest mniej uzalezniony niz ktos kto
napieprza sobie cala dawke w zyle bo w nos go nei tryka
Dlatego wlasnie nie powininnes stawiac Dumasa w jednym szeregu z
Biasem.

> Wstrzykiwanie sobie kokainy jest to juz chyba koncowe stadium, kiedy
> palenie cracka nie wystarcza.

No dobrze - w takim razie czas na wyklad.

:)

Przy wciaganiu nosem wydajnosc rosnie i z 1 grama przyswoisz powiedzmy
okolo 600 miligramow. Czyli stosujac tyle samo narkotyku na poczatku
co przy połykaniu otrzymujesz znacznie wiekszy efekt. Ty zrozumiesz to
jako wieksza szkodliwosc podczas gdy ona jest identyczna jak przy
polykaniu z ta roznica ze polykajac bierzesz mniej.

Jest bardziej szkodliwa bo organizm od razu domaga sie wiekszej
kolejnej dawki.

I w 3 z 4 powyzszych przypadkow masz wysokie ryzyko, ze przez ten 1
gram wykitujesz, ale nie dlatego ze inaczej podawana koka jest mniej
szkodliwa tylko dlatego, ze efektywnie w tylko jednym przypadku
zazyjesz dawke nie powodujaca smierci.

Wiec wiesz takie podstawy to czemu wymieniasz obok siebie kogos kto
wachal kokaine i kogos kto zginal od wstrzykiwania jej sobie w zyle?

pzdr

Data: 2009-05-20 02:36:36
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 20 Maj, 11:11, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> > Oczywiscie ze ma.
> > Kokainy ktora wciagasz nie uzaleznia Cie tak jak kokaina ktora palisz
> > (crack) ta nie dosc ze uzaleznia od razu to jest n-razy bardziej
> > szkodliwa.

> Bzdura.

Sam jestes bzdura. Poczytaj troche a nie wymadrzaj sie na kazdy temat
ktory akurat jest na prsk.

Przyjmij do wiadomosci, ze niektorzy nie czerpia swojej wiedzy tylko
od kolegow na imprezach i sie nie rzucaj.

> > Idac dalej stawiasz na rowni wciaganie i wstrzykiwanie co pokazuje
> > tylko Twoja niewiedze w tej kwestii.

> Stawiam na rowni bo jedno i drugie jest stosowaniem narkotykow, a te
> uzalezniaja w zaleznosci od dawki szybciej, lub pozniej, ale _zawsze_
> uzalezniaja.

To idac Twoim tokiem myslanie postaw Dumas na rowni z kazdym kto
zaplil sobie jointa w nba.

Czymkolwiek teraz idziesz to na pewno nie jest moj tok. Pisalem o
roznych metodach podawania tej samej substancji. Ty piszesz o roznych
substancjach. Widzisz roznice?

> Na tym polega uzaleznienie - zwieksza sie prog efektywnosci, czyli
> dawka narkotyku wywolujaca dany efekt z czasem musi byc wieksza. To
> wymusza zmiane drogi podania lub zwiekszenie dawki bez zmiany sposobu
> podania.

Wiec ktos kto wciagnal koke nosem jest mniej uzalezniony niz ktos kto
napieprza sobie cala dawke w zyle bo w nos go nei tryka.

Bredzisz. Inhalujac nosem po prostu bierzesz mniej narkotyku niz gdy
analogiczna dawke wstrzykujesz sobie do zyly. Ale to nie metoda
podania narkotyku zmniejsza konsekwencja, a jego DAWKA. Wierz mi, ze
nie bedzie roznicy czy wprowadzisz sobie do organizmu 0,5 grama koki
przez nos, płuca, odbyt, pochwe czy żyłe (mimo, ze ten przedostatni
sposob moze byc dla niektorych bardzo duzym wyzwaniem) - efekty beda
takie same. I od strony siły uzaleznienia, i od strony dzialania samej
substancji.

Dlatego wlasnie nie powininnes stawiac Dumasa w jednym szeregu z
Biasem.

Alez oczywiscie, ze powinienem. Jedyna roznica miedzy nimi jest taka,
ze Bias wczesniej znalaz granice wydolnosci swojego serca, a Dumas
zdazyl pojsc na odwyk.

> Przy wciaganiu nosem wydajnosc rosnie i z 1 grama przyswoisz powiedzmy
> okolo 600 miligramow. Czyli stosujac tyle samo narkotyku na poczatku
> co przy połykaniu otrzymujesz znacznie wiekszy efekt. Ty zrozumiesz to
> jako wieksza szkodliwosc podczas gdy ona jest identyczna jak przy
> polykaniu z ta roznica ze polykajac bierzesz mniej.

Jest bardziej szkodliwa bo organizm od razu domaga sie wiekszej
kolejnej dawki.

Czas jaki upływa pomiędzy pierwszą dawką, a uzależnieniem ma znaczenie
dla dilera (bo zyskuje stalego klienta) oraz rodziny (bo zmniejsza sie
czas na odpowiednia reakcje).
Z punktu widzenia fizjologii to nieistotna roznica, bo efektywna dawka
powodujaca uzaleznienie bedzie taka sama.

> I w 3 z 4 powyzszych przypadkow masz wysokie ryzyko, ze przez ten 1
> gram wykitujesz, ale nie dlatego ze inaczej podawana koka jest mniej
> szkodliwa tylko dlatego, ze efektywnie w tylko jednym przypadku
> zazyjesz dawke nie powodujaca smierci.

Wiec wiesz takie podstawy to czemu wymieniasz obok siebie kogos kto
wachal kokaine i kogos kto zginal od wstrzykiwania jej sobie w zyle?

Bo obaj stosowali silnie uzalezniajace narkotyki. Roznica jest tylko
taka, ze jeden nie pobral dawki smiertelnej.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-20 03:11:58
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
> > > Oczywiscie ze ma.
> > > Kokainy ktora wciagasz nie uzaleznia Cie tak jak kokaina ktora palisz
> > > (crack) ta nie dosc ze uzaleznia od razu to jest n-razy bardziej
> > > szkodliwa.

> > Bzdura.

> Sam jestes bzdura. Poczytaj troche a nie wymadrzaj sie na kazdy temat
> ktory akurat jest na prsk.

Przyjmij do wiadomosci, ze niektorzy nie czerpia swojej wiedzy tylko
od kolegow na imprezach i sie nie rzucaj.

Nie czerpie i obrazasz mnie piszac tak.
Przeczytalem na ten temat wiecej ksiazek niz Ci sie wydaje.

> > > Idac dalej stawiasz na rowni wciaganie i wstrzykiwanie co pokazuje
> > > tylko Twoja niewiedze w tej kwestii.

> > Stawiam na rowni bo jedno i drugie jest stosowaniem narkotykow, a te
> > uzalezniaja w zaleznosci od dawki szybciej, lub pozniej, ale _zawsze_
> > uzalezniaja.

> To idac Twoim tokiem myslanie postaw Dumas na rowni z kazdym kto
> zaplil sobie jointa w nba.

Czymkolwiek teraz idziesz to na pewno nie jest moj tok. Pisalem o
roznych metodach podawania tej samej substancji. Ty piszesz o roznych
substancjach. Widzisz roznice?

Biorac pod uwage to co piszesz 2 linijki wyzej - nie, nie widze.

> > Na tym polega uzaleznienie - zwieksza sie prog efektywnosci, czyli
> > dawka narkotyku wywolujaca dany efekt z czasem musi byc wieksza. To
> > wymusza zmiane drogi podania lub zwiekszenie dawki bez zmiany sposobu
> > podania.

> Wiec ktos kto wciagnal koke nosem jest mniej uzalezniony niz ktos kto
> napieprza sobie cala dawke w zyle bo w nos go nei tryka.

Bredzisz.

Nie bredze.
Rusz duspko i poczytaj troche o narkomanch ktorzy z tego wyszli.

> Dlatego wlasnie nie powininnes stawiac Dumasa w jednym szeregu z
> Biasem.

Alez oczywiscie, ze powinienem. Jedyna roznica miedzy nimi jest taka,
ze Bias wczesniej znalaz granice wydolnosci swojego serca, a Dumas
zdazyl pojsc na odwyk.

Czyli mlody czlowiek ktory idzie na impreze i dla sprobowania wachnie
kokaine jest na tej samej polsce jak osoba ktora pojdzie gdzies i
zdecyduje sie jebnac sobie cala dziakle w zyle?
Odpowiedz po prostu tak badz nie, bez odchodzenia na inny temat.

pzdr

Data: 2009-05-20 04:24:48
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 20 Maj, 12:11, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> > > > Oczywiscie ze ma.
> > > > Kokainy ktora wciagasz nie uzaleznia Cie tak jak kokaina ktora palisz
> > > > (crack) ta nie dosc ze uzaleznia od razu to jest n-razy bardziej
> > > > szkodliwa.

> > > Bzdura.

> > Sam jestes bzdura. Poczytaj troche a nie wymadrzaj sie na kazdy temat
> > ktory akurat jest na prsk.

> Przyjmij do wiadomosci, ze niektorzy nie czerpia swojej wiedzy tylko
> od kolegow na imprezach i sie nie rzucaj.

Nie czerpie i obrazasz mnie piszac tak.

W takim raize wybacz. Aale Twoje wypowiedzi miejscami trącą zabobonem
przekazywanym własnie na imprezkach.

Przeczytalem na ten temat wiecej ksiazek niz Ci sie wydaje.

Ale ktorakolwiek byla w normalnym obiegu?

> > To idac Twoim tokiem myslanie postaw Dumas na rowni z kazdym kto
> > zaplil sobie jointa w nba.

> Czymkolwiek teraz idziesz to na pewno nie jest moj tok. Pisalem o
> roznych metodach podawania tej samej substancji. Ty piszesz o roznych
> substancjach. Widzisz roznice?

Biorac pod uwage to co piszesz 2 linijki wyzej - nie, nie widze.

Trudno.

> > > Na tym polega uzaleznienie - zwieksza sie prog efektywnosci, czyli
> > > dawka narkotyku wywolujaca dany efekt z czasem musi byc wieksza. To
> > > wymusza zmiane drogi podania lub zwiekszenie dawki bez zmiany sposobu
> > > podania.

> > Wiec ktos kto wciagnal koke nosem jest mniej uzalezniony niz ktos kto
> > napieprza sobie cala dawke w zyle bo w nos go nei tryka.

> Bredzisz.

Nie bredze.
Rusz duspko i poczytaj troche o narkomanch ktorzy z tego wyszli.

Ale co mnie obchodza wspomnienia nawroconych narkomanow? Historie z
życia to swietna rzecz jezeli chcesz sobie poprawic humor, albo
wystapic w programie Drzyzgi "Jak pokonalem nałóg".
Mnie interesuje farmakologia, farmakodynamika, farmakokinetyka,
statystyka toksykologiczna, psychologia uzaleznien etc. Generalnie
badania populacyjne, a nie kazuistyka.

> > Dlatego wlasnie nie powininnes stawiac Dumasa w jednym szeregu z
> > Biasem.

> Alez oczywiscie, ze powinienem. Jedyna roznica miedzy nimi jest taka,
> ze Bias wczesniej znalaz granice wydolnosci swojego serca, a Dumas
> zdazyl pojsc na odwyk.

Czyli mlody czlowiek ktory idzie na impreze i dla sprobowania wachnie
kokaine jest na tej samej polsce jak osoba ktora pojdzie gdzies i
zdecyduje sie jebnac sobie cala dziakle w zyle?

Oczywiscie. To jest zaleznosc zerojedynkowa. Wziales/nie wziales. Nie
ma znaczenia czy jebniesz sobie dzialke w nos czy w zyłę. Nie ma
stanow posrednich, mimo, ze po zazyciu pojawiaja sie odmienne stany
swiadomosci.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-20 04:37:12
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
> Przeczytalem na ten temat wiecej ksiazek niz Ci sie wydaje.

Ale ktorakolwiek byla w normalnym obiegu?

Kazda

> > > Dlatego wlasnie nie powininnes stawiac Dumasa w jednym szeregu z
> > > Biasem.

> > Alez oczywiscie, ze powinienem. Jedyna roznica miedzy nimi jest taka,
> > ze Bias wczesniej znalaz granice wydolnosci swojego serca, a Dumas
> > zdazyl pojsc na odwyk.

> Czyli mlody czlowiek ktory idzie na impreze i dla sprobowania wachnie
> kokaine jest na tej samej polsce jak osoba ktora pojdzie gdzies i
> zdecyduje sie jebnac sobie cala dziakle w zyle?

Oczywiscie. To jest zaleznosc zerojedynkowa. Wziales/nie wziales. Nie
ma znaczenia czy jebniesz sobie dzialke w nos czy w zyłę.

Przechodzac z Dumas/Biass na alkohol.
Tym samym jest dla Ciebie alkholik ktory upija sie co wieczor po pracy
i polozeniu dzieci spac i alkoholik ktorzy przepil dom, rodzine
zaczyna dzien do spirytusa w poludnie blaga o 10gr na winiacza a dzien
konczy w krzakach?
Bo chyba nie zaprzeczysz ze obaj sa alkoholikami, i obaj pija alkohol?
Ty postawilbys ich na rowni?

pzdr

Data: 2009-05-20 05:20:25
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 20 Maj, 13:37, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> > Czyli mlody czlowiek ktory idzie na impreze i dla sprobowania wachnie
> > kokaine jest na tej samej polsce jak osoba ktora pojdzie gdzies i
> > zdecyduje sie jebnac sobie cala dziakle w zyle?

> Oczywiscie. To jest zaleznosc zerojedynkowa. Wziales/nie wziales. Nie
> ma znaczenia czy jebniesz sobie dzialke w nos czy w zyłę.

Przechodzac z Dumas/Biass na alkohol.
Tym samym jest dla Ciebie alkholik ktory upija sie co wieczor po pracy
i polozeniu dzieci spac i alkoholik ktorzy przepil dom, rodzine
zaczyna dzien do spirytusa w poludnie blaga o 10gr na winiacza a dzien
konczy w krzakach?
Bo chyba nie zaprzeczysz ze obaj sa alkoholikami, i obaj pija alkohol?
Ty postawilbys ich na rowni?

Naturalnie. Z fizjologicznego punktu wiedzienia nie ma znaczenia czy
ktoregos dnia zapija sie na smierc w jakims rowie nie majac grosza
przy duszy, czy w satynowej poscieli zostawiajac gromadke zaplakanych
dzieci.
Obaj sa uzaleznieni od alkoholu, obaj pijąc ryzykuja zyciem. A to, ze
beda zapewne inaczej wspominani to juz kwestie majace malo wspolnego z
istotą problemu.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-20 05:28:35
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
On 20 Maj, 14:20, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 20 Maj, 13:37, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:

> > > Czyli mlody czlowiek ktory idzie na impreze i dla sprobowania wachnie
> > > kokaine jest na tej samej polsce jak osoba ktora pojdzie gdzies i
> > > zdecyduje sie jebnac sobie cala dziakle w zyle?

> > Oczywiscie. To jest zaleznosc zerojedynkowa. Wziales/nie wziales. Nie
> > ma znaczenia czy jebniesz sobie dzialke w nos czy w zyłę.

> Przechodzac z Dumas/Biass na alkohol.
> Tym samym jest dla Ciebie alkholik ktory upija sie co wieczor po pracy
> i polozeniu dzieci spac i alkoholik ktorzy przepil dom, rodzine
> zaczyna dzien do spirytusa w poludnie blaga o 10gr na winiacza a dzien
> konczy w krzakach?
> Bo chyba nie zaprzeczysz ze obaj sa alkoholikami, i obaj pija alkohol?
> Ty postawilbys ich na rowni?

Obaj sa uzaleznieni od alkoholu, obaj pijąc ryzykuja zyciem. A to, ze
beda zapewne inaczej wspominani to juz kwestie majace malo wspolnego z
istotą problemu.

Wlasnie ze nie, jeden jest uzalezniony ale nie przeszkadza mu to robic
to co nalezy do jego obowiazkow.
Drugi tak bardzo popadl w nalog ze przegral wszystko co ma.
To sa 2 calkowicie rozne stadia uzaleznienia i nie mozna ich stawiac
na rowni, tak bylo tez z Dumasem i Biassem.

pzdr

Data: 2009-05-20 05:36:32
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 20 Maj, 14:28, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> Obaj sa uzaleznieni od alkoholu, obaj pijąc ryzykuja zyciem. A to, ze
> beda zapewne inaczej wspominani to juz kwestie majace malo wspolnego z
> istotą problemu.

Wlasnie ze nie, jeden jest uzalezniony ale nie przeszkadza mu to robic
to co nalezy do jego obowiazkow.
Drugi tak bardzo popadl w nalog ze przegral wszystko co ma.

Roznica jest tylko taka, ze pierwszy ma jeszcze za co pic, a drugi juz
nie. Poza tym nie ma miedzy ich nalogami _ZADNEJ_ roznicy.
Jak chcesz to mozemy sobie pogadac o roznicach w moralnosci, ale to
juz nieco inna historia.

To sa 2 calkowicie rozne stadia uzaleznienia i nie mozna ich stawiac
na rowni, tak bylo tez z Dumasem i Biassem.

Albercik, ale stadium uzaleznienia zalezne jest od dawki i o tym
przeciez juz Ci pisalem.
Tak w przypadku narkotykow jak i w przypadku alkoholizmu. Tyle, ze to
sa okolicznosci poboczne, ktorymi mozna sobie ladnie relatywizowac
rzeczywistosc, ale nie zmieniaja one faktu fizjologicznego
uzaleznienia od jakiejs substancji.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-20 05:45:26
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
On 20 Maj, 14:36, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 20 Maj, 14:28, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:

> > Obaj sa uzaleznieni od alkoholu, obaj pijąc ryzykuja zyciem. A to, ze
> > beda zapewne inaczej wspominani to juz kwestie majace malo wspolnego z
> > istotą problemu.

> Wlasnie ze nie, jeden jest uzalezniony ale nie przeszkadza mu to robic
> to co nalezy do jego obowiazkow.
> Drugi tak bardzo popadl w nalog ze przegral wszystko co ma.

Roznica jest tylko taka, ze pierwszy ma jeszcze za co pic, a drugi juz
nie. Poza tym nie ma miedzy ich nalogami _ZADNEJ_ roznicy.

Jest roznica, nie chcesz jej widziec ok. alkoholizm pierwszego pozwala
mu pracowac i miec rodzine, drugi stracil to wszystko przez
alkoholizm.dla Ciebie alkoholizm to alkoholizm, ja rozrozniam jego
etapy, tak samo jest z narkotykami.


> To sa 2 calkowicie rozne stadia uzaleznienia i nie mozna ich stawiac
> na rowni, tak bylo tez z Dumasem i Biassem.

Albercik, ale stadium uzaleznienia zalezne jest od dawki i o tym
przeciez juz Ci pisalem.

Wlasnie Biass potrzebowal wiekszej dawki niz Dumas dlatego obaj
skonczyli w inny sposob

pzdr

Data: 2009-05-20 09:42:48
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 20 Maj, 14:45, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> > Wlasnie ze nie, jeden jest uzalezniony ale nie przeszkadza mu to robic
> > to co nalezy do jego obowiazkow.
> > Drugi tak bardzo popadl w nalog ze przegral wszystko co ma.

> Roznica jest tylko taka, ze pierwszy ma jeszcze za co pic, a drugi juz
> nie. Poza tym nie ma miedzy ich nalogami _ZADNEJ_ roznicy.

Jest roznica, nie chcesz jej widziec ok. alkoholizm pierwszego pozwala
mu pracowac i miec rodzine, drugi stracil to wszystko przez
alkoholizm.dla Ciebie alkoholizm to alkoholizm, ja rozrozniam jego
etapy, tak samo jest z narkotykami.

I dlatego wlasnie wymagasz dokształcenia. Koszty spoleczne beda rozne
w obu przypadkach (i pisalem o nich), natomiast jednostka chorobowa
jest dokladnie taka sama i wymaga dokladnie takiego samego leczenia.
Czy alkoholizm osoby samotnej jest dla Ciebie czym innym niz
alkoholizm ojca czworki dzieci? A co jesli dzieci bedzie szescioro ale
z trzech związków?
To tez odrozniasz?

> > To sa 2 calkowicie rozne stadia uzaleznienia i nie mozna ich stawiac
> > na rowni, tak bylo tez z Dumasem i Biassem.

> Albercik, ale stadium uzaleznienia zalezne jest od dawki i o tym
> przeciez juz Ci pisalem.

Wlasnie Biass potrzebowal wiekszej dawki niz Dumas dlatego obaj
skonczyli w inny sposob

Tego nie wiesz. Mogli brac takie same dawki w rozny sposob. A moze
nawet w ten sam. Bo nie wiadomo dokładnie w jaki sposo Bias zazyl
naroktyki. Nie mozna zatem wykluczyc ze wciagnal je nosem...

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-21 01:22:10
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
On 20 Maj, 18:42, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 20 Maj, 14:45, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:

> > > Wlasnie ze nie, jeden jest uzalezniony ale nie przeszkadza mu to robic
> > > to co nalezy do jego obowiazkow.
> > > Drugi tak bardzo popadl w nalog ze przegral wszystko co ma.

> > Roznica jest tylko taka, ze pierwszy ma jeszcze za co pic, a drugi juz
> > nie. Poza tym nie ma miedzy ich nalogami _ZADNEJ_ roznicy.

> Jest roznica, nie chcesz jej widziec ok. alkoholizm pierwszego pozwala
> mu pracowac i miec rodzine, drugi stracil to wszystko przez
> alkoholizm.dla Ciebie alkoholizm to alkoholizm, ja rozrozniam jego
> etapy, tak samo jest z narkotykami.

I dlatego wlasnie wymagasz dokształcenia.

Powiedzial Pan zawsze wiedzacy w kazdym temacie na prsk, phi!

Koszty spoleczne beda rozne
w obu przypadkach (i pisalem o nich), natomiast jednostka chorobowa
jest dokladnie taka sama i wymaga dokladnie takiego samego leczenia.

1 osoba jest mniej chora, niz 2 ktora jest schorowana nieporownywalnie
bardziej.
Nie umiesz tego rozroznic, Twoj problem.

Czy alkoholizm osoby samotnej jest dla Ciebie czym innym niz
alkoholizm ojca czworki dzieci? A co jesli dzieci bedzie szescioro ale
z trzech związków?
To tez odrozniasz?

Nie to nie ma znaczenia.

pzdr

Data: 2009-05-21 02:19:21
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 21 Maj, 10:22, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> > Jest roznica, nie chcesz jej widziec ok. alkoholizm pierwszego pozwala
> > mu pracowac i miec rodzine, drugi stracil to wszystko przez
> > alkoholizm.dla Ciebie alkoholizm to alkoholizm, ja rozrozniam jego
> > etapy, tak samo jest z narkotykami.

> I dlatego wlasnie wymagasz dokształcenia.

Powiedzial Pan zawsze wiedzacy w kazdym temacie na prsk, phi!

Twoje kompleksy w tym watku mnie nie interesują. Wolisz trwac w swoim
zadufaniu - prosze bardzo.

>Koszty spoleczne beda rozne
> w obu przypadkach (i pisalem o nich), natomiast jednostka chorobowa
> jest dokladnie taka sama i wymaga dokladnie takiego samego leczenia.

1 osoba jest mniej chora, niz 2 ktora jest schorowana nieporownywalnie bardziej.

Bzdura. Pierwsza osoba jest po prostu inna niz druga. Obie sa chore.

Nie umiesz tego rozroznic, Twoj problem.

> Czy alkoholizm osoby samotnej jest dla Ciebie czym innym niz
> alkoholizm ojca czworki dzieci? A co jesli dzieci bedzie szescioro ale
> z trzech związków?
> To tez odrozniasz?

Nie to nie ma znaczenia.

Zaiste dziwaczny system oceny ciezkosci choroby.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-21 02:50:21
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
On 21 Maj, 11:19, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 21 Maj, 10:22, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:

> > > Jest roznica, nie chcesz jej widziec ok. alkoholizm pierwszego pozwala
> > > mu pracowac i miec rodzine, drugi stracil to wszystko przez
> > > alkoholizm.dla Ciebie alkoholizm to alkoholizm, ja rozrozniam jego
> > > etapy, tak samo jest z narkotykami.

> > I dlatego wlasnie wymagasz dokształcenia.

> Powiedzial Pan zawsze wiedzacy w kazdym temacie na prsk, phi!

Twoje kompleksy w tym watku mnie nie interesują. Wolisz trwac w swoim
zadufaniu - prosze bardzo.

To Ty z prsk zrobiles sobie pole do popisow - ja wiem najlepiej i
koniec a jak sie nie podoba to wasz problem.
W domu zona to akceptuje?

> >Koszty spoleczne beda rozne
> > w obu przypadkach (i pisalem o nich), natomiast jednostka chorobowa
> > jest dokladnie taka sama i wymaga dokladnie takiego samego leczenia.

> 1 osoba jest mniej chora, niz 2 ktora jest schorowana nieporownywalnie bardziej.

Bzdura. Pierwsza osoba jest po prostu inna niz druga. Obie sa chore.

Pewnie, ale sa w innym stadium choroby.

pzdr

Data: 2009-05-21 04:16:58
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 21 Maj, 11:50, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> > > I dlatego wlasnie wymagasz dokształcenia.

> > Powiedzial Pan zawsze wiedzacy w kazdym temacie na prsk, phi!

> Twoje kompleksy w tym watku mnie nie interesują. Wolisz trwac w swoim
> zadufaniu - prosze bardzo.

To Ty z prsk zrobiles sobie pole do popisow - ja wiem najlepiej i
koniec a jak sie nie podoba to wasz problem.

Twoje kompleksy w tym watku mnie nie interesują.

W domu zona to akceptuje?

Wybierz sobie dowolna odpowiedz, ktora sugeruje jak bardzo niewielki
jest to twoj interes, mozesz dodac jakis wulgaryzm, zeby przekaz byl
wystarczajaco mocny i potraktuj to jako moja odpowiedz na powyzsze
pytanie.

> > >Koszty spoleczne beda rozne
> > > w obu przypadkach (i pisalem o nich), natomiast jednostka chorobowa
> > > jest dokladnie taka sama i wymaga dokladnie takiego samego leczenia..

> > 1 osoba jest mniej chora, niz 2 ktora jest schorowana nieporownywalnie bardziej.

> Bzdura. Pierwsza osoba jest po prostu inna niz druga. Obie sa chore.

Pewnie, ale sa w innym stadium choroby.

Nie. Sa w roznym stadium mozliwosci finansowania swojego nalogu.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-21 04:44:16
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
> > > >Koszty spoleczne beda rozne
> > > > w obu przypadkach (i pisalem o nich), natomiast jednostka chorobowa
> > > > jest dokladnie taka sama i wymaga dokladnie takiego samego leczenia.

> > > 1 osoba jest mniej chora, niz 2 ktora jest schorowana nieporownywalnie bardziej.

> > Bzdura. Pierwsza osoba jest po prostu inna niz druga. Obie sa chore.

> Pewnie, ale sa w innym stadium choroby.

Nie. Sa w roznym stadium mozliwosci finansowania swojego nalogu.

Tak wynika to z innego stadium choroby tego drugiego.

pzdr

Data: 2009-05-21 07:58:30
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 21 Maj, 13:44, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> > > Bzdura. Pierwsza osoba jest po prostu inna niz druga. Obie sa chore.

> > Pewnie, ale sa w innym stadium choroby.

> Nie. Sa w roznym stadium mozliwosci finansowania swojego nalogu.

Tak wynika to z innego stadium choroby tego drugiego.

Rozumiem w takim razie ze wierzysz, ze taki Bill Gates nigdy nie
bedzie w stanie osiagnac pewnego stadium choroby tylko dlatego, ze nie
jest w stanie przepic swojego majatku. No to jestesmy w domu. Mysle,
ze czas na EOT, ale daj znac gdy znowu przeczytasz jakas fajna
ksiazke .

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-21 09:00:54
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
On 21 Maj, 16:58, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 21 Maj, 13:44, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:

> > > > Bzdura. Pierwsza osoba jest po prostu inna niz druga. Obie sa chore.

> > > Pewnie, ale sa w innym stadium choroby.

> > Nie. Sa w roznym stadium mozliwosci finansowania swojego nalogu.

> Tak wynika to z innego stadium choroby tego drugiego.

Rozumiem w takim razie ze wierzysz, ze taki Bill Gates nigdy nie
bedzie w stanie osiagnac pewnego stadium choroby tylko dlatego, ze nie
jest w stanie przepic swojego majatku.

Jak zwykle gowno rozumiesz.
Jeden jest w stanie pracowac, drugi juz nie.

ale daj znac gdy znowu przeczytasz jakas fajna
ksiazke .

wszystkie fajne mam od Ciebie.

pzdr

Data: 2009-05-21 12:29:27
Autor: Hubertus Blues
LAL-HOU G7
sooobi pisze:
(...)
I dlatego wlasnie wymagasz dokształcenia.
Powiedzial Pan zawsze wiedzacy w kazdym temacie na prsk, phi!
Twoje kompleksy w tym watku mnie nie interesują. Wolisz trwac w swoim
zadufaniu - prosze bardzo.

To Ty z prsk zrobiles sobie pole do popisow - ja wiem najlepiej i
koniec a jak sie nie podoba to wasz problem.
W domu zona to akceptuje?

Jeszcze tego brakuje, żeby żona Leszczura czytała prsk



--
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo sie moze skonczyc zle..."
mailto:hbedyk@poczta.onet.onet.pl (po co dwa razy onet?)

Data: 2009-05-21 04:17:17
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 21 Maj, 12:29, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.onet.pl> wrote:
sooobi pisze:
(...)

>>>> I dlatego wlasnie wymagasz dokształcenia.
>>> Powiedzial Pan zawsze wiedzacy w kazdym temacie na prsk, phi!
>> Twoje kompleksy w tym watku mnie nie interesują. Wolisz trwac w swoim
>> zadufaniu - prosze bardzo.

> To Ty z prsk zrobiles sobie pole do popisow - ja wiem najlepiej i
> koniec a jak sie nie podoba to wasz problem.
> W domu zona to akceptuje?

Jeszcze tego brakuje, żeby żona Leszczura czytała prsk

Wystarczy, ze Twoja czyta ;-P

Pozdro\

L'e-szczur

Data: 2009-05-22 10:22:14
Autor: Hubertus Blues
LAL-HOU G7
L'e-szczur pisze:
(...)
I dlatego wlasnie wymagasz dokształcenia.
Powiedzial Pan zawsze wiedzacy w kazdym temacie na prsk, phi!
Twoje kompleksy w tym watku mnie nie interesują. Wolisz trwac w swoim
zadufaniu - prosze bardzo.
To Ty z prsk zrobiles sobie pole do popisow - ja wiem najlepiej i
koniec a jak sie nie podoba to wasz problem.
W domu zona to akceptuje?
Jeszcze tego brakuje, żeby żona Leszczura czytała prsk

Wystarczy, ze Twoja czyta ;-P

A Boże broń!
BTW: był tu kiedyś jakaś kobieta?


--
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo sie moze skonczyc zle..."
mailto:hbedyk@poczta.onet.onet.pl (po co dwa razy onet?)

Data: 2009-05-22 10:59:54
Autor: s
LAL-HOU G7
Jeszcze tego brakuje, żeby żona Leszczura czytała prsk

Wystarczy, ze Twoja czyta ;-P

A Boże broń!
BTW: był tu kiedyś jakaś kobieta?

Bywaly, przelotnie.
Ostatnia rozpetala dyskusje o bieliznie do kosza i takich tam :-)

Pozdr
S

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-05-20 23:01:14
Autor: wiLQ
LAL-HOU G7
sooobi napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Wlasnie ze nie, jeden jest uzalezniony ale nie przeszkadza mu to robic
> > to co nalezy do jego obowiazkow.
> > Drugi tak bardzo popadl w nalog ze przegral wszystko co ma.
>
> Roznica jest tylko taka, ze pierwszy ma jeszcze za co pic, a drugi juz
> nie. Poza tym nie ma miedzy ich nalogami  ZADNEJ  roznicy.

Jest roznica, nie chcesz jej widziec ok. alkoholizm pierwszego pozwala
mu pracowac i miec rodzine, drugi stracil to wszystko przez
alkoholizm.

Um, takie rozroznienie nie opiera sie tylko na cierpliwosci rodziny?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-20 23:16:08
Autor: wiLQ
LAL-HOU G7
sooobi napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Tym samym jest dla Ciebie alkholik ktory upija sie co wieczor po pracy
> > i polozeniu dzieci spac i alkoholik ktorzy przepil dom, rodzine
> > zaczyna dzien do spirytusa w poludnie blaga o 10gr na winiacza a dzien
> > konczy w krzakach?
>
> Obaj sa uzaleznieni od alkoholu, obaj pijąc ryzykuja zyciem. A to, ze
> beda zapewne inaczej wspominani to juz kwestie majace malo wspolnego z
> istotą problemu.

Wlasnie ze nie, jeden jest uzalezniony ale nie przeszkadza mu to robic
to co nalezy do jego obowiazkow.

To jest w ogole mozliwe na dluzsza mete?
Drugi tak bardzo popadl w nalog ze przegral wszystko co ma.
To sa 2 calkowicie rozne stadia uzaleznienia

Hmmm, rozne stadia? A dlaczego nie rozne okolicznosci towarzyszace?
Przeciez obaj moga pic dokladnie tyle samo... ot jeden ma prace, a drugi
nie, jeden jest biedny i moze zaczynac z okolic tego drugiego stanu
podczas gdy bogatszy musialby naprawde duzo i dlugo pic by tak skonczyc.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-21 01:24:46
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
On 20 Maj, 23:16, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
sooobi napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > Tym samym jest dla Ciebie alkholik ktory upija sie co wieczor po pracy
> > > i polozeniu dzieci spac i alkoholik ktorzy przepil dom, rodzine
> > > zaczyna dzien do spirytusa w poludnie blaga o 10gr na winiacza a dzien
> > > konczy w krzakach?

> > Obaj sa uzaleznieni od alkoholu, obaj pijąc ryzykuja zyciem. A to, ze
> > beda zapewne inaczej wspominani to juz kwestie majace malo wspolnego z
> > istotą problemu.

> Wlasnie ze nie, jeden jest uzalezniony ale nie przeszkadza mu to robic
> to co nalezy do jego obowiazkow.

To jest w ogole mozliwe na dluzsza mete?

Nie wiem, ale wiem ze kogos kto jest w takim stadium latwiej
wyprowadzic na prosta niz tego co co przepil wszystko.

> Drugi tak bardzo popadl w nalog ze przegral wszystko co ma.
> To sa 2 calkowicie rozne stadia uzaleznienia

Hmmm, rozne stadia? A dlaczego nie rozne okolicznosci towarzyszace?
Przeciez obaj moga pic dokladnie tyle samo... ot jeden ma prace, a drugi
nie, jeden jest biedny i moze zaczynac z okolic tego drugiego stanu
podczas gdy bogatszy musialby naprawde duzo i dlugo pic by tak skonczyc.

Zakladam ze obaj startowali z tego samego punktu. Obaj mieli dobra
prace i rodziny. Jednego alkoholizm moze pozwolic mu pracowac,
drugiego tak wykonczyl ze nie byl w stanie robic nic poza otwieraniem
alpagi rano.

pzdr

Data: 2009-05-20 11:43:04
Autor: Tomasz Radko
LAL-HOU G7
L'e-szczur pisze:

Przyjmij do wiadomosci, ze niektorzy nie czerpia swojej wiedzy tylko
od kolegow na imprezach

Wiedziałem! WIEDZIAŁEM!!

Twoje "wyjście z szafy" rzuca nowe światło na niektóre Twoje wypowiedzi na prsk. ;-P

pzdr

TRad

Data: 2009-05-20 03:57:26
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 20 Maj, 11:43, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
L'e-szczur pisze:

> Przyjmij do wiadomosci, ze niektorzy nie czerpia swojej wiedzy tylko
> od kolegow na imprezach

Wiedziałem! WIEDZIAŁEM!!

Ale co wiedziales koteczku?

Twoje "wyjście z szafy" rzuca nowe światło na niektóre Twoje wypowiedzi
na prsk. ;-P

Spoko. To Ty tu jestes specem od posypywania truskawek jakąś biała
substancja, ktora umownie nazywasz cukrem. ;-P

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-20 04:24:38
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
> Twoje "wyjście z szafy" rzuca nowe światło na niektóre Twoje wypowiedzi
> na prsk. ;-P

Spoko. To Ty tu jestes specem od posypywania truskawek jakąś biała
substancja, ktora umownie nazywasz cukrem. ;-P

Sugerujesz ze Tomek Radko i Leon Biass to ta sama polka?:)

pzdr

Data: 2009-05-20 04:26:04
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 20 Maj, 13:24, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> > Twoje "wyjście z szafy" rzuca nowe światło na niektóre Twoje wypowiedzi
> > na prsk. ;-P

> Spoko. To Ty tu jestes specem od posypywania truskawek jakąś biała
> substancja, ktora umownie nazywasz cukrem. ;-P

Sugerujesz ze Tomek Radko i Leon Biass to ta sama polka?:)

Absolutnie nie - Biass mial talent ;-P

Pozdro

Le-szczur

Data: 2009-05-19 21:28:39
Autor: wiLQ
LAL-HOU G7
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Corie Blou[n]t dostal rok w pudle bo nikt nie uwierzyl, ze tych 18
kilogramow trawy upchniete w sienniku to na wlasny uzytek ;-) Phi.

Poczekaj, Corie "BLANT"?! Nie ma to jak powolanie i przeznaczenie ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-19 22:03:44
Autor: wiLQ
LAL-HOU G7
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

a Ty Hubertus migiem udaj na kurs jazdy na
biegu wyzszym niz pierwszy ;-)

Po co? W ten sposob moze utrzymywac predkosc zgodnie z przepisami ;-)
 
Kiedys zawodnicy regularnie chlali az do wpadniecia w alkoholizm
(Baker, Mullin), dawali w zyłę (Richard Dumas, Len Bias anyone?), a
czasami w przerwach wyskakiwali na fajke i niewiele sie o tym mowilo,
bo Chicago Tribune czy NY Post mialy mniejsze mozliwosci karmienia nas
tanimi sensacjami.

O ile zgadzam sie z sednem to ostatnie zdanie mnie jakos razi.
Dlaczego w czasach gdy gazety byly jednym z niewielu zrodel informacji
mialy mniejsze mozliwosci karmienia nas tanimi sensacjami?
Mozliwosci raczej byly, ot stworzyc kolumne "wpadki tygodnia" i heja.
Jesli czegos brakowalo to raczej checi.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-18 02:58:31
Autor: sooobi
LAL-HOU G7
3. Gasol - absolutnie numer jeden w Lakers.

Gasol to miekka fajka a nie numer jeden. Zobaczysz co zrobi z nim
nene, k-mart i andersen. bedzie potulny jak baranek.

4. Jeżeli Bynum potrafi grac z taką intensywnością przez całą serię, to
Nuggets są bez szans.

Nie potrafi

pzdr

Data: 2009-05-18 03:47:28
Autor: L'e-szczur
LAL-HOU G7
On 18 Maj, 11:58, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> 3. Gasol - absolutnie numer jeden w Lakers.

Gasol to miekka fajka a nie numer jeden. Zobaczysz co zrobi z nim
nene, k-mart i andersen. bedzie potulny jak baranek.

Trzech na jednego to rzeczywiscie kiepska perspektywa. Problem Gasola
jest taki, ze koles jest malo dynamiczny. Ale swoje w ataku ugra.

Pozdro

L'e-szczur

LAL-HOU G7

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona