Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Lasek dosta kolejnego kopa w dup

Lasek dosta kolejnego kopa w dup

Data: 2014-01-31 19:34:58
Autor: Mark Woydak
Lasek dosta kolejnego kopa w dup

Duński naukowiec wypunktował eksperta Tuska. Błędy, złe dane, niewłaściwe
ustalenia

- Albo samolot był na wysokości 4 do 7 metrów w miejscu brzozy, ale wówczas
rozbiłby się wcześniej, albo miejsce kontaktu z ziemią jest prawidłowe, ale
wówczas samolot byłby o wiele wyżej w miejscu brzozy - tłumaczył dzisiaj w
Sejmie Glenn Joergensen, ekspert z Duńskiego Uniwersytetu Technicznego i
członek Duńskiego Stowarzyszenia Inżynierów, który wykazywał liczne błędy w
ustaleniach eksperta zespołu Macieja Laska.

Dzisiaj miało dojść do pierwszej debaty pomiędzy prof. Grzegorzem
Kowaleczko, który podważał badania zespołu parlamentarnego,  a inżynierem
Glennem Joergensenem. Obaj naukowcy polemizowali dotychczas jedynie za
pośrednictwem mediów, a teraz mieli spotkać się osobiście, aby wyjaśnić
wątpliwości. Do konfrontacji jednak nie doszło.

Można się domyślić dlaczego po wysłuchaniu wyników prac duńskiego naukowca,
który podczas dzisiejszej prezentacji wręcz zmiażdżył ustalenia eksperta
zespołu Laska. Jorgensen wskazał liczne błędy w jego obliczenia, a nawet
wskazał, w których miejscach zastosowano niewłaściwe dane.

Podsumowując część analizy aerodymiczne inżynier Joergensen stwierdził, ze
w przypadku utraty końcówki skrzydła zgodne z raportem MAK, żaden z
zastosowanych modeli nie jest w stanie wyjaśnić kąta obrotowego. -
Wyliczona lokalizacja początkowego kontaktu skrzydła z ziemią nie pasuje do
rzeczywistej lokalizacji - powiedział.

Duński naukowiec podkreśla, że znacząco przeszacowano kąt obrotowy dla
danej długości skrzydła, która została utracona, w przypadku raportu
Kowaleczko. I popełniono inne błędy w obliczeniach. Dlatego jednoznacznie
stwierdza. - Albo samolot był na wysokości 4 do 7 metrów w miejscu brzozy,
ale wówczas rozbiłby się wcześniej, albo miejsce kontaktu z ziemią jest
prawidłowe, ale wówczas samolot byłby o wiele wyżej w miejscu brzozy -
tłumaczy Glenn Joergensen.

- Moje badania współgrają z badaniami innych naukowców m.in. prof. Biniendy
oraz Szuladzińskiego. Brzoza nie mogą spowodować uszkodzenia skrzydła.
Drzewo musiało być cztery razy mocniejsze, żeby je uszkodzić – powiedział w
konkluzjach Joergensen. Duńczyk mówił również, że nie możliwe było obrotowe
zachowanie samolotu.

Na zakończenie prezentacji naukowiec powiedział - Dziękuje prof. Kowaleczko
za to, że precyzyjnie zapoznał się z moją pracą. Chciałem pogratulować
profesorowi przygotowania szczegółowego modelu. Jego model pokazuje, że
jest to człowiek bardzo kompetentny – powiedział Joergensen.

- Możemy się różnić poglądami politycznymi, ale jeżeli chodzi o to co się
naprawdę się liczy czyli  poszukiwanie sprawiedliwości to wierzę to nasze
poglądy są zbieżne. (…) W ciągu ostatnich trzech lat wszystkie prace
naukowców zmierzają w tym samym kierunku. Ostatecznie jednak biorąc pod
uwagę to co się dzieje w Polsce i Rosji to zależy od polskiego
społeczeństwa czy Państwo będą się zadowalać oficjalną wersją czy Państwo
będą domagać się niezależnego śledztwa i powrotu wraku do Polski –
powiedział duński naukowiec.

Już podczas II konferencji smoleńskiej Glenn Joergensen udowadniał, że
utrata części lewego skrzydła Tu-154 przy zderzeniu z drzewem nie mogła
spowodować wykonania przez maszynę tzw. półbeczki, czyli odwrócenia się do
góry kołami podczas lotu.

W grudniu 2013 r. na stronach zespołu Macieja Laska pojawiła się analiza
prof. Grzegorza Kowaleczki, prorektora ds. naukowych Wyższej Szkoły
Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Według "Gazety Wyborczej" była ona
"miażdżąca" dla ustaleń Duńczyka. Gdy w odpowiedzi Joergensen przysłał
Kowaleczce (obaj specjaliści wcześniej korespondowali) nieznacznie
poprawione wyliczenia - zawierające m.in. nowe dane wyjściowe, których nie
posiadał w czasie II Konferencji Smoleńskiej - na stronie zespołu Laska
pojawił się zadziwiający komunikat. Jego tytuł - "Joergensen: obrót jednak
możliwy!" - oraz treść sugerowały, że duński inżynier przyznał się do błędu
i zaakceptował wnioski Kowaleczki. Jest jednak wręcz odwrotnie.

Jak zauważyli eksperci zespołu Macierewicza - prof. Kowaleczko w
zaproponowanych założeniach popełnił podstawowe błędy w oszacowaniu m.in.
powierzchni nośnej samolotu czy urwanego fragmentu skrzydła. Naukowiec z
Dęblina sugerował m.in., że całkowita powierzchnia nośna skrzydeł wynosi
180 m2. Tymczasem jest to wielkość obarczona znaczącym błędem,
przekraczającym 20 proc. Zgodnie bowiem z rosyjską literaturą przedmiotu
powierzchnia samych skrzydeł z wysuniętymi klapami bez uwzględnienia slotów
i statecznika poziomego wynosi 223.45 m2.

Data: 2014-02-01 07:02:54
Autor: MarkWoydak
Lasek dostał kolejnego kopa w dupę
PiS-owski PSYCHOPATA podpisujący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Pity bez umiaru
denaturat i pędzony ze zgniłych buraków samogon z 3-ciego tłoczenia dokonaly
calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma juz dla niego
ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych cięzkich
chwilach! Nie ma on nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i wyleniały ze
starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Ten
posraniec po całonocnym fistingu z podobnym sobie indywidium wylazł z nory i
znów zasrywa grupę ze swego rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry!
Nadzieja na pełny powrót do zdrowia psychicznego tego osobnika jest
niewielka, a nawet bliska zera ale spełnijmy chrześciański obowiązek!
Wznośmy modły za PiS-owskiego chorego psychicznie brata! Niech dobry Mzimu
ma w opiece jego bliskich!

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:jpesgi4fmeiv.1fgxewt8s14rn$.dlg40tude.net...

Duński naukowiec wypunktował eksperta Tuska. Błędy, złe dane, niewłaściwe
ustalenia

- Albo samolot był na wysokości 4 do 7 metrów w miejscu brzozy, ale wówczas
rozbiłby się wcześniej, albo miejsce kontaktu z ziemią jest prawidłowe, ale
wówczas samolot byłby o wiele wyżej w miejscu brzozy - tłumaczył dzisiaj w
Sejmie Glenn Joergensen, ekspert z Duńskiego Uniwersytetu Technicznego i
członek Duńskiego Stowarzyszenia Inżynierów, który wykazywał liczne błędy w
ustaleniach eksperta zespołu Macieja Laska.

Dzisiaj miało dojść do pierwszej debaty pomiędzy prof. Grzegorzem
Kowaleczko, który podważał badania zespołu parlamentarnego,  a inżynierem
Glennem Joergensenem. Obaj naukowcy polemizowali dotychczas jedynie za
pośrednictwem mediów, a teraz mieli spotkać się osobiście, aby wyjaśnić
wątpliwości. Do konfrontacji jednak nie doszło.

Można się domyślić dlaczego po wysłuchaniu wyników prac duńskiego naukowca,
który podczas dzisiejszej prezentacji wręcz zmiażdżył ustalenia eksperta
zespołu Laska. Jorgensen wskazał liczne błędy w jego obliczenia, a nawet
wskazał, w których miejscach zastosowano niewłaściwe dane.

Podsumowując część analizy aerodymiczne inżynier Joergensen stwierdził, ze
w przypadku utraty końcówki skrzydła zgodne z raportem MAK, żaden z
zastosowanych modeli nie jest w stanie wyjaśnić kąta obrotowego. -
Wyliczona lokalizacja początkowego kontaktu skrzydła z ziemią nie pasuje do
rzeczywistej lokalizacji - powiedział.

Duński naukowiec podkreśla, że znacząco przeszacowano kąt obrotowy dla
danej długości skrzydła, która została utracona, w przypadku raportu
Kowaleczko. I popełniono inne błędy w obliczeniach. Dlatego jednoznacznie
stwierdza. - Albo samolot był na wysokości 4 do 7 metrów w miejscu brzozy,
ale wówczas rozbiłby się wcześniej, albo miejsce kontaktu z ziemią jest
prawidłowe, ale wówczas samolot byłby o wiele wyżej w miejscu brzozy -
tłumaczy Glenn Joergensen.

- Moje badania współgrają z badaniami innych naukowców m.in. prof. Biniendy
oraz Szuladzińskiego. Brzoza nie mogą spowodować uszkodzenia skrzydła.
Drzewo musiało być cztery razy mocniejsze, żeby je uszkodzić – powiedział w
konkluzjach Joergensen. Duńczyk mówił również, że nie możliwe było obrotowe
zachowanie samolotu.

Na zakończenie prezentacji naukowiec powiedział - Dziękuje prof. Kowaleczko
za to, że precyzyjnie zapoznał się z moją pracą. Chciałem pogratulować
profesorowi przygotowania szczegółowego modelu. Jego model pokazuje, że
jest to człowiek bardzo kompetentny – powiedział Joergensen.

- Możemy się różnić poglądami politycznymi, ale jeżeli chodzi o to co się
naprawdę się liczy czyli  poszukiwanie sprawiedliwości to wierzę to nasze
poglądy są zbieżne. (…) W ciągu ostatnich trzech lat wszystkie prace
naukowców zmierzają w tym samym kierunku. Ostatecznie jednak biorąc pod
uwagę to co się dzieje w Polsce i Rosji to zależy od polskiego
społeczeństwa czy Państwo będą się zadowalać oficjalną wersją czy Państwo
będą domagać się niezależnego śledztwa i powrotu wraku do Polski –
powiedział duński naukowiec.

Już podczas II konferencji smoleńskiej Glenn Joergensen udowadniał, że
utrata części lewego skrzydła Tu-154 przy zderzeniu z drzewem nie mogła
spowodować wykonania przez maszynę tzw. półbeczki, czyli odwrócenia się do
góry kołami podczas lotu.

W grudniu 2013 r. na stronach zespołu Macieja Laska pojawiła się analiza
prof. Grzegorza Kowaleczki, prorektora ds. naukowych Wyższej Szkoły
Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Według "Gazety Wyborczej" była ona
"miażdżąca" dla ustaleń Duńczyka. Gdy w odpowiedzi Joergensen przysłał
Kowaleczce (obaj specjaliści wcześniej korespondowali) nieznacznie
poprawione wyliczenia - zawierające m.in. nowe dane wyjściowe, których nie
posiadał w czasie II Konferencji Smoleńskiej - na stronie zespołu Laska
pojawił się zadziwiający komunikat. Jego tytuł - "Joergensen: obrót jednak
możliwy!" - oraz treść sugerowały, że duński inżynier przyznał się do błędu
i zaakceptował wnioski Kowaleczki. Jest jednak wręcz odwrotnie.

Jak zauważyli eksperci zespołu Macierewicza - prof. Kowaleczko w
zaproponowanych założeniach popełnił podstawowe błędy w oszacowaniu m.in.
powierzchni nośnej samolotu czy urwanego fragmentu skrzydła. Naukowiec z
Dęblina sugerował m.in., że całkowita powierzchnia nośna skrzydeł wynosi
180 m2. Tymczasem jest to wielkość obarczona znaczącym błędem,
przekraczającym 20 proc. Zgodnie bowiem z rosyjską literaturą przedmiotu
powierzchnia samych skrzydeł z wysuniętymi klapami bez uwzględnienia slotów
i statecznika poziomego wynosi 223.45 m2.

Lasek dosta kolejnego kopa w dup

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona