Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Latajcie z Putinem (o smoleńskiej katastrofie)

Latajcie z Putinem (o smoleńskiej katastrofie)

Data: 2010-06-18 16:35:46
Autor: Jacek Biały
Latajcie z Putinem (o smoleńskiej katastrofie)

Środowiska rosyjskich dysydentów utrzymują, że władzom w Moskwie nie zależy na wyjaśnieniu katastrofy polskiego samolotu. Trudno wszystkie przesłanki, jakie potwierdzają opinię tych skądinąd wiarygodnych i szlachetnych ludzi. Budzą one jednolite wrażenie, że oficjalne czynniki rosyjskie boją się ujawnienia jakiejś niewygodnej dla siebie prawdy.
Od samego początku Smoleńsk mataczył w temacie szczegółów tej katastrofy: Kontrolerzy lotów podawali najpierw, że prezydencki TU-154 aż cztery razy podchodził do lądowania (sugerując tym upór i niekompetencje polskich pilotów), potem była już mowa o dwóch tylko próbach. W końcu okazało się, że cały dramat rozegrał się w ciągu sekund i trudno nawet stwierdzić, czy piloci w ogóle zdołali przystąpić do lądowania.
Niezmienne są tylko zapewnienia, że z powodu mgły smoleńska obsługa kierowała naszych pilotów na inne lotnisko (chociaż własnego nie zamknęli). Na ile można je traktować serio? Rosyjska strona nadal nie chce udostępnić całości akt prowadzonego przez siebie śledztwa i od początku zmienia wersję wydarzeń.
:
Pomimo wątpliwego charakteru rosyjskich enuncjacji, gorliwie je podchwyciła Gazeta Wyborcza znana w Polsce z kreowania światów równoległych. Wariant wydarzeń, w którym nasi piloci rezygnują z rosyjskiej propozycji lotniska zastępczego stworzył w polskiej przestrzeni medialnej wygodną pozycję do zaatakowania jednej z ofiar katastrofy - nieodżałowanej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. No bo jeśli rzeczywiście tak było, to załoga samolotu mogła ulec jego bezpośredniej, albo też (wg najnowszej wersji) pośredniej presji.
Dzisiaj wiemy, że w kokpicie rzeczywiście był ktoś spoza załogi. Lecz kiedy miało dojść do wywierania presji na decyzje pilotów? Stery samolotu zostały przejęte na pięć sekund przed uderzeniem w drzewo. Przekazane nam fragmenty zapisów czarnych skrzynek pokazują, że rozwojowi dramatycznej sytuacji towarzyszyło takie zaskoczenie załogi, jakby do końca nie była ona świadoma grozy położenia.
Niedawno dowiedzieliśmy się też, że ostrzeżenia budki kontrolnej o niskim pułapie lotu padły zbyt późno, że kontrolerzy popełniali szereg innych błędów, że również lądujący wcześniej Jak miał problemy ze znalezieniem pasa. Powszechną praktyką jest to, że w trudnych warunkach lądowania piloci prowadzeni są krok za krokiem przez naziemną obsługę. Dlaczego ta obsługa zawiodła tym razem?
Osobiście nie wierzę w celową dezinformację Rosjan; tym bardziej w przemyślany zamach na polski samolot. Jednak nadal prawie nic nie wiemy, zaś przekazywane nam strzępy informacji rodzą więcej pytań niż odpowiedzi. Dlatego uważam, że mam prawo do własnych domysłów na temat okoliczności tragicznych wydarzeń:

* *
Zauważmy najpierw, że parę dni przed katastrofą na smoleńskim lotnisku lądował rosyjski premier. Putin znany jest z gospodarskich wizyt w różnych częściach Rosji, gdzie dane mu było lądować w rozmaitych warunkach klimatycznych i pogodowych. Można sądzić, że przed jego wizytą w Smoleńsku wszelkie tamtejsze służby stały w pełnej gotowości działania. Tak więc Batiuszka przyleciał, potem odleciał i... co dalej? No właśnie! Znając sowieckie życie nietrudno odgadnąć, że dalej mogło być szkło.
Na rosyjskich prowincjach alkohol nie jest wrogiem lotnika. Dla nas Smoleńsk jest dużym miastem, lecz w rosyjskich realiach to taka podmoskiewska dziura. Chociaż jednak szczególna, zważywszy na niedalekie Kozogory, o których robi się coraz głośniej. Od lat trzydziestych mordowano tam obywateli radzieckich i nikt jakoś dotąd nimi się nie przejmował. Lecz skoro teraz Polaczkowie robią swój raban, to kim jesteśmy my, Rosjanie? Być może i dziadek leży gdzieś w tych Kozogorach? A może to wujek strzelał? Ile tych dołów może jeszcze być?...
Podobne refleksje mogą pojawiać się zawsze, gdy do niektórych miejsc stalinowskich kaźni przybywają owe ponure polskie delegacje. Czy nie jest to wystarczający powód, aby się napić? I ty Olku napij się z nami, wszak wszyscy jesteśmy ludźmi..
:
Lecz nie tylko pijanego dobry Bóg strzeże na rosyjskiej ziemi. Na przykład Donald Tusk ocalał dlatego, że osobiście zaprosił go Putin. Kaczyńskiemu nie dane było tej rangi spotkanie, więc musiał poczekać, aż ważni goście się rozjadą. I jest to dodatkowy morał całej tragedii: Odwiedzając Rosję trzymajcie się blisko Batiuszki!

Pozdrawiam
Jacek

Latajcie z Putinem (o smoleńskiej katastrofie)

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona