Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Lato muminków.

Lato muminków.

Data: 2010-06-05 17:57:49
Autor: cirrus
Lato muminków.
# Prawda, w moim wieku niczemu nie wypada się dziwić. Nie poddaję się do końca uczuciu absmaku w odbiorze kłamstw, ciągle nowych, bo wiem, że oni sami w te iluzje wierzą, dokładnie tak, jak aparat władzy PRL. Nie zdają sobie nawet sprawy, jak normalnych ludzi to śmieszy (czasem i brzydzi, lub wręcz wyprowadza z równowagi). Patrzę na te miny - nie znające uśmiechu, spięte uwagą walki, nastroszone, widzę ciężki wysiłek trudnej koncentracji, gdy trzeba się uśmiechnąć. Czy kto widział kiedy szczęśliwych zwolenników Jarosława Kaczyńskiego? Ich roześmiane twarze? Jednoczy ich stan pretensji jako permanentny stan ducha. Nie pozwala się cieszyć. Bo niby czym? Normalnością?

To oblężona twierdza - "wykluczonych", "pokrzywdzonych", "niespełnionych". Z atmosferą, przypominającą znane z historii, zamknięte sekty, w których porozumienie możliwe jest jedynie między sobą. W świecie zewnętrznym widzą tylko źródło agresji: ten świat, obcy i wrogi, nie chce zrozumieć racji, żądz i oczekiwań sekty. Zasługuje więc tylko na nienawiść, której się nawet nie ukrywa. Czarno ubrani bojówkarze na wiecu wyborczym wodza, operującego innym niż zwykle językiem, wiedzieli, że to jedynie chwilowe; ich transparenty mówiły to jednoznacznie. Pełne nienawiści produkcje w stylu Pospieszalskiego, telefony do "Szkła kontaktowego", takież wpisy "anty-internautów" ukazują, co się dzieje z tymi mózgami. Rzeczywistość się nie liczy. W normalnym kraju, który jedyny w Europie wychodzi obronną ręką ze światowego kryzysu, w kraju, gdzie 60 - 70 % dochodu narodowego produkują rodzime średnie i drobne przedsiębiorstwa, a przydałaby się szersza mobilizacja dla usuwania skutków powodzi, umasowiony Pospieszalski obwieszcza wyprzedaż Kraju i rządy kolonialne, transparenty głoszą - "Jarosławie, ratuj Polskę".

Żeby "ratować", sekta chce panować, program skreślił otwartym językiem ów pan Sobala, przejściowy szef radiowej Trójki - "Mamy teraz szansę - Polska będzie nasza. Skończymy z tym łajdactwem.". Mniejszość chce być uznana większością. Bo dotychczasowa, obecna większość jest "łajdactwem". Jest łajdactwem, skoro - jak to celnie ujęła Agnieszka Romaszewska - krzywdzi ambitną mniejszość samym swoim do niej lekceważącym stosunkiem, swoim poczuciem wyższości. Nawet - rozbawieniem. Poczucie niższości (wyimaginowane, dla motywacji) urasta do roli przewodniego sztandaru.
Nie ma co mistyfikować minionej prezydentury. Kuriozalny, by nie rzec - humorystyczny ustrój władzy dwóch bliźniaków przyczyniał nam jako krajowi dotkliwszych złośliwości niż prymitywna karykatura kartoflana. Potem brat wodza jako prezydent publicznie oświadczył, że czuje się reprezentantem opozycji, czyli partii brata. Odkładanie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego do czasu referendum w Irlandii - z deklaracjami potępiającymi obrócenie Polski w "województwo" Unii - ośmieszało, niestety, nie tylko bliźniaków. Także - cały nasz Kraj. I rozeźliło też partnerów europejskich, których bracia wystrychnęli na dudka.

Wódz powołuje się na "demokrację". W jego języku przez dwa lata IV RP nie było ani "społeczeństwa obywatelskiego", ani "samorządu". Z oskarżeniami o "dezintegrację społeczeństwa" jednoznacznie kojarzę niechęć do samorządu. Nie łudzę się zainteresowaniem zwolenników wodza samorządami, muszą jakoś zawładnąć tym kawałkiem władzy, skoro są. Ostatnio zaczęli swoje "skrzykiwania się" nazywać ruchem "obywatelskim". Mamy już "Ruch 10  Kwietnia" z hasłem rewizji śledztwa i horendalnych pomówień o brak... suwerenności! Wszystko w swoistej karykaturze słownika demokracji. Nic nowego. Przed rokiem 1933 pewien dobrze znany historii fachowiec propagandy uczył, jak najzręczniej posługiwać się językiem demokracji - by z nią skończyć po zdobyciu władzy.

Nie insynuuję. Zrobię kolejny raz przykrość Platformie, która nie wiedziała, co robi, ale powołanie CBA żywcem naśladowało powołanie Czeki i analogicznego urzędu do walki z korupcją przez Hitlera zaraz po objęciu władzy. Z tymi samymi hasłami i w tym samym trybie - poza policją, z obsadą "własną", szybko dobranymi "swoimi" ludźmi. Trzeba było trochę naiwności, aby nie przewidzieć następstw. Fakty potwierdziły i taki zamiar, i nasz niepokój - ta nowa policja, w rzeczywistości polityczna, niczego nie wykryła, skompromitowały ją natomiast prowokacje korupcyjne. Wódz obsadzał zaś wszystko, nie tylko CBA - wojsko, policję, służby specjalne, IPN, NBP, by rządzić też i historią, i budżetem. Władze stowarzyszenia dziennikarzy same się mu oddały.

To nie była tylko rzecz słów. To reżim. Reżim nawyków. Kiedy już nie mógł karać w skali kraju, ukarał kogoś takiego jak sam Zbigniew Romaszewski - za jego nieposłuszne głosowanie w senacie. Tu już zabrakło i poczucia miary, i - kompletnie - poczucia śmieszności.
Jakby z rozmysłem zapomina się o przeszłości tej partii, o jej stosunku do praw ludzkich i demokratycznych instytucji - żeby ją cywilizować przez zapomnienie. Tymczasem:
Partia wodza zaczynała od zadym ulicznych i palenia kukły prezydenta Wałęsy. To były tylko demonstracje, a nie "marsz na Rzym" Mussoliniego. "Marsze" organizowali potem Guzikiewicze, ale Polska nie była Włochami lat dwudziestych. Żądała potem partia wodza, swoją drogą, szacunku dla swojego prezydenta.
Operowała hasłami uczciwości, a nikt nie wyjaśnił do końca operacji spółki "Telegraf" z pieniędzmi państwowego banku.
Porozumienie Centrum pozostało dłużne blisko 600 tys. zł Skarbowi Państwa i to zadłużenie umorzył Porozumieniu Centrum rząd PiS, czyli samym sobie.
Nikt nie opisał, jak bracia ze swymi ludźmi, właściciele z politycznego nadziału, doprowadzili do bankructwa najpopularniejszą gazetę polską, "Ekspres Wieczorny".
Dopiero po latach poznaliśmy ich machinacje z nieruchomościami warszawskimi na skalę wielu milionów zł. Bez żadnego dalszego ciągu. O ile cwaniactwo ceni się w rywalizacji gospodarczej, to w polityce jednak nie. Ale, jak widać, uchodzi.
Dzisiejszego wiceprezesa partii, wpływowego działacza PiS, zobaczyliśmy za to na ekranach w trakcie kompromitującej próby korupcji.

Poszło wszystko w niepamięć? Konkurentom wypomina się różne grzechy i grzeszki, i słusznie, ale nawet nie ułamka tej skali. Dlaczego przemilcza się to, co powyżej? Dla równowagi? Ze strachu przed IPNem?

Wedle danych statystycznych z Rocznika Statystycznego w ciągu dwóch lat władzy PiS od roku 2005 zadłużenie zagraniczne wzrosło - akurat w okresie prosperity! - ze 133 mld dolarów do 233 mld dolarów w roku 2007. Nikt nie pytał, jak oni to w dwa lata zrobili. Ani dla jakich racji obniżyli składki emerytalne, zwiększając dziurę w budżecie. Na co liczyli? Na dyktaturę w niewypłacalnym państwie?

W 2005 r. mieliśmy 385.990 sklepów, w 2007 o prawie 15 tys. mniej, 371.364. Placówek gastronomicznych - 3 tysiące mniej. I znów nikt nie pyta.

Nawet brukowce nie żartują z tego, że bezdzietny stary kawaler - propaguje wielodzietne rodziny i pomoc rodzinom zastępczym. #
Ze strony:
http://tiny.pl/htpnv


--
stevep

Data: 2010-06-05 18:22:26
Autor: precz z gnomem
Lato muminków.
Użytkownik "cirrus" <cirrus@tinvalid.kdami.net> napisał

Wedle danych statystycznych z Rocznika Statystycznego w ciągu dwóch lat władzy PiS od roku 2005 zadłużenie zagraniczne wzrosło - akurat w okresie prosperity! - ze 133 mld dolarów do 233 mld dolarów w roku 2007. Nikt nie pytał, jak oni to w dwa lata zrobili. Ani dla jakich racji obniżyli składki emerytalne, zwiększając dziurę w budżecie. Na co liczyli? Na dyktaturę w niewypłacalnym państwie?

W 2005 r. mieliśmy 385.990 sklepów, w 2007 o prawie 15 tys. mniej, 371.364. Placówek gastronomicznych - 3 tysiące mniej. I znów nikt nie pyta.

Nawet brukowce nie żartują z tego, że bezdzietny stary kawaler - propaguje wielodzietne rodziny i pomoc rodzinom zastępczym. #


Najlepszym dowodem na to, że to są prawdziwe dane jest to, że ten ekonomiczny analfabeta radził zadłużyc Polskę w czasie kryzysu. Dac mu władzę, to częśc dochodu da katabasom w ramach rewanżu za poparcie, a reszte przepier...na długi...
Przemysław Warzywny

--

"Wygrana w wyborach Jarosława Kaczyńskiego może spowodować, że Polska spadnie do rangi Ruandy i Burundi, a rządziłby nią "człowiek, który ma doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych.
Wyrok w procesie apelacyjnym w aferze gruntowej uchylony. Argumenty Mariusza Kamińskiego, b. szefa CBA, i jego zwolenników, że wszystko zgodne z prawem, upadły".

Lato muminków.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona