Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   "Lech Kaczyński nie będzie kandydował". Kto to powiedział?

"Lech Kaczyński nie będzie kandydował". Kto to powiedział?

Data: 2009-04-28 10:55:28
Autor: boukun
"Lech Kaczyński nie będzie kandydował". Kto to powiedział?
A najśmieszniejsze, że skorzystaliby na tym wszyscy. Z PiS na czele!
"Rzeczpospolita" publikuje dziś wywiad z Jadwigą Staniszkis. Rzecz dotyczy głównie eurowyborów (kampania wyborcza to bajoro), ale na koniec trafiamy na coś takiego:

  Czy jest szansa, że w tych ostatnich tygodniach coś się jeszcze zmieni, że kampania wejdzie na tory dyskusji o Europie, zamiast toczenia bojów o to, kto zostanie prezydentem?

  Myślę, że wiadomo, kto zostanie prezydentem. I że Lech Kaczyński najprawdopodobniej nie będzie kandydował. W tej chwili obserwujemy wzajemne niegrzeczności, właściwie już rytualne pokazywanie, kto tu rządzi. Bez wcześniejszego "zębu". Ale prawdziwej dyskusji europejskiej nie będzie. Będzie tylko wzajemne zniechęcanie do przeciwnej partii. Zamiast tworzenia gruntu pod pracę w jednej frakcji PE.

  Powiedziała pani, że wiadomo kto zostanie prezydentem. Kto?

  Wygląda na to że zostanie nim Tusk. Ale nie wiadomo, kogo wysunie PiS. I co jeszcze się zdarzy przez te półtora roku, zwłaszcza w kontekście unijnej dezintegracji i kryzysu. Wysokie notowania Platformy trzyma brak alternatywy.

Teraz widać co tracą komentatorzy polityki, gdy wchodzą do na listy partyjne. Nie mogą

już dawać takich wywiadów jak Staniszkis i stawiać takich tez, bo nikt w ich wiarygodność nie uwierzy. Warto było, pani Kolarska-Bobińska (PO) i panie Migalski (PiS)? Jedynie Magdalena Środa, kandydatka tej kanapy Dariusza Rosatiego bawi się w najlepsze, pisząc komentarze jakby nic się nie stało. Współczujemy.

Ale wróćmy jeszcze do niekandydowania Lecha Kaczyńskiego i poszukajmy sensu w tym ewentualnym scenariuszu.

Decyzja oznaczałaby całkowite spalenie Lecha Kaczyńskiego dla bieżącej polityki. Potrafimy sobie wyobrazić tylko dwa wyjścia z twarzą: z powodów zdrowotnych (najbezpieczniej serce, broń Boże nie wątroba) lub rodzinnych (więcej czasu dla matki na przykład). Wyjście rodzinne jest oczywiście bardziej neutralne. Nikt nie zakwestionuje jego prawdziwości - chyba że Palikot tylko. Każde inne uzasadnienie rezygnacji będzie odebrane jako jednoznaczne tchórzostwo rozpieszczonego dzieciaka, który jeszcze nigdy nie przegrał. A Lech Kaczyński naprawdę wygrywa wszystko od kiedy został ministrem sprawiedliwości w rządzie Buzka.

Być może taki nieskalany oficjalną porażką będzie bardziej potrzebny Jarosławowi Kaczyńskiemu do zbudowania legendy rajskiej prezydentury brata, ideału jakiego polska demokracja nigdy już nie osiągnie. Tak samo robił już z legendą rządu Jana Olszewskiego.

Rezygnacja Lecha Kaczyńskiego otworzyłaby za to drogę promocji

i nauki dla innego PiS-owskiego kandydata i nam też się tu trochę kojarzy pewne nazwisko na Z., choć to polityk ciągle młody i stąd już tylko z wyglądu mało prezydencki. Wybory by oczywiście z kandydatem Platformy przygrał, ale w ten sposób wszedłby do kategorii polityków wagi ciężkiej i zostałby oficjalnie namaszczony przez Jarosława na swojego następcę. Kto wie, może już przed wyborami do Sejmu w 2011 roku. Wyborami, do których, jeśli Tusk zostanie głową państwa, PO nie będzie już mogła wykorzystać czaru "Donka". Z Grzegorzem Schetyną na czele PO będzie znacznie łatwiejszym celem spin doktorów PiS. I być może nowego szefa partii.

Czyżby więc na przedwczesnym odejściu Lecha Kaczyńskiego mieli skorzystać naprawdę wszyscy? Szkoda, że nie ma już z nami niezależnego Marka

Migalskiego. Mielibyśmy tu jakiś soczysty cytat o pewnym genialnym strategu.

Rafał Madajczak

http://www.pardon.pl/artykul/8507/lech_kaczynski_nie_bedzie_kandydowal_kto_to_powiedzial

boukun

"Lech Kaczyński nie będzie kandydował". Kto to powiedział?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona