Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Leming w krainie Tuska

Leming w krainie Tuska

Data: 2013-05-06 07:57:01
Autor: Przemysław M.
Leming w krainie Tuska

"W lutym kończę 30 lat. Jestem przerażony, nie mam nic" "Każdej nocy budzę się i myślę o tym, w jakiej czarnej dziurze jestem.
Poważnie myślę nad ucieczką na Zachód" - pisze nasz czytelnik, który
wkrótce kończy 30 lat.

Po naszych tekstach o mieszkaniach trzydziestolatków dostaliśmy mnóstwo
maili. Piszecie o problemach z uzyskaniem kredytu i o kredytach, które
właśnie spłacacie. Spieracie się, czy wystarczy tylko ciężko pracować, by
dorobić się własnego M, czy współcześni trzydziestolatkowie skazani są na
najtańsze pokoje i wynajęte mieszkania.

Oto list naszego czytelnika, który wkrótce kończy 30 lat, chciałby założyć
rodzinę, ale nie widzi takiej możliwości.

"Brak nam pieniędzy, by razem zamieszkać"

"W lutym będę miał 30 lat. Jestem przerażony, bo nie mam de facto nic.

Pracuję w budżetówce i dostaję na rękę 1500 zł. Oczywiście umowa na
zastępstwo. I tak od 4 lat. Moja dziewczyna ima się dorywczych prac, ale to
nic stałego. Dobrze, że chociaż PUP daje jej ubezpieczenie. Tak na
marginesie - "działalność" PUP jest okrutnie żenująca. 30-latek jest zbyt
młody, albo za stary na realne programy pomocowe.

Wracając do tematu. Dziewczyna ma dobrą sytuację mieszkaniową, ale
niestety, brak nam możliwości finansowych, żeby razem zamieszkać. Nie chcę,
żeby teściowie nas utrzymywali. Wynajem mieszkania jest niemożliwy, więc
tułamy się od mojego domu do jej domu. I co dalej? Nie stać nas na
założenie rodziny. Ta świadomość sprawia, że każdej nocy budzę się i myślę
o tym, w jakiej czarnej dziurze jestem. Poważnie myślę nad ucieczką na
Zachód. Ale to tylko będzie półśrodek, a nie realne rozwiązanie problemu.

"Zamiast szydzić, trzeba się zastanowić"

Strasznie mnie irytuje twierdzenie: "O, ten to z mamusią woli mieszkać, niż
rodzinę zakładać". Tak mówią o 30-latkach mieszkających z rodzicami. Często
mówią to osoby z wyrokiem 30 lat w kredycie, albo ci, którym rodzice
pomogli. Najczęściej mówią jednak to ci, którym ktoś zapewnił pracę i
mieszkanie, i czują się królami życia. Strasznie krzywdzące jest takie
stygmatyzowanie i szydzenie z tych, którym się nie udało w życiu. Zamiast
szydzić, trzeba się zastanowić nad tym, że moja droga życiowa jest
nieopłacalna dla nikogo. Płacę małe podatki, nie mam dzieci i innych
wyższych potrzeb. Tracą na tym wszyscy: od Rostowskiego do pani
przedszkolanki.

Widzę po znajomych, że większość z nich właśnie tak wegetuje. Znam już
przypadki, jak wyprowadzali się na swoje, ale po utracie pracy wracali z
podkulonymi ogonami do rodziców. Najgorsza jest świadomość, że nikt z klasy
politycznej nawet nie ma zamiaru chociaż rozmawiać o problemach młodych.
Nie mam roszczeniowej postawy, ale moim marzeniem jest tylko stabilne
zatrudnienie i normalne warunki życia. A nie wegetacja.

Wiem, że pod tym artykułem pojawią się setki negatywnych komentarzy o mnie.
Ale nie jestem samobójcą żeby zakładać rodzinę za 1500 zł. Państwo i ten
wyimaginowany socjal nie pomogą, gdy zostanę bez pracy. Moje pokolenie
szykuje katastrofę demograficzną. Za kilkanaście lat, jak wszyscy wyjadą, a
ci, co zostali, będą mieć maks. jedno dziecko, wszyscy obywatele
Najjaśniejszej RP odczują to na własnych kieszeniach...

*Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

Leming w krainie Tuska

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona